Odcinek 2. Jak szukać swojej drogi w fotografii?

 

Witam Cię w drugim odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.

 

Dziś rozprawię się z bardzo ważnym pytaniem, które pojawia się na drodze każdego przyszłego fotografa.

JAK SZUKAĆ SWOJEJ DROGI W FOTOGRAFII?

Każdy jej szuka, ale tylko nieliczni znajdują hahahahahhaha. Wiem, bardzo to patetycznie zabrzmiało, ale jest w tym dużo prawdy.

Niestety, nie ma złotego przepisu, ale mogę dać Ci kilka rad i drogowskazów. Dzięki temu Twoje poszukiwania nabiorą innego wymiaru.

Listen to “002-jak-szukac-swojej-drogi-w-fotografii” on Spreaker.

O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:

 

  • Jak szukać swojej drogi w fotografii?
  • Jakie ważne pytania należy sobie zadać?
  • Jak ja szukałam swojej drogi?
  • Dlaczego fotografia jest ważna?
  • Czy pieniądze są dobrą motywacją na start?

A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami  w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .

👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈

 

 

 

JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI

 

✔  FACEBOOK: BASIOLANDIA.FB

✔  INSTAGRAM: BASIOLANDIA.IG

✔  STRONA WWW: BASIOLANDIA.STRONA

✔  YOUTUBE: BASIOLANDIA.YOUTUBE

ZAPRASZAM CIĘ DO MOJEJ GRUPY NA FB: BASIOLANDIA.GRUPAFB.Bbędziemy tam rozmawiać o tematach poruszanych w podcastach i nie tylko.

 

 

GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU

 

🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE

🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES

🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY

🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie

 

TRANSKRYPCJA ODCINKA:

    Dzień dobry! Witam cię w moim podcaście „Więcej niż fotografia”, czyli idealnym miejscu, dla osób, które kochają fotografię, ale niekoniecznie wiedzą, jak się za nią zabrać.

Jeśli szukasz inspiracji, konkretnych wskazówek, motywacji i wiedzy przekazanej w bardzo prosty sposób, to ten podcast jest właśnie dla ciebie. Ja jestem Basiolandia, czyli Basia. Jestem tutaj po to, aby dzielić się z tobą, moją wiedzą i doświadczeniem, a w głębi serca mam nadzieję, że jeszcze bardziej rozkocham cię w fotografii.

   Witam cię w drugim odcinku mojego podcastu. Dzisiejszy odcinek będzie poświęcony takiej tematyce, która zainteresuje zarówno osobę, która jest na początku swojej fotograficznej drogi, jak i osobę, która gdzieś tam już troszkę w tej drodze przeszła, ale cały czas to pytanie wraca. A nawet co poniektórym spędza sen z powiek.

   Jak szukać swojej drogi w fotografii?

To pytanie wcześniej, czy później pojawia się w głowie każdego, kto w jakiś sposób jest związany z fotografią. Dzisiaj postaram się na podstawie mojej historii, dzieląc się z tobą moimi doświadczeniami, wskazać ci kierunek i dać ci kilka pomocnych podpowiedzi, dzięki którym mam nadzieję, że odnajdziesz tę swoją drogę. A jeżeli nie odnajdziesz jej tak już – bo to nie jest takie proste – to przynajmniej zaczniesz iść w dobrym kierunku. Jeżeli taka tematyka cię interesuje, jeżeli jesteś jedną z osób, którą właśnie takie pytanie gdzieś tam kołacze się w głowie, to teraz przygotuj sobie filiżankę ulubionej herbaty i zapraszam cię do słuchania.

   Na samym początku chciałabym powiedzieć, że szukanie własnej drogi w fotografii, to jest bardzo indywidualna kwestia.

Nie ma takiego jedynego, złotego przepisu, w którym tak jak na przykład robimy ciasto, wiemy, że mamy dodać konkretną ilość składników, mamy je z sobą pomieszać w odpowiedniej kolejności, potem wstawić do piekarnika, czekać czterdzieści czy sześćdziesiąt minut, piec w odpowiedniej temperaturze i mamy ciasto. Tutaj to się tak nie odbywa. Nie ma takiego złotego przepisu. Ile jest osób na świecie, tyle jest dróg. Ile jest osób, tyle jest osobowości. Ile jest osób, tylko jest historii. To jest bardzo ważna kwestia, o której trzeba na samym początku wiedzieć. Dzisiaj opowiem ci, jak to było u mnie, jak ja szukałam tej mojej drogi, co się sprawdziło, co się nie sprawdziło i jak to wyglądało.

