Odcinek 153. ZDJĘCIA NAJWIĘKSZEJ MOCY NABIERAJĄ Z CZASEM. Rozmowa z Absolwentką AMF Beatą Procyszyn.

Witam Cię w 153 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.

 

To będzie historia pliku zdjęć i aparatu spakowanego do walizki wyjeżdżając z Ojczyzny.
To będzie historia o ludziach, którzy są bardzo ważni, którzy dmuchają w nasze skrzydła nawet wtedy, kiedy my w to nie wierzymy.
To będzie historia o tym, żeby nie odkładać siebie na później i iść po siebie i po swoje marzenia.
To będzie rozmowa z moją kursantką Beatą, fantastyczną mamą, fotografką i bardzo odważną dziewczyną, która zawsze szukała rozwiązań a nie wymówek i w tym odcinku podzieli się z nami swoją bardzo inspirującą historią budowania fotobiznesu za granicą. Gorąco zapraszam Cię do wysłuchania tego odcinka, oczywiście z filiżanką ulubionej herbaty.

 

Listen to „Odcinek 153. ZDJĘCIA NAJWIĘKSZEJ MOCY NABIERAJĄ Z CZASEM. Rozmowa z Absolwentką AMF Beatą Procyszyn.”

O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:

  • Jak wyglądała droga Beaty do fotografii,
  • Jaką rolę w życiu Beaty odegrał plik zdjęć, który zabrała 
  • Dlaczego Beata zdecydowała się na wyjazd do Holandii, 
  • Kto wspierał ją w drodze po marzenia, które chciała odłożyć na półkę, 
  • Jak trafiła na AMF i dlaczego zdecydowała się dołączyć, 
  • Co zmieniło się w jej życiu, kiedy weszła na swoją drogę, 
  • Komu Beata poleca kursy w AMF, 

 

 

 

👉ZAPISZ SIĘ👈

👉NA LISTĘ ZAINTERESOWANYCH👈

 

 

 

 

KONIECZNIE ODWIEDŹ BEATE I ZOSTAW JEJ MASĘ CIEPŁA🧡
🔸INSTAGRAM BEATY🔸 https://www.instagram.com/betia.photography/
🔸FACEBOOK BEATY 🔸 https://www.facebook.com/BetiaPhotography
🔸STRONA BEATY 🔸 https://betiaphotography.com/

 

 

TRANSKRYPCJA ODCINKA:

BASIA
Dzień dobry, dzień dobry, witam Cię bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż fotografia”. Jeśli szukasz inspiracji, motywacji i wiedzy przekazanej w bardzo prosty sposób, to ten podcast jest właśnie dla Ciebie. A ja jestem Basiolandia i jestem tutaj po to, żeby pokazać Ci, że fotomarzenia się nie spełniają – fotomarzenia się spełnia … a ja w Akademii Magicznej Fotografii mogę Ci w tym pomóc.

Dzień dobry Beatka, bardzo się cieszę, że przyjęłaś zaproszenie do podcastu i na sam początek poproszę Cię, żebyś powiedziała kilka słów o sobie. Żeby osoby słuchające nas po drugiej stronie odbiorników wiedziały z kim tutaj będę dzisiaj rozmawiała.

BEATA
A więc dzień dobry, dzień dobry. Na samym początku chciałabym powiedzieć, że bardzo Ci dziękuję za zaproszenie. Jak tylko dostałam wiadomość od Ciebie, to przeszły mnie ciarki i mówię, wow, jak fajnie. Także bardzo dziękuję. A więc tak, nazywam się Beata. Mieszkam za granicą w Holandii już prawie od 10 lat. Jestem mamą dwójki dzieci i aktualnie nie boję się powiedzieć, że jestem fotografem. Profesjonalnym fotografem.

BASIA
Brawo! No cudownie! I ja jestem zawsze dumna, jak moje kursantki mówią, że nie boję się powiedzieć, że jestem fotografką, fotografem. To jest absolutnie cudowne, bo wiem, jak to jest na początku, że boimy się w ogóle użyć tego słowa. Ale gdzie tam ja? Jak to w ogóle? To trzeba po prostu, nie wiadomo co. Więc jestem absolutnie dumna, kiedy słyszę takie słowa i bardzo się tym cieszę. Wspaniale, ja się bardzo cieszę, że będziemy mogły sobie tutaj porozmawiać Beatka ponieważ Ty jesteś przykładem kobiety która pomimo tego, że wyjechała za granicę. Pomimo tego, że nie miała tam rodziny jako wsparcia pomimo tego, że tak naprawdę budowałaś tam rodzinę i zostawałaś mamą tak naprawdę w trakcie i to jeszcze podwójną jak wspomniałaś. Budowałaś ten swój biznes i gdybyśmy mogły się cofnąć do samego początku, czyli do tego momentu w którym w ogóle w Twoim życiu pojawiła się fotografia… To ona się pojawiła jeszcze w Polsce czy już jak byłaś właśnie w Holandii?

BEATA
Nie, nie. Fotografia w moim życiu pojawiła się w szkole średniej, jak byłam w technikum. Kiedyś z koleżanką poszłyśmy na spacer i ona miała ze sobą aparat, ona miała lustrzankę. No i mówię, a daj, spróbuję, co to ta lustrzanka. No i człowiek wziął tą lustrzankę do ręki i taki pstryczek w głowie. Ale fajne! No i tak się wydarzyło, że to spotkanie zapadło mi w głowę, bo poszłyśmy do lasu, porobiłyśmy kilka fajnych zdjęć, potem ona mi je przesłała i ja już wiedziałam, że to jest to, co ja chcę trzymać w dłoni. Chciałabym, żeby towarzyszył mi przez następne dni i tak drążyłam, że też kupiłam sobie tą lustrzankę i w zasadzie tak to się zaczęło. W szkole średniej ona do mnie przyszła i tak ze mną została.

BASIA
Wspaniale. A wtedy to było Beatka fotografowanie ludzi, przyrody, czy …Jak to było?

BEATA
Zaczynało się od fotografowania przyrody, bo gdzie ludzie…? Nie, nie, nie. To nie jest daleko od ludzi. Nie, nie. Ja mieszkałam blisko lasu, więc miałam fajne krajobrazy, górki, bo pochodzę z Dolnego Śląska, więc tam jest trochę górzyście. Więc tak, zaczęło się od fotografii jakby przyrody. Potem gdzieś, jak już ten aparat dłużej w dłoni był, to Tak ludzie. Miałam taką koleżankę, mówię, a chodź Ania, spróbujemy, może zrobimy jakieś zdjęcia. No i zaczęłyśmy. I ona była moją jakby pierwszą modelką i wszystkie sesje to po prostu była Ania. I robiliśmy takie… Mnóstwo różnych zdjęć i ja tam wpadałam na różne pomysły a to choć pójdziemy do strumyka, a to choć wejdziemy na górkę żeby coś tam z tyłu było widać …I po prostu, tak wiesz z sesji na sesję…. No zaczęłam po prostu czuć ten jakby powiedzieć flow do tego aparatu i do po prostu szukania fajnych rzeczy. Więc to było w szkole średniej i to było w Polsce, a potem nie bardzo wiedziałam co chcę w życiu robić i nie bardzo były możliwości na to, żeby się rozwinąć fotograficznie, bo to kosztuje po prostu. A ja tego nie miałam. Więc postanowiłam wyjechać za granicę i niestety jak już wyjechałam za granicę, to już nie było mojej Ani. To już nie było, słuchaj, mojej Ani. I ten aparat po prostu leżał. On został unieruchomiony na przeszło 5 lat. Jak ja do tej Holandii przyjechałam, bo to człowiek zajął się pracą, rodziny wkoło nie było, to taki człowiek rzucił się w wir pracy.  Słuchaj i tak dzień za dniem, dzień za dniem, dzień za dniem.

BASIA
Ja to doskonale rozumiem.

BEATA
On się kurzył. Ale jeszcze co jest ważne, ja ze sobą zabrałam wszystkie wywołane zdjęcia, bo jeszcze w międzyczasie w szkole mieliśmy znaleźć sobie miejsce, w którym będziemy przez miesiąc pracować. No i ja poszłam do takiego malutkiego osiedlowego, że tak powiem, fotografa, gdzie oni się głównie zajmowali wywoływaniem zdjęć i pracą w przedszkolach. No i z tego, że nawiązałam z nimi super kontakt, to mogłam sobie drukować u nich zdjęcia i wszystko to, co ja robiłam, i tej Ani, i te krajobrazy, i wszystko, ja to wszystko miałam wydrukowane i to wszystko ze sobą zabrałam. I ja te zdjęcia mam do dzisiaj ze sobą, tu w Holandii, gdzie mieszkam, gdzie mam dom. I one ze mną są. Więc one leżały sobie obok tego aparatu. I w międzyczasie poznałam swojego męża i on widział te wszystkie moje zdjęcia i mówi Beata, ale dlaczego ty nic z tym nie robisz? A ja mówię, a no bo tak wyszło. Ciężko to określić. Nie powiedziałam mu, że zabrakło mojej Ani, ale po prostu tak się wydarzyło. Tak się wydarzyło, słuchaj. I on mi tak drążył, wiesz? Drążył mnie Beata. Pracuj, pracuj, sobie tam gdzie pracujesz, ale weź ten aparat. Zrób coś z nim, bo to szkoda twojej… On wiedział po prostu we mnie potencjał. Ja może gdzieś go zatraciłam, bo to przez tyle lat człowiek wiedział, że ten aparat tam leży, ale no naprawdę nic z tym nie robił. I on mnie tak pchał. Idź kobieto, idź, rób coś ze sobą.

BASIA
Wspaniały mężczyzna, to w ogóle pozdrowienia dla tego wspaniałego mężczyzny, bo to nie zawsze tak jest, a to jest myślę sobie bardzo, bardzo ważne.

BEATA
Tak, aktualnie to mam ciarki na ciele, że o tym mówię, ale tak, to mój mąż Michał pchnął mnie do tego, żebym zaczęła coś z tym robić…. I dzięki niemu wzięłam z powrotem ten aparat do ręki i dzięki niemu. I dzięki Tobie rzecz jasna i Twoich kursów, tego jak mnie wspierałaś, teraz mam swoją firmę i na tym zarabiam. I to takie dwie osoby znaczące w moim życiu. Mój mąż.

BASIA
Jeszcze Ania.

BEATA
Jeszcze Ania wcześniej. Tak, Ania. Tak, oczywiście. No to trzy. A w sumie to jeszcze ta koleżanka, która ten aparat miała. To cztery, tak, tak. Ale te osoby, które mnie popchały stricte do tego, że teraz jestem w tym miejscu, w którym jestem, to był mój mąż w pierwszej kolejności, a potem była Basiolandia.

