Odcinek 147. MASTERMIND, JAKO NARZĘDZIE DLA FOTOGRAFEK. Rozmowa z Anną Dyl.

Witam Cię w 147 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.

Być może słyszałaś w internecie że Mastermind/y są niesamowite, że osoby które biorą w nich udział odnoszą spektakularne sukcesy i że są taką trampoliną dla wielu osób, ale czy tak naprawdę wiesz czym jest dobry mastermind?
Czy tak naprawdę wiesz jak wykorzystywać to narzędzie które faktycznie jest bardzo wartościowe pod warunkiem że odpowiednio go używamy?
Jeśli nie, to gorąco zapraszam cię do wysłuchania dzisiejszej rozmowy do której zaprosiłam Anię od mastermindów czyli Anię Dyl, która jest specjalistką w tym temacie i w tym odcinku rozkładamy Mastermind na czynniki pierwsze.
I co więcej rozmawiamy o tym czy będzie on skutecznym narzędziem dla fotografek ! Gorąco zachęcam Cię do wysłuchania tego odcinka!

Listen to “147. Mastermind , jako narzędzie dla fotografek. Rozmowa z Anna Dyl”

O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:

  • Co ma wspólnego mastermind i puchaty biszkopt,
  • Czym jest prawdziwy MASTERMIND i dlaczego jest taki skuteczny, 
  • Dla kogo jest MASTERMIND i w czym pomaga,
  • Czym się różni MASTERMIND od innych narzędzi,
  • Czym jest MENTORING i w jakich sytuacjach lepiej wybrać taką formę,
  • Czym jest MASTERCLASS i dla kogo jest,
  • Czym jest NETWORKING i kiedy warto z niego skorzystać,
  • Czy MASTERMIND jest skutecznym narzędziem dla FOTOGRAFEK,
  • Czym się różni mastermind od mastermindu z moderatorem,
  • Co jest fundamentem grupy mastermindowej,
  • Co to jest kontraktowanie w MASTERMIND i dlaczego jest takie ważne,
  • Jaki  jest fundamentem udanego masterminda,

 

 

Koniecznie odwiedź Anię, żeby poszerzyć wiedzę na temat MASTERMIND i nie tylko. 
STRONA  www.annadyl.pl
ANIA NA IG
ANIA NA FB 
PODCAST MasterMind w praktyce

Pobierz FRAGMENT KSIĄŻKI ANI z którego dowiesz się więcej o MASTERMINDACH.

 

 

 

ZAPISZ SIĘ NA MOJĄ LISTĘ ADRESOWĄ (newsletter), WTEDY BĘDZIESZ NA BIEŻĄCO Z TYM CO SIĘ DZIEJE W AMF,
DOWIESZ SIĘ JAKO PIERWSZA O ZAPISACH DO MOJEGO MASTERMIND DLA FOTOGRAFEK

👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈

TRANSKRYPCJA ODCINKA:

Być może słyszałaś w internecie, że mastermindy są niesamowite, że osoby, które biorą w nich udział, odnoszą spektakularne sukcesy i że są taką trampoliną dla wielu osób. Ale czy tak naprawdę wiesz, czym jest dobry mastermind? Czy tak naprawdę wiesz, jak wykorzystywać to narzędzie, które faktycznie jest bardzo, bardzo wartościowe pod warunkiem, że odpowiednio go używamy? Jeśli nie, to gorąco zapraszam Cię do wysłuchania dzisiejszej rozmowy, do której zaprosiłam Anię od mastermindów, czyli Anię Dyl, która jest specjalistką w tym temacie i w tym odcinku rozkładamy mastermind na czynniki pierwsze, i co więcej rozmawiamy o tym, czy będzie on skutecznym narzędziem dla fotografek. Gorąco zapraszam Cię do wysłuchania dzisiejszego odcinka oczywiście z filiżanką ulubionej herbaty.

Dzień dobry, dzień dobry. Witam Cię bardzo, bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż fotografia”. Jeśli szukasz inspiracji, motywacji i wiedzy przekazanej w bardzo prosty sposób, to ten podcast jest właśnie dla Ciebie. A ja Jestem Basiolandia i jestem tutaj po to, żeby pokazać Ci, że foto marzenia się nie spełniają – foto marzenia się spełnia i to właśnie w Twoich rękach jest siła sprawcza. A ja w Akademii Magicznej Fotografii mogę Ci pomóc w spełnianiu tych marzeń. Więc jeżeli chcesz się dowiedzieć, w jaki sposób mogę Ci pomóc, to wskakuj na stronę www.akademiamagicznejfotografii.com i tam znajdziesz całe mnóstwo pomocnych informacji, znajdziesz więcej odcinków tego podcastu i całą masę dobra. Więc zapraszam Cię, wskakuj na stronę, a najlepiej zapisz się na mój newsletter, w którym masz bezpośredni kontakt ze mną i najświeższe informacje, co się dzieje w Akademii, w jaki sposób mogę wspierać Ciebie i Twój fotograficzny biznes. Link do zapisu na newsletter znajdziesz oczywiście w notatkach do tego odcinka. A teraz zapraszam Cię na kolejny inspirujący i fantastyczny odcinek podcastu.

Basia: Dzień dobry, Ania. Witam Cię bardzo, bardzo serdecznie i na sam początek poproszę Cię, żebyś powiedziała kilka słów o sobie, żebyś się przedstawiła naszym słuchaczom i słuchaczkom.

Ania: Dzień dobry Basiu, dzień dobry słuchacze i słuchaczki Basi. Bardzo się cieszę, że mogę dzisiaj z Wami być i poopowiadać o tym, co mnie bardzo, bardzo kręci i biznesowo, i życiowo jara. Ja jestem trenerką i doradczynią biznesową. Czyli uczę ludzi w jaki sposób mogą pracować sami ze sobą, ale też współpracować z innymi osobami, żeby ta współpraca dla wszystkich stron toczyła się dobrze. Pomagam przedsiębiorcom w podejmowaniu skutecznego działania. Czyli pomagam im przechodzić od fazy planowania, organizowania, wymyślania do faktycznego robienia rzeczy i to bez naciskania się, bez pośpiechu, bez presji, tylko w taki mądry sposób, który jest dopasowany do potrzeb poszczególnych osób. Jednym z narzędzi, z których korzystam, żeby wspierać w tym przechodzeniu od gadania do działania, są mastermindy. Jestem już nazywana – poza tym, że sama się tak nazywam – ekspertką od mastermindów, bo rzeczywiście to jest narzędzie, którym zajmuję się od dłuższego czasu, które promuję i którego nauczam, bo mam nadzieję, że jak największa rzesza osób będzie mogła z niego korzystać, bo jest super. No i mam nadzieję, że w dzisiejszym odcinku uda mi się wszystkich do tego przekonać.

Basia: Cudownie. Właśnie o to chodzi, żebyśmy tutaj odczarowały ten temat masterminda a Ty jesteś specjalistką w tym temacie. Jesteś autorką w ogóle książki o mastermindzie, więc to też już jest coś, co faktycznie oznacza, że jesteś ekspertką. Ta książka jest bardzo dobra. Jestem jej posiadaczką. Zresztą jestem Twoją kursantką, ale o tym wszystko po kolei. Idźmy od takich totalnych, totalnych początków. Bo wiele osób mówi mastermind, mastermind, ale tak naprawdę ja mam takie wrażenie, że mało kto wie, co to jest taki prawdziwy mastermind. Nie taki udawany, że spotkajmy się we cztery i porozmawiajmy, bo to nie jest mastermind tak do końca. Więc co to jest tak naprawdę Ania, mastermind? Wytłumacz nam to takim ludzkim językiem.

Ania: To jest proste pytanie i trudne pytanie, bo ja dobrze wiem, czym jest mastermind zgodnie z modelem, który wypracowałam, który gwarantuje skuteczne działanie, powtarzalne rezultaty i taką pracę, która daje efekty i nie jest marnowaniem czasu na „pitu-pitu”. Natomiast nie ma ogólnoświatowej definicji, czym jest to narzędzie i jak należy je rozumieć. W związku z tym często możemy spotykać się z nazwaniem różnego rodzaju spotkań, mastermindami. No i jakby abstrahując od tego jakby czy ludzie tak mogą robić, czy nie mogą robić, to jest mało istotne. Jak ja używam słowa mastermind to mam na myśli bardzo konkretne narzędzia, bardzo konkretny proces, który rządzi się swoimi prawami. Jest jak przepis na biszkopt – trzeba zmieszać odpowiednie składniki w odpowiednich proporcjach, wykonać kroki we właściwej kolejności, no i wtedy po wyciągnięciu z piekarnika mamy coś pysznego i puchatego. I mastermind, o którym ja mówię i którego uczę, do którego zachęcam, to są cykliczne spotkania grupy osób, które spotykają się po to, żeby każda z tych osób mogła realizować swój własny, indywidualny cel, żeby mogła działać, a spotkania służą temu, żeby wspólnie rozwiązywać problemy, które pojawiają się w drodze do wyznaczonego celu. Bo każdy projekt, każde większe zadanie, które chcemy zrealizować na początku entuzjastycznie wydaje się bardzo atrakcyjne, ale w miarę jak wchodzimy coraz głębiej do tej rzeki, to okazuje się, że pojawiają się przeszkody i trudności, które hamują nas w działaniu, a czasami zupełnie zatykają. I w takiej sytuacji wsparcie innych osób, które mają pomysły, doświadczenie, wiedzę, inną perspektywę jest absolutnie bezcenne w tym, żeby nie tylko uruchomić się do działania, ale też utrzymać się w tym działaniu wtedy, kiedy pojawiają się pierwsze trudności. I mastermind jako cykliczne spotkania grupy osób, to jest narzędzie, które pomaga przechodzić od gadania do działania, wspiera w realizowaniu określonych celów i zamierzeń.

Basia: Cudnie. Właśnie to jest tak super wyjaśnione, bo wiele osób myśli, że jak się spotka i pogada trochę tak na zasadzie ja powiem co u ciebie, ty powiesz co u mnie biznesowo nawet jeżeli, to bardzo często, to się rozjeżdża. Ja na przykład mogę z mojej perspektywy powiedzieć, bo ja brałam udział tak w cudzysłowie mówiąc w mastermindach, który absolutnie nie spełniały swojej funkcji – na szczęście w takim jednym – ale też biorę udział nawet obecnie w mastermindzie, który faktycznie swoją funkcję spełnia. I tutaj myślę sobie, że sama świadomość tego, co to jest ten mastermind i że on jest właśnie takim narzędziem, które dobrze użyte może nam przynosić ogromne korzyści, bo ja uważam, że absolutnie mastermind to jest złoto. Szczególnie – ja mam taką swoją obserwację – szczególnie jeżeli jesteśmy osobami, które pracują na swoim, tak, osobami, które są zamknięte w cudzysłowie oczywiście, w swoich domach i czasem nawet zderzenie swoich pomysłów, omówienie ich z kimś – a w mastermindzie mamy tych głów kilka – to myślę sobie, że absolutnie to jest złoto. Więc Ania, gdybyś mogła powiedzieć dla kogo jest mastermind. Czy na przykład są grupy, dla których ten mastermind jest lepszy albo są grupy, dla których mastering się nie nadaje? Dla kogo jest ten mastermind i w czym tak naprawdę on może pomagać?

Ania: Cieszę się Basia, że zadajesz to pytanie, bo rzeczywiście mastermind jako narzędzie, jeśli wykorzystywane jest zgodnie z przeznaczeniem, no to robi znakomitą robotę i pozwala ludziom osiągać takie rezultaty, które wcześniej wydawały im się niemożliwe. Natomiast też jako narzędzie niewłaściwie użyte albo w niewłaściwych rękach, no nie przyniesie tego rezultatu. No tak jak aparat fotograficzny. Można nim zrobić piękne zdjęcia, natomiast trudno będzie ugotować zupę. I mastermind jest… mastermind to jest narzędzie dla ludzi, którzy chcą zrealizować jakiś określonych cel, potrzebują wsparcia w działaniu, w robieniu różnych rzeczy. Ten cel z góry jest jasno określony, czyli wiem po co dołączam do mastermindu, czy to jest nie wiem, wprowadzenie nowej oferty na rynek, czy to jest na przykład pozyskanie nowych klientów. Może to być nawet zdobycie nowych umiejętności, postawienie strony internetowej, na której moi klienci będą mogli zobaczyć moje portfolio jako fotografki. To są wszystko takie cele, które można realizować korzystając ze wsparcia grupy mastermindowej. I generalnie mówi się o tym, że mastermindy są dla przedsiębiorców, czyli dla osób, które są aktywne zawodowo. Natomiast to jest dosyć wąskie rozumienie tego tematu, bo nie trzeba mieć swojej firmy, żeby korzystać skutecznie z mastermindu. Jeżeli ktoś jest fotografem albo fotografką po godzinach – tak bym to nazwała, czyli to jest dodatkowe zajęcie, ale nadal to jest zajęcie, które wymaga określonej aktywności, realizowania działań, dążenia do celów, które sobie stawiamy w ten czy inny sposób, no to nawet jeżeli nie mam firmy pod tytułem studio fotograficzne, ale zajmuję się fotografią, to nadal mogę korzystać z grupy mastermindowej po to, żeby osiągać kolejne cele, kolejne zamierzenia, które stawiam sama przed sobą albo sam przed sobą. Oczywiście przedsiębiorcy jak najbardziej, ale z mastermindów mogą też korzystać osoby, które się uczą. Czyli jeśli mamy praktyczne kursy, tak jak Twoja Akademia, gdzie nie tylko uczestniczki oglądają materiały, ale też mają określone zadania do wykonania, no ponieważ na tym polega zdobywanie umiejętności, no to grupa mastermindowa, która wspólnie przerabia kurs, uczy się nawzajem od siebie i wspólnie wypracowuje pomysły, jak wiedzę z kursu wykorzystać w rzeczywistości na co dzień, to też jest świetny pomysł na to, żeby skorzystać z tego narzędzia. Warunek jest taki, że to muszą być osoby, które chcą coś zrobić, czyli mają w sobie gotowość do tego, żeby przestać myśleć, gadać, prokrastynować, ale naprawdę chcą zrealizować jakieś konkretne zamierzenia. I to co jest istotne w przypadku mastermindu to to, że ważne, żeby ludzie, którzy dobierają się ze sobą w grupę, żeby oni umieli zrobić to, co każdy z nich chce zrobić. W języku trenerów, konsultantów mówi się, że ludzie mają zasoby do… czyli mają wiedzę, umiejętności, które są potrzebne do tego, żeby te cele realizować. No bo inaczej najpierw trzeba byłoby się cofnąć trochę do uczenia i dopiero potem przekładać to na działanie. W mastermindach takich przy kursach, to jedno z drugim jest ze sobą połączone. W mastermindach, które zupełnie niezależnie od innych form się zwołują, no to wtedy ludzie muszą umieć zrobić to, co chcą zrobić. I tu pojawia się bardzo ważna… bardzo ważna kwestia. Nie wiem skąd to się bierze w naszych głowach, ale widzę to bardzo, bardzo szeroko, że nam się wydaje, że my ciągle musimy się czegoś nowego douczyć, że jeszcze przeczytać jeszcze jedną książkę, zrobić jeszcze jeden kurs, odsłuchać jeszcze jednego podcastu, pójść na jeszcze jeden mentoring, na kolejny webinar, że ciągle potrzebujemy uzupełniać naszą wiedzę o nowe elementy, no bo przecież świat się rozwija, wszystko się zmienia, pojawiają się nowe technologie. I owszem, świat się zmienia, pojawiają się nowe technologie i pewnie już od… pewnie już zawsze będziemy musieli uczyć się nowych rzeczy, natomiast tak zagonieni w tym uczeniu się i w sięganiu po co raz to nowe treści my przestajemy doceniać to, jak wiele już umiemy, jak ogromne doświadczenie mamy, jaka potęga drzemie w kreatywności, pomysłowości, w zadawaniu sobie nawzajem pytań. I często spotykam się z obiekcją: „E, mastermind jest nie dla mnie, bo nie mam się czym wymieniać oraz co potencjalnie inni ludzie mogliby mi dać”, natomiast wszyscy ci niedowiarkowie w momencie kiedy siadają w dobrze dobranej grupie mastermindowej, zaczynają ze sobą rozmawiać, to okazuje się, że odpowiedzi na wszelkie pytania już w nich są. Ważne jest tylko to, żeby w odpowiedni sposób zadać sobie te pytania, stworzyć taką przestrzeń, żeby można było te pytania przekuć na odpowiedzi, a potem na konkretne działania, które prowadzą do celu. Naprawdę my umiemy, wiemy i możemy dużo więcej niż nam się na pierwszy rzut oka wydaje.

Basia: Cudnie. W ogóle to jest takie… myślę, że to jest taka trochę klątwa, nie, że my myślimy, że jeszcze to jeszcze to… bo ten świat pędzi tak jak mówisz, ale to, co ja sobie wyciągam z tej Twojej wypowiedzi, przekładając na zupełnie jeszcze prostsze, to myślę sobie, że właśnie to, żeby człowiek wiedział, żeby idąc do tego masterminda, żeby szedł tam z konkretnym celem, tak. Po co on tam idzie. Żeby wiedzieć po co. A drugie – właśnie dobór tych osób. Myślę sobie, że to jest kluczowe, bo ja jestem słuchaczką również twojego podcastu, Ania i Ty tam pięknie tłumaczysz wszystko. Oczywiście podcast Ani podlinkujemy w notatkach. I jak na przykład był odcinek, w którym Ty tłumaczyłaś różnicę między różnymi formami – zaraz Cię poproszę o to, żebyś wytłumaczyła tak naprawdę, jakie są różnice między mastermindem a różnymi innymi formami na przykład pracy z ludźmi, bo wiele osób to myli. Wiele osób myśli sobie: „Okej, to ja pójdę do takiego masterminda, w którym ktoś będzie wiedział dużo więcej ode mnie, to ja na tym skorzystam”. A to absolutnie nie o to chodzi. W mastermindzie powinniśmy być na tych samych… na tym samym poziomie, żebyśmy się mogli wymieniać tymi samymi właśnie… wiedzą, doświadczeniami. I właśnie myślę sobie, że to jest coś, na czym wiele osób się gubi, wiele osób, jakby może się też zniechęcić do mastermindów. No bo jeżeli na przykład dobierzemy się w nieodpowiednią grupę, jeżeli ktoś jest na przykład, nie wiem, dużo dalej w drodze… dajmy na to… idźmy na przykładach moich, czyli powiedzmy fotografek i mamy na przykład dziewczyny, że jedna dopiero zaczyna, inna już tam ma dziesięć lat doświadczenia w zawodzie, no to one są w innym miejscu w tej drodze, tak. Więc jak dla mnie, przynajmniej tak sobie myślę, że ta wymiana informacji, wymiana doświadczeń chociażby nawet nie jest na równi. Więc ta osoba, która jest dużo dalej w drodze może się czuć no taka stratna w tym wszystkim, no bo ona tam nie ma występować w roli mentora. Właśnie to jest ważne i o to Cię zaraz poproszę, żebyś nam to ładnie wytłumaczyła, bo ja się dowiedziałam tego z Twojego podcastu i też z Twojego kursu, ale chciałabym właśnie, żeby to tutaj też wybrzmiało, żeby ludzie nie mylili różnych form, żeby właśnie wiedzieli, co to jest dokładnie mastermind, a jakie mamy inne formy. I tutaj poprosiłabym Cię Ania o wyjaśnienie, tak, żeby to rozwiać.

Ania: Dobra Basia, to ja się będę posługiwać Twoim przykładem i Twoich Kursantek, ponieważ Ty jesteś certyfikowaną moderatorką grup mastermindowych. Wiesz na czym to polega, wiesz jak to powinno wyglądać. To mastermind jest taką wymianą… to jest taka grupa osób, które w ramach obszaru, nad którym pracują, czyli każdy ma swój własny… każdy ma swój własny cel, ludzie ze sobą pracują, to to jest ważne tak jak wspomniałaś, żeby oni byli na mniej więcej podobnym etapie, bo dzięki temu każdy bardzo dobrze rozumie sytuację drugiego człowieka, jest w stanie się do niej odnieść. Te problemy, o których się rozmawia, te wyzwania, które są omawiane, one są ważne i aktualne dla wszystkich. Bo nawet jeżeli ja jeszcze nie miałam do tej pory do czynienia z klientem, który nie zapłacił mi w terminie za sesję, to najprawdopodobniej w miarę rozwoju mojej działalności wkrótce niestety dojdzie do sytuacji, w której będę miała do czynienia z klientem, który nie zapłaci w terminie i wtedy wsparcie od innych osób, które mają już podobne doświadczenia albo stoją przed podobnym wyzwaniem i chcą się do niego przygotować, jest absolutnie bezcenne, bo my słyszymy pomysły, wskazówki, doświadczenia od osób, które są na tym samym poziomie co ja. Czyli te wskazówki, które dostanę, one są adekwatne i dopasowane do mnie teraz. Gdyby początkująca fotografka zaprosiła Ciebie Basia do mastermindu, to Ty ze swoim doświadczeniem, ze swoją wiedzą byłabyś dla niej bardziej mentorką, czyli osobą, która jest wiele kroków na przód, jest na zupełnie innym etapie. I oczywiście, gdyby wasza relacja była relacją mentoringową, czyli umówiłybyście się na to, że ta osoba uczy się od Ciebie, patrzy w jaki sposób Ty rozwijałaś swój biznes, wtedy wszystko jest okej. Jest mentor, który dzieli się swoją wiedzą, dzieli się swoim doświadczeniem i jest menti, który tego słucha, wyciąga własne wnioski i podejmuje decyzje. Natomiast w mastermindzie potrzebujemy równowagi, czyli sprawiedliwej wymiany. Takiej, że to, co ja mówię, niesie dla Ciebie wartość i to co Ty mi powiesz niesie dla mnie wartość. Gdybyś Ty z początkującą fotografką była w mastermindzie to prawdopodobnie ona byłaby ucieszona po kokardy, że dostaje mnóstwo, mnóstwo wartościowego wsparcia, natomiast nie wiem czy Ty byłabyś w stanie poza pewnie pewnymi pomysłami zupełnie nowymi, bo to nigdy nie jest tak, że to jest takie zerojedynkowe, że niczego byś nie dostała. Pewnie coś byś dostała. Natomiast to, co jest teraz istotne na etapie tym biznesowym, w którym jesteś w tym momencie te początkujące osoby nie są w stanie Cię wesprzeć choćby bardzo chciały, ponieważ one tego jeszcze nie wiedzą, one tam jeszcze nie były. I to jest zasadnicza różnica między mentoringiem a mastermindem. W mastermindzie mamy ludzi, którzy siedzą mniej więcej na krzesełkach tej samej wysokości. I na tym polega siła tego mastermindu, że wskazówki, którymi się wymieniamy, są do zaaplikowania w tu i teraz. Natomiast wtedy, kiedy uczymy się od kogoś, kto jest dużo przed nami, może się okazać, że to, co jest do zrobienia, to wcale nie jest pierwszy najbliższy krok, tylko że to jest ciut dalej. Poza tym mastermind ze względu na tą partnerską relację uczy bardzo samodzielności, autonomii, takiej niezależności w podejmowaniu decyzji i umiejętności radzenia sobie z tą wiedzą, którą mam w różnych sytuacjach. Wiem, że Tobie bardzo zależy na tym, żeby Twoje kursantki łapały tą niezależność i tą samodzielność, żeby umiały swoją pasję, swój nowy zawód realizować w odczepieniu od jakiejkolwiek spódnicy kogokolwiek. I właśnie do tego służą mastermindy, żeby tą wiedzę, którą się zgromadzi, żeby zacząć ją praktycznie stosować i z każdym krokiem coraz bardziej wierzyć w swoje własne… w swoje własne możliwości. Czyli mastermind – ludzie, którzy są na tym samym poziomie i wzajemnie wymieniają się doświadczeniami i wiedzą, i powinni być tym etapem rozwoju do siebie dopasowani. Mentoring – to taka forma, w której mamy kogoś, kto jest kilka kroków do przodu i dzieli się swoim doświadczeniem i wiedzą z osobami, które są ciut wcześniej i chcą podążyć podobną ścieżką. Mamy też masterclassy. To się już w ogóle robi… masterclass, mentoring… o jeny, bardzo dużo różnych nazw. Masterclass słuchajcie, to jest forma, w której ekspert w danej dziedzinie dzieli się z innymi swoją wiedzą ekspercką i doświadczeniem – swoim know-how . Czyli masterclass to byłaby ta sytuacja, w której Ty Basia nagrywasz wideo, w którym opowiadasz… zresztą masz takie materiały, całą masę. Opowiadasz o tym na przykład, w jaki sposób przygotować sesję zimową. I opowiadasz o swoich doświadczeniach, o tym jak Ty to robisz, zwracasz uwagę na pewne ryzyka, które się pojawiają, pokazujesz, jakie są Twoje sprawdzone praktyki, które dobrze działają w tej sytuacji. Wtedy mamy do czynienia z masterclass. Czyli to jest spotkanie z ekspertem, który mówi jak coś robić i on bazuje na swojej wiedzy i na swoim doświadczeniu. Jeszcze do tego całego kotła mieszają nam się networkingi. To nie może być prosto, prawda. No to jeszcze jak domieszamy do tego networkingi, które… to są spotkania przedsiębiorców, którzy wymieniają się kontaktami i wzajemnie budują relacje. I teraz w czasie networkingu poznajemy różnych przedsiębiorców, z którymi możemy nawiązywać współpracę, żeby razem realizować projekty i wspólnie pozyskiwać klientów albo możemy nawiązywać współpracę w taki sposób, że ktoś zostanie naszym klientem, albo my zostajemy czyimś klientem. Do tego sprowadza się networking. Jeśli szukamy rekomendacji nie wiem, podwykonawców dobrych, to wtedy takie networkingowe relacje świetnie się sprawdzają, bo możemy poprosić o polecenie kogoś sprawdzonego, zweryfikowanego. Natomiast w networkingu brakuje elementu systematyczności i przechodzenia do działania. To jest trochę tak, jakby networking stwarzał nam całe morze możliwości i okazji, nie. Otwiera nam się pewien koszyczek z opcjami. Natomiast w mastermindzie, czyli w stałej grupie, która spotyka się systematycznie w bardzo jasno określonym z góry celu te opcje, te możliwości one przekuwają się w realne projekty, działania i rezultaty. Czyli w networkingu my poznajemy dużo ludzi po to, żeby mieć dużo możliwości. W mastermindzie pracujemy z określoną wąską grupą osób po to, żeby zrealizować coś bardzo namacalnego, istotnego dla nas w danym momencie. Można byłoby się zastanawiać czy warto się czepiać tego nazewnictwa, czy nie, ale ja lubię przywoływać taki przykład z kanapką, nie. Jak idziemy do restauracji, zamawiamy kanapkę, to mamy w głowie jakieś określone oczekiwanie czym jest taka kanapka. Dla mnie to jest pieczywo z różnymi dodatkami, które sobie mogę apetytem schrupać. Gdybym zamiast kanapki na pieczywie dostała tortillę wypełnioną różnymi smakowitościami, no to… no niby się najem, no niby to jest coś podobnego, ale ja nie chciałam tortilli. Ja chciałam kanapkę. I jeżeli nie dbamy o to, żeby właściwe rzeczy nazywać odpowiednimi nazwami, to możemy doprowadzić do sytuacji, w której oczekiwania będą inne niż to, co zostanie dowiezione. No i wtedy zawsze pojawia się rozczarowanie i pewna frustracja. Ale mamy naprawdę tyle stresów i frustracji w życiu, że tych warto byłoby sobie oszczędzić. Więc bardzo zachęcam do tego, żeby zwracać uwagę na to, jak nazywane są poszczególne oferty, spotkania, wydarzenia, do których jesteśmy zapraszani i żeby weryfikować czy rzeczywiście to, jak to jest nazwane, to co jest w opisie, co będzie działo się w środku i to, czego my oczekujemy i potrzebujemy, czy to jest ze sobą spójne. Bo jeśli tak, to wszystko… to wszystko dobrze działa i możemy cieszyć się tym, że możemy korzystać ze wsparcia innych osób.

Basia: Ale myślę sobie Ania, wiesz, że to jest kluczowe i super, że o tym mówisz, żebyśmy nie tylko przeczytali nazwę, ale jak to jest wyjaśnione, co pod tą nazwą się kryje. Bo niestety bardzo często jest tak, że wiele osób nazywa coś mastermindem i to tym mastermindem w ogóle nie jest. Więc dlatego ten odcinek nagrywamy też, żeby każdy wiedział… tak naprawdę nie chodzi tutaj wiesz, o taką wiedzę szczegółową, ekspercką, no bo taką wiedzę masz Ty jako ekspertka, ale żeby po prostu rozróżniać te formy. Bo faktycznie w pewnym momencie możemy potrzebować mentoringu, czyli po prostu takiego prowadzenia, w którym jest mentor i on mówi: „Tutaj trzeba tak, tutaj trzeba tak, tutaj trzeba tak…” a na pewnym etapie w pewnych sytuacjach możemy faktycznie potrzebować masterminda, w którym… to super, podoba mi się to, jak mówisz, że przekładamy takie wiesz… przekładamy w działanie, że już się nauczyliśmy, nauczyliśmy, nauczyliśmy i teraz trzeba zacząć z tym działać. Bo bardzo często jest na przykład tak, że nawet jak się czegoś nauczymy, to w pewnym momencie trafiamy na coś, co nas zaczyna na przykład blokować, tak. Nie wiem, trafia się właśnie jakiś taki klient, który jest bardziej wymagający albo bardziej roszczeniowy. I wiele osób – szczególnie tych takich bardziej wrażliwych – traktuje to: „ O Boże, Boże, bo… to już zostawiam tą fotografię”, tak. Bo przecież jak klient nie zadowolony czy klient bardziej wymagający, no to na pewno nikt nie ma takiej sytuacji, nie. Tylko mi się to przydarzyło. Wszyscy inni mają lepiej. Czasem nawet samo to, że my mamy możliwość zderzenia właśnie tej sytuacji, która nas spotkała, tego konkretnego case, który mamy u siebie z osobami, które są… bo w mastermindach jest różnie. Na przykład są osoby z różnych branż i takie są też założenia, że fajnie, bo z różnych branż i możemy z każdej strony gdzieś tam problemowi się przyjrzeć, ale na przykład myślę sobie właśnie, że jeżeli mamy taki mastermind, w którym mamy osoby z tej samej branży – czyli tak jak na przykład u mnie fotografki – no to one mają tak jak mówiłeś wcześniej, podobne problemy, podobne wyzwania. Jeżeli są na tym samym etapie, no to tak naprawdę różni ich to, że nie wiem, jedna pracuje w Krakowie, jedna pracuje w Londynie, inna pracuje we Francji, ale tak naprawdę te wyzwania są podobne, bo zajmują się tym samym, praca z ludźmi jest związana z tymi samymi wyzwaniami. Zawód, który chcą wykonywać, jest związany z tymi samymi wyzwaniami. I czasem właśnie to, że my porozmawiamy… i tu ważna sprawa, żeby to od razu zatrzymać i oddzielić, że mastermind nie jest żadną formą terapii. My tam nie przychodzimy po to, żeby się pożalić i porozmawiać o tak zwanych głupotach, chociaż na rozbiegówce gdzieś tam dwie, trzy minuty mogą być, żeby rozładować sytuację, ale później my zajmujemy się konkretnymi rzeczami, tak. Czyli przychodzimy z konkretnym celem na mastermind tak, jak było wcześniej, na każde spotkanie… ja uwielbiam to dlatego ja tak lubię mastermindy, bo tam trzeba określić, co zrobisz na następne spotkanie i się z tego na następnym spotkaniu rozliczyć. I myślę sobie, że to jest kluczowe właśnie też w takim…. myślę sobie, że w takiej motywacji do działania. Bo jak powiemy komuś, jednej osobie, że my zrobimy to i to na wtedy i wtedy, jak powiemy dwóm osobom a w mastermindach bardzo często mamy trzy, cztery osoby, no to przynajmniej ja czuję się już bardziej zobowiązana. „No Basia, no powiedziałeś, że na następny czwartek…” czyli na… bo też ta cykliczność właśnie spotkań, o której mówiłaś jest istotna. Ja się zobowiąże do tego, że to zrobię, to u mnie ta motywacja wzrasta, tak. No bo zobowiązałam się, jakby czuję się odpowiedzialna też za to, że działam w tej grupie i jak mówię, że coś zrobię… i to jest, myślę sobie bardzo, bardzo istotne, żeby wybrać odpowiednią formę dla siebie na dany moment, tak. Żeby to, czego ja potrzebuję, żeby wybrać to właśnie, co w tym danym momencie będzie dla mnie najlepsze. I tu Ania chciałabym Cię zapytać jako ekspertki czy Twoim zdaniem mastermind jest dobrym narzędziem dla fotografek. Czy według Ciebie to byłoby dobre właśnie narzędzie, w którym… z którego fotografki mogłyby czerpać – i co ważne, jeszcze dodam taki wiesz, małymi literkami w tym pod punkciku, na różnych poziomach? Że nie tylko te początkujące, tylko właśnie gdzieś tam dobrze zebrane grupy na różnych etapach. Czy to byłoby dobre narzędzie?

Ania: Tak.

Basia: Dziękuję, Ania. To była bardzo… właśnie chciałam takiej odpowiedzi. Krótko, zwięźle, na temat.

Ania: Tak. Mastermind jest narzędziem wspierającym w działaniu, w robieniu różnych rzeczy. A fotografki realizują różne działania, realizują projekty i dążą do różnego rodzaju rezultatów niezależnie od tego czy są początkujące, średnio zaawansowane, czy są wymiataczami takimi jak Ty, Basia. I teraz niezależnie od tego czy to jest początkowy etap, środkowy etap czy jakkolwiek inaczej go nazwiemy, to za każdym razem jako ludzie, którzy realizują określone zadania, określone projekty stajemy przed wyzwaniami i trudnościami, potrzebujemy wsparcia. Bywają takie sytuacje, że wydaje nam się, że wcale nie i że poradzimy sobie sami. Jeśli ktoś tak ma – cudownie, gratuluję, trzymam kciuki, oby tak dalej. Wtedy mastermind jest niepotrzebny. Natomiast w ogromnej ilości przypadków, z którymi ja się spotykam, mamy pewne hamulce i blokady, które nas zatrzymują całkowicie albo istotnie spowalniają w dążeniu do celu. Pomiędzy osobą, która rozpoczyna swoją przygodę z fotografią czy jako pasją, czy jako sposobem na zarabianie dodatkowych pieniędzy a osobą, która zajmuje się tym od wielu lat i się z tego regularnie utrzymuje różnica jest tylko taka, że te zadania są inne. Ich treść jest inna, tak, bo to jest inny etap. W związku z tym mamy inne wyzwania. Natomiast ze wsparcia ludzi na podobnym etapie mogą śmiało korzystać zarówno te osoby, które startują i właśnie otwierają działalność gospodarczą albo chcą zbudować swój profil w mediach społecznościowych, żeby można je było obserwować, żeby to był kanał do komunikowania się z klientami czy to są ludzie, którzy są już na tak zaawansowanym etapie, że automatyzują, szukają podwykonawców, zastanawiają się czy nie zatrudnić może pracowników, nie. Jakby to są zupełnie różne momenty. To nadal te osoby, jeśli znajdą grupę podobnych do siebie w sensie etapu, mogą od siebie czerpać i pomagać sobie w różnego rodzaju wyzwaniach, trudnościach, inspirować się pomysłami czy dobrymi praktykami. Bo zawsze warto stawiać sobie taki cel do zrealizowania, który jest w danym momencie w moim zasięgu, czyli ja mam moce do tego, żeby to zrobić. I tak samo z mastermindu będzie korzystała taka zupełnie początkująca dziewczyna, jak i ta osoba, która ma duże doświadczenie. Bo zobacz Basia, dziewczyny czy kobiety, które przychodzą do Ciebie do kursu – chociaż pewnie nie tylko to są kobiety, bo pewnie i panowie również – ale wtedy, kiedy zaczynają rozwijać swoją pasję, no to przecież to nie jest tak, że rzucają całe swoje życie i zajmują się tylko tą jedną rzeczą. Przestają jeść, gotować, sprzątać, pracować, wychowywać dzieci i wyprowadzać psa i nagle tylko aparat, tak, jest całą treścią ich życia. Nadal funkcjonują w tym samym kontekście co tydzień wcześniej zanim dołączyli do Akademii i mają te same zadania, zobowiązania, które ciągną ich przez życie każdego dnia. I tej bieżączki tych zadań, zobowiązań jest ogromna, ogromna ilość. I to, z czym często borykają się osoby na samym początku, to to, że nie mają tak jakby takiej siły przebicia, żeby przepchnąć się z tą nową pasją przez wszystkie inne zobowiązania i zadania, które je zalewają, z których z części spokojnie można zrezygnować i ich nie robić. Ale to się łatwo mówi jak się przez to przejdzie, jak się jest w trakcie czy jakby stoi się przed tym wyzwaniem, to ono jest nieliche. No i teraz, jeżeli spotykam się z innymi osobami na podobnym etapie, które chcą osiągnąć podobne rezultaty do moich to po pierwsze, możemy się wspierać w tym, jak sobie zorganizować tą przestrzeń, żeby mieć czas na nowe umiejętności, na pasje, na robienie nowych nieznanych rzeczy, odkrywanie świata. To jest jedna rzecz. A druga sprawa – ten czas, kiedy spotykamy się w mastermindzie, to jest czas na zajmowanie się właśnie tym tematem. Czy my jesteśmy aktywnie skupieni na tym, żeby rozwiązywać problemy, szukać pomysłów, generować opcje, rozwiązania i planować następny najbliższy krok, który uczynię. No i to, o czym wspomniałaś, jak się zadeklaruję… dla naprawdę większości ludzi zadeklarowania się przed grupą, to jest taki kop motywacyjny, który jest… który trudno porównać z czymkolwiek innym. Jeśli rozwijam się jako fotografka, no to nie mam żadnego szefa, nikt mi nie będzie tego kazał robić, nikt mnie nie przypilnuje. I to często powoduje, że to inne zadania zasypują tą miłość, pasję i chęć zdobywania tych nowych umiejętności. A grupa mastermindowa jest pewnym zabezpieczeniem, że to czemu chcemy się oddać z przyjemnością, że po prostu będziemy to robić, bo jest na to wygospodarowany czas oraz ludzie, którzy będą nam w tym pomagać. Czyli na samym początku mastermindy bardzo pomagają w znalezieniu przestrzeni na to, żeby zajmować się tym nowym wątkiem. Natomiast w momencie, w którym jesteśmy już dalej w swojej drodze rozwojowej, mamy doświadczenie już w pracy z klientami, utrzymujemy się, to może być systematyczna praca, może być dalej dodatkowa, ale mamy już swoje doświadczenie i pewne wypracowane schematy to to, co zaczyna doskwierać, to samotność. Bo fotografowie i fotografki najczęściej – podobnie jak w mojej trenerskiej konsultanckiej branży, wygląda to podobnie – my jesteśmy bardzo samotni w prowadzenie tych solo biznesów. Nie mamy z kim wymieniać pomysłów, nie mamy komu się pochwalić sukcesem, nie mamy też za bardzo z kim rozmawiać o trudnościach, które się pojawiają, a te pojawiają się na okrągło, ponieważ taka jest proza prowadzenia własnej firmy, że ciągle pojawia się coś, co wymaga omówienia. I tu z kolei taka grupa to po pierwsze wsparcie w takim utrzymaniu się w kursie, że to nie jest ze mną coś nie tak, że mam trudności tylko po prostu trudności w życiu przedsiębiorcy są czymś obiektywnym i zdarzają się wszystkim. Dostaję pomysły od innych osób jak rozwiązać różne problemy przez co one stają się mniejsze, ale też bardzo istotna kwestia dla osób, które chcą już inwestować swój czas i energię w rozwijanie biznesu. To mastermind jest tymczasem, w którym my skupiamy się nad myśleniem o swojej firmie z takiej strategicznej roli właścicielki, prezeski, kogoś, kto zarządza. I w codziennym pędzie w realizacji zadań my zazwyczaj realizujemy to, co szybko nam wyskakuje i co jest operacyjne. To są codzienne, powtarzalne zadania, bardzo często związane z obsługą klienta. I brakuje nam miejsce na to, żeby usiąść na pupie i się zastanowić czy ten kołowrotek, w którym się kręcimy, to czy to jest na pewno najlepszy dla nas kołowrotek, czy wyniki, które osiągamy są satysfakcjonujące, czy ilość pracy, którą w to wkładamy jest adekwatna do tego, co potem z tego wyciągamy. No i żeby móc rozwijać firmę, trzeba się zatrzymać, pomyśleć, przedyskutować, posłuchać perspektywy innych osób i tym ludziom na dalszym etapie rozwoju swojej działalności, mastermind jest niezbędny do tego, żeby właśnie patrzeć na swoją firmę, na swój biznes jako na pewien system, który mogą rozwijać i który mogą dopasować do siebie w taki sposób, żeby odpowiadał im potrzebom i pozwalał im w codziennym funkcjonowaniu realizować wartości, które mają. Bo biznes powinien służyć człowiekowi i nigdy na odwrót.

Basia: Cudnie. Ale wspaniałe w ogóle… trudne, ale wspaniałe tematy Ania tutaj poruszyłaś. Ja bym w sensie zobacz, takiego paradoksu, bo praca fotografki to jest praca z ludźmi – bezpośrednia praca z ludźmi. No bo przecież… przynajmniej moje kursantki robią zdjęcia ludziom. Wiec my jesteśmy otoczone tymi ludźmi, a i tak w pewnym momencie dochodzimy do czegoś takiego jak samotność przedsiębiorcy, o której Ty dużo mówisz, że masz też problemy, w których pomagasz w ogóle, żeby tą samotność jakby pokonać, żeby sobie z nią poradzić, żeby to sobie wszystko tak super poukładać. Więc to jest niesamowite, żeby w pewnym momencie się zatrzymać, tak jak mówisz i zadać sobie pytanie czy to jak pędzę, to czy to jest faktycznie ten kierunek. I myślę sobie, że na tym właśnie późniejszym etapie, gdzie już mamy ten biznes swój rozwinięty, gdzie już zarabiamy, gdzie już jakby nie mamy takich wyzwań skąd wziąć klientów, a wtedy pojawiają się inne i dopada nas to samotność, to myślę sobie, że to jest taka najkrótsza droga do wypalenia.

Ania: No, zdecydowanie.

Basia: No bo niby są klienci, niby wszystko jest okej, Excel się świeci na zielono, czyli biznes się spina, ale coś nam zaczyna doskwierać. I samo to, że my to zderzymy właśnie… będziemy mieć takie osoby, czyli trafimy do takiego masterminda dobrze skonstruowanego z osobami… nie mówię, że wszyscy tam muszą być wypaleni i wszyscy weźmiemy się za ręce i będziemy mówić: „Jak tu wrócić z tego wypalenia?”. Absolutnie nie o to mi chodzi, tylko chodzi mi o to, że właśnie taki dobrze skonstruowany mastermind z osobami, które mają podobne wyzwania i są na podobnym temacie, myślę sobie, że to jest ogromna siła napędowa do tego, żeby iść do przodu w dobrym kierunku, ale żeby też nie stracić przyjemności z tego, co robimy, tak. Bo to są rzeczy, które na początku jak się zaczyna czy to fotografię, czy to jakiś inny zawód, to my nawet nie wiemy, że one nas w pewnym momencie mogą dotyczyć, a już dalej, dalej w tej drodze, jak już wszystko to sobie tak poukładamy i w sumie super działa, to pojawiają się te inne wyzwania i one… ja nawet nie wiem czy bym powiedziała czy są lepsze, czy gorsze – są po prostu inne i sztuką jest to, żeby znaleźć rozwiązanie dla siebie na dany moment, żeby sobie z nimi poradzić. Ale ja tutaj Ania, chciałabym przejść do takiej kolejnej sprawy, do takiej największej obiekcji czy to fotografek, czy to właśnie takich innych rękodzielniczych chociażby nawet biznesów, no bo tam coś tworzymy. My mamy ten taki kawałek taki artystyczny. Więc co jest obiekcją fotografek bardzo często: „No ale jak to? Jak to ja mam się spotykać z konkurencją? Ja mam im mówić o moich pomysłach? Ja mam mówić o tym, co ja planuję?”. I wiesz, i to po prostu są takie rzeczy, które wiele osób blokują. Ja powiem Ci jak ja to widzę, jakie ja widzę rozwiązanie, jakie ja wymyśliłam rozwiązanie dla osób, które będę zapraszać do mastermindów u mnie, bo myślę sobie, że pierwsza zasadnicza rzecz, od której chciałabym zacząć, to ja cały czas to powtarzam jak mówię z uporem maniaka, że w fotografii nie ma konkurencji, bo każdy fotograf powinien znaleźć swojego klienta, a każdy klient swojego fotografa. No bo to jest jak z tymi kawiarniami, tak. Masz na ulicy pięć kawiarni i one są drzwi w drzwi. I tak Ty po pewnym czasie chodzisz do tej ulubionej, więc znajdujesz tą swoją, w której ta kawa Ci najbardziej smakuje to ciacho Ci najbardziej smakuje i każda z tych restauracji na tej samej ulicy może się utrzymać, jeżeli będzie miała swoich klientów. Myślę sobie – ja to przynajmniej tak widzę – i w fotografii właśnie też ja tłumaczę moim kursantką i cały czas o tym mówię, że naprawdę nie ma konkurencji. Jeżeli Ty robisz swoje, to jesteś unikatowa. I oczywiście wszyscy robimy zdjęcia w plenerze, robimy zdjęcia w makach, robimy zdjęcia w słonecznikach i mogłoby się wydawać: „No dobra, czy ja pójdę do Marysi, do Zosi czy do Zenka, to i tak mi zrobi to zdjęcie w tych słonecznikach”, tak. Tylko że najważniejsze jest to, żeby zrozumieć i ja to też mówię bardzo często, że te zdjęcia, ten produkt końcowy, czyli fizycznie zdjęcie papierowe, które dajemy klientowi to jest dodatek do tego całego doświadczenia, do tego całego experience – ładnie mówiąc w obcym języku, bo to ładnie brzmi – to całe doświadczenie, które ma klient z nami. Bo klient nas wybiera z konkretnego powodu. Klient do nas przychodzi z konkretnego powodu. I to wszystko jest dużo bardziej rozbudowany temat, ale kończąc, jakby te tutaj moje wywody odnośnie konkurencji, ale chciałam, żeby to wybrzmiało, bo wiele osób po prostu o tym nie wie i nie zdaje sobie z tego sprawę i myśli sobie: „Dobra, to ja tu nic nikomu nie powiem, no bo to bezpieczniej. Bo jak ja powiem to już w ogóle ktoś to zrobi wcześniej ode mnie”. Więc ja chciałabym podkreślić jedną rzecz, że mastermind to jest bezpieczna przestrzeń, w której w ogóle jest coś takiego jak kontraktowanie i bardzo bym Cię Ania prosiła za chwilkę, żebyś o tym powiedziała, bo może wiele osób też się bać tego, że: „No dobra, pójdę, powiem im tam, a oni zrobią to przede mną i w ogóle ja zostanę z niczym”. Więc nie, mastermind to jest taka bezpieczna przestrzeń, a ja myśląc właśnie o mastermindzie dla fotografa, to myślę sobie też o tym, że jeżeli na przykład są dziewczyny, tak jak ja mam w Akademii – ja mam ogromną przyjemność pracować z kobietami z różnych części świata. Mam kursantki ze Stanów, mam kursantki z całej Europy tak naprawdę, więc jakąż one są dla siebie konkurencją, jeżeli działają totalnie w innych krajach, tak. Nawet jeżeli ktoś działa w Polsce, ktoś na północy, ktoś na południu, to jakąż są nawet wiesz, terytorialnie dla siebie konkurencją, tak. Więc Ania, chciałabym Cię tutaj poprosić, żebyś się wypowiedziała na temat tej właśnie konkurencyjności. A druga sprawa, żebyś też troszkę więcej powiedziała o tej bezpiecznej przestrzeni w mastermindzie. Dzięki czemu to przestrzeń staje się bezpieczna? Bo myślę sobie, że to jest też temat, który jest bardzo, bardzo istotny.

Ania: Poruszyłaś Basia niezwykle istotną kwestię, bo temat konkurencyjności i tego czy ktoś mi ukradnie pomysły, czy mi nie ukradnie i poczucia bezpieczeństwa i zaufania, to jest fundament grupy mastermindowej. Ta magia, której ludzie doświadczają w mastermindzie, że przychodzą z problemem, a wychodzą uskrzydleni, możliwa jest właśnie dzięki temu, że w bezpiecznej przestrzeni, budując relacje bazujące na zaufaniu do siebie nawzajem, ludzie otwierają się, mówią o tym, co autentycznie sprawia im trudność i dostają bardzo autentyczne i jednocześnie zupełnie bezinteresowne wsparcie. I teraz konkurencja, to jest wytwór naszej kultury. To czy ja postrzegam drugiego człowieka jako fotografka inną fotografkę, jako moją konkurencję czy nie jest tylko kwestią tego, w jaki sposób zdecyduję się myśleć o tej sytuacji. I to ja jako człowiek decyduję, co to dla mnie znaczy, że ktoś jest moją konkurencją i na ile to jest dla mnie zagrażające zjawisko, a na ile nie. Świat fotografek jest bardzo podobny do świata trenerów biznesowych pod tym względem, że na pierwszy rzut oka w jednej i w drugiej branży my robimy to samo. Wy robicie zdjęcia na przykład w plenerze dzieciom, ja zajmuję się uczeniem ludzi, w jaki sposób się komunikować i współpracować. Takich osób podobnych do mnie, które robią to samo, czyli prowadzą szkolenia w bardzo dużym uproszczeniu z komunikacji i współpracy jest milion pięćset sto dziewięćset. Jednocześnie środowisko trenerskie, w którym pracuję, ono jest całkowicie pozbawione myślenia o tym, że my jesteśmy dla siebie nawzajem konkurencją. I bardzo chciałabym, żeby ten sposób myślenia rozprzestrzenił się dalej. Dlatego, że każdy z nas to, co robi, czego uczy, poprzez to, że my to robimy sobą i jeśli robi się zdjęcia, to to też się robi sobą. Jakby aparat jest tylko narzędziem, które pomaga, ale to kluczowy jest człowiek, który stoi za tym aparatem i to jak poprowadzi cały ten proces. Więc de facto przez to, że każdy z nas jest inny, to każdy z nas ma swojego klienta, który sięgnie właśnie po nas. Szkoleń z komunikacji jest milion, ale ludzie, którzy przychodzą do mnie, oni chcą szkolenia ze mną. I czy ono się nazywa komunikacja, asertywność czy cokolwiek innego staje się wtórne, bo oni wiedzą, że to ze mną chcą rozwiązać konkretny problem albo osiągnąć określony rezultat. I to na to „ze mną” wpływa moja osobowość, mój sposób pracy, mój sposób obsługi całego procesu, pewne nieuchwytne elementy, które wynikają z mojej tożsamości i przekładają się na to, jak ja pracuję i są totalnie unikatowe. I gdyby dwie osoby zrobiły szkolenie według tego samego scenariusza i z tymi samymi materiałami, to doświadczenie ludzi będzie inne. Identyko jest z fotografią. Tak jak powiedziałaś, to co jest na zdjęciu, chociaż jeśli porównamy zdjęcia pomiędzy fotografami, to one się różnią ja bym powiedziała, klimatem. Nawet jak one są w plenerze, nawet jak one są w makach, to nadal będzie widać, że to są różne dusze, które robiły te fotografie, tak. Więc tutaj ta różnica nawet jest widoczna na poziomie samego zdjęcia dla osoby, która jest z zewnątrz. Ale to co jest na zdjęciu, to nie jest tylko obrazek, który się naświetlił na materiale. To jest cała historia, która jest podsumowana na tym obrazie. To jest doświadczenie ludzi, którzy z jakiegoś powodu przyszli zrobić to zdjęcie, czegoś wspólnie doświadczyli w czasie procesu powstawania tego zdjęcia, a potem też w procesie przyjmowania tego zdjęcia z powrotem od osoby, która je zrobiła. I to wszystko powoduje, że kontakt z każdą fotografką jest kompletnie unikatowy. I czasami może być tak, że ta sama osoba będzie wolała pracować z Basią, a czasami z Agnieszką w zależności od tego, jaka będzie jej potrzeba chwili albo w ogóle, ponieważ będzie czuła pewne takie powinowactwo ja bym powiedziała na poziomie dusz. Będzie zawsze wybierała właśnie tą jedną osobę, ponieważ to są właśnie te zdjęcia i ten klimat, ta magia, która temu towarzyszy, która jest absolutnie unikatowa i nie do podrobienia. I nawet jeżeli jedna fotografka wymyśli sobie, że ona w takim razie teraz do albumów ze zdjęciami będzie dodawała suszone kwiaty jako dodatkową dekorację i druga sobie pomyśli: „O, świetny sposób, też to zrobię”. To i tak wykonanie oraz odbiór tego przez klienta będą zupełnie inne. Więc obiektywnie to, co my nazywamy konkurencją, raczej jest naszym wyobrażeniem na temat tego, co się potencjalnie może wydarzyć i takim sposobem na to, żeby gdzieś umiejscowić obawy, nie. Na kogoś zepchnąć moje lęki. No bo jest ktoś zewnętrzny, kto mi potencjalnie zagraża. W rzeczywistości nie do końca tak działa i jest naprawdę wąski margines działań takich powiedziałabym przedsiębiorczych, gdzie rzeczywiście ten aspekt ma znaczenie. Jak mówimy o wzorach przemysłowych, o patentach, o odkryciach naukowych, tam zgadzam się – rzeczywiście pewne rzeczy są totalnie unikatowe i jakby jednoznaczne przypisanie autorstwa ma ogromne znaczenie, ale w tych działalnościach, które my prowadzimy naprawdę, to my możemy zdecydować czy się przejmujemy tą konkurencyjnością czy nie. No jak dodatkowo dołożymy do tego właśnie ten aspekt geograficzny, czyli no małe są szanse, że ja jednocześnie będę sobie robiła zdjęcia w Poznaniu i w Berlinie. No albo robię je w jednym miejscu, albo je robię w drugim miejscu. Znam fotografki, które jeżdżą po świecie i robią sesje wiesz, w różnych miejscach, ale to też jest pewien szczególny rodzaj usług i one pod tym względem są kompletnie unikatowe. Więc jak te usługi są rozłożone w przestrzeni geograficznej, no to już naprawdę tutaj o konkurencję bardzo, bardzo ciężko.

Basia: Nie ma mowy.

Ania: Ale nawet wiesz w ramach jednej… jakby jednego dużego miasta. Jak mamy malutką miejscowość być może jest inaczej, ale nawet jak mówimy o Poznaniu, w którym ja na co dzień mieszkam. Tutaj fotografów jak wróbli, no nie. I nadal jest tak, że jeden fotograf jest w stanie przeprowadzić tylko określoną ilość sesji fotograficznych, obsłużyć tylko określoną ilość klientów w danym momencie i obrobić tylko pewną, określoną ilość materiału, ponieważ doba ma ograniczony czas, a jeszcze fajnie oprócz pracy zajmować się czymś przyjemnym w swoim życiu. W związku z tym żadne z nas nie jest w stanie swoimi usługami objąć całego świata. Więc po co bić się o coś, czego nie jestem w stanie zjeść. Dużo lepiej jest dzielić się ze sobą swoimi mocnymi stronami i specjalnościami, i budować wzajemne sojusze i partnerstwa, które wspólnie pomagają nam lepiej odpowiadać na potrzeby naszych klientów. Na moim rynku trenerskim to się dzieje bardzo skutecznie, ponieważ my wiemy, kto się w czym specjalizuje, jakie są jego mocne strony. I na przykład jak pojawia się sytuacja, w której mam klienta, ale nie mogę go obsłużyć, bo mam zajęty kalendarz, to mogę znaleźć kogoś, kto w uczciwy sposób, nie podbierając mi potem tego kontaktu, zrealizuje to szkolenie, dzięki czemu wszyscy są wygrani. Albo mogą się pojawić eventy – jak myślę sobie o świecie fotografek. Pojawi się wielka konferencja, której obfotografować jedna kobieta nie jest w stanie, bo po prostu będzie trzysta osób. W związku z tym, mając dobre relacje z innymi dziewczynami, które umieją w tę robotę, może zaprosić do współpracy kogoś, z kim bazując na zaufaniu, będą w stanie stworzyć naprawdę świetny projekt i świetny material. Więc konkurencja zaczyna się w naszej głowie i bardzo jest związana z lękiem, z obawami i ze strachem. I powiedziałaś, że mastermind to jest bezpieczna przestrzeń i że to się robi poprzez kontraktowanie, czyli poprzez umawianie się na współpracę. To jest rzeczywiście kluczowy element tego, żeby zbudować pewne ramy, w jakich my funkcjonujemy. Boimy się tego, co jest nieznane. Lęk wywołuje to, kiedy nie wiemy, co się wydarzy i czego możemy się spodziewać od sytuacji od innych ludzi. I teraz zaufanie w mastermindzie buduje się kilku etapowo. Pierwsza rzecz, to my wybieramy sobie ludzi, z którymi współpracujemy. Jeśli grupa jest niezależna, czyli taka samozarządzająca się, to ludzie muszą się ze sobą spotkać, poznać i sprawdzić czy oni chcą ze sobą pracować i czy spełniają kryteria doboru, o których mówię i w podręczniku, i w kursie. Jeżeli to działa, to następnym krokiem jest umówienie się na zasady współpracy, czyli kontraktowanie. I to sprowadza się do tego, że my wspólnie planujemy, jak będzie wyglądało to, co razem robimy, co będziemy robić, a co nie, co jest dopuszczalne jako zachowanie, a co nie. Ponieważ wiemy, co się będzie działo w czasie spotkań, no to siłą rzeczy napięcie i lęk pomału opada. Jeszcze silniejszy wpływ na to… na ten proces budowania zaufania ma moderator. Czyli jeśli mamy grupę prowadzoną przez profesjonalistę, który umie zajmować się procesem mastermindowym i prowadzić go w taki sposób, żeby uczestnicy naprawdę mogli wycisnąć z siebie nawzajem tysiąc procent, to taki moderat – tak jak Ty Basia to robisz, bo już znasz znaczenie tego, tak – to ten proces budowania zaufania związany jest z tym, że zanim ludzie zaczną ze sobą pracować, najpierw się muszą poznać. I moderator się tym zajmuje, żeby ci ludzie mogli się poznać i sprawdzić czy oni w stosunku do siebie właśnie czują się – przynajmniej na początek, chociaż tak zgrubnie – bezpiecznie czy coś trze. Potem moderator przeprowadza całą grupę przez ten proces ustalenia wzajemnych zasad i tego, jak my to razem zrobimy, żeby było bezpiecznie i żeby było efektywnie. I potem też moderator stoi na straży tego kontraktu, czyli dba o to, żeby rzeczywiście to bezpieczeństwo, które zostało przez wszystkich ustalone – na samym początku oczywiście, że deklaratywnie – to żeby ono potem się realizowało w określonych zachowaniach i działaniach i żeby stało się czymś, co jest żywe. I dzięki temu, że wiemy, co się będzie działo, że mastermind ma bardzo określoną, z góry przewidzianą strukturę wiadomo, co będzie krok po kroku, to to powoduje, że my jesteśmy w stanie trochę wyciszyć nasze wewnętrzne lęki, uczestnicząc w grupie mastermindowej, otworzyć się na drugiego człowieka i zacząć z nim powoli budować relację. Oczywiście, że to nie jest tak, że spotykam się z ludźmi na pierwszym spotkaniu mastermindowym i ja już im wszystko opowiem jak na spowiedzi. No wiadomo, że nie. To jest proces otwierania się. Ale żeby to zaufanie mogło się pojawić, potrzebne są pewne działania i struktura, które umożliwią jakby kiełkowanie tym nasion. I bez zaufania pomięty ludźmi nie będzie dobrego mastermindu. To będzie gadanie… być może tam się będą pojawiały jakieś wyzwania, być może się będą pojawiały jakieś propozycje, jak to rozwiązać, może być jakaś wymiana myśli, burza mózgów, ale tej magii płynącej z głębokiego wsparcia, z życzliwości i akceptacji drugiego człowieka ze wszystkim tym, jaki on jest, no tego zabraknie. A te mastermindy Basia, który my robimy, bo jesteśmy koleżanki po fachu, tak, jak moderatorki…

Basia: Ja wyszkolona przez Ciebie, więc Ty dłużej i jakby bardziej doświadczona.

Ania: Ale jakby sama dobrze wiesz i znasz też to z roli uczestniczki, że ta potężna siła, która drzemie w grupie mastermindowej to nie tylko te pomysły i ta taka powiedziałabym techniczna wymiana zdań, ale właśnie to, co dzieje się pomiędzy ludźmi na tym psychologicznym poziomie  akceptacji, wsparcia, zrozumienia, życzliwego słuchania, bez oceniania drugiego człowieka. I to jest coś, co karmi nas jako ludzi. A my prowadząc firmę jesteśmy przede wszystkim ludźmi. Więc w mastermindzie dobrze zbudowanym, dobrze prowadzonym, my dostajemy wartości, które są istotne z perspektywy samego biznesu, ale dostajemy też ogromną ilość wartości, które są istotne z perspektywy nas jako ludzi, którzy prowadzą te biznesy. A zasada zawsze jest jedna jak w samolocie – wtedy, kiedy pojawiają się trudności, najpierw maseczkę tlenową trzeba założyć sobie, a dopiero potem zajmować się biznesem. I w kontekście budowania i utrzymywania takiej stałej motywacji napędu do działania. To są te obszary, nad którymi ja pracuję z klientami. I co zrobić, żeby mi się chciało. Właśnie to – najpierw trzeba dbać o siebie jako człowieka, o swoje potrzeby i wtedy, kiedy one są nakarmione, mogę naprawdę z pełną swoją wewnętrzną mocą zajmować się rozwijaniem i prowadzeniem firmy. No i w takim wymiarze z tym pełnym zaufaniem mastermind działa jak paliwo rakietowe.

Basia: Bo mamy te wszystkie potrzeby zaopiekowane, tak. Mamy zarówno te takie techniczne, biznesowy, bo po to tam przychodzimy, ale też takie ludzkie, że tam jest po drugiej stronie człowiek, ja mam ustalone zasady, mamy strukturę i to bardzo porządkuje. To naprawdę jest coś, dzięki czemu myślę sobie, że wiesz, też jest taka równość w tym mastermindzie, bo tam są określone sloty czasowe, w których jest twój czas. I to jest też takie myślę sobie, bardzo ważne dla osób, które na przykład są bardziej ciche, tak. No bo są osoby, które są takie, że wpadają i mogą mówić przez godzinę ich nie zatrzymasz, a są takie, które czekają na tą swoją kolej. A w mastermindzie to jest wyrównane. Na przykład jeżeli mam moderatora, to on pilnuje czasu i wtedy okej, teraz ta osoba, teraz ta osoba. Pilnuje tego, żeby nikt nikomu nie przerywał, bo to też jest ważne, żeby każdy mógł się wypowiedzieć. Więc myślę sobie – moja jest taka opinia, zaraz poproszę Ciebie o Twoją – że na początku… ja mówię to z mojego doświadczenia, wiesz, nawet nie jako moderatorki, ale jako uczestniczki mastermindu, bo zanim ja jeszcze trafiłam na Ciebie, zanim się dowiedziałam, co to jest ten mastermind, zanim zaczęłam się w tym kierunku szkolić u Ciebie, to ja przed tym jeszcze, przed tą całą właśnie wspaniałą historią świadomych mastermindów, brałam udział w mastermindzie, w którym myślałam, że jest mastermindem, tak. I tam właśnie ja doświadczyłam czegoś takiego… bo ja nie jestem osobą taką wyrywną. Jestem raczej tą osobą, która czeka na swoją kolej, tak. Pomimo tego, że tylko właśnie w podkaście jest tak, że ja mówię i mogę sprawiać wrażenie takiej osoby bardzo ekspresyjnej i tak dalej, no to jestem introwertykiem absolutnie. Więc ja byłam tą osobą, która tak sobie czekała. I były momenty, w których ja się nie do oczekiwałam tego swojego czasu, tak. I miałam takie poczucie straconego czasu, mówiąc zupełnie szczerze, no bo miało być tak, że każdy miał dostać dla siebie coś, miało być tak, że każdy miał mieć przestrzeń. Tej przestrzeni nie było. I tak sobie myślę teraz, że z perspektywy czasu, gdyby na przykład takim moim pierwszym mastermindem, do którego sobie przystąpię, jestem i tak dalej, byłby taki mastermind moderowany, to ja miałabym nawet szansę dowiedzieć się: „Aha, to tak to powinno wyglądać. Aha, no to tutaj jest jakaś struktura. Tutaj to każdy jest na równi”, to nawet później tworząc sobie nawet swoje mastermindy bez moderowania, to miałabym tą świadomość, jak to ma wyglądać. Ja pamiętam jak na kursie u Ciebie moderatorów właśnie, ja powiedziałam takie zdanie i przytoczenie tutaj, bo ono myślę, że jest bardzo istotne. Jak ktoś ma dzieci to proszę teraz zatkać uszy. Bo ja mówię: „Co innego to jest taki prawdziwy mastermind, a co innego to jest takie [01:00:35], czyli takie coś nie wiadomo co, co niby jest, wiesz… ale to najlepiej według mnie określa, no bo nam się wydaje, nie. Nasłuchamy się – mastermindy takie super. Są jakieś tam wyjazdowy, jest coś tam, coś tam, nie. I my myślimy: „Dobra, jak wszyscy mówią, że to takie fajne, to ja pójdę”. Gdzieś tam się ludzie skrzykują na różnych grupach „zróbmy mastermind” i się spotykają i w sumie nie wiadomo co z tym zrobić, nie. Czasem to schodzi na takie tory: „A, pogadajmy co u Ciebie”. Czasem to schodzi na takie tory, że właśnie ktoś jest tym takim główny, wiodącym i w pewnym momencie nawet przejmuje rolę takiego mentora, co absolutnie nie powinno przybierać właśnie takiej formy. Ale ja uważam, że to po prostu – przynajmniej u mnie tak było – to po prostu wynikało z niewiedzy. Mastermind fajnie się nazywa, mówią, że skuteczne, no to idźmy w to, nie. A mamy takie momenty, w których faktycznie potrzebujemy tego wsparcia i  myślimy: „Dobra, mówią, że fajne, to idźmy”. Ale wchodząc w mastermind, który tak naprawdę nie jest mastermindem, tylko [01:01:36] to nie dość, że my nie zyskamy – ja nie mówię, że zawsze. Ja odnoszę się teraz do moich doświadczeń, ale śmiem twierdzić, że no jak ktoś nie wie, co robi, to po prostu tak jak mówiłaś z tym biszkoptem, no niby wiesz, że trzeba upiec biszkopt, niby wiesz jakie są składniki, ale tam też kolejność dodawania ich jest istotna, też rodzaj mąki jest istotny. No to to wszystko jest istotne, tak. To na zasadzie albo wiem jak to zrobić, albo mi się wydaje jak to zrobić. I ja – to jest moje osobiste zdanie, każdy ma prawo się z nim nie zgadzać, ale ja myślę sobie, że pierwszy mastermind, do którego wchodzimy, to powinien być taki moderowany, żebyśmy w ogóle zobaczyli, co to jest, z czym to się je, bo faktycznie wtedy poczujemy tą magię tego i wartość jaka z tego płynie. Nie zepsujemy sobie tego. Bo ja szczerze po tym pierwszym mastermindzie miałam takie poczucie: „W ogóle mi to nic nie dało”, nie. Miałam poczucie takiego po prostu straconego czasu i takiego czegoś… taka się okłamana poczułam wiesz Ania, bo miało być niby tak super, miało tak wzmacniać na wielu wiesz, poziomach, a to się nie wydarzyło. I prawda jest taka, że ja w pewnym momencie zrezygnowałam z tego masterminda, bo mi to nie przynosiło nic. Wręcz po prostu robiło mi coś takiego: „No przechodzę, no jestem, no fajnie. Na tyle na ile potrafię, wspieram, ale ja z tego nic nie wynoszę”. I to myślę sobie, że absolutnie nie powinno tak być. W mastermindzie my się mamy w moim odczuciu wszyscy napełniać tak samo. Może być tak, że na jednym spotkaniu, nie wiem, ja dostanę więcej, na drugim spotkaniu ja komuś dam więcej. Bo tutaj też nie chodzi o to, żeby było jak od linijki i tam po prostu wiesz, tak jak jest w szachach, że jak zdobędziesz punkt, to przyciskasz: „O, punkt”. Nie, absolutnie nie. Ale jak mamy dobrze dobranych tych ludzi, mamy dobry kontrakt, mamy to wszystko super zgrane, to naprawdę z tego jest taka moc i wychodzi się napełnionym. Ja mogę porównać ten, w którym byłam i kolejne, w których już świadomie byłam, no to to jest coś absolutnie zupełnie innego. To jest po prostu jak jedzenie pysznego, puchatego biszkopta versus takie wiesz, zyganie widelcem do zakalca, który miał być wiesz… który miał być biszkoptem. Więc jak to jest Ania według Ciebie, jak to jest z tymi… jakie są plusy może tych moderowanych mastermindów? Może w tą stronę zadam to pytanie.

Ania: Mastermind to narzędzie. Jak aparat fotograficzny. No i są… operacji czy jakby robienia zdjęć, czy efektu pod tytułem zrobione zdjęcia, do tego możemy dążyć na różne sposoby. Możemy się chcieć nauczyć tego samodzielnie, co przy poziomie komplikacji dzisiejszych aparatów, jak w ogóle nie przeczytam żadnej instrukcji to będzie różnie. Po prostu będzie różnie. Mogę, nie wiem, przeczytać książkę, wziąć udziału wiesz, w Twoim kursie, dołączyć do Twojej Akademii albo mogę poprosić profesjonalnego fotografa, żeby zrobił mi takie fotografie, jakich potrzebuję do określonego celu. Z mastermindem jest tak samo. Możemy wybrać w jaki sposób chcemy rozpoczynać przygodę z tym narzędziem. Samodzielnie i na wariata może się udać. Znam przypadki, że ludzie skrzykiwali się, coś tam sobie uzgadniali i generalnie byli zadowoleni i byli nakarmieni. Mój pierwszy mastermind, w którym brałam udział, który w ogóle rozpoczął moją przygodę kilkanaście lat temu z tym narzędziem, to taki właśnie był. Myśmy tam nie miały bladego pojęcia, jak to powinno wyglądać. Tą całą wiedzę psychologiczną, którą teraz wplotłam w ten model, tak, która gwarantuje jego skuteczność, to ja to dzisiaj wiem, ale wtedy – wtedy działaliśmy na czuja. I generalnie wyszło, więc w sumie można. Niestety najczęściej doświadczenia są takie jak Twoje, czyli… ponieważ ludzie przystępują do mastermindu, każdy ze swoimi oczekiwaniami, które najczęściej są nienazwane, ze swoimi doświadczeniami, ze swoimi lękami, z marzeniami, które stoją za tym działaniem, no to to jest trochę tak, jakbyśmy zupełnie przypadkowo do miski nawrzucali całkowicie przypadkowych składników, no i teraz każdy patrzy, co w środku wyrośnie. Jeden myśli, że z tego będzie sałatka a drugi myśli, że z tego będzie placek ze śliwkami. Najczęściej wychodzi z tego nic. W sensie zmarnowany czas i raczej więcej niesmaku. Więc zdecydowanie zachęcam do tego, żeby rozpoczynając swoją przygodę z mastermindem się do tego przygotować. I faktycznie doświadczenie moderowanego mastermindu szczególnie jeśli on jest prowadzony moją metodą, powoduje, że ludzie wiedzą, jak to ma wyglądać i cała masa uczestników z grup, które ja prowadziłam dzisiaj masterminduje sobie już beze mnie. Oni się w różnych konfiguracjach ze sobą składają i dogadują. I ponieważ wiedzą jak to ma przebiegać, to oni tak naprawdę naśladują to, co robiłam z nimi ja i są w stanie…

Basia: Oni mają od Ciebie ten dobry przepis na ten biszkopt.

Ania: Tak, dokładnie. Mają ten dobry przepis. W związku z tym dzisiaj są w stanie z bardzo podobną skutecznością realizować te działania we własnym zakresie. Więc to jest jeden tryb. Ale nie każdy ma możliwość trafić do grupy i na takiego moderatora też choćby z tego względu, że nas jest teraz ciągle jeszcze relatywnie niewiele biorąc pod uwagę skalę potrzeb. No ale nie każdy ma możliwość trafić na moderatora, nie zawsze ten moderator ma akurat miejsce w grupie, która jest do nas dopasowana, więc nie zawsze będzie taka opcja. Wtedy można i zachęcam do tego, żeby budować grupy niezależne, czyli takie samozarządzające się. Ale wtedy koniecznie trzeba się do tego przygotować. Naprawdę. Ja napisałam ten podręcznik tylko troszeczkę z potrzeby pogłaskania swojego ego. Troszeczkę. Pierwszą przyczyną było to, że jak rozmawiałam z przedsiębiorcami o ich trudnościach, które mają i widziałam, że mastermind byłby świetnym narzędziem, który mógłby im pomóc, to oni niekompletnie… nawet jak w kilku słowach wyjaśniałam, na czym rzecz polega, to to dla nich było za mało, żeby móc zacząć to dla siebie robić. I stworzyłam ten model, stworzyłam to narzędzie i odbudowałam to… jakby wbudowałam całą tą teorię psychologiczną, która w środku powoduje, że ten mechanizm dobrze działa, właśnie po to, żeby ludzie dostali prostą instrukcję – robisz to, robisz to, robisz to i wyciągasz na koniec upieczony, puchaty biszkopt z piekarnika. Żeby to było bardzo, bardzo jasne. Więc można to zrobić samemu, ale wtedy zachęcam do tego, żeby jednak sięgnąć po sprawdzony model, który po prostu działa, bo ta psychologia, która go napędza działa pomiędzy nami. To nie jest kwestia jednego mojego doświadczenia i pomysłu na to, jak to powinno wyglądać, tylko dużo bardziej złożonego systemu, który jest pod spodem. No ale o tym to opowiadam moderatorom, żeby oni rozumieli, a po prostu przedsiębiorcę interesuje, że ma wykonać krok jeden, krok drugi, krok trzeci, krok czwarty. To się do tego sprowadza. Rola moderatora w mastermindzie jest trochę bardziej złożona i zdecydowanie bardziej odpowiedzialna. Dlatego, że wtedy, kiedy grupa jest samozarządzająca się, to odpowiedzialność za to, co dzieje się w grupie za jej efektywność, za to, jak przebiegają spotkania, to ona jest równo rozłożona pomiędzy uczestników tej grupy. Natomiast w momencie, w którym pojawia się profesjonalny moderator, który bierze pieniądze za to, że świadczy określoną usługę, to on – ten moderator albo ta moderatorka – bierze na siebie odpowiedzialność za to, że tak poprowadzi współpracę pomiędzy ludźmi, że każdy z nich dostanie to po co przyszedł. Będzie miał dobre warunki, bezpieczne warunki do tego, żeby mógł realizować swój cel. I oczywiście moderator nie zrobi tego, że ktoś zrealizuje swój cel, bo to uczestnik działa. Natomiast zadanie moderatora polega na tym, żeby stworzyć taką przestrzeń, żeby temu człowiekowi było najłatwiej, jak to jest tylko możliwe. No i wydawać by się mogło: „No dobra, no ale to jakby skoro można się skrzyknąć samemu, można się dobrać samemu, no to po co ta zewnętrzna osoba?”. Pierwszy aspekt jest taki, że jak mamy moderatora, to wszystkie te kwestie związane z odpowiednim zbudowaniem grupy, umówieniem grupy i takim technicznym, organizacyjnym prowadzeniem grupy to jest coś, co przechodzi całkowicie na stronę moderatora. Więc bardzo duża ilość pracy, zaangażowania, czasu jest przełożona na profesjonalistę. Ale to jest powiedziałbym dwadzieścia procent moderatorskiej pracy, bo osiemdziesiąt procent tej pracy, to jest takie zarządzanie czasem, energią i tematami omawianymi w czasie spotkań, żeby ludzie wychodzili z nich nakarmieni, usatysfakcjonowani i gotowi do tego, żeby przejść do działania. Moderator szczególnie taki, który umie swoją robotę, to jest osoba, która potrafi zadbać o to, żeby osoby, które strasznie dużo lubią gadać, mogły się trochę wygadać, ale nie zgadały reszty. Tworzą przestrzeń dla tych, którzy jeżeli są introwertyczny i wycofani to, żeby dalej mieli swoje bezpieczne miejsce i głęboką pewność, że nie zabraknie dla nich czasu. Że i oni zostaną zauważeni i że oni zostaną wsparci nie tylko na poziomie takim, żeby introwertyk mógł zadać swoje pytanie i dostać rozwiązania, ale też wtedy, kiedy jest ta burza mózgów, kiedy wszyscy odpowiadają, no to tu moderator też może zadziałać w taki sposób, żeby wszyscy mogli dać swój wartościowy wkład niezależnie od tego, jaki jest ich preferowany styl komunikacji. A my naprawdę działamy bardzo różnie. Niektórzy po prostu jak torpedy pada pytanie i od razu jest milion pomysłów, a inni z kolei potrzebują się chwilę zastanowić, wyciszyć. Czasami w ogóle potrzebują chwili ciszy zanim zaczniemy gadać. I tymi rzeczami, obserwacją tych procesów i dostosowaniem tego, jak prowadzona jest grupa właśnie pod potrzeby tej grupy, z którą pracuję, no tym zajmuje się moderator. I to jest intensywna praca cały czas na sobie, ale też i na tym, z jakimi ludźmi ma… z jakimi ludźmi ma do czynienia. No i też jak pojawiają się sytuacje, w których ktoś naprawdę utyka i przestaje robić swoje zadania w cudzysłowie domowe, tak, te, które mają go doprowadzić do celu, moderator jest osobą, która wspiera w odnalezieniu przyczyny i w rozwiązaniu przyczyny. Jeżeli zdarzają się sytuacje, w których… ja naprawdę wielokrotnie byłam świadkiem tego, któryś z uczestników stawał w niezwykle trudnej sytuacji dla siebie osobiście, to ten czas, który normalnie poświęcany jest na rozwiązywanie problemów i generowanie pomysłów był czasem, który poświęcaliśmy na wysłuchanie i zrozumienie. I zrobienie tego w taki sposób, żeby to się nie zrobiła żal grupa albo pseudo grupa wsparcia paraterapeutycznego, nie. No tu się zaczyna robić ślisko. To moderator przez to, że jest osobą z zewnątrz, obserwuje cały proces z boku jest w stanie tak wychwycić i poprowadzić tą rozmowę, że ktoś może się wyżalić, ale nie zamieni się to w działanie, które de facto będzie dla wszystkich szkodliwe. Bo świetnie powiedziałaś, że grupa mastermindowa nie jest grupą terapeutyczną. Nie jest. Tak samo jak grupa mastermindowa nie jest narzędziem, żeby poradzić sobie z wypaleniem zawodowym. Mastermind świetnie będzie działał profilaktycznie, żeby do niego nie doprowadzić, nie. Natomiast jeżeli człowiek jest już wypalony, to mastermind nie leczy. Mastermind służy do tego, żeby przechodzić do działania. I moderator jest tą osobą, która tymi naszymi ludzkimi różnymi tkliwościami, ale też i mechanizmami obronnymi, które się pojawiają, potrafi w umiejętny sposób zarządzić tak, żeby każdy mógł skorzystać. Bo jest jeszcze jeden ważny aspekt. W mastermindzie jak już trochę zbudujemy, to zaufanie to zaczynamy mówić o rzeczach, które są dla nas trudne i które nas blokują. I wtedy, kiedy słyszymy z zewnątrz pomysły i perspektywy, które są niezgodne z tym, co my mamy w środku, kiedy pytania, które padają, zaczynają kruszyć przekonania, które kierują naszymi decyzjami i zachowaniem, to to jest trudne. To jest naprawdę trudne. To jest wyzwanie. I w tym momencie bardzo często w uczestnikach, którzy siedzą na krześle miłości, czyli których sprawa jest omawiana, mogą uruchamiać całkowicie nieświadomie mechanizmy obronne… psychologiczne mechanizmy obronne takie, które mamy wyćwiczone gdzieś tam z wczesnego dzieciństwa. I to się dzieje całkowicie poza świadomością. Po prostu ktoś mówi mi coś, co jest dla mnie trudne, więc ja się bronię. Na przykład ktoś daje pomysły, ja mówię: „Tak, ale to się nie da”. „Tak, ale próbowała”. „Tak, ale z moją grupą docelową”. I każdy pomysł jest…

Basia: „Ale to nie u mnie”, nie.

Ania: Dokładnie tak. I każdy pomysł jest zbijany. I moderator to jest taka osoba, która po pierwsze u mnie przewidzieć takie sytuacje, więc już na samym etapie przyjmowania pytania… zadawania pytania potrafi jednak przeformułować, żeby to ryzyko uruchomienia się tych mechanizmów obronnych było jak najmniejsze, ale też wie, jak zareagować wtedy, kiedy ta partnerska wymiana ze względu na nasze różne wewnętrzne psychologiczne schematy, które nami kierują, kiedy ona zostaje zaburzona. Wtedy moderator może znowu tą ścieżkę oczyścić, ale do tego potrzebna jest osoba pierwsza, która jest na zewnątrz, która obserwuje ten proces z boku, bo ze środka to się tego nie da ani zobaczyć, ani za bardzo z zrobić. No i jednocześnie też musi być osoba, która ma pojęcie o tym, co się dzieje w jaki sposób mądrze zareagować, żeby to było wspierające dla uczestników i w końcowym rezultacie dało im takie poczucie, że mają pomysł co zrobić oraz przekonanie wewnętrzne: „Jestem w stanie to zrobić”. Więc rola moderatora na tym etapie prowadzenia samych rozmów jest niezwykle istotna i bardzo bazuje na… po prostu na psychologii i na skutecznej, efektywnej komunikacji.

Basia: Bo tutaj tak naprawdę wiele w trakcie może się wydarzyć i może być tak, że te emocje wezmą górę i wtedy wiesz, ten plan, z którym przychodzimy, ten cel, z którym przychodzimy idzie totalnie w odstawkę. I to jest mega właśnie istotne, żeby to wychwycić, żeby ja myślę sobie tak patrząc na to nie popsuć tej atmosfery w grupie, nie. Bo tam się jednak spotykają ludzie z różnych światów. Tam się spotykają ludzie, którzy wcześniej się nie znają, tam się spotykają ludzie, którzy tak jak mówisz, mogą mieć różne przekonania, różne rzeczy w nich siedzą. Zresztą każdy z nas jest inny. I wychwycenie tego, żeby ten cel, po który się spotkaliśmy tak naprawdę, ten cel, z którym przychodzimy, żeby był przewodni i żeby on nie był niczym przykryty, żeby nie był niczym wiesz, gdzieś tam w międzyczasie jakimiś emocjami właśnie zawiadywany, to to myślę sobie, że to jest bardzo, bardzo ważne. I praca takiego moderatora myślę sobie, że też jest bardzo odpowiedzialna. Bo jasne, my nie bierzemy odpowiedzialności za cel, nie. Nie bierzemy odpowiedzialności za efekty tej osoby, ale bierzemy odpowiedzialność trochę jak poprowadzimy tą drogę, tak. Czyli od nas zależy tak naprawdę jak to się będzie… jak ta przestrzeń będzie wyglądała, jak ta atmosfera będzie w tej grupie wyglądała. I to jest myślę sobie niezmiernie, niezmiernie ważne. I ta struktura, której po prostu trzeba się trzymać, bo uważam, że jak coś nie ma struktury… bo te spotkania nie są piętnastominutowe. To tak naprawdę trzeba sobie powiedzieć, że jeżeli mam, nie wiem, cztery, pięć osób w grupie to to są na przykład dwie godziny, więc tam w ogóle żeby… wiesz, żeby skupić się na tym wszystkim, żeby nie było tak, że pierwsza osoba no to tam wszyscy na petardzie odpowiadają i wiesz, te pomysły z głowy lecą jak z kapelusza, a ostatnia osoba żeby to już nie było tak, że już wszyscy: „Ja już nie wiem. Nie mam siły”, nie. Więc zarządzanie tą energią w trakcie i to wszystko to to są tak mega, mega istotne rzeczy. Ja pamiętam właśnie na kursie u Ciebie myślę sobie: „Boże, i jeszcze to, i jeszcze to, i jeszcze to. Ile to jest rzeczy do ogarnięcia”, tak. To się tak tylko wydaje z zewnątrz: „A co tam taki moderator. Przyjdzie, powie dzień dobry. Powie teraz Basia, teraz Marysia, teraz Zosia”. A to absolutnie cudownie wytłumaczyłaś jakie to jest duże, jakie to jest takie, żeby to faktycznie miało ręce i nogi. Bo my tu rozmawiamy o takim faktycznie, żeby to było jakościowe, żeby to było wartościowe, żeby to było z największą korzyścią dla uczestników. I myślę sobie właśnie, że to jest niezwykle ważne. Dlatego ja jestem absolutnie dumna, że się Ania wyszkoliłam u Ciebie, bo wiem, że ja wiem jak ten proces wygląda, wiem co to daje, wiem tak naprawdę wiesz, jaką to może dać wartość. I właśnie po to ten odcinek chciałam z Tobą nagrać, bo wiedziałam, że wiesz, wyjaśnimy co to jest ten mastermind. Powiemy tak naprawdę… Ty wyjaśnisz to wszystko prostym, ludzkim językiem i dzięki temu więcej osób będzie mogło skorzystać z tego dobrodziejstwa, z tej właśnie ogromnej mocy mastermindu takiego, jakim on absolutnie powinien być. Nie takiego [01:19:31], że się komuś wydaje, tylko takiego faktycznie prawdziwego, bo to jest mega, mega, mega wartościowe z wszech miar – i biznesowo, i myślę sobie, że z takiego ludzkiego punktu. Szczególnie jak tam jesteśmy takim soloprzedsiębiorcą i w pewnym momencie zaczyna nam normalnie brakować ludzi. Takich ludzi nie typu relacja klient/ wykonawca tylko takich ludzi, którzy też mają różne wyzwania. Dobrze Ania, w takim razie na koniec chciałabym, żebyś tutaj wszystkim powiedziała, gdzie Cię można znaleźć w internetach, bo na pewno będą Cię poszukiwać. Oczywiście ja zostawię link do Ani książki, zostawię linki do strony i wszystko, wszystko. Ale wiem Ania, że masz do pobrania fragment książki. Czy tutaj mogę w notatkach tego odcinka podlinkować, żeby tak zapoznać się troszeczkę bardziej z tematem masterminda?

Ania: Oczywiście, jak najbardziej. Serdecznie zapraszam. W tym fragmencie znajdują się informacje o tym, co to jest mastermind, w jakich sytuacjach najlepiej pomaga. Czyli można sprawdzić czy to jest właśnie ten moment, w którym jestem i ta grupa jest czymś optymalnym dla mnie czy nie. No i głęboko pochylam się nad tym, jakie są korzyści z udziałów w grupie mastermindowej. Bo to zrealizowanie celu, który mam w głowie, czyli stworzenie nowej oferty, właśnie napisanie podręcznika… podręcznik napisałam dzięki temu, że byłam w grupie mastermindowej. To jest taka incepcja, troszeczkę.

Basia: Super.

Ania: Tak, tak, tak, tak. On tylko dzięki mastermindowi powstał. To jest wierzchołek góry lodowej, ogromnej ilości smaczków, które możemy dostać w dobrze przeprowadzonej grupy mastermind. I to działanie, tak. to jest kluczowy cel. Natomiast chciałabym, żebyście wy wszystkie, my wszystkie, żebyśmy pamiętały, że podstawowym kluczem takim do naszej energii, do działania, do naszej motywacji, żeby mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami w biznesie, jest zaspokojenie naszych indywidualnych potrzeb. I to narzędzie, które wybieramy dla siebie, jako to, które ma nas wspierać i pomagać, ono powinno być dopasowane do tych naszych własnych, indywidualnych potrzeb. Mastermind robi to na bardzo wielu płaszczyznach. I zachęcam do właśnie zobaczenia, jakie są te korzyści, bo może wcale nie cel będzie tą najbardziej atrakcyjną. Być może najbardziej atrakcyjne będzie to, że mam kogoś, kto rozumie moje trudności, nie ocenia mnie i mojej skuteczności i nie mówi mi: „To w takim razie, skoro tak trudno jest robić zdjęcia, to może być wróciła na etat”. No bo to na pewno nie jest wspierające. Więc gorąco zachęcam do pobrania tego fragmentu, sprawdzenia czy to mastermind to jest coś, co mogłoby wam pomóc teraz, zapamiętania, że jak nie teraz to prawdopodobnie w przyszłości, no i z mastermindem jak z… wiecie, jak z dobrym ciastkiem, nie. Żeby poczuć jak smakuje, trzeba spróbować albo w wersji niezależnej, albo w wersji modernizowanej Basia z Tobą, u Ciebie. Gorąco zapraszam żeby próbować, testować i korzystać. Dziękuję.

Basia: No dziękuję bardzo. Ja tak w sumie nieśmiało, ale właśnie po rozmowach z Anią i właśnie przygotowując się do tego odcinka stwierdziłam, że czas otworzyć się na nowe i faktycznie może zająć się moderowaniem grup takich dla fotografek. Jeżeli jesteś takim tematem zainteresowana, no to myślę, że najlepiej zapisać się do mojego newslettera, bo tam będę wysyłać informacje, bo ja wiem, jaka to jest ogromna moc. Wyszkoliłam się u absolutnie najlepszej na polskim rynku specjalistki od mastermindów i mówię to absolutnie mega, mega szczerze, bo to nie jest… u Ani to nie jest takie podejście, że: „Dobra, przyjdźmy, zróbmy” tylko to jest faktycznie oparte na takim zaspokojeniu potrzeb z wszech miar i mi się to bardzo, bardzo podoba. Jest to oparte na konkretnej strukturze, a ja uwielbiam struktury, bo w strukturach po prostu łatwiej się odnaleźć. Ja odsyłam was do Ani. Ania ma cudowny podcast. Ania, no nie powiedziałaś gdzie Cię można w tym internecie znaleźć, więc jeszcze raz Cię poproszę, powiedz na jakich stronach, w jakich social mediach, no i jaki podcast, bo to jest istotne, bo tam też jest masa, masa wiedzy.

Ania: Moja strona to po prostu www.annadyl.pl i tam znajdziecie wszystkie informacje, całą wiedzę, którą się dzielę oraz wszystkie obszary, którymi się zajmuję, bo mastermind to tylko jeden z kilku, w których się specjalizuję. Więc zapraszam do mnie na stronę. A w mediach społecznościowych na Instagramie, na Facebooku, na YouTubie znajdziecie mnie pod hasłem „mastermind w praktyce”. Zawsze w każdym medium tak samo mnie interesuje praktyczny aspekt mastermindowania i chcę, żeby to narzędzie było jak najbardziej praktyczne. Stąd taka nazwa – „mastermind w praktyce” na YouTubie, na Instagramie, na Facebooku. Zapraszam serdecznie. Oczywiście podcast w formie wideo jest dostępny na YouTubie, ale w aplikacjach… najpopularniejszych aplikacjach podcastowych również mnie znajdziecie ha-ha-ha pod jaką nazwą – „mastermind w w praktyce”.  

Basia: Czekaj, czekaj, zastanówmy się. Poczekaj. Wiesz, jestem subskrybentką, stałą słuchaczką, więc tak. Ania, bardzo trafnie, że nazwałaś go tak jak media społecznościowe – łatwiej Cię znaleźć. Bardzo, bardzo dobrze. Oczywiście ja dla pewności wszystkie linki zostawię w opisie. Ania, bardzo, bardzo Ci dziękuję za tą rozmowę. Mam nadzieję, że odczarowałyśmy temat masterminda i mam nadzieję, że dzięki temu jeszcze większa ilość osób będzie mogła z niego korzystać, brać z tego dobrodziejstwa, bo to naprawdę jest wspaniałe narzędzie tylko ważne, żeby w odpowiedni sposób z niego korzystać.

Ania: Dziękuję Ci bardzo.

Jestem przekonana, że po wysłuchaniu tego odcinka wiesz już czym jest dobrym mastermind. Jeżeli chcesz więcej wiedzy na ten temat, to odsyłam Cię oczywiście do Ani. Linki do wszystkich rzeczy, o których mówiłyśmy tutaj z Anią, zostawiam Ci w notatkach, więc zaglądaj do notatek. No i mam nadzieję, że wykorzystasz tą ogromną moc mastermindów takich prawdziwych, takich dobrze prowadzonych, takich wartościowych i jakościowych, bo absolutnie gorąco Cię do tego zachęcam. Ja sama korzystam z takiej formy. Jestem wyszkoloną przez Anię moderatorką mastermindów. Więc jeżeli masz ochotę skorzystać z mojego wsparcia, to tak jak wspominałam wcześniej, dołącz do mojego newslettera. Linki znajdziesz w opisie. I na koniec mam do Ciebie gorącą prośbę. Jeśli ten odcinek był dla Ciebie wartościowy, to podziel się nim ze światem. Udostępnij informacje o tym, że słuchasz tego podcastu, bo każde takie wsparcie z Twojej strony jest dla mnie jako dla twórczyni bardzo, bardzo cenne i w ten sposób troszeczkę możesz mi podziękować za czas, zaangażowanie, które wkładam w nagrywanie tego podcastu. A uwierz mi, to naprawdę nie jest w gruncie rzeczy takie proste, jest czasochłonne. I w ten sposób możesz mi po prostu podziękować, bo nagrywam dla Ciebie ten podcast zupełnie bezpłatnie. A że energia krąży to mam nadzieję, że po prostu w tej formie to dobro wróci. Możesz zostawić oczywiście opinię o tym podcaście w aplikacji, w której go słuchasz, możesz zostawić gwiazdki – pięć to naprawdę jest najlepsza ilość gwiazdek. Możesz też zostawić opinię. Jest taka opcja obecnie już w Spotify. Możesz zostawić opinie o konkretnym odcinku albo o całym podcaście, do czego też gorąco, gorąco Cię zachęcam.

Dziękuję Ci bardzo za ten wspólnie spędzony czas i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

 

 

A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .

👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈

 

 

 

GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU

🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE

🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES

🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY

🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie

 

Basiolandia 🌸

0 responses on "Odcinek 147. MASTERMIND, JAKO NARZĘDZIE DLA FOTOGRAFEK. Rozmowa z Anną Dyl."

Leave a Message

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top