Odcinek 117. 2 MIESIĄCE PO KURSIE ZACZĘŁAM ZARABIAĆ NA FOTOGRAFII. Rozmowa z Absolwentką AMF SABINĄ SNOCH.

Witam Cię w 117 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.

Jak sama o sobie mówi, jest osobą mocno stąpającą po ziemie, ale odkąd dołączyła do Akademii Magicznej fotografii, to w jej życiu zaczęły się dziać rzeczy magiczne. Tam, gdzie inni szukają wymówek, ona szuka rozwiązań i widzi możliwości. Dzięki temu już dwa miesiące po zakończeniu kursu zaczęła zarabiać na fotografii. Któż to taki? Sabina Snoch. Niesamowicie ciepła, fantastyczna, przezdolna kursanta Akademii Magicznej Fotografii, która ukończyła VIII edycję kursu i teraz już pracuje jako fotografka i buduje swój fotobiznes nadal pod skrzydłami Akademii.W dzisiejszym odcinku dowiesz się, jak wyglądała jej droga, jakie magiczne rzeczy zaczęły się dziać i co ty możesz zrobić, żeby pójść ze swoją fotografią do przodu.Zapraszam cię na dzisiejszy odcinek koniecznie z filiżanką ulubionej herbaty.

Listen to “117. 2 MIESIĄCE PO KURSIE ZACZĘŁAM ZARABIAĆ NA FOTOGRAFII. ROZMOWA Z ABSOLWENTKĄ AMF SABINĄ SNOCH.” on Spreaker.


O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:

  • Czego można dowiedzieć się z kursu w Akademii oprócz wiedzy fotograficznej,
  • Dlaczego warto iść po swoje marzenia i nie poddawać się na żadnym etapie drogi do tych marzeń,
  • Na czym polega metoda małych kroczków w fotografii,
  • Dlaczego warto być przygotowanym na każdą awaryjną sytuację,
  • Jak słowo „klient” może zmienić znaczenie, kiedy interpretujemy nie niewłaściwie,
  • Czy obróbka zdjęć musi zajmować nam kilka godzin,
  • Czy po sześciu tygodniach kursu jest się gotowym, by wyjść ze swoimi zdjęciami do ludzi,
  • Skąd brać ludzi do sesji,
  • Czy już trzy miesiące po kursie można zacząć zarabiać na fotografii, 
  • Dlaczego warto realizować swoje plany i nie zniechęcać się przeciwnościami,
  • Dlaczego warto czynnie działać w social mediach,
  • Dla kogo dedykowane są kursy w Akademii i FAB.


Koniecznie odwiedź Sabine i zostaw jej masę ciepła
🧡🧡🧡

INSTAGRAM 👉 sabina.snoch.fotografia

FACEBOOK 👉 Sabina Snoch Fotografia

Zobacz jaki progres zrobiła Sabina.


 

A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .

👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈

 

 

👉Zostańmy w kontakcie:
IG:
https://www.instagram.com/basiolandia.photography/
FB:
https://www.facebook.com/Basiolandia.Basia.Strzelec
YOUTUBE:
Basiolandia Photography

 

TRANSKRYPCJA ODCINKA:


Basia: Dzień dobry Sabinka. Witam cię bardzo serdecznie i na sam początek poproszę cię, żebyś się
 przedstawiła, żeby słuchaczki i słuchacze dowiedzieli się, kimże ty jesteś.

Sabina: Jestem Sabina. Mieszkam w Gdyni. Ciężko mi jest w sumie powiedzieć, bo by się wydawało, że im jestem starsza, ty powinnam wiedzieć,kim jestem, ale ja wiem coraz mniej, bo okazuje się, że lubię robić dużo rzeczy różnych, ale chyba przede wszystkim jestem mamą dwójki słodziaków i jestem chyba fotografką?

Basia: Chyba?

Sabina: Staję się.


Basia: Cudownie. A powiedz, czym się zajmowałaś przed fotografią.


Sabina: Ogólnie studiowałam. Najpierw energetykę, więc potem pracowałam w firmach energetycznych.
Potem się okazało,że lubię Excela,więc zaczęłam bardziej w rozliczeniach pracować.Zrobiłam też kurs na księgową.Teraz jestem głównie mamą, ale właśnie kończę macierzyńskim,więc jestem w takim przełomowym miesiącu,bo od jutra będę oficjalnie bezrobotna.

Basia: Czyli to faktycznie taki przełomowy moment.


Sabina: I teraz myślę czy to jest znak, ale to pewnie jest znak, że założę chyba tę działalność.

Basia: Albo na przykład nierejestrowaną na sam początek, no bo myślę, że w tej sytuacji chyba masz do tego prawo, tak?

Sabina: Oba rozwiązania mają plusy i minusy.W nierejestrowanej ten rok nie będzie się liczył do emerytury.
A też w urzędach pracy jest program dofinansowań na otwarcie działalności, więc się zastanawiam czy z tego nie skorzystać.Mąż mnie bardzo wspiera.Zresztą tak, jak cała moja rodzinka.Tam trzeba do urzędu poręczyciela i już pisałam do rodziców czy oni poręczą za mnie, no to już mi napisali…

Basia: Trzeba poręczyciela?

Sabina: Tak. Bo jak bym nie spełniała warunków, to trzeba oddać kasę.

Basia: W ten sposób. Ja nie znam się na tych procedurach urzędowych,ale widzę, że ty jesteś tutaj poinformowana. To może faktycznie jest to taki moment bardzo przełomowy i decyzyjny,bo tutaj trzeba podjąć decyzję czy wracam do pracy, jako księgowa, czy zaczynam być fotografką.

Sabina: Znaczy, księgowość to był plan.Zaczęło się, jak zaczęłam być mamą i urodziła mi się córka.Wtedy nachodzą człowieka takie myśli, że chciałoby się dla tego dziecka super fajnego życia.I tak patrzyłam na siebie, że ona bierze przykład ze mnie.I czy ona będzie miała takie życie, jak jej życzę, jeśli ja będę żyła tak, jak ja żyję?Takie pytania się nasuwają.

Basia: Bardzo ważne pytania.

Sabina: Więc zaczęłam starać się tak pochodzić do życia i w tym kierunku się rozwijać, żeby stawiać nasiebie i małymi kroczkami iść do przodu.I już widzę, że w niej jest takie coś, że potrafi powiedzieć:„Nie martw, się tylko po prostu to zrób”.

Basia: Cudowne.Aż mam ciarki, jak takie rzeczy słyszę, bo to jest faktycznie tak.To jest cudowne, co powiedziałaś, bo wydaje mi się, że nie wiele mam podchodzi do tego w taki sposób,że: „Dziecko na mnie patrzy, więc nie chcę mu mówić, jak ma żyć, tylko dać mu przykład mną, moim życiem”.Dziecko to, co widzi, to tym przesiąka. Ila ma córeczka lat?

Sabina: Trzy i pół roku.

Basia: I ona już takie rzeczy mówi.To ty masz małą kobietę niezależną i bardzo pozytywnie nastawioną do życia.

Sabina: Ona ma taki charakter po prostu.Bardzo jest do przodu, więc nie chciałabym tego zniszczyć, bo niestety żyjemy w czasach, co nie ma równouprawnienia.I ja na przykład to w sobie miałam, że jak zaczęłam stawiać na siebie, poszłam do ciebie na kurs i potrzebowałam czasu dla siebie, że mąż się zajął dziećmi, to były w mojej głowie tak dziadowe głosy:„Co z ciebie za matka, jak ty siedzisz i robisz zdjęcia,a dzieci tam ryczą i są niezaopiekowane”albo: „Co sobie pomyślą, że one przyszła nieuczesana”,bo rano mąż szykuje ją do przedszkola.No, ale po prostu jest równouprawnienie i tak się staram…I ona też mam nadzieję, że kiedyś będzie to widziała.

Basia: A przede wszystkim to są tylko takie w głowie, które my słyszymy,a absolutnie ludzie z zewnątrz, których powinno mało to interesować, może kompletnie tego tak nie widzą.A jeżeli widzą, to jest to ich problem. Nie nasz. Więc ja właśnie też mówię o tym na samym początku kursu, żeby sobie ten czas zorganizować właśnie w taki sposób, że jeżeli dziecko, to ono ma też drugiego rodzica, który też może się nim zająć.Zaraz będziemy rozmawiać o kursie, ale jak już o tym wspomniałaś, to jak ty powiedziałaś swojemu mężowi, żeby podzielić obowiązki, bo potrzebujesz zająć się sobą, to świat się nie zawalił. Mąż cię w tym wspierał, tak?

Sabina: Bardzo. Ja w ogóle mam wspaniałego męża. Zresztą jakby on zawiódł, to i tak jeszcze mam super rodziców, co zawsze wezmą dzieci, jak trzeba i mam szwagra i siostrę, co też zawsze wezmą.

Basia: No to wspaniale.

Sabina: Ja mam bardzo dobrze. I właśnie tego też się nauczyłam od ciebie z kursu, bo tam było na przykład podsumowanie sesji i ja zawsze miałam coś w sobie takiego, że coś mi nie wyszło, że beznadziejnie,bo zapomniałam na przykład o tym i o tamtym. Tam jednak nauczyłaś mnie, żeby patrzeć też pozytywnie. I sobie myślę: „A tam, zapomniałam tego czy tamtego zrobić, ale w sumie i tak dobrze wyszło”.

Basia: I są te plusy, które też trzeba widzieć, bo bardzo często jest tak, że widzimy tylko: „To zwaliłam, to mi nie poszło” i wtedy te rzeczy, które dobrze zrobiłam, to one absolutnie już wtedy idą daleko w zapomnienie, a właśnie te małe sukcesy nas wzmacniają. Że może faktycznie nie jest idealnie, ale to i to zrobiłam dobrze. Właśnie to wzmacnia, dzięki czemu nabieramy większej ochoty na robienie kolejnych rzeczy. Takie wzmacnianie się poprzez widzenia nawet malutkich pozytywów jest cudowne. Spróbujmy teraz chronologicznie iść, bo to jest cudowne w rozmowach, że one nie są takie wyreżyserowane, że jak ja powiem to, to ty wtedy powiesz to, tylko to idzie. To jest niesamowite. Czyli pojawiły się dzieci i wtedy pojawia się też fotografia. Chodzi mi o to, w którym momencie w twoim życiu pojawiła się fotografia.

Sabina: Tak naprawdę pojawiła się ze sześć lat temu, jak urodziły się małe szczeniaczki u moich rodziców. Uznałam, że kupię sobie porządniejszy aparat. Jeszcze byliśmy przed ślubem.I się okazało, że żeby nagrać filmik pamiątkowy dla rodziców, to trzeba strasznie dużo kasy zapłacić. My z mężem jesteśmy kreatywni i dużo rzeczy sami robimy i mówię: „Co to jest za filozofia? Sami sobie nakręćmy”. Ale nie mieliśmy czym. To mówię: „Kupimy aparat, żeby zrobić szczeniakom zdjęcia, nakręcimy potem ten film i się zwróci aparat”. I od tego się zaczęło.

Basia: Jakie przedsiębiorcze podejście.

Sabina: No, ale z moim aparatem mieliśmy taką relację toksyczną bardzo. Ja go nie znałam, a wymagałam, on mnie zawodził, a ja się obrażałam.

Basia: Taki nieszczęśliwy związek to był.

Sabina: Bardzo. W tym czasie córka się urodziła i to był impuls, że co ja będę płacić komuś za sesję noworodkową, jak ja sama się nauczę. Ale to cały czas tak było, że ja sobie wymyśliłam coś,a to tak nie szło,jak ja chciałam. No i się wtedy obrażałam. Potem było pół roczku, osiem miesięcy i te zdjęcia były coraz lepsze, ale uczyłam się z internetu. Naoglądałam się filmików i potem wszystkie rady z tych filmików brałam do siebie.Tymi suwaczkami w Lightroomie jeździłam jak szalona, bo robiłam wszystko.

Basia: A kiedy przyszedł taki moment opamiętania się z tym? Kiedy przyszedł ten moment, że pomyślałaś sobie, że może warto byłoby się tego faktycznie porządnie nauczyć, żeby ten związek z aparatem był jednak taki przyjemniejszy niż takie ciągłe kłótnie i obrażania?

Sabina: W sumie przez COVID, bo nagle się okazało, że da się zdalnie pracować. A my zawsze z mężem chcieliśmy na wieś się wyprowadzić, ale myśleliśmy, że na emeryturę. A przyszedł COVID i się okazało,że mąż może zdalnie pracować i okazało się, że ta wyprowadzka na wieś, to nie jest taki szalony pomysł. I tak sobie myślę, co ja będę na tej wsi robiła oprócz ogródka. I wymyśliłam, że wtedy pójdę na księgowość, bo księgowe wszędzie trzeba mieć, nawet w małych miejscowościach, a fotografia to był taki plan B. Potem miałam trzydzieste urodziny i sobie pomyślałam, że jak już robię wielką imprezę i zapraszam kupę ludzi, to niech nie przynoszą mi każdy po winie, tylko się złożą na kurs.

Basia: Super. Czyli skarbonka na marzenie była, tak?

Sabina: Trochę tak. Jeszcze przed tym kursem tak sobie myślałam: „O jeny czy na pewno? Ja z tym aparatem to tak średnio”.

Basia: „Tak się lubimy, nie lubimy, kłócimy, obrażamy”.

Sabina: No jak taka para z gimnazjum.

Basia: Dokładnie. Fajne porównanie.

Sabina: Tak sobie myślę: „A, przynajmniej dzieciom zrobię zdjęcia ładniejsze”.

Basia: A powiedz mi jeszcze, jak na mnie trafiłaś w ogóle, bo to zawsze mnie ciekawi, jak na mnie ludzie trafiają w internetach.

Sabina: Wydaje mi się, że na jakiejś grupie fotograficznej, bo już tam byłam. Od kilku lat się interesowałam fotografią, więc na kilku byłam.Ktoś się pytał o kurs i ktoś mi polecił.Kliknęłam ten link i zobaczyłam jakie fantastyczne zdjęcia. I cię zaobserwowałam.

Basia: Czyli los tak chciał, można powiedzieć.

Sabina: Los tak chciał. I potem jak już wiedziałam, że będę miała kasę na kurs, to się zastanawiałam do kogo mam iść. Ale słuchałam wtedy bardzo mocno twoich podcastów i pomyślałam sobie, że może bym tak się z tobą jeszcze pospotykała w internetach.

Basia: I podcasty cię przekonały?

Sabina: W sumie tak.

Basia: A nawet nie pomyślałaś o tym, że kiedyś będziesz gościną w tym podcaście.

Sabina: W ogóle. Ja teraz się czuję, jak we śnie.

Basia: Dla mnie to jest taka niesamowitość tego, że na przykład słuchamy czegoś…ja tak miałam z podcastem Małgosi Wardaszki.Jak słuchałam tego podcastu, to sobie myślałam:„Boże, jaki ten podcast jest cudowny”. To jest podcast „Marki testowane na ludziach”. Jak w pewnym momencie zostałam zaproszona do tego podcastu i nagrywałyśmy ten odcinek, to ja się czułam tak, jakbym była w jakimś filmie. Myślałam sobie: „Kurczę, ja tego słuchałam, a teraz ktoś mnie będzie tam słuchał”. Tu jest taka analogiczna sytuacja, bo mówisz, że podcasty cię przekonały do mnie i do kursu, co mnie ogromnie cieszy, bo podcast, to jest takie moje ukochane dziecko, w którym się dzielę moją wiedzą, motywuję i mówię każdej z pań i panów, że nie ma co odkładać. Jak chcesz coś robić, to trzeba się po prostu zebrać w sobie i zacząć to robić. I jak wracają do mnie takie głosy, że podcast przekonał, że: „Idźmy, zróbmy, odważmy się i idźmy po swoje” to jest to absolutnie dla mnie złoto. To jest miód na moje basiolandiowe serduszko, który się wylewa na nie i ja po prostu czuję radość. To jest najlepsza nagroda za całą pracę. Wczoraj dostałam maila w odpowiedzi na listy, które piszę, w którym dostałam piękne podziękowanie od jednej dziewczyny, która napisała mi, że dzięki mnie odważyła się rzucić swoje obecne życie i iść po siebie. I pomimo tego, że nikt w nią teraz nie wierzy i wszyscy są przeciwni, to ona wie, że to jest jej i że ona po prostu będzie robiła tę fotografię i nawet jeżeli to jej zajmie więcej czasu, niż przypuszczała, to będzie to robiła. Było takie cudowne zakończenie w tej wiadomości, że: „Basia, ja wiem, ja ciężko pracujesz, ale jak będziesz się kładła spać styrana całym dniem i wszystkim, to pamiętaj, że tam gdzieś na świecie jest taka Zosia, Marysia, Franek, Kasia, którzy dzięki tobie odważyli się iść po siebie i spełnić swoje marzenia”.Ja po prostu po tym mailu się popłakałam, bo to jest dla mnie coś takiego, że nie ma lepszej nagrody za to, co człowiek robi. Tak, jak na przykład ty widzisz, że już twoja córeczka, patrząc na ciebie, ma odwagę do życia. To jest coś absolutnie niesamowitego. I to taki of top w tym podcaście, ale musiałam się tym podzielić, bo to jest coś takiego, że to jest też taka analogia trochę to fotografii i do wszystkiego, co zaczynamy robić, bo jak na początku coś zaczynamy robić, to nam nie idzie. I już abstrahując od takich sytuacji tego związku z gimnazjum, że się nie lubimy ze swoim aparatem, bo po prostu wynika to z tego, że nie potrafimy tego aparatu obsłużyć. Nie potrafimy wykorzystać jego potencjału.Ale z każdą rzeczą, jak ją robimy, na początku to jest trudne. I w pewnym momencie dochodzimy do takiego punktu przełomowego, w którym jest na tyle trudno, że już trochę mamy dość, bo jesteśmy zmęczone, ale jeszcze brakuje kroku, żeby coś się zadziało większego.Bardzo dużo osób właśnie w tym momencie odpuszcza.Kiedyś widziałam taką fajną grafikę w internecie, że był człowiek z kilofem i on tak kopał i kopał, już było widać, że dużo przekopał i był tylko jeszcze kawałeczek muru i za nim było już super. To było takie fajne symboliczne pokazanie tego przełomowego momentu.Wiele osób właśnie w tym momencie odpuszcza,bo już są bardzo zmęczone. Nie ma się co czarować, jak idziemy po siebie i po swoje marzenia, to są trudne momenty. Jesteśmy zmęczone, wydarza się życie, wszystko się dzieje czasem naraz, czasem są jakieś kłody pod nogi, ale to wszystko da się przetrwać, jeżeli faktycznie czujemy w sercu, że to jest nasze. Ja tak miałam z fotografią. Jak nikt we mnie nie wierzył, to ja szłam i robiłam swoje.Ważne, że ja w siebie wierzyłam. Ty masz super, bo masz wsparcie.Masz ludzi, którzy cię wspierają, którzy są obok.Wiele dziewczyn tego nie ma.Ja na przykład też nie miałam, ale to też nie jest najważniejszy czynnik.Najważniejszym czynnikiem jest to, co jest w nas, bo stamtąd się bierze prawdziwa siła. Stamtąd się bierze to, że nawet jak się przewrócisz dziesiąty raz, to masz siłę wstać, otrzepać kolanka, popłakać jak trzeba, potupać jak trzeba, ale iść dalej. I to jest absolutnie niesamowite.Dlatego ja się ogromnie cieszę, że mogę się tutaj tymi historiami waszymi przeróżnymi dzielić, bo jak słuchałaś podcastu, to wiesz, jakie są historie dziewczyn.A dzisiaj już kontynuujmy twoją, bo ja się rozgadałam, a to ty masz mówić.Więc trafiłaś na mnie w internetach i co się wydarzyło dalej?

Sabina: Zapisałam się na kurs. Potem niecierpliwie czekałam aż ruszą zapisy. Chyba na wszystkie maile, jakie miałam, to przypomnienie poustawiałam. No i potem było wyzwanie. Pamiętam, że wtedy zrobiłam sobie pierwsze zdjęcie sama sobie w lustrze w lesie, bo nie miałam drugiego aparatu, a chciałam z aparatem.

Basia: No i super. Kreatywność jest bardzo potrzebna.

Sabina: No ja w ogóle się śmieję, że od kiedy znam cię z internetów, to ludzie dziwnie na mnie w lesie

reagują.

Basia: Ale że co, że z misiem chodzisz do lasu?

Sabina:
 Jak byłam z misiem, to psy do mnie podbiegały i chciały mi zabrać, bo przyzwyczajone pewnie, że
 do rzucania ktoś misia bierze. Tak samo z tym lustrem. Pani się mnie pytała czy ja malowałam.I taka zdziwiona.

Basia: Przynajmniej wzbudzasz jakąś atrakcję w lokalnej społeczności. Nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale
 budujesz rozpoznawalność marki. Potem będzie: „To ta fotografka, co tam po lesie biega z różnymi,dziwnymi rzeczami”.I bardzo dobrze. Czyli było wzywanie, które było we wrześniu, tak?

Sabina:
 Tak.


Basia: To było wrześniowe wyzwanie,czyli to ostatnie. Oczywiście tutaj pragnę wspomnieć, że wyzwania
 cyklicznie się odbywają i informuję o nich w moich social mediach.A lista zainteresowanych, o której Sabinka mówiła, to jest taka lista osób zainteresowanych kursem i wtedy jak ktoś się tam zapisze, to wtedy w pierwszej kolejności dostajemy informację, że ruszają zapisy.I właśnie taka była droga Sabinki.Zapisałaś się na kurs, on się rozpoczął i opowiedz, jak ci tam było na tym kursie.

Sabina: Super magicznie się zaczęło wtedy wszystko dziać. Oczywiście Basia powiedziała, że trzeba męża
 poinformować, że on ma dzieci, a ja mam kurs.Żadnych protestów nie było oczywiście u mojego kochanego męża. Ja ogólnie się bardzo przykładałam.Niektóre lekcje kilka razy słuchałam. Bardzo się przykładałam do wszystkich zadań i nagle robiłam bardzo dużo zdjęć. Moja córa była zachwycona, bo ona uwielbia. Od małego jest przyzwyczajona.Ja się śmieję, że Basia to była nasza terapeutka z aparatem. Że zaczęliśmy się dogadywać.

Basia: No tak, no bo zaczęliście się rozumieć.Aparat wiedział, o co tobie chodzi, a ty wiedziałaś, co on od
 ciebie chce, żeby wyszło tak, jak trzeba zdjęcie.

Sabina: 
Tak, dokładnie. Kurs się super szybko skończył i mi było bardzo smutno.


Basia: Sześć intensywnych tygodni super szybko ci się skończyło?


Sabina: No bo ja właśnie dużo wtedy robiłam zdjęć i to mi strasznie szybko zleciało. I tak mi było smutno.


Basia: Czyli jak przychodziłaś na kurs, jak zaczynałaś, to jakbyś określiła swój poziom wiedzy o fotografii?
Bardziej mi chodzi o obsługę aparatu, o to wszystko związane z sesją.Jak byś się wtedy przed kursem umiejscowiła? Co wiedziałaś, czego nie wiedziałaś?

Sabina: Ja z teorii to mi się wydawało, że dużo wiedziałam. Robiłam nawet w trybie manualnym zdjęcia, ale
 instrukcji obsługi nie przeczytałam i niektóre rzeczy na kursie się wyjaśniły, że mam jakieś dziwne rzeczy  poustawiane w aparacie. Na pewno ja byłam strasznie słaba – co teraz wszystkich dziwi, z kim rozmawiam po sesji – z komunikacji.Basia dała nie dość, że triki, co powiedzieć, jak zagadać, to jeszcze trochę zwalam teraz na Basię, jak coś mi jest głupio powiedzieć–na przykład umowę podpisać. Mówię:„Basia kazała, a ona zawsze miała rację, nigdy mnie nie zawiodła, to róbmy tak, jak ona mówi”.