BASIA
Cudownie. A powiedz mi jeszcze, bo to zawsze jest takie interesujące. Powiedz mi, dlaczego Holandia? Bo ja też mieszkam za granicą i wiesz, ten wybór krajów czasem jest losowy, a czasem jest czymś spowodowanym. Ja do Norwegii przyjechałam, bo tu była moja siostra. A ty do Holandii dlaczego?

BEATA
Dlatego, że mojego brata, żona miała brata, który otworzył tutaj polski sklep. Ja po prostu… On załatwił mi tam pracę. I tam pojechałam. Tylko, że on mieszkał finalnie w innym mieście, a w innym mieście miał sklep. Więc ja stricte i tak byłam sama, prawda? Ja go tylko tam widziałam czasami, no bo był szefem sklepu, to wiadomo.

BASIA
Czyli tak zupełnie odważnie? Ty pojechałaś sama sama? Tak. O matko.

BEATA
Tak, sama się sobie dziwię, bo chyba na ten wiek, który mam, bo to było przeszło 10 lat temu, na ten wiek, który mam teraz, ja bym się chyba nie odważyła. No gdzie? W świat, tak daleko, sama, bez nikogo, w ogóle szaleństwo.

BASIA
Właśnie.

BEATA
Ale no nie wiem, chyba mnie ktoś chronił, wiesz? Chyba mnie ktoś chronił i tak pchał mnie w tą stronę, bo jakby nie było, to przyjechałam tutaj z jedną małą torbą z aparatem i zdjęciami w środku, a teraz mam męża, dwoje dzieci, firmę i jestem fotografem!

BASIA
Niesamowite, ale zobacz, ile lat minęło od przyjazdu?

BEATA
No to będzie około 10 lat.

BASIA
To jest, powiem Ci szybko, naprawdę… Niektórzy pół życia spędzają za granicą i nie mają jednej, nawet trzeciej z tego, więc absolutnie to, myślę, że to jest ogromny akt odwagi, tak wyjechać sama. Bo wiesz, ja wyjeżdżałam do mojej siostry, więc to zawsze było bezpieczniejsze, a Ty, Beatka…. szacun, naprawdę szacun.  Bo ja wiem, co to jest, wiesz, budowanie życia od nowa za granicą, to wcale nie są lekkie rzeczy i absolutnie nikt, kto nie mieszkał za granicą, nie jest w stanie tego zrozumieć, ale myślę sobie, że osoby, które kiedykolwiek wyjechały i pomieszkały trochę, i to jeszcze właśnie na własny rachunek to jest ważne, wiedzą, że to absolutnie nie jest łatwe i budowanie przy tym w ogóle. Jeszcze to jest ważna sprawa, bo jeżeli mamy kogoś, ja na przykład miałam siostrę, ale jeżeli nie mamy wokół siebie rodziców, nie mamy wokół siebie właśnie rodziny, to każda z rzeczy jest dużo trudniejsza. Ty jesteś mamą, i to jeszcze podwójną mamą obecnie, więc cała ta opieka, brak tak naprawdę wsparcia, bo nie ma co się czarować. Dziewczyny, które mieszkają w Polsce, czy na przykład gdzieś za granicą i mają tam swoją całą rodzinę, to mogą liczyć na pomoc babci, mogą liczyć na pomoc rodziny, a ty tak naprawdę mogłaś liczyć w sumie tylko na siebie i na swojego męża w tej drodze.

BEATA
No tak, to jest akurat prawda, ale ten mój mąż, ten pierwszy i najważniejszy, który mnie pchał do tego wszystkiego, po prostu sukcesywnie mi drążył, jakby powiedzieć, dziurę. A tak, ale idź! A tak, ale rób! Bo wiesz, o co chodzi? Zanim ja go poznałam, to to się tam wszystko zatracało, ta fotografia. I on widząc te wywołane zdjęcia, to… to wszystko mówił, no ale dlaczego? Rusz się, rób coś z tym. I jak masz kogoś takiego, kto cię pcha do tego, to to jest niesamowity dar, autentycznie, bo gdyby nie ten człowiek, to może i do dziś dzień by ten aparat tam leżał.

BASIA
Bo czasem byś tylko zaglądała, zobaczyła, o, były sobie zdjęcia, była sobie Ania, no tak.

BEATA
Tak, żebyś wiedziała. Tak było.

BASIA
Niezwykłe.

BEATA
To był w ogóle człowiek, który mnie zawsze pcha do wszystkiego. To jest takie wspólne napędzenie się. Bo jak mnie się noga powinie, to on mnie wesprze. Jak jemu się noga powinie, to on mnie wesprze. I dzięki temu idziemy razem. Wiadomo, są góry, doliny. Wiesz, upadasz, wstajesz. Ale tak, to jest… To jest wspaniałe, jak masz kogoś, kto Cię wesprze w tym wszystkim. I powie, idź kobieto, rób!

BASIA
Tak.

BEATA
I rób.

BASIA
Cudownie. To w ogóle jest niesamowite. Jeszcze raz absolutnie pozdrowienia dla męża Michała. Więc to jest niezwykłe i myślę sobie, że to jest absolutnie największy dar. Szczególnie kiedy mieszkamy za granicą, kiedy faktycznie… Jesteśmy taką małą jednostką i mamy tylko tego drugiego człowieka, ale on jest absolutnie najważniejszy. Super. Czyli Beatka, powiedz mi, wyjechałaś sobie, spotkałaś się Michała i budowałaś sobie tamto swoje życie i powiedz mi, w którym momencie był taki, wiesz, czy było coś takiego, nie wiem, przełomowego, że on tak wiercił Ci tą dziurę w brzuchu, mówił, idź Beata, rób, idź Beata, rób. No i w którym momencie właśnie już było tak, że Ty powiedziałeś, no dobra, daj mi spokój, już będę coś robić. Chodzi mi o ten moment, że gdzie ta fotografia wróciła do Ciebie w tej już Holandii? Czy był taki moment, czy pamiętasz kiedy to było?

BEATA
Kurczę, ciężko to jest teraz określić, wiesz? Ale ja też jestem takim człowiekiem, że jak te zdjęcia… Myśmy potem już wynajęli wspólne mieszkanie. Więc miałam trochę wolnego miejsca na ścianie i na ścianie pojawiły się zdjęcia. Ja powiesiłam te zdjęcia, wybrałam sobie najpiękniejsze, które są moimi ulubionymi zdjęciami i one sobie tam wiesiały. No i w zasadzie to ciężko mi jest powiedzieć jak to się wydarzyło, że ja jednak wzięłam ten aparat, bo to już naprawdę stało się jakiś czas temu i wydarzyło się tyle w moim życiu. Po drodze, że niekoniecznie jestem ci w stanie powiedzieć, jak to się wydarzyło. Ale na pewno to, że widziałam te zdjęcia i że gdzieś tam w pomiędzy byliśmy też na wakacjach i ja też ten aparat brałam do ręki. No i potem zaszłam w ciążę.. To chyba było tak, że ja zaszłam w ciąży i miałam sporo wolnego czasu. I pojawiły się w mojej głowie myśli, a może by jednak coś z tym zrobić? Bo to burza hormonalna w czasie ciąży też robi swoje oczywiście, prawda? No i gdzieś tam człowiek miał dużo czasu, podejrzewam na przemyślenia swoje. No i ten aparat tak sobie człowiek wziął i coś tam pokombinował, poustawiał. Ale jednak trochę nie. Może nie do końca, bo to wtedy ja amatorsko fotografowałam, ja nie byłam po żadnym kursie ani po nic, a masz lustrzankę, nie? I ona tam ma mnóstwo, tysiąc różnych funkcji. No fakt, ja tam gdzieś tam poczytałam coś i nie widziałam w ogóle, w którym w miejscu ja z tymi zdjęciami i z tą obsługą aparatu jestem. Wiedziałam, że bym chciała to robić, bo to później już jak ktoś Ci drąży dziurę, to już tam gdzieś w Twojej głowie zostaje. I gdzieś tam już zaczynasz o tym myśleć, więc… Po prostu chyba machinalnie się tak stało, że on mi wydrążył tą dziurę, i że te hormony, i że to wszystko…

BASIA
I te zdjęcia na ścianie, które przypominały.

BEATA
Tak, i później w międzyczasie pojawiły się po prostu twoje kursy. One wyskoczyły mi w internecie. Chyba w najważniejszym momencie. I mówię, tak weszłam na ten… To pamiętam, że weszłam na ten twój profil. Mówię, WOW,… Jakie ładne zdjęcia. Michał! Ja tutaj taki kurs znalazłam! Bo ja taki kurs znalazłam. I autentycznie Basia, to nie było tak, że ja się zastanawiałam. Iść, nie iść. To była akcja, że ty otwierałaś te swoje kursy. I było tak, Michał, mam czas? Idę. Będę robić. Będę robić. Będę robić ten kurs. I autentycznie tak było. Ja się nie zastanawiałam. Ja po prostu kliknąłam, że ja chcę. Było już zapłacone. I ja już uczestniczyłam w kursie. I od tego się zaczęło. On mnie wypchał. Ty się pojawiłaś. Twoje ogłoszenia o kursach. I to było takie stricte.

BASIA
Taki brakujący puzelek na tej drodze.

BEATA
Tak, tak. I tak się zaczęło. Ja wiedziałam, że coś mi dzwoni, tylko nie wiedziałam w którym kościele. I ja wiedziałam, że ja chcę już coś zacząć z tym robić. I pojawiłaś się ty. Autentycznie. To pamiętam jak dziś, że ja weszłam w te internety, zobaczyłam ogłoszenie o kursach i było dołącz. I to było takie, ja się nie zastanawiałam, to było takie intuicyjne.

BASIA
To był ten moment.

BEATA
Tak, to był ten moment. A z autopsji po prostu wiem, że pierwsze wybory są najlepsze. I to był pierwszy… Tak, o właśnie, intuicja. I to było intuicyjne, że ja do tego twojego kursu dołączyłam. I uda się, to się uda. Ułoży mi się w głowie, to się ułoży. Bo tak naprawdę ja coś wiedziałam. Jakiś tam pociąg do fotografii miałam. I wiedziałam, że to jest to. Tylko nie do końca moja jakby wiedza była poukładana tak, jak powinna być poukładana.

BASIA
Super. Ale ja lubię takie historie. W ogóle ja uwielbiam nagrywać odcinki z kursantkami, bo ja się dowiaduję o tym zapleczu, a to jest zawsze takie interesujące, bo każda historia jest inna. I jak np. Właśnie są takie historie jak twoja, że jest ta fotografia gdzieś… Potem ona idzie w odstawkę, potem pojawia się człowiek, który o niej przypomina. Potem pojawia się odpowiedni moment, gdzie tak naprawdę myślę sobie, że zajście w tą ciążę to też jest taki czas zatrzymania, takiej refleksji. Ty nabierasz tej gotowości w środku i wtedy BAM! Pojawiam się ja z kursem i to po prostu tak w idealnym momencie. To jest niesamowite.

BEATA
Tak, ale jeszcze w międzyczasie mój mąż chciał mnie jakby popchnąć do tej fotografii. I ja miałam, pamiętam, Canona 500D. To była półprofesjonalna lustrzanka. I on chcąc mnie popchnąć do tego, słuchajcie, kupił mi profesjonalny aparat. Profesjonalny aparat z profesjonalnym obiektywem. Że jak postawiłam ten mój nieprofesjonalny, znaczy półprofesjonalny, obok tego profesjonalnego, ja mówię, oho, coś tu się wydarzyło.

BASIA
Robi się poważnie.

BEATA
Tu się robi poważnie. I to też był czynnik, który jakby mnie pchał, bo ja wiedziałam, że ten drugi aparat leży, tylko on autentyczny. Słuchajcie, dwa lata. Z ręką na sercu on dwa lata leżał. I czekał na swój czas. Bo to się działo na przestrzeni tych pięciu czy sześciu latach, jak ja zaszłam potem w ciąży. Jakoś tak to było. I po prostu on mi kupił ten aparat, ja mu dziękowałam. Super, cieszyłam się, ale ja go nie czułam. Ja nie czułam tego aparatu. Ale mówię, w pewnym momencie, potem już tak wiedziałam, miałam tą świadomość, że ten aparat tam jest. Że ten drąży mi dziurę, ten mój mąż kochany. Że on mi drąży dziurę. I mówię, no nie. No czas coś z tym zrobić.

BASIA
Ale zobacz, to też jest przykład, przepraszam, że Ci przerwę, bo to myślę, że jest ważne i chciałabym, żeby wybrzmiało, że to jest też dowód na to, że to nie aparat robi zdjęcia, bo zobacz, nawet pojawienie się nowego aparatu nie było takim, wiesz, punktem, że wow, idę, tylko Ty musiałaś mieć gotowość w sobie.

BEATA
Nie, ja muszę się przygotować.

BASIA
Bo wiele osób myśli, że jakbym miała lepszy aparat, to już bym po prostu ruszyła jak burza. A to właśnie chodzi o tę gotowość w środku, taką decyzję, że to jest mój czas i idę. Bo nawet gdybyś miała tam dziesięć aparatów, a nie czułabyś tego, że chcesz i to jest twój moment, to to i tak by nic nie zmieniło.

BEATA
Tak, tak, to naprawdę autentycznie, on dwa lata leżał ten aparat. On się zakurzył, po prostu on się autentycznie zakurzył. I co z tego, że masz super aparat, że on naprawdę robi fenomenalne zdjęcia, że teraz potrafię z niego wyciągnąć to, co… Chciałam kiedyś wyciągnąć. Wiadomo, że po prostu on robi prześliczne zdjęcia. Tylko trzeba umieć go obsłużyć. Trzeba mieć o tym pojęcie. A ja po prostu gdzieś tam tego nie miałam. Tego mi brakowało, bo ja wiedziałam, że jest ISO, jest przysłona, jest czas naświetlania, jest wszystko. Ja wiedziałam o tym. Ale ta moja wiedza nie była na tyle ułożona, żebym ja czuła się gotowa wyjść do ludzi albo powiedzieć osobie, że ja jestem fotografem. No nie broń Boże, gdzie fotograf? No co ty? Ja mam tylko aparat. Ja fotograf nie jestem, ja mam tylko aparat.

BASIA
Ale na tamten moment tak było, prawda? Bo to trzeba sobie też odróżnić. Bo posiadać sprzęt, nawet najdroższy, to jest się posiadaczem sprzętu … A faktycznie wyciągać z niego potencjał i robić zdjęcia tym sprzętem, bo to jest tylko sprzęt. On dopiero w rękach osoby, która potrafi z niego wyciągnąć potencjał on staje się faktycznie wartościowy. Wcześniej jest to tylko urządzeniem, które tak naprawdę na trybie automatycznym zrobi dobre zdjęcie, ale to jest zdjęcie przypadkowe, ja to zawsze tak lubię mówić. Nawet słabszy sprzęt znajdzie się w rękach osoby która potrafi z niego wyciągnąć to co jest w nim najlepsze to naprawdę może zrobić super zdjęcia, więc bardzo się cieszę że ta historia z aparatem tutaj wyszła. Bo to jest super przykład na to że to chodzi o gotowość w środku, a nie o sprzęt bo sprzęt zawsze można potem dokupić i wtedy wiesz czego ci potrzeba… Ale odwrotnie to nigdy nie zadziała.

BEATA
Tak, tak. I tak naprawdę jak teraz sobie siedzę i o tym wszystkim ci opowiem, bo oczywiście próbowałam się do tego całego podcastu przygotować twojego, próbowałam. Może myślę sobie, napiszę sobie, będę miała regułkę i wszystko opowiem.

BASIA
To się nie da.

BEATA
Nie. Nie, no nie da się, no nie. I mówię, dobra, nie, to nie ma sensu, wyjdzie co wyjdzie. I teraz dopiero jak siedzę sobie, I to wszystko do mnie wraca, jak ta cała historia się zaczęła. W ogóle, w którym ja już jestem w miejscu, jeżeli ja już jestem wohooo, daleko od tej swojej niepewności, już jestem daleka. Ojej.

BASIA
Cudne, prawda?

BEATA
No, powiem Ci, że to dopiero człowiek, jak z kimś rozmawia, i jeszcze z taką osobą, która jakby pomogła, przyczyniła się w bardzo dużym stopniu do tego, że ja jestem w tym miejscu, w którym jestem, no to to jest… Super, to jest super, prawda? Tak, naprawdę, bardzo, bardzo super.

BASIA
I cieszę się, cieszę się ogromnie. To jest właśnie coś, wiesz, takie momenty, jak ty teraz ten moment masz, to jest właśnie to, dlaczego ja te kursy stworzyłam. To jest właśnie to, co mnie napędzało do tego, żeby te kursy powstały, żeby tę całą pracę w to włożyć. Bo wiedziałam, że one mogą mieć realny wpływ na życie człowieka. No bo zobacz, gdybyś ty zostawiła tą fotografię… No bo wszystko było na najlepszej drodze, wyjechałaś za granicę, obydwie wiemy jak to jest za granicą, zupełnie inaczej to wygląda, jest praca….  Ogarnianie rzeczywistości i dopiero gdzieś tam, gdzieś tam na końcu jest to, co nam w duszy grało, co gdzieś tam właśnie nas wołało. I ludzie się zatracają naprawdę w tym na całe życie czasami, a właśnie mi chodziło o to, wiedząc jak to wygląda za granicą, ale też w wielu przypadkach w Polsce, jak dziewczyny np. idą do pracy, do korporacji i potem zapominają o tym, co je w życiu cieszyło, bo idą w ten kołowrotek, praca, kredyty, rodzina i wszystko. A ja gdzieś tam na szarym końcu i za granicą, gdzie wyjeżdżamy i staramy się jak najlepiej sobie za tą granicą poradzić ,to wiedząc jak to wygląda właśnie, zależało mi na tym, żeby pokazać, że nieważne czy jesteś w Polsce, czy jesteś za granicą, nieważne czy masz 20, 40 czy 50 lat to naprawdę można wrócić do tego czegoś, co tak naprawdę daje nam poczucie szczęścia w środku. Takiego spełnienia… no bo zobacz, pracowałaś, miałaś pracę, mogłaś się utrzymać, ale widzisz, czegoś tam brakowało, prawda? Ja wiem to też po moim przykładzie, naprawdę ja sobie super finansowo radziłam, ale to nie było to coś, co gdzieś tam dawało mi takie poczucie szczęścia i ten powrót do fotografii, to zajęcie się czymś, co daje nam radość i gdzieś tam nas wołało już od dawna to dopiero daje, w moim przynajmniej odczuciu i moim zdaniem, szansę na takie spełnione życie jak Ty to Beatka widzisz?

BEATA
Teraz, na ten moment, ja jestem najszczęśliwszym człowiekiem, że ja mogę trzymać aparat w dłoni. I że ja robię to, co lubię. I ja jeszcze nadal pracuję sobie dorywczo. Dalej sobie pracuję na magazynie, gdzie pracowałam. Ale to jest skromne 16 godzin tygodniowo. I tak jak sobie rozmawiam z ludźmi, I się pytałam, a dlaczego ty pracujesz tylko 16 godzin? Ja mówię, a po pierwsze, bo mam dwoje dzieci, a po drugie, bo mam fotografię. Bo mam coś… Co daje mi też pieniążek, ale daje mi przeogromną satysfakcję z tego, że ja mogę robić to, co lubię. I ci ludzie do mnie, bo to już z kilkoma osobami rozmawiałam, bo tam ludzie przychodzą, odchodzą. I oni do mnie mówią, ale fajnie, że ty masz coś w swoim życiu. Co lubisz robić i co daje ci pieniążka. Że masz tą pasję, która tak naprawdę może być zarobkiem, ale ty nadal robisz to, co lubisz, co daje ci radość. A rzekłabym, że jak robisz to, co lubisz, to nie jesteś w pracy. Bo to Cię tak cieszy.

BASIA
To Cię nakręca bardzo.

BEATA
O Jezus, pewnie, że tak. To Cię mega nakręca. Po prostu tuptasz na taką myśl, że Ty masz sesję. Mało tego.

BASIA
To jest praca z radością.

BEATA
A później, mało tego, jak już zrobisz tą sesję, to Ty tuptasz, żeby przyjść do tego komputera i zobaczyć, jak to wyszło. To tak jest. Po prostu moje zdjęcia nigdy nie czekają na karcie pamięci w aparacie. Nigdy. One w momencie przekroczenia murów mojego domu wjeżdżają w komputer po prostu, bo ja chociaż muszę je zobaczyć. Muszę je zobaczyć. Także one nigdy nie czekają. One zawsze są wrzucane jeszcze tego samego dnia na komputer, bo ja muszę zobaczyć. Bo jestem tego ciekawa. I co to mi daje? To mi daje świadomość tego, że ja jestem w odpowiednim miejscu. Że to mnie cieszy, że to mi daje radochę, że jestem w końcu tym, kim chciałam być. Gdzie mogę robić te przepiękne zdjęcia, dawać ludziom radość. i że wiem, że ktoś patrząc na moje zdjęcia się uśmiecha i to jest.

BASIA
Coś wow !!! Ale super!! Tak, absolutnie i jeszcze dodatkowo myślę, że warto o tym wspomnieć że robisz też wspaniałe zdjęcia swoim dzieciom i swojej rodzinie, bo to też jest ogromny zasób o którym myślę, że mało się wspomina ale tak naprawdę to też jest coś ogromnie ważnego.  No bo zobacz, wiele osób tak naprawdę zapomina o tym, żeby robić zdjęcia i te dzieci rosną, czas leci i jeszcze w sytuacji takiej właśnie jak my jesteśmy, że mieszkamy za granicą gdzie nie wiem jak Ty, ale ja może teraz trochę częściej, ale wcześniej no to może byłam raz, maksymalnie dwa razy w roku w Polsce u rodziców a czas cały czas leci i nawet to, że ja bardzo mocno pilnowałam żeby w każde wakacje robić zdjęcia rodzinne, żeby to zatrzymywać, żeby ten czas zatrzymywać, żeby te pamiątki były, to to też jest ogromny zasób, że my potrafimy same zamykać w pięknych kadrach historię naszej rodziny. Czy Ty pilnujesz tej historii swojej rodziny na zdjęciach?

BEATA
Powiem Ci, że tak jest. Tak jest dlatego, że w dobie dzisiejszych czasów ludzie mają aparaty w telefonach. Tak. I ja też mam aparat w telefonie. Robię zdjęcia swoim dzieciom, bo to wiadomo na szybko złapiesz, bo coś się ciekawego dzieje, nie? Tylko teraz pytanie, jak często ty wracasz do tych zdjęć z telefonu? O Jezu. Nie wracasz. Albo przypadkiem.

BASIA
Albo zgubisz, albo zepsuje się, albo stracisz je.

BEATA
Tak. A takie zdjęcia jak już robię na jakichś właśnie naszych rodzinnych ceremoniach. Typu jakaś komunia, święta. Czy nawet takie zdjęcia. Chodźcie, pójdziemy do parku, zrobimy zdjęcia. To jest zapisanie czegoś wspaniałego na zdjęciach, ale potem, co najważniejsze, ja je wywołuję i one ze mną zostają. Wszystkie zdjęcia, które ja zrobiłam w swojej rodzinie, na każdych imprezach, za każdym razem jak jestem w Polsce, to one są wywołane i ja je mam. Bo dla mnie od samego początku, jak już miałam te nauki w tej malutkiej drukarni, to zawsze dla mnie był papier. Bo oni je tam drukowali, oni drukowali zdjęcia dla tych przedszkoli, dla zleceń z internetu, bo tam można sobie wywołać zdjęcia. To zawsze był dla mnie papier. Więc dla mnie nie ma zdjęć niewywołanych, że one są tylko na komputerze albo na telefonie. Nie ma. One muszą być namacalne.

BASIA
Być postać papierową.

BEATA
Tak. Ja je muszę pomacać i ja je muszę zobaczyć w swoich rękach. Po prostu zobaczyć w swoich rękach i ewentualnie najpiękniejsze powiesić na ścianie. To jest kwintesencja fotografii.

BASIA
Tak.

BEATA
Zdjęcie na ścianie.

BASIA
Absolutnie się zgadzam. Absolutnie tak, ale zobacz też, że tak sobie myślę, że gdyby nie to, że ty zabrałaś z sobą tą garść zdjęć z Polski, bo zobacz, pakowałaś jedną walizkę wyjeżdżając z Polski. Myślę, że można było tam coś innego wrzucić na miejsce tych zdjęć, a ty jednak zabrałaś te zdjęcia, czyli… one widzisz miały wartość. I zobacz sobie co jest przechowywane w rodzinach na przykład co jest przekazywane z pokolenia na pokolenie przynajmniej tak jest u mnie czego ja bardzo szukałam w domu jak chodziłam np. Do babci to pytałam czy jeszcze gdzieś są jakieś zdjęcia, żeby coś zobaczyć.  I u mnie w domu też jest taki plik starych zdjęć i to uważam, że jest najcenniejsze co mamy w domach to jest po prostu kawałek historii dzięki której, dzięki tym zdjęciom my możemy zobaczyć jak np. Wyglądał dziadek, pradziadek ktoś kogo już z nami nie ma i to jest coś absolutnie niesamowitego. Ja uważam, że to są największe skarby w rodzinie, o co każdy powinien zadbać i szczególnie właśnie teraz, wcześniej było tak, że niewiele osób miało aparaty, fotografów było niewielu… Więc ten fotograf pojawiał się na ślubie wcześniej, fotografowie pojawiali się na pogrzebach, bo to też mnóstwo takich zdjęć w zdjęciach moich rodzinnych znalazłam. Taka była tradycja i dopiero później pojawiały się jakieś aparaty, że kogoś jak było stać to miał aparat, ale ludzie właśnie wtedy jak robili te zdjęcia. Wywoływali je i te zdjęcia zostawały one nie przepadały w czeluściach plików cyfrowych, których niby cieszymy się że tak dużo robimy no bo przecież nie mamy ograniczeń hulaj dusza i robić tych zdjęć nie wiadomo ile… Ale one przepadają a te, które są na papierze, nawet jeżeli je zniszczy czas, nawet jeżeli z czasem już nie są takie piękne, idealne to one są. I one są takim namacalnym dowodem na to, jak ogromną siłę ma fotografia takiego autentycznie zatrzymywania czasu. To jest coś niesamowitego to jest coś, nad czym myślę, że w życiu codziennym przelatujemy. Ale ja przynajmniej mam tak, że jak mam zdjęcia w ręku i je przeglądam to mnie to po prostu w czasie zatrzymuje i jak Ty mówisz, że drukujesz te zdjęcia to myślę sobie, że czas w którym my siadamy do tych zdjęć to jest takie pobycie ze swoją historią rodzinną . Jak ty to, Beatka, widzisz?

BEATA
Nawiązując właśnie do zdjęć naszych dziadków, rodziców, to właśnie teraz, jak sobie siedzę przy komputerze, to nad kominkiem… Ojej, aż mam ciarki. Widzę zdjęcie swojej babci, jak była młoda. Autentycznie. Ono jest w starej ramce. I ona się teraz na mnie patrzy. I to jest takie stare, czarno-białe zdjęcie. Bo mojej babci już nie ma. Dziadek mi dał to zdjęcie. Mówi, masz Beatka, zabierz ze sobą. Bo wiem, że ty lubujesz się w zdjęciach. Bo to dziadek w zasadzie kupił mi tą pierwszą lustrzankę. Tak, dziadek mi kupił tą lustrzankę i on mi podarował to zdjęcie właśnie babci. I teraz ja na to zdjęcie patrzę, jak ty mówiłaś właśnie o tych starych zdjęciach. I przypominam sobie również, że moim rodzicom zabrałam zdjęcia z ich albumów jak oni brali ślub. I ja te wszystkie stare zdjęcia mam. I to jest nie do opisania. Ludzie odchodzą, zdjęcia zostają.

BASIA
Tak, absolutnie tak.

BEATA
I to jest coś wspaniałego. Także można zrobić zdjęcia telefonem, jak się nie jest fotografem, ale wywołajcie je.

BASIA
Tak, absolutnie.

BEATA
To jest coś niesamowitego. Może ktoś nie lubi mieć zdjęć w papierze, bo są tacy ludzie, a to tylko leży i się kurzy. Ale po czasie. Zdjęcia nabierają mocy urzędowej po czasie. One na drugi dzień nie mają znaczenia zbyt wielkiego. One zaczynają mieć znaczenie po latach. Takie jest moje zdanie. Każdy ma prawo mieć swoje, prawda? Ale takie jest moje zdanie, że zdjęcia nabierają mocy urzędowej i one dla naszych dzieci dla naszych rodzin. One będą miały kiedyś niesamowitą moc, tak jak teraz właśnie to zdjęcie mojej babci, które teraz widzę, ma taką niesamowitą moc w sobie, że zatrzymał się czas. I ja takiej babci nie znam, bo ona była bardzo młoda na tym zdjęciu. Ja takiej babci nie znam. Ja znam moją inną babcię, prawda? Innej postaci, że tak powiem, w innej odsłonie. Ale to, że ja mogę na nią patrzeć, jak ona była taka młodziutka, powiedzmy, no nie wiem, z 10 lat temu ja, to jest coś niesamowitego. To jest naprawdę sztos.

BASIA
Tak, absolutnie, absolutnie tak. Więc to jest coś niezwykłego. Mam nadzieję, że po tym odcinku przynajmniej kilka osób pokusi się o wywołanie zdjęć. I to właśnie jest też istotne, o czym wspomniałaś. Że jeżeli ktoś chce pójść do fotografa, to ja absolutnie gorąco zachęcam i myślę, że Beatka też… Bo obydwie wiemy jak to jest, jak ktoś nam robi zdjęcia, ale jeżeli ktoś nie ma takiej możliwości, bo bywa różnie…. To te zdjęcia, które samodzielnie sobie zrobimy też warto wywołać, bo to nie chodzi o to, żeby te zdjęcia były piękne, wymuskane i po prostu jak z katalogów… Chodzi o to żeby na tych zdjęciach byli ludzie, których kochamy i to jest najważniejsze, więc wywołujemy zdjęcia, drukujemy i nawet nie musimy ich mieć 100, 200, 300 wystarczy, że mamy 10 i będziemy do nich wracać z sentymentem.  Z tymi ludźmi, których kochamy, których niestety za jakiś czas z nami nie będzie i to wtedy będą absolutnie najcenniejsze pamiątki w naszym domu. Dobrze Beatka, ale wróćmy do Ciebie, bo odpłynęłyśmy trochę z bardzo ważnym wątkiem, ale wróćmy do Ciebie. Czyli tak, trafiłaś na mnie w internetach, bo ja bardzo chciałabym tą Twoją ścieżkę rozwoju prześledzić. Czyli trafiłaś na mnie w internetach w odpowiednim dla siebie momencie, kiedy miałaś tą gotowość.

BEATA
Tak jest.

BASIA
I chciałabym, żebyś powiedziała tutaj w pierwszej kolejności osobom, które nas słuchają, bo ty już z perspektywy czasu potrafisz to jakby na pewno powiedzieć i wiesz jak to jest. Czy ty miałaś wtedy, bo miałaś tą gotowość, tak? Chcę się uczyć, idę i to jest ten mój moment. Ale czy nie miałaś takiej obawy, ale jak to się uczyć fotografii online? Bo wiesz, wiele osób ma takie obawy.  No fotografii to trzeba się uczyć tak, że stanę ramię w ramię z tobą za aparatem i ty mi tu będziesz pokazywać. Czy była w tobie taka obawa, ale jak to się będę uczyć tego online, czy po prostu to nie było dla ciebie istotne, bo idę i się uczę?

BEATA
Nie miało zupełnie żadnego znaczenia. Nie, to po prostu była już ta gotowość. Biorę i idę. Biorę i idę. Wszystko można wyczytać. Wszystkiego można się dowiedzieć. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to… Że Ty sam musisz wziąć to do ręki i zacząć działać. Bo to, że Ty przeczytasz, to, że Ci ktoś powie, nawet, mało tego, może Ci pokazać, stanąć obok Ciebie i Ci pokazać. To nie będzie miało znaczenia, jak Ty nie znajdziesz w sobie siły, chęci i ochoty, żeby ten aparat samemu wziąć i zacząć działać. Bo co z tego, że ja pójdę na stacjonarne jakieś nauki, że ktoś mnie… Warsztaty kursy. Tak, warsztaty kursy, gdzie ktoś będzie stał obok mnie i mi pokaże. Ale nie ten jeden moment, nie te jedne kilka godzin czyni cię fotografem. Bo ty potem musisz samemu wziąć ten aparat, samemu zrozumieć co na co wpływa, żeby zdjęcie było odpowiednie. Więc to jest kwestia wyćwiczonych godzin, wystrzelanych zdjęć.

BASIA
Praktyki, praktyki, jeszcze raz praktyki.

BEATA
Tak, jest takiej totalnej praktyki. Więc dla mnie osobiście nie miało zbyt wielkiego znaczenia, czy ktoś będzie stał obok mnie, czy ja będę się tego uczyła z internetu. Z internetu jest o tyle trudniej, że to Ty musisz wyjść z inicjatywą, że dobra, teraz siadam i się uczę. Bo tutaj Cię nikt nie goni. To tak naprawdę Twoje kursy są dla chętnych, tak? To Ty nikogo nie zmuszasz, do tego nie stoisz z batem, hej, ja tu jestem i czekam, aż Ty to zrobisz. Moim zdaniem człowiek musi być na to gotowy i wiedzieć, że chce się tego nauczyć. Więc jak dla mnie? To, że się uczyłam z internetu, było w porządku. Miałyśmy też Twoje wsparcie, jakby twarzą twarz, tylko że przez internet, tak? Miałyśmy meetingi, mogłyśmy porozmawiać, więc wiedziałam, że gdzieś Ty stoisz za moimi plecami i też mnie wspierasz w tym. Że też mnie tak buchasz, jak i mój mąż do tego, żeby działać. Twoje kursy są o tyle wyjaśnione, krok po kroku, że człowiek czuje, że rozumie to co tam się dzieje, to co ty musisz z tym aparatem zrobić. Dlatego oby do przodu.

BASIA
Widzisz, to teraz już od tego momentu byliśmy we dwójkę za tobą. Twój mąż i ja, więc już wtedy wiesz, jak dwie osoby były, to już nie ma zmiłek.

BEATA
Tak, ale to jest oczywiście mnóstwo chęci z mojej strony, że ja tego chciałam bardzo. I dla mnie nie stanowiło problemu to, że ty nie stoisz obok mnie i nie klepiesz mnie po ramieniu. Że namacalnie nie mamy ze sobą kontaktu. Dla mnie liczyło się to, że są osoby, które we mnie wierzą i mnie wspierają. Jedna była blisko, bo był to mój mąż. I jest nadal, bo nadal mnie wspiera. A druga była w internecie i byłaś ty. I ja wiedziałam, że ty tam jesteś. I że jak będę miała jakiś problem, jakiś kłopot, że ja zawsze mogę się do ciebie o to zwrócić. Więc to było znaczące. I myślę, że to też jest ważne, prawda? Mimo odległości, jaka nas dzieliła, ja zawsze miałam w tobie wsparcie.

BASIA
Jakie to jest dla mnie, to jest miód na moje serce, bo ja wiem jak to jest właśnie w momencie, kiedy czegoś próbujemy się uczyć. Ja na przykład też korzystałam z różnych form, w różnych rzeczy się uczyłam w życiu, w różny sposób, że tak powiem. I na żywo, i właśnie przez internet… I wiem zawsze, że to czego mi brakowało np. W kursach online, które robiłam z różnych dziedzin to właśnie takiego wsparcia. Takiego czegoś, że ok, teorię ktoś może przekazać w lepszy bądź gorszy sposób, ale są takie momenty, w których najistotniejsze jest to, żeby ktoś mi powiedział ok, dobrze robisz ok. Tutaj możesz zrobić tak, albo czasami powiedział, wiesz co, jak się przewrócisz, to sobie posiedź, a potem wstaniesz i idź dalej i myślę sobie, że to co, nie wiem czy ty się zgodzisz z tym, ale z rozmów z innymi kursantkami wiem, że bardzo cenne dla nich było to że tam były zadania, które ja sprawdzałam i było takie potwierdzenie, że dobrze tutaj robisz. I to też było dla wielu dziewczyn takim mimo wszystko trochę batem nad głową, że są terminy, są deadline, są konkretne rzeczy do zrobienia Czy dla Ciebie to też było coś, co Cię jeszcze bardziej mobilizowało?

BEATA
No jasne. No pewnie, że tak. Ja należę do osób z pokroju, ja mam na wszystko czas. Tak jak ten aparat leżał dwa lata. Wyczekał swoje, prawda? No i w zasadzie z tą nauką to też. Tam człowiek trochę czasu dla siebie miał, żeby to ogarnąć, ale za chwilę miał świadomość, że tam są jakieś zadania do zrobienia, że właśnie jest meeting, że będziemy to omawiać. No i to tak trochę też napędzało, nie? Czasami się nie chciało, czasami się chciało, bardziej bądź mniej, wiadomo, nie? Ale… Tam w Twoich kursach jest tak, że tam masz czas. Masz troszeczkę czasu na to, na ogarnięcie tego, prawda? Więc to było w porządku, że ja wiedziałam, że muszę się czegoś, znaczy muszę, chcę. Chcę się czegoś nauczyć i że ktoś potem to sprawdzi. I to dla mnie było fajne. To było super, że ja wiedziałam, że Muszę z czymś zdążyć.

BASIA
Dowieść na czas.

BEATA
Tak, dowieść na czas. Ale ja to robiłam tylko i wyłącznie dla siebie. Bo ja chciałam to zrobić. Bo ja wiedziałam, że jak ja poukładam sobie tą wiedzę, którą ja miałam, tylko ona była po prostu rozrzucona w różnych miejscach, że tak powiem, że ona była po prostu rozrzucona, nie była ułożona. A dzięki twoim kursom ja sobie wszystko ułożyłam. Tak jak powinno być. Że ja to załapałam, zrozumiałam, przemieliłam w swojej głowie, przemieliłam cały ten proces, że ja na samym końcu tej drogi, bo ta droga była długa, to nie było w tydzień, dwa, to trwało, to trwało. To trwało latami, bo ja po jednym kursie poszłam na kolejny, a potem jeszcze na mentoring. Także my tu wspólną drogę to mamy. Także No co mam rzec, po prostu trafiłam tam, gdzie miałam trafić.

BASIA
Cudownie. Czyli tak, jak już wspomniałaś, że to nie było tak tylko na chwilę, tylko że ta nasza droga dłużej trwała, to na początku był pierwszy kurs fotografie dziecięca z drobiną magii i tam osoby, które jeszcze nie słyszały o tym kursie, to jest kurs, w którym przechodzimy cały proces, od momentu, w którym uczysz się obsługi swojego aparatu. Uczysz się całej pracy w plenerze, pracy ze światłem, pracy z modelami, kontaktu ze swoimi klientami, całego przeprowadzenia sesji, żeby zrobić bardzo dobre zdjęcie wyjściowe i to jest pierwszy kurs, który trwa 3 tygodnie. I tutaj chciałabym Cię Beatka zapytać, czy po tych 3 tygodniach Ty, jak sobie pousystematyzowałaś tą wiedzę, jakby dodały się tam elementy, które być może gdzieś tam po drodze brakowały, czy Ty już się czułaś pewniej, że możesz spokojnie iść w plener z człowiekiem? W sensie wiesz, no bo to jednak fotografowanie kwiatków to coś innego, fotografowanie Ani, która została w Polsce, to też podejrzewam, że już było komfortowe, no ale fotografowanie jakby wiesz, innych ludzi, no to jest inny level, tak naprawdę kolejny. Czy ty mogłabyś powiedzieć, czy po tych trzech tygodniach czułaś się, wiadomo, że nie taka idę i robię i po prostu podbiję świat, tylko czy czułaś taką gotowość, że to są takie zasoby, które pozwolą ci pracować z ludźmi w plenerze?

BEATA
Tak, tak, to było już zaczątek w mojej głowie informacji, że Beata ty możesz dać radę. Że ty sobie już tam ułożyłaś to, co takie rozsypane było. Tak. Po tym pierwszym kursie ja pamiętam, że wzięłam ten aparat, poprosiłam moich znajomych, którzy mieli córeczkę, czy ja bym mogła tej córeczce porobić zdjęcia. Ja potem te zdjęcie wysłałam Tobie i Ty tam robiłaś takie porównanie, że przed kursem i po kursie. I to zdjęcie tam było. Ja pamiętam to zdjęcie jak dziś. Ja już byłam zadowolona i wiedziałam, że idę w dobrą stronę. Że to nie jest wszystko, co ja powinnam wiedzieć. Że to jest dobry początek ułożenia mojej wiedzy, pogłębienia też jej, bo dowiedziałam się na tym kursie rzeczy, których nie wiedziałam. Więc to był taki jeszcze większy pstryczek. Idziemy dalej. Że to mnie tylko upewniło w przekonaniu, że jestem na dobrej drodze i że ułożyło mi to w głowie tak jak powinno być. I idziemy dalej. I idziemy dalej. I tu już zaczęła się transformacja, zaczęła.

BASIA
Się moja transformacja w stronę bycia fotografem. Taki pierwszy duży krok, prawda?

BEATA
Tak, to był taki pierwszy duży krok, że ja widziałam po swoich zdjęciach, że jest zmiana. I to jest zmiana na lepsze. Że tutaj mogę zaczynać myśleć właśnie o fotografii na poziomie profesjonalnym. Że jestem naprawdę na mega dobrej drodze.

BASIA
Super, fantastycznie. A powiedz mi Beatka, na jakim ty byłaś wtedy etapie z obróbką? No bo zaraz przejdziemy do drugiego kursu, kursu z obróbki, ale chciałabym wiedzieć, na jakim ty byłaś etapie przed tym kursem?

BEATA
Tu dodam, tam odejmę. Tu dodam, tam odejmę Lightroom’a, to nie wiedziałam w ogóle jak się obsługuje. To jeżeli tam aparat miałam troszeczkę ogarnięty, to kwestie obróbki w Lightroomie poziom nie istnieje.

BASIA
Ok, czyli zaczynałyśmy od takiego pięknego zera. No i super. Super. I powiedz mi teraz, czy te trzy tygodnie kursu, bo kurs z obróbki również trwa trzy tygodnie, czy to był taki czas, czy ten program, który tam przerabiałyśmy, to była dla ciebie taka solidna podstawa… Żebyś usiadła do tego programu spokojnie już, żeby sobie to praktykować?

BEATA
Ojej, to do dziś Lightroom jest tam i ja wszystko zaczynam od Lightrooma. Tak, i ja tutaj Lightroom, zapoznałam się z Lightroomem na Twoich kursach. I to, że ja go umiem obsługiwać, to jest tylko i wyłącznie zasługa kursu, bo ja nie potrafiłam. Bo ja jak go otworzyłam, to tak go szybko zamknęłam. Nie, nie, to nie dla mnie, ja nie rozumiem, to za dużo. Ogarniałam photoshopa troszeczkę, tam photoshopa ogarniałam, bo w szkole też miałam photoshopa, więc coś tam właśnie mówię, tu dodam, tam odejmę, tu przytnę, trylelele, będzie. Tak, ale właśnie pracy w Lightroomie nauczyłam się typowo na kursach. Także tutaj od początku do końca to była praca z twoim kursem.

BASIA
Czyli osoby, które w ogóle nic jeszcze nie tyknęły w obróbce, czyli takie z jakim poziomem ty startowałaś, nie powinny się obawiać, bo to jest tak wytłumaczone, że da się to zrozumieć?

BEATA
Tak. Da się. Da się zrozumieć od początku, od wprowadzenia zdjęć w Lightroom’a, po wywołanie ich i zapisanie w odpowiednim formacie. Od początku do końca. Wszystko jest wytłumaczone tak, że zrozumiałam, zapamiętałam.

BASIA
I wykorzystuję po dziś dzień super, fantastycznie, bardzo mnie to cieszy bo wiele osób myśli sobie, a ja nie jestem techniczna, ja sobie nie dam rady a po co ta cała obróbka? A prawda jest taka, że obróbka to jest taki element fotografii który w zależności od tego jaki ktoś sobie później wykształtuje styl ,bo to się kształtuje z czasem to będzie jej używał albo bardziej delikatnie, albo bardziej agresywnie. Ale to jest element, od którego nie uciekniemy, więc to jest mega istotne, żeby osoby, które myślą sobie, że nie to nie dla mnie. Żeby sobie po prostu dały szansę, bo jeżeli my wiemy, jak dany program obsługiwać ja uważam, że Lightroom jest absolutnie najlepszym programem na początek to my po prostu możemy sobie wybrać, czy my chcemy bardziej ingerować, czy my chcemy mniej ingerować… bo i tak w kursach ja kładę ogromny nacisk na to, żeby to zdjęcie wyjściowe było dobre. I ze zdjęcia dobrego wyjściowego my naprawdę w dosłownie 2-3 minuty jesteśmy w stanie wyciągnąć potencjał z niego i mamy gotowe zdjęcie i to mega ułatwia więc przeszłaś Beatka dwa kursy, wiedziałaś jak zrobić dobre zdjęcie wiedziałaś jak to zdjęcie wyedytować, żeby wyciągnąć z niego potencjał I na tym nie zaprzestałaś. Dlaczego? Czy tam kolejny taki puzelek został dołożony i stwierdziłaś, dobra, czuję się jeszcze pewniej, idę dalej?

BEATA
Tak. Tak było, tak było, bo już czułam, że mogę sobie poradzić. Zbudowałam trochę tej pewności siebie, troszeczkę, bo to jeszcze bardzo długa droga do pewności siebie, którą mam teraz. Już wiedziała.

BASIA
Kiełkowało.

BEATA
Tak, tak, tak. Kiełkowało, że już aparat ogarnięty. Tutaj Lightroom zapoznany, że ja rozumiem, co ja robię. Ten program jest tak intuicyjny, tak fajnie działa. że da się to ogarnąć, da się to ogarnąć. Na pewno, mówię jeszcze, jak ktoś wytłumaczy krok po kroku, co ty masz zrobić, co na co wpływa, jest naprawdę znacznie łatwiej. Więc potem ja już wiedziałam po obróbce, że dam radę, że ja idę do przodu, dalej idę, uczę się co mogę, bo ja chcę czerpać z tego korzyści, jak i pieniężne, jak i takie satysfakcje. Satysfakcję taką konkretną, haha, dałam radę. Haha, dałam radę. Tak, naprawdę po tych dwóch kursach ja już wiedziałam, że poradzę sobie ze wszystkim, co sobie narysowałam już w głowie, bo już się wtedy zaczęły rysować plany tego, że ja chcę nazywać siebie oficjalnie fotografem. Że to nie jest słowo rzucone na wiatr i o, fotograf. Nie, ja chciałam o.

BASIA
Żeby miało moc.

BEATA
Tak, to jest taki fotograf. Taki moc. Taka, że mówisz fotograf, widzisz zdjęcie i ty wiesz. Tak, tak. To jest to. No. I wtedy wiedziałam, że chciałabym dalej iść w tą stronę. Że to było spełnienie moich marzeń tak naprawdę. Ułożenie marzeń w odpowiedniej kolejności i spełnienie ich. To było takie bardzo, bardzo znaczące. I oczywiście gdzieś tam z tyłu mój mąż, wow, ale ci to wychodzi, bo ja oczywiście się nam chwaliłam, popatrz co ja umiem, popatrz, popatrz. I no czego ja się tutaj na tych kursach nauczyłam, czego mnie Basia nauczyła, proszę bardzo. No i on jeszcze dalej tam mnie. I ty pchasz i on pcha. I tak idziesz, tak posuwasz się do przodu, a potem to już chcesz biec, dam radę.

BASIA
Cudnie, absolutnie, niesamowita historia. A powiedz mi jeszcze Beatkę, żebyśmy się tak umiejscowiły w czasie, czyli te kursy pierwszy i drugi, czyli Fotografia dziecięca z Odrobiną Magii, Obróbka w Lightroom z drobiną magii,…Ty je robiłaś w czasie ciąży I później, bo kolejnym krokiem było tak naprawdę nauka biznesu. Interesuje mnie to, w którym momencie pojawiło się dzieciątko, bo chciałabym ten moment złapać taki, że Ty pomimo tego też nie odpuściłaś, bo ja to doskonale pamiętam, więc w którym momencie pojawiło się dziecko?

BEATA
Ono się pojawiło jak już była nauka biznesu.

BASIA
W trakcie nauki biznesu.

BEATA
Dokładnie tak. Tak. Bianeczka wtedy już się pojawiła. No i siłą rzeczy i tak byłam w domu. I tak wiedziałam, że robię coś, co lubię. I sprawiało mi to radość. Bo to, że ja się uczyłam, że ja spędzałam czas na nauce tego wszystkiego. I programu, i później prowadzenia biznesu, i tworzenia swojej strony. No i wszystkich rzeczy, które tam się znajdują, poukładać, to ja się cieszyłam tym, że ja idę do przodu. I pojawiło się baby. Jeszcze w międzyczasie kupiliśmy dom, więc trzeba było się przeprowadzić ze starego na nowe. No i jeszcze ten kurs. To było męczące. Było męczące, bo świeżo ugotowana mama, bez rodziny, bez nikogo. Plus jeszcze dołożyłam sobie kurs, plus ta przeprowadzka. Ale gdzieś była taka kumulacja. Czasami zdarzały się, wiadomo, takie, boże, po co ja tu robię, gdzie, dlaczego, ale to były hormony też, prawda? To były też hormony, także…

BASIA
Ale myślę, że też zwykłe zmęczenie, Beatka, no bo zobacz. To było tak wszystko naraz i to, co ja właśnie chciałabym z tego wychwycić, to pomimo tego, że było bardzo dużo, bo przeprowadzka, pojawienie się dziecka… To, że nie mieliście tak naprawdę babci, nikogo tam, kto mógłby cię w jakikolwiek sposób odciążyć to ty pomimo tego, ty się nie poddałaś, tylko ty cały czas szłaś do przodu i działałaś. To chciałabym, żeby bardzo mocno wybrzmiało bo myślę sobie też, i zaraz poproszę Cię, żebyś powiedziała jak Ty to widzisz myślę sobie właśnie, że gdyby to było coś, czego byś nie lubiła to absolutnie byś odpuściła w pewnym momencie ale jak robimy coś, co nas napędza to jest taka siła wewnętrzna, że nawet czasem nie wiadomo skąd my ją mamy ale my mamy i robimy jak Ty to Beatka widzisz?

BEATA
No tak było. Tu wkradało się wycieńczenie, ale świadomość tego, że ja robię to, co chcę robić, była silniejsza. Mimo zmęczenia, bo to malutkie dzieciątko. Ta przeprowadzka wiadomo, ale to malutkie dzieciątko. To, że ty jesteś mamą i w ogóle musisz ogarniać siebie, dom, dziecko. To było mega wycieńczające. I zabierające bardzo dużo siły. Ale… Świadomość tego, że ja idę po swoje marzenia była silniejsza. Ja już wiedziałam, że ten aparat za dużo czasu leżał. Że to był mój błąd. Widocznie to musiało się wydarzyć, że on tyle lat leżał. To musiało się wydarzyć. Ale ja zrozumiałam potem, że… On nie może dłużej leżeć, bo to są moje marzenia, bo to jest to, co ja chcę robić, bo to jest to, co mnie napędza, bo to jest to, co daje mi radochę. Więc konsekwentnie, krok za krokiem, mimo zmęczenia, ja szłam po swoje. Ja szłam po swoje marzenia. Tak jak Ty to tam ujmujesz swoim stwierdzeniem.

BASIA
Że fotomarzenia się nie spełniają, fotomarzenia się spełnia.

BEATA
Tak jest. I ja się pod tymi obiema rękoma podpisuję. Bo tak jest. To były moje marzenia, to są moje marzenia, to jest spełnienie moich marzeń, że ja mogę robić to, co lubię. I że mało tego, inni ludzie mi zazdroszczą tego, że ja mam coś, co mnie tak bardzo raduje.

BASIA
Chciałabym jeszcze jedną rzecz podkreślić, że na pewnym etapie tej drogi widząc efekty nam zazdrości, np. Jak ty możesz chodzić na to 16 godzin i robisz to, co kochasz i na tym zarabiasz !! Po iluś latach to jest coś, do czego Ty doszłaś ciężką pracą, bo zobacz, mogłaś to odpuścić w dowolnym momencie, albo remont. To zostawię, bo przeprowadzka zostawię, albo dziecko, no to teraz się zajmę dzieckiem, a potem ta fotografia, a Ty to wszystko pomimo ogromnego obciążenia łączyłaś i widzisz, Ludzie nam zazdroszczą tego, co widzą na scenie, ale nie wiedzą, co się musiało zadziać na zapleczu, żebyś ty do tej sceny doszła. To jest niezwykłe i myślę sobie, że jeżeli ktoś to potraktuje jako inspirację i bardzo by mi na tym zależało. Jest taka Beatka w Holandii, która odważnie wyjechała sama i uważam, że to jest akt odwagi, bo ja nie wiem czy bym miała na tyle odwagi. Potem pomimo tego, że tak naprawdę w różnych momentach działałaś, jak pojawiło się dziecko, jak była przeprowadzka, co też jest związane z ogromnym obciążeniem, logistyką, jak były te hormony w tej ciąży, które też podejrzewam, że robiły swoje, to ty cały czas konsekwentnie w tej drodze szłaś, szłaś i to Cię doprowadziło do tego punktu. I myślę, że osoby, które teraz zazdroszczą, powinny z tego wyciągnąć coś takiego, że kurczę, trzeba po prostu zakasać rękawy i robić robotę, bo to nie spada z nieba, to się samo nie spełni, to my naszymi rękami to spełniamy.

BEATA
Tak, i na to wszystko potrzebujemy czasu, bo to trzeba dać sobie czas i wiedzieć, że to potrzebuje czasu. Przynajmniej ja potrzebowałam tego czasu znacznie więcej niż ktoś inny może mieć, bo ja podjęłam decyzję, że idę do przodu w czasie, kiedy byłam w ciąży. Więc ja nie mogłam rozwinąć skrzydeł, tak jak na przykład osoba, która dzieci nie ma, która ma jeszcze przed sobą jakby wybór. Więcej czasu. Tak, więcej swobody, prawda? Bo ja już potem tą swobodę miałam bardzo ograniczoną, a teraz już w ogóle jest ograniczona, jak mam dwoje dzieci, bo tu już jest dwójka.

BASIA
Ale zobacz, niektórzy by to potraktowali jako wymówkę, a ty tego nie potraktowałaś jako przeszkodę, tylko po prostu działałaś, wykorzystując ten czas, który miałaś. To jest złoto.

BEATA
Tak, ten czas mój był bardzo ograniczony, a ja mimo to, bo w ten czas, kiedy ja się uczyłam fotografii, i tego wszystkiego związanego z prowadzeniem fotografii, biznesu, całego marketingu, wszystkiego, to ja w ten czas mogłam siedzieć i oglądać bajki z dzieckiem, albo filmy na Netflixie, albo coś innego, ale nie. I ja się dałam, mimo że czasami miałam takie chwile załamania. Najgorsze to było jak tworzyłam swoją stronę.

BASIA
Tak, bo ty ją robiłaś sama. To też jest niesamowite.

BEATA
Tak, ja zrobiłam tą stronę sama. I tam to dopiero było szaleństwo, bo to musisz wszystko opisać sama. Wszystko se tam poukładać. Coś ci wyjdzie, coś ci nie wyjdzie. I to było masakra. Ale wiedziałam, że będę bardziej profesjonalnym człowiekiem jak sobie tą na przykład stronę stworzę. Jak ja wszystko sobie zrobię sama. Mnie to po prostu satysfakcjonowało, że ja od początku do końca zrobiłam wszystko sama. Wiadomo, że z pomocą kursu, bo to jest logiczne, prawda? Ale że swoją pracą, swoim takim zaparciem się doszłam do tego miejsca, w którym jestem. I ja się nie wstydzę tego, że ja sama postawiłam na przykład swoją stronę, że ona wygląda tak, jak wygląda, ale ona jest moja. Ona jest moja. I to jest takie super. I że konto na Facebooku mojej firmy i konto na Instagramie mojej firmy też jest moje. Tego nikt inny nie prowadzi, tylko ja. A ja się tego dowiedziałam skąd? No z Twojego kursu, bo postanowiłam się tego dowiedzieć. Także od początku do końca tak naprawdę moja firma Moje funkcjonowanie jest przypisane twoim kursom. Boję się nikąd innego, nikąd indziej się tego nie nauczyłam. Instagram, Facebook i moja strona, wszystko powstało dzięki po prostu twoim kursom. I ja już, jak ktoś się tam mnie pyta o moją historię, ja mówię, a taka Basiolandia. Wepchnęła po prostu promyczek działania w mój świat.

BASIA
Tak, niesamowite. Ale to wiesz, to że ja gdzieś tam ten ogieniek zapaliłam, to tak naprawdę to ty sprawiłaś, że on zaczął się palić coraz większym ogniem i tak naprawdę doprowadził do tego momentu. Więc absolutnie jestem dumna z całej tej twojej drogi Beatka, bo to nie jest łatwe i to ja mówię wprost i powtarzam to od zawsze, że kursy w akademii nie są proste, one nie są lekkie, ale one są skuteczne, bo tu chodzi o skuteczność, to nie chodzi o to, żeby ktoś przyszedł, kupił sobie kurs i na drugi dzień dostał certyfikat, że ohohoho, to absolutnie nie o to chodzi.

BEATA
I potem myślał, że zrobi się samo?

BASIA
Tak, dokładnie tak, to po prostu jest praca, którą trzeba włożyć, że to na każdym etapie. Zarówno na etapie kiedy uczymy się robić dobre zdjęcia, potem na etapie kiedy uczymy się obróbki, później na etapie kiedy budujemy ten swój biznes. Bo to też nie wydarza się z piątku na sobotę w nocy, tylko to jest cały proces poukładania odpowiednich klocków, krok po kroku i też nie z takim opowiadaniem, że Po jednym kursie będziesz zarabiać milion złotych po prostu w roku i będziesz leżeć pod palmami. Bo takie rzeczy się nie wydarzają. Budowanie biznesu to jest proces. Budowanie biznesu to jest właśnie ta praca, taka dzień po dniu. Taka właśnie, że robisz, jak coś nie wyjdzie, to sobie posiedzisz, potem wstaniesz, otrzepiesz kolanka i idziesz dalej, robisz, robisz, robisz. Więc tutaj ta konsekwencja i własna praca jest absolutnie najważniejsza. Więc ja jestem mega, mega dumna z Ciebie Beatka. Ja chciałabym jeszcze pójść trochę dalej, no bo w momencie kiedy uczyłaś się tego biznesu, w którym momencie zaczęłaś pracować z klientami, jak to było? Bo wiem, że wiele osób interesuje to, jak te biznesy za granicą te dziewczyny rozkręcają. Więc gdybyś mogła tak króciutko powiedzieć, jak to było u Ciebie, jak ten biznes się Twój rozkręcał, jakie były te początki?

BEATA
No początki to były wiadomo znalezienie, zbudowanie sobie portfolio. Bo to jest ważne. Jak już masz pojęcie jak zdjęcie zrobić, jak je obrobić, to jeszcze ty potrzebujesz tych pokazowych zdjęć, żeby móc wyjść do klienta, prawda? A więc… Właśnie podczas kursu zrobiłam zdjęcia tej dziewczynce. Później budując swoje konto na Instagramie i na Facebooku coś tam czasami na story dodałam, że się teraz rozwijam, że potrzebuję stworzyć swoje portfolio i czy ktoś jest chętny. No i tam też się zgłaszali ludzie. Że to zrobimy sesję. I to były pierwsze sesje TFP, takie niepłatne, że w zamian za zdjęcia ja mogę sobie to udostępnić, prawda? No i tak było. No jak już zrobiłam takich kilka niepłatnych sesji, no bo na to się trzeba nastawić. Przynajmniej z mojej strony to wyglądało tak, że pierwsze zrobiłam kilka takich darmowych sesji. Ale później trzeba było zrobić rozeznanie rynku. Jak wycenić swoją fotografię, swoje usługi. I to było coś ciężkiego.

BASIA
Ale na szczęście miałaś taki miesiąc z budowaniem oferty, więc można było to ogarnąć.

BEATA
Tak, więc i to dużo tak jakby kosztowało mnie, bo to było bardzo ciężkie do zrobienia, przynajmniej tutaj, bo tutaj w Holandii stykasz się z holenderskimi fotografami i z polskimi fotografami i to jest niekiedy przeskok bardzo duży, bo tu jeszcze musisz wziąć pod uwagę ile oni mają doświadczenia i takie tam różne. A więc jak już stworzyłam sobie tą ofertę, no to po prostu wyszłam do ludzi. Po prostu zaczęłam ją dodawać, zaczęłam być po prostu aktywna w internecie i szukać. I też miałam, pamiętam, pierwsza taka sesja płatna. To była po prostu mojej koleżanki z pracy. I ona była mi gotowa zapłacić za to, że ja jej te zdjęcia zrobiłam. I wtedy, nie pamiętam ile, na pewno to, na pewno dałam jej dużo zdjęć za tą cenę, którą ona mi zapłaciła. Ale to były pierwsze pieniądze, które ja zarobiłam na fotografii. I nie miało to dla mnie znaczenia, że to zupełnie się tam nie kalkulowało. To nie miało znaczenia. Najważniejsze było to, że ja się nie bałam się zapytać o pieniądz. Tak, że ja się nie bałam, że ja już wiedziałam, że Ta fotografia jest na tyle dobra, że ja mogę usiąść za nią pieniążek. I tak było. I później już było mi łatwiej obkręcić się po prostu z tą ofertą. Ja już zbudowałam w głowie sobie pewność siebie, że ja jestem w stanie wziąć zapłatę za to, co robię, bo to jest moja praca. To jest moja praca i od tego się zaczęło. Było kilka darmowych sesji, potem pojawiła się dziewczyna, od której ja po prostu wzięłam pieniądz za to. I potem już poszło. To tak łatwo brzmi i poszło. Ale w sensie, że ten mój cennik już wisiał i że kto do mnie chciał, to przyszedł.

BASIA
Przede wszystkim ty miałaś gotowość na to, żeby brać pieniądze za zdjęcia, to jest coś bardzo ważnego, bo wiele osób ma duży problem właśnie w tym momencie, kiedy robi sesje TFP, sesje barterowe, bezpłatne, to później boi się zrobić ten krok, żeby wziąć nawet najmniejsze pieniądze za te zdjęcia. I to jest coś takiego, co musi nam po prostu, wiesz, zakliknąć w głowie. Okej, ja jestem gotowa. Bo wiele osób mówi, oj, bo wystawiłam tą ofertę, ale nikt nie przychodzi na te zdjęcia. Ja mówię, ale czy ty wiesz, że te zdjęcia, czy ty w środku wiesz, że te zdjęcia są warte tych pieniędzy? Czy ty czujesz to? Bo to naprawdę, energia działa w ten sposób, że jeżeli Ty nie jesteś czegoś pewna….Zresztą Ty to słyszałaś milion razy, bo ja to w programach w Akademii powtarzam do znudzenia!!  Jeżeli my nie mamy tej pewności, nie mamy tego przekonania, nie mamy tego w sobie, to ludzie do nas nie przyjdą, bo oni czują, że my jesteśmy niepewni. Więc właśnie to, o czym mówisz, że Ty wiedziałaś, że tak, że to już jest ten moment, w którym po prostu ja mogę brać pieniądze za te zdjęcia, bo te zdjęcia są warte tych pieniędzy, to to jest mega, mega, mega ważne.

