Odcinek 155. JAK ZACHĘCIĆ WŁASNE DZIECKO DO SESJI I NAUCZYĆ JE WRAŻLIWOŚCI NA OTACZAJĄCE PIĘKNO. Rozmowa z Absolwentką AMF Ulą Urbanowską

Witam Cię w 155 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.

W tym odcinku poznasz inspirującą historię Uli – fotografki i mamy, która odkryła swoją pasję do fotografii i w niezwykły sposób łączy ją z życiem rodzinnym.
Ula opowie, jak zaczynała swoją przygodę z aparatem, jak rozwijała swoje umiejętności i jak pasja do fotografii stała się nieodłącznym elementem jej codzienności.
Dowiesz się, jak dokumentowanie życia jej córki przerodziło się w coś znacznie głębszego – w misję zatrzymywania ulotnych chwil, które nabierają wartości z każdym rokiem.
To opowieść o tym, jak można połączyć miłość do natury, rodziny i sztuki, tworząc nie tylko piękne zdjęcia, ale także niezapomniane wspomnienia.
Ten odcinek jest pełen praktycznych wskazówek oraz refleksji nad znaczeniem fotografii w naszym życiu. Jeśli szukasz inspiracji, jak rozwijać swoją pasję, łączyć sztukę z codziennością i budować trwałe wspomnienia, ta rozmowa jest dla Ciebie.

Listen to „Ula podcast jej droga w AMF”

O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:

  1. Droga Uli do fotografii – jak zaczynała od germanistyki, by odkryć swoją miłość do fotografii.
  2. Fotografia jako sposób dokumentowania rodzinnej historii – jak Ula zachowuje ważne chwile z życia swojej córki.
  3. Wprowadzenie córki w świat fotografii – o tym, jak Ula uczy swoją córkę doceniać piękno natury i fotografii.
  4. Tworzenie albumów i drukowanie zdjęć – dlaczego Ula uważa, że namacalne wspomnienia są bezcenne.
  5. Fotografia dziecięca i rodzinna – jak Ula tworzy naturalne, pełne emocji sesje fotograficzne w plenerze.
  6. Znaczenie świadomego podejścia do fotografii – jak planowanie sesji i poznanie aparatu wpłynęło na jakość zdjęć Uli.
  7. Porady dla rodziców – jak sprawić, by dzieci chętniej uczestniczyły w sesjach zdjęciowych.
  8. Ewolucja pasji do fotografii – o tym, jak Ula rozwija swoje umiejętności i co fotografia daje jej na co dzień.
  9. Motywacja do działania – inspiracja do realizowania swoich marzeń i pasji w zgodzie z własnym tempem.

Ta rozmowa to idealna dawka inspiracji i motywacji dla wszystkich, którzy kochają fotografię i chcą ją połączyć z codziennym życiem rodzinnym!

KONIECZNIE ODWIEDŹ ULE I  ZOSTAW JEJ MASĘ CIEPŁA🧡
🔸INSTAGRAM ➡️ https://www.instagram.com/urbanowskaula/
🔸FACEBOOK ➡️ https://www.facebook.com/profile.php?id=61565574123069

 

 

👉ZAPISZ SIĘ👈

👉NA LISTĘ ZAINTERESOWANYCH👈

 

 

 

 

 

TRANSKRYPCJA ODCINKA:

BASIA
Nic nie dzieje się w życiu przez przypadek. Wszystko jest po coś. Zapraszam Cię na inspirującą rozmowę z absolwentką Akademii Magicznej Fotografii, Ulą. Która dzieli się swoją piękną historią fotografki, ale też mamy, która w cudowny sposób wprowadza swoją córkę w świat fotografii, pokazując jej, jak ważne jest to, żeby dbać o historię rodzinną. Gorąco zapraszam Cię na ten odcinek. Wyniesiesz z niego masę cennych informacji, ale też takiej inspiracji, żeby iść po siebie w zgodzie z sobą, we własnym tempie. Zapraszam Cię na ten odcinek oczywiście z filiżanką ulubionej herbaty.

Dzień dobry, dzień dobry, witam Cię bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu Więcej niż fotografia. Jeśli szukasz inspiracji, motywacji i wiedzy przekazanej w bardzo prosty sposób, to ten podcast jest właśnie dla Ciebie. A ja jestem Basiolandia i jestem tutaj po to, żeby pokazać Ci, że fotomarzenia się nie spełniają, fotomarzenia się spełnia. A ja w Akademii Magicznej Fotografii mogę Ci w tym pomóc.

Dzień dobry Ula, witam Cię bardzo serdecznie w podcaście! Bardzo się cieszę, że przyjęłaś zaproszenie i na początek poproszę Cię, żebyś się przedstawiła naszym słuchaczkom i słuchaczom.

ULA
Witam wszystkich bardzo serdecznie, ja również bardzo się cieszę Basiu, że mnie zaprosiłaś do nagrywania tego podcastu. To też jest dla mnie wyróżnienie i takie docenienie mojej pracy i moich starań, bo rzeczywiście w ostatnim czasie dużo siebie włożyłam w tą fotografię. I to jest taka pewnego rodzaju przemiana, więc tym bardziej sobie docenię, że w takim punkcie się akurat teraz znajduję i że możemy mieć taką wisienkę na torcie w całej mojej pracy. Więc w wykształceniu jestem germanistką i przez ponad 20 lat obcuję z tym językiem. Jeszcze w zasadzie już po liceum wyjechałam do Niemiec, gdzie też obcowałam właśnie z kulturą, z mentalnością, z takim naprawdę bliskim kontaktem z tym krajem. I to była zawsze moja miłość, czyli później po powrocie do Polski chciałam dalej się w tym zakresie realizować. Były zapędy, żeby zostać tłumaczem przysięgłym, ale jakoś gdzieś to zostało, się zmodyfikowało, bo po prostu moje życie zawodowe akurat tak się ukształtowało i to było dla mnie wystarczające, więc byłam bardzo taka zadowolona i też cieszyłam się, że mogę właśnie to rozwijać. Natomiast Ja jako Ula, czy dwudziestoletnia, czy pięcioletnia, to zawsze taka mała osóbka, która zawsze coś robiła kreatywnego… Zawsze wycinała, malowała, rysowała, pokazywała prace swoje, uczestniczyła w różnych konkursach plastycznych. Wiadomo, kiedyś były zupełnie inne możliwości, inne czasy, więc to były po prostu jakieś spotkania w miejskiej bibliotece, gdzie były takie konkursy plastyczne organizowane. Ale w tym wszystkim genialne było to, że to był taki wewnętrzny motor, który mnie napędzał do tego, żeby takie rzeczy robić, że one nie były związane z tym, że ja za to dostawałam jakąś dobrą ocenę albo że to było w jakiś sposób nagradzano… Oczywiście czasami się coś tam udało, ale z reguły to było takie, pamiętam jak dziś, takie uczucie małej Uli, która coś robi, bo robi, bo takiej w duszy gra. I mogę w zasadzie porównać teraz to obecnie do rozwijającej się u mnie fotografii, że to też są elementy, które po prostu są czymś więcej niż tylko taką potrzebą realizacji na przykład zlecenia, czy jakiejś umowy z klientem, czy jakiegoś tam planu, czy projektu. Tylko to są rzeczy, które się po prostu robi ponad wszystko i poświęca się temu bardzo dużo czasu. Z sercem, z takim namaszczeniem i w szczególności właśnie w tej fotografii, która jest taką samorealizacją. Bo, no moja droga, zanim dotarłam do tego miejsca, to chwilkę to zajęło.

BASIA
Czyli od zawsze byłaś taką artystyczną duszą?

ULA
Tak. Tak, nawet jak kończyłam podstawówkę, to pamiętam, że przez chwilę miałam taki pomysł, żeby pójść do liceum plastycznego. I później jednak gdzieś tak się skierowałam na liceum ogólnokształcącym, zupełnie przypadkiem trafiłam do klasy lingwistycznej, która pierwotnie w ogóle była z językiem angielskim, ale ponieważ zabrakło nauczycieli od języka angielskiego, to przekręcili nas na język niemiecki, a jeszcze nigdy nie uczyłam się języka niemieckiego. Ja się nauczyłam języka w 4 lata, na tyle, że wyjechałam. I to po prostu była szkoła życia, bo ja się tam rozwinęłam językowo oczywiście. To była po prostu przepaść między tą taką nauką, jeszcze podkreślę cały czas, że to naprawdę były inne czasy, ten język był tylko w szkole, na ocenę, z jakąś tam metodologią, to później poznałam już na studiach jako taki powiedzmy fachowiec z języka. Natomiast uczenie się języka w obcym kraju, gdzie wyjazdy nie były jeszcze takie popularne, gdzie później nawet na studiach wymiany studenckie były ukrywane w ogóle przed większością grupy, tylko jacyś tam, że tak powiem… wybrańcy. Większość osoby, wybrańcy mieli do tego dostęp, do tych informacji. I nigdy mi się też nawet nie udała taka wymiana. A dopiero później, po latach, kiedy ja uczyłam kogoś języka niemieckiego, to właśnie słyszałam. Jakie są to możliwości, że są : Erazmusy, wyjazdy, wymiany, że można pół roku studiować w różnych krajach i to jest po prostu genialne. Więc na pewno zostało mi z tego okresu to, że każdemu młodemu człowiekowi, który jest jeszcze nieosadzony, które jeszcze nie ma swojej rodziny, nie ma domu, nie ma żadnych zobowiązań. Jest takim lotnym ptakiem, żeby po prostu wyjechał, bo to jest szkoła życia, to jest po prostu najgenialniejsze coś, co może być. Tęskni się za domu potwornie, ale to, co się przywozi później, to się oddaje później przez jeszcze 10 kolejnych lat.

BASIA
Zgadzam się, absolutnie się z Tobą zgadzam. To powiedz mi Ula, w którym momencie na tej Twojej drodze pojawiła się fotografia?

ULA
Fotografia w takim mikro wymiarze, w postaci po prostu pierwszej lustrzanki pojawiła się jakieś 13 lat temu, bo byłam zafascynowana obrazem, jakością obrazu. I widziałam to u mojej siostry, która właśnie taką lustrzankę sobie sprawiła i ja stwierdziłam, że ja też chcę mieć, chcę robić zdjęcia. I dzisiaj już tego nie pamiętamy, ale ja właśnie tak sobie próbowałam też to wszystko gdzieś osadzić w czasie. I faktycznie w tamtych latach było tak, że telefony robiły kompletnie beznadziejne zdjęcia, więc ten obraz z lustrzanki naprawdę robił wrażenie. Nawet jeżeli on był w trybie auto, bo tam powiedzmy coś tam się w miarę poustawiało, zdjęcie było, głębię ostrości po prostu tutaj robiła swoje i ten obraz był cudowny, bo naprawdę była super jakość.

BASIA
Bo kiedyś telefony służyły do dzwonienia, a teraz w większości służą do robienia zdjęć.

ULA
Do filmowania, dokładnie. Chociażby to się bardzo mocno zmieniło. Niestety z czasem jakoś mnie to frustrowało, że to jest ciężkie, że to trzeba nosić, że jeszcze tą fotografią się tak mocno nie zajęłam. I to też pewnie wynikało z tego, że ja po prostu nie do końca umiałam robić te zdjęcia… Więc w momencie kiedy ktoś nie będzie poprowadzony za rękę, nie pokaże mu się jak można różne rzeczy osiągnąć, to rzeczywiście ten zapał może gdzieś tam na chwilę zniknąć. Natomiast w duszy zawsze było to, żeby ten obraz w jakiś sposób też zatrzymywać. I w międzyczasie, jak już, że tak powiem, zaczęły się zmieniać sprzęty i to wszystko było coraz lepsze, to zmieniła się u mnie sytuacja życiowa, czyli pojawiła się córeczka. I to wiadomo, takie małe bobaski to zawsze jeszcze pierwsze dziecko, to zawsze oczywiście rodzice dostają szału. Muszą fotografować każdy dzień, każdy miesiąc…I ja sobie różne takie też projekty wymyślałam, czyli oczywiście co miesiąc było koniecznie w tym dniu tego 24-tego zawsze było zrobione zdjęcie. I pamiętam, że jak doszłam do 12 miesięcy, oczywiście bo rozesłano po całej rodzinie, jak doszłam do 12 miesięcy, to mój brat mi odpisał wiadomość, no mam nadzieję, że już teraz nie będziesz rozmawiać dzisiaj. Więc już miał chyba dosyć.

BASIA
Czyli nie docenił tego twojego zaangażowania, że konkretny dzień i konkretne wszystko.

ULA
To rzeczywiście jest chyba tylko takie rodziców, ale to też pokazuje, że rzeczywiście dba się o ten czas i fajnie jest jak to zostaje. I to jest na pewno takie moje przemyślenie i misja na dziś. Żeby właśnie to zachłyśnięcie się tym pięknym chwilom, wtedy kiedy dziecko na przykład na przestrzeni, kilkumiesięczne dziecko do dwóch lat, czy nawet oczywiście dalej, ten rozwój bardzo mocno widać i te zmiany.

BASIA
Dynamicznie.

ULA
I my to chcemy rejestrować, my się tym cieszymy, dla nas to są wspaniałe jakby pamiątki, takie zatrzymanie tych momentów na zdjęciu. Jak mówię, to mam ciarki.

BASIA
Bo mi się przypomina to wszystko.

ULA
A po tym czasie, kiedy to już tak jakoś się wydłuża i już nie jest takie spektakularne i już te zmiany nie są aż tak widoczne z dnia na dzień, to gdzieś tak właśnie się zapomina o tym. I później się okazuje, że dzieci mają tam już 7-8 lat. I w zasadzie im już tam zdjęć za bardzo nie robi już się czy sesji, żadnych też nie planuje.

BASIA
Albo jest jeszcze druga opcja. Że jasne, to jest tak, że jeżeli pojawia się dziecko, to zachwycają się mamy, bo tu głównie mamy się zachwycają i robią te zdjęcia. Jednak statystycznie w większości tak, ale na przykład jest wiele mam, które robią te zdjęcia w tych czasach obecnych telefonem. I potem na przykład przy wymianie telefonu, jeżeli te zdjęcia nie zostały nigdzie zrzucone, nie zostały wydrukowane, no to traci się tą wieloletnią historię na tych nawet zdjęciach z telefonu tego dziecka. Więc myślę, że warto to podkreślić. Super, że nam tak wypłynął już ten temat, że Ty tego pilnowałaś od pierwszego miesiąca, od pierwszych dni życia Twojej córki. I myślę sobie, że teraz te zdjęcia z pierwszego roczku to są takie niesamowite pamiątki, że to jest coś złoto.

ULA
Dokładnie! Właśnie ten element jeszcze, upływ czasu powoduje, że te produkty fotograficzne. To wszystko co jest takie namacalne, nawet sama fotografia oczywiście, ale jeżeli jeszcze dodatkowo jest to w postaci albumu czy zdjęcia. Jeżeli my to możemy wziąć do ręki albo sobie postawić gdzieś tam w jakimś fajnym miejscu, to naprawdę to po prostu my dzisiaj tego nie widzimy, ale za kilka lat będziemy ogromnie cenić i ogromnie się cieszyć, że w ogóle takie coś powstało. Na tą chwilę, rozwijając swoją fotografię, bardzo mocno przyjęłam ten element jako taką misję, żeby ludziom, potencjalnym klientom uświadamiać. Ta fotografia jest naprawdę czymś niezwykłym i że to nie tylko chodzi o sesje i jakieś takie rzeczy, które ktoś musi czuć się zmuszony do zorganizowania czy zapłacenia za to. Tylko że to naprawdę są rzeczy, nieocenione, że to jest warte każdych pieniędzy, że za chwilę my już nie będziemy pamiętać, ile na to wydaliśmy, ale będziemy mieć to wspomnienie po prostu namacalnie w rękach.

BASIA
I ono z roku na rok jeszcze będzie coraz cenniejsze, zdjęcia nabierają ogromnej mocy z czasem i pozostaje. I pozostają, to absolutnie. Ale ja też właśnie jeszcze teraz chciałabym wspomnieć, że ja pamiętam, jak ty też już myślę, że zaraz nam powiesz i cię o to zapytam, że przez wszystkie lata tak pilnowałaś właśnie historii swojej córki. Ale ja byłam zachwycona jak widziałam twoje albumy, które już po kursie albo gdzieś tam jeszcze w trakcie kursu robiłaś swojej córki. Tam były takie cztery pory roku, które pamiętam, że były prezentem na urodziny chyba twojej córki. I Ty tak przez wszystkie lata życia swojej córki tego tak pilnowałaś. Opowiedz, bo to jest myślę bardzo inspirujące i tutaj niech wszystkie mamy po prostu nadstawią ucha, bo ja uważam, że to jest bardzo, bardzo cenne. To jest w moim odczuciu najlepszy prezent jaki możemy zrobić swojemu dziecku, więc opowiedz jak ty to sobie ogarniałeś.

ULA
No więc właśnie gdzieś rozwinęłyśmy ten temat, jak wspomniałam, że pojawiła się córeczka i że robiłam te zdjęcia tak bardzo namiętnie. I później z czasem zaczęły się zmieniać telefony i ta jakość tych zdjęć była coraz lepsza, więc jakby tutaj wykorzystywałam oczywiście do tego celu telefon.  Natomiast już wtedy miałam bardzo silny, przez to, że ja właśnie jestem taka plastyczna i ja lubię rzeczy tak namacalnie, jakby utworzone, żeby one nie były wirtualne, tylko żeby to było po prostu w ręku, jako praca. To ja po prostu, co cyklicznie, co jakieś dwa, trzy miesiące chodziłam do drukarni fotograficznej w moim mieście i to drukowałam i robiłam z tego różne formy, czyli od kartek dla kogoś z takim po prostu naklejonym zdjęciem. I to też jest bardzo fajna rzecz, mało praktykowana, że po prostu się nakleja i czasami wystarczy, można dodać jakiś element ozdobny albo czasami zestawić albo tylko po prostu coś dopisać. I to jest najpiękniejsza kartka na świecie. Nie kupi się takiej nigdzie. I bardzo to lubiłam robić. I dodatkowo drukowałam zdjęcia w różnych formatach. Od bardzo dużych po takie mniejsze. I wklejałam klasycznie do albumu z czarnymi stronami. Album z czarnymi stronami był takim moim ulubionym produktem i wtedy czasami coś tam jeszcze doklejałam. Czasami coś dopisywałam, ale z reguły to było taka po prostu… I te albumy spinały jakąś całość, czyli ja na przykład z tych pobytów moich w Niemczech, które miałam, to było jeszcze wcześniej, ale już jakby obecne, niezależnie. To były po prostu zwykłe zdjęcia, jeszcze nie w takiej jakości, nie na takim papierze, ale zawsze było celebrowanie, wydrukowywanie tego wszystkiego. I w momencie, kiedy właśnie miałam tą maleńką istotę na świecie, która była bardzo wdzięczna do fotografowania, kiedy się człowiek bardzo cieszy i podziwia, jak to wszystko się zmienia, to tym bardziej jakby się rozkręciłam w tej produkcji i w przygotowywaniu takich zdjęć. I później jak te zdjęcia właśnie tak praktykowałam, to z różnych źródeł słyszałam, medialnie nie byłam jeszcze tak obecna. W sensie raczej prywatnie noś swoją zostawiałam dla siebie, więc jakby te zdjęcia tych dzieci, no to nie były jeszcze gdzieś tam nie wiem, Facebooku czy Instagramie, to jeszcze nie były te czasy.

BASIA
Ale rozsyłałaś do rodziny, więc oni w tej firmie… No właśnie.

ULA
Wydrukowane, więc to już było takie naprawdę na wyższym poziomie. Na wyższym poziomie. I słyszałam… Ale fajne zdjęcia robisz, ale piękne ujęcie. Kurczę, ty to masz talent. I takie różne elementy, które sprawiły, że ja stwierdziłam, że telefon jest dla mnie już niewystarczający, że to jest fajne, ale że można z tego zbudować coś więcej i że chcę się w tym zakresie rozwinąć. No i tak, że tak powiem, pojawiła się pierwsza. Pierwszy krok w stronę fotografii, na miarę możliwości wynaleziony kurs lokalnie. I który gdzieś jakby mnie powolutku wprowadzał w obsługę aparatu, w to jak funkcjonować i rozwijać jakby w tym zakresie. Natomiast to jeszcze chwilę trwało zanim tak ostatecznie dotarłam do jakby wtedy bardziej w fotografii skupiłam się na tym, żeby poznać aparat, bo on mnie stresował. Miałam takie poczucie, że mam w ręku narzędzie inaczej niż telefon, który robi wszystko. Jeszcze tam sobie wyfiltruje różne rzeczy, rozmyje i powiedzmy wygładzi buźkę. Natomiast tutaj miałam wielkiego klocka, z którym nie wiedziałam komplet, jeżeli bym miała przestawić na tryb manualny, to w ogóle nie miałam pojęcia, co z tym zrobić. Przestawiłam sama, zrobiłam zdjęcie i nic kompletnie z tego nie było, więc stwierdziłam, że dobra, wracam.

BASIA
Zepsuł się, on się zepsuł po prostu. Ja też to przerabiałam. Zepsuł się.

ULA
I powolutku wchodziłam w ten temat na nowo, już bardziej technicznie, bo wydawało mi się… Aha, i to było ciekawe. To było najciekawsze. Że ja myślałam, że jak ja już ten aparat poznam, już będę znała każdy guziczek i wiedziała co z czym się wiąże i jak się ustawi, to ja już będę fotografem. Ja już będę robić super zdjęcie i w ogóle to już będzie koniec tematu. Najważniejsze to jest tylko, żeby poznać aparat. No. A później daleka, daleka, daleka jeszcze droga.

BASIA
Ale to jest to coś, bez czego faktycznie nie ruszymy do przodu. Bo jeżeli mamy narzędzie, a nie potrafimy go użyć, to jest takie kręcenie się wokół.

ULA
Oczywiście, to jest podstawa. I to w ogóle też daje taką świadomość, że to wszystko jest procesem. Że to musi zaistnieć. Nawet jeżeli jest nie takie koślawe, kiedy się nie udaje, to po prostu to wszystko jest po coś, Bo my ostatecznie jak to rozwiążemy, ten problem, czy dowiemy się dlaczego coś nie wychodzi i teraz nauczymy się jak to zrobić. Tak samo z całą tą tematyką obok fotografii, czy równolegle z fotografią, jak obsługę klienta, jak dobieranie scenerii, jak budowanie jakby całego wizerunku, dobieranie powiedzmy stylizacji do tego. To wszystko jest po prostu elementem fotografii. I to trzeba poznać .

BASIA
Tym rozwinąć pomalutku, tak ale powiedz mi jeszcze Ula, ponieważ Ty w tej szkole jakby miałaś okazję dotknąć różnych rodzajów fotografii czy to pomogło Ci gdzieś tam właśnie już zobaczyć co jest Twoje, co nie jest Twoje ? Czy tam się po prostu skupiłaś na tym, żeby obsłużyć ten aparat i to był Twój cel? Czy też się przyglądałaś właśnie, czy taka fotografia jest Twoja, czy taka nie jest Twoja ….Bo wiesz, chodzi mi o ten moment, w którym stwierdziłaś, że ludzie, że dzieci, że to jest Twój kawałek.

ULA
Ja właśnie o dziwo, mimo że tak bardzo lubiłam fotografować moją córeczkę, to idąc na kursy już kolejny, bo o sprzęcie to ja wspomniałam, to był taki pierwszy mój, a później za chwilkę znowu czegoś mi brakowało, mówię dobra, idę na nowo, rozpoczynam. Rozpoczynam kolejny kurs i chcę się dalej czegoś nauczyć, to tak naprawdę ja do końca nie byłam świadoma jakiego rodzaju fotografię będę wykonywać. Ja poszłam na kurs po to, żeby właśnie zostać fotografem, bo myślałam też, że to mi da porządną szkołę, że oczywiście tam się nauczę wszystkiego i że to już będzie po zakończeniu taka prosta droga. I w momencie, gdy ten kurs, więc to był jeszcze tutaj uzupełnię, że to była fotografia reportażowa, to była fotografia z różnych eventów sportowych, fotografia teatralna…. Czyli też jakby reportaż z danego przedstawienia, ale tam się dużo dzieje, tam jest bardzo kolorowo, tam jest też ciekawie, czasami są trudne warunki przez oświetlenie migające i totalnie zmieniające się, I to jest też cudowna szkoła w takim wymiarze tego, że sobie z tym nie poradziliśmy. Natomiast wielu elementów brakowało. Brakowało na pewno takiej technicznej strony, kwestii programu. Były tylko podstawy. W tym zakresie zresztą musieliśmy radzić sobie sami. I po zakończonym kursie z satysfakcją, że to miało miejsce, ale jednocześnie z takim dylematem, to co teraz i co się ma dalej zadziać. I zaczęłam poszukiwać siebie, jak ja mam bez kursu funkcjonować i co mam robić tak naprawdę, w jakim kierunku się, na jaki kierunek się nastawić, żeby to rzeczywiście mogło istnieć i żeby to mogło być ze mną, ten temat. I wtedy zaczęła się historia na kursie w Akademii.

BASIA
A jak nam mnie trafiłaś? To zawsze mnie interesuje.

ULA
To jest też ciekawe. Myślę, że od półtora roku to się dzieje magia. W wielu wymiarach, mimo że nie zawsze ta magia jest różowa i nie zawsze są to tylko i wyłącznie pozytywne wydarzenia, ale później pewne rzeczy tak się zmieniają i czasami nawet taki sygnał od kogoś. Informacja z eteru tak jakby, albo czasami ja nawet upatrywałam, że ja otwieram telefon i gdzieś tam coś …trafiasz na coś. Trafiam na coś, na jakiś przekaz i ja sobie tak brałam to do siebie, że to jest jakiś znak, że to nie jest bez znaczenia. Byłam bardzo uważna, że myślę, że to też bardzo fotografia na mnie wpłynęła, bo ja swoje mysły po prostu rozszerzyłam maksymalnie. I to jest bardzo fajne doświadczenie, bo widać, jak mocno my w zetknięciu z jakąś materią, jak mocno się zmieniamy. I mimo, że już mamy swoje lata, ale jednocześnie Pracując bardzo intensywnie z daną materią, nagle się okazuje, że bardzo intensywnie też przepracowujemy siebie, swoje zdolności, swoją wrażliwość, swoje spojrzenie na świat i to się bardzo zmienia. I jeszcze dodatkowo mamy możliwość, żeby to jakoś zweryfikować, żeby to jakoś nazwać, żeby to zauważyć, no bo właśnie te produkty są takie namacalne, takie zdjęcia, to widać, nie ma opcji, żeby ktoś nie zobaczył, że zrobił postępy, jeżeli on ma zdjęcia wydrukowane z poprzedniego roku czy sprzed dwóch lat, a dzisiaj, więc to jest po prostu magia. Więc wracając do pytania jeszcze króciutko, więc magia zaczęła się taka, że ja będąc już w temacie fotografii, poszukując siebie, wartując różne rzeczy, tam chyba będąc na grupie gdzieś na Facebooku, widziałam takie zapytanie w internecie, jaki kurs polecacie? Gdzie można się w internecie nauczyć dobrze fotografii? I pojawiło się w komentarzach wielokrotnie, oprócz też jakichś tam innych wymienionych osób, Basiolandia. I to mnie utknęło. Mówię, o ciekawe, nazwa taka zapadająca w pamięć, więc gdzieś mi to już… grało, gdzieś gdzieś w głowie zostało zakodowane i później jak pojawiła się po prostu informacja o kolejnej edycji kursu, to ja to połączyłam. Czyli miałam już informację, że ktoś poleca, ktoś taki kurs przeszedł i był zadowolony i jednocześnie zetknęłam się z informacją o kolejnej edycji, ze szczegółami tego kursu, z wyzwaniem, w którym wzięłam udział. Stwierdziłam, że to jest po prostu mój brakujący element w tej fotografii, czyli że czuję, że to jest właśnie to, co mogę realizować. I tak naprawdę dopiero jak w to weszłam i po tym wszystkim, czyli po tym moim kursie i tej różnej tematyce, której jego fotografia dziecięca kompletnie się tam nie pojawiła. Czyli tak naprawdę miała możliwość poznania jeszcze czegoś innego. Okazało się, że to jest właśnie ten mój kawałek i że mogę w niego wejść, w sensie, dlaczego tak jest, to mogę jeszcze bardziej się zagłębić, skąd to się w ogóle wzięło, dlaczego w ogóle natura odgrywa dla mnie taką ogromną rolę. To w ogóle miałam odkrycie całkiem niedawno, rzeczy, które gdzieś w dzieciństwie się bardzo mocno koduje i przeżywa, i jakieś zmiany, które były, powodują, że później gdzieś to na nowo wyrasta.

BASIA
Wraca.

ULA
Tak, i że to wraca. Więc moja historia akurat jest, jeżeli tutaj jeszcze głębiej wejść właśnie w tą moją fotografię, jest taka, że ja jako małe dziecko bardzo dużo spędziłam czasu u babci w ogrodzie. W takiej zamkniętej przestrzeni trochę, gdzie babcia miała mnie jakby w takim bezpiecznym właśnie ogródku, coś mogła tam w kuchni robić, patrzeć na mnie przez okno, a ja tam miałam mnóstwo rzeczy ciekawych, łącznie ze złapaną żabą na nitce. Przywiązałam, żeby nie uciekła, i swoimi ukochanymi kwiatami, jak piwonie, jak róże, jak lilie. I po prostu gdzieś mi to się nagle jakby na nowo odrodziło, że takie miłe wspomnienia właśnie z dzieciństwa, co się niby tylko przeżyło. Ale później gdzieś w takim świecie artystycznym to jednak wraca, bo do tego jest ogromny sentyment, ogromna miłość i minął ten czas. Już tego nie ma, już tego nie ma ogrodu, wiadomo, nie ma babci i to jest taki element, do którego się chętnie wraca i można realizować nowe rzeczy i dawać komuś tą miłość, którą się samemu przeżywało.

BASIA
Ale też myślę sobie właśnie, że zdjęcia też pomagają nam to uchwycić na dłużej, no bo gdybyś miała nawet zdjęcia z dzieciństwa w tym ogrodzie, to myślę, że one byłyby po prostu najcudowniejszą pamiątką. A teraz to pięknie realizujesz, bo robisz mnóstwo zdjęć swojej córce i ona będzie mogła do tego wracać. A powiedz mi, twoja córka obserwujesz, żeby przejęła po tobie taką miłość do natury, czy jeszcze to gdzieś tam się w niej kształtuje?

ULA
Nie, już jest ta miłość do natury. Ona przejęła chyba genetycznie. Widzę w niej dużą wrażliwość. Dużą wrażliwość na ludzi, na krzywdę, na zwierzęta. To jest element, który pewnie gdzieś w naszym postępowaniu też ją rozwija i uczy. Bo np. komuś pomagamy, albo komuś przed sklepem kupujemy bułkę, albo coś jeszcze innego, więc to na pewno się tego uczy, natomiast ta wrażliwość gdzieś już jest w środku i niespecjalnie musiałam.

BASIA
Przekonywać ją do tego, że to jest fajne.

ULA
A w fotografii, nawet w tym jak realizujemy sesję, często jest tak, że te kwiaty są dotykane, one są tulone, żeby tak jakoś zaaranżować, żeby nie do końca to było takie pozowanie, to ja zawsze tam zadaję pytania, czy ten kwiatek pachnie. A zobacz jakie ma listki, na przykład tam dwukolorowe, zwróć uwagę, jakiś jest wzór i wtedy dziecko jakby skupia się na tym i tam już nie myśli, że ja robię zdjęcia, a jednocześnie myślę, że już tyle tych sesji przerobiłyśmy, że po prostu rzeczywiście uwrażliwia to dziecko, bo normalnie dziecko by po prostu przebiegło przez ogród albo gdzieś zajęło się czymś innym, a nie skupiało się na takich szczegółach. I osoby wrażliwe wydaje mi się, że są bardzo takie wyczulone na różne takie elementy. No i tym samym jakby tutaj to się spina właśnie z tą naszą fotografią i z tym, jak to wykonujemy.

BASIA
A powiedz jeszcze jedno Ci pytanie, takie zadam, bo myślę, że ono będzie bardzo pomocne dla wielu mam. No bo Ty od wielu lat, ile córeczka ma teraz lat?

ULA
Osiem.

BASIA
Od 8 lat z nią pracujesz intensywnie w plenerze. No powiedzmy, jak była malutka, to była mniej tego świadoma, bo sobie leżała czy tam raczkowała, ale wiele mam później ma problemy właśnie z takimi dziećmi od 5 lat w górę, że na te zdjęcia to im dziecko starsze, tym trudniej im przekonać je, żeby na te zdjęcia właśnie z tą mamą się wybrały. Może masz jakąś radę dla mam? Oczywiście powiedziałaś, że opowiadasz historię i pracujesz z tym dzieckiem w taki sposób, żeby ono znajdowało tam różne rzeczy na tych kwiatkach i wąchało itd. Ale może masz jeszcze jakąś podpowiedź dla mam? Co mogą zrobić, żeby te dzieci chętniej wybierały się z nimi na zdjęcia?

ULA
Tak, faktycznie i chyba jest. Mi się wydaje, że to jest coś w rozwoju dziecka. Nie potrafię tego do końca tak powiedzieć fachowo, na pewno. Jako pedagog czy ktoś, kto się zajmuje rozwojem dzieci, ale wydaje mi się, bo nazwała się właśnie dokładnie ten okres, który u mnie też był problematyczny, znaczy w sensie pojawiły się problemy. Ale problemy to z tego tytułu, że chciałam coś zrealizować, też się tego uczyłam, że ja to tak nie lubię ani odpuścić, ani jak sobie przyjmuję, że jak dzisiaj jest sesja, to dzisiaj jest sesja, albo jakiekolwiek tam inne zadanie. Ale to niestety po prostu trzeba czasami i odpuścić. I wiadomo, że czasami z pogodą nie wyjdzie, i z nastrojem dziecka, i z czymś innym, i po prostu czasami nie ma opcji. Więc to też jest ważny element i ważna nauka. Natomiast dzieci chyba właśnie w pewnym momencie stają się takie, chyba ta samodzielność wchodzi tutaj mocno w grę…że już nie chcą, żeby je tam ustawiano, żeby mówiono jak tam mają się zachowywać.

BASIA
Jak ma być, jak ma nie być.

ULA
Albo że w ogóle ma być dzisiaj to, że już nawet tak ogólnie, że słyszą sesję i mówią, że nie, bo już były wczoraj.

BASIA
No właśnie, wystarczy.

ULA
Więc, że to się nie udaje.  Natomiast ja chyba w tym wszystkim bym miała taką radę, żeby wybierać takie przestrzenie, gdzie to dziecko, gdzie sesja jest spacerem, a dziecko może być bardziej swobodne. I wtedy, że po prostu to dziecko jakby przyłapuje się na na różnych kadrach i powiedzmy tworzy się tą fotografię. Bo myślę, że to po prostu trzeba przejść. Wiadomo, że można też, można wytłumaczyć, można poprosić, można zaproponować jakąś nagrodę, ale później to chyba ma krótkie nogi, bo to już się później przerodzi w takie totalne… Tak powiem uzależnienie od nagród i takiego przekupstwa. My czasami jedziemy na lody. To jest taki element, że nie powstają z tego nie wiadomo jakie rzeczy. To nie jest kolejna zabawka, której nikt już nie chce mieć w domu po właśnie 8 latach wychowywania dzieciaczka, bo wtedy naprawdę domy są po prostu pełne tego wszystkiego. Zawsze i teraz jak już właśnie córeczka ma 8 lat i jest świadoma i taka już bardziej dojrzała, to tłumaczy jej właśnie o tej wartości tej fotografii. Ale wiadomo, że do pięciolatka się to jeszcze nie trafi. Ale później na tym etapie właśnie powiedzmy tych ośmiu lat, tak od siedmiu myślę, że od zeszłego roku, tak już to przerabiamy. Właśnie to też się wzięło z tym moim prezentem i gdzieś sama sobie w ogóle uświadomiłam, jakie ja w ogóle cudowne coś stworzyłam. A to już bardziej w takim wydaniu, że jak mnie kiedyś nie będzie, to że będzie to coś, co stworzyła dla mnie mama. Całą swoją pracę. Wiadomo, nie chcę, że tak powiem, teraz tego robić postu, ani jakiegoś takiej historii, bo jakby nie chcę tymi kategoriami myśleć, natomiast no faktycznie tak będzie, tak? I tak się zadzieje, więc ma to naprawdę ogromną wartość. I ja tak uczę, córkę, żeby ona miała świadomość, że to są po prostu chwile, to jest tu i teraz, to jest dzisiaj. Uczyłam ją też, bo ile razy pokazywałam, mówię, nawet jak jedziemy miastem, gdzie rzeczywiście nawet tam dwa takie przypadki po prostu. No panowie, skosili, skosili kwiaty i czy tam jakieś takie już uschnięte, mieliśmy tak ostatnio wybrane, uschnięte takie łodyżki piękne. I ja mówię, zobacz Gabriella , mówię… Wczoraj to jeszcze było, dzisiaj już byśmy nic nie zrobiły tutaj. Zobacz jakie to jest ulotne. I rzeczywiście jest taka, ma zadumę na ten temat i ma taką refleksję, że rzeczywiście tak jest. I myślę, że bardzo mocno mu to rozwija.

BASIA
Myślę, że najważniejsza w tym wszystkim jest właśnie ta rozmowa i to takie widzenie jej w tym, że ty nie chcesz tego robić na siłę, nie…. że Ty chcesz i idziemy i robimy, tylko Ty jej tłumaczysz, mówisz dlaczego, to jest ważne. Niesamowite. Więc drogie mamy, ja mogę Wam powiedzieć ze swojej strony, osoby, która pracujesz ponad dekadę z dziećmi na sesjach, że faktycznie ta rozmowa. I to tłumaczenie, to żeby być z dzieckiem faktycznie podczas tej sesji i nigdy absolutnie nie robić nic na siłę, no to to jest tak naprawdę myślę sobie bardzo, bardzo ważne. To dobro, które damy, to co zasiejemy za młodu, tak naprawdę wraca. To jest coś absolutnie niesamowitego. Mnie to zawsze też wzrusza, jak Julka tutaj przyjeżdża, moja chrześnica, i bardzo często idzie do szafki, wie dokładnie, w której szafce jest album, bo tutaj są też jej albumy, i go ogląda, i mówi, a zobacz, tutaj było to, tutaj było to, i ona uwielbia je oglądać. W domu też zresztą ma bardzo dużo swoich albumów, no bo ja ze względu na to, że jeszcze nie mam swoich dzieci. Całą tą właśnie miłość do fotografii przelewam na nią. Dzięki temu ona tą historię rodzinną ma pięknie zamkniętą w zdjęciach. I to są absolutnie najpiękniejsze pamiątki i najpiękniejsze prezenty, jakie możemy dać swoim dzieciom, ale myślę, że też każdemu, nie tylko dzieciom. Myślę, że to dotyczy się do wszystkich. Ale dobrze, wracajmy do kursu, czyli trafiłaś moja droga do Akademii i gdybyś mogła powiedzieć w kilku zdaniach jak tobie tam było, jak ty tą Akademię czułaś, jak tobie było na kursie. Możesz się odnieść albo do jednego, albo od razu do dwóch, jak wolisz. Opowiedz nam jak to jest widziane Uli oczami.

ULA
Więc ja z racji tego, że byłam na kursie stacjonarnym, miałam taki dylemat, jak to będzie na takim kursie online. Myślę, że byłam też na takim etapie, kiedy w ogóle poznawałam tą formę realizowania nauki, bo jakoś jakby wcześniej nie miałam okazji, no byłam skupiona jakby na pracy, no i tych kursach stacjonarnych, więc to był dla mnie duży dylemat, co to da. I to, co byłam, to chyba myślę, z takich elementów bardzo istotnych dla mnie i myślę też, że dla wielu osób, ewentualnie by były przed taką decyzją, to myślę, że to co bardzo mocno mnie zaskoczyło, miło i bardzo się sprawdziło, to jest cała opieka Twoja Basiu na kursie. Czyli to, że kupując kurs, który ma swoją strukturę, ma swój plan, ma swój określony czas do zrealizowania, jest to konkretne, od do, ale w tym wszystkim jest prowadzenie, jest kontakt, jest sprawdzanie zadań. I to jest rzecz, która była bardzo wyjątkowa i bardzo mnie też ucieszyła, że ja nawet to tak gdzieś komuś podsumowałam, że ja w życiu nie miałam tylu prac takich wykonanych zadaniowo. W sensie taka tematyka, takie zadanie, takie zadanie, i każdą rzecz sprawdzoną i jeszcze dodatkowo widziałam, że u osób, u których gdzieś tam coś nie poszło, czegoś brakowało, że rzeczywiście był ten element, że muszą to poprawić, powtórzyć i dopiero jakby zaliczyć, tak? Więc no to było i to jednocześnie takie też powolutku, małymi kroczkami realizowanie czegoś i takie poklepywanie trochę po ramieniu, że dobrze, to zaliczyłaś, to jest super, zawsze z oceną, zawsze z takim feedbackiem, gdzie wiadomo po prostu, że jest dobrze, że jest zaliczone, że jest zrealizowane. Więc to było dla mnie bardzo fajne. I czułam się bardzo intensywnie zajęta tym kursem, czyli to był intensywny czas, ale realny, czyli to spokojnie z moją ośmiogodzinną pracą, dzieckiem, domem, różnymi innymi zadaniami. W intensywnym wydaniu, ale bardzo realnym, jest do zrealizowania i to też jest super, bo to jest czas, który się nie rozjeżdża, czyli jest motywacja do tego, że nie, że kupię sobie kurs i ja go sobie tam przerobię, bo myślę, że jest gro ludzi takich, którzy po prostu myślą, że ja… Masz szuflady takich kursów. Tak, wydadzą pieniądze. No i też ta wartość, tak, jeżeli jakby chodziłoby tylko o to, żeby ten kurs sprzedać, no to tak naprawdę później nie ma tych wszystkich historii… A Ty Basiu, wkładasz całą siebie w to, żeby te osoby poprowadzić i wyciągnąć z nich to, co jest właśnie najistotniejsze i to, co im pomoże dalej tę drogę budować, bo wiadomo, że ten kurs jest początkiem tej całej drogi i to się odkrywa dopiero przerabiając różne rzeczy. Więc to są takie moje, takie naprawdę bardzo odczuwalne elementy, które bardzo mi się w tym kursie podobały.

BASIA
Ale ogromnie mnie to cieszy, wiesz, bo dla mnie najważniejsze, bo Ula tutaj cały czas mówi o kursach fotografii dziecięca z drobiną magii i pewno zaraz przejdzie do obróbki, bo jest drugi kurs, obróbka w Lightroom z drobiną magii. Zresztą struktura tutaj jest taka sama i to są kursy online, bo ja zawsze mam z tyłu głowy, że ten podcast może być pierwszym podcastem, na który ktoś trafi, więc ja muszę, wiesz, my wiemy o czym mówimy, ale osoba, która być może pierwszy raz słucha to nie wie o czym mówimy, więc to są kursy online, w których ja faktycznie jestem. Ja przez 6 tygodni trwania kursów, czyli 3 tygodnie jednego, 3 tygodnie drugiego… Ja dosłownie mieszkam w komputerze, bo faktycznie tych zadań jest dużo, razy ilość kursantek, ja to kiedyś przeliczyłam, to jest ponad 1700 zadań, które ja sprawdzam i faktycznie sprawdzam. I tam nie ma takiej adnotacji, że zaliczone albo okej, tylko do każdego jest komentarz. Bo bardzo, bardzo zależy mi na tym, żeby każda kursantka i każdy kursant, bo Panowie też uczą się w Akademii, żeby przede wszystkim czuła się zaopiekowana. Bo myślę sobie, że kursów jest teraz na rynku bardzo dużo. I przeróżne kursy i absolutnie też na pewno z bardzo dobrą merytoryką, bo ja tam merytoryki nowej nie wymyśliłam! Ja nie uczę innej fotografii niż ktokolwiek inny, uczę trochę innego podejścia, ale przede wszystkim myślę sobie właśnie, że to, że ja tam jestem w tym kursie i pracujemy z grupą. I są ograniczenia czasowe i są zadania, myślę sobie, że, znaczy nie myślę sobie tylko wiem, bo jakby wiem jaka jest skuteczność tych kursów, że to jest faktycznie coś, co mocno wyróżnia i cieszy mnie to właśnie, co teraz powiedziałeś, że nie mówiłaś, że merytoryka była super, że było mnóstwo wartości, tylko że właśnie widzisz te rzeczy, powiedziałeś o tych rzeczach, które dla mnie tworząc Akademię były najważniejsze. Żeby tam pojawił się człowiek, żeby tam było zaopiekowanie i żeby tam była taka motywacja do robienia rzeczy. Bo naprawdę, możemy sobie nakupić mnóstwo kursów, wrzucić je do szuflady i powiedzieć, kiedyś zrobię. I prawda jest taka, statystyki to pokazują, że tylko 20% kursów ludzie przerabiają. I nie, że przerabiają w całości takich kursów internetowych, tylko po prostu gdzieś tam zajrzą do niego. Statystyki są z roku na rok coraz niższe w sensie przerabialności kursów. W Akademii to jest 98% dokończonych kursów, czyli że przerobiłam i zrobiłam zadania, a Ty wspomniałaś tutaj, że to nie jest tak, że tylko wystarczy wrzucić zadanie, ono musi być dobrze zrobione i faktycznie zadanie się poprawia. Bo ja mam jedno motto w Akademii, że ja nie chcę uczyć, tylko nauczyć. I to sobie z sukcesem realizuję i ogromnie, ogromnie mnie to cieszy, że właśnie tak mówisz o tym kursie, bo to jest dla mnie jakby taki dowód, że dobrze zrobiona robota, to jest naprawdę… Dobrze zrobiona robota, dokładnie. Bardzo, bardzo mnie to cieszy. A powiedz jeszcze Ula, czy po tym kursie pierwszym, czyli fotografii dziecięce z drobiną magii, czy ty poczułaś się pewniej w tym takim kawałku właśnie fotografii dziecięcej, fotografii rodzinnej, tej takiej plenerowej?

ULA
Bardzo. To znaczy ja pamiętam przełom, on jest też bardzo widoczny u mnie na Instagramie, ponieważ Instagram powstał wcześniej niż i jakby te publikacje z takim już zamiarem fotograficznym już gdzieś tam były obecne. I później pojawia się właśnie pierwsze zdjęcie, które zrobiłam jako tą pracę taką końcową na kursie u ciebie. I to jest, uważam, zupełnie inny wymiar. W tak krótkim czasie, ale po prostu było tak dużo wskazówek i przerobionych jakby po kolei elementów, które składały się na to zdjęcie, że to automatycznie w tym zdjęciu widać i po prostu znalazło odzwierciedlenie. I później każde kolejne, bo to wcześniej było tak, że bardzo szybko i tak na skróty chciało się osiągnąć efekt wow. A to tak nie powstaje, czyli to nie chodzi o to, żeby zrobić zdjęcie byle jak i byle jak, w sensie nieświadomie, o tak bym może nazwała. I później po prostu tylko narzucić preset, podciągnąć tam w prawo, lewo. Prawo, lewo i jest. Więc to była taka ogromna zmiana. Świadomość. Robisz rzeczy świadomie, planujesz. Planowanie sesji, to w ogóle sesje próbne z misiem, to jest w ogóle jakiś przełom. No wiadomo, że dzisiaj już to mniej, to znaczy też mniej razy by się ten misiu przydał. Ale myślę, że praktyka pozwala już też na to, że już można sobie, powiedzmy, ten element odpuścić. Natomiast sprawdzenie planaru dzień wcześniej, czy w ogóle życie… Ja żyję ze słońcem, więc ja po prostu rejestruję cały czas, teraz też pora roku się zmienia, więc bardzo mocno już mi się to wszystko tutaj skraca. Ale to są po prostu rzeczy, które kiedyś… Była świadomość złotej godziny, była jakaś tam teoria, było mniej oczywiście praktyki. Ale to wszystko gdzieś zakiełkowało, zapoczątkowało się na kursie, a później było tylko rozwijane i doświadczane. I nieraz w takim wymiarze, że coś nie wyszło właśnie, coś opadło już, albo śniegu nie było, albo coś tam przegapione. Ale to też nauka, więc z tego wszystkiego zawsze sobie tak właśnie myślę i jakby też się nie przejmuję, że to też jest po coś i to też wyciąga się wnioski na podstawie tego.

BASIA
A powiedz mi moja droga, z jakim, jak byś to określiła, z jakim poziomem wiedzy o obróbce, z jakimi umiejętnościami obróbkowymi wkroczyłaś na kurs obróbka w „Lightroom z odrobiną magii”?

ULA
Wkroczyłam z taką podstawową znajomością programu myślę. Wtedy mi się wydawało, że przecież ja już wiem. Miałam też świadomość, że jakby program jest na pewno bardziej słuszny. To jest tak jak nawet z prostym Wordem, który ma ogrom funkcji i może się okazać, że my tam piszemy, powiedzmy, pismo, to tam jest mnóstwo rzeczy, które można sobie zautomatyzować i ustawić i one nam bardzo pomogą….a nikt z nas praktycznie z tego nie korzysta. Więc jakby tutaj, jeżeli chodzi o Lightroom, to miałam już jakąś wiedzę, w sensie jak ten program wygląda, jakie są tam suwaki, ale kompletnie to wszystko było intuicyjne i tak jak mówię, podkręcić w jedną, podkręcić w drugą i wiedzieć jak to zaimportować, eksportować i to wszystko. Natomiast cała ta struktura. Wszystko, optymalizacja i po kolei wszystkie funkcje, no po prostu zostały omówione w Akademii. I to było, mimo że miałam już, powiedzmy posługiwałam się poszczególnymi parametrami, to ja dopiero odkryłam i zrozumiałam tak naprawdę na kursie, do czego to wszystko służy. I jak jedno z drugim się łączy, bo to też są elementy, które powiedzmy czasami jedno z drugim stosujemy, czyli np. dodajemy słoneczka, to możemy trochę mgły dodać i że te elementy do siebie pasują i że możemy pamiętać. To są fajne rzeczy. Później oczywiście wszystko się rozwija, natomiast genialne jest też to, że zawsze można to sobie przerobić jeszcze raz, można do tego wrócić, można z tym materiałem pracować.

BASIA
Wspaniale, ja lubię słuchać o tym, jak kursantki mówią, co im to dało, bo dla mnie to jest najlepszy feedback. Wiedzieć, że to po prostu działa i że to się składa w taką całość, bo bardzo często jest tak i w sumie ty też nie przyszłaś całkiem zielona, że tak powiem, jak trawka na wiosnę, jeżeli chodzi o fotografię. Ale poskładałaś sobie te puzzle i jakby sprawiło to, że właśnie ta fotografia stała się taka bardziej, ja bym powiedziała, że namacalna dla Ciebie. Taka bardziej poczuta, o może w ten sposób bym to powiedziała, jeszcze biorąc tą Twoją wrażliwość na naturę i to właśnie wszystko. To myślę sobie, że te dodatkowe puzzelki, które się poskładały, bardzo ułatwiły Ci w tej drodze. Jeżeli się oczywiście ze mną zgodzisz, bo jakby wyciągając wnioski z tego, co mówisz, słuchając się tej uważnie, to pozwoliłam sobie tak powiedzieć. A powiedz mi Ula, gdybyś miała powiedzieć teraz. Z perspektywy czasu, bo teraz będzie startowała dwunasta edycja, Ty jesteś po dziewiątej edycji i minęło już w sumie trochę czasu, to z perspektywy czasu, gdybyś miała powiedzieć dla kogo według Ciebie są kursy w Akademii, to co byś powiedziała?

ULA
Myślę, że to jest chyba bardzo uniwersalne zastosowanie tego kursu, czyli zarówno dla osób, które dopiero zaczynają swoją drogę z fotografią, dlatego że kurs ma bardzo przejrzystą strukturę i zawiera wszystkie elementy, które są potrzebne do tego, żeby to zbudować. I tak jak też rozmawiamy o tym, z jakim ja zapleczem na tym kursie się pojawiłam, to tak często mi się wydaje, że nawet przy różnych innych umiejętnościach też się podkreśla, że czasami jest lepiej jednak nauczyć się czegoś od podstaw, niż na przykład zmieniać swoje już przyzwyczajenie i jakieś takie nie takie zwyczaje, uczyć się czegoś na nowo. To jest jak spisanie na klawiaturze, powiedzmy. Jak ktoś już nabędzie swoich jakichś takich złych nawyków i niepoprawnej metody, to później choćby poszedł na kurs, to będzie mu trudno to wyplenić, żeby to jednak funkcjonowało inaczej. Więc tutaj ten element myślę, że spokojnie dla osób takich, które są dopiero na początku swojej drogi z fotografią. Natomiast myślę, że bazując na moim doświadczeniu, na mojej historii, to również ten kurs nadaje się dla osób, które już mają pewną wiedzę, natomiast jeszcze nie do końca czują, znaczy czują, że na przykład Lightroom jest jeszcze taką materią do odkrywania i że jeszcze nie do końca pewnie czują się w posługiwaniu tego wszystkiego i że przede wszystkim większość elementów robi się intuicyjnie. O, patrzę i widzę, że ten obraz zmienia się dość dobrze, ale tak naprawdę nie wiem, dlaczego tak się dzieje. A Ty, Basiu, na kursie wyjaśniasz, po co to robimy. Jest złożoność tych elementów, które nakładamy na siebie i budujemy ten obraz. A nie rachu-ciachu, dwa przyciski, żeby to się samo, że tak powiem, automatycznie zadziało. Więc to myślę, że to są takie właśnie dwa elementy, a całościowo mam taką swoją też teorię i tak zapamiętałam właśnie ten kurs. Ja myślę, że wszystkie osoby, które czują energię Basi, czyli miłość do natury, miłość do dzieci, do przedstawiania tego, do takiej dbałości o różne elementy fotografii, to jest dokładnie jakby kurs, jeżeli ktoś to czuje, to to jest znak, że to jest jakby właściwy kierunek. Bo to jest właśnie ten element, który też w całej fotografii odkryłam i się nauczyłam przez te ostatnie lata, że oczywiście do pewnych rzeczy się dochodzi i nie jest łatwo wiedzieć, które drzwi mam otworzyć, żeby wejść do właściwego pokoju i czasami trzeba się pomylić. Ale jednocześnie, jeżeli gdzieś wewnętrznie czujemy, że to jest nasza energia, to to się doskonale sprawdziło. Bo ja miałam takie poczucie, że kurs kursem, wydane pieniądze pieniędzmi, to jest jakby inna, przyziemna rzecz. Ale są elementy, które po prostu bardzo intuicyjnie mi pasowały. W fotografii, w tym co widziałam jako pracę, w tym co widziałam jako propozycję, co może powstać i to rzeczywiście znalazło bardzo mocno odzwierciedlenie u mnie. Czyli ja mogę gdzieś jakby się inspirować tym, mogę  osiągnąć podobne efekty, ucząc się tego wszystkiego od siebie na kursie i jednocześnie wiem, że to jest dobry kierunek. A jeżeli ktoś, powiedzmy, preferuje inną fotografię, inną tematykę, inną estetykę, to po prostu trzeba to wtedy dobrze rozważyć, bo być może to jest jako uzupełnienie i jako coś, co mogłoby również funkcjonować. A być może jest po prostu akurat nie tym kierunkiem. Natomiast myślę, że osoby, które czują tę energię, to nie mają się nad czym zastanawiać.

BASIA
Absolutnie, bo trzeba się uczyć od ludzi, z którymi bylibyśmy w stanie pójść na kawę. Ja coraz bardziej jak się przyglądam temu światu edukacji, która jest teraz w dużej mierze przeniesiona do tego świata online, gdzie nie mamy fizycznego kontaktu z człowiekiem, bardzo często. Nawet w niektórych kursach nie mamy możliwości zobaczenia człowieka, który nas uczy. To dla mnie to jest trochę niepełne, bo ja nawet ostatnio w odcinku, który nagrywałam z Beatką wspominałam o tym, czy z Angeliką mówiłam, że dla mnie takim odkryciem i przypieczętowaniem było to, o czym właśnie teraz mówię… Jak słuchałam w podcaście Marianki Gierszewskiej o terapeutach. Jeszcze raz przytoczę ten przykład, bo on jest bardzo, naprawdę, myślę, zostający na dłużej … że nie jesteśmy w stanie wziąć od terapeuty tego, co on nam chce dać, jeżeli go nie lubimy, jeżeli to nie jest człowiek w naszej energii. Bo my tracimy czas na to, żeby analizować go, żeby sprzeciwiać się jakoś wewnętrznie, a nie bierzemy tego, co on ma w wartości dla nas. I ostatnio sobie też nawet zapisałam, Zapisałam sobie takie zdanie, które w rozmowie z moją serdeczną koleżanką Anią wypowiedziała, że nie ma edukacji bez relacji. I to jest, myślę sobie, złoto, że trochę nawet jeszcze teraz, to jest wiesz co, mocniejsze w tych czasach, gdzie ludzie zamykają się w telefonach, na przystankach nawet z sobą nie rozmawiają. Mam wrażenie, że każdy żyje w swoim jakimś tam świecie. Właśnie w tej edukacji ten element relacji daje nam bardzo dużo i to, żebyśmy trafili na swojego człowieka. Bo jeżeli mój sposób mówienia, mój sposób coś drażniłoby ciebie jako kursantkę we mnie. To ty zawieszałabyś się na tym i nie brałabyś tej wartości ode mnie albo gdyby moje wartości, to właśnie estetyka jaką ja preferuję czy cokolwiek we mnie byłoby takim zgrzytem, który dla Ciebie by nie pasował. To też nie byłabyś w stanie wziąć tego, co ja mam do przekazania, więc absolutnie, w 100% zgadzam się i z całego serca zapraszam osoby, które czują, że jestem ich człowiekiem które czują, że chcą się właśnie uczyć takiej fotografii i od takiej osoby jak ja. Zresztą można spokojnie sobie mnie zobaczyć taką jaką jestem posłuchać tu w podcastach, bo jeszcze nie doszłam do tego momentu, w którym będzie można widzieć mnie w podcastach przy 200 odcinku będzie z wersją wideo, ale z głosu też można sporo wyczytać… Ale nawet na samym Instagramie Basiolandia Photogrphy wystarczy wejść na live, czy wystarczy wejść na jakiekolwiek właśnie tam rzeczy, które są i można zobaczyć, jakim ja jestem człowiekiem, z jaką energią. I bardzo się cieszę, że moja energia przyciąga takie cudowne osoby jak Ula między innymi, bo ja absolutnie będę zawsze powtarzać, że mam szczęście do kursantek i mam nowi, wspanialsze kursantki, bo To też jest właśnie kwestia tego, że to, co wysyłamy, to do nas wraca. Więc ja się cieszę i tak sobie trochę mówię, Basia, musisz dobrą energię wysyłać w świat, skoro takie cudowne kursantki wracają. I bardzo Ci dziękuję, Ula, za te słowa, bo to naprawdę dużo, dużo… Dużo dla mnie znaczy. Już mi się zaraz zacznie głos łamać, więc żebyśmy się tutaj nie popłakały na koniec. Ale oczywiście w takim pozytywnym wzruszeniu. To powiedz kochana, gdzie Ciebie można znaleźć w Internetach, żeby osoby, które tutaj przesłuchają tego odcinka mogły Ciebie odwiedzić i zobaczyć Twoje piękne zdjęcia. Gdzie Ciebie mogą znaleźć w Internecie?

ULA
W internecie, klasycznie na Instagramie Urbanowska Ula i na Facebooku, gdzie po dłuższym czasie funkcjonowania konta prywatnego przekształciło się to później w fanpage. Jest to Ula Urbanowska fotografia. I tam właśnie umieszczam moje zdjęcia. Staram się do tego dodać też wartość w postaci właśnie treści i mądrych postów, żeby to nie były tylko same zdjęcia. No i oczywiście staram się iść z duchem czasu, czyli z tymi elementami, które są po prostu wizualne, czyli treści wideo, karuzele i różne takie elementy, które dodają uroku, świadczą też o jakimś wyższym poziomie profesjonalizmu i umiejętności, że funkcjonuje z różnymi formami, przekazu i treścią. Oczywiście zawsze dbamy o to, żeby muzyka była dobrze dobrana. To są takie elementy, które naprawdę trzeba wypracować i też się tego nauczyć, ale to też ostatecznie sprawia ogromną przyjemność i fajną historię tworzy, bo później szybko można do tego wrócić i pokazać jak to wygląda.

BASIA
Absolutnie tak. A powiedz jeszcze, na jaką sesję i gdzie można się z Tobą umówić, gdyby ktoś chciał zagościć po drugiej stronie obiektywu u Ciebie?

ULA
No właśnie tu już mam taki swój plan, który realizuję od… powiedzmy kilku tygodni, zmieniając jakby tylko rośliny i okoliczności, gdzie te zdjęcia są tworzone. W tym sezonie teraz, wkraczając jakby w jesień, wpadłam na pomysł takiego cyklu zdjęć, sesja z koszem. I to jest kosz, który jest wykonany z naturalnej trawy, ogromny, do którego można włożyć różne kwiaty, różne rośliny. Myślę, że tutaj po prostu jest nieograniczona możliwości. I to powolutku sobie realizuję, więc na tą chwilę mam serię zdjęć z koszem z wrzosami. I w najbliższym czasie, wcześniej były ze świeżymi jeszcze takimi hortensjami, a w najbliższym czasie będą już te takie bardziej jesienne, przebarwione, bordowe, piękne. I myślę, że później w zależności od tego jak natura będzie się kształtować i zmieniać, tak też będę ten kosz wypełniać różnościami. i oczywiście do tego różne inne sesje klasyczne w planerze, takie w zależności od pory roku.

BASIA
Ale to są sesje rodzinne, to są sesje dziecięce, tak?

ULA
Tak, głównie jestem nastawiona na sesje dziecięce, natomiast wiem, mam też świadomość tego i to też myślę, że jest bardzo warte ujęcia. Właśnie nawet te mamy czy w ogóle rodzice wykonujące zdjęcia swoich dzieci, to nie mają jakby możliwości nawet, żeby to zdjęcie ładnie wyglądało razem z nimi. Więc to myślę, że też jest taki element, który jest warty gdzieś zaopiekowania się tym, żeby zaproponować, żeby te zdjęcia były po prostu z rodzicami albo z mamą, żeby to po prostu upamiętnić i żeby to była taka fajna pamiątka na lata, tak jak żeśmy mówili, w kontekście dzieci.

BASIA
Jasne. A lokalizacyjnie, gdzie Cię można spotkać w Polsce?

ULA
W Zielonej Górze i myślę, że w województwie lubuskim na tą chwilę. Oczywiście wszystko jest możliwe, natomiast to jest jeszcze na etapie rozwoju, więc na tą chwilę myślę, że działam bardziej lokalnie.

BASIA
A jak się będzie coś rozwijało szerzej, to Ula na pewno będzie informowała w swoich social mediach więc ja gorąco Was zachęcam do odwiedzenia Uli. Zaobserwowania jej, a ja bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę. Dziękuję Ci, że podzieliłaś się swoją inspirującą historią i z całych sił trzymam za Ciebie kciuki, bo wiem, że to jest dopiero początek tej pięknej drogi Dziękuję Basia.

ULA
Dziękuję za możliwość rozmowy z Tobą. Dzisiaj, za te wszystkie cenne wątki, które poruszyłyśmy i które jeszcze dodatkowo uświadamiają mi, jaką wartość dał mi kurs u Ciebie, jak to wszystko się pięknie rozwinęło, że tak naprawdę to jest raptem półtora roku, które minęło… A ta fotografia cały czas ewaluuje, no i po prostu też nie mogę się doczekać, jak to będzie gdzieś jeszcze na kolejnym i kolejnym etapie i będzie sprawiało jeszcze więcej przyjemności i na pewno takiego spełnienia i takiej samorealizacji.

BASIA
Cudownie. Bardzo Ci tego życzę, żeby tak dokładnie było jak sobie wymarzyłaś. Jeśli Ty też, tak jak Ula, chcesz pójść po siebie i po swoje fotomarzenia. To gorąco zapraszam Cię do Akademii Magicznej Fotografii na kolejną edycję kursów. W notatkach do tego odcinka znajdziesz link do zapisu na listę osób zainteresowanych i wtedy w pierwszej kolejności dostaniesz informację, że zapisy ruszyły i wtedy możemy się spotkać w Akademii i pod moimi skrzydłami możesz się uczyć magicznej fotografii w trybie online.  Więc niezależnie gdzie na świecie mieszkasz, możesz się uczyć takie mamy możliwości technologiczne, więc warto z nich korzystać Jeszcze raz dziękuję Uli za wspaniałą rozmowę mam nadzieję, że ta rozmowa zainspiruje Cię do tego, żeby ruszyć po siebie bo życie jest zbyt piękne, żeby Samo się to czuło lepiej wziąć je w swoje ręce i poukładać je tak pięknie jak tylko sobie wymarzysz. Ściskam Cię bardzo mocno i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

 

 

GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU

🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE

🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES

🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY

🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie

 

Basiolandia 🌸

0 responses on "Odcinek 155. JAK ZACHĘCIĆ WŁASNE DZIECKO DO SESJI I NAUCZYĆ JE WRAŻLIWOŚCI NA OTACZAJĄCE PIĘKNO. Rozmowa z Absolwentką AMF Ulą Urbanowską"

Leave a Message

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top