Odcinek 138. 3 NAJWAŻNIEJSZE DECYZJE, KTÓRE DOPROWADZIŁY MNIE DO WYMARZONEGO ŻYCIA. 10 URODZINY BASIOLANDII.

Witam Cię w 138 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.

Dokładnie 10 lat temu 14 lutego uciekłam od życia, którego nie chciałam i wyruszyłam w drogę do życia moich marzeń.
To nie była prosta droga, musiałam podjąć wiele trudnych decyzji, ale 3 z nich były kluczowe.
Dzięki podjęciu 3 WAŻNYCH DECYZJI jestem teraz w miejscu, o którym marzyłam kilka lat temu.
Posłuchaj i świętuj ze mną 10 URODZINY, które już 14 LUTEGO 🧡🧡🧡

138.3 NAJWAŻNIEJSZE DECYZJE, KTÓRE DOPROWADZIŁY MNIE DO WYMARZONEGO ŻYCIA. 10 URODZINY BASIOLANDII.”
O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:

  • Co się wydarzyło się 10 lat temu w Walentynki, 
  • Z jakiego punktu startowałam w 2014 roku, 
  • Jakie ważne decyzje podjęłam po drodze, 
  • Jaki był przełomowy moment w moim życiu, 
  • Jak wyszłam z długów i zaczęłam zarabiać na fotografii, 
  • Co osiągnęłam w ciągu tych 10 lat,
  • Jak radziłam sobie z przeciwnościami losu po drodze, 

 

ODCINKI PODCASTU O KTÓRYCH WSPOMINAŁAM 

ODCINEK 1. DLACZEGO BASIOLANDIA, CZYLI KILKA SŁÓW O MNIE

ODCINEK 125. NIE ODKŁADAJ SIEBIE NA PÓŹNIEJ.

POSŁUCHAJ UWAŻNEJ ROZMOWY Z ANIĄ DYL DBANIE O SIEBIE TO NIE EGOIZM.

POSŁUCHAJ UWAŻNEJ ROZMOWY Z EMILIĄ WOJCIECHOWSKĄ CO ZROBIĆ KIEDY CZUJESZ, ŻE NIE ZASŁUGUJESZ

 

👉ZAPISZ SIĘ👈

👉NA LISTĘ ZAINTERESOWANYCH👈

 

 

 

 

 

TRANSKRYPCJA ODCINKA:

 

   Dokładnie dziesięć lat temu 14 lutego, czyli w Walentynki, kiedy inni wręczali sobie kwiatki i czekoladki, ja z płaczem pakowałam moje życie w kartony i uciekałam od mojego dawnego życia, oddzielając je grubą kreską po to, żeby ruszyć po życie, o którym marzyłam, żeby ruszyć po życie, w którym będę szczęśliwa, żeby naprawić siebie. I wtedy właśnie powstała Basiolandia. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jakie trzy najważniejsze, kluczowe decyzje doprowadziły mnie do tego mojego wymarzonego życia, to bardzo gorąco zapraszam Cię na wysłuchanie dzisiejszego odcinka – takiego bardzo od serca – oczywiście z filiżanką ulubionej herbat albo z jakimś pysznym sokiem, bo będziemy świętować razem dziesiąte urodziny Basiolandii.

 

   Dzień dobry, dzień dobry. Witam Cię bardzo, bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż fotografia”. Jeśli szukasz inspiracji, motywacji i wiedzy przekazanej w bardzo prosty sposób, to ten podcast jest właśnie dla Ciebie. A ja jestem Basiolandia i jestem tutaj po to, żeby pokazać Ci, że foto marzenia się nie spełniaj, foto marzenia się spełnia i to właśnie w Twoich rękach jest ta siła sprawcza. A ja w Akademii Magicznej Fotografii mogę Ci w spełnieniu tych marzeń.

 

   Witam Cię bardzo serdecznie w tym wyjątkowym, urodzinowym odcinku, bo będziemy tutaj razem świętować dziesiąte urodziny Basiolandii.

To jest absolutnie coś niezwykłego. Dziesięć lat. Dziesięć lat od podjęcia najważniejszej decyzji uważam w moim życiu, która wywróciła to życie do góry nogami, ale właśnie po to je wywróciła do góry nogami, żeby potem te kolejne dziesięć lat bardzo mocno dla mnie takich transformacyjnych, pracowitych doprowadziło mnie do tego punktu, w którym jestem. Ale żeby to wszystko uporządkować, to ustalmy fakty, bo być może to jest pierwszy odcinek, którego w ogóle słuchasz, być może nie słuchałaś pierwszego odcinka, a w pierwszym odcinku mówiłam, dlaczego Basiolandia i tam troszeczkę przybliżyłam tę historię. Ale to było w 2019 roku, więc dość dawno. Więc myślę sobie, że od tamtego czasu ja też bardzo się zmieniłam. Mam inny punkt widzenia na to. Dużo rzeczy nowych się zadziało w moim życiu. Więc przeżyjmy to jeszcze raz i opowiem Ci nie to, że tę całą historię, bo to absolutnie nie o to chodzi. Powiem Ci tylko z jakiego punktu startowałam dziesięć lat temu, a w jakim punkcie jestem teraz i jakie trzy kluczowe decyzje miały na to wpływ. Bo jakby tych decyzji w ciągu tych dziesięciu lat było bardzo dużo, ale te trzy kluczowe najważniejsze uważam, że doprowadziły mnie do punktu, w którym teraz jestem, czyli punktu, w którym żyję życiem, o którym marzyłam.

I oczywiście nie jest to idealne życie, bo nie ma idealnego życia, ale ja jestem w nim absolutnie szczęśliwa.

   Więc teraz, żeby zachować chronologię, jak to było w 2014 roku. Czyli „tudududu” – cofamy się o dziesięć lat do tyłu. Więc wtedy Basia była absolutnie zakompleksioną dziewczyną, która doprowadziła siebie przez to jak żyła, przez to, z kim przebywała, do skrajnej depresji. Ja się nie boję tego powiedzieć. Po dziesięciu latach, kiedy przeszłam tą drogę, już mogę o tym powiedzieć wprost, bo depresja to nie jest nasz wymysł, to jest po prostu choroba. Więc tak – po pierwsze, byłam w skrajnej depresji. Po drugie miałam długi, które niestety nie były moją zasługą, tylko zasługą osoby, z którą wtedy byłam. Byłam w toksycznym związku, który absolutnie mnie wyniszczał fizycznie, psychicznie i z każdej możliwej stron. Miałam pracę, której absolutnie nienawidziłam i siebie też nie lubiłam, bo czułam się taka absolutnie bezwartościowa. Czułam, że nie mam wpływu na nic i tak dalej, i tak dalej. Więc to był ten punkt, w którym ja byłam dziesięć lat temu. I oczywiście ja byłam super ekstra aktorką i nikt na zewnątrz by tego nie podejrzewał. Osoby, które mnie wtedy znały, jeżeli teraz posłuchałby tego podcastu, to stwierdziłyby: „No w życiu. No opowiada głupoty”, a niestety tak było. I co się wydarzyło? Co się wydarzyło właśnie tego 14 lutego – taka wiekopomna data. Wtedy właśnie ja uciekłam. Spakowałam moje życie w kartony, dzięki osobom, które mnie wtedy wspierały, czyli tam była Ewa, Ania, Marcin i druga Ania. Pomogli mi w tym, żebym uciekła po prostu z życia, którego nie lubiłam, ze związku, który mnie niszczył. Spakowałam to moje życie i uciekłam dosłownie do domku w lesie. I to nie jest taka przenośnia, tylko to faktycznie był domek w lesie. I tam sobie mieszkałam przez kolejne lata, odbudowując się. Więc tutaj przechodzimy do tej pierwszej ważnej decyzji.

Tą pierwszą najważniejszą decyzją, tym pierwszym najważniejszym krokiem było właśnie to, że ja podjęłam decyzję, że koniec, że już wystarczy, że już nie dam rady i po prostu odcięłam grubą kreską tamto życie.

I czy to było proste – nie, nie było proste. Czy było mi lekko – nie, nie było mi lekko. Było mi bardzo, bardzo, bardzo ciężko, bo jak się jest w chorym związku, toksycznym związku, to to nie jest tak, że my po prostu zamykamy za sobą drzwi i wszystko mija. Nie. To jest potem kawał pracy do zrobienia. Więc z jakiego punktu startowałam – z depresją, z długami, z ucieczką ze związku, z nielubiącą Basią siebie i jeszcze z pracą, której absolutnie nienawidziłam, ponieważ wtedy sprzątałam. Bo jak przyjechałam do Norwegii, to założyłam firmę sprzątającą, więc sprzątałam. I na tamten moment jak sobie myślałam o tym, to to była dla mnie taka praca, której się wstydziłam, a dzisiaj absolutnie nie miałabym z tym problemu, żeby pójść posprzątać, bo praca jak każda inna, ale teraz mam zupełnie inny poziom świadomości, zupełnie inne poczucie własnej wartości. Wtedy go w ogóle nie miałam tak naprawdę. Więc to było coś, co mnie z każdej strony rozwalało. Więc pierwszy… pierwsza najważniejsza decyzja to było koniec z tym życiem, którego nie lubię, którego nie chcę, które mnie niszczy i które mnie doprowadzi tylko do jednego punktu, w którym po prostu zniknę. Więc pierwsze to było to. I wszystko spoko, tak – decyzja, wyprowadzka do domu w lesie i powinna już być sielanka. No nie było sielanki, bo był kawał pracy do zrobienia. Po pierwsze musiałam się utrzymać sama. Po drugie, musiałam z tymi długami sobie poradzić, które nie były moje, ale no niestety ja je musiałam spłacać. Po trzecie mnóstwo takich rzeczy do przepracowania w sobie.

 

   Więc drugą taką bardzo ważną decyzją było podjęcie terapii, a bardziej kontynuowanie tej terapii, bo ja tę terapię zaczęłam już wcześniej.

I to, że ja pracowałam z sobą, to, że ja przepracowałam rzeczy z przeszłości, które miałam do przepracowania, z teraźniejszości, no bo tam był ten związek do przepracowania, w ogóle wyjście mentalne z tego związku, więc to były po prostu ogromnie długie godziny zadań, przemyśleń, rozmów. To jest… to są niezliczone godziny. Ja tego nigdy nie policzyłam, ale myślę sobie, że nawet chyba nie chciałabym tego liczyć. Najważniejsze, że pomogło. Więc drugą tą ważną decyzją było podjęcie terapii, czyli praca ze sobą. Nie udawanie, że sobie poradzę, nie udawanie, że będzie okej, nie udawanie, że no teraz jak już jestem w innym miejscu, to będzie dobrze. Nie. To była ciężka praca. Ciężka praca psychiczna, ciężka praca fizyczna. Fizyczna po to, żeby na przykład mieć pieniądze na opłacenie tej terapii, żeby mieć pieniądze na przeżycie, bo przypominam, że ja mieszkam w Norwegii, więc nie mogłam zrobić czegoś takiego, a nawet nie chciałam, żeby spakować torby i wrócić do rodziców do domu, bo tego absolutnie nie chciałam. Więc wyprowadziłam się do domu, który musiałam wynajmować – połowę domu dokładnie. I to wszystko generowało koszty, więc trzeba było za przeproszeniem spiąć dupkę i to był ciężki kawałek mojego życia, bo ja wtedy pracowałam siedem dni w tygodniu, bardzo często po piętnaście, szesnaście godzin, bo pracowałam w tej pracy, w której sprzątałam, później wracałam do domu i żeby odpracować część mojego czynszu, pracowałam u moich wynajmujących właścicieli tego domu. Malowałam na przykład, nauczyłam się szpachlować, więc takie prace budowlane też nie były mi obce, bo po prostu chciałam jak najszybciej wyjść z tych długów, które miałam. I tam było też sporo takich trudnych momentów, bo jak był jakiś taki miesiąc, w którym ja nie miałam na to, żeby zapłacić za czynsz – a był taki miesiąc – to nawet nie wiesz, jak ogromnie dużo kosztowało mnie, żeby napisać do właścicieli tego domu czy ja część tych pieniędzy, które mam zapłacić za czynsz, czy ja mogę je odpracować. Napisanie tego maila chyba było jednym z najtrudniejszych takich maili, które miałam w życiu do napisania, bo to było takie przyznanie się, że nie mam pieniędzy. A w momencie, kiedy masz bardzo niskie poczucie własnej wartości albo go w ogóle nie masz, to w ogóle tam się dzieje kokodżambo w głowie, jak masz się do czegoś takiego przyznać, tak. I to, co mnie ujęło i bardzo zaskoczyło, i też pokazało, że warto prosić o pomoc, to to, że oni nie powiedzieli mi: „Dziewczyno, wynająłeś dom, to za niego płacić. Nas to nie interesuje”, tylko wręcz przeciwnie. Oni napisali mi, że wspaniale, że dziękują mi za to, że to napisałam, że nie chcę ich oszukiwać i jak najbardziej mogę ten czynsz odpracować. I to było cudne. Absolutnie. Pracowałam wtedy bardzo dużo i to mi też dawało taką siłę i pokazywało mi, że jestem bardzo sprawcza w tym, że ja mogę, że ja potrafię. I połączenie tej terapii, czyli tych rozmów z psychologiem z tą pracą, która też pokazywała mi, że okej, pomimo tego, że nie lubię tej pracy, to zaczęłam ją traktować wtedy w ten sposób, że to jest coś, co pomoże mi przetrwać. To jest coś, co robię, żeby… żeby po prostu zarobić pieniądze na przeżycie, opłacenie mieszkania, opłacenie paliwa i tak dalej, i tak dalej – wszystkich kosztów życia. I wtedy zmiana tego podejścia, tego mentalu w głowie, że to jest taki etap, że to jest po prostu taki czas, w którym ja mam tę pracę i jestem ogromnie wdzięczna, że ją mam, mam dwie zdrowe ręce, mam dwie zdrowe nogi i mogę naprawdę iść sprzątać i to nie jest żadna ujma, bo po prostu idę i uczciwie zarabiam pieniądze. Więc wtedy sama ta zmiana w głowie bardzo mi pomogła, że już sobie z tą pracą nie dokuczała. I wtedy też zapadła tak naprawdę decyzja we mnie, że ja nie chcę już takiego życia i zrobię wszystko, żeby tą pracę zmienić, że zrobię wszystko, żeby właśnie fotografia była moim jedynym źródłem utrzymania. I wtedy jak sobie to postanowiłam, a dokładnie pamiętam ten moment, nawet napisałam to na kartce na lodówce i tam było… była taka kartka i tam był na niej taki obrazek i taki napis, że ja sobie tą moją piękną przyszłość namaluję. I autentycznie namalowałam wtedy obrazek i on po prostu wisiał na lodówce przez długie, długie lata. I do tej pory go mam. Jest ze mną i z ogromnym sentymentem do niego wracam, bo tam jest narysowany aparat, tam jest narysowany dom w lesie, tam jest narysowane takie szczęśliwe życie, tęcza i tak dalej, bo z tym mi się kojarzy… jakby takie miałam wtedy skojarzenie tego mojego dobrego życia, do którego idę.

 

   Więc wtedy podjęłam tę decyzję, no i do tego musiał dojść trzeci krok, tak. Czyli pierwszy – decyzja, że nie chcę tamtego życia, drugi, że zaczynam pracować nad sobą, czyli że muszę po prostu naprawić siebie, żeby cokolwiek się mogło zadziać, a trzecie jak już podjęłam decyzję, że tak, fotografia jest tym czymś, co będę robić w życiu, tym czymś, co sprawia mi radość i tym czymś, czym ja chcę się zająć i jeszcze bardziej sobie postawiłam wysoko poprzeczkę, bo powiedziałam sobie wtedy, że chcę, żeby to było moje jedyne źródło utrzymania.

 

I mówiąc to wtedy, to było tak samo realne dla mnie jak to, że za dwa, trzy lata polecę na Księżyc. To było tak samo nierealne, ale ja jakby wiesz, z odwagą i z pełną taką… tak to powiedziałam całą sobą, że tak będzie. I dałam sobie na to dwa lata. I faktycznie w ciągu dwóch lat to osiągnęłam. I to nie spadło mi z nieba. I w ciągu tych dwóch lat właśnie mogłam zrezygnować całkowicie ze sprzątania i byłam się w stanie… byłam w stanie utrzymać się tylko i wyłącznie z fotografii, co było absolutnie moim celem tym wyznaczonym dwa lata wcześniej. I czy było lekko, czy to mi spadło z nieba – absolutnie nie. To były dwa najcięższe lata pracy w moim życiu. Naprawdę. Ja pracuję od piętnastego roku życia. Jak miałam piętnaście lat, poszłam do pracy pierwszy raz, więc ja jestem nauczona pracy, ale te dwa lata właśnie 2014/2015/2016 to był najcięższe dwa lata, bo to były lata pracy na sprzątaniu, to były lata pracy u moich właścicieli domu, żeby odpracować część czynszu i to był czas, który ja inwestowałam w swój rozwój. Rozwijałam się bardzo mocno fotografii i też musiałam kiedyś robić te zdjęcia, więc tak naprawdę musiałam sobie ten tydzień poukładać tak, żeby był czas na wszystko. Ja już o tym wielokrotnie mówiłam, że najpierw to była… to była taka… takie zestawienie, że sześć dni była praca tamta, jeden dzień była fotografia i potem zmniejszałam, jakby te proporcje. Było pięć do dwóch, potem cztery do trzech i tak dalej, i tak dalej. Aż w końcu właśnie po tych dwóch latach doszłam do punktu, w którym już nie musiałam sprzątać, bo mogłam się utrzymać w stu procentach z fotografii. I nie na zasadzie takiej, że przebiedować z dnia na dzień, tylko naprawdę zaczęłam na niej zarabiać bardzo dobrej pieniądze, na które zasługiwałam, bo praca, którą robiłam była naprawdę na najwyższym poziomie. I co było tą trzecią decyzją, która była według mnie kluczowa – to było… to była ta decyzja o inwestycji w swój rozwój. Na początku inwestycji, w swój rozwój fotograficzny, no bo przecież nie potrafiłam robić zdjęć. Więc najpierw inwestycja w rozwój fotograficzny, później inwestycja w taką wiedzę związaną z budowaniem biznesu, no bo tego też w takiej formie nigdy… nigdzie się nie nauczyłam. I później inwestycja we właśnie taki kawałek związany z biznesem online.

   No bo co się działo przez te lata w telegraficznym skrócie – najpierw zajęłam się fotografią, tak. Czyli robiłam zdjęcia, miałam klientów i tak dalej, i tak dalej. Później po dwóch latach zaczęłam prowadzić warsztaty. I tu serdecznie do końca moich dni będę pozdrawiać Pawła z Wrocławia, ponieważ on jako pierwszy zaprosił mnie na warsztaty jako prowadzącą, no i później już zaczęłam prowadzić własne warsztaty. Więc zaczęłam uczyć fotograf najpierw w takim trybie offline, czyli prowadziłam warsztaty na żywo, a później zaczęłam uczyć fotografii online. I wtedy powstała Akademia Magicznej Fotografii, czyli moje absolutnie przecudowne dziecko internetowe, czyli miejsce, w którym uczę kobiety Polki z całego świata. Mam już ponad sześćset wspaniałych kursantek i kursantów, bo panowie też się uczą w Akademii. I jest to takie miejsce, w którym bez względu na to czy mieszkasz w Meksyku, w Niemczech, w Holandii, w Anglii, czy gdziekolwiek indziej, możesz się ze mną uczyć. I to jest coś niezwykłego, bo przez te dziesięć lat zadziało się mnóstwo wspaniałych rzeczy. Zaczęłam nagrywać podcast, którego Ty teraz słuchasz, robiłam różne szkolenia, występowałam na konferencjach, prowadziłam prelekcje, prowadziłam warsztaty, miałam okazję występować na konferencji obok Ewy Chodakowskiej, obok Magdaleny Pawłowskiej, która mnie na tę konferencję zaprosiła.

Więc to są takie rzeczy, o których to dziesięć lat temu ja nawet bym nie pomyślała. Nawet by mi przez myśl nie przeszło, że mogę być w miejscu, w którym jestem.

Bo to, że ja poukładałam ten mój zawodowy kawałek, to jest jedno, ale też poukładałam ten mój prywatny kawałek. Bo w momencie, kiedy zostawiałam tamtego człowieka, z którym byłam w absolutnie toksycznym związku, to ja nawet nie myślałam, że kiedyś będę w stanie zbudować zdrowy, fantastyczny związek. I to była ostatnia rzecz, o której w tamtym momencie myślałam. Też nie szukałam nikogo. Też nie popadłam w coś takiego – dobra, wskakujemy z jednego związku do drugiego, bo bardzo często tak jest i to jest to ogromny błąd, bo wtedy zazwyczaj jest, że ze złego trafiamy do gorszego. Więc dopiero w momencie, kiedy ja posklejałam siebie, kiedy ja stanęłam na nogach, kiedy ja czułam, że ja jestem dla siebie wartościowa, jestem dla siebie ważna, wiem, czego chcę, to dopiero wtedy na moim horyzoncie pojawił się człowiek. Cudowny człowiek, z którym jestem teraz… z którym jestem teraz i to jest Michaś. To absolutnie nie jest żadna tajemnica. I to jest mój człowiek. To jest mój człowiek, w którym… z którym jestem od już dziewięciu lat, bo tak się super złożyło, że w 2014 roku ja po prostu rzuciłam wszystko i wyjechałam do lasu budować życie na nowo, a po roku – równo po roku i to nie było absolutnie zaplanowane – w moim życiu pojawił się Michaś w takim wydaniu dzielenia życia ze mną. Bo ja Michasia znałam dużo lat wcześniej, ale z zupełnie innej… w zupełnie innym jakby wydaniu. Więc to jest niesamowite, że to wszystko z jednej strony można powiedzieć, że tak się potoczyło, a z drugiej strony ja mam świadomość tego, że gdyby nie te wszystkie rzeczy, które ja zrobiłam po drodze, a uwierz mi, że to był kawał ciężkiej pracy… jeżeli kiedyś byłaś na terapii, jeżeli kiedyś pracowałaś nad sobą, to wiesz, że to absolutnie nie jest zbieranie fiołków, tylko to są… to są grube tematy. To są ciężkie tematy, to są… to są płacze, to są rozczarowania, to są złości. To jest mnóstwo, mnóstwo różnych rzeczy. Więc dopiero kiedy ja się faktycznie ponaprawiałam i stanęłam na nogi, to wtedy w odpowiednim momencie pojawił się odpowiedni człowiek. I wtedy były przeprowadzki, bo wtedy wyprowadziłam się z Narni. I było mi tak trochę smutno, bo ona była dla mnie takim symbolicznym miejscem, ale trzeba było iść dalej. Przeprowadziliśmy się do Oslo do Michasia i tam też zobaczyłam, że absolutnie miasto nie jest dla mnie, ale też podchodziłam do tego w ten sposób, że to jest taki etap. Aż w końcu znaleźliśmy nasz wymarzony dom, w którym obecnie mieszkamy. Tak naprawdę w momencie, kiedy przyjeżdżaliśmy, żeby go zobaczyć – to już jakiś tam któryś dom z kolei – i przyjechaliśmy tutaj… też pamiętam, to była zima, było półtora metra śniegu, ja weszłam do tego domu i on był pięknie po prostu zasypany śniegiem. Wyglądało to absolutnie pięknie, jak w Narni. Wtedy z perspektywy czasu, jak sobie o tym myślę, w ogóle nie przyszło mi do głowy: „To trzeba będzie odśnieżać. To będzie ciężkie. Jak my przetrwamy zimę?”. Nie, te myśli w ogóle był daleko ode mnie. Tylko weszłam do tego domu i poczułam, że to jest nasz dom. I kupiliśmy ten dom, i mieszkamy teraz w tym domu. Bo to jest niezwykłe, bo droga do tego też nie była łatwa. Droga do kupienia domu za granicą, jeżeli ktoś… zresztą droga do kupienia domu gdziekolwiek nie jest prosta, ale droga do kupienia domu za granicą jest jeszcze trudniejsza. Więc te wszystkie działania po drodze, kawał ciężkiej pracy, bo ja myślę sobie, że jak tak cofnę się w przeszłość, to dziesięć ostatnich lat od momentu podjęcia tej decyzji aż do teraz, to były lata ciężkiej pracy. To były lata wyrzeczeń. To były lata, w których zawsze coś działo się kosztem czegoś. Bo trzeba sobie powiedzieć wprost, że zawsze w życiu dzieje się coś kosztem czegoś. Jeżeli chcemy mieć super życie prywatne, to nie da się być na sto procent w pracy. Jeżeli chcemy ustabilizować, zbudować firmę, to nie da się być na sto procent w życiu prywatnym. Więc czasem trzeba było pójść w tym moim życiu na kompromisy. Michaś też od samego początku wiedział, czym ja się zajmuję. Ogromnie mnie w tym wspierał. I ułatwieniem też było to, że okazało się, że mamy wspólne pasje. Okazało się, że połączył nas tak naprawdę taniec, co też było niezwykłe, że mamy wspólną pasję, jeżeli chodzi o fotografię tylko ja właśnie w takim ukierunkowanym… ukierunkowaną taką… fotografia taka magiczna dziecięca plenerowa, a mój Michaś z kolei uwielbia robić zdjęcia na wyjazdach. Więc ten człowiek, którego mi zesłał wszechświat, który absolutnie kilka lat wcześniej w ogóle nie sprawiał wrażenia, że mógłby być tym człowiekiem, okazał się właśnie być z tym człowiekiem.

 

   No i na końcu tej całej historii dołączył do nas rok temu Dunaj, który sprawił, że po prostu nasza dwójka powiększona o jednego członka rodziny stała się trójką i życie inaczej zaczęło wyglądać z akcentem na jeszcze lepiej. Gdybym miała powiedzieć czy warto było te wszystkie lata poświęcić pracy – bo tu się nie boję powiedzieć, że to były lata poświęcone pracy – poświęcić na to, żeby przepracować wiele rzeczy z sobą, bo to też nie jest tak, że ja przez chwilę byłam w terapii, potem chwila była przerwy, potem jak znowu pojawiły się jakieś okoliczności, znowu wróciłam, bo życie to jest… to nie jest taka prosta.

To jest taka sinusoida. Raz jest do góry, raz jest na dół, raz jest do góry, raz jest na dół. Potem jest trochę stabilnie, ale potem znowu są te wzloty i upadki. I to jest absolutnie naturalne.

To jest absolutnie naturalne. To jest coś…. można to w sumie podsumować jednym zdaniem – że jedyna pewna rzecz w życiu to jest zmiana, bo zmiany dzieją się każdego dnia. Ja rok temu versus ja teraz to są zupełnie dwie inne Basie. 2023 jeżeli słuchałaś moich poprzednich odcinków podcastu, wiesz, że przeczołgał mnie po prostu twarzą po asfalcie i bardzo mnie zmienił, ale teraz jak sobie na to wszystko patrzę z perspektywy czasu, to nie mogę powiedzieć, że mnie wzmocnił – chociaż może trochę, ale bardziej nauczył mnie jeszcze większej pokory i pokazał mi, że nie ma co odkładać, że nie ma co odkładać siebie, spełniania marzeń, tego, co chcemy na później, bo później po prostu może nie nadejść. Ja o tym mówiłam w odcinku „Nie odkładaj siebie na później”. Zostawię Ci linki w opisie. Jak patrzę sobie na to dziesięć lat – w ciągu tych dziesięciu lat były super chwile, bo były chwile, w których ktoś mnie gdzieś zauważył, wygrałam jakiś konkurs, występowałam na scenie i tak dalej. To są takie fajne momenty. Ale było też mnóstwo momentów, których nikt nie widział, kiedy ja płakałam, kiedy miałam dosyć, kiedy rozwaliłam sobie plecy i mnóstwo było takich… mnóstwo było takich momentów. Były momenty, w których ludzie, którzy wydawałoby się, że są moimi przyjaciółmi i deklarują to wszem i wobec, potem po prostu odchodzą z zazdrości, z jakichś swoich własnych pobudek. I to wszystko się dzieje po drodze. Trzeba pamiętać o tym, że każdy ma inną definicję sukcesu. Dla jednego sukcesem jest to, że ma pięć samochodów w garażu, wielką willę i jest rozpoznawalny na każdym zakręcie, że tak powiem, a dla drugiego sukcesem jest to, że ma po prostu swoje spokojne życie w lesie, robi to, co chce, ma swojego Michasia, ma swojego Dunaja, który rozwala po prostu wszystko, co tylko napotka. I to jest okej.

   Pamiętaj o tym, że jeżeli w tym momencie nie lubisz swojego życia, jeżeli w tym momencie jesteś w takim miejscu, które Cię uwiera, osoba, z którą jesteś, czujesz, że nie jest odpowiednim człowiekiem, praca, którą masz, czujesz, że nie jest tą pracą, którą chcesz mieć, ludzie, którymi się otaczasz, nie są tymi ludźmi, którzy wynoszą Cię do góry, tylko wręcz przeciwnie, gdzieś tam kopią Cię po kostkach, to pamiętaj o tym, że to jest Twoje życie i to Ty masz do podjęcia tę decyzję czy Ty chcesz dalej być w tym życiu, czy Ty chcesz zacząć inne życie.

Gdybyś mnie spotkała to dziesięć lat temu i gdybyś mnie spotkała dzisiaj, to śmiem twierdzić, że nie uwierzyłabyś, co się stało po drodze, że doszłam do takiego punktu. Uwierz mi, że ja nie jestem absolutnie wyjątkowa, nie mam jakichś super zdolności, tylko ja konsekwentnie podejmując tę decyzję, że już nie chcę tamtego życia, że już wystarczy, że ja nie chcę być tamtą Basią i wtedy stanęłam, tupnęłam i wtedy krok po kroczku, nawet mikro kroczkami, jak nie miałam siły na to, żeby iść bardzo szybko, to cały czas miałam z tyłu głowy, że Basia nawet pół kroczku, bo pamiętaj, po co ty idziesz. Ty idziesz po życie, w którym będziesz się budzić rano spokojna, a nie życie, w którym budzisz się przerażona i jak lodówka robi pstryk, to Ty się boisz. Tak było. Możesz sobie myśleć, po co Ci o tym mówię. Otóż mówię Ci o tym po to, bo wiem, że wiele osób nie ma odwagi o tym powiedzieć. Udaje, że cały czas było super. Udaje, że w ogóle zawsze były takie silne. Ja w to nie wierzę. Nie ma osób, które zawsze mają z górki, które zawsze po prostu mają słonko na niebie, które zawsze odnoszą sukcesy. Nie. Ja też miałam kilka pomysłów na biznesy, słuchajcie, po drodze. I to nie wyszło. I jeżeli na przykład gdzieś tam w głębi serce czujesz, że chcesz się zająć fotografią i nawet zaczniesz to robić, spróbujesz i to nie wyjdzie, to to nie jest koniec świata. Naprawdę. Jeżeli jakieś zdjęcie Ci nie wyjdzie, to to nie jest koniec świata. Jeżeli z jakimś klientem się nie dogadasz, wyjdzie jakaś dziwna sytuacja, to to też nie jest koniec świata. Pomyśl sobie, co to jest w perspektywie całego życia. Pomyśl sobie, że każdego dnia, kiedy się budzisz, masz nowe możliwości. I jeżeli nawet w tym momencie w życiu jesteś w takim momencie, w którym jak wstajesz rano, to jedyne, na co masz ochotę, to po prostu przykryć się z powrotem tą kołdrą i w ogóle nie ruszać się z tego łóżka, to to jest stan na dzisiaj, ale jeżeli Ty wychylisz pół nogi z tego łóżka, jeżeli Ty zrobisz pół kroczku i codziennie będziesz robiła pół kroczku, to któregoś dnia wyjdziesz z tego łóżka. I to się nie zadzieje samo. Ja cały czas otwarcie mówię i gorąco zachęcam do tego, że jeżeli czujesz, że jest Ci w życiu źle, jeżeli czujesz, że sama sobie nie radzisz, to do jasnej Anielki idź po pomoc. Idź po pomoc do psychologa, idź po pomoc do psychiatry. Naprawdę masz do tego prawo. Powinnaś to zrobić, bo każda z nas i każdy z nas ma prawo do pięknego życia. I dla Ciebie to piękne życie może być właśnie tym, że będziesz jeździć po świecie i odwiedzać różne kraje, dla innego może być tym, że po prostu będziesz szczęśliwą mamą w domu z dziećmi, dla innego może być tym, że będziesz robić karierę w korporacji. Dla każdego to będzie coś innego. Ale na końcu tego dnia, kiedy się kładziesz do łóżka, najważniejsze jest to, żebyś kładła się do tego łóżka z takim poczuciem spokoju w sercu i szczęścia. I nie takiego szczęścia, że codziennie kładziesz się z uśmiechem. Ja się też nie kładę codziennie z uśmiechem. Jak mam serdecznie dość, jak coś… jak coś nie wyjdzie, jak nie wiem, coś się skitra na stronie albo jak mi się coś w domu nie powiedzie, to ja się nie kładę z uśmiechem. Ja myślę, że jak ktoś się codziennie kładzie z uśmiechem, no to nie wiem, na jakich super groszkach jedzie. Oczywiście mówię to w formie żartu, ale chcę, żebyś miała świadomość tego, że ta cała, długa droga dziesięciu lat, które Ci tutaj w telegraficznym skrócie w trzydzieści minut jakby streściłam, jest wynikiem tego… miejsce, w którym jestem teraz, jest wynikiem tego… tych tak naprawdę trzech najważniejszych decyzji… trzech najważniejszych kroków, najważniejszych decyzji.

 

   Pierwsza, że już nie chcę tamtego i robię rewolucję. Robię zmianę. Druga – zajęcie się swoją głową, swoim mentalem, swoją psychiką, czyli terapia. I trzecia – inwestycja w rozwój.

W rozwój w takich obszarach, w których danym momencie potrzebowałam. Dziesięć lat prowadzę ten biznes. W ciągu dziesięciu lat miałam przyjemność pracować z klientami różnymi, różnych narodowości, robiłam różne sesje. Później zaczęłam pracować z klientami, których uczę, czyli moimi kursantami. I też tam mamy ogromną mieszankę różnych podejść, różnych charakterów. Każdy kurs, każda kursantka, każde spotkanie z człowiekiem uczy mnie czegoś nowego. Ja mam jeden cel w tym, co robię – w każdej tej dziedzinie. Ja chcę i pomagam spełniać foto marzenia. Foto marzenia moich klientów o pięknych zdjęciach, które będą w ich rodzinach na zawsze i foto marzenia moich kursantek, które marzą o tym, żeby robić piękne zdjęcia. I ja mam w tym poczucie takiej ogromnej misji. Jak się kładę wieczorem spać, to nie ważne czy jestem bardzo zmęczona, trochę zmęczona, szczęśliwa czy na przykład smutna danego dnia, to kładę się z takim poczuciem, że to, co robię dokłada chociaż malusieńką cegiełeczkę do tego, że ktoś tam gdzieś uśmiecha się, że ktoś tam, gdzieś, jakaś kobieta podjęła decyzję o zmianie, postanowiła iść po siebie, postanowiła już więcej się nie poświęcać w swoim życiu dla innych, tylko zadbać o siebie, postanowiła ruszyć po swoje marzenia, postanowiła zacząć robić coś ze swoim życiem, żeby nie tkwić w tym punkcie, w którym jest i jest jej źle. Bo prawda jest bezwzględna – to jest nasza decyzja. To jest moja decyzja, Twoja decyzja jak Ty chcesz, żeby wyglądało Twoje życie. Naprawdę. Nawet jeżeli dzieją się rzeczy bardzo złe.

   Zobacz, ja nie robiłam wojny i walki o mieszkanie, o to, żeby tamten człowiek się wyprowadził. Ja po prostu spakowałam manele i zniknęłam, zostawiając kawał mojego życia tam. Ja wybrałam taki sposób, bo taki widziałam i w takim moi znajomi mi pomogli, żeby to ogarnąć. Ty może nie masz takiej hardcorowej sytuacji, może masz mniej hardcorowo, ale to nie oznacza, że masz dojść do jakiegoś takiego ekstremum i dopiero wtedy się zabierać za siebie. To nie oznacza, że musisz dojść do punktu, w którym już nie będziesz w stanie wstać z łóżka i dopiero wtedy robić coś dla siebie. Jak czujesz dzisiaj, że jest Ci źle, że chcesz coś zmienić, to po prostu zacznie to robić. Malutkimi kroczkami.

Przeprowadziłam fantastyczne dwie uważne rozmowy. Pierwszą z Anią Dyl, a drugą z Emilią Wojciechowską. Dwie przecudowne rozmowy.

Z Anią rozmawiałam na temat tego, że dbanie o siebie to nie jest egoizm. I gorąco zachęcam Cię do wysłuchania tej rozmowy. A rozmowa z Emilią była na temat następujący – co zrobić, kiedy czuję, że nie zasługuje? I jeżeli tej rozmowy również nie słuchałaś, to oczywiście zostawiam Ci linki w opisie do tego podcastu, bo tam znajdziesz też mnóstwo cennych informacji, mnóstwo podpowiedzi jak zacząć, żeby też dojść do tego, że masz prawo do tego, żeby dbać o siebie. Co to jest w ogóle to dbanie o siebie. Mnóstwo naprawdę cennych treści tam znajdziesz, więc gorąco Cię zachęcam do wysłuchania tych dwóch rozmów.

   A jeżeli chcesz tak zmobilizować się od już, od teraz, od zaraz to gorąco zachęcam Cię do dołączenia do wyzwania. Jak to zwykle w Akademii w lutym organizuję wyzwanie – bezpłatne wyzwanie.

Musisz się tylko zapisać, podając adres mailowy, żebym mogła wysyłać Tobie materiały. I w tym roku wyzwanie jest w moim odczuciu piękne, ponieważ tematem wyzwania jest „Zbuduj swoją piękną przyszłość, bo na nią zasługujesz. Spełniaj swoje foto marzenia”. Jeżeli chcesz przejść ze mną te cztery dni, w których będzie masa wartościowych treści, w których będzie ogrom motywacji, ale też ogrom konkretów, to gorąco Cię zachęcam – zapisz się na to wyzwanie. Zaczynamy już 13 lutego, a 14 wypadają urodziny Basiolandii, więc będziemy też w trakcie wyzwania świętować te urodziny, bo jest co świętować. Ja jestem ogromnie dumna z tych dziesięciu lat i tej całej drogi, którą przeszłam do tego punktu, w którym jestem. I ogromnie zależy mi też na tym, żeby podzielić się z Tobą tą historią, bo ja nie opowiadam o rzeczach, które przeczytałam w książkach. Ja nie opowiadam o rzeczach, które przeczytałam w internecie. Ja na przykładzie mojego życia zwykłej totalnie dziewczyny z polskich gór, pokazuję Ci, że można, pokazuję Ci, że Ty też możesz, pokazuję Ci, że ta droga nie jest łatwa, bo ja jej absolutnie nie koloryzuję, ale pokazuję Ci, że ta droga jest warta tego, żeby dojść do takiego punktu, w którym będzie Ci po prostu dobrze samej z sobą. A jak będzie ci dobrze samej sobą, to wtedy innym też będzie dobrze z Tobą, bo to po prostu tak działa. Link do zapisu na wyzwanie zostawiam Ci oczywiście w notatkach o tego podcastu. Jeżeli słuchasz go później, bo też tak może być, to znajdziesz tam po prostu aktualne linki do zapisu na kolejne wyzwania, bo nie wiem, w którym momencie będziesz tego podcastu słuchać.

   Więc podsumowując, zbierając to wszystko na sam koniec. Ja opowiedziałam Ci o tych moich trzech najważniejszych decyzjach, które doprowadziły mnie do tego wymarzonego mojego życia. Ty musisz podjąć swoje decyzje, zrobić swoje kroki, ale to, co chciałabym Ci powiedzieć już na sam, sam koniec, to pamiętaj, że zasługujesz na piękne życie. Pamiętaj, że zasługujesz na to, co najlepsze. Tylko najpierw Ty musisz to zrozumieć. I Ty masz w swoich rękach siłę sprawczą, żeby zacząć działać w tym kierunku. Bo absolutnie tak, jak mi nic z nieba nie spadło, tak Tobie nie spadnie. To jest wynikiem pracy, pracy i jeszcze raz pracy. I oczywiście… ja lubię powtarzać to powiedzenie, że sukces przyjdzie pod warunkiem, że zastanie Cię przy pracy. I ta praca nie musi być ciężka. Ta praca na różnych etapach tej drogi będzie różna, ale na pewno musi się dziać chociaż malutkimi kroczkami do przodu.

   Tak że gorąco zapraszam Cię na wyzwanie. Startujemy 13 lutego. Ja już zbieram siły i ogromnie się cieszę na to nasze spotkanie. A dzisiaj ściskam Cię bardzo mocno. Mam nadzieję, że ten odcinek był dla Ciebie taką inspiracją, zapalił taką iskierkę w Tobie. Jeżeli tak było, to napisz do mnie. Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie napisać na Instagramie, Basiolandia Photography. Ja tam odpiszę, przeczytam z ogromną radością Twoją wiadomość. A będę Ci jeszcze bardziej wdzięczna, jeżeli podzielisz się tym podcastem ze światem świętując ze mną dziesiąte urodziny Basiolandii

   Ściskam Cię i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

0 responses on "Odcinek 138. 3 NAJWAŻNIEJSZE DECYZJE, KTÓRE DOPROWADZIŁY MNIE DO WYMARZONEGO ŻYCIA. 10 URODZINY BASIOLANDII."

Leave a Message

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top