Witam Cię w 94 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.
Witam się w Tobą w pierwszym odcinku podcastu w 2022 roku. Życzę Ci w Nowym Roku wielu wspaniałych sukcesów z całego 🧡 Abyś weszła w ten rok z otwartością, radością, ekscytacją i W ZGODZIE Z SAMĄ SOBĄ ☺️
W tym odcinku zaczynam od małego podsumowania minionego roku, w którym wiele się u mnie wydarzyło, zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym 😊. A był to dla mnie intensywny i DOBRY ROK, w którym bardzo dużo osiągnęłam. Ja swoje sukcesy świętuję i zawsze dzielę się nimi z Tobą chętnie.
I tak powstał pomysł na odcinek, w którym opowiem o moich 5 NAJWAŻNIEJSZYCH LEKCJACH, jakie wyciągnęłam z 2021 roku!
Mam nadzieję, że Cię zainspiruję i pewne rzeczy wprowadzisz także u siebie 😊
Listen to „094. 5 Najważniejszych lekcji jakie wyciągnęłam w 2021 roku” on Spreaker.
O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:
- że ŚWIADOME DBANIE O SIEBIE i myślenie o sobie są ważne,
- jak możesz uwolnić swój czas i skupić się na PRIORYTETACH,
- jakie zadania jako fotografka możesz DELEGOWAĆ innym,
- czym jest delegowanie zadań w życiu prywatnym,
- że warto nauczyć się CELEBROWANIA samej drogi, czyli małych kroczków do celu.
ZAPRASZAM CIĘ RÓWNIEŻ DO 51 ODCINKA PODCASTU
Dlaczego warto robić podsumowania >>>TUTAJ<<<
Nagrałam go dokładnie rok temu i opowiadam w nim o tym, dlaczego warto robić podsumowania.
A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .
👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈
TRANSKRYPCJA ODCINKA:
Dzień dobry! Witam Cię w moim podcaście „Więcej niż fotografia”.
Witam Cię w 2022 roku. Jest to pierwszy odcinek w tym roku, więc życzę Ci, żeby ten rok był dla Ciebie rokiem sukcesów. Czymkolwiek ten sukces dla Ciebie jest, to ja z całego Basiolandiowego serca życzę Ci, żebyś w tym roku ten swój sukces osiągnęła.
Mam nadzieję, że wchodzisz w ten rok z otwartością, ciekawością, ekscytacją, cóż ten Nowy Rok nam przyniesie.
Oczywiście mam też nadzieję, że zamknęłaś 2021 rok, że zrobiłaś podsumowanie, że wyciągnęłaś wnioski ze wszystkich rzeczy, które były w nim trudne. Pamiętaj, że zawsze trudne rzeczy zdarzają się po coś. Po to, żebyśmy wyciągnęły z nich wnioski i żeby to potem pomnożyć na dobre. Więc mam nadzieję, że te wnioski wyciągnęłaś i że ucieszyłaś się z tego, co zrobiłaś dobrego – bo jestem absolutnie przekonana, że na pewno w poprzednim roku wydarzyło się coś dobrego, z czego powinnaś być dumna. Więc bardzo, bardzo mocno na to liczę, że wypiłaś jakąś dobrą kawę, zjadłaś jakieś dobre ciacho, żeby to uczcić. A jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś, to trzeba się wybrać na taką kawę, ciacho czy co tam lubisz dobrego i celebrować, cieszyć się. Po to, żeby docenić siebie przede wszystkim.
Ja na takiej kawie z ciachem byłam, moje sukcesy uczciłam i moje podsumowanie zrobiłam.
I właśnie w dzisiejszym odcinku chciałabym podzielić się z Tobą moimi najważniejszymi lekcjami, wnioskami po tym 2021 roku. Mam nadzieję, że w ten sposób Cię zainspiruję. Może zwrócę Twoją uwagę na coś, o czym nie pomyślałaś. Może wprowadzisz to u siebie w 2022 roku. Kto wie? Nigdy nie wiesz, skąd przyjdzie ważna informacja, która może zrobić rewolucję w twoim życiu. Być może będzie to ten odcinek podcastu. Nigdy nic nie wiadomo. Więc jeżeli masz ochotę na dawkę inspirację, wniosków, lekcji, to zapraszam Cię z filiżanką ulubionej herbaty na wysłuchanie dzisiejszego odcinka.
Zacznę od tego, żeby dosłownie w kilku zdaniach nakreślić Ci, jak wyglądał mój 2021 rok, ponieważ musisz mieć zaplecze, skąd ja te moje wnioski, lekcje wyciągnęłam.
Jeżeli chodzi o życie prywatne i o życie zawodowe, to to był dla mnie bardzo intensywny, bardzo pracowity, dobry rok. Działo się dużo, działo się szybko, działo się dużo rzeczy naraz. I w końcówce roku zaowocowało to tym, że faktycznie bardzo dużo osiągnęłam i jest to dobry rok – tak podsumowując jednoznacznie.
Jeżeli chodzi o życie prywatne, to dużym projektem dla nas był remont domu, dzięki któremu obecnie mamy ciepłą zimą. Było to bezpośrednio związane z wymianą bardzo starych okien. To była duża inwestycja, duże przedsięwzięcie, więc naprawdę mega się cieszę, że to już jest skończone.
Było też kilka fantastycznych wyjazdów z Michasiem.
Były wakacje w Polsce, były Święta w Polsce. Dla mnie to są bardzo ważne rzeczy, ponieważ Rodzina i relacje, to jest coś, co jest bardzo wysoko w moich wartościach życiowych. Więc ten rok był naprawdę bardzo dobry pod tym względem. Wszystkie pandemie i różne rzeczy nie stanęły nam na drodze, żebyśmy mogli kilka tych fantastycznych rzeczy zrobić.
Jeżeli chodzi o sferę zawodową, to tutaj też dużo dobrego się działo.
Mój zespół marzeń się rozrósł. Bo to jest naprawdę mój zespół marzeń, budowany z dbałością o każdy szczegół. Dzięki temu, że mój zespół się rozrósł, dzięki temu, że miałam odwagę, żeby ten zespół budować – bo to też wiąże się z odwagą, z odpowiedzialnością, z masą pracy – dzięki temu naprawdę dużo fajnych rzeczy mogło się zadziać w Akademii Magicznej Fotografii, która też niesamowicie się rozwinęła. Były dwie absolutnie cudowne edycje kursów online. Kursów „Fotografia dziecięca z odrobiną magii” i „Obróbka w Lightroomie z odrobiną magii”. Kilkadziesiąt cudownych kobiet i kilku Panów, ukończyło kurs. Dla mnie to jest absolutnie fenomenalne, że moje kursy w Akademii kończy ponad 93% osób. To jest absolutnie fenomenalny wynik, bo normalnie takie kursy online kończy może 20-30%. A u mnie to jest ponad 93%.
I to jest dla mnie absolutnie niesamowite.
Zwłaszcza, że kursy w Akademii to nie są kursy typu przychodzę, płacę pieniążka i dostaję certyfikat. Tam trzeba zrobić kurs, trzeba zrobić wszystkie zadania i ja te zadania sprawdzam. Więc to jest kawał ciężkiej pracy.
Jestem bezwzględnie dumna z każdej Kursantki, z każdego Kursanta, którzy ukończyli te kursy, bo to jest naprawdę coś wielkiego.
Dla mnie powadzenie takiej Akademii i prowadzenie tych kursów to jest niesamowita satysfakcja. To jest namacalny dowód na to, że moja autorska formuła, w której prowadzę te kursy, jest skuteczna. A dla mnie skuteczność i to, że mam maksymalistę na trzecim miejscu w talentach, to jest coś niezmiernie ważnego. Wiem, jak dużo się dobrego zadziało dla tych osób. Wiem, jak się rozwinęły. Wiem, jak dużo się podziało też dzięki tym kursom w życiach osobistych tych osób.
Ja zawsze mówię, że pod przykrywą fotografii, dzieje się dużo więcej.
W tym roku dowodów na to, wiadomości od moich Kursantek, cudownych opinii, była cała masa. Więc w moim cudownym dziecku – w Akademii Magicznej Fotografii – wydarzyło się dużo, dużo dobrego. Prowadziłam program „Klubowiczka AMG”, gdzie widziałam, jak pod moim okiem dziewczyny budują biznesy, jak pięknie rozkwitają. To było coś niesamowitego. Jestem niezmiernie dumna całej pracy, którą włożyły. Teraz będziemy szły o krok dalej w programie „Masterka”. To jest dla mnie coś absolutnie fenomenalnego. Jest to też takie miejsce, w którym zgromadziły się niesamowite osoby. Tam naprawdę nie ma przypadkowych ludzi. Tam są dziewczyny, które się wspierają, które potrafią sobie podać rękę, kiedy trzeba.
To jest coś, o czym marzyłam i to fizycznie teraz się dzieje.
Dla mnie to jest niesamowite. Wiem, jak dużo pracy to kosztowało. Wiem, jak dużo mojego zaangażowania to pochłonęło, ale to, kiedy teraz widzę, ile to przynosi dobrego, to mogę powiedzieć wprost, że żadne pieniądze tego nie wynagradzają, jak efekty, które widzę u dziewczyn. To jest coś niesamowitego i każdemu edukatorowi, każdemu nauczycielowi, każdej osobie, która czegoś uczy, życzę czegoś takiego, żeby miały takie poczucie w środku, że to, co robią, przynosi dużo dobrego, że są namacalne dowody na to, że to działa.
Tych wydarzeń w ciągu ostatniego roku było dużo, dużo więcej.
Ale opierając się nawet tylko i wyłącznie na tym, co tutaj wymieniłam, mogę jednogłośnie powiedzieć, że to był bardzo intensywny, bardzo pracowity, ale bardzo dobry rok. I pomimo tego, że zaczynałam ten rok z dość kiepskiej pozycji, ponieważ pod koniec stycznia miałam okropną kontuzję pleców. Do tego stopnia, że nie mogłam chodzić. Więc zaczynałam ten rok naprawdę z masakrycznego punktu. Jak sobie teraz o tym przypomnę, to mam ciarki na plecach, bo to był okropny czas, okropny ból. Rehabilitacja i mnóstwo innych rzeczy. I myślę, że właśnie nawet to wydarzenie skłoniło mnie do tego, żeby w tym roku z wieloma sprawami postępować inaczej.
I z tego też myślę, że wyciągnęłam najcenniejszą lekcją.
1. Moja pierwsza lekcja, od której chciałabym zacząć, to to, żeby zaczynać od siebie.
Może to się wydawać dla Ciebie oczywiste, ale dla mnie nie było. Ja mam bardzo wysoko w moich talentach osiąganie – nawet na pierwszym miejscu, więc wyżej się nie da. Bardzo wysoko w moich talentach mam maksymalistę. I takie połączenie talentów oznacza tyle, że ja naprawdę jestem momentami maszyną do pracy. Mój Michaś mówi, że jestem czasem, jak czołg. Jak sobie wyznaczę cel, to po prostu idę. Oczywiście nie po trupach. Chodzi o to, że jestem mega pracowita i konsekwentna. Nie zawsze jest tak – przynajmniej nie zawsze było tak, bo teraz bardzo intensywnie nad tym pracuję i mogę powiedzieć, że odnoszę sukcesy w tej materii – nie zawsze oczywiste dla mnie było to, że mam zacząć od siebie, że ja jestem ważniejsza niż praca, że ja jestem na pierwszym miejscu. Nie zawsze było to oczywiste.
Ale to wydarzenie, które było właśnie na początku tego roku, skłoniło mnie do takich przemyśleń.
Jak człowiek jest przykuty do łóżka, nie może się poruszać, każdy ruch go boli, to naprawdę przychodzą bardzo mądre przemyślenia. Ja poszłam o krok dalej i zapisałam sobie te przemyślenia w moim notesie z takim wielkim napisem na boku „wracaj do mnie”. I jak tylko mnie gdzieś tam pociągnie, że może by coś przegiąć, to wracam do tych przemyśleń. O co tutaj chodzi?
Chodzi o to, że do mnie wtedy bardzo mocno i bardzo boleśnie dotarło, że jeżeli ja nie postawię na pierwszym miejscu siebie – i nie mylmy tego z egoizmem i tak dalej – jeżeli ja na pierwszym miejscu nie postawię dbania o siebie, to jakiekolwiek biznesy ja wybuduję, to jak ja w pewnym momencie padnę, to nie ważne, jaki będzie biznes, bo on też padnie. A poza tym biznes nie jest w życiu najważniejszy. Tamto wydarzenie tak mną wstrząsnęło, że wyciągnęłam z tego wnioski. Teraz na przykład, kiedy planowałam ostatnią kampanię, czyli przed jesienną edycją kursów w Akademii – pierwsze, co wpisałam do mojego kalendarza, zanim wszystko było rozpisane, wyzwanie i tak dalej – pierwsze co miałam wpisane w moim kalendarzu, to było: „wizyta u fizjoterapeutki. Wtorek, godzina 13:00”. Nieważne, co by się wydarzało, ja byłam na wizycie.
Godzina, półtorej godziny, to był święty czas, w którym moje asystentki wiedziały, że nic tam nie umawiamy, nic nie jest w stanie tego terminu ruszyć.
I faktycznie od sierpnia do grudnia chodziłam praktycznie w każdy wtorek na fizjoterapię i uważam, że to było coś, co mnie po prostu utrzymało w pionie fizycznie, bo w przed ostatnim i ostatnim kwartale roku, pracy było naprawdę dużo. To było ciężka praca i mnóstwo godzin przy komputerze, więc jestem przekonana, że gdyby nie ta fizjoterapia, gdyby nie ta konsekwencja w działaniu, to ciało by mnie po prostu rozłożyło. Więc to był ten mój wprowadzony i zastosowany wniosek. Teraz jest przerwa w fizjoterapii, ale od stycznia znów będzie stały schemat, że raz w tygodniu fizjoterapia. Nawet jeżeli nic się nie dzieje, to warto pójść na masaż i warto pójść zrobić coś dla siebie.
Nasze ciało, to jest taki nasz dom, który nas nosi.
I jeżeli my o ten dom nie zadbany, to tak, jak ze zwykłym domem – jeżeli co jakiś czas go nie odmalujemy, jeżeli co jakiś czas nie zrobimy jakiegoś remontu, to on się zacznie zawalać. Więc w takiej kwestii dbanie o sobie, to jest niezmierne ważne. Kolejna sprawa – dbamy o siebie fizycznie. Czyli ta fizjoterapia u mnie, regularne badania, zwiększenie ilości picia wody, monitorowanie tego. Nawet przemyciłam to moim klubowiczkom i wiem, że też zaczęły pić wodę, zaczęły to monitorować i to wniosło dla nich dużo dobrego. W takich małych rzeczach tak naprawdę, ale wbrew pozorom to są ogromne rzeczy.
Dbanie o sobie przejawia się właśnie przez ćwiczenia, przez dbanie o ciało, ale też dbanie o swój rozwój osobisty.
Ja też bardzo dużo w tej kwestii zrobiłam dla siebie w tym roku. Pracowałam nad moimi talentami, bo jedno to zrobić test talentów Gallupa, a drugie to nad nimi pracować, żeby te talenty były dojrzałe. Z moją talentową królową Agatą, naprawdę zrobiłyśmy kawał pracy i ja teraz zupełnie inaczej patrzę na wiele rzeczy. To był kawałek ciężkiej pracy – Agata nie miała ze mną lekko – ale jestem niezmiernie wdzięczna za to, co z tego wyniosłam. Teraz patrzę na wiele spraw zupełnie inaczej. I to jest dla mnie takie świadome dbanie o siebie i zaczynanie od siebie. To jest coś, co absolutnie odmieniło ten mój poprzedni rok i zamierzam to jeszcze bardziej podkręcić w tym roku. Czyli jeszcze bardziej zadbać o siebie, bo widzę, jak to jest ważne.
2. Tutaj będzie moja druga lekcja, mój drugi wniosek, który będzie się bezpośrednio wiązał z tym pierwszym.
Mianowicie koniec z trybem „Zosia-Samosia”. Tak, jak wspominałam wcześniej, mam osiąganie i maksymalistę bardzo wysoko. Tutaj ten maksymalista — czyli że wszystko musi być super, że wszystko musi być po prostu najlepsze — wiódł prym. Przepracowanie tego talentu, sprawienie, żeby ten talent był bardziej dojrzały, pokazało mi też, że delegowanie zadań, to złoto. Nie mówię tutaj o takim delegowaniu, które ja niby uprawiałam. Czyli takie, że: „No tak, tak deleguję, oczywiście”. Ktoś robi, ale ja potem to poprawiam. To było robienie pracy dwa razy i totalnie bez sensu. Strata czasu i strata pieniędzy. Mówię tutaj o takim świadomym delegowaniu, w którym ja odważyłam się budować mój zespół.
To był dla mnie akt odwagi, to nie było dla mnie proste.
To nie było dla mnie takie „hop-siup”. To nie było coś łatwego dla mnie. Jak już się na to zdecydowałam, najpierw przyszła moja Kasia i po pewnym czasie, jak już Kasia miała nadmiar obowiązków, gdzie ja już jej delegowałam pewne rzeczy z zaufaniem, to dołączyła do nas Madzia. Przekonałam się o tym, że jeżeli mam wspaniałe osoby wokół siebie, którym bardzo dobrze wytłumaczę, jak pewne rzeczy trzeba zrobić, to one zrobią to równie dobrze. Dla mnie to było odkrycie na miarę Ameryki.
Dzięki temu ja uwolniłam mój czas na robienie innych rzeczy.
Przez to powstał e-book, przez to mogłam prowadzić program rozwojowy klubowiczek, przez to mogłam zrobić inne rzeczy, bo rzeczy, którymi normalnie zajmowałam się na bieżąco, były delegowane na moje asystentki. To jest coś niesamowitego, co też w tym poprzednim roku było dla mnie przełomowe i pomogło mi zrobić dużo więcej rzeczy, nie zajeżdżając się przy tym. Sama na pewno bym tego nie zrobiła. Próbowałam na wszystkie możliwe sposoby rozciągnąć dobę – nie da się. Próbowałam robić tak, że może jednak nie trzeba spać. No kurcze, trzeba. Spanie jest też jednym z ważnych aspektów dbania o siebie. A delegowanie to jest coś, co naprawdę odmienia ludzkie życie.
Możesz mi powiedzieć: „No dobrze Basia, ty tutaj już sobie rozwijasz biznes i możesz sobie delegować, bo cię na to stać, bo masz zadania, które możesz delegować. Ale co ja mam delegować, jako fotografka?” Oczywiście, zgadzam się z tym, że delegowanie na pewnym etapie do nas przychodzi. Ale to nie znaczy wcale, że ty, jako fotografka nie możesz pewnych rzeczy delegować. Zobacz, na przykład potrzebujesz grafiki na baner, na którym będziesz ogłaszała sesję na Dzień Babci i Dzień Dziadka albo na Dzień Kobiet. Nie znasz się na tej grafice. Siadasz do tej Canvy, gdzie jest mnóstwo możliwości i tak naprawdę okazuje się, że siedzisz jeden wieczór nad tym, drugi wieczór nad tym, trzeci wieczór nad tym, czwarty wieczór, bo jeszcze coś tam można poprawić. Zlicz sobie, ile ci to godzin zajęło. Może się okazać, że na przykład pięć godzin. A mogłabyś tę grafikę zlecić komuś, kto się na tym zna. Zrobi ją, wyceni ci na 200 złotych, chociażby nawet, a ty w tym czasie idziesz, zrobisz dwie sesje za 500 złotych, obrobisz te sesje, zapłacisz komuś, kto się na tym zna i zrobił ci te grafiki i wychodzisz na tym do przodu. Trzeba zmienić myślenie. Z takiego, że zrobię wszystko sama, będzie taniej, zrobię wszystko najlepiej, na takie myślenie, że to, co ja mam do zrobienia, jest niezbędne, żebym ja tam się pojawiła. Czyli tak, jak u mnie. Podcastu nikt za mnie nie nagra, kursu nikt za mnie nie przeprowadzi, e-booka nikt za mnie nie napisze. To są rzeczy, które ja mam zrobić. To są te moje rzeczy, w których muszę być. Ale jest mnóstwo rzeczy, w których ja bezpośrednio nie muszę być. Nie muszę być w odpowiadaniu na wszystkie maile. Tylko na te, które są personalnie do mnie skierowane. Na wszystkie rzeczy techniczne bez problemu mogą odpowiadać dziewczyny. I to jest właśnie coś, co niesamowicie odmienia w wielu kwestiach – zarówno na gruncie zawodowym, jak i na gruncie prywatnym. Na gruncie prywatnym też można pewne rzeczy delegować. Jeżeli na przykład nie masz możliwości codziennie gotować, to możesz albo kumulować te działania i gotować jeden raz na trzy dni i potem to odgrzewać, albo możesz też zamówić gotowe jedzenie. Nie rozdwoisz się. I tutaj bez żadnego obwiniania się, że: „O Boże, powinnam gotować”.
U nas w domu jest tak, że jeżeli Michaś ma czas, to gotuje. Jeżeli ja mam czas, to ja gotuję. Jeżeli żadne z nas nie ma czasu, bo Michaś jest na przykład długo w pracy i ja też pracuję długo, to po prostu nie ma z tym problemu, żebyśmy zamówili jedzenie. Oczywiście nie śmieciowe jedzenie, tylko jakieś dobre. A naprawdę możliwości jest dużo. Więc delegowanie, ułatwianie sobie to jest coś, co też było absolutnie odkryciem mojego 2021 roku. Myślę, że ja też dorosłam do tego, że potrafię to teraz robić. I tobie też polecam po prostu się nad tym zastanowić.
3. Przechodzimy do lekcji trzeciej, która brzmi „Ciesz się drogą i nie odkładaj radości na moment dojścia do celu”.
Tak, jak wspominałam wcześniej, w tym roku miałam przeogromną przyjemność przeprowadzić dwie bardzo intensywne edycje kursów w mojej Akademii Magicznej Fotografii. Wytłumaczę ci, jak wygląda ten pierwszy kurs na przykład, bo może słuchasz tego podcastu, jako pierwszego i nie wiesz, o co chodzi z tymi kursami. Kurs „Fotografia Dziecięca z Odrobiną Magii” to jest kurs online, który trwa trzy tygodnie.
Jest to intensywny kurs, w którym uczestniczki dostają nagrania wideo, przeglądają te nagrania wideo i do tych nagrań są konkretne zadania. Wykonują te zadania, wstawiają je w grupie i ja te zadania poprawiam. W międzyczasie spotykamy się jeszcze na takich spotkaniach [NS 23:28], na których ja odpowiadam na pytania i rozmawiamy sobie na kursie. To są naprawdę trzy bardzo intensywne tygodnie. Ja w trakcie tego kursu, widząc postępy dziewczyn, widząc jak z etapu, w którym mam aparat, działam na trybie automatycznym, przyciskam przycisk „zrób zdjęcie” i nie wiem, co się dzieje – dochodzą do takiego momentu, w którym naprawdę działają na trybie manualnym. Czyli wiedzą, do czego są te guziczki, wiedzą jak sobie poradzić w różnych sytuacjach oświetleniowych, wiedzą jak sobie poradzić ze stylizacją, z ogarnięciem pleneru i wieloma innymi rzeczami. To jest niesamowita droga, którą przechodzą w te trzy tygodnie. Na każdym z tych etapów, w każdym tygodniu obserwując postępy dziewczyn, ja się cieszyłam tak, jakbym ja robiła te postępy. Cieszyłam się tak, jakbym ja się uczyła obsługi aparatu, organizacji sesji i tego wszystkiego. To jest właśnie niesamowite, żeby cieszyć się każdym z tych etapów. Mogę powiedzieć – myślę, że moje kursantki się z tym zgodzą – że ja je tym zarażałam. Tym, żeby się cieszyć z każdego, nawet najmniejszego sukcesu.
Odnosząc to do życia prywatnego, jeżeli chodzi na przykład o remont, to ja się cieszyłam z każdego elementu. Z podłogi, która generalnie musiała być położona dwa razy, bo kazało się, że ta pierwsza była niewypałem. Z tego, że są okna. Z tego, że są ściany. Z wielu, wielu małych rzeczy. I zauważyłam sama po sobie – bo mogę się odnosić do moich odczuć – że ta radość w trakcie tej drogi, czyli wtedy, kiedy się dzieją te poszczególne elementy, jest niesamowita. Jest czymś takim, że radość z tego, co się zadzieje w punkcie końcowy, czyli teraz, jak już na przykład siedzę sobie w salonie, który jest wyremontowany z wielkimi, ciepłymi oknami, przez które nie hula wiatr, ja teraz się z tego cieszę, ale to już jest taka inna radość. W trakcie, kiedy są te momenty, kiedy są te konkretne kroki, to ta radość jest jeszcze większa. To jest taka moja lekcja, żeby z każdej rzeczy tak się cieszyć. Ja mam od zawsze taką radość dziecka w sobie, że się cieszę z małych rzeczy. Ale w tym roku jeszcze bardziej o to dbałam, żeby naprawdę te rzeczy celebrować. Żeby cieszyć się tym, że mamy podłogę, żeby cieszyć się tym, że sto kursantek dołączyło na pokład kursu, zanim jeszcze zaczęłam o tym kursie jakoś więcej mówić. To są naprawdę ogromne sukcesy. To są te małe kroczki, te małe cegiełki, które w rezultacie budują ten nasz duży sukces, który możemy sobie w tym rocznym podsumowaniu rozpisać, zapisać i jeszcze raz się nim ucieszyć. Nie zabieraj sobie tej radości. Ciesz się każdym małym elementem. Jeżeli w tym momencie jesteś na takim etapie, że masz swój aparat i nie bardzo wiesz, jak się do niego zabrać, a na przykład po miesiącu nauki już będziesz wiedziała, gdzie się zmienia wartość przysłony, będziesz wiedziała, co to jest przysłona i tak dalej, to się tym uciesz. Cieszenie się tymi małymi kroczkami i celebrowanie ich, to jest złoto. To jest coś, co każdemu naszemu porankowi, po południu czy wieczorowi, nadaje zupełnie innego sensu. To jest moja trzecia lekcja z tego roku. Bardzo cenna i mam nadzieję, że jeżeli miałabym cię czymś zarazić po tym podcaście, to właśnie, żebyś wprowadziła u siebie takie cieszenie się małymi rzeczami.
4. Lekcja czwarta jest taka, żeby słuchać siebie i konsekwentnie robić w zgodzie z sobą dobre rzeczy, a sukces sam przyjdzie.
Odnosząc się nawet do tego podcastu – ja ten podcast nagrywam regularnie od dwóch lat. Jest na ten moment ponad dziewięćdziesiąt odcinków. To jest kawał ciężkiej pracy, kawał czasu, spora inwestycja, bo to też są koszty. Pamiętam jedną rzecz, jak Marcin, u którego robiłam kurs, jak robić podcast, mówi, że trzeba dwa lata, żeby podcast się rozwinął i żeby zaczęło się to „zwracać”. Ja sobie pomyślałam: „O mój Boże. Dwa lata? To jest taki kawał czasu. Ja nie wiem, czy przez miesiąc będę ten podcast nagrywać, a co dopiero dwa lata”. Teraz mogę powiedzieć, że Marcin miał rację. Dopiero po dwóch latach konsekwentnego nagrywania, robienia jakościowych materiałów, pilnowania jakości i pracy kroczek po kroczu, odcinek po odcinku, transkrypcja po transkrypcji, montaż po montażu i tak dalej, ja dopiero teraz mogę powiedzieć, że wracają z tego podcastu do mnie klienci. Gdzie podcast jest dla was dostępny za zero złotych. Nie musisz nic płacić, żeby przesłuchać masy wartościowych odcinków, z których naprawdę można dużo wyciągnąć. I dopiero teraz słuchacze/słuchaczki mojego podcastu, wracają do mnie w postaci moich kursantek. To jest efekt mojej konsekwencji w jakościowym działaniu. To jest efekt tego, że przez dwa lata co tydzień lub co dwa tygodnie, pojawiał się nowy odcinek. Czy wszystkie było łatwo nagrywać? Czy zawsze było z górki? Oczywiście, że nie. Były takie momenty, że jak podcast miał wyjść o 07:00 rano w poniedziałek, to czasami był nagrywany o 22:00 – 23:00. Potem montowany i wstawiany na przykład po północy. Były takie sytuacje. To się działo. Dopiero teraz przez to, że nie odpuściłam w trakcie, nie powiedziałam: „A co tam. Przecież nie wiem, ile ludzi tego podcastu słucha. Nic z tego nie mam. Marnowanie czasu, marnowanie pieniędzy. Przecież mogłabym spać, oglądać filmy czy cokolwiek robić”, przez to, że konsekwentnie odcinek po odcinku, nagranie po nagraniu, transkrypcja po transkrypcji, wpis po wpisie, dopiero teraz mogę powiedzieć, że z tej całej pracy, z tej całej inwestycji wraca do mnie dobro w postaci moich kursantek. Jeżeli zaczynasz coś teraz robić, nie wiem, zaczynasz publikować posty na Facebooku, zaczynasz budować swoje konto na Instagramie, jesteś fotografką i publikujesz posty, masz może 2-3 serduszka, nikt niczego nie komentuje. Wstawiasz pierwszy, drugi, trzeci, piąty post i nic się nie dzieje, myślisz sobie, że to ściema, to powiem ci, żebyś dalej robiła swoje. Rób piękne zdjęcia, pisz wspaniałe posty i odpowiadaj na wszystkie komentarze, które zaczną się z czasem tam pojawiać. Bądź konsekwentna. Kroczek po kroczku, jakościowo. Robisz dzisiaj, robisz jutro, robisz pojutrze. Wiesz, co jeszcze jest fajne? Coś, czego nauczyła mnie Ewa – żeby nie mieć oczekiwań. Możesz mieć przewidywania, ale nie miej oczekiwań. Ewa nauczyła mnie czegoś takiego, że oczekiwanie równa się rozczarowanie. I to się absolutnie sprawdza. Ja nie miałam względem podcastu takich oczekiwań, że nagram pięć odcinków i musi się to zmonetyzować na tyle i tyle, bo inaczej nie robię. Ja po prostu nagrywałam i nadal nagrywam. Nagrywam prosto z serca, wkładam masę czasu w przygotowania do tych odcinków, wkładam masę czasu w nagranie. Potem jest montaż, następnie to przechodzi do mojej asystentki i ona robi wpis. Potem ja to sprawdzam, jest jeszcze post. To jest masa czasu. Masa zaangażowania. Ja to robie po to, żeby się dzielić tym, co mam najlepszego. Dzielę się moją wiedzą po to, żeby kogoś zainspirować. Wiem, że ten podcast bardzo inspiruje. Dostaję od was wiadomości, które są dla mnie bezcenne. To jest właśnie taka niemonetyzowana zapłata w postaci tego, że jeżeli na przykład dostanę wiadomość: „Basia, dziękuję ci za ten pierwszy odcinek, w którym powiedziałaś, jak to się zaczęło”. Piszecie, że jesteście w takim samym momencie, że ten podcast dodaje wam wiary w to, że można. Ja jestem przykładem na to, że nie trzeba być z bogatej rodziny, że nie trzeba mieć majątku, że można do wszystkiego dojść samemu. Krok po kroczku konsekwentnie idąc do przodu, spełniać swoje marzenia. Marzenia się same nie spełnią. Nie ma czegoś takiego, że nam spadnie z nieba. Nie ma czegoś takiego, że się udało. Nie ma. Trzeba po prostu sobie to wypracować. Słuchanie siebie i robienie tak naprawdę tej swojej dobrej roboty dzień po dniu – nawet, jak jest ciężko, wstajesz i po prostu robisz robotę – to jest klucz do tego, żeby nasza konsekwentna praca w rezultacie przyniosła nam coś bardzo dobrego. Ja w tym momencie mogę powiedzieć, że podcast przynosi samo dobro. Przynosi wasze dobre wiadomości. Przynosi to, że dzielicie się tym, że słuchacie podcastu. To jest dla mnie najlepsza zapłata za ten czas, energię, zaangażowanie, które tutaj wkładam.
5. Piąta lekcja, którą chciałabym się z tobą podzielić, jest taka, żeby być prawdziwą.
Bardziej po polsku będzie brzmiało to: „Bądź prawdziwa i normalna”. Tutaj mogę się odnieść do kwestii Instagrama na przykład. Od kilku miesięcy kompletnie nie używam filtrów na Instagramie. W momencie, kiedy nagrywamy story, tam jest po prostu milion możliwości użycia filtrów, które robią nam piękną buzię, większe oczy czy większe usta. Ja oczywiście tych filtrów używałam i nawet się w sumie nad tym nie zastanawiałam. Ale w pewnym momencie nastąpił przełom. W wakacje spędzałam czas z Emilką i zauważyłam, że pierwsze co się wydarzyło, jak ona wzięła telefon i włączyła Instagram, to było, że: „Jaki filtr?” Ja sobie tak pomyślałam: „Rany, przecież jesteś tak piękną dziewczynką. Po co jakieś filtry?” Dotarło do mnie to, że młodsze pokolenie trochę nie widzi takiego życia bez filtrów. Pomyślałam sobie: „Kurcze, jakim prawem ty masz jej powiedzieć, że nie potrzebne są jej te filtry, jak sama ich używasz?” Może to być błahy przykład, ale do mnie wtedy dotarło, że ja sobie też coś takiego robię, że ja też lecę tym filtrem. I tak naprawdę to, że „oszukuję” innych, że jestem taka idealna, to pal licho, ale ja oszukuję siebie. Od tamtej pory faktycznie nie używam filtrów. Czy to było proste? Momentami było to trudne, bo musiałam się przyzwyczaić do tego, że nie mam idealnej buzi. Nie maluję się codziennie. Bardzo rzadko mam na sobie jakikolwiek podkład czy puder. Mój makijaż wygląda tak, że to jest korektor pod oczy w momentach, kiedy pojawiają się moje odziedziczone po tacie siniaki pod oczami, róż, w którym się absolutnie zakochała i tusz. To jest tyle. Nie wyglądam tak idealnie, jak z tych filtrów, więc na samym początku było ciężko. Ale z czasem po prostu stało się to dla mnie normalne. Nikomu to nie zaczęło przeszkadzać. Nikt do mnie nie pisał: „Słuchaj Basia, ogarnij się, bo bez tych filtrów to nie za dobrze”. To była dla mnie też taka lekcja tego roku, że naprawdę warto być prawdziwym. Warto powiedzieć, że wychodzę na pole, a nie na dwór bądź na zewnątrz. Warto pokazać czasem, że nie jest tak kolorowo. W tym momencie jest taki lansowany kult idealności, że wszystko jest super. A tak nie wygląda życie. Nikt z nas nie jest idealny. Życie nikogo z nas nie jest idealne i po prostu warto wprost o tym mówić. Warto wprost to pokazywać. Ja jak się na przykład maksymalnie wzruszałam spotkaniami z moimi klubowiczkami, to było po mnie widać to wzruszenie. To nie było coś takiego, że: „Dawaj Basia, jedziemy kroić cebulę, żeby się wzruszyć i pokażemy, że jesteśmy takie wzruszone, bo to się będzie klikać”. Uwierzcie mi, że im więcej będziecie przebywać w Internetach, zobaczycie, że Internet, to jest w wielu przypadkach świat kreowany. To naprawdę widać, kiedy on jest kreowany. Więc warto być po prostu sobą w każdej sytuacji. Czy to jest prowadzenie kursu i bycie tam nauczycielem, czy to jest normalne pójście do sklepu i uśmiechnięcie się do kogoś. Naprawdę w każdej sytuacji warto być prawdziwym i nie kreować takiego dziwnego świata wokół siebie, bo to naprawdę widać. Nie ma co tracić na to czasu i energii. Lepiej spożytkować ją na coś innego.
To były moje lekcje, które wyciągnęłam z tego roku. Mam nadzieję, że czymś cię zainspirowałam, że coś do ciebie dotarło, że weźmiesz z tego podcastu dla siebie coś dobrego. Jak będziesz chciała, to wprowadzisz to u siebie. Jeżeli nie będziesz chciała, to oczywiście nie musisz. Chciałam się z tym podzielić, bo myślę sobie, że jest to ważne. Ja zabieram sobie te lekcje z sobą na 2022 rok, żeby po prostu był to dobry i w zgodzie ze mną. Nie mam względem niego ogromnych oczekiwań, ale czuję, że jak będę dalej robić swoje, to to po prostu będzie dobry rok. Tobie też z całego basiolandiowego serca tego życzę.
Będzie mi niezmiernie miło, jeżeli odezwiesz się do mnie po tym odcinku, jeżeli napiszesz do mnie wiadomość. Czy to na Instagramie basiolandia.photography, czy to na maila basiolandia.akademia@gmail.com i dasz mi znać, czy coś bierzesz dla siebie z tego odcinka. A jeżeli ten odcinek jest dla ciebie wartościowy, to podziel się informacją o tym odcinku z innymi, bo to będzie dla mnie najlepsza nagroda za to wszystko, co tutaj robię.
Ściskam cię z całych sił i do usłyszenia już niebawem w kolejnym odcinku.
JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI
✔ FACEBOOK: BASIOLANDIA.FB
✔ INSTAGRAM: BASIOLANDIA.IG
✔ STRONA WWW: BASIOLANDIA.STRONA
✔ YOUTUBE: BASIOLANDIA.YOUTUBE
ZAPRASZAM CIĘ DO MOJEJ GRUPY NA FB: BASIOLANDIA.GRUPAFB. Będziemy tam rozmawiać o tematach poruszanych w podcastach i nie tylko.
GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU
🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE
🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES
🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY
🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie