Odcinek 150. ZAMIENIAJ MARZENIA NA WSPOMNIENIA. NASZ ŚLUB NA TROLLTUNGA

Witam Cię w 150 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.

Mam dla Ciebie coś naprawdę wyjątkowego. Dzisiejszy odcinek to nie tylko świętowanie – to opowieść o marzeniu, które jeszcze niedawno wydawało się nieosiągalne, a teraz jest jednym z najpiękniejszych wspomnień mojego życia.
Chcesz wiedzieć, jak wyglądało spełnienie jednego z najbardziej szalonych pomysłów, jakie kiedykolwiek miałam?
To było jedno z tych marzeń, które na długo było tylko w mojej głowie, a teraz jest pięknym wspomnieniem.

Zastanawiałaś się kiedyś, ile marzeń odkładamy na później? Z różnych powodów – braku odwagi, czasu, może wiary w siebie.
Dzisiaj chcę Cię zainspirować do tego, żebyś zaczęła działać już teraz. W końcu życie jest zbyt krótkie, żeby czekać na odpowiedni moment, prawda?

Dzisiaj zabiorę Cię w podróż między innymi do czerwcowego dnia, który zmienił wszystko. To była chwila pełna emocji, niespodzianek, szaleństwa  i  miłości, o której marzyłam od lat. Ale ten odcinek to nie tylko historia mojego ślubu.
To coś więcej – to przypomnienie, że każde marzenie, nawet te, które wydają się nierealne, mogą stać się rzeczywistością, jeśli tylko odważysz się iść po nie. 

Chcesz wiedzieć, jak zamienia się marzenia na wspomnienia? Co zrobić, żeby te najodważniejsze plany nie zostały tylko na kartkach notatnika?
W takim razie, zostań ze mną, bo to, co zaraz usłyszysz, może odmienić Twoje podejście do życia i marzeń.

Przygotuj się na coś inspirującego, coś, co sprawi, że pomyślisz: „Może ja też mogę?”.
Zapraszam Cię oczywiście z filiżanką ulubionej herbaty. 

Listen to „odcinek 150. ZAMIENIAJ MARZENIA NA WSPOMNIENIA. NASZ ŚLUB NA TROLLTUNGA”

O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:

  • Skąd pomysł na ślub właśnie na JĘZYKU TROLLA i co to za miejsce, 
  • Kiedy podjęliśmy decyzję o ślubie, 
  • Jak wyglądały przygotowania do ślubu na Trolltunga, 
  • Dlaczego bardzo,  zależało nam na zarezerwowaniu miejsca na parkingu P3
  • Jak moja sukienka ślubna “mnie wybrała”
  • Gdzie zamawiałam bukiet, wianek i dodatki z kwiatów, 
  • Skąd są nasze obrączki, 
  • Jak wygląda ceremonia na JĘZYKU TROLLA,
  • Jak wyglądała trasa i dlaczego wracaliśmy tego samego dnia,
  • Ile kosztował taki ślub na JĘZYKU TROLLA,
  • Dlaczego warto zmieniać MARZENIA NA WSPOMNIENIA,
  • Od czego zacząć jeśli chcesz ruszyć po siebie i dlaczego watro to zrobić.

 

 

 

 

A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .

👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈

 

Skorzystaj z PROMOCJI URODZINOWEJ

👉LEĆ NA ZAKUPY TUTAJ 👈

 

 

TRANSKRYPCJA ODCINKA:

BASIA
Mam dla Ciebie coś naprawdę wyjątkowego. Dzisiejszy odcinek to nie tylko świętowanie. To opowieść o marzeniu, które jeszcze niedawno wydawało się być nieosiągalne. A teraz jest jednym z najpiękniejszych wspomnień mojego życia. Chcesz wiedzieć jak wyglądało spełnienie jednego z najbardziej szalonych pomysłów jaki kiedykolwiek pojawił się w mojej głowie? Bo to było jedno z tych marzeń, które w tej głowie było już bardzo długo, a teraz jest pięknym wspomnieniem. Zastanawiałaś się kiedyś, ile marzeń odkładamy na później? Z różnych powodów. Braku odwagi, czasu, a może wiary w siebie. Ja chcę Cię dziś zainspirować do tego, żebyś zaczęła działać już teraz. W końcu życie jest za krótkie, żeby czekać na odpowiedni moment. Dziś zabiorę Cię w podróż m.in. do czerwcowej nocy, która zmieniła wszystko. To były chwile pełne emocji, niespodzianek, szaleństwa i miłości, o której tak naprawdę każdy z nas marzy. Ale ten odcinek to nie tylko historia mojego, naszego ślubu. To coś więcej. To przypomnienie, że każde marzenie, nawet te, które wydaje się nierealne, może stać się rzeczywistością, jeśli tylko odważysz się iść po nie. Chcesz wiedzieć, jak zamieniać marzenia na wspomnienia? Co zrobić, żeby te najodważniejsze plany nie zostały tylko na kartkach notatnika? W takim razie zostań ze mną, bo to, co zaraz usłyszysz, może odmienić Twoje podejście do życia i do marzeń. Przygotuj się na coś inspirującego, co może sprawić, że to ty pomyślisz, może ja też mogę. Zapraszam cię na dzisiejszy odcinek, oczywiście z filiżanką ulubionej herbaty. Dzień dobry, dzień dobry, witam Cię bardzo, bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu Więcej niż fotografia. Jeśli szukasz inspiracji, motywacji i wiedzy przekazanej w bardzo prosty sposób, to ten podcast jest właśnie dla Ciebie. A ja jestem Basiolandia i jestem tutaj po to, żeby pokazać Ci, że fotomarzenia się nie spełniają, fotomarzenia się spełnia. A ja w Akademii Magicznej Fotografii mogę Ci w tym pomóc. Dzisiejszy odcinek jest szczególny i wyjątkowy, ponieważ jest to odcinek urodzinowy, więc jeśli chcesz i zanim posłuchasz tego odcinka zrobić mi prezent, to podziel się informacją o tym podcaście ze światem. Dzięki temu będę mogła dotrzeć do szerszego grona osób, a na tym mi bardzo zależy, bo chcę, żeby coraz większa ilość osób szła po siebie i po swoje marzenia. Także udostępnij informację o tym podcaście i potraktujmy to jako mój prezent urodzinowy od Ciebie. Dziękuję Ci bardzo! Dziś, kiedy publikuję ten odcinek jest dokładnie 26 sierpnia 2024 roku,  czyli moje 39 urodziny i zastanawiałam się o czym chciałabym nagrać ten urodzinowy odcinek. Jak sobie tak myślałam, rozpisywałam to cały czas moje myśli wracały do najważniejszego dnia w przeciągu ostatniego roku. No i tutaj to jest taki dzień, w którym spełniłam absolutnie najbardziej szalone marzenie i zamieniłam je na wspomnienie czyli ślub, który tak naprawdę wzięliśmy z Michasiem dokładnie 2 miesiące temu, bo 20 czerwca. I to było absolutnie niezwykłe, szalone i właśnie w tym odcinku pomyślałam sobie, że chcę Ci o tym ślubie opowiedzieć ale nie w takim wymiarze technicznych detali, jak dokumenty jakie formalności i tak dalej… Bo o tym, zgodnie z obietnicą, powstanie odcinek i wrzucimy go na YouTube ale w tym momencie to nie jest możliwe i tu powiem Ci zupełnie szczerze dlaczego. Dlatego, ponieważ w ostatnim czasie, w ostatnim tygodniu na skutek nieudanych eksperymentów fryzjerskich moich osobistych w domu, niestety mam czerwone włosy i nie chcę w takim kolorze włosów nagrywać odcinka z wideo, bo po prostu będę się czuła z tym niekomfortowo. Więc teraz niestety muszę z tym eksperymentem na głowie trochę odczekać i jak już to wszystko ponaprawiam czyli wrócę do mojego normalnego koloru to po prostu nagramy z Michasiem odcinek na YouTube. I tam powiemy o tych wszystkich detalach bo wiem, że jest sporo osób, które to interesuje. Czyli jakie formalności, czy można, czy nie można i tak dalej więc o tym będzie odcinek i jeżeli tylko się pojawi no to oczywiście podlinkuję go w notatkach do tego podcastu, żebyś mogła sobie tam płynnie przeskoczyć. Więc w tym dzisiejszym odcinku będziemy mówić o tym moim ślubie będę i będziemy, bo za chwilkę też zaproszę mojego męża, gdyż się go nie może w tym odcinku zabraknąć, jeżeli mówimy o  naszym wspólnym ślubie. Podzieliłam ten odcinek na takich kilka punktów, które chciałabym omówić. Najpierw przejdziemy przez to, dlaczego w ogóle taki ślub ? ile minęło od pierwszej myśli o tym ślubie do momentu realizacji. Później przejdziemy przez przygotowania jakie były i ile trwały. Następnie przejdziemy do dnia ślubu… czyli jak to było 20 czerwca na języku trolla bo tam właśnie wzięliśmy nasz ślub i później w ostatnim punkcie, ale bardzo ważnym chciałabym powiedzieć Ci co ten ślub zmienił, czyli dlaczego warto zamieniać te marzenia na wspomnienia. Bo tak naprawdę to jest najważniejsze co chciałabym żeby z tego odcinka wybrzmiało. Żeby on naprawdę zainspirował Cię do działania, do spełniania marzeń i mogę Ci już od razu powiedzieć, że to będzie długi odcinek, więc przygotuj sobie duży kubek herbaty albo wybierz się ze mną na spacer. Ja bardzo często słucham podcastów na spacerze no i jeżeli jesteś gotowa, no to w takim razie zapraszam! W takim razie zaczynamy. No i na początku powitam mojego męża Michalina, który do mnie dołączył.

MICHAŁ
Dzień dobry, dobry wieczór, witam wszystkich słuchaczy i słuchaczki.

BASIA
Bo nie wyobrażam sobie, żeby mówić o naszym ślubie jakby sama więc tutaj będziemy razem mówić mam nadzieję, że nam to jakoś dobrze, sprawnie pójdzie i chciałabym powiedzieć, że nie będziemy tutaj omawiać całej historii naszego związku. Myślę, że warto powiedzieć tyle, że jesteśmy razem od 10 lat i od kilku dobrych lat jesteśmy zaręczeni i ten ślub był odkładany przez lata z kwestii logistycznych. My mieszkamy w Norwegii, a ślub miałby się odbywać w Polsce więc odkładaliśmy, odkładaliśmy, odkładaliśmy to aż do momentu, jeżeli mnie śledzisz to wiesz, że rok temu w czerwcu 2023 roku odszedł mój tato i prawda jest taka, że po jego śmierci absolutnie nie wyobrażam sobie przejścia przez kościół bez niego. Więc temat ślubu został zawieszony z tej też przyczyny i była Wielkanoc tego roku czyli końcówka marca i byliśmy sobie w kościele no i właśnie w tym kościele do mnie dotarła taka myśl… Bardzo dobitnie dotarło, że przez kilka kolejnych lat ja nie będę w stanie przy tym kościół przejść bez taty, więc wtedy mi się przypomniało i uważam, że to nie był przypadek. Tylko może gdzieś tam tata z góry podesłał pomysł że widzieliśmy kiedyś z Michasiem ślub na skale, a mi się w sumie od zawsze marzył ślub plenerowy ale przypomniało mi się dokładnie wtedy, że to był ślub właśnie na skale i wyszłam tylko z tego kościoła wyszliśmy z tego kościoła, mówię Michasiowi trzeba to sprawdzić gdzie to? Bo myślę, że to była Norwegia no i zaczęły się poszukiwania i jakie były te poszukiwania Michasiu?

MICHAŁ
Po zdjęciach, po tak naprawdę jakichś artykułach tutaj w prasie norweskiej, gdyż takie lokalne wydarzenia są mega spektakularne i zwykle jest jakiś artykuł, film, który jest później puszczany czy przez telewizję, czy przez social media.

BASIA
Zwłaszcza, że doszliśmy do informacji, że pierwszy taki ślub był w 2021 roku i on był właśnie na języku Trolla czyli na Trolltundze to jest taka półka skalna wysunięta 1100 metrów nad poziomem morza i tak naprawdę jest to najbardziej spektakularne miejsce w Norwegii więc jak już dotarliśmy do informacji, że ten ślub, który widzieliśmy był tam. No to zaczęliśmy szukać informacji, czy tylko wtedy, czy były jakieś kolejne śluby. No i tak jak to mówią po nitce do kłębka, doszliśmy do momentu, w którym podjęliśmy decyzję, że po prostu Michał zadzwoni tam do Oddy, czyli do miasta, gdzie właśnie z tego miasta burmistrz udziela tych ślubów, żeby zapytać jak to wygląda. Więc ty Michasiu tam zadzwoniłeś, jakie dostałeś informacje?

