Witam Cię w 85 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.
Zapraszam Cię bardzo serdecznie na kolejną inspirującą rozmowę z Absolwentką AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII Katarzyną Adamowską. Kasia dzisiaj jest fotografką, która ma błysk w oku. A jakie były jej początki? Przy ogromnym wsparciu wspaniałego męża i ciężkiej pracy, śmiało mogę powiedzieć, że osiągnęła sukces. Fotografia otworzyła Kasię na ludzi 🌸
Kasia jest fantastyczną mamą i fotografką. I podobnie jak u Sonii, mojej Gościni w 83 odcinku podcastu, wszystko zaczęło się od wyzwania fotograficznego. Następnie Kasia ukończyła kurs „Fotografia dziecięca z odrobiną magii” oraz „Obróbka w Lightroom z odrobiną magii”. Wzięła też udział w warsztatach, które zorganizowałam w Polsce, gdzie działa się prawdziwa magia ☺️ Jak sama Kasia mówi, to był rok bardzo intensywnej pracy, gdzie każdą wolną chwilę poświęcała na naukę fotografii oraz rozwój swoich social media. Dzięki jej determinacji szybko przyszły efekty i pierwsi Klienci. Jak wyglądała Kasi droga do tego miejsca, w którym jest dzisiaj? Wysłuchajcie sami 😊
O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:
- kim jest Kasia i jak zaczęła się jej przygoda z fotografią,
- czy można zacząć naukę fotografii nie mając aparatu,
- dlaczego warto dbać o relacje z Klientem,
- czego Kasia nauczyła się na moich kursach,
- będzie też o magii, która zadziała się na warsztatach,
- o szczerym wsparciu kobiet w naszym Klubie,
- jak nawet zwykłe miejsce pod blokiem może stać się wymarzonym plenerem – czyli o perspektywie możliwości.
Koniecznie odwiedź Kasię i zostaw jej masę ciepła 🧡🧡🧡
INSTAGRAM 👉 @hokus.pokus.fotografus
FACEBOOK 👉 HokusPokusFotografus
STRONA WWW 👉 hokuspokus-fotografus.pl
A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .
👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈
Zapraszam Cię również do wysłuchania historii Sonii Siemiernik, z którą rozmawiałam w 83 odcinku >>>TUTAJ<<<
Kompleksowy poradnik jak zrobić magiczne zdjęcia jeszcze tej jesieni!
Znajdziesz tutaj konkretne porady, przykładowe zdjęcia wraz z parametrami oraz gotowe palety kolorystyczne, co zdecydowanie ułatwi Ci pracę podczas sesji zdjęciowej!
Zdjęcia z e-booka pobudzą Twoją wyobraźnię i kreatywność, a sprawdzone TIP-y ułatwią zaplanowanie sesji w plenerze!
DARMOWY ROZDZIAŁ JESIENNEGO E-BOOKA
Jeśli jeszcze nie zdecydowałaś się za zakup JESIENNEGO E-BOOKA możesz pobrać darmowy rozdział
>>>TUTAJ<<<
JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI
✔ FACEBOOK: BASIOLANDIA.FB
✔ INSTAGRAM: BASIOLANDIA.IG
✔ STRONA WWW: BASIOLANDIA.STRONA
✔ YOUTUBE: BASIOLANDIA.YOUTUBE
ZAPRASZAM CIĘ DO MOJEJ GRUPY NA FB: BASIOLANDIA.GRUPAFB. Będziemy tam rozmawiać o tematach poruszanych w podcastach i nie tylko.
GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU
🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE
🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES
🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY
🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie
TRANSKRYPCJA ODCINKA:
Dzień dobry! Witam Cię bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż fotografia”.
Dziś mam niezmierną przyjemność zaprosić Cię na kolejny odcinek z serii „Niezwykłe historie Kursantek Akademii Magicznej Fotografii”. Dzisiejsza rozmowa jest wyjątkowa. Dzisiaj moją gościnią jest Kasia Adamowska, z którą rozmawiam na tematy bardzo bliskie sercu. Kasia opowiada, co zmieniło się w jej życiu. Jak fotografia tak naprawdę otworzyła ją na świat, co jest dla mnie absolutnie fantastyczne. Opowiada o swojej ścieżce, jaką przeszła w Akademii, ponieważ Kasia była Kursantką pierwszego i drugiego kursu. Obecnie jest Klubowiczką AMF i miałam ogromną przyjemność spotkać się z nią na warsztatach i poznać ją osobiście. Zachęcam Cię z całego serca do wysłuchania tego odcinka oczywiście z filiżanką ulubionej herbaty.
