Odcinek 127. PREMIERA MAGICZNEJ BAJKI. CO TO JEST SESJA ZDJĘCIOWA?

Witam Cię w 127 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.

Najpierw była marzeniem, potem była celem, a dziś jest jej PREMIERA 📙
Dziś wyjątkowy dzień 28 sierpnia 2023 roku, w którym jest PREMIERA MOJEJ KSIĄŻKI „CO TO JEST SESJA ZDJĘCIOWA”,
która powstała z misją wspierania dzieci, rodziców, fotografek i fotografów🧡

Listen to „127. Premiera magicznej bajki. Napisałam książkę” on Spreaker.

 

O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:

  • jaką KSIĄŻKĘ napisałam i dlaczego, 
  • jaką MISJĘ ma do spełnienia książka, 
  • jak wyglądał PROCES TWORZENIA książki, 
  • dlaczego książka czekała ponad rok w kartonach, 
  • dlaczego zdecydowałam się na PREMIERĘ teraz, 
  • komu DEDYKUJĘ tę książkę i dlaczego, 
  • dlaczego to nie jest zwykła bajka, ale NARZĘDZIE do pracy z dzieckiem przed sesją,
  • jak PRACOWAĆ z tym wyjątkowym narzędziem,
  • co jest kluczem do udanej sesji zdjęciowej,

 

 

OTO I ONA MOJA MAGICZNA BAJKA,
JUŻ DZIŚ MOŻESZ JĄ KUPIĆ  📙 TUTAJ 📙 

 

BASIOLANDIA PHOTOGRAPHY, BASIA STRZELEC KSIĄŻKA

 

 

ODCINKI, O KTÓRYCH MÓWIĘ W CZASIE TEGO PODCASTU

 

✔  ODCINEK 125: NIE ODKŁADAJ SIEBIE NA PÓŹNIEJ

 

 

👉ZAPISZ SIĘ👈

👉NA LISTĘ ZAINTERESOWANYCH👈

 

 

TRANSKRYPCJA ODCINKA:

 

Najpierw była marzeniem, potem stała się celem, a dziś jest jej premiera.

 

W dzisiejszym odcinku opowiem Ci o tym, jak książka ze strefy marzeń stała się rzeczywistością, którą trzymam z ogromną radością teraz w dłoni. Jeśli chcesz się dowiedzieć, co to za książka, jak powstawała krok po kroku, jaką ma misję do spełnienia i komu ją dedykuję, to bardzo, bardzo serdecznie zapraszam Cię do wysłuchania dzisiejszego odcinka oczywiście z filiżanką ulubionej herbaty.

 

Dzień dobry, dzień dobry. Witam Cię bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż fotografia”.

 

Jeśli szukasz inspiracji, motywacji i wiedzy przekazanej w bardzo prosty sposób, to ten podcast jest właśnie dla Ciebie. A ja jestem Basiolandia i jestem tutaj po to, żeby pokazać ci, że foto marzenia się nie spełniają, foto marzenia się spełnia, a ja w Akademii Medycznej Fotografii mogę Ci w tym pomóc.

 

Fajne jest to, że nagrywam dla Ciebie odcinek o premierze mojej książki. Książki, która była tylko… tylko i aż marzeniem.

 

Wszystko się zaczęło od pierwszej myśli, że książka, że papierowa książka, że piękna książka. I jak to w ogóle było po kolei, zaraz Ci opowiem. Zacznijmy może w ogóle od tego właśnie, skąd pomysł na książkę, bo myślę, że to wiele osób ciekawi skąd w ogóle w basiolandiowej głowie wziął się pomysł na książkę – taką w fizycznej postaci, taką, żeby można ją było wziąć do rąk, taką po prostu, którą można sobie czytać, którą można przytulać i tak dalej. No to jeżeli mnie troszeczkę znasz, to myślę, że wiesz, że ja absolutnie uwielbiam papier. Uwielbiam papier, wszystko co papierowe. Wszystkie podcasty powstają na papierze, wszystkie moje szkolenia powstają na papierze, wszystkie kursy. No i nie mogło być inaczej właśnie, żeby książka nie była też w formie papierowej, ale to jakby opowiem Ci na dalszym… na dalszym etapie, bo sobie tak ładnie rozpisałam, żeby chronologia była w tym wszystkim.

 

Więc zacznijmy może od tego w ogóle skąd pomysł na książkę, tak, bo to jest kluczowe.

 

Więc od 2015 roku ja pracuję z dziećmi. Jestem fotografką, pracuję z dziećmi w różnym wieku, różnych narodowości, z różnymi charakterami. Jak to prawda z ludźmi bywa, tak też z dziećmi bywa. Dzieci… każde dziecko jest inne. I pracując sobie z tymi dziećmi, ja sobie obserwuję ich zachowania. W ogóle uwielbiam obserwować dzieci. Jeżeli jeszcze nigdy nie obserwowałaś dzieci, to po prostu usiądź i z uważnością obserwuj dzieci. One są absolutnie fascynujące w swoich zachowaniach. One są we wszystkim takie w stu procentach takie prawdziwe i można się bardzo wiele od nich nauczyć. Więc jak sobie tak pracuję już od wielu, wielu lat z tymi dziećmi, to sobie obserwuję właśnie, co na nie dobrze wpływa, co na nie nie najlepiej wpływa. Widzę dzieci, które przychodzą na sesję, które są wspaniale nastawione, cieszą się, są po prostu takie entuzjastyczne do tego wszystkiego, co się wydarzy, ale są też dzieci, które są przestraszone, które się boją, które są bardziej nieśmiałe.

 

I patrząc na te wszystkie dzieci, wyciągając wnioski z tego wszystkiego przez te wszystkie lata, zastanawiałam się, jak ja mogłabym tym dzieciom pomóc, tak, bo to jest ważne, żeby im pomóc, żeby stworzyć coś – i wtedy jeszcze nie wiedziałam, że stworzę coś, ale tak sobie myślałam, co można by było zrobić, żeby te dzieci przychodząc na tę sesję były tak pozytywnie na tę sesję nastawione. I oczywiście tu sprawa jest prosta – tutaj jest potrzebna dobra współpraca fotografki i rodzica. No ale jeszcze te dzieci… żeby coś jeszcze dla nich specjalnego. Więc tak sobie myślałam, myślałam przez te wszystkie lata, no aż w końcu sobie wymyśliłam, że właśnie w takiej formie… najlepiej można dotrzeć do dzieci właśnie przez bajkę. Przez taką opowieść, w którą je wciągniemy, bo ja oczywiście na sesji opowiadam historię i wiem, jak to wspaniale działa na dzieci, ale tę pracę trzeba wykonać wcześniej -przed sesją. Więc jak sobie obserwowałam te dzieci przez te wiele lat, to właśnie doszłam do takiego wniosku, że coś takiego byłoby dla nich super.

 

Druga rzecz, to od kilku lat ja szkolę, uczę fotografii i słucham wielu, wielu historii moich kursantek, jak właśnie… jakie one mają doświadczenia z dziećmi na sesjach. Więc ja to wszystko, prawda, zbierałam – zbierałam bazę danych, że tak powiem – myśląc co można dla tych dzieci zrobić, co można zrobić dla tych rodziców i co można zrobić dla tych fotografek i fotografów, bo to jakby jest coś dla wszystkich.

 

Dzięki temu, że fotografka przekaże taką książkę rodzicowi, a rodzic będzie pracował z tym narzędziem – bo ta książka jest narzędziem – ze swoim dzieckiem, dzięki temu przed tą sesją już wybuduje to pozytywne nastawienie dziecka.

 

Więc ja sobie wymyśliłam, że to po prostu będzie książka. I chciałam właśnie tą książką… chciałam właśnie wesprzeć przede wszystkim dzieci, ale to się zadzieje przez ręce fotografki i rodzica. Więc tak sobie to… tak sobie to wymyśliłam.

 

Stąd pomysł. On mi się tak układał w głowie przez te wszystkie lata, aż w końcu w 2022 roku, kiedy zaczęłam nad tą książką pracować w tajemnicy przed całym światem – o książce wiedziałam ja i mój zespół – i prace nad tą książką sobie trwały. Trwały kilka miesięcy… trwały kilka miesięcy i były bardzo… bardzo, że tak powiem wyczerpujące to złe słowo, ale bardzo intensywne wbrew pozorom, bo to jest bajka. I mogłoby się wydawać, że kilkanaście stron bajki, co to jest, żeby taką bajkę napisać, żeby ją stworzyć. Jeżeli nigdy nie wydawałeś książki samodzielnie, bo ja ją wydawałam samodzielnie, no to jakby nie wiesz, ile to jest pracy.

 

Więc stąd się wziął pomysł, żeby wspierać dzieci, żeby budować w nich to pozytywne nastawienie do sesji zdjęciowej jeszcze przed tym, zanim się na tej sesji pojawią.

 

Więc stworzyłam tę książkę dla dzieci, jako narzędzie w rękach fotografek i rodziców do pracy z tymi dziećmi. I myślę sobie, że w ogóle to jest coś fantastycznego. A plus to jeszcze właśnie, że wymarzyłam sobie, żeby ta książka była piękna, żeby była piękna, żeby oglądało się ją z przyjemnością, żeby była taka do przytulania, do głaskania i do czytania w takiej atmosferze bliskości, czułości, żeby już przed sesją ta mama z tym dzieckiem, ten tata z tym dzieckiem, żeby oni już czekali na tę sesję, jako na coś wspaniałego, wyjątkowego. Więc to najpierw wybudowało się w mojej głowie, powstało w moim sercu, potem powstał pomysł w głowie. No i później właśnie nadszedł czas na tę realizację. Więc teraz przejdźmy do kolejnego… kolejnego jakby kroku, czyli jak powstawała ta książka, tak.

 

Czyli kolejny etap. Był pomysł, teraz jak powstawała.

 

Tak, jak mówiłam wszystko, absolutnie wszystko zaczęło się jak taka mała iskierka w moim sercu, żeby napisać własną bajkę – bajkę, która za pomocą właśnie postaci w tej bajce, a w moim przypadku rodzinny lisków – dlaczego liski, dlatego listki, bo ja uwielbiam kolor pomarańczowy i to była moja po prostu pierwsza myśl, że to będzie rodzina lisków – żeby właśnie opowiadając historię tej rodziny lisków, żeby dzieci wczuły się już w to, co będzie na tej sesji. A dzięki temu będą na nią czekały po prostu z niecierpliwością, będą chciały pójść na tę sesję zdjęciową. Więc tak właśnie wymalowało się to w moim sercu, w mojej głowie i zaczął się proces tworzenia. Z racji tego, że ja uwielbiam mówić w ogóle, dlatego ten podcast, dlatego właśnie taka właśnie forma mówiona, to forma książki – ona dojrzewała we mnie, tak, bo mogłabym nagrać audiobooka, mogłabym nagrać na przykład taką serię podcastów dla dzieci, ale pomyślałam sobie o jednej ważnej rzeczy. Pomyślałam sobie o tym, że teraz dzieci są w ogóle… niektóre, to są, mam wrażenie, przyklejone do tabletów, komputerów i telefonów komórkowych, smartfonów. Więc pomyślałam sobie, że nie chcę, żeby po raz kolejny to dziecko było do czegoś przyklejone. Nie chcę, żeby tę bajkę… żebym ja mu tę bajkę czytała.

 

Chciałam, żeby tę bajkę przeczytał mu rodzic, żeby to był już taki czas rodzice z dzieckiem, kiedy usiądą, kiedy może tak, jak w rodzinie lisków, będą pili wspólnie kakao i będą czytali tę bajkę, żeby to już po prostu był taki moment wyjścia z internetu, wyjścia z wirtualnego świata, tylko taki czas po prostu w bliskości dziecka z rodzicem, rodziców z dzieckiem, żeby to była fizyczna postać. Dlatego… dlatego po prostu padło na papierową formę książki.

 

I oczywiście audiobook byłoby mi dużo łatwiej nagrać, wydać e-book byłoby mi dużo prościej, bo już wydałam cztery i mam w tym doświadczenie. Książka w formie papierowej była czymś nowym. Była czymś nowym, czymś, czego nigdy nie robiłam, czymś, co wiąże się z fizyczną postacią, jakimiś prototypami i tak dalej – rzeczami, o których kompletnie nie miałam pojęcia, plus jeszcze to, że w momencie, kiedy ja drukowałam tę książkę, to to był taki czas dość trudne, bo to był czas… w pandemii była tworzona, potem to było trochę po pandemii, więc jakby tutaj to wszystko było bardzo utrudnione, ale uparłam się, że właśnie w myśl tego, że chcę, żeby to było papierowe, daleko od internetów, żeby to można było z tym usiąść bez żadnych ekranów, żeby ta książka miała właśnie formę papierową i to taką pięknie papierową, taką dopracowaną, taką w stu procentach basiolandiową, żeby właśnie była czymś wyjątkowym.

 

Z racji tego, że ja jestem absolutną fanką plenerów – pracuję w plenerze – wiedziałam, że akcja tej książki będzie się działa w plenerze, w lesie, w naturze.

 

I opowiedziałam o tym moim pomyśle Emilce – mojej Emi, o której jeżeli jeszcze nie słyszałeś, to to jest jedna z dwóch najważniejszych dziewczynek na świecie na ten moment. Jedną jest Emi, drugą jest Julka, czyli moje dwie chrześnice.  Więc porozmawiałam z nią, opowiedziałam jej historię, że będzie rodzina lisków, że będzie pani fotografka, no i że będzie pomocnik. I tam dobrałyśmy… tam dobrałyśmy właśnie inne zwierzątka. Padło na panią misiową, bo jest większa troszkę od lisków i na jeżyka… i na jeżyka. Pomysł jej się spodobał i ja sobie wtedy wymyśliłam, że te zwierzątka w tej bajce będą miały imiona dzieci z mojej najbliższej rodziny, czyli imiona moich siostrzeńców i siostrzenic. Oczywiście o tym nic nie powiedziałam Emilce, żeby miała niespodziankę. Więc jak jakby skonfrontowała wam mój pierwszy pomysł taki właśnie, że chcę napisać bajkę o rodzinie lisków, które idą na sesję zdjęciową, żeby wprowadzić dzieci, jakby w ten świat dużo wcześniej, Emilka powiedziała, że pomysł fajny, jako dziecko powiedziała, że pomysł fajny, więc usiadłam i napisałam bajkę. Napisałam bajkę o rodzinie lisków. Jakby poszło mi to… poszło mi to szybko, poszło mi to tak wspaniale, bo myślę, że długo ta bajka leżała na dnie mojego serca. Wiedziałam, co chcę w niej przekazać i napisałam ją – usiadłam i napisałam.

 

W zwykłym zeszycie zwykłym długopisem napisałam bajkę.

 

Oczywiście później były w niej jakieś tam poprawki stylistyczne, jakieś tam drobne zmiany, ale jakby ta główna treść po prostu powstała w ciągu jednego klimatycznego wieczoru w mojej Narnii. Kiedy już miałam ten tekst, no to wiedziałam, że sam tekst nie stworzy mi książki, a chciałam, żeby ona była wyjątkowa, piękna, żeby to obrazki, które ja mam w głowie, ktoś był w stanie przelać na papier, żeby ktoś był w stanie stworzyć te postacie dla mnie, żeby je narysował, żeby one były… żeby dostały życie. No i zaczął się proces poszukiwania ilustratorki. Który był długi, który był niełatwy, ale po długich, długich poszukiwaniach, po kilku rozmowach, po kilku mailach po… po dłuższym czasie w końcu znalazłam osobę, której wrażliwość, której styl, której sposób komunikacji bardzo mi odpowiadał i poczułam w sercu, że to jest ktoś, kto mógłby dać życie moim postaciom z bajki właśnie w taki bajkowy, baśniowy sposób. I tą osobą była – jest – Kasia z KWN.ART. I z Kasią ta współpraca była czymś niesamowitym. Ona przeczytała bajkę. Oczywiście jak ogarnęliśmy wszystkie formalności umowy i tak dalej, Kasia zapoznała się z treścią. Ja jej opisałam, jak chciałabym, żeby wyglądały te postacie, ona usiadła i je w przewspaniały sposób namalowała. Przepięknie z ogromną wrażliwością, z ogromnym wyczuciem, z tym wszystkim, czego ja chciałam, z tym wszystkim, czego ja potrzebowałam w tej książce. Mam wrażenie, że po prostu niebiosa zesłały mi Kasię i ona to wszystko pięknie przelała na papier. Była też ogromnym, ale to ogromnym wsparciem w składzie książki, ponieważ ja nigdy nie składałam książki w takiej postaci fizycznej, a Kasia miała w tym doświadczenie, więc tutaj też bardzo, bardzo, bardzo mi pomogła. I jestem jej przeogromnie wdzięczny.

 

Tak że Kasia z tego miejsca bardzo, bardzo Ci dziękuję, bo gdyby nie ty, to nie byłoby takiej pięknej rodziny lisków, nie byłoby pani misiowej, nie byłoby jeżyka i nie byłoby całego magicznego lasu. Więc bardzo, bardzo Kasia Ci dziękuję. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu, Twojej wrażliwości, Twojej w ogóle duszy, jak Ty to wszystko widzisz. Więc jestem przeszczęśliwa i bardzo wdzięczna losowi, internetowi i wszystkim gwiazdom, które mi po prostu zesłały Kasię na moją drogę, bo… no bo inaczej ta książka nie mogłaby się pojawić, bo nie miałaby fizycznie jak. Byłaby sama treść. Ale myślę sobie, że treść bez tej oprawy właśnie w przepiękne… w przepiękne ilustracje, to nie byłoby to samo.

 

Więc był tekst, znalazłam wspaniałą ilustratorką, która chciała ze mną podjąć współpracę, a w międzyczasie trwały oczywiście poszukiwania drukarni. No bo tutaj jeszcze dochodzi taki dodatkowy element, że trzeba tę książkę fizycznie wydrukować. I to okazuje się nie być takie proste, jeżeli ma się takie założenie, że nakład nie będzie duży, bo nie chciałam dużego nakładu, nie wiem, tysiąca dwóch tysięcy egzemplarzy, ponieważ po pierwsze nie byłam na to gotowa finansowo, po drugie nie chciałam takiego nakładu na sam początek, bo jednak to jest taki projekt testowy. Ja całym sercem wierzę w tę książkę, wierzę w jej misję, wierzę w to, że zrobi ogrom dobrego, ale no, nie przestrzelę się z tym, żeby zamówić dwa tysiące książek, bo później będę sobie mogła nimi co najwyżej ściany wytapetować. Szczególnie jeszcze, że ja robiłam ten projekt w tajemnicy. I marketingowo każdy Ci powie, że słabo, że przecież powinnam od pierwszego momentu pokazywać, że napisałam trzy pierwsze słowa, potem, że znalazłam ilustratorkę potem, że powstało pół ilustracji i tak dalej, i tak dalej. I oczywiście zgodnie z zasadami marketingu „najpierw sprzedaj, potem wyprodukuj” byłoby to wszystko po prostu… tak powinno to wyglądać.

 

No u mnie wyglądało inaczej. U mnie to był tajny projekt.

 

Mówiłam, że realizuję tajny projekt. I to jeszcze było w roku w mojej firmie, w której bardzo dużo rzeczy się działo na zapleczu. Było bardzo dużo zmian takich kadrowych, że tak powiem, zespołowych, było bardzo dużo takich organizacyjnych rzeczy ogarniane, więc to był trudny rok. I w tym trudnym roku ja tę książkę pomimo tego wszystkiego postanowiłam, że zrealizuję. Więc szczerze nawet nie miałam ani serca trochę, żeby chwalić się nią w międzyczasie, a z drugiej strony może chciałam też, żeby one była taką trochę tajemnicą. I wiedziałam, że jak już ją będę miała fizycznie w ręku, jak już będę widziała, że jest taka, jak chcę, to po prostu wtedy chciałam się nią pochwalić. Więc miałam założenie, że nakład nie będzie duży… że nie będzie duży, a to utrudniało rozmowy z drukarni. Bo jednak bardzo mało drukarni jest zainteresowanych drukiem książki w sto, dwustu, trzystu egzemplarzach, a jeżeli już są zainteresowani takim drukiem, to ten druk jest kosmicznie drogi – absolutnie kosmicznie drogi, no i to utrudnia sprawę. Więc po rozmowach na szczęście mam dwie takie moje bardzo, bardzo pomocne, biznesowe koleżanki – Anię i Małgosię – i po rozmowach z dziewczynami doszłyśmy do tego, no jaki nakład ja mam… jaki ja mam nakład wyjściowo zamówić i z czym mam wychodzić do takich rozmów z drukarnią. No bo ja muszę wiedzieć jaki format, ile tej książki. Więc stanęło na tym, że wydrukuję trzysta sztuk – trzysta sztuk tej książki. No i oczywiście, zanim wydrukuje się książkę, trzeba zrobić prototyp. Jak już książka jest gotowa w sensie w takim projekcie, no to trzeba wydrukować prototyp, żeby zobaczyć, jak ona fizycznie wygląda, zanim zamówimy cały nakład. Były wydrukowane dwa prototypy na dwóch różnych rodzajach papieru. Kiedy już wybrałam jedną drukarnię, kiedy już doszliśmy do tego, że koszty owszem będą wysokie, ale ja się na to decyduję, te prototypy powstały właśnie na dwóch rodzajach papieru. Na jednym papierze bardzo takim grubym, mięsistym takim naprawdę… naprawdę takim jak tekturka można powiedzieć, takim stabilnym, a drugi na takim papierze cieńszym, aczkolwiek bardzo, bardzo dobrej jakości, ponieważ to jest bardzo, ale to bardzo prestiżowa drukarnia. Więc dostałam te dwa prototypy. Oczywiście musiałam za nią zapłacić, a prototypy uwierzcie mi, że też to nie jest tania sprawa, jak na jedną czy dwie sztuki książki. No i wybrałam. Miałam rozterki czy chcę taką grubość, czy chcę taką grubość.

 

Finalnie na ten pierwszy nakład, tak powiedzmy, uznajmy to za dobrą wróżbę, że to będzie pierwszy nakład, a potem będą kolejne, bo książka się bardzo spodoba i każdy będzie chciał ją mieć. Tak że tutaj trzymaj kciuki, bo wysyłam… wysyłam marzenie do… do wszechświata. Więc podjęłam decyzję, że ten pierwszy nakład będzie właśnie w tej grubszej formie. Jeszcze poprosiłam o dodanie dodatkowej folii zabezpieczającej, żeby ta książka naprawdę była taka – nie chciałabym powiedzieć pancerna, ale taka porządna, taka właśnie premium. No i stanęło właśnie na tych grubych stronach, na tej dodatkowej folii. Jeszcze po obejrzeniu prototypu stwierdziłam, że chciałabym, żeby jednak kolory były bardziej nasycone. Więc takie drobne jeszcze poprawki. Dogadaliśmy szczegóły, no i książka poszła do druku… poszła do druku.

 

To był taki naprawdę emocjonujący moment, bo jak się zleca druk trzystu sztuk swojej książki…

 

Oczywiście wcześniej zgłoszonej do Biblioteki Narodowej, żeby książka miała ISBN i te wszystkie, wszystkie formalności, to oczywiście wszystko po drodze było załatwione. Więc to jest pełnoprawna książka, która ma swój kod kreskowy, która ma po prostu swój… swoje wszystkie ISBN-y i tak dalej, czyli te numery. No i poszła książka do druku. I pamiętam ten moment, jak odpisywałam na maila z drukarni czy decyduje się pani na wydruk, proszę nam potwierdzić i tak dalej. No i jak napisałam, że tak proszę o wydruk trzystu sztuk książki, to to było takie… to było takie fajne, to było takie fajne takie:

 

„Kurczę, właśnie spełniam kolejne ważne marzenie”.

 

Więc książka poszła do druku. I to była pierwsza połowa 2022 roku, a teraz kiedy nagrywam dla Ciebie ten odcinek, jest… jest sierpień 2023 roku, więc jakby sama widzisz, że to wszystko trochę… że to wszystko trochę trwało. Więc książka poszła do druku, trzeba było poczekać kilka tygodni na ten druk, no i przyjechała w pudełeczkach do domu moich rodziców. I ja finalnie zobaczyłam ją, kiedy przyjechałam na wakacje w 2022 roku do mojego domu rodzinnego. Tam było oficjalne rozpakowywanie pierwszego pudełka z książkami. I pamiętam ten moment. To było w dużym pokoju – w pokoju gościnnym w domu moich rodziców i tam… i tam byli moi rodzice, były dzieciaczki, akurat wszystkie dzieci z mojej rodzinie  – siostrzeńcy i siostrzenica – i wtedy dowiedzieli się, że imiona w tej książce zwierzątka mają… że zwierzątka w tej książce mają ich imiona.

 

To była dla nich radość, to była dla nich taka niespodzianka, że każde zwierzątko z tej książki ma ich imię.

 

Akurat tyle… tyle… tyle dzieci mamy w rodzinie tej najbliższej, tyle było zwierzątek, że każdy ma tam swoją postać, więc to też był naprawdę taki fajny, cudowny moment tak naprawdę. No i tata oglądał książkę, mama oglądała książkę i to było takie naprawdę, naprawdę wspaniałe. No i już wtedy chciałam się pochwalić tą książką, ale sobie pomyślałam, że wyskoczę z tą książką tak trochę hop-siup znikąd. A jeżeli wiesz, jak wygląda świat sprzedaży w internecie, no to tak się nie robi pomimo wszystko. Trzeba to wszystko przygotować, trzeba Wszystko zaplanować, bo sprzedaż produktu fizycznego to nie jest takie hop-siup.

 

Więc pomyślałam sobie, że zostawię tę premierę książki na Mikołajki, czyli na 6 grudnia. Pomyślałam sobie, że przygotujemy wtedy wszystko z zespołem, że… że to będzie taki fajny moment, ale ogrom pracy pod koniec zeszłego roku nas przytłoczył. Była kolejna edycja kursu, potem było… były zapisy do klubu i zamykanie roku. To naprawdę było dużo, więc stwierdziłam, że przekładamy premierę na kolejny rok.

 

No i termin – kolejny termin premiery był wpisany w mój kalendarz, który planuję sobie z rocznym wyprzedzeniem, gdzie będą, jakie wydarzenia w Akademii, zaplanowałam na 1 czerwca – na Dzień Dziecka. No i 1 czerwca właśnie w Dzień Dziecka, w tym naszym tutaj 2023 roku miała się odbyć premiera. Miała się odbyć premiera książki, ale niestety to był czas, w którym tato był w szpitalu i ostatnią, absolutnie ostatnią rzeczą było to dla mnie ważne. Nic wtedy nie było ważne. A premiera książki to była ostatnia rzecz, o której wtedy myślałam, więc znowu książka czekała sobie dalej w kartonach. Czekała w kartonach i była tak przenoszona w moim domu rodzinnym z jednego pokoju do drugiego, z jednego do drugiego i tak sobie czekała na swój moment aż do momentu, kiedy… kiedy 8 czerwca 2023 roku wszystko się zmieniło. Absolutnie wszystko się zmieniło.

 

Jeżeli słuchałaś 125. odcinka podcastu pod bardzo znamiennym tytułem „Nie odkładaj siebie na później”, to wiesz, że właśnie 8 czerwca odszedł mój tato i to był bardzo, bardzo, bardzo trudny czas.

 

Te miesiące przed… te tygodnie przed jak jeszcze był w szpitalu, a te tygodnie po no to jakby nie da się tego opisać. I  w tym odcinku jeżeli go nie słuchałaś, to zostawiam Ci link w opisie do tego podcastu, możesz posłuchać, co to mi zrobiło, jakie zmiany we mnie zaszły, jakie podjęłam decyzje. Jakby nie będę Ci tutaj streszczać tamtego odcinka, bo myślę, że warto go… warto go wysłuchać, bo bardzo dużo wiadomości dostałam od Was prywatnych, że dziękujecie mi za ten odcinek, bo otworzył wam oczy i już nie odkładacie niczego na później.

 

Więc właśnie z tamtego odcinka, jeżeli słuchałaś, to mogę Ci powiedzieć, że pies, który był zaplanowany i już nie odkładany, jest już z nami. Ma na imię Dunaj i przewrócił naszą po prostu rzeczywistość do góry nogami, bo to była jedna rzecz, której już nie odkładałam i zrealizowałam. A drugą rzeczą, którą postanowiłam nie odkładać na później, to pomimo tej bardzo trudnej sytuacji była właśnie premiera książki. Jakby to powiedzieć? Czy łatwo jest zrobić premierę książki z potrzaskanym sercem w żałobie – absolutnie nie. To jest coś bardzo, bardzo trudnego, ale chciałam to zrobić teraz.

 

I jeszcze tak naprawdę, dlatego chciałam to zrobić teraz, bo tę książkę i tę premierę postanowiłam – i tu muszę wziąć trzy głębokie oddechy, bo to nie będzie proste – dedykować tacie, jako ostatni projekt, który mógł zobaczyć tu na ziemi. Rok temu o tej porze mniej więcej dostał swój egzemplarz z dedykacją i bardzo mu się podobała ta książka.

 

Więc tato, dedykuję tę książkę Tobie ze słowem dziękuję.

 

I myślę, że teraz tak z dumą tam z nieba na mnie patrzysz i się cieszysz po prostu, bo Ty robiłeś dużo dobrego, a ja tą książką też chcę zrobić coś dobrego, więc to dla Ciebie.

 

Mam nadzieję, że ta książka właśnie zrobi dużo dobrego.

 

Ponieważ wiem, że maluszki czegoś takiego potrzebują, że dzieci potrzebują tego, żeby… żeby ktoś im wcześniej wyjaśnił, żeby ktoś je wcześniej wprowadził w ten świat, żeby mogły przyjść na tę sesję zdjęciową spokojne, żeby wiedziały, co tam się będzie działo, żeby czekały na to spotkanie, żeby to nie było dla nich absolutnie w żaden sposób stresujące, bo pamiętajmy, że są różne dzieci. Są dzieci, które po prostu wpadają i są, i nic… nic nie jest mi straszne, ale są też dzieci bardzo wrażliwe. Są dzieci nieśmiałe, są dzieci skryte. A każdy z nich zasługuje na takie samo zaopiekowanie się. I to po naszej stronie jest to, żeby to właśnie zrobić.

 

Musiałam wziąć trochę głębokich oddechów, wysmarkać nos, napić się herbaty, żeby móc spokojnie dalej nagrywać, bo nie ukrywam, że to jest dla mnie ważny i wzruszający odcinek.

 

Chciałabym jeszcze jedną rzecz powiedzieć, że ogromnie mnie cieszy to, że poprosiłam o opinie o osoby, które są rodzicami, osoby, które są fotografami, osoby, które są psycholożkami, pedagożkami, terapeutkami, czyli osoby, które też pracują z dziećmi – z różnymi dziećmi, poprosiłam o opinię na temat książki. Wysłałam książkę z prośbą o recenzję, o wypowiedzenie się, czy ta książka faktycznie zrobi dobre dla dzieci, czy ta książka jest potrzebna. I moje serce się raduje, bo dostałam bardzo ciepłe, bardzo przychylne opinie o tej książce.

 

W rozmowie z Panią Kasią, którą bardzo serdecznie pozdrawiam, Pani Kasia powiedziała, że to jest wspaniały pomysł, żeby… że taka książka powstała, bo myśli, że ten właśnie kawałek jest niezadbany. Ja nie spotkałam książki takiej, która wprowadzałaby właśnie dziecko w świat sesji zdjęciowej i cieszę się, że ją napisałam. I cieszę się, że ją napisałam, jako fotografka, bo wiem, jak to wygląda i stworzyłam ją dla dzieci, i stworzyłam ją właśnie dla innych fotografek, jako narzędzie, które będą mogły przekazywać rodzicom.

 

Jestem przeszczęśliwa, powiem szczerze i dumna z siebie, że… że spełniłam to marzenie.

 

To marzenie takie, które było gdzieś tam taką iskierką – taką iskierką, że a może napisałabym książkę. A może napisałabym bajkę. A może to byłaby taka wyjątkowa, magiczna bajka. I nie skończyło się na tym, że ja sobie o tym po marzyłam, tylko skończyło się na tym, że dzisiaj z dumą trzymam tę książkę w ręce. Ona jest dobra, ona jest piękna, ona jest z misją i myślę, że zrobi dużo, dużo dobrego. Zrobi dużo dobrego dla tych, którzy najbardziej tego potrzebują, czyli dla maluszków, dla dzieci.

 

Moim takim kolejnym marzeniem, jak już tak po prostu na bogato z marzeniami, a ja lubię na bogato z marzeniami, bo uważam, że marzenia się nie spełniają, tylko marzenia się spełnia.

 

Ja je po kolei realizuję. I takim moim kolejnym marzeniem jest to, żeby każde dziecko przed sesją dziecięcą czy przed sesją rodzinną, bo jedna i druga może być dla niego tak samo stresująca, żeby miało taką książkę wcześniej, żeby rodzic mógł usiąść z tym dzieckiem, żeby mógł wprowadzić wcześniej to dziecko w ten świat, żeby ta sesja była już tylko wspaniałym doświadczeniem. Wspaniałym doświadczeniem, które będzie wspominało to dziecko z radością przez lata, a dzięki temu budując w nim takie pozytywne doświadczenia, ono będzie chciało w tych sesjach uczestniczyć.

 

I to, co jest ważne, to kluczem do takiej właśnie udanej, wspaniałej, magicznej sesji zdjęciowej – czy to dziecięcej, czy rodzinnej – jest to, żeby złożyć ze sobą kilka elementów.

 

To jest naprawdę proste… z jednej strony proste, a z drugiej strony dla wielu bardzo trudne i wiele osób tego nie robi. Więc ja powiem ci, jak ja to widzę. Żeby sesja była udana, fantastyczna, żeby były z niej piękne zdjęcia, żeby była bardzo pozytywnym takim doświadczeniem zarówno dla fotografki, jak i dla rodziny, to bardzo istotne jest to, żebyś ty, jako fotografka/fotograf, żebyś była dobrze przygotowana, żebyś wiedziała, jak te zdjęcia zrobić, jak przygotować tę całą sesję, jak przygotować model, jak się z nimi komunikować, jak to wszystko powinno wyglądać wcześniej, bo powtarzam to z uporem maniaka i powtórzę to tutaj też:

 

Sesja to nie jest tylko spotkanie o 14:00 pod wielkim dębem – to jest cały proces.

 

I Ty jako fotografka/fotograf masz być do tego przygotowana wcześniej. I ten kawałek ja zaopiekowuję w Akademii Medycznej Fotografii w kursach. Ja tam naprawdę tego wszystkiego uczę krok po kroku, więc w tym obszarze mogę pomóc. I brakowało mi tego jednego klocka, jak pomóc dzieciom? Bo zobacz, bo kolejnym elementem jest to… jeżeli Ty już po prostu wszystko ogarniasz jako fotografka, to jeszcze jest Ci potrzebne wsparcie drugiej strony, czyli ta współpraca rodzica. A dzięki temu, że rodzic będzie współpracował, czyli popracuje w domu z dzieckiem przed tą sesją, to to dziecko przyjdzie pozytywnie nastawione. Bo potrzebne jest to pozytywne nastawienie dziecka jeszcze przed sesją. Bo naprawdę nie ma co się czarować, ale wielu rodziców przywozi te dzieci na sesję i te dzieci są przestraszone, bo one jeszcze przed wyjściem z samochodu słyszą: „Musisz być grzeczna, bo inaczej nie będzie czegoś tam” albo: „Musisz być grzeczna i bo inaczej będziesz mieć karę”.  I to absolutnie nie o to chodzi. Zastraszone, przestraszone dziecko to nie jest dziecko, które będzie chciało współpracować. To nie jest dziecko, które będzie mile wspominać tę sesję. Ono będzie wspominać ją jako coś negatywnego, coś, przez co mama się denerwowała, przez co krzyczała, przez co po prostu było niemiło, a to absolutnie nie o to chodzi. Nie po to Ci ludzie chcą do nas przyjść, nie po to chcą mieć zdjęcia, które będą pamiątką, żeby to wszystko było okupione płaczem nerwami, stresem – absolutnie nie. A tego wszystkiego można uniknąć. To wszystko można wcześniej pięknie wybudować, jako takie pozytywne oczekiwanie, jako takie pozytywne nastawienie na tę sesję.

 

I właśnie dzięki tej książce, którą napisałam – i to w ogóle, jak to brzmi, napisałam książkę – dzięki tej książce, którą napisałam, dzięki tej magicznej bajce, która jest króciutka, przyjemna, ciepła i taka właśnie przygotowana dla dzieci, dzięki temu, że Ty fotografka przekażesz rodzicowi przed sesją taką książkę, wytłumaczysz, do czego ta książka służy, że to nie jest książka, którą ktoś dostaje, rzuca ją w kąt i leży tam z wszystkimi innymi świnkami Papami czy tam Puciem, czy co tam dzieci czytają, tylko to jest narzędzie, dzięki któremu rodzic może Ci pomóc, a dzięki temu też sobie pomóc nastawić to dziecko pozytywnie do tej sesji.

 

Myślę sobie, że w tym dzisiejszym zabieganym świecie, gdzie po prostu wszystko robimy w biegu i wszystko ma być na dwa kliknięcia w telefonie, taki moment zatrzymania się przed tą sesją, pokazania temu dziecku, przeczytania tej bajki temu dziecku, jak to będzie wyglądało, to też będzie taki moment zatrzymania dla rodzica. Bo jeżeli zobacz, rodzic nie będzie się chciał zaangażować przed sesją, to raczej mało prawdopodobne, że będzie się chciał angażować w trakcie sesji. I myślę sobie właśnie, że ta książka może na wielu polach zrobić dużo dobrego, pod warunkiem że Ty jako fotografka przekażesz takie narzędzie swoim klientom przed sesją, dzięki czemu też pokażesz, że to jest ważny dla Ciebie obszar, pokażesz, że jesteś empatyczna, pokażesz, że jesteś profesjonalna, wyjaśnisz, jak to działa – dzięki temu rodzic będzie mógł pracować z tym narzędziem.

 

I ta książka jest naprawdę narzędziem – pięknym narzędziem.

 

Dzięki temu właśnie już ta atmosfera takiego… takiej… takiego dobrego budowanego doświadczenia już przed tym, co się wydarzy, zostanie w dziecku i wybuduje takie… takie oczekiwanie na tę sesję, że dziecko będzie chciało. I o to nam właśnie chodzi. Pomyśl sobie, jak pracuje się z kimś, kto chce być na tej sesji, kto czeka na tę sesję, kto jest podekscytowany, kto po prostu jest pozytywnie nastawiony. To jest wspaniała praca wtedy. Wspaniała praca dla Ciebie, wspaniałe doświadczenie dla rodziny, wspaniałe doświadczenie dla dziecka. A właśnie o to chodzi, żeby to spotkanie z Tobą fotografko i fotografie, było takim wspaniałym doświadczeniem. Więc tutaj właśnie poskładanie tych klocków, czyli Ty jesteś dobrze przygotowana wcześniej, prowadzisz wszystko dobrze i jeszcze dajesz takie narzędzie do pracy, żeby rodzic mógł wcześniej z tym dzieckiem siebie i dziecko przygotować, to uważam, że to jest klucz – absolutnie klucz do udanej sesji.

 

Więc jeżeli będziesz się chciała zapoznać z moją książką, to oczywiście bardzo, bardzo gorąco Cię zapraszam do zapoznania się z nią. Jeżeli będziesz chciał ją zakupić, będzie mi bardzo miło. Przypominam, że ten pierwszy nakład premium jest w ilości trzystu sztuk tylko. Zobaczymy, jak ona się rozejdzie. Zobaczymy czy będą kolejne nakłady. Na razie mogę powiedzieć, że to, co jest wydrukowane, czeka już spakowane pięknie z kokardką w pudełkach. Każdą książkę pakowałam osobiście. To mogę Ci powiedzieć, że to było też wspaniałe doświadczenie, bo jak byłam w Polsce na wakacjach, to razem z mamą pakowałyśmy – i moją siostrą – pakowałyśmy książki właśnie w papier, wiązałyśmy wstążeczki i wszystko pięknie po prostu układałyśmy, a teraz jak byłam po raz drugi, to pakowałyśmy te książki w pudełka i dodawałyśmy tam różne takie rzeczy, żeby były niespodzianki i tak dalej. I wszyscy byli zaangażowani. Dzieci przybijały pieczątki na… na kartonach, kolejne dzieci nosiły, ja, mama i moje dwie siostry pakowałyśmy. To było coś niesamowitego.

 

Także naprawdę ta książka powstała z miłością, jest spakowana z czułością i teraz ją przekazuję w Twoje ręce z wdzięcznością.

 

Ogromną wdzięcznością, że mogłam ją stworzyć. Jestem przeszczęśliwa, że mogłam ją stworzyć. Myślę sobie, że ja już moje marzenie spełniłam, bo ona powstała. A teraz mam nadzieję, że to kolejne marzenie, właśnie, żeby każde, każde dziecko przed sesją doświadczyło właśnie pracy z tym narzędziem, doświadczyło tego, że rodzic z nim usiądzie, przeczyta, będzie z nim, wyjaśni, uspokoi, przygotuje. Życzyłabym tego każdemu dziecku.

 

Więc jeżeli droga fotografko, drogi, fotografie bądź mamo, bądź tato, jeżeli mnie słuchacie, jeżeli chcecie mieć w domu taką właśnie fizyczną książkę, przepiękną, przecudowną napisaną moimi rączkami, wydaną samodzielnie przeze mnie, to zapraszam. Zapraszam.

 

Dzisiaj jest jej premiera bardzo bliska mojemu sercu, bardzo ważna, dedykowana bardzo ważnej osobie – w tym jeszcze ważniejsza – to w notatkach do tego podcastu znajdziesz link.

 

Tam jest przepiękna strona z przepięknymi zdjęciami, z przepięknymi opisami. Z tego miejsca chciałabym absolutnie podziękować wszystkim, którzy dołożyli rękę do tej premiery. Kasi, która pomogła we wspaniałych tekstach, moim dziewczynom z zespołu, które pomogły na każdym absolutnie etapie, moim wspaniałym koleżankom biznesowym, które mnie wspierały, żebym to wszystko poskładała w całość i Kasi, która stworzyła przepiękne ilustracje do tej książki, no i całej mojej wspierającej rodzinie, która ze mną pakowała tę książkę, która do drugiej nad ranem pakowała ją w kartony, potem na paletę, żeby mogła pojechać do wysyłki już na palecie do jednej z dziewczyn z mojego zespołu – Wiesi, która będzie ją rozsyłała.

 

Także dziękuję przeogromnie. Przeogromnie. Czuję się w ogóle jak na jakimś rozdaniu Oskarów, ale to jest taki trochę mój Oskar.

 

Myślę sobie, że każdy ma takiego Oskara, jakiego sobie wypracował i ten mój jest wyjątkowy, bo wiem, po co napisałam tę książkę, wiem, jak ją napisałam, wiem, jaką ma misję i mam ogromną nadzieję i takie poczucie w środku, że spełni tę swoją misję.

 

Ściskam Cię bardzo mocno. Mam nadzieję, że świętujesz dzisiaj ze mną premierę mojej książki. Jeżeli zakupisz tę książkę, jeżeli będziesz ją miała, jeżeli spodoba Ci się i skradnie Twoje serce, to bardzo będę Ci wdzięczna, jeżeli napiszesz do mnie.

 

Będę Ci bardzo wdzięczna, jeżeli podzielisz się informacją o tej książce ze światem, bo myślę, że dobrymi rzeczami trzeba się dzielić, a dobro zawsze, zawsze wraca.

 

Więc podziel się informacją o tej książce ze światem w swoich social mediach, gdzie tylko poczujesz, że chcesz to zrobić. Pamiętaj, żeby mnie oznaczyć – wszędzie jestem jako Basiolandia Photography – bo wtedy będę mogła zobaczyć, że chwalisz się moją przepiękną, magiczną bajką, która ma zrobić wspaniałe rzeczy dla dzieci.

 

I dziękuję Ci bardzo za wysłuchanie tego odcinka. Mam nadzieję, że poczujesz tę książkę po prostu sercem i zrobi dobro, które w niej wysyłam do każdego, kto będzie miał ją w ręku, a szczególnie do tych maluszków, dla których ją z serca napisałam.

 

Ściskam, przesyłam ogrom buziaków i do usłyszenia w kolejnym odcinku. 

 

JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI

✔ LINK do zakupu książki CO TO JEST SESJA ZDJĘCIOWA – TUTAJ

 

JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI

✔  FACEBOOK: BASIOLANDIA.FB

✔  INSTAGRAM: BASIOLANDIA.IG

✔  STRONA WWW: BASIOLANDIA.STRONA

✔  YOUTUBE: BASIOLANDIA.YOUTUBE

ZAPRASZAM CIĘ DO MOJEJ GRUPY NA FB: BASIOLANDIA.GRUPAFB.  Będziemy tam rozmawiać o tematach poruszanych w podcastach i nie tylko.

GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU

🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE

🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES

🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY

🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie

 

 

 

Basiolandia 🌸

 

0 responses on "Odcinek 127. PREMIERA MAGICZNEJ BAJKI. CO TO JEST SESJA ZDJĘCIOWA?"

Leave a Message

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top