Basia: Jezu, jak mi miło. I bardzo dobrze.Mów, że ja kazałam. Nawet możesz dodawać, że ja to potem
 sprawdzam.Super.Bardzo dobrze, bo umowa, to jest absolutnie podstawa.Ja mogę to brać na siebie.Możesz tak mówić, masz moje błogosławieństwo.Czyli można powiedzieć, że tej komunikacji się nauczyłaś w kursie?Takiej, jak trzeba i jak to ma iść wszystko po kolei.

Sabina: Tak.To było tak super uporządkowane, że jak miałam pierwszych zainteresowanych klientów, którzy
 chcieli mi zapłacić prawdziwe pieniądze, to byłam w takim szoku, że nie wiedziałam, co napisać.Wtedy sobie wróciłam do folderu„Kurs. Moduł II” i patrzyłam, co tam było po kolei.Teraz się trochę wyrobiłam, bo już parę tych rozmów miałam.Ja w ogóle jak się podekscytuję, to chaos wprowadzam.W kursie jest wszystko pięknie uporządkowane i to jest dla mnie takie kojące.

Basia: Wtedy nie musisz się zastanawiać i rzeźbić na żywo, tylko masz konkretny szablon, dopasowujesz
 go tylko do klienta i super.Wspaniale.Gdybyś miała powiedzieć odnośnie obydwu kursów, to co dla ciebie
patrząc z perspektywy czasu, było dla ciebie najbardziej wartościowe w tych kursach?Co ci najwięcej dało?

Sabina:
 Paradoksalnie to zmiana we mnie.W tych kursach jest powiedziane między słowami coś takiego,
 żeby nie robić sobie presji, że małymi kroczkami.Ja tak zawsze miałam, że jak coś wymyśliłam, to na hura.Potem to się nie udawało i było rozczarowanie.A teraz na przykład jest lekcja w kursie, żeby podchodzić do sesji, jak do projektu i ja teraz wszystko tak traktuję.To jest takie kojące, że małymi kroczkami.I wtedy nic nie jest przerażające.

Basia:
Te małe kroczki są mniej przerażające niż ten ogromny krok.Czyli po raz kolejny potwierdza się to, 
że pod przykrywką fotografii w Akademii dzieje się dużo więcej.To jest dla mnie też miód.To będzie bardzo słodki,miodowy odcinek, bo ty mówisz tutaj takie dobre i ważne rzeczy, bo nie da się wprowadzić zmiany w naszym życiu w żadnym obszarze,jeżeli nie zaczniemy od siebie.Ja wszędzie tłumaczę, że jak chcesz budować swój biznes, to budujesz go na sobie.Więc jeżeli ty w tym nie będziesz silna, to twój biznes nie będzie w tym silny.To jest podstawa, żeby zmienić to myślenie.Że najpierw zaczynamy od siebie, a potem dopiero jest reszta.Jak chcemy to zrobić odwrotnie, to jest to trochę do góry nogami i w pewnym momencie i tak to nie wyjdzie.Więc ogromnie mnie to cieszy, że to się też przełożyło na inne aspekty życia, co jest wartością dodaną do tego wszystkiego, jest czymś takim, co ma bardzo dobry wpływ, ogólnie mówiąc na całe życie.A gdybyś miała powiedzieć czy więcej wyciągałaś sobie z samych lekcji, czy z tych spotkań na żywo, które są dość nietypowe, jeśli chodzi o kursy internetowe?

Sabina: Najbardziej wartościowy z całego kursu był live po tym tygodniu o komunikacji. To był chyba 
najdłuższy nasz live.

Basia:
 Chyba trzy godziny on trwał.


Sabina: Dzięki temu live-owi, na którym opowiadałaś o różnych przypadkach, co poszło nie tak, to jak teraz
 jadę na sesję, to wiem, co może się złego stać i jestem na to wszystko gotowa. Wiem, że nawet jeśli coś idzie nie tak, to mówię: „Basia o tym mówiła, to ugryzę to tak i tak”.

Basia:
 Jest taki spokój, prawda. Nie da się przygotować na wszystkie możliwe sytuacje, ale to jest takie
 schematyczne. Pewne rzeczy się powtarzają. Jeżeli nawet nie są identyczne, to jeżeli mamy gdzieś z tyłu głowy, że coś może pójść nie tak, to my na to inaczej reagujemy. Według mnie najgorszą szkołą, którą można komuś przekazywać, jest taka szkoła, że: „Zobaczysz, wszystko będzie super. Wszystko ci pójdzie gładko. Jak się wszystkiego nauczysz, to nic się nie wydarzy”. Zawsze się coś może wydarzyć, bo jest czynnik ludzki. A jak jeszcze jest czynnik pod tytułem dziecko, to może się wszystko wydarzyć. Tutaj też ten moduł jak sobie radzić w sytuacjach awaryjnych też jest bardzo ważny, żeby tak człowieka osadzić w tym. Że może być różnie i będzie różnie, ale najważniejsze jest to, żebyś sobie potrafiła w tym poradzić. To daje poczucie spokoju. Bardzo się cieszę, że o tym mówisz. Teraz przechodzimy do drugiego kursu. Wspomniałaś wcześniej, że Lightrooma z filmików w internecie się uczyłaś i szastałaś tymi suwakami w prawo i w lewo. Powiedz mi czy po tych trzech tygodniach kursu „Obróbka w Lightroom z odrobiną magii” twoja obróbka nabrała takiej ogłady?

Sabina: Ostatnio miałam dużo sesji. Nie lubię mówić „klienci”.


Basia:
 Słowo klient nabiera znaczenia w zależności od tego, jakie my mu nadamy znaczenie. Jeżeli dla
 mnie słowa klient oznacza – osoba, która zaufała i mi przyszła do mnie, żeby zrobiła jej piękne zdjęcia, to to ma bardzo pozytywną konotację. A jeżeli ja powiem: klient – czyli ten, który mi płaci pieniądze, to wiadomo, że to nam się źle kojarzy. To wszystko zależy od tego, jak ty odbierasz to słowo. Ja na przykład lubię słowo klient, ponieważ dla mnie to oznacza, to pierwsze, czyli że to jest osoba, która wybrała i zaufała mi. I to jest jak najbardziej okej.

Sabina: Więc klienci są zdziwieni, że tak szybko zdjęcia im przesyłam gotowe. Zawsze miałam tak, że jak zgrywałam zdjęcia i widziałam, że coś jest na nich nie tak, potem pojeździłam tymi suwakami, potem jeszcze do Photoshopa, żeby jeszcze poprawić. Teraz jest tak, że piękna selekcja.

Basia:
 Zdjęcie wyjściowe dobre.


Sabina:
 Tak. Ostatnio miałam umowę na dziesięć zdjęć, to po selekcji wybrałam dziewięćdziesiąt trzy
 zdjęcia. A najgorzej, bo mi się wszystkie podobały.

Basia:
 No chciejmy mieć takie problemy. Gorzej byłoby, gdybyś miała pięć zdjęć, a
 musiałabyś wybrać dziesięć z sesji.

Sabina:
 Po tej selekcji wybieram jeszcze lepsze. Potem odrzuciłam te, które są podobne i „rachu-ciachu”
 poszło.

Basia: I ta obróbka wcale nie musi zajmować godzin, prawda. To może być proste, jeżeli wiesz, jak to robić.


Sabina: Czasem są sesje takie bardziej artystyczne, na przykład zdjęcia, co więcej czasu poświęcam. Ale
 na przykład biznesowe, co wiadomo, że tam się nie dokłada nie wiadomo czego, tak naprawdę jest dla mnie godzinka. Ostatnio nawet byłam w szoku, że już gotowe są te zdjęcia, więc ich nie odsyłałam, tylko jeszczesię z tym przespałam, bo nie wierzyłam, że to już.

Basia: 
Żeby sprawdzić czy na pewno, czy to tak szybko.


Sabina: No właśnie.


Basia: Że to tak można.


Sabina: 
W następny dzień jeszcze patrzyłam, do czego się przyczepić, no bo coś trzeba zrobić. Ale też
 piękna dziewczyna. Ja mam same piękne modelki.

Basia: No widzisz, bo po prostu to jest tak – ja cały czas to powtarzam – że jeżeli my emanujemy dobrą
 energią, to my przyciągamy dobrych ludzi do siebie, a dobrzy ludzie są pięknymi ludźmi wewnętrznie i zewnętrznie. Wtedy sesje wyglądają cudownie i one się w ogóle odbywają we wspaniałej atmosferze i potem zdjęcia są piękne. Na tych zdjęciach to tak naprawdę widać powierzchownie tylko to zewnętrzne piękno, ale tak naprawdę widać to coś, co jest w człowieku w środku i to jest niesamowite. Więc wcale nie dziwi mnie, że przyciągasz takie osoby do siebie. Absolutnie mnie to nie dziwi. Czyli tak naprawdę to sześć tygodni, które spędziłyśmy razem, które ty mówisz, że szybko minęły – bo ja uważam, że one nie mijają tak szybko, bo jest pracy bardzo dużo, ale to jest potrzebna praca – czy po tych sześciu tygodniach poczułaś taką gotowość do wyjścia z tymi swoimi zdjęciami do ludzi? Czy czułaś się już taka przygotowana do tego, że: „Ok, wiem, potrafię to zrobić i mogę robić zdjęcia obcym ludziom?”

Sabina: Tak.


Basia: 
Cudownie.


Sabina: W czasie kursu zadziała się też dla mnie magiczna rzecz. Chociaż jestem osobą mocno stąpającą
 po ziemi.

Basia: Ale ja też i to absolutnie nie przeczy jedno drugiemu, żeby się działy magiczne rzeczy.


Sabina: A więc tak właśnie w czasie kursu, jak poznałam ten aparat, to zobaczyłam, że on już mnie trochę
 ogranicza i sobie pomyślałam: „A może bym sobie kupiła nowszy aparat”. Nie, że nowy używany, ale lepszy. No i nagle dostałam kasę na konto za niewykorzystany urlop, a w ogóle o tym nie myślałam wcześniej. No i sobie myślę: „Nie no to znak”.

Basia: Wow, ale historia!


Sabina: I mówię: „No dobra, no to jak nie wydam teraz tego na aparat, to wszystko pójdzie na budowę
 naszego domu na wsi”. I mówię: „Dobra, to kupuję”.

Basia: Ale cudownie. Nie wiedziałam o tym, więc to jest w ogóle super.

Sabina: I ja miałam wtedy już dwa aparaty. Nowszy i stary zapasowy, jakby coś poszło nie tak. Wymyśliłam
 wtedy scenki świąteczne, że wejdę z tymi sesjami świątecznymi. Mój mężuś z tatusiem zbudowali mi scenkę.

Basia: Ja widziałam, bo nagrywałaś opinie o kursie i ta scenka tam była. W ogóle miałam pytać, kto ci to
 zrobił. Tata twój z mężem?

Sabina:
 A najlepsze, że to są deski z budowy, z szalunków.


Basia: Ale one pasują jak najbardziej.


Sabina:
 No zrobili mi kochani i ledwo to wchodziło w ogóle do samochodu, bo ja z tym jeździłam. Bo ja
 mieszkam w mieście i musiałam jeździć trochę za miasto, żeby takie mieć choinki, jakie sobie wymyśliłam. I właśnie wtedy był ten moment dla mnie, o którym ty mówiłaś, że tak dziesięć centymetrów od sukcesu w tym tunelu. Ja sobie wymyśliłam właśnie, że na tę nierejestrowaną działalność, to można było chyba… teraz jest 1 500PLN, ale wtedy nie pamięta czy było…

Basia: 1 400 PLN czy jakoś tak.


Sabina
: I sobie wtedy myślałam: „Żebym się tylko w tym zmieściła”. A potem miałam zero zarobku z tego. I
 sobie tak myślę: „Nie no beznadzieja, nie. Bez sensu ogóle tacie zmarnowałam lakierobejcę, mężowi zmarnowałam popołudnie”.

Basia:
 Oj zmarnowałam…


Sabina: No jakby stara ja taka jest. No ale potem właśnie był wykład twój przed startem FAB-u i klubu. I ty
mówiłaś, że jak się coś wymyśli, to trzeba się zastanowić czy to jest realne. I sobie myślę: Czy ty Sabina myślałaś, że to jest realne? Że powiedzmy w tydzień się wszyscy dowiedzą, w ogóle na całym pomorskim, że ty robisz zdjęcia? . Ja wcześniej się słabo ogłaszałam ze zdjęciami, że robię.

Basia:
 I przyjadą całymi rodzinami.


Sabina: Tak. Że: „Ty aż będziesz odmawiać im, bo się nie mieścisz w limicie kasy”. No i wtedy sobie
 pomyślałam, że przekłuje to jednak na coś dobrego i zaproponowałam moim bliskim zdjęcia świąteczne w tej scence. Sobie myślę: „Przynajmniej nie będzie zmarnowana i będą mieli pamiątkę”.

Basia: Super pomysł.


Sabina: No i w dwa weekendy tam pojeździłam i wszystkich obfotografowałam.


Basia: Super. Ale wiesz, zrobiłaś sobie w ten sposób materiał do promocji na kolejny rok. I to jest bardzo
 ważne, że ty to wykorzystałaś.

Sabina:
 Też. Ale też tam byli różni ludzie, bo z wielu stron rodzina. Nie tylko moja najbliższa, tylko jeszcze
 ciotki, szwagierka. I też oni różnie do tego podchodzili i zobaczyłam jak jedna scenka w identycznym miejscu, wszystko identycznie, nawet kupowałam te same pierniczki i robiłam kakao z tej samej receptury – jak różnie te sesje szły. I to była ważna lekcja też.

Basia: Ogromna lekcja, no bo to taki poligon doświadczalny. Naprawdę mogłaś sobie prze praktykować.
 Wspaniale. To jest niesamowicie fajne case study, bo zobacz, bo można było po tej sytuacji powiedzieć: „Orany, w ogóle nie nadaje się”.

Sabina: Dokładnie.


Basia: I znowu się obrazić na ten aparat. Bardzo się cieszę, że miałam w tym swój skromny udział, bo
 mówisz, że to się wydarzyło po właśnie moim wykładzie i jak rozmawiałyśmy o tym, jak się buduje ten swój biznes, żeby do tego podejść z głową i faktycznie realnie na to spojrzeć, bo ty to przekułaś w dobre. Wyciągnęłaś z tego naprawdę dużo dobra. Po pierwsze to masz materiał do promocji na kolejny rok, żeby wcześniej zdecydowanie wyjść z tą ofertą. Już teraz wiesz, dlaczego wcześniej i o ile wcześniej, bo to już są informacje, które sobie tam przerabiasz w FAB-ie. Ale też zobacz, że wiele osób się dowiedziało o tym, że ty robisz zdjęcia. Więc marketing szeptany już tam po prostu sobie poszedł i to jest niesamowite. Więc tutaj ogrom jest wartości z tego. I owszem można powiedzieć, że wtedy z tego pieniądze nie przyszły, no bo ci ludzie nie płacili, bo to była sytuacja pod tytułem „Sesje projektowe – rodzina”. Ale ja uważam, że to jest strzał w dziesiątkę. To, co ty z tym zrobiłaś, to jak wykorzystałaś tę sytuację, to jest strzał w dziesiątkę. No i już masz scenkę na przyszły rok. Popatrz, jest dopiero luty, a ty już masz scenkę na grudzień czy listopad. Wspaniale. No i co było dalej?

Sabina: Właśnie. Zaczął się FAB.


Basia: Czyli Fotoapteczka Biznesowa.


Sabina: Bo ja ogólnie przez grudzień tęskniłam bardzo za Basią.


Basia:
 To jest takie miłe.


Sabina:
 Ale miałam to, że zaraz będę znowu cię widywać. Miałam jeszcze właśnie te zdjęcia świąteczne, a
 od stycznia zaczęła się właśnie Fotoapteczka Biznesowa, więc znowu cię widywałam, ale takie miałam uczucie, że bym pofociła jednak.

Basia: No i wspaniale. To jest bardzo dobre uczucie.


Sabina: No i tak sobie myślę: „Kurczę, co ja bym wymyśliła. Już te moje dzieci to tak nie chcą. Siostra to też
 już tak niezbyt”. I dałam na grupie trójmiejskich dla babeczek „Babeczki z trójmiasta, które chcą robić różne
rzeczy z innymi babeczkami”. Nie wiem czy mogę zareklamować, ale bardzo fajna grupa.

Basia: 
Spoko. No to jak są dziewczyny z Trójmiasta, to jasne. Jak fajne się tam rzeczy dzieją, to jak
najbardziej.

Sabina: I właśnie napisałam tam post, że się po prostu interesuję fotografią. No i czy tam jakiejś fundacji
porobić zdjęcia albo psiakom do adopcji, albo jakiś barter. I właśnie dużo dziewczyn napisało wtedy o barter.

Basia:
Super.


Sabina
: I ja tak się rozkręciło to. Jeszcze w międzyczasie też już zaczęło drogą pantoflową przechodzić, że
 ja robię zdjęcia, zaczęły się wtedy płatne sesje. I tak jakoś ten styczeń był fotograficzny.

Basia: To wspaniale.


Sabina: No czuję się jakbym śniła.


Basia: Ale to jest dobry sen. Czyli zobacz, kurs zaczęłaś we wrześniu, czyli skończyłaś go w październiku.
No to tak naprawdę mamy listopad, grudzień, styczeń, czyli niecałe trzy miesiące po kursie, ty już realnie zarabiasz na fotografii.

Sabina: Jak odsyłam zdjęcia, to strasznie się denerwuję czy wszystko jest w porządku, ale podobają się
 klientom te zdjęcia i to tak widać, że szczerze im się podobają, a nie, że: „Spoko, fajne”. Taka się czuję rozochocona.

Basia: Ale wiesz, to też jest fajne, że teraz jesteś w takim momencie tej decyzji założenia działalności, ale ty
nie zakładasz jej z niczym, pod tytułem, że: „Może będę na tym zarabiać”, tylko już ty w tym momencie wiesz, że są osoby, które płacą ci nie lizakami, czekoladą czy czekoladkami, tylko realnymi pieniędzmi. Więc to jest bardzo ważne, żeby to właśnie w ten sposób szło, że ty już wiesz, sprawdziłaś czy są klienci na te twoje zdjęcia w tym momencie, w tym obszarze, na którym ty działasz. To jest super. To jest bardzo fajne. I te sesje, jak one sobie były w tym styczniu i życzę, żeby było ich jeszcze coraz więcej, ale one właśnie głównie skąd ci ludzie się brali? To była właśnie ta poczta pantoflowa?

Sabina: Pierwsza właśnie była przez to, że zaczęłam wrzucać zdjęcia na Facebooka, to znajomy ze studiów się odezwał na sesję brzuszkową, więc w ogóle super, fajnie, bo ja uwielbiam takie klimaty. Potem część była właśnie z tej grupy, bo część barterowe wymiany się umówiłam, ale się trafiło, że pani się zgłosiła, z którą ja już miałam barter. Na przykład na dietetyczkę, co jest zgodne z moim planem, żeby zadbać o siebie na ten rok.

Basia: Super.


Sabina: I mówię jej, że chciałam jej barter zaproponować, ale już mam dietetyczkę, ona: „A spoko, ja
zapłacę”.

Basia: Super.


Sabina:
Ja jeszcze tak nie mam śmiałości trochę proponować i też byłam w szoku. Na innej grupie pani
 pisała, że szuka fotografa na sesję roczkową. Sobie myślę: „Ale roczkową, to bym zrobiła”.

Basia:
„To napiszę.”.


Sabina: Miała już tyle komentarzy, że zablokowała komentowanie tego postu. I ja tak: „Już tak dużo
 komentarzy…”. Ale myślę: A siedzę i tak piję kawkę, to napiszę, to za darmo i jeszcze trzy minutki mi to zajmie. Dziecko śpi i napisałam, że: „Nie zdążyłam napisać, ale tu mam moje prace, może zobaczyć tutaj na Facebooku na przykład i że mam dobrą ofertę, bo zaczynam, a zdjęcia są piękne” – napisałam.

Basia:
Super! No marketing wchodzi!


Sabina:
No i sobie tak myślę czy tak napisać w ogóle. Tak głupio trochę.


Basia: No oczywiście, że napisać. Jeżeli ty czujesz, że one są piękne. Pamiętaj, że robisz maksymalnie
dobre zdjęcia na ten moment i ty je widzisz swoimi oczami, ty opisujesz je tak, jak ty je widzisz, ale klient sobie i tak to zweryfikuje. Ale zdecydowanie naturalne jest to, że ty powinnaś napisać, że są piękne, niż: „No robię sobie tam średnie zdjęcia, może pani rzuci okiem”. No bo rozumiesz sama, taka informacja już z góry byłaby skazana na niepowodzenie. No ale opowiadaj dalej, bo to też jest wspaniała historia.

Sabina: No i mam umówioną klientkę z tego. Odpisała mi: „Rzeczywiście piękne zdjęcia”.


Basia: I widzisz? Jaki ten odcinek jest cudowny. Tu jest cały czas fantastyczny case study. To są bardzo
 dobre ruchy. Ty przekuwasz to, co inni mogliby stwierdzić, że już tam nie ma szans. Ty przekuwasz to w dobre. Absolutnie 99% osób stwierdziłoby: „No dobra, nie ma komentarzy, już zamknięte komentarze, już na pewno jak pięćdziesiąt osób napisało, to nie ma szans”. A ty stwierdziłaś: „No dobra, napisali, ja nie zdarzyłam, ale jak nie drzwiami, to oknem”. No i zobacz jakie tego są cudowne efekty. To jest absolutnie po prostu dowód na to, że jak człowiek idzie swoją drogą, to właśnie takie drzwi, które normalnie nie otworzyłyby się za nic, to tutaj po prostu się otwierają. Absolutnie cudowne. Ja uwielbiam te odcinki w ogóle z kursantkami, bo one po prostu są dla mnie takim żywym dowodem na to, że jak człowiek wchodzi na tą swoją drogę, to potem dzieją się takie magiczne rzeczy. Cudownie.

Sabina: Też magiczne było jak była ostatnio na pięknej sesji, bo wystawiłam się na WOŚP. My zawsze ostro
 wspieraliśmy z mężem, a teraz właśnie kończę macierzyński, jeszcze tam zawirowania finansowe się szykują. Wiedziałam, że nie dam tyle, ile bym chciała dać. Ale sobie myślę: „Mam aparat, umiem robić zdjęcia i mam czas, to się wystawię na licytację”.

Basia: Tak, sesję na licytację.


Sabina: I strasznie była duża licytacja.


Basia: Mi się bardzo podoba twoja skromność, że ty jesteś cały czas tak bardzo pozytywnie zaskoczona, że
 to ktoś w ogóle docenił, że zobaczył, że dużo. To jest niesamowite.

Sabina: Ale jak zobaczyłam, ile jest na licytacji, to mówię do męża: „To chyba mama i tata licytują”, żeby mi

było miło, bo oni są bardzo kochani.

Basia: O Boże!

Sabina: Jeszcze research robiłam. Mówię: „Jakby to mama, to byłoby konto założone tydzień temu, a nie
 ileś tam lat”. Ja mówię: „Ty, to może mamy koleżanka”.

Basia:
O Boże, jakie to w ogóle jest cudowne. I co? Okazało się, że to mama i tata czy ktoś inny?

Sabina: Obcy ludzie. Nawet tacy, co nie że znajomi znajomych, tylko po prostu chyba zobaczyli moją licytację, a miałam tam zdjęcia wstawione i tak licytowali ostro.

Basia:
No wspaniale. No to widzisz, no to realnie jeszcze twoja też sesja pomogła komuś, bo pieniądze
 poszły na WOŚP. To jest też niesamowite. I kolejne: „Nie mogłam tak, to zrobiłam tak”. Złot. No po prostu złoto. Ja uważam, że po tym odcinku każdy powinien mieć taki notesik, w którym powinien zapisywać, co można zrobić w takiej sytuacji, a co można zrobić w takiej sytuacji. To jest super. To jest niesamowite. Ale ja też widzę, że ty sobie coraz prężniej działasz w social mediach i stąd też przychodzą do ciebie klienci, prawda?

Sabina
: Staram się. Przede wszystkim, żeby chociaż moi znajomi się dowiedzieli – na początku tak
 myślałam – żeby dowiedzieli się, że do mnie można przyjść na zdjęcie. A że Instagram czy Facebook dają tą możliwość, że inni ludzie się dowiadują, to jest taka wartość dodana.

Basia: To poza tym marzec to jest w FAB-ie Instagram dla fotografki, kwiecień to jest Facebook dla
 fotografki, a więc już potem będziesz absolutnie wymiatać we wszystkim. I to jest też właśnie fajne, że ty tak naprawdę działasz sobie na wszystkich trochę frontach. No bo na tym froncie, takim lokalnym super robotę zrobiłaś tą sesją świąteczną dla rodziny. Bo to absolutnie strzał w dziesiątkę. Te grupy, o których wspominasz, to też jest właśnie bardzo fajny sposób do dotarcia do lokalnych klientów. I jak są takie grupy, które fajnie działają, a mówisz, że ta właśnie grupa… Jak ona się nazywała? „Babeczki…

Sabina
: „… Trójmiasta, które chcą robić rzeczy z innymi babeczkami”.


Basia
: Super. W ogóle fajne. Ja uważam, że takie inicjatywy, że są dziewczyny, które wielokrotnie jak siedzą
z dziećmi, to nie za bardzo mają takie możliwości, żeby wyjść tu, wyjść tam. A czasem po prostu wystarczy, że się umówią we dwie, jedna robi zdjęcia, druga piękne rzeczy szyje. Można się wymienić barterem na sam początek, jeżeli to tak po prostu funkcjonuje. Fajnie spisane w umowie, żeby każda ze stron miała jasność sytuacji i potem z tego wychodzą fajne rzeczy. Ale ty jeszcze wspominałaś mi w prywatnej wiadomości, że w ogóle trafiłaś tam na kursantkę moją z poprzedniej edycji?

Sabina: Tak. Patrzę, jest post, jakaś dziewczyna pisze, że się interesuje fotografią, ma dwójkę dzieci w takim
 wieku jak moje dzieci, mniej więcej i że chętnie by coś porobiła albo z dziećmi, albo bez. I ja tam napisałam
jej komentarz, też chyba przy kawce to czytałam, ona się odezwała i się umówiliśmy najpierw z naszymiscenkami na wejście. Ja myślę sobie: „To jest jakaś pułapka, nie?”

Basia: Ona musi być z AMF.

Sabina:
 Nie. Właśnie wyszło jeszcze w rozmowie na Facebooku, że też jest po kursie tym u ciebie, tylko
 chyba edycję wcześniej jesienno-wiosennej.

Basia
: Super. Popatrz jaki świat jest w ogóle mały, prawda?


Sabina: Ale to się przyciąga ludzi z tymi samymi wibracjami.


Basia: Tak, ja to zawsze mówię


Sabina: No i byłyśmy też na zdjęciach.


Basia: Cudownie. No i to jest w ogóle złoto. Teraz właśnie z kolei w klubie mają taką fotomobilizację, żeby
 zrobić sobie autoportret. No i największy problem jest taki, że mamy jeden aparat, no i jak ja mam sobie z tym jednym aparatem zrobić zdjęcia? No to ja mówię: „Znajdź drugą osobę, która po prostu tobie zrobi zdjęcia, żeby to była taka fajna wymiana”. I to jest niesamowite, że te wszystkie klocki się tak super składają. Tak myślę sobie – jeżeli się mylę, to mnie popraw – gdyby ktoś ci powiedział, że tak dużo rzeczy się wydarzy od września do teraz i gdyby ci powiedział w lutym czy w marcu w 2022, to myślę, że nie uwierzyłabyś, prawda?

Sabina: Nie. Dla mnie fotografia, jak się zapisywałam na kurs, to był plan chyba C. W sensie jak się
wyprowadzimy na wieś i tam jakoś trzeba żyć. To jak nie będę tą księgową, to może ktoś się skusi na jakąś sesję u mnie od czasu do czasu.

Basia
: No jasne. To dobry plan.


Sabina: A to się okazało chyba, że się stanie planem A, bo jak już tak wszystko się układa, to nie będę
 przeszkadzać.

Basia: No naprawdę jak już się tyle wykłóciłaś z tym swoim aparatem, naobrażałaś się, a teraz się
 dogadaliście. Ja byłam tutaj takim psychologiem w tym związku, no to myślę, że warto iść tą drogą. Zwłaszcza że jak ja sobie teraz na ciebie patrzę, to jak ty mówisz o tych zdjęciach, to oczy ci tak promienieją, że to jest aż niesamowite. To jest tak, że można mówić, że się coś lubi, ale jak tego nie ma w środku to, to jest tylko mówienie. A ty mówiąc, aż po prostu cała emanujesz tą radością, która jest z tego. I to jest absolutnie niesamowite. Ja zawsze mówię, że serce zna odpowiedzi. Wszyscy dookoła mogą nam różnie radzić, ale jak my w sercu nie czujemy tego, że coś jest nasze czy nie jest nasze, to to są tylko rady ludzi z zewnątrz. A jak my po prostu coś takiego czujemy w środku, a śmiem twierdzić, że ty czujesz, bo aż oczy ci się same śmieją, no to myślę, że to jest po prostu dobra droga. I bardzo się cieszę, że na nią miałaś odwagę wejść, bo to jest odwaga jednak. Mogłaś się zapisać na kurs szydełkowania za te pieniądze, co je zebrałaś. Mogłaś pieniądze, które przyszły, których się nie spodziewałaś, wydać na nową torebkę czy buty. A tutaj wszystko jest właśnie tak super, fajnie poukładane i ty wykorzystujesz wszystko, co się dzieje dookoła, przekładając to na dobre. I to jest niesamowite. Myślę, że to jest taka dobra nauka dla dziewczyn i chłopaków, żeby szukać rozwiązań, a nie wymówek. Bo wymówkę zawsze znajdziemy, ale sztuką jest szukanie rozwiązań. Czyli jak nie drzwiami, to oknem. Jak zamknięte komentarze, to napisze na priv. I oczywiście może być tak, że napiszesz i ktoś powie, że nieaktualne. Raz napisz, drugi raz napisze, a może za dziesiątym nie napisze. Ale nie dowiesz się, jeżeli po prostu nie będziesz tego robić.

Sabina: Zawsze jest też taka kwestia, że nawet jak już jest nieaktualne ogłoszenie i ktoś już znalazł kogoś
 innego, to zawsze już będzie miał w świadomości, że jest taka Sabina, co lubi robić zdjęcia dzieciom.

Basia: Dokładnie tak. No po prostu moja kursantka – złoto. Jaka ja jestem dumna, naprawdę. Kochana,
 cudowna w ogóle cała historia. Mega cudowna. Na sam koniec jeszcze, chciałabym cię poprosić, żebyś powiedziała według ciebie, dla kogo są te kursy w Akademii. Komu mogłabyś je polecić tak z czystym sumieniem?

Sabina:
 Chyba tak naprawdę to każdemu. Nawet jak ktoś chce być fotografem albo troszeczkę się
 interesuje fotografią. Bo nawet zdjęcia z wakacji, to się inaczej przegląda, jak one są takie i też inaczej się obrabia, jak się wie, co się robi. I nie tylko jest ta fotografia w kursie, ale też cała zmiana sposobu patrzenia na życie, które tak naprawdę można potraktować jak projekt.

Basia:
 Tak. Dokładnie tak. Cudownie. To ja myślę, że lepszej rekomendacji nie trzeba absolutnie. Powiedz
 jeszcze kochana, gdzie cię można znaleźć w internetach. To po pierwsze.

Sabina: Na Facebooku i na Instagramie sabina.snoch.fotografia.

Basia: Oczywiście linki dodam.

Sabina: Mój mąż mi obiecał, że za to, że się obroniłam… Bo nie wspomniałam, że jeszcze robiłam studia w międzyczasie i się obroniłam we wrześniu.

Basia: Brawo!

Sabina: To mi powiedział, że jak w końcu to zrobiłam, to on mi zrobi stronę internetową, ale będzie się uczył dopiero na tym, więc nie wiem, kiedy to będzie. Ale dam mu tę możliwość, żeby się pouczył.

Basia: Dobrze. Jak będzie już strona, to dorzucimy link do notatek do podcastu, żeby każdy mógł na nią trafić. Trzymam bardzo mocno kciuki za męża. Jak będzie potrzebował pomocy, to w Akademii jest kurs jak zrobić stronę fotografki, więc może się tym posiłkować, jak będzie potrzebował. I jeszcze powiedz kochana, gdzie można się z tobą umówić na sesję. W jakim terenie ty działasz? I na jaką sesję się można z tobą umówić?

Sabina: Na sesje rodzinne, kobiece. Okazało się, że to jednak lubię robić też, bo mam wrażenie, że na tych
 sesjach mam po prostu przyjaciółki, koleżanki. Dziecięce też bardzo lubię. Zawsze się cieszę, jak może być dziecięca sesja. No i na terenie Trójmiasta i okolic, ale jak ktoś ma marzenie takie fajne, to mogę dalej podjechać, bo też lubię fajne rzeczy robić.

Basia: To cudownie. I to jest otwartość do klientów. Wspaniale. Ja oczywiście wszystkie linki dodam do
 notatek do tego odcinka. Bardzo ci Sabinka dziękuję, że się podzieliłaś swoją historią. Uważam, że jest mega inspirująca. I w tej rozmowie pojawiło się też takich naprawdę dużo cennych rad jak faktycznie iść tą swoją drogą. Czy chciałabyś na sam koniec jeszcze kogoś pozdrowić? Bo może chciałabyś?

Sabina:
 Oczywiście. Teraz będzie długo.


Basia:
 Dobrze. Ja usiądę, mam kawę, piję.


Sabina
: Mojego mężusia, co te wszystkie moje pomysły znosi i nie marudzi. A nie ma łatwo ze mną.
 Rodziców, co są wielkim wsparciem. I właśnie tak jak wspominałaś, że ja mam coś takiego w sobie, że mam taką pewność, że co się nie będzie działo, to mi rodzice dadzą wsparcie, więc mogę ryzykować – powiedzmy. Ale to takie ryzyko tylko w głowie jest tak naprawdę. Mojej cioci kochanej, Beacie i Anetce. One zawsze mi wszystko lajkują.

Basia:
 Są wsparciem.


Sabina: Są wsparciem bardzo. Jak się dowiedziały, że algorytmy lubią lajkowanie i komentarze więcej niż
 trzy słowa, to się bardzo starają.

Basia: To jest realne wsparcia, naprawdę. Dziękujemy i pozdrawiamy ciocie.


Sabina:
 I też przyjaciółce Anetki-Esterce, co wszystko też mi lajkuje, tylko czekam, aż ona przyjedzie do
 Polski, żebyśmy mogły się spotkać i zdjęcia porobię jej.

Basia: Cudownie.


Sabina: Całej w ogóle rodzinie i wszystkim wspierającym osobom. Właśnie jak się wchodzi w taką
 niepewność, to też warto zwrócić uwagę, ile jest przychylnych osób dookoła. Teraz Mateusz, mój mąż się śmieje, że ja przeżywam każde obserwowanie na Instagramie i każde zaobserwowanie i zaczęłam też zwracać uwagę, ile właśnie wokół mnie jest ludzi wspierających, co zawsze dobre słowo wyślą.

Basia: Mam nadzieję, że teraz w ogóle po tym odcinku to fala dobra i miłości, i serc spłynie na ciebie, bo
 myślę, że to absolutnie jest konieczne teraz po tej historii, po tym wszystkim, co tutaj było. Ja bardzo ci kochana dziękuję.

Sabina: I jeszcze szwagier i siostra, przecież to takie oczywiste, że ich przeoczyłam. Są super kochani. I
 naprawdę przepraszam, że mojej siostrze zrobiłam traumę na sesji próbnej, bo bardzo wiało, ale rozebrała się z kurtki. I miała wtedy traumę.

Basia: Ale to jej przejdzie i na kolejnych sesjach to na pewno nadrobicie. Ogromnie się cieszę, że ta lista
 osób, które pozdrawiasz, jest taka długa, bo to jest właśnie znak tego, że ty też musisz być ogromnym wsparciem dla nich, skoro oni są tacy dobrzy dla ciebie. Bo tu energia się wymienia. Tu dobro zawsze wraca. Więc ja jeszcze raz bardzo ci dziękuję za twoją historię, trzymam z całych sił za ciebie kciuki i jestem pewna, że jak będziesz sobie szła tak, jak teraz, to dojdziesz bardzo daleko tą swoją drogą, czego ci z serca życzę.

Sabina:
 Dziękuję bardzo.

Basia:
Mam nadzieję, że po wysłuchaniu tego odcinka jesteś naładowana pozytywną energią tak, jak ja. Ja uważam, że historia Sabinki jest niezwykle inspirująca i jest doskonałym dowodem na to, że jeżeli wchodzimy na swoją drogę, to wtedy dzieją się rzeczy magiczne. Nawet jeżeli jest się osobą mocno stąpającą po ziemi tak, jak sama o sobie Sabinka mówi. Odwiedź Sabinkę, zostaw jej masę ciepłych słów i serc, bo absolutnie na to zasługuje. Jeżeli chcesz tak, jak ona, wyruszyć w swoją fotograficzną drogę, chcesz się tej fotografii nauczyć w taki porządny sposób, to ja gorąco zachęcam cię, żebyś dołączyła do Akademii na kolejną edycję kursów. W tym momencie trwają zapisy na IX edycję, więc jeszcze możesz wskoczyć na pokład Akademii. I ja będę cię tam 
krok po kroku, przez sześć tygodni prowadzić przez ten cały proces, podczas którego dowiesz się jak ogarnąć swoją bestię, jak pracować na trybie manualnym, jak wybrać plener, jak pracować ze światłem, jak dobrać stylizację, jak komunikować się z klientem i jak radzić sobie w sytuacjach awaryjnych, a później w kolejnym kursie z obróbki, jak przeprowadzić piękną, szybką obróbkę od A do Z w programie Lightroom, żeby uzyskać magiczny końcowy efekt, to bardzo serdecznie zapraszam cię na kurs, bo w sześć tygodni jesteśmy w stanie to zrobić. Ja ci w tym pomogę. Linki do zapisu na kurs znajdziesz oczywiście w notatkach tego odcinka. Jeżeli słuchasz go później, kiedy już zapisy są zamknięte, to w notatkach do odcinka znajdziesz link do zapisu na listę osób zainteresowanych. Wtedy przed otwarciem kolejnych zapisów, dostajesz informację w pierwszej kolejności. Także biegnij, zapisuj się i mam nadzieję, do zobaczenia w Akademii Magicznej Fotografii na kursie. Buziaki i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

 

JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI

✔  FACEBOOK: BASIOLANDIA.FB

✔  INSTAGRAM: BASIOLANDIA.IG

✔  STRONA WWW: BASIOLANDIA.STRONA

✔  YOUTUBE: BASIOLANDIA.YOUTUBE

ZAPRASZAM CIĘ DO MOJEJ GRUPY NA FB: BASIOLANDIA.GRUPAFB.  Będziemy tam rozmawiać o tematach poruszanych w podcastach i nie tylko.

GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU

🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE

🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES

🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY

🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie

Basiolandia 🌸

0 responses on "Odcinek 117. 2 MIESIĄCE PO KURSIE ZACZĘŁAM ZARABIAĆ NA FOTOGRAFII. Rozmowa z Absolwentką AMF SABINĄ SNOCH."

Leave a Message

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top