BEATA
Tak, tak jest, ale tą pewność siebie, to wszystko ja nabyłam w czasie kursu. Bo ja, wiedząc, że mam dwa aparaty w domu, jak już mąż mi kupił ten aparat, to ja się nie czułam, żeby komukolwiek powiedzieć, hej, ja tu jestem, ja mam aparat. Nie, nie, nie, nie, nie, nie.

BASIA
Bo ty tylko wtedy miałaś aparat Beatka, bo ty tylko wtedy miałaś aparat, a po kursach miałaś wiedzę i umiejętności i to jest kluczowe. Stąd się bierze właśnie ta pewność w środku, bo zobacz, jeżeli nawet uczymy się jeździć samochodem, pierwszym razem jak do niego wsiadamy, nawet jak nam ktoś kupi najpiękniejszy samochód, to my się nawet boimy do niego wsiąść, bo my nie wiemy jak nim jeździć. A później, jeżeli ty nauczysz się jeździć tym samochodem, to ty po prostu wsiadasz i się nie zastanawiasz i jeździsz. I tak jest z aparatem, że jeżeli ty go masz, a ty nie potrafisz go obsłużyć odpowiednio, nie potrafisz, nie jest przedłużeniem twojej ręki, jak ja to lubię mówić, i oka, to po prostu ty tylko masz aparat. A ty po kursach, po tej całej drodze, po tej całej swojej nauce i praktyce, to już miałaś umiejętności. I z tego bierze się takie poczucie pewności w środku, że okej, idę i sobie poradzę i zrobię. I to jest kluczowe.

BEATA
Tak jest, że ja do tego wszystkiego musiałam dorosnąć. Musiałam dostać aparat, musiałam przejść kursy i musiałam sobie wszystko ułożyć w głowie, żeby móc odważnie powiedzieć, ja tu jestem, jestem fotografem, zapraszam tego, kto do mnie chce przyjść, a tego, kto nie chce, to żegnam.

BASIA
Ale to jest też ważne.

BEATA
Tak, to jest ważne i tego do dziś dzień się uczy, że nie każdy będzie Twoim klientem. Absolutnie. Możesz wysłać kilkanaście ofert, bo ktoś się o to pyta, ale nie każdy do Ciebie wróci. I Ty też musisz umieć, i Ty musisz to umieć udźwignąć, bo mnie to tam na samym początku bolało. Jak każdego. A teraz? Ja zapraszam, ci co chcą, zapraszam, jestem, uśmiecham się do Was, chodźcie. A ci co nie chcą, życzę Wam wspaniałych zdjęć z innym fotografem. Ale do tego wszystkiego trzeba dorosnąć i trzeba dać sobie ogrom, ogrom, jak dla mnie ogrom czasu. Ja potrzebowałam mnóstwo czasu, żeby być w tym miejscu, w którym jestem. Ale za żadne skarby nie żałuję ani sekundy poświęconego temu czasu. Bo to było poświęcenie dla moich marzeń. I dla bycia w tym miejscu, w którym jestem. A teraz, tak jak już wspominałam, jestem fotografką i działam z pełną świadomością, że robię dobre zdjęcia. Super.

BASIA
I to jest mega, mega ważne. Mega ważne. I w międzyczasie trzeba jeszcze powiedzieć, że zostałaś ponownie mamą, więc to też cię nie zatrzymało, tylko dalej szłaś do przodu i to jest niesamowite. To jest absolutnie niesamowite, bo ja wielokrotnie to słyszałam od dziewczyn, że to jest coś niezwykłego, jak dziecko patrzy, jak mama jest szczęśliwa i jak się chwali. Potem wspaniale mi tak opowiadała jedna z kursantek, że podsłuchała rozmowę swojego dziecka z kolegą w przedszkolu jak tam się ubierali i z taką dumą ten chłopczyk mówił. Moja mama jest fotografką i ona jest taka szczęśliwa jak robi te zdjęcia i ona mówi, że wręcz się popłakała przy tym. Bo dzieci widzą, dzieci czują kiedy rodzic robi coś co mu sprawia radość, bo to się po prostu przekłada na życie całej rodziny. To pomimo tego zmęczenia, pomimo tego, że trzeba dzielić ten czas między dzieci, między pracą, jedną, drugą to jest zupełnie inna energia, więc ja jestem z Ciebie absolutnie dumna Beatka, że Ty po prostu tą swoją drogą idziesz i ja bym nie powiedziała, że Ty potrzebowałaś jakoś dużo czasu Ty potrzebowałaś iść w swoim rytmie i to jest najważniejsze. Bo jedni mają w tym momencie taką sytuację, że nie mają dzieci i mają więcej czasu, inni mają taką sytuację, że mają jedno dziecko i mają tego czasu mniej inni mają, że mają trójkę, czwórkę dzieci i tego czasu mają jeszcze inaczej … Więc najważniejsze jest to, żeby się nie porównywać tylko po prostu iść sobie w swoim tempie i robić w zgodzie z sobą bo w innym przypadku jak zaczniemy się porównywać to sobie zabieramy tą radość, którą tak naprawdę o którą najbardziej nam w tym wszystkim chodzi więc dla mnie absolutnie to u Ciebie nie było długo, to było w odpowiednim dla Ciebie tempie Beatka. Powiedz nam tutaj wszystkim, gdzie można się z Tobą spotkać na sesji i na jakiej sesji, bo to ważne.

BEATA
Tak, działam sobie na terenie Holandii w Nord Brabantzie, okolice Gjeldrop Eindhoven. I tutaj wykonuję sesje plenerowe, czasami też studyjne, bo już teraz też mam takie możliwości. Wykonuję sesje dla Dzieci, dla rodzin, sesje ciążowe i mamy tutaj przepiękne tereny do działania. Także już mam swoje ulubione. Możecie mnie zobaczyć też czasami w Polsce. Na Dolnym Śląsku u siebie działam. Ale większość czasu tutaj właśnie w Holandii.

BASIA
Gdzie Cię można znaleźć w internetach żeby można było Cię odwiedzić i zobaczyć te.

BEATA
Twoje zdjęcia a więc mogę Was zaprosić na moją stronę betjafotografii.com i tak samo nazywam się na facebooku i na instagramie betjafotografii ja oczywiście wszystkie linki umieszczę w notatkach tego odcinka. Więc ja gorąco Was zapraszam żebyście odwiedzili Beatkę i zostawili jej masę ciepła takich słów uznania, bo tak naprawdę drogę, którą przeszła. To jest droga, z której absolutnie trzeba być dumnym i cieszę się, że Beatka jest z tego dumna i cieszę się, że wie o tym teraz już, że jest fotografką i przede wszystkim sprawia jej to ogrom radości. Myślę sobie, że tak naprawdę to o to w życiu chodzi, żebyśmy po prostu byli w nim szczęśliwi.

BASIA
I nieważne czy wyplatamy koszyki, czy hodujemy jedwabniki, czy robimy fotografie… To myślę sobie, że to takie poczucie, kiedy wieczorem kładziemy się do łóżka, nawet mega zmęczone, ale szczęśliwe, to jest w tym wszystkim najważniejsze.

BEATA
Tak jest. Ja też bardzo dziękuję jeszcze raz za zaproszenie do podcastu. I serdecznie wszystkim polecam. Idźcie po swoje fotomarzenia. Idźcie po swoje fotomarzenia. Nie zastanawiajcie się, bo największą inwestycją jaką możecie zrobić to jest inwestycja w siebie. Po latach i tygodniach kursów z Basią również serdecznie polecam kursy u Basi, bo dzięki temu ja jestem oficjalnym fotografem w Holandii, także serdecznie polecam. I naprawdę, nie blokujcie siebie, wierzcie w swoje możliwości, dajcie sobie tyle czasu, ile potrzebujecie i na pewno osiągniecie sukces. Ja się cieszę ze swojego sukcesu, bo to była bardzo ciężka, ale fajna droga, bo uwieńczona byciem fotografem, sukcesem, uśmiechem innych ludzi, powracających klientów, to jest coś, co warto przeżyć dla siebie i budzić się z każdego dnia z uśmiechem, że robimy to, co lubimy.

BASIA
Lepiej bym tego nie ujęła, to jest cudowne, absolutnie podsumowanie, więc ja się podpisuję pod tym obiema łapkami i jeszcze raz dziękuję Beatce a jeżeli ktoś chce, tak jak Beatka, uczyć się ode mnie, uczyć się w Akademii to w notatkach do tego odcinka zostawię link do listy zainteresowanych kolejnymi edycjami, bo kolejne edycje kursu już niebawem. Już niebawem otwieram zapisy na 12 edycję kursów w Akademii, więc nie przegap takiej szansy i zapisz się już teraz na listę osób zainteresowanych. Dzięki temu dostaniesz informacje jako pierwsza i dodatkowo dostaniesz najlepszą ofertę dołączenia do kursu. Nie przegap linku. W notatkach do tego odcinka. Wskakuj, absolutnie nie jest to w żaden sposób zobowiązujące, więc możesz mieć tylko z tego tytułu same korzyści. Bo pamiętaj, że nic się nie zadzieje bez Twojego działania. Jeżeli chcesz, tak jak Beata, zrealizować te marzenia, które bardzo długo się do niej dobijały, to zdecydowanie musisz zrobić tak jak ona, czyli pójść po nie, zainwestować w swój rozwój i zaangażować się w to, żeby faktycznie to o czym marzysz mogło się stać rzeczywistością. Tu trzeba działania, tu trzeba pracy. Tutaj trzeba konkretów, a takie właśnie konkrety serwuję osobom, które chcą dołączyć do Akademii, wskakują na pokład kursu i tam przez sześć tygodni pracujemy razem i po tych sześciu tygodniach sama zobaczysz, że zarówno Twoja fotografia, jak i Twoje życie się zmienią. Bo tutaj jest transformacja jednego i drugiego, co potwierdzają moje wspaniałe kursantki z poprzednich edycji. Więc wskakuj na listę, wskakuj na pokład Akademii i zrobimy fantastyczne rzeczy. Będziesz szczęśliwa, zadowolona, spełniona. No i tak jak Beatka, będziesz się mogła po pewnym czasie dumnie nazwać fotografką, czego Ci z całego serca życzę. Czekam na Ciebie w Akademii. Ściskam z całych sił. Basiolandia.

 

GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU

🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE

🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES

🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY

🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie

 

Basiolandia 🌸

0 responses on "Odcinek 153. ZDJĘCIA NAJWIĘKSZEJ MOCY NABIERAJĄ Z CZASEM. Rozmowa z Absolwentką AMF Beatą Procyszyn."

Leave a Message

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top