Basia: Dzień dobry, Kasiu. Witam Cię bardzo serdecznie i dziękuję Ci, że przyjęłaś zaproszenie do mojego podcastu. Bardzo prosiłabym Cię o to, żebyś powiedziała kilka słów o sobie, żeby przedstawić się naszym słuchaczom i słuchaczkom.
Kasia: Witaj, Basiu. To dla mnie jest ogromny zaszczyt, że zostałam zaproszona do Twojego podcastu — wręcz w to nie wierzę. Jestem mamą bardzo rezolutnego 6-latka, który potrzebuje bardzo dużo uwagi. Mieszkam sobie w Poznaniu od około dziesięciu lat, a pochodzę z Włocławka – takiego miejsca na Kujawach. Tutaj w Poznaniu poznałam moją połówkę, Aleks ma na imię. Połączyła nas pasja do wycieczek rowerowych. Właśnie na jednym z rajdów rowerowych poznałam Aleksa. Zaczęliśmy wspólne wycieczki i tak zaczęliśmy powoli nasze wspólne życie i mieszkanie, a potem urodził się nasz synek, który bardzo zmienił nasze życie.
Basia: To chyba, jak życie każdego.
Kasia: Dokładnie. Rowery poszły w odstawkę, bo pochłonęło mnie wychowywanie synka. Aleksa pochłonęła praca. Niestety synek bardzo dużo chorował, co bardzo mnie pochłonęło. I właśnie z tego powodu po urodzeniu synka nie wyobrażałam sobie zacząć pracy, bo to wyglądało tak, że większość czasu chorował, niż był zdrowy. Próbowałam podjąć pracę troszeczkę inną, niż do tej pory. Wcześniej pracowałam, jako sprzedawca w galeriach po dwanaście godzin, często w weekendy. To była bardzo wykańczająca praca. Chciałam troszeczkę to zmienić i próbowałam czegoś nowego – pracy w urzędzie.
Basia: Odważnie, Kasiu.
Kasia: To była oferta z Urzędu Pracy, ale ucieszyłam się, że to może jest coś, co troszkę zmieni moje życie. Pójdę w inną stronę i będzie pięknie. Niestety tak się nie stało. 6-miesięczny staż wyglądał tak, że pracowałam tylko 3 miesiące, a później 3 miesiące siedziałam w domu z chorym synkiem. Wtedy był czas, kiedy musieliśmy usuwać migdały. To był bardzo trudny czas. A po drugie okazało się, że praca w urzędzie to absolutnie jest nie dla mnie i jeszcze bardziej wpłynęła na moje życie tak, że zaczęłam myśleć, że nie wiem co dalej robić. Ta praca w urzędzie odbiła się troszkę na mnie. Jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie, żeby wyjść do świata, do ludzi, zacząć pracę. Jeszcze bardziej stała się powodem, że wzmógł się mój introwertyzm, który bardzo zaczął mi przeszkadzać w życiu. Wolałam siedzieć w domu z synkiem. Uważałam, że to jest dla mnie wygodniejsze, tak mówiła moja psychika, że wolę trzymać się z dala od ludzi. Taki uraz troszeczkę miałam po tej całej sytuacji i po tych kilku latach, które odcięły mnie troszeczkę od społeczeństwa.
Basia: Super, Kasiu. Czyli tak naprawdę, to nie miałaś lekko, najprościej mówiąc. Faktycznie, jeżeli ma się chore dzieciątko, to jest to bardzo absorbujące. I jeszcze ta przygoda z urzędem, gdzie mogłoby się wydawać, że to powinno bardziej otwierać na ludzi niż zamykać, a tu było odwrotnie. Dobrze, że tamten etap się skończył. Powiedz mi teraz Kasiu, w którym momencie pojawiła się u Ciebie fotografia. Gdzie Ty się na nią natknęłaś albo ona natknęła się na Ciebie? Jak to było?
Kasia: Zaczęło się od tego, że zaczęłam robić telefonem coraz więcej zdjęć mojemu synkowi. Nie miałam wtedy aparatu i też nie miałam jeszcze takich marzeń o aparacie.
Basia: I te zdjęcia, które robiłaś telefonem, one były dla Ciebie formą pamiątki, tak? Uwiecznienia jego momentów z dzieciństwa? Myślę, że mamy zaczynają robić zdjęcia, jak to dzieciątko się pojawia. Wtedy każdy moment, każdy uśmiech jest ważny, tak?
Kasia: Dokładnie. Robiąc coraz więcej zdjęć i filmów zaczęłam myśleć, jak to jest ważne, że takie pamiątki powstają. Tych zdjęć u nas na dysku i na telefonie było coraz więcej. W końcu zaczynało brakować pamięci. Aleks miał styczność z fotografią dzięki swoim przyjaciołom. Jego koleżanka brała udział w szkoleniach i też uczyła się fotografii w szkole. Podglądał różne zadania, które ona musiała wykonywać i nawet wie, co to jest przysłona.
Basia: To super. Miałaś takie mikro wsparcie techniczne w domu.
Kasia: I nawet wciąż powtarzał takie powiedzenie: „Sonne lacht, Blende acht”. Co znaczy, że kiedy słońce jest mocne, trzeba zamknąć blendę. To jest dla mnie śmieszne. Teraz troszkę mnie denerwuje, bo tak naprawdę jest w tym trochę prawdy, ale tak niecałkowicie. Wiedziałam, że to jest coś ciekawego, co może dać mi możliwość robienia ładniejszych zdjęć mojemu dziecku. Jeszcze zanim kupiłam aparat, zaczęłam się już uczyć fotografii. Kiedyś przypadkiem na Facebooku w regionalnej grupie, znalazłam ogłoszenie o warsztatach fotograficznych, które się nazywały tak trochę poetycko: „Fotografia przy kawie”. To były warsztaty dwutygodniowe. W jednym dniu, po nauce teorii dostaliśmy aparat fotograficzny do ręki. Prawdziwy aparat. To było dla mnie coś niezwykłego. To chyba był wtedy Olympus. Jakiś bezlusterkowiec, taki prosty. Ale to wystarczyło, żebym się zakochała w tym. Przez cały tydzień mieliśmy do wykonania różne zadania.
Basia: Czyli ten aparat dostawałaś na tydzień, tak?
Kasia: Tak. On został wypożyczony na cały tydzień i mogłam zobaczyć, o co chodzi. Wtedy zaczęłam testować manualne ustawienia, bo o to chodziło w tych warsztatach, że nie uczymy się półautomatycznych programów, tylko poznajemy podstawy. Cały trójkąt ekspozycji. To było dla mnie coś niesamowitego, kiedy zobaczyłam, jak pięknie rozmazuje się światło przy odpowiednich ustawieniach.
Basia: To zupełnie inny świat, prawda? Z telefonu, a tu nagle w aparacie jest tyle możliwości.
Kasia: Niestety, kiedy musiałam oddać ten aparat, to był ogromny żal. Szukałam sobie w internecie: „Ile kosztuje taki aparat? Ale to jeszcze troszeczkę, bo teraz nie mogę”. Czas później płynął. Złapałam bakcyla fotograficznego. Zaczęłam na YouTube szukać filmów o podstawach fotografii, które mi bardzo dużo dały. I mimo że nie miałam aparatu i nie robiłam zdjęć aparatem, to jednak chłonęłam tą widzę teoretycznie.
Basia: Super. Powiedz mi Kasia, kiedy pojawił się aparat. Swoją drogą to jest niesamowite rozwiązanie z tymi warsztatami „Fotografia przy kawie”, na które trafiłaś, bo to takie pierwsze spotkaniem, w którym mogłaś wziąć aparat do ręki i zobaczyć czy Ty się z nim dogadasz, czy to w ogóle będzie coś Twojego, bo – jak sama mówiłaś – wcześniej to był tylko telefon. Uważam, że koncepcja wspaniała. Teorię chłonęłaś z Internetu, więc kiedy pojawił się aparat? To jest ciekawy moment dla mnie. Będzie to ciekawa informacja.
Kasia: Aparat – odpowiadając krótko – pojawił się w lutym w zeszłym roku. To był tak, że moja druga połówka, czyli Aleksander widząc moją pasję postanowił, że zrealizuje moje największe marzenie, bo wiedział, że ja o tym marzę najbardziej na świecie. I od tego czasu zaczęła się moja praktyczna nauka fotografii. Zrobiłam wtedy jakiś krótki, pierwszy kurs, który myślałam, że ułoży całą moją wiedzę, którą do tej pory zdobyłam w internecie, ale ku mojemu zaskoczeniu nic nowego się nie dowiedziałam na tym kursie. Poza tym, że potrafiłam odczytać oznaczenia na obiektywie. I na tym skończyła się moja nauka. Nie czułam, że jakoś poszerzyłam moją wiedzę i szukałam czegoś dalej. Dalej kupowałam gazety, oglądałam filmy na YouTube, również książki.
Basia: Czyli z różnych źródeł tak naprawdę. Super, bo to jest fajna historia, że nie tylko internet, tylko tak, jak mówisz, że książki i gazety. Mogłaś sobie zobaczyć, z jakiej strony tę wiedzę fotograficzną najlepiej Ci się przyswaja i gdzie znajdziesz najodpowiedniejsze dla siebie rozwiązania. I co się okazało? Z którego źródła najwięcej zyskałaś? Może wtedy dowiem się też, jak trafiłaś na mnie i na mój kurs. Bo nie jest to tajemnicą, że Kasia jest absolwentką Akademii Magicznej Fotografii, więc może opowiesz Kasia, jakie drogi Cię doprowadziły do mnie i Akademii.
Kasia: Największe znaczenie po ukończeniu tego mojego pierwszego kursu, miało to, że doszłam do wniosku, że najwięcej nauczę się, robiąc zdjęcia. Postanowiłam zacząć taki program, który nazywa się „365 dni”, który zobowiązuje mnie, a raczej ja się zobowiązuję do tego, że przez każdy dzień w roku zrobię zdjęcie i opublikuję je w internecie. Po pierwsze, to było dla mnie ogromne wyzwanie, że wyjdę z fotografią do ludzi. Musiałam bardzo się
Basia: I Ty faktycznie robiłaś to jedno zdjęcie dziennie? Taka byłaś zmobilizowana, trwałaś w tym programie i działałaś?
Kasia: Byłam bardzo zmobilizowana. Z każdym dniem moja pasja się pogłębiała, ale były też bardzo trudne momenty, bo to jest cały rok, kiedy muszę robić każdego dnia zdjęcia. Było czasem tak, że sobie odpuszczałam, że pomyślałam sobie: „Musi być regularność, to wstawię już takie zdjęcie, co zrobiłam kilka dni temu, bo zrobiłam kilka zdjęć, które mi się podobają”. Więc może troszeczkę przymrużyłam sobie oko na to, ale dopięłam do końca i przez cały rok zrealizowałam swój program i swoje założenia. Na końcu zobaczyłam, że to miało swój efekt.
Basia: Bo zobaczyłeś te zdjęcia swoje z początku i końcówki roku? Czyli tak naprawdę swój progres, który się wydarzył. W trakcie tego swojego projektu robiłaś różne zdjęcia? Czy tam pojawiali się też ludzie? Czy to były głównie zdjęcia otaczającego Cię świata? Jak to było?
Kasia: Nie było tam obcych ludzi. To były zdjęcia raczej moje rodzinne, ale głównie krajobrazy i natura.
Basia: Super. Po tym roku tak naprawdę wiedziałaś, że zrobiłaś progres, więc myślę, że nabrałaś większego apetytu na to, co dalej. Jak widzimy swój progres, to myślę, że to nas troszeczkę mobilizuje. Powiedz mi moja droga, jak trafiłaś na mnie, na mój kurs. I co sprawiło, że postanowiłaś na ten kurs przyjść i dołączyć do Akademii?
Kasia: W czasie wykonywania mojego „365 dni” trafiłam na piękne zdjęcia w internecie, na Instagramie, które należały do Ciebie. Zdjęcia wywarły na mnie takie wrażenie, że wskoczyłam sobie na Twoją stronę w internecie. