Witam Cię w 91 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.
Dzisiaj świętujemy 2. urodziny podcastu !!! 🎂 🥳
Dwa lata temu, dokładnie 20 listopada 2019 po raz pierwszy wcisnęłam przycisk 'publikuj’ i tak to się zaczęło ☺️ Od tego czasu opublikowałam już ponad 90 odcinków!
Twoja obecność tutaj jest dla mnie wielką nagrodą za cały wysiłek i bardzo serdecznie Ci dziękuję, że tu jesteś 😊
W tym jubileuszowym, 91. odcinku podcastu odpowiadam na pytania moich cudownych słuchaczek i słuchaczy. Opowiadam m.in. o przeszłości, czyli jak to wszystko się zaczęło, oraz o moich planach na przyszłość. Jedno z pytań jest zaadresowane do wyjątkowej osoby w moim życiu, więc koniecznie posłuchaj, co o Basiolandii mówi Michaś 😊
Listen to „091. Drugie Urodziny podcastu” on Spreaker.
O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:
- jak długo zajmuję się już fotografią,
- skąd wzięła się moja pasja do uczenia innych fotografek,
- jak to się stało, że mieszkam w Norwegii,
- czy pamiętam moje pierwsze sesje i jakie wtedy towarzyszyły mi emocje,
- skąd czerpię inspiracje,
- jakie plany fotograficzne mam na najbliższe lata,
- kim byłabym w życiu, gdyby nie fotografia,
- jak nauczyłam się nagrywać podcast.
Dziękuję Ci za te wspaniałe 2 lata! Bo dzięki Tobie wiem, że to co robię ma sens, a mój podcast ciągle się rozwija.
Mam nadzieję, że tak jak ja jesteś gotowa na kolejny wspaniały rok nowych odcinków podcastu 🎧 WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA 🎧
A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .
👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈
TRANSKRYPCJA ODCINKA:
Dzień dobry! Witam Cię w moim podcaście „Więcej niż fotografia”.
Witam Cię w wyjątkowym, bo urodzinowym odcinku podcastu „Więcej niż fotografia”. Z tej strony oczywiście niezmienne od dwóch lat – Basiolandia.
„Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam. Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam”.
Mam nadzieję, że śpiewałaś razem z tą piosenką sto lat, bo to jest ważny dzień. To są drugie urodziny podcastu. To jest wyjątkowy odcinek, bo nie wiem, czy Ty sobie to wyobrażasz, ale dokładnie 20 listopada 2019 roku, opublikowałam pierwszy odcinek podcastu i od tej pory nagrałam 91 odcinków podcastu. Właśnie ten dzisiejszy 91 jest odcinkiem urodzinowym.
Jestem z siebie szalenie dumna, bo te dwa lata, to nie była bułka z masłem, żeby nagrywać te podcasty regularnie.
A ukazywały się co tydzień lub co dwa tygodnie. Teraz w tym momencie ukazują się co dwa tygodnie. To naprawdę jest kawał pracy, konsekwencji w działaniu, wielu stron zapisanych w zeszycie, wielu godzin nagrań, wielu godzin montażu, wielu godzin transkrypcji, wielu godzin pisania postów. To jest ogrom pracy, więc jestem dumna z siebie, mojego cudownego montażysty – Michasia i z mojego zespołu, bo dziewczyny też są teraz zaangażowane właśnie w to, że ten podcast po prostu jest publikowany. Dziękuję wszystkim, którzy w tym dziele pod tytułem podcast – pomagają.
Poprosiłam Was na Instagramie, na Facebooku i w mailu, żebyście zadawały mi pytania, bo w tym urodzinowym odcinku chciałam odpowiedzieć na pytania słuchaczy i słuchaczek. Mam te pytania i w tym odcinku na nie odpowiem. Są pytania fotograficzne, są pytania trochę osobiste i są pytania o Norwegię. Postaram się to chronologicznie poukładać. Mam nadzieję, że ten świąteczny odcinek będzie Ci się przyjemnie słuchało oczywiście z filiżanką ulubionej herbaty. Jeżeli lubisz pić alkohol, to jak najbardziej możesz uczcić dzisiejszy odcinek na przykład szampanem. Możesz wypić moje zdrowie i zdrowie podcastu „Więcej niż fotografia”.