   Fotografia była w moim życiu, można powiedzieć od wczesnej młodości, bo w dzieciństwie raczej żaden aparat w domu się nie przewijał.

Nie jestem w żaden sposób z rodziny fotografów. Nie dostałam aparatu od cioci z Ameryki. Sytuacja była taka, jaka była. Aparat się pojawił w czasie, kiedy byłam w liceum. Była tam taka przygoda z fotografią przyrodniczą, ponieważ byłam w harcerstwie, więc oczywiście zdjęcia przyrody, zdjęcia takie „my tu byli”. Czyli zdjęcia, na których po prosty stoimy przed jakąś daną atrakcją, danym budynkiem, daną górą, uśmiechamy się i robimy zdjęcie pamiątkowe. Każdy z nas ma takie zdjęcia i ja jestem również posiadaczką zdjęcia takiego, które w szkole podstawowej było po prostu must have z wycieczki szkolnej, czyli klaun przed McDonald`s. No proszę was, kto nie ma takiego zdjęcia? Na pewno macie. Ja też mam. Więc ta fotografia gdzieś tam się przewijała.Potem były studia.

   Był troszkę lepszy aparat, ale to były jeszcze aparaty na kliszę.

To były te czasy. To były aparaty na kliszę, więc te zdjęcia, to była jedna wielka niewiadoma, co wyjdzie. Później był mój wyjazd do Norwegii. I w tym momencie właśnie – jakby sprzętowo odnosząc się do tego, bo to też miało przełożenie na to, czym się zajmowałam z czasem – pojawiła się pierwsza lustrzanka. I wtedy przy tej lustrzance miałam pierwszą styczność z bardziej świadomą fotografią. Ale to jeszcze nie był taki moment, w którym wiedziałam, co i jak chcę robić. Raczej nie miałam zbyt wielkiego pojęcia, że w ogóle powinno się robić na trybie manualnym. A nawet, że powinno się robić na trybie półmanualnym. Tak to się odbywało i myślę, że każdy tak zaczyna, bo to jest taka naturalna kolej rzeczy. Fotografia była ze mną, pojawiały się różne zdjęcia, potem były też zdjęcia przyrodnicze tutaj właśnie w Norwegii, bo miałam okazję należeć do takiego klubu fotograficzno-turystycznego.

   Jeździliśmy, oglądaliśmy piękne urokliwe miejsca w Norwegii i właśnie podczas tych wyjazdów też były zdjęcia.

Więc gdzieś tam nawet fotografia jakaś makro się przewinęła, bo jakieś robaczki, krzaczki, roślinki. Plus fotografia właśnie krajobrazowa. Miałam okazję tego też doświadczyć. W międzyczasie miałam też przygodę z fotografią studyjną. Nawet byłam swego czasu na takich warsztatach fotografii beauty. Byłam, zobaczyłam, jak to jest. Nie pociągnęło mnie w tym kierunku, więc to była taka jednorazowa przygoda.

   Później miałam takie doświadczenie związane z fotografią troszeczkę taką reportażową, okolicznościową można powiedzieć.

Ja sama wiem, ile mnie to nerwów kosztowało, ile przez to nocy nie przespałam i jak było to dla mnie obciążające. Oczywiście zrobiłam tę pracę i na tym postawię kropkę. Później jeszcze była fotografia produktowa, więc tego też spróbowałam. Zobaczyłam, jak to jest. Potrafię to ogarnąć technicznie. Umiejętności konkretne nabyłam w tym temacie, ale też mnie w tym kierunku nie pociągnęło.

   Zawsze gdzieś tam odkąd pamiętam, miałam taką ogromną miłość do dzieci.

I to taką miłość, która jest związana z tym, że ja uwielbiam ich świat. Uwielbiam taki prawdziwy świat, w którym dzieci po prostu emanują. Dzieci są w stu procentach prawdziwe. Jeżeli się śmieją, to śmieją się każdą częścią ciała. Jeżeli się złoszczą, to są po prostu złością w stu procentach. Jak są znudzone, to są znudzone i jest po prostu po imprezie tak naprawdę. Chyba że z czasem będziemy umieć z dziećmi współpracować, ale to nie jest temat na ten podcast. Chcę tylko powiedzieć, że dzieci i fotografia dziecięca gdzieś tam się przewijała.

   Pierwsze zdjęcia dzieci wykonałam mojej Emilki.

Moja Emilka to jest moja chrześnica. A że nie miałam – z racji tego, że jesteśmy od siebie oddalone bardzo, bardzo wiele kilometrów, dzieli nas to, że mieszkamy w dwóch różnych krajach i odkąd ona tak naprawdę pojawiła się na świecie, to ja jestem tutaj, a ona jest tam – z tego względu nie miałam dużo możliwości, żeby te zdjęcia robić, bo w Polsce byłam w tamtych czasach tak naprawdę maksymalnie trzy razy w ciągu roku. I wtedy, kiedy byłam, to starałam się te zdjęcia – tej właśnie jednej z dwóch najważniejszych dziewczynek moich na świecie – robić.

   Pierwszy wniosek, który powinien się tutaj nasuwać, to to, że próbowałam różnych rzeczy.

Uważam, że to jest tak naprawdę najlepszy sposób na to, żeby sprawdzać, co jest moje, a co nie jest moje. Ja testując różne rodzaje fotografii – próbując fotografii produktowej, próbując fotografii reportażowo-okolicznościowo-przyrodniczo i nawet makro, i różnych rodzaj fotografii włącznie z fotografią beauty – ja robiąc każdą z tych rzeczy, po prostu przyglądałam się sobie. Przyglądałam się sobie pod takim kątem, czy to jest to coś, co sprawia mi radość. Czy podczas na przykład robienia danych zdjęć, ja się czuję z tym dobrze, czy jest to coś, co robię na siłę. To też jest tak, że nie od razu wiemy, co chcemy. To jest naturalna sprawa.

   Ja też nie obudziłam się pewnego dnia i po prostu tak: „Będę fotografem dziecięcym i moje zdjęcia będą miały taki, a nie inny klimat”.

Taka wiecie, łaska z nieba: „Basia, od dzisiaj to jest twoja droga. Tutaj idziesz, tutaj będziesz się realizować”. Nie, to nie jest tak. I tak naprawdę nikt tak nie ma. Może nie powinnam się wypowiadać względem ogółu, ale wydaje mi się, że raczej nikt tak nie ma. Możemy mieć pewne predyspozycje w danym kierunku. Ja od zawsze mam dobry kontakt z dziećmi. Od zawsze fascynuje mnie ich świat, ale to też nie jest tak, że te dwa elementy od razu połączyłam. To też nie w ten sposób. To jakby jest cały proces, w którym najważniejsze jest właśnie to, żeby na samym początku próbować danego rodzaju fotografii. W czasie tego „próbowania” obserwować siebie, czy robi mi to dobrze, czy robi mi to źle, czy jest mi to obojętne. Wyciągać z tego wnioski i tak naprawdę jeżeli nie czuję, że jest to coś mojego, to po prostu tego nie robię. To jest taka jedna najważniejsza rzecz.

   Musisz wiedzieć o jednej ważnej kwestii i musisz sobie jedno ważne pytanie zadać, które ja sobie też musiałam zadać na samym początku.

A ten początek datuję na to pięć lat do tyłu, kiedy narodziła się ta moja Basiolandia. Pierwsze podstawowe pytanie to to, jaka jest twoja prawdziwa motywacja do fotografii, do robienia zdjęć. Tutaj w zależności od tego, czy odpowiesz sobie na to pytanie teraz szczerze – nie musisz tego mówić mnie, wystarczy, że odpowiesz sobie. Najlepiej jak jeszcze wypiszesz sobie to, jaka jest twoja motywacja do fotografii. Jeżeli ktoś zaczyna swoją drogę fotograficzną i na samym początku, jako swoją główną motywację do tego, żeby zostać fotografem, żeby się tą fotografią zajmować, wskaże, że są to pieniądze, będzie miał wizję cudownego życia, dużej kasy i lekkiej pracy, no to ja mogę ci powiedzieć już w tym momencie, że możesz zawracać Możesz się w ogóle nie wybierać w tę drogę, bo jeżeli kasa jest motywacją na samym początku, to ja to kiepsko widzę. Naprawdę.

   Fotografia jest bardzo subtelną dziedziną.

Przynajmniej taka fotografia, którą ja preferuję, taka, którą ja wykonuję i którą ja czuję. To nie jest tylko to, że pójdziemy, pstrykniemy zdjęcie, dostaniemy za to pieniądze – dziękuję, do widzenia. To nie jest coś takiego. Ty potrzebujesz mieć świadomość, że to jest coś więcej. Jeżeli chcesz się zajmować fotografią dziecięcą, fotografią rodzinną, to potrzebujesz mieć taką świadomość – a przynajmniej ja ją mam i to mi bardzo pomaga w mojej pracy – ja mam takie poczucie, że robię coś niesamowicie ważnego dla tych rodzin. Zapisuję kawałek ich historii tak naprawdę.

   Zapisuję ważne momenty z ich życia.

I to, co ja zapiszę, to co ja im dam, te zdjęcia, na których są rodzice, na których są dziadkowie, na których jest dziecko, to to jest tak niesamowita pamiątka, to jest coś, do czego oni będą po latach wracać. Ja mam do tego taki stosunek bardzo osobisty myślę, że też troszeczkę z tego powodu, że ja na przykład, jak kiedyś chciałam odnaleźć moje zdjęcia z dzieciństwa – a nawet taką akcję podjęłam w ostatnie Święta Bożego Narodzenia – to niestety okazało się, że ja, jako czwarta z kolei córka, mam tych zdjęć bardzo mało. Do tego stopnia bardzo mało, że chyba jest ich trzy. Trzy zdjęcia z dzieciństwa i dwa zdjęcia z chrztu. I to jest tyle. Powiem tak zupełnie szczerze, że tak mi było smutno, jak szukałam tych zdjęć i tych zdjęć nie było. Widziałam zdjęcia, na których są moje siostry, widziałam zdjęcia, na których są moi rodzice.

   I to też jest super, że można do takich zdjęć wracać.

Zobaczyć jak moi rodzice wyglądali, jak mnie w ogóle jeszcze nie było, nawet nie byłam w żadnych planach, pod żadnymi gwiazdami zapisana. To jest naprawdę niesamowite, że te zdjęcia mają taką ogromną moc przenoszenia nas w czasie. A to, co jest tak naprawdę najsmutniejsze – one nabierają największej wartości wtedy, kiedy danej osoby już z nami nie ma. I możemy tylko wracać do tych zdjęć, na których mamy ją, możemy popatrzeć na to zdjęcie, przytulić to zdjęcie. I mimo to, że komuś może się teraz to wydawać śmieszne i nierealne, to mam nadzieję, że kiedyś nie będzie się musiał po prostu o tym przekonać na własnej skórze. Wtedy zrozumie, ale wtedy jeszcze dodatkowo będzie bolało.

   Chciałabym, żeby osoby, które słuchają tego podcastu, wiedziały, że to jest dla mnie ogromna wartość.

Mam nadzieję, że chociaż cząstkę tej wartości będę w stanie zaszczepić w tobie. Testowałam te wszystkie rzeczy, obserwowałam czy to jest moje, czy to nie jest moje, sprawdzałam różne rodzaje fotografii i w pewnym momencie, kiedy robiłam zdjęcia mojej Emilce, zaczynałam coraz bardziej czuć, że to jest coś, przy czym ja się czuję po prostu dobrze. Z racji tego, że ona była malutka na samym początku, to te zdjęcia – naturalna rzecz – robiłam w domu mojej siostry. Były to zdjęcia bardziej lifestylowe, bo nie miałam pojęcia o pozowaniu. Zresztą dzieci i pozowanie to jest temat bardzo umowny. Ale tak to sobie wszystko właśnie przebiegało u mnie. Robiłam zdjęcia, potem pojawiały się inne dzieci. Jak troszkę Emilka podrosła, to mogłyśmy pójść i zrobić zdjęcia w plenerze.

   Kiedy wybrałam się z nią w ten plener, to zobaczyłam, jakie to są ogromne możliwości i jak to doskonale zaczyna ze mną współgrać.

Ważne jest to, żeby ta fotografia, którą chcemy się zająć, była spójna z nami. Dla mnie naturalną sprawą teraz jest to, że moje zdjęcia są wykonywane w plenerze. Dziewięćdziesiąt osiem procent moich zdjęć jest wykonywanych w plenerze, ponieważ plener – las, łąka, wszystko, co związane z Matką Naturą – jest ze mną tak spójne, takie dla mnie naturalne, że dla mnie to w tym momencie już przychodzi automatycznie. Dlatego ten plener tak we mnie dojrzewał. Jak w pewnym momencie, będąc w plenerze, robiąc zdjęcia – i to nawet już chyba nie były zdjęcia Emilki, to były zdjęcia jakiegoś innego dziecka, które pożyczyłam od znajomych – to było dla mnie wtedy takie płynne, że zabieram to dzieciątko w plener do lasu, na łąkę i ja sobie tam działam. Kiedy obserwowałam siebie w tym momencie, to dochodziło do mnie właśnie coś takiego fajnego w środku, że to jest to moje.

   To jest coś, co ja czuję sobą.

Potem jak zrzucałam te zdjęcia na komputer – bo to były jeszcze czasy moje, których obróbka kompletnie dla mnie nie istniała. Ja miałam taki okres, że Photoshop był ikonką na moim komputerze, która była tam rok. To była ikonka, której nie dotykałam, ponieważ bałam się, że jak włączę, to nie daj Boże, nie będę umieć wyłączyć. Więc na samym początku jakiekolwiek kwestie związane z obróbką, z jakąkolwiek postprodukcją, to był dla mnie tak totalny kosmos, że tego nie ruszałam. Zdjęcia, które robiłam na samym początku nawet bez tej obróbki, nawet bez tej wisienki na torcie, którą można dodać za pomocą programów graficznych, nie robiąc z tego zdjęcia obrazka, tylko pozostawiając je nadal zdjęciem, to nawet jeszcze bez tamtego etapu, kiedy zrzucałam te zdjęcia i patrzyłam na nie, to czułam w środku coś takiego, że to jest takie moje. Takie, które chcę robić. Takie, w którym chcę się rozwijać, chcę się doskonalić.

   Tutaj najbardziej chodzi o to, że to było ze mną spójne.

I to dwa procent zdjęć – bo powiedziałam, że dziewięćdziesiąt osiem procent, to były zdjęcia wykonywane właśnie w plenerze i w sumie nadal tak jest – to to dwa procent, to były zdjęcia, które robiłam w jakimś starym domku drewnianym. W takim miejscu, które miało w sobie dusze. W takim miejscu, w którym było czuć, że ono opowiada jakąś historię. I wtedy też to nabierało sensu.

   Tak najprościej mówić doszłam do tego mojego punktu, w którym poczułam, że dzieci są moim kawałkiem, w którym ja chcę się rozwijać.

I właśnie w tym momencie przechodzimy do tego rozwoju. Ani ja, ani podejrzewam nikt inny, nie jest fenomenem, który rodzi się i biorę aparat do ręki, i po prostu robię cudowne zdjęcia. To nie jest tak. Ja też tak nie miałam. Ja też musiałam się wielu rzeczy nauczyć. I nadal wielu rzeczy się uczę. Uważam, że praca fotografa i każdy zawód artystyczny – jak by na to nie patrzył – polega na drodze cały czas. Ja w tym momencie robię zdjęcia takie, jakie robię. One są odzwierciedleniem tego, co ja mam w sobie. Odzwierciedleniem moich umiejętności i momentu drogi, w którym jestem w danym momencie.

   Nie wiem, czy za rok, za dwa, za trzy, za pięć moje zdjęcia nie będą inne.

Myślę, że będą inne, bo ja przez ten czas nauczę się nowych rzeczy. Przez ten czas ja też się zmienię, moje poczucie estetyki może się troszeczkę zmienić. To nie chodzi o to, żeby przez całe życie robić takie same zdjęcia. Fotograf nie jest fabryką – przynajmniej w moim odczucie – która ma wypuszczać seryjnie milion pięćset sto dziewięćset tabliczek takiej samej czekolady. To nie o to chodzi. To chodzi o to, żeby te zdjęcia były nie tyle, że inne, bo nikt nie wymaga tego, żeby każde zdjęcie było inne, bo to byłoby po prostu nierealne. Ale mimo tego, że robimy podobne zdjęcia – bo portret dziecku czy kobiecie, czy rodzinie, robimy tak samo, ale zawsze to zdjęcie, jeżeli włożymy w nie kawałek swojej duszy, jeżeli dodamy nutkę magii od siebie, to ono zawsze będzie inne. Będzie inne zrobione przeze mnie, będzie inne zrobione przez ciebie, i będzie inne zrobione przez jakąś inną osobę. To jest właśnie największa magia w fotografii.

   Na koniec postaram się to wszystko podsumować.

Pierwsza najważniejsza rzecz, to trzeba zacząć od siebie. Określić siebie. Troszeczkę pobyć z sobą, żeby dowiedzieć się, co chcę przekazać, w czym się dobrze czuję. Wtedy rozpocząć taki etap testowania. Testowania, przyglądania się. Czyli próbujemy jakiegoś rodzaju fotografii, obserwujemy siebie, jak się czujemy w danym temacie, w danym rodzaju fotografii. Wyciągamy wnioski z tego – to kolejna rzecz. I jeżeli to jest nasze, jeżeli czujemy, że to jest coś, co sprawia, że czujemy motylki, to wtedy w tym kierunku idziemy, w tym kierunku rozwijamy się, w tym kierunku próbujemy głębiej wejść w daną dziedzinę.

   Ważne jest to, żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, o którym mówiłam na samym początku – jak jest moja motywacja do tego, żeby robić zdjęcia, żeby być fotografem.

Ja nie jestem z tej grupy, która uważa, że artyści powinni głodować i karmić się tylko sztuką. Nie, totalnie nie w tę stronę. Uważam, że za pracę powinno się otrzymywać wynagrodzenie. Za dobrą pracę powinno się otrzymywać bardzo dobre wynagrodzenie. Mówię tutaj tylko o tym, żebyśmy zwrócili na to uwagę, jaka motywacja kieruje nami na samym początku. Jeżeli twoja motywacja jest taka, jaka w danym momencie nie powinna być, no to przemyśl sprawę.

   Daj sobie czas na rozwój.

Nie spinaj się tym, że czegoś nie umiesz od razu. Nie martw się tym, że coś ci nie wychodzi. Po prostu potrzebujesz konsekwencji, działania, może sięgnięcia po czyjąś pomoc w danym momencie. Może potrzebujesz troszeczkę więcej czasu na pewnym etapie, żeby się rozwinąć. Daj sobie czas, bo to wszystko nie dzieje się tak na pstryknięcie palcami, tylko to wszystko jest proces, który u każdego może przebiegać zupełnie inaczej, może trwać inny odcinek czasu. Więc na to też miej uważność.

   Cokolwiek robisz, to działaj w zgodzie z sobą.

Bo tylko i wyłącznie dzięki temu będziesz mieć siłę do tego, że jeżeli pojawi się jakiś słabszy moment, jeżeli pojawi się jakaś cięższa chwila, to jeżeli będziesz robić to, co czujesz, jeżeli będziesz robić to, co kochasz, jeżeli ta fotografia, którą będziesz się zajmować, będzie spójna z tobą, to tylko dzięki temu – nawet w tych cięższych chwilach – będziesz mieć siłę do tego, żeby iść do przodu.

   Mam nadzieję, że po wysłuchaniu tego podcastu na twojej drodze pojawiło się kilka drogowskazów, które będą ci wskazywać dobry kierunek.

Testuj, próbuj, baw się przede wszystkim tym. I obserwuj siebie, z czym ci jest tak naprawdę dobrze.

Dziękuję ci bardzo serdecznie za wspólnie spędzony czas. Mam nadzieję, że ten podcast był dla ciebie wartościowy. Jeśli tak to koniecznie mi o tym napisz. Możesz się do mnie odezwać na Facebooku: Basiolandia Photography bądź na Instagramie: basiolandia.photography. Będzie mi bardzo miło poznać twoją opinię i będzie to dla mnie dodatkowa motywacja do nagrywania kolejnych odcinków. Dziś jeszcze raz dziękuję. Ściskam cię bardzo mocno i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

 

🌸 ŚCISKAM BASIOLANDIA 🌸

 

9 responses on "Odcinek 2. Jak szukać swojej drogi w fotografii?"

  1. 😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊

  2. 😍😍jestes cudowna ❤❤🥰 Dziekuje za wskazowki 🥰🤦‍♀️

    • Maja dziękuję Ci bardzo za miłe słowa 😊 Zapraszam dosłuchanie kolejnych odcinków😊 Ściskam Basiolandia 🧡

      • Kiedy świat wydaje się obcy, taki do bólu realny, wtedy słuchając podcastu Basi przenosisz się w inny świat. Jej świat. To, jak Basia pięknie opowiada odnajdywaniu swojej drogi w fotografii, o podejmowaniu prób, obserwacji siebie i wyciąganiu wniosków, to jak przeniesienie się w świat magii. Pełen zrozumienia i ciepła. Jak ciepła herbata w chłodny wieczór.
        Moją drogę w fotografii zaczęłam odnajdywać po urodzeniu córeczki i sposób w jaki Basia opowiada o tej drodze trafia bardzo głęboko do mojego wnętrza. Pozwala przypomnieć o niesamowitej magii i pięknie zdjęć. O ich wartości, kiedy przestają być tylko zdjęciami,a stają się historią na nich zapisaną. Takim zamkniętym w nich kawałkiem duszy.

    • hehe ale mnie rozbawiło to o mc donald i klaunie bo hahha tez mam takie zdjęcie z wycieczki szkolej do Szczecina

  3. Basiu, jestem bardzo wzruszona po tym odcinku, łzy się same gdzieś wydostają z głębin serca, bo to takie moje bardzo co opowiadasz … Jestem wrażliwą osobą, bardzo długo się zastanawiałam co mam w życiu robić, bo nic nie dawało mi takiego poczucia spełnienia. Ale po odsłuchaniu Twoich słów tylko się utwierdzam, że to TEN kierunek, i niesamowite jest to, że doszłam do tego dopiero teraz mając prawie 40 lat. Jak to śmiesznie brzmi nawet … kompletnie nie czuję w sercu, że to taki wiek … Emanuje ze mnie spełnienie i ogromna satysfakcja … Dziękuję, że mogę Ciebie słuchać, dziękuję że poświęcasz swój cenny czas i robisz to bezpłatnie. ❤❤🥰

    • Kochana Emilko😊 Dziękuje Ci za te słowa i bardzo się cieszę, że trafiłaś na mój podcast, a to że Cię poruszył jest dowodem na to jak wrażliwą jesteś osobą😊 Jeśli czujesz, że fotografia to Twój kierunek to idź i spełniaj marzenia 🧡🧡🧡 Ściskam Basiolandia 🌸

  4. Podcasty to niesamowita podróż z Toba Basiu 🧡🧡🧡 pełna wartościowych rad I wsparcia 🧡 Z Tobą można wypić herbatke I przytulać drzewa 😊🧡 Słuchajac rozmów z gościniami mam wrażenie ze to co mówią jest o mnie o moich wątpliwościach , strachu , radościach… widze w nich cząstke siebie 😊 Twoje rady I spojrzenie na świat zmieniło moje spojrzenie . Spojrzalam na moja pasje z innej strony. Podcasty pojawiłaś się w trudnym momencie mojego życia i dodałaś mi siły do działania 🧡 Jestes ze mna od kilku miesiecy I wiem ze czas ktory był nie był stracony. Obecnie jestem w innym miejscu niz kilka miesiecy temu I podoba mi sie tutaj ale nie koncze na tym etapie😊 jestem po wyzwaniu AMF I dwoch kursach w AMF I działam dalej z FAB a podcasty cudownie umilaja mi czas na chamaku czy przy obrobce zdjec🧡 Ciesze sie ze zycie tak sie ułozylo ze zwolnilam bo pewnie bym pędzila dalej I moja pasja by lezała w skrzyni na dnie z marzeniami a tak spełniam marzenia bo o to chodzi 🧡🧡🧡 Wszystkie podcasty sa cudownie wartosciowe ale wybralam ten poniewaz na samym poczatku trzeba okreslic co jest najwazniejsze 🧡 dla mnie ludzie I wspomnienia 🧡🧡🧡 cudownego dnia 🧡🧡🧡

  5. Kiedy świat wydaje się obcy, taki do bólu realny, wtedy słuchając podcastu Basi przenosisz się w inny świat. Jej świat. To, jak Basia pięknie opowiada odnajdywaniu swojej drogi w fotografii, o podejmowaniu prób, obserwacji siebie i wyciąganiu wniosków, to jak przeniesienie się w świat magii. Pełen zrozumienia i ciepła. Jak ciepła herbata w chłodny wieczór.
    Moją drogę w fotografii zaczęłam odnajdywać po urodzeniu córeczki i sposób w jaki Basia opowiada o tej drodze trafia bardzo głęboko do mojego wnętrza. Pozwala przypomnieć o niesamowitej magii i pięknie zdjęć. O ich wartości, kiedy przestają być tylko zdjęciami,a stają się historią na nich zapisaną. Takim zamkniętym w nich kawałkiem duszy

Leave a Message

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top