MICHAŁ
Zadzwoniłem i przemiła pani powiedziała, że tak , mają wolne miejsca i należy się pospieszyć, bo jest wiele zainteresowanych par. Napisałem maila i się okazało, że byliśmy chyba dwunasta, trzynasta, jako trzynasta para, coś takiego już po dziesiątce, więc też nie mieliśmy jakby takiego wcześniejszego wglądu, bo z tego co pamiętam pierwszy raz udzielono ślubu chyba czterem parom.

BASIA
Trzy chyba były za pierwszym razem, potem była przerwa, potem pięć.

MICHAŁ
Bo pandemia i tak naprawdę to urosło do tej skali, że wzięło wraz z nami dwadzieścia par. Zostało zarejestrowanych.

BASIA
Ale o czym się finalnie dowiedzieliśmy dopiero na spotkaniu w przeddzień ślubu, ale to do tego, Michasiu, spokojnie dojdziemy. Tak naprawdę jak dowiedzieliśmy się, że możemy i zapisaliśmy się tam na listę, bo to trzeba było się zapisać na listę, żeby te miejsca się nie skończyły, bo ta ilość miejsc też była ograniczona, no to wtedy w ogóle była jakaś taka dziwna euforia pod tytułem, że o kurcze, to się da zrobić, prawda?

MICHAŁ
Tak, to się wydarza, ale jesteśmy też takimi sprawcami, że damy radę to ogarnąć i papierowo i logistycznie zaplanować. Chociaż tutaj z logistyką to był najmniejszy kłopot. Gorzej właśnie przebrnąć przez te urzędy, formalności i przede wszystkim zdążyć, bo podobnie chyba jak w Polsce, tu w Norwegii mamy 3 czy 4 miesiące na to, że jeśli wybierzemy papiery, czy jakiekolwiek zaświadczenia z urzędu, taką one mają moc prawną, żeby zdążyć w terminie, żeby one przyszły, bo też nie wiedzieliśmy jakie są kolejki.

BASIA
Ale z drugiej strony też my nie mieliśmy tego czasu, no bo zobacz, my zaczęliśmy, decyzję podjęliśmy w ciągu jednego dnia.

MICHAŁ
Marzec.

BASIA
Po tym moim, tam to chyba był 31 marca. I ja tego samego, i ty zadzwoniłeś później do tego urzędu. I pamiętasz, że ja robiłam zaproszenia, bo od razu zrobiłam zaproszenia. I w prima apris, 1 kwietnia, zapraszaliśmy najbliższą rodzinę, wręczając im te zaproszenia albo właśnie przez taką telekonferencję. No i nikt nam praktycznie nie uwierzył.

MICHAŁ
Tak, to bardziej było potraktowane jako żart niż coś poważnego. A tak naprawdę my też zagraliśmy i va bank,  i trochę w ciemno z tą naszą decyzją, więc nie wiedzieliśmy co tak naprawdę finalnie się wydarzy i czy zdążymy. To była taka kwestia kluczowa.

BASIA
No bo mieliśmy tak naprawdę kwiecień, maj i połowę czerwca.

MICHAŁ
I połowę czerwca, tak. A też nie wiedzieliśmy jaki tutaj jest deadline i do kiedy.

BASIA
Więc to było absolutnie szalone bo wiedzieliśmy, że ślub jest w nocy z 20 na 21 czerwca no i wiedzieliśmy, że mamy zarezerwowane miejsce właśnie tam u burmistrza jesteśmy na liście i musimy mu dostarczyć papierologię i tak dalej więc teraz przejdźmy do tego etapu przygotowań czyli tak naprawdę formalności, papierologii, ubrań i logistyki. I myślę sobie, że tutaj to, co wiedzieliśmy, że pierwsze najważniejsze, co Ty wyczytałeś w internetach, śledząc tam właśnie blogi, najważniejsze, od czego zaczęliśmy, to zarezerwowanie miejsca parkingowego na parkingu P3. Co było bardzo istotne, bo każdy kilometr mniej do przejścia przy tej ciężkiej trasie, to była ogromna ulga. Tam są różne parkingi, żeby tak wyjaśnić. Z parkingu P2 jest 27 km, a z parkingu P3, który jest wyżej, na którym jest tylko miejsc na 30 samochodów, jest 20 km. Więc jakby to 7 km już nam zostaje. Szczególnie, że to 7 km tak naprawdę to jest 3,5 km asfaltem, prawda?

MICHAŁ
Tak, to jest takie ciężkie podejście. Mamy 400 m do góry i 4 km takim zygzakiem serpentyną gdzie wcześniej tam była taka trasa kolejki. Ja odwiedziłem to miejsce bodajże ponad 10-15 lat temu i tej drogi jeszcze nie było i wspinałem się po tych podkładach kolejowych dosyć stromych, co było też nie lada wyzwaniem, bo to już na samym starcie dawało w nogi, a my mieliśmy przede wszystkim i śpiwór, i namiot, i plan, żeby nocować. Może sobie zrobić fantastyczne zdjęcia i pamiątki, będąc już tam powiedzmy sami nocą, gdzie to była najdłuższa noc, najkrótszy, najkrótsza noc, najdłuższy dzień, tak. Więc liczyliśmy na to, że pogoda będzie sprzyjać, że będzie jasno, że zrobimy sobie fantastyczne zdjęcia.

BASIA
Że warunki przede wszystkim pozwolą nam tam zostać. Więc my mieliśmy jeszcze obciążenie tak naprawdę. I tutaj, bo my tak mówimy Trolltunga, tutaj myślę, że trzeba też trochę o tym powiedzieć. Że to jest tak naprawdę oficjalnie oznaczony ten szlak jest jako ekstremalny. Czyli tak naprawdę trudny. I o tyle o ile to , że on jest długi to jest jedno, to że im dalej tym gorzej w sensie, że warunki są trudniejsze to jak jest słońce, jak jest sucho i powiedzmy tam sierpień, przełom lipca, sierpnia no to faktycznie jest sucho. Nie ma śniegu i może jest jeszcze w miarę lekko. Ale w momencie kiedy my byliśmy to była końcówka połowa, końcówka czerwca więc tam jeszcze był śnieg, my jeszcze trafiliśmy na deszcz, mgłę, wiatr więc warunki były ciężkie i to co Michaś mówi, to naszym ogromnym utrudnieniem było to, że każdy z nas miał na swoich plecach plecak, który ważył kilkanaście kilogramów. A Michaś miał te plecaki dwa bo z tyłu plecak ze sprzętem do spania i takimi rzeczami obsługowymi a z przodu plecak ze sprzętem fotograficznym, który też ważył kilkanaście kilogramów. Trasa była ciężka przez kilka tych czynników. I to jest tak popularne miejsce, że statystyki pokazują, że odwiedza je około 80 tysięcy turystów rocznie z całego świata ,więc to jest bardzo popularne miejsce no i właśnie te śluby, które się tam odbywają to jest też taki krok tej gminy właśnie w ramach promowania tego regionu. Bo tam tak naprawdę są pary z całego świata, ale zaraz o tym opowiemy przed ślubem bo wtedy było spotkanie ale dobra, wracając do logistyki zabookowaliśmy sobie to miejsce parkingowe noclegi i wszystko. No i już zaczęliśmy tamtą całą papierologię, czyli konsulat, urzędy tutaj. I to co było najbardziej stresujące, to to, że było 10 dni do ślubu, a my nie mieliśmy jednego najważniejszego dokumentu.

MICHAŁ
Potwierdzającego, że możemy zawrzeć związek.

BASIA
Tak, więc 10 dni przed ślubem my nie mieliśmy tego dokumentu i to było takie najbardziej stresujące no i adrenalina nie ukrywajmy była przy tym ale tak naprawdę wszystko się skończyło dobrze, bo ten dokument przyszedł, wystarczyło go jeszcze pocztą więc to w ogóle jeszcze było nie wiadomo kiedy przyjdzie bo tutaj dokumenty przychodzą pocztą i jakby tak to się odbywa , więc jak już wtedy przyszedł ten dokument no to.

MICHAŁ
Szybko wysłałem mailem i pani podziękowała, więc super, mieliśmy już dopięty ten ostatni guzik, więc mogliśmy się powiedzmy zająć już samą ceremonią i wyprawą, tak?

BASIA
Pakowaniem na tą… Chociaż przygotowania do wyprawy w moim wykonaniu zaczęły się wcześniej, bo ja nigdy tam nie byłam. Ale z opowiadań i z relacji Michasia wiedziałam, że to jest ciężki szlak. Więc ja moje przygotowania sprawnościowe zaczęłam wcześniej no i oczywiście te wszystkie logistyczne rzeczy zaczęliśmy już dużo wcześniej, ale dopiero wtedy, to 10 dni przed 20 czerwca, czyli 10 czerwca, dostaliśmy dokument, który potwierdził, że ten ślub będzie, bo możemy go tak naprawdę zawrzeć. No i faktycznie plan był taki, że jedziemy w dzień poprzedni, bo mieliśmy 300 km.

MICHAŁ
Do przejechania, ślub był, sama ceremonia była w czwartek. My wyruszyliśmy w środę z samego rana. Że to było 6-7 godzin, więc wyruszyliśmy wcześnie rano. Pogoda była naprawdę fajna, przyjemna. Że spokojnie sobie gdzieś tam było kilka fajnych przystanków, żeby z widokami popatrzeć, zobaczyć troszeczkę tej dzikiej natury, jaka tutaj po drodze była do Oddy. 6 godzin jazdy, bo wiedzieliśmy, że musimy.

BASIA
Na wieczór dojechać, bo było spotkanie w hotelu Trolltunga Hotel i tam mieliśmy spotkanie wszystkie pary, plus burmistrz i tam jego szpita. No i wtedy się dowiedzieliśmy, że par jest 20. Wtedy też się dowiedzieliśmy, że niestety warunki na jutro nie zapowiadają się zbyt dobre. Też tam było kilka takich rad jak się przygotować i tak dalej no i wtedy też mogliśmy zostawić co ważne sukienki, stroje nasze ślubne. Żeby ich nie nieść z sobą tylko one poleciały sobie helikopterem no i tu Michaś pozwolisz, że ja tutaj powiem kilka słów do pań, które mnie słuchają, bo dziewczyny zawsze są zainteresowane. Ale Basia, ale sukienka, ale jak to wszystko, no bo to przecież są takie rzeczy ważne, przynajmniej dla kobiet i absolutnie dla mnie też były ważne…Więc czasu nie było za dużo, jak ktoś bierze ślub to wie, że te sukienki to się zamawia wcześniej i to trwa a ja tak naprawdę, mój wybór sukienki był nieprzypadkowy, bo ja nie wierzę w przypadki kiedy pojechaliśmy zapraszać naszą serdeczną koleżankę Ewę, Ewa powiedziała, że absolutnie muszę mieć sukienkę z sukni boho czyli od Marty Trojanowskiej, więc poprosiłam żeby mi podała podała jej konto na instagramie. Obejrzałam tam oczywiście, trzeba się było umówić ja akurat w maju leciałam do Polski na wykład pana Jacka Walkiewicza i miałam jedną godzinę tak naprawdę między lotniskiem a tym wykładem czasu, no i jak się nie trudno domyślić w tej godzinie wylądowałam właśnie w przymierzalni z sukniami dzięki uprzejmości naszej kolejnej serdecznej koleżanki Małgosi. Która ze mną tam pojechała, pojechałyśmy oglądać sukienki pierwsza sukienka, którą pani przyniosła, żebym przymierzyła to była ta sukienka, która była idealna co do centymetra, ktoś ją po prostu dla mnie uszył, więc ja lubię mówić, że ta sukienka mnie wybrała, a nie ja ją. Jedyne co, to był dodany do niej pasek jako element dekoracyjny bo ja jadąc po sukienkę miałam dwie wytyczne. Pierwsza to taka, żeby ona była lekka, bo jeszcze wtedy myślałam, że będę ją musiała nieść w plecaku, więc każdy kilogram był ważny. A druga taka wytyczna to był tak naprawdę to, żeby się nie miała. Żebym ja jednak w tej sukience wyglądała dobrze i żeby była mała, taka kompaktowa więc to wszystko się zgadzało. Weszłam do salonu z sukniami i wyszłam po godzinie z sukienką, zwinęłam ją w kłębek, wróciłam do plecaka i to jest absolutnie cała historia mojej sukienki. Później przypomniałam sobie, że na targach fotorekwizyty, na których byłam wielokrotnie były tam wspaniałe dziewczyny z *Projektu Wianki* które robią przecudne rzeczy z stabilizowanych kwiatów. Więc skontaktowałam się, zamówiłam opaskę i zamówiłam wpinkę dla Michasia na jego kapelusz i mój bukiet i to też była szybka akcja wspaniała realizacja. No i Michaś teraz może Ty opowiedz o naszych obrączkach bo to.

MICHAŁ
Też była przygoda Tak. Basia obserwuje taką artystkę, a jednocześnie youtuberkę, która pokazuje piękną szwedzką naturę. Żyje z mężem gdzieś na północy Szwecji.

BASIA
Maluje obrazy i tworzą biżuterię.

MICHAŁ
Najkrócej mówiąc, są artystami, którzy naprawdę żyją w lesie i z dala od miasta i pokazują taką naturę. Bardzo piękne wydanie. Pani się nazywa Joanna Jintun. Tak myślę, że tak się wymawia to nazwisko. Przygoda była tego typu, że te obrączki są na tyle wyjątkowe, ponieważ są wykonywane ręcznie. I tutaj współczynnik czasu też odgrywał bardzo dużą rolę, bo te wymiary, które tutaj sobie sprawdzaliśmy u naszych, powiedzmy, złotników i…

BASIA
W sklepach jubilerskich, żeby wiedzieć.

MICHAŁ
W sklepach jubilerskich na tych znacznikach, no, w odzwierciedleniu niestety nie przyniosły oczekiwanego efektu i przyszły obydwa, jak dla mnie, jak i dla Basi, za małe.

BASIA
Obydwie obrączki przyszły za małe, a do ślubu już nie było dużo czasu.

MICHAŁ
A zostały nam 2-3 tygodnie, więc trzeba było od razu zamówić kolejne. I już szczęśliwie doszły te właściwe, które są teraz lekkie, że niemalże… Przynajmniej ja mogę powiedzieć, że nie czuję, że mam ją na ręku, a pięknie się świeci.

BASIA
Bo one są takie nasze, prawda?

MICHAŁ
I tak. I ładnie zdobi rękę.

BASIA
I w ogóle tamtym mogliśmy odesłać, więc też super obsługa tamtej firmy i to też jest dowód na to, że nic nie dzieje się bez przyczyny… Gdzieś tam kogoś obserwujemy i nawet jeżeli obserwujemy go przez kilka lat i nie stajemy się jego klientem to w danym momencie, przychodzi taki moment, że z radością zamawiamy rękodzieło i to jest coś dla mnie absolutnie wyjątkowego. Więc te obrączki bardzo mnie cieszą no i wszystko tak naprawdę szło w dobrym kierunku. Wszystkie rzeczy się składały. Mieliśmy papiery, mieliśmy wszystko no i trzeba było tego 19 właśnie wyjechać. Było to spotkanie no i tutaj już płynnie przechodzimy sobie.

MICHAŁ
Do dnia ślubu To był już 20 czerwca. Dostaliśmy wytyczne dzień wcześniej od pana burmistrza, żebyśmy zaczęli nasze wyjście koło godziny 9-11, gdyż droga do samego tego punktu ceremonii może nam zająć 5-6 godzin w zależności od pogody, bo to też są góry. To jest mocna ekspozycja na wiatr, deszcz, który niestety tamtego dnia był.

BASIA
Jak się obudziliśmy, to w ogóle był deszcz, nie?

MICHAŁ
Tak, tak. To też już było takie trochę zniechęcające. Niemniej wierzyliśmy. Wierzyliśmy, że gdzieś tam się to niebo przetrze i chociaż nie będzie padać, a będzie nam dane zobaczyć ten majestatyczny krajobraz, który to miejsce ma w sobie.

BASIA
Prawda jest taka, że te chmury zeszły tak nisko, że już nic nie było widać. Będziemy o tym mówić, żeby nie spoilerować. Myślę, że będzie o tym za chwilę. Zacznijmy od tego, że wstajemy rano i leje. Super, to już się dobrze zaczyna. Pojechaliśmy na parking P3 i wyszliśmy naszą ekipą sześcioosobową. nasza dwójka, cztery osoby towarzyszące i Dunaj oczywiście, który był z nami dla którego to też była ciężka wyprawa to był.

MICHAŁ
Jego pierwszy daleki trekking po skałach gdzie ta trasa została mocno zmieniona i wykonana pod turystów. Z wrażeń naszych znajomych, którzy szli z nami, ten szlak bardzo mocno różni się od tego w Polsce i jest zdecydowanie trudniejszy i nastawianie się, że to będzie taka bułka z masłem, no niestety może tutaj kogoś rozczarować i może solidnie dostać w kość już na samym podejściu.

BASIA
A wiesz Michasiu, w ogóle ja o tym nie wiedziałam, ale to dzisiaj doczytałam, że formalnie tam nie można iść z dziećmi poniżej 12 roku życia. Takie są przepisy, więc jeżeli ktoś zabiera dziecko poniżej 12 roku życia, no to bierze to na własną odpowiedzialność. Tego nie wiedziałam, więc dzielę się z Tobą i z innymi, gdyby ktoś się wybierał z dziećmi, no to żeby było wiadomo. Ale wracając do naszego dnia ślubu, więc wyruszyliśmy z parkingu około 9.30 i na górze byliśmy około 14.30 i ja mogę powiedzieć absolutnie wprost, że padnięci wszyscy. Pies wyszedł i zasnął na godzinę, odcięło mu prąd. W międzyczasie tak naprawdę naszej trasy latały sobie helikoptery, no bo helikoptery przyniosły, przywiozły, nie wiem jak się mówi co helikopter chyba przynosi.

MICHAŁ
Przyholował, tak.

BASIA
O, helikopter przyniósł dwa kontenery, które tak naprawdę były luksusem, bo tam można się było przebrać. Tam było ciepło, tam nie wiało, więc jeden był dla panów, drugi był dla pań i tam jeszcze był taki połączony z toaletą, więc to naprawdę była luksusowa edycja.

MICHAŁ
Wszystko było agregatem ogrzane i w tych, powiedzmy, jeśli pogoda tam była z 10-12 stopni, to też odczuwalna 1, feels like, to naprawdę czuć było po kościach z mgłą oraz z wiatrem.

BASIA
Więc to był luksus, w poprzednich edycjach był zwykły namiot więc ja absolutnie współczuję więc helikoptery przyniosły takie dwa kontenery. Sukienki w takim worku jak się przewozi piasek, tak naprawdę no i ekipę, czyli burmistrza, skrzypaczkę i całą ekipę ogarniającą to wszystko i ja mogę powiedzieć, że naprawdę mieli to dobrze ogarnięte to jest ciężki teren, ciężkie warunki zasada była taka, że kto dojdzie wtedy bierze ślub. Teoretycznie było powiedziane, że od 17 się śluby zaczynają i tak faktycznie było więc nagłośnienie i tak dalej. Wszystko było fajnie zorganizowane i technicznie miało się to odbywać w ten sposób, że cała ta grupa 20 par miała być podzielona na takie piątki, piątki, szóstki. No i po 5-6 par są śluby każda para miała tam na ślub 5-10 minut włącznie ze zdjęciami I tam oczywiście zejście i tak dalej, no i później jest przerwa. Burmistrz się idzie zagrzać, a turyści wchodzą na tą półkę ,bo jednak jak ktoś szedł wiele, wiele godzin a ludzie tam idą zrobić sobie to jedno, jedyne zdjęcie na tej półce, no to wtedy właśnie była przerwa. I my mieliśmy być w trzeciej takiej turze, ale Michaś, mój sprytny obserwator, zauważył, że chmury idą w dół. I tak naprawdę wepchnął nas w drugą tą turę.

MICHAŁ
Żeby zdążyć, żeby tak naprawdę nie być w mleku, a tak naprawdę mieć jeszcze pamiątkę z tej całej naszej uroczystości. Więc poszedłem tam do obsługi, zapytałem się, kto jest następny. I tak naprawdę tam była lista. I oni sobie przez te walkie-talkie, krótkofalówki, panie sobie mówiły, kto, kiedy, kto jest gotowy. To dosyć kameralnie wyglądało, ale szło sprawnie i uważam, że z roku na rok oni też mają doświadczenie i bardzo sprawnie im to idzie.

BASIA
Szczególnie, że tam jest w ogóle, te pary są z różnych części świata. Było kilka włoskich par, najdalsza para chyba była Kostaryka. Kostaryka, Hiszpania i tak dalej. My byliśmy jedyną polską parą, poza nami. Ale to już w piątek ślub brała Polka z… Chyba Szkotem, czy Anglikiem. Więc my oficjalnie byliśmy pierwszą polską parą, która tam historycznie wzięła ślub. Więc Michaś nas tak naprawdę szczęśliwie wepchnął na tą drugą turę. No i prawda jest taka, że po naszym ślubie jakieś 20 minut już nic nie było widać.

MICHAŁ
Już opadło to mleko i tak naprawdę cała magia z widokiem została przykryta chmurami.

BASIA
Więc mieliśmy ogromne szczęście i ja mogę powiedzieć, że to wszystko jak już trzeba było działać szybko to się działo bardzo szybko. Trzeba było szybko pójść do tego kontenera przebrać się i to też taka fajna sytuacja …W środku 7 czy 5 młode panny przychodzą, jedna się rozbiera, druga się ubiera, ja w ogóle jeszcze kosmetyczki zapomniałam, tu ktoś coś komuś pożycza, wszystkie zmarznięte, rąk nie czują, jedne dziewczyny wracały, drugie dopiero się ubierały, więc to też takie niesamowite przeżycie i wszyscy dla siebie tacy serdeczni. Więc super i tam w ogóle nieważne że Włoszki nie mówiły po angielsku ani po norwesku …. Jakoś tam na migi każdy się dogadywał więc atmosfera była pomimo tej temperatury która tam panowała na zewnątrz była absolutnie bardzo gorąca, no i finalnie tak około 20.30 my mieliśmy nasz ślub jakoś tak. My tam na zegarki nie patrzyliśmy tak naprawdę, ale jakoś tak. I jak dla mnie było szybko i zimno, bo faktycznie było zimno.

MICHAŁ
Trzeba sprawnie było po prostu działać, żeby nie zmarznąć, a jednocześnie Ale adrenalina też robiła swoje, prawda? Tak, tak, tak.

BASIA
Więc ja tego zimna nie odczuwałam, tylko później już po wszystkim zaczęło mnie całą trząść, no bo to jednak odczuwalne jeden. Emocje. Odczuwalne jeden i gdzieś tam ten wiatr też robił dużo, dużo, dużo złego.

MICHAŁ
Tak, to tyle o pogodzie.

BASIA
Tyle o pogodzie. Ale ona myślę, że jest ważna. No i tak jak mówiłeś wcześniej, plan był taki, że śpimy u góry. Więc mieliśmy wszystko z sobą.

MICHAŁ
Niestety patrząc na… Tak naprawdę decyzję podjęliśmy. Od tego bym tutaj… Od tego bym zaczął, że decyzję podjęliśmy wszyscy wspólnie. Czy zostajemy, czy idziemy, czy wracamy. Bo warunki się bardzo zmieniły. I tak naprawdę zbyt wiele na korzyść niczego nie przemawiało, żeby tam na górze zostać. I myśleliśmy, a być może jeszcze był taki jeden fajny punkt po drodze widokowy. Być może tam zdążymy, bądź rozbijemy się, bo może być fajnie. Więc zaczęliśmy już schodzić w naszym kierunku, bo też… O 23. O 23, tak. Zjedliśmy kolację i taka impreza była.

BASIA
Tak, była impreza, było od razu wesele.

MICHAŁ
Pierwszy taniec, plecaki.

BASIA
Tak, wszystko absolutnie było. Więc zaczęliśmy wracać o 23.00 i doszliśmy, jak mówisz, już ostatnie kilometry siłą woli o 3.00 nad ranem do samochodów. I ja powiem szczerze, że gdyby nie to, że to były białe noce i było po prostu jasno, to byłoby niebezpieczne w takich warunkach schodzić ale przez to, że było jasno, daliśmy radę. Podsumowując, przejście tych 20 km i emocje u góry to było szaleństwo. Ale później następnego dnia rano stwierdziliśmy, że to była dobra decyzja bo mieliśmy takie zakwasy, ale to tak ogromne zakwasy, że raczej byłoby nam bardzo ciężko następnego dnia po prostu schodzić po.

MICHAŁ
Przespaniu się gdzieś w namiocie i próbie odnalezienia siebie gdzie są moje nogi i.

BASIA
Pleców, bo plecy też dostałem mocno w kość więc Michasiu, gdybyś miał tak podsumować, bo teraz już kolejną część odcinka będę nagrywać sama ale gdybyś miał podsumować ten nasz ślub, to co byś powiedział?

MICHAŁ
No tak jak tutaj masz taką świeczkę. To była przygoda. Adventure. Naprawdę wyjątkowa. I jak miałbym podsumować to ten nasz ślub był i spontaniczny i mocno szalony, bo porwać się tak naprawdę na taką uroczystość w tak krótkim czasie w obcym kraju, gdzie też nie znaliśmy przepisów jakie są i ile to może potrwać też.

BASIA
Nawet nie myśląc, Michaś, ile to może kosztować, bo tego też nie wiedzieliśmy.

MICHAŁ
Bo tego też nie wiedzieliśmy, tak. To już ten czynnik pogody, to już braliśmy w ciemno, że będzie jak będzie, albo przy najgorszej pogodzie, no to odjdzie, udzieli nam burmi z ślubu, jakby deszcz, czy żabami miało rzucać, prać, a zawsze można na skałę wejść i sobie gdzieś tam sesję kiedyś zrobić.

BASIA
Ale nie, ja tam nie brałam pod uwagę tego, że to się nie odbędzie.

MICHAŁ
Oni mieli statystykę. Na początku te śluby były chyba w sierpniu, więc ta pogoda jest im gorsza. A tutaj w czerwiec, lipiec, lata ostatnie przynajmniej są ciepłe i bardziej pewne, że będzie słonecznie i pogoda też się dla wszystkich uda. Więc podsumowując uważam, że to było szalone, a jednocześnie to jest fantastyczne wspomnienie. Pamiątka i gdzieś tam moje ciało, plecy czy nogi nadal gdzieś to czują, bo idąc z takim ciężkim plecakiem który ma ponad 20 kilo, po takich dużych stopniach, po śniegu, bo też takie odcinki były, mocne podejścia, otwarte podejścia, gdzie było wiecznie, deszczowo i później gdzieś tam wypatrujesz tego, gdzie tutaj jest ta skała, ta półka, bo ją widać, bo dochodzi się do takiego momentu, że jest się tak troszeczkę po drugiej stronie, no to już wiesz i widzisz… I już to tak można by powiedzieć z górki się tam schodzi.

BASIA
To nieprawda, to nie było nigdzie z górki, ale zobacz, miałaś, to było 10 ciężkich kilometrów w tamtą stronę, różnych, bo były i takie łagodniejsze kawałki, i takie bardziej hardkorowe, i to jest tak jak 10 lat tego naszego związku. Zobacz, to miał taki wymiar symboliczny.

MICHAŁ
Raz w górę, raz w dół, różne tutaj właśnie sytuacje, to było takie właśnie troszeczkę podsumowujące naszą wspólną drogę.

BASIA
Poszedłeś z narzeczoną, wróciłeś z żoną, to się nazywa iść w góry.

MICHAŁ
Tak, to jest wyprawa.

BASIA
Super, dziękuję Ci bardzo Michasiu. Teraz już możesz się pożegnać ze swoimi fanami i fankami i ja nagrywam dalej.

MICHAŁ
Dziękuję pięknie.

BASIA
Dobrze, mój mąż już wyszedł z psem, który tutaj bardzo też chciał brać udział w tym odcinku, ale raczej jego sapanie i mruczenie nie za wiele by wniosło, więc chciałam, żeby w tym odcinku pojawił się Michaś, żeby on też pokazał taką swoją perspektywę. A ja chciałabym przejść do takiego mojego podsumowania. Bo chciałabym powiedzieć, że ten ślub był wyjątkowy, cudowny nasz i chciałabym też, żeby to wybrzmiało, że gdyby nie cała ta wcześniejsza droga…. Gdyby nie to wszystko co wydarzyło się wcześniej doświadczenia, które tak naprawdę ja przeszłam albo wspólnie przeszliśmy przez kilkanaście ostatnich lat to nie byłoby w nas, albo ja może powiem o sobie, że nie byłoby we mnie odwagi na taki ślub. Nie byłoby we mnie odwagi, bo to nie wypada, bo to ktoś się obradzi ale czy to się w ogóle da ogarnąć i czy to w ogóle i ble, ble, ble czyli milion wątpliwości pojawiłoby się, podejrzewam we mnie i do takiego ślubu by nie doszło nie miałabym w ogóle takiego przyzwolenia w sobie, że w ogóle ja mogłabym takie szalone coś takie w ogóle z totalnie innej planety. Jak z filmu bo prawda jest taka, że ja nadal jak oglądam zdjęcia czy nagrania to dopiero wtedy do mnie dociera, że wow, to my tam jesteśmy!! Wow, zrobiliśmy to absolutnie po swojemu i dumna jestem szczerze powiem, że jestem dumna dziś i spokojna w sercu i mogę powiedzieć, że zrobiliśmy to po naszemu. Zrobiliśmy to w zgodzie z sobą to było takie symboliczne i takie pokazujące, że naprawdę warto naprawdę warto włożyć trud bo to nie było proste.

Nawet sama ta trasa nie była prosta żeby te marzenia, które nawet wydają się być absolutnie nierealne ,żeby zamieniać na wspomnienia bo my mamy teraz tak piękne wspomnienia. Jasne były zakwasy, jasne byliśmy przeczołgani po tej trasie ale to wszystko mija, a wspomnienia zostają i to jest coś, czego nie da się kupić za żadne pieniądze ….A odpowiadając na najczęściej zadawane pytanie, żeby to też wybrzmiało ile kosztował taki ślub sama ceremonia kosztowała równe 0 koron, 0 zł, 0 euro . Na ten moment te śluby są udzielane tam bezpłatnie , więc to też była dla nas miła niespodzianka i prawda jest taka że wiele osób by nawet nie podeszło do tego, żeby zapytać, żeby się dowiedzieć, bo pomyślałoby, że to jest nieosiągalne. A jak jest coś, czego chcemy, to trzeba o to walczyć. Bo życie mamy tylko tak naprawdę jedno i warto przeżyć je po swojemu. Bo tak jak mówi przysłowie, jeszcze się takiej nie narodził, żeby wszystkim dogodził. I to jest absolutnie największa prawda w prawdzie. I nie ma co odkładać tych marzeń na później, Bo brutalna prawda jest taka, że nikt z nas nie ma pewności, że to później będzie. Życie dzieje się tu, dzieje się teraz, działo się na tej skale, działo się w każdym kilometrze, który szliśmy tam. Bo to co już minęło, do tego nie wrócimy.

To co jest przed nami, tak naprawdę jest niepewne. Więc odkładanie na później jest najgorszym z możliwych rozwiązań bo nikt z nas nie wie czy to później będzie. Ja mam dzisiaj 39 urodziny i jestem w tym momencie silną, niezależną kobietą żoną, fotografką, edukatorką, przedsiębiorczynią, podcasterką, autorką książki ale przede wszystkim jestem Basią !! Która z wdzięcznością podchodzi do każdego dnia, bo wie jaki to jest ogromny dar. Ja mam takie ogromne poczucie wdzięczności i takiej misji w życiu, bo wiem ile osób już zainspirowałam, ile osób zmotywowałam do działania, do pójścia po siebie, po te swoje fotomarzenia, ale potem też były inne marzenia. Jestem z tego absolutnie dumna i będę to robić dalej. Bo wiem, że każdy z nas zasługuje na to co najlepsze. Tylko musi podjąć po pierwsze decyzję, po drugie zakasać rękawy do pracy i iść za tym głosem serca. Iść i robić swoje. Ja kilkanaście lat temu, wbrew temu co wszyscy mówili ….Ja wybrałam tą moją fotografię i robiłam, robiłam, działałam i dzięki temu w tym momencie jestem w takim miejscu w którym mam wspaniałe życie i kolejne marzenia do spełnienia na liście. Kolejne cele i jeśli Ty masz w sercu marzenia, jeśli Ty chcesz iść po siebie, po te swoje marzenia, to po prostu to zrób, bo nikt za Ciebie tego nie zrobi, nikt za Ciebie decyzji nie podejmie, nikt za Ciebie pracy nie wykona, to jest absolutnie w Twoich rękach.

I jeżeli marzysz o fotografii, to pamiętaj, że już niedługo rusza kolejna, już 12. Edycja kursów w Akademii Magicznej Fotografii. Gdzie w 6 tygodni naprawdę nauczę Cię robić magiczne zdjęcia. W notatkach tego odcinka zostawię Ci link do listy osób zainteresowanych. Biegnij tam, zapisz się bo dzięki temu dostaniesz informację jako pierwsza o zapisach i nieważne czy mieszkasz w Polsce, Norwegii, Stanach, Niemczech czy Holandii. Z każdego miejsca na świecie możesz się uczyć ze mną online przeszkoliłam już ponad 650 osób wspaniałych kobiet i wspaniałych panów i te kursy naprawdę są skuteczne, więc wskakuj na listę zapisz się i daj sobie szansę na spełnienie tych swoich fotomarzeń. I pamiętaj jeszcze, że u mnie w Akademii raz w roku z okazji moich urodzin w sklepie jest promocja urodzinowa w której możesz kupić produkty elektroniczne czyli ebooki, videobooki, umowy, szkolenia z taką zniżką tyle procent ile kończę lat więc w tym roku ta zniżka jest ogromna bo aż 39% . Oczywiście w notatkach tego odcinka zostawię Ci link do sklepu jeżeli czegoś potrzebujesz to to jest dobry moment na zakupy bo po prostu kupujesz wszystko z super obniżkami i pamiętaj, że najlepszą inwestycją zawsze Ale to zawsze jest inwestycja w swój rozwój, bo to co zainwestujesz w swój rozwój, nikt Ci tego nie zabierze. To jaki Ty będziesz miała kapitał, wiedzy, umiejętności i nikt Ci tego absolutnie nie zabierze i da Ci to narzędzia, da Ci to możliwości żeby spełniać marzenia bo w Twoich rękach jest siła sprawcza bo fotomarzenia się nie spełniają, fotomarzenia się spełnia. I to Ty masz na to wpływ I mam nadzieję, że tym odcinkiem pokazałam Ci, że warto spełniać te marzenia, że jeżeli nawet coś się wydaje absolutnie niemożliwe, nieosiągalne, to warto po to sięgnąć.

Bo my mamy teraz z Michasiem fantastyczne wspomnienia zamieniliśmy marzenia na wspomnienia i ciebie też gorąco tego zachęcam czy to w fotografii, czy to w jakiejkolwiek innej dziedzinie życia naprawdę urządź sobie to życie tak, żeby było ci w nim dobrze bo zasługujesz absolutnie na najlepsze. A jeśli chcesz zrobić mi prezent urodzinowy, to będę Ci absolutnie bardzo, bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się informacją o tym odcinku z innymi, o tym odcinku, o tym podcaście. Niech wieść o tym podcaście idzie w świat. Bo dzięki temu jeszcze większa ilość osób się o nim dowie i mam nadzieję, że dotrę do każdej duszyczki, która się boi iść po siebie i jak posłucha tego podcastu, to stwierdzi, dobra, idę, idę! Jak Basi się udało, i tutaj kluczowe jest to, że nie udało się, tylko jak Basia to zrobiła, to ja też dam radę. I ja gorąco wierzę, że tak jest! A jeśli potrzebujesz wsparcia, to pamiętaj, że czekam na Ciebie w Akademii Magicznej Fotografii, na Instagramie jako Basiolandia Photography, więc możesz się do mnie odezwać. I to już koniec. Dziękuję, dziękuję z całego absolutnie serca, ściskam Cię, trzymam za Ciebie kciuki i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU

🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE

🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES

🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY

🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie

 

Basiolandia 🌸

0 responses on "Odcinek 150. ZAMIENIAJ MARZENIA NA WSPOMNIENIA. NASZ ŚLUB NA TROLLTUNGA"

Leave a Message

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top