Zaczynamy od pytań związanych z Norwegią, bo takowe się pojawiły.
„Dlaczego Norwegia? Co Cię skłoniło do wyjazdu?”
„Jak to się stało, że jesteś w Norwegii?”
Tutaj odpowiem zbiorowo, bo te pytania bardzo są do siebie podobne. Stało się to tak – o czym mówiłam już w pierwszym odcinku podcastu – że tutaj w Norwegii była moja siostra i ja po prostu przyjechałam tutaj do pracy już ponad 10 lat temu. Byłam po studiach, miałam kredyt studencki i trzeba go było spłacić, więc pojechałam do pracy. Tak się tutaj znalazłam i tak jestem do tej pory.
„Czy zdjęcia zaczęły się w Polsce, czy dopiero w Norwegii?”
Fotografia była ze mną, można powiedzieć, że od zawsze, ale nie od zawsze miałam aparat. U mnie w domu Tata miał Zenita, ale nie miałam do niego akcesu, żeby go dotknąć. To był Zenit zamknięty w szafce. Aparat miałam dopiero w szkole średniej – taki na klisze. Decyzja, że chcę się zająć fotografią całą sobą, zapadła tutaj w Norwegii. To było dokładnie 6 lat temu, a dokładnie 14 lutego. Więc można powiedzieć, że taka prawdziwa fotografia zaczęła się tutaj.
„Czy pamiętasz swoje trzy pierwsze sesje zdjęciowe? Jak się wtedy czułaś?”
Pamiętam, ponieważ towarzyszyła mi tam ekscytacja pomieszana ze strachem, niepewnością, i radością. Ale najbardziej tam był strach i adrenalina. Zawsze, jak coś zaczynamy robić, to jest to taka duża doza strachu, jak to będzie i czy dam radę.
Moje trzy pierwsze sesje, to były sesje z dziewczynkami.
Były to sesje robione w mojej Narnii, czyli w tym domku w lesie — o którym mówiłam w pierwszym odcinku podcastu — do którego w środku zimy uciekłam. Tam były te trzy pierwsze sesje i one były super magiczne. Były dla mnie super wyjątkowe. Obok tego domku, w którym ja mieszkałam, był taki drugi drewniany domek, w którym zrobiłam sesję przepięknej blondynki z długimi włoskami. To jest takie zdjęcie, przy którym ja poczułam, że to jest to coś i miałam taką iskierkę w sercu. Mam do tego zdjęcia ogromny sentyment. Więc to była taka sesja, którą zrobiłam w tym domku przy pięknym, naturalnym świetle. Pięćdziesiątką, która ostrzyła jedno na cztery zdjęcia, bo okazało się, że mam wadliwą pięćdziesiątkę. Nie tykałam tego zdjęcia w żaden sposób obróbką, bo kompletnie nie potrafiłam się obsłużyć z Lightroomem czy z Photoshopem. W Lightroomie potrafiłam wykadrować zdjęcie i je wyeksportować. Tyle potrafiłam na tamten moment.
Te trzy pierwsze sesje były bardzo ważnymi momentami dla mnie.
Były momentami wyjścia z fotografią do ludzi. Poszerzenia mojej strefy komfortu, że odważę się zrobić sesję komuś obcemu – bo to były obce dziewczynki. Odnoszę się do tego, jak robiłam zdjęcia obcym dla mnie osobom, bo takie zdjęcia, które robiłam Emilce, jak byłam na przykład w Polsce, to jest coś zupełnie innego. Taka sesja projektowa z obcymi modelkami, to jest coś takiego wyjątkowego. Te sesje bardzo mocno zapadły w moje serce i zawsze tam będą. Także takie właśnie emocje mi towarzyszyły.
„Skąd czerpiesz inspiracje do zdjęć, które robisz?”
U mnie to jest tak, że najbardziej mnie inspiruje natura. Jak idę do lasu i patrzę sobie na to, co się dzieje, widzę rośliny, które z dnia na dzień się zmieniają, widzę światło, to zaczynam widzieć zdjęcia. Wiem, może powinno się to leczyć, ale mnie jest z tym dobrze.
Natura mnie bardzo inspiruje.
Drugie to to, że jak zobaczę kogoś – nawet mówiłam o tym kiedyś w którymś z odcinków podcastu – że byłam na Komunii u Emilki i w kościele zobaczyłam jedną z dziewczynek z jej klasy, i po prostu nie mogłam sobie odmówić tego, żeby tę dziewczynkę sfotografować. Zobaczyłam ją i w mojej głowie zaczęły rysować się zdjęcia, w których ona była tak naprawdę główną bohaterką. Oczywiście postawiłam na swoim i kolejnego dnia miałam tę dziewczynkę na zdjęciach. Trzecie, to jakaś rzecz.
Czasem jest tak, że na przykład widzę jakąś sukienkę albo jakiś kapelusz, koszulkę i wtedy cała reszta dorysowuje mi się w głowie do tego.
To jest baza do budowania tego zdjęcia. Bardzo też lubię oglądać piękne, bajkowe, stare książki dla dzieci. Tam też jest masa inspiracji, która jest bardzo spójna z moim stylem fotografii. Lubię takie magiczne, bajkowe, przytulne klimaty. Bajki są takim miejsce, w którym jest dla mnie coś magicznego.
„Skąd czerpiesz inspiracje do tego, co budujesz?”
Myślę, że osoba, która zadawała to pytanie, miała na myśli już szerzej to wszystko, co buduję. Jedną nogą mojego biznesu jest fotografia, czyli to, że fizycznie spotykam się z Klientami na sesjach zdjęciowych, co całym sercem uwielbiam, a drugą odnogą mojego biznesu jest Akademia Magicznej Fotografii, w której uczę kobiety głównie z różnych części świata, fotografii. Skąd czerpię inspirację? Fotograficzną stronę mamy przed momentem omówioną, a jeżeli chodzi o Akademię, to tak naprawdę moją drugą pasją jest uczenie, dzielenie się wiedzą, inspirowanie do tego, żeby inni też odważyli się pójść po swoje marzenia.
Mam taką swoją prywatną misję, żeby inspirować kobiety.
Żeby pokazywać kobietom, że można iść po swoje marzenia i że marzenia się nie spełniają, tylko marzenia się spełnia. Tym się kieruję i to mnie inspiruje do tego, żeby to robić. Po dwóch latach prowadzenia Akademii, po sześciu edycjach kursu, po trzech edycjach drugiego kursu, po roku Klubu Akademii Magicznej Fotografii wiem, że to wszystko działa tak, jakbym chciała.
Wiem, że w życiu kobiet, które przyszły do Akademii, zadziało się bardzo dużo dobrego.
Teraz tak naprawdę największą inspiracją do tego, żeby dalej budować Akademię, w zgodzie z sobą jest to, co dostaję w feedbacku od uczestniczek. Kiedy czytam słowa kursantek czy klubowiczek, że kurs czy klub zmienił dużo więcej niż tylko ten fotograficzny aspekt, to nie ma lepszej motywacji, inspiracji i takiego paliwa rakietowego dla mnie, żeby robić to dalej. Ja nawet się tak trochę śmieję i mówię to do moich klubowiczek AMF, że pod przykrywką fotografii ja dużo więcej robię. Dziewczyny z tego czerpią i to jest super. Więc teraz największą inspiracją, jeżeli chodzi o Akademię, są moje absolwentki, z których jestem absolutnie dumna i wszystkie tutaj z całych sił przytulam i pozdrawiam.
„Jakie są Twoje plany fotograficzne na najbliższy czas, na najbliższe 5 lat?”
Jeżeli chodzi o moje plany fotograficzne, to chcę nadal robić zdjęcia w zgodzie z sobą. Zdjęcia, które przynoszą radość. Zdjęcia, które wzruszają mnie i moich Klientów, bo to jest dla mnie bardzo ważne. Nawet dzisiaj, kiedy dotarła paczuszka ze zdjęciami do mojej Klientki, dostałam od niej wiadomość, że kocha każde z tych zdjęć, że każde z nich jest wyjątkowe i magiczne, że naprawdę jestem artystką.
Więc mój plan na kolejne lata jest taki, żeby robić magiczne zdjęcia i sprawiać nimi radość sobie i innym.
Zapisywać te bezcenne wspomnienia i chwile zarówno mojej rodziny, jak i innych cudownych rodzin, które wybiorą mnie na swoją fotografkę. Nie mam jakichś planów typu, że chcę dostać złoty order z ziemniaka i mieć 15 dyplomów na ścianie. Nie, ja tego nie robię dla dyplomów. Ja to robię dla siebie i dla moich wspaniałych rodzin, dla moich wspaniałych dzieci, dla moich wspaniałych mam, które przychodzą. Takie mam plany – w zgodzie ze mną i przynoszące radość.
„Kim byłabyś teraz, gdybyś nie była fotografką?”
To jest świetnie pytanie. Trochę się nad nim nawet zastanawiałam. Jeżeli nie byłabym fotografką, to na pewno robiłabym coś, co byłoby związane z edukacją. Ja jestem z wykształcenia nauczycielką, więc poruszam się cały czas w przedziale moich kompetencji, szkoląc i przekazując moją wiedzę. Na pewno byłaby to praca związana z bezpośrednim kontaktem z człowiekiem. Na pewno nie byłaby to praca w jakiejś wielkiej korporacji, bo nie odnajduję się w takich miejscach. Na pewno byłaby to praca na swoim, bo jestem zbyt niezależna i wymagająca, żebym mogła gdzieś u kogoś pracować, dlatego wolę budować coś swojego.
Na pewno byłaby to praca związana z czymś pięknym.
Mogłabym na przykład mieć kwiaciarnię, bo uwielbiam kwiaty. Wszelki kontakt z kwiatami jest dla mnie czymś niesamowitym. Mogłabym pracować przy kwiatach nawet w szklarni, bo bardzo lubię cały ten proces, kiedy z ziarenka wyrasta mała roślinka, a potem rośnie i rozkwita. Myślę, że to byłoby takie zajęcie, w którym mogłabym mieć kontakt z ludźmi, z naturą i mogłabym robić coś pięknego, łącząc to. Nie wiem, czy można byłoby nazwać to jednym zawodem, ale na pewno byłoby to właśnie coś takiego.
„Basiu, jak Ty to wszystko robisz?”
Po prostu codziennie rano wstaję i robię kolejny mały kroczek do przodu. Jak się przewrócę, to wstaję, otrzepuję kolanka i znowu robię kolejny mały kroczek do przodu. I tak każdego kolejnego dnia, ciągiem od sześciu lat, a – że tak powiem – galopem, od trzech lat. Trzymam się takiej zasady. To są mądre słowa, które usłyszałam, nie są one moje, że sukces przyjdzie pod warunkiem, że zastanie Cię przy pracy. U mnie on mnie cały czas zastaje przy pracy, dogadujemy się i dzięki temu idę do przodu. Krok po kroku, pomalutku, w zgodzie ze sobą to robię i tak to sobie idzie do przodu.
„Jak zdobyłaś wiedzę, jak stworzyć podcast?”
Zdobyłam tę wiedzę idąc do szkoły podcastu i pod bacznym okiem Marcina uczyłam się tego. Dzięki temu dwa lata temu wystartowałam. Marcin mi bardzo pomagał na początku. Montował kilka pierwszych odcinków na początku – za co serdecznie dziękuję – i bardzo mocno mnie wspierał. Później montaż przejął mój Michaś. Nauczyłam się w szkole podcastu, zrobiłam kurs i dzięki temu, co było w kursie, chodziłam z komputerem po całym domu, żeby znaleźć najlepsze miejsce i tak dalej. Jak najbardziej mogę ten kurs polecić każdemu.
„Jakie korzyści daje Ci nagrywanie podcastu?”
Tak naprawdę kawał pracy, kawał czasu, sporo pieniędzy, bo to wszystko kosztuje – i jakie korzyści? Jaki jest haczyk w tym wszystkim? Otóż haczyka nie ma. Tak naprawdę podcast, to jest kontent, który daję mojej grupie odbiorców. To nie jest tak, że nagle nagrywamy trzy odcinki i wielkie tłumy Klientów do nas nacierają. To tak nie działa, ale przez dwa lata, dając cały czas wartość, motywując, cały czas systematycznie publikując te podcasty, tak naprawdę buduję moją pozycję ekspertki w mojej branży, w tym, co robię. Dzięki temu po dwóch latach nagrywania, osoby, które słuchają, którym odpowiada mój sposób przekazywania wiedzy, mój sposób bycia – przychodzą do mnie i zostają moimi kursantkami, kupują moje produkty, które można znaleźć w sklepie na akademiamagicznejfotografii.com. Powiedzmy, że teraz to się przekłada na moich Klientów, którzy najpierw są słuchaczami. Ale to też nie jest tak, że wszyscy, którzy słuchają podcastu, stają się moimi Klientami.
Są osoby, które po prostu słuchają i wiem, że ten podcast im pomaga.
Dla mnie to jest duża frajda, kiedy dostaję wiadomość: „Basia, nawet nie wiesz, jak dużo mi dało wysłuchanie tego i tego odcinka podcastu”. Najwięcej takich wiadomości otrzymuję po tym, jak ktoś wysłucha pierwszy odcinek, który jest startowym odcinkiem, w którym mówię, dlaczego Basiolandia. To jest odcinek, w którym odsłaniam trochę prywatnych rzeczy. Osoby, które się odnajdują w tej Basi sprzed sześciu lat, piszą do mnie i dziękują. Więc robię to po to, żeby podzielić się tym, co ja już umiem.
Robię to po to, żeby zainspirować inne kobiety.
I pokazać im, że nawet dziewczyna z małej wioseczki w Małopolsce, której nikt niczego nie podał na talerzu, której nikt nie sypał pod nogami różami, nie wypuścił w świat z workiem pieniędzy – może po prostu iść po swoje marzenia i wiem, że ten podcast ma taką moc. Wiem, że mam grono wiernych słuchaczek i słuchaczy, ponieważ panowie też słuchają mojego podcastu. Czasem dostaję wiadomość: „Dlaczego mówisz kochana?” albo „Dlaczego mówisz słuchaczka tylko?” Otóż dlatego, że ponad 95% osób, które mnie słuchają, to są kobiety. To pokazują statystyki, panowie. Więc jeżeli chcecie, żebym mówiła w obydwu formach, to mobilizujcie kolegów, żeby słuchali mojego podcastu. Jak się statystyki wyrównają i będziemy mieć 50 na 50, to będę mówiła „droga słuchaczko”, „drogi słuchaczu”. A na razie pozostaje wam zaakceptować formę, w jakiej się wypowiadam, czerpać z treści merytorycznych i brać dla siebie to, co najlepsze. Więc jeżeli chodzi o korzyści, to w żaden sposób bezpośrednio nie monetyzuję podcastu.
Podcast jest publikowany bezpłatnie. Każdy może go słuchać, jest na różnych platformach.
Nawet jest na Empik Go, gdzie dostałam propozycję czy mogą go tam opublikować. Z tego tytułu też nie otrzymuję żadnych prowizji. Tak to wygląda od kuchni. Jeszcze jedna ważna korzyść, jaką mam z nagrywania podcastu – mogę mówić. A ja bardzo lubię mówić, bo wiem, że jak mówię, to ktoś mnie słucha. I słucha mnie bardzo dużo osób, bo jak statystyki pokazują z odcinka na odcinek coraz lepiej. 90 odcinek podcastu, w którym mówiłam o Grażynie Instagramów, był dowodem na to, że taka przekorna, humorystyczna forma podcastu też Wam się bardzo podoba. Może w trzecim roku podcastu takich treści pojawi się więcej. Możecie mi napisać w wiadomości zwrotnej albo w komentarzu pod tym odcinkiem czy chcecie takich przekornych odcinków trochę więcej. Będę wiedziała, co wam się tak naprawdę podoba i w którym kierunku ten podcast w swoim trzecim roku nagrywania będzie sobie szedł.
„Basiu, co lub kto skłonił Cię, abyś zawalczyła o swoją pozycję i swoją niezależność?
Skłoniło mnie do tego życie. Nauczyło mnie tego życie. A największy przełom, że postanowiłam postawić na siebie, robić w życiu to, co kocham, dojść do tego ciężką pracą, to było wydarzenie, które wstrząsnęło moim życiem ponad sześć lat temu. O tym mówię w pierwszym odcinku, więc nie chciałabym powtarzać tego. Najkrócej można powiedzieć, że życie, osoby, które spotkałam na drodze mojego życia i pewne wydarzenia, które mnie tak ukształtowały. Z perspektywy czasu – nie myślałam, że to kiedyś powiem – jestem wdzięczna za to wszystko, co się wydarzyło.
Dzięki temu, co się wydarzyło sześć lat temu i wcześniej, teraz jestem w tym miejscu, w którym jestem.
Jestem taką osobą, którą jestem. Potrafię głośno powiedzieć, że jestem z siebie dumna. Potrafię powiedzieć: „Basia, dobra robota”. Potrafię pożegnać się z osobami, które wiem, że nie mają na mnie dobrego wpływu i są dla mnie wampirami energetycznymi. Naprawdę potrafię to teraz zrobić. Kiedyś byłam taką Basią, która ładnie się uśmiechała, przytakiwała i była na każde zawołanie. Byłam tą pierwszą, która biegnie i mówi: „Ja, ja zrobię”. Tak było. Nie chodzi o to, że teraz jestem samolubną Basiolandią, która nikomu w niczym nie pomaga – nie.
To jest takie świadome pomaganie i dbanie o siebie.
Ważne jest to, żeby przy dbaniu o wszystkich, na początku pomyśleć, żeby zadbać o siebie. Zasada, jak w samolocie: jak jest mama i dziecko, najpierw zakładam maskę sobie, a później dziecku. I ma to sens, bo jeżeli ona nie przeżyje, to dziecko nawet z tą maską bez niej nie przeżyje. Życie, ludzie, wydarzenia to wszystko ukształtowało mój charakter na taki, że jestem silną, niezależną kobietą, która wie, czego chce, która ma odwagę iść po swoje marzenia. Bo ja cały czas po nie idę. Jak będę kiedyś miała taki punkt, że dojdę gdzieś i poczuję, że już dalej nie ma, to zacznę się zastanawiać, jaki kierunek wtedy obrać.
„Czy zamierzasz na zawsze zostać w Norwegii?”
Nie, nie zamierzam na zawsze zostać w Norwegii. Moje i Michasia stanowisko na ten moment jest takie, że Norwegia będzie jeszcze naszym domem przez najbliższych kilka lat, ale później stąd sobie wyjedziemy. Nasze postanowienie na chwilę obecną jest takie. Zobaczymy, co czas pokaże. Zobaczymy, jak to wszystko będzie się układało. Na chwilę obecną, czyli na listopad 2021 roku mogę powiedzieć, że nie zostanę na zawsze w Norwegii.
Teraz będzie ostatnie pytanie, które nie jest do mnie, tylko do Michasia.
„Basiu, a co Michaś na to, że Ty tyle czasu spędzasz w komputerze?”
Basia: Więc Michasiu, witam cię serdecznie w 91. urodzinowym odcinku. To jest pytanie do Ciebie, więc wypowiedz się wszem i wobec, co Ty na to.
Michaś: Witam serdecznie. Skoro zostałem wywołany już do tablicy, to chętnie na to pytanie odpowiem. Idę w to. Uważam, że mamy taki moment w naszym w życiu, żeby się wspierać. Skoro Basia nagrywa dla Was podcasty, czyni tyle fantastycznych rzeczy, motywuje, gdzie sam czuję się mocno zmotywowany czasem słuchając jej przemówień. Uważam, że mamy dobry podział obowiązków. Ona dużo czasu spędza z komputerem, pracując z Wami, dzieląc się wiedzą i doświadczeniem. A ja pomagam jej, chociażby w domu. Tak, żebyśmy dzielili te obowiązki równo. Spędzam też czas w komputerze, na przykład montując dla Was te podcasty czy robiąc jakieś krótkie filmiki z sesji. Tam, gdzie Basia, to niemalże tak samo ja.
B: Jesteśmy Michaś, jak taki dream team.
M: Tak. Jeśli mam jechać, zobaczyć z Basią plener, to chętnie jadę. Ona mnie ma, jako modela, statystę.
B: I zawsze, jak jesteś modelem na próbnej sesji, to kogo udajesz? No powiedz wszystkim.
M: Mamę ciążową.
B: Dokładnie tak. Michaś staje i wygina śmiało ciało. To jest super, że mam takiego żywego modela na próbnej sesji.
M: Tyle się już znamy, chodzimy w tych trawach, rosach i różnych krzakach, śniegach.
B: Było wyciąganie Ciebie z jeziora w zimie.
M: Mamy troszeczkę przygód związanych właśnie też ze zdjęciami. Mamy taką chwilę w naszym życiu, wspieramy się ja z jednej, z drugiej strony Basia.
B: Czyli nie muszą się o Ciebie słuchaczki martwić, że jesteś zaniedbany i mamy w domu jeden, wielki sajgon, bo Basia siedzi w komputerze, a Michaś siedzi w kącie i płacze?
M: Nie, ogarniamy. Jak Basia prowadzi kurs, jestem jej wodzianką.
B: Jest moją wodzianką najcudowniejszą. Tak, dba o mnie ogromnie.
M: Jak Basia wychodzi do pracy – ja już zacząłem się śmiać – ma kanapki zawsze zrobione do pracy.
B: A dodam, że schodzę po schodach z sypialni do kuchni – to jest moje wyjście do pracy. Michaś jest bezwzględnym wsparciem na każdym etapie. Nie wiem, czy się Michaś ze mną zgodzisz, że mamy ustalone, że to jest taki etap, że tego komputera jest sporo. Tak naprawdę w czasie kursu mieszkam w komputerze przez cały kurs. Ale dla wyrównania mamy nasz wyjazd już niedługo, w którym nie będzie w ogóle komputera. I wtedy będziemy to nadrabiać.
M: Wtedy ja na przykład zaplanuję nam wymarzoną wycieczkę i obydwoje odpoczywamy.
B: I nie ma komputerów.
M: Tak. Jesteśmy trochę odcięci i zajmujemy się naszą pasją, jaką jest podróżowanie.
B: Wtedy wszystko się wyrównuje, prawda?
M: Tak. Wtedy odpoczywamy od naszego norweskiego, komputerowego świata.
B: Tak. Michasiu, skoro już tutaj jesteś, to jak się czujesz w drugie urodziny podcastu? Jesteś jego integralną częścią, bo ja nagrywam, ale Ty jednak to później montujesz. Można powiedzieć, że jesteś moim najwierniejszym słuchaczem. Przesłuchałeś wszystkie odcinki.
M: Tak, ze szczegółami bardzo dokładanymi. Widzę, jak Basia z odcinka na odcinek uczyniła bardzo duże postępy. Komfort w mówieniu, w przekazywaniu wiedzy. Cokolwiek się dzieje, to bardzo fajnie Ci to wychodzi.
B: Dziękuję Ci, Michaś.
M: Uważam, że zmierza to w bardzo dobrym kierunku. Ty tak naprawdę Basiu, nie potrafisz siedzieć w miejscu, robisz bardzo wiele rzeczy, ogarniasz je i fantastycznie przyswajasz to. Więc tutaj chylę czoła. Basia ma taki charakter, że jest perfekcjonistą w każdym detalu. Ode mnie też wymaga i ja też się tego nauczyłem. To nam obydwojgu na dobre wychodzi. Ja się czuję motywowany codziennie do działania.
B: Super. Bardzo dobrze, że wybrzmiało to, że nie jestem domową terrorystką. Czyli co Michaś? Nagrywamy kolejny, trzeci sezon? Trzeci rok? Dźwigniemy to?
M: Tak. Myślę, że będzie ciekawie. Podcast daje ogromne możliwości do nawiązania relacji, do przekazywania wiedzy. Jest to bardzo fajny przekaz, kanał, forma kontaktu ze światem, żeby dzielić się swoją wiedzą.
B: Trochę taka w sumie jednostronna, bo to ja nagrywam, ale jest coraz więcej osób, które odważają się pisać zwrotnie. Jest coraz więcej osób, które piszą komentarze i to jest super. Dzięki temu to jest wymiana w dwie strony. To nie jest tylko, że ja mówię, ale jak mam odzew z drugiej strony, to wiem, że to jest to coś, co drugiej stronie robi coś dobrego. To właśnie o to w tym wchodzi.
Więc nie bójcie się pisać, nie bójcie się komentować, nie bójcie się napisać maila, czy wiadomości, bo to jest naprawdę bardzo ważne.
Z perspektywy osoby, która to nagrywa – czyli mojej – feedback jest bardzo ważny. Więc jak mogę mieć prośbę urodzinową, to w prezencie możesz zrobić coś takiego, że podzielisz się informacją o tym odcinku z innymi. Udostępnisz informację o tym odcinku, powiesz trzem koleżankom, że jest taki podcast i są takie rzeczy. Może będzie chciała posłuchać. Będziesz mówić po prostu o czymś, co jest bezpłatne, a może wnieść dużo dobrego. Co myślisz, Michaś? Takie prezenty chętnie przyjmiemy?
M: To będzie bardzo wartościowe dla nas i naszej pracy. Aby nas jeszcze bardziej motywować i robić ciekawsze rzeczy.
B: Dziękujemy bardzo za te dwa lata nagrywania i za te dwa lata słuchania. Gdyby nie było słuchaczy, to prawdopodobnie nie byłoby kolejnych odcinków. Ale z każdą wiadomością od Was ja mam większą motywację, Michaś ma większą motywację, cały zespół ma większą motywację. Czekamy na prezenty urodzinowe w postaci udostępnień. Do usłyszenia w kolejny odcinku.
M: Już niebawem. Pa.
B: Pa.
Witaj Basiu, bardzo lubię słuchać Twoich podcastów bo oprócz tego że można się z nich sporo nauczyć, często dają mi takiego pozytywnego kopniaka do działania. A wczoraj, w drugą rocznicę podcastu, kedy Ty wspominałaś swoje pierwsze sesje, ja właśnie miałam moją pierwszą prawdziwą sesję TFP. I czułam na niej dokładnie to samo co Ty opisujesz. Niesamowite uczucie. Co jeszcze podniosło poziom mojej radości to jak zobaczyłam zdjęcia na komputerze. Chyba najlepsze, jakie do tej pory zrobiłam. Dziękuję Ci za wszystkie podcasty i czekam niecierpliwie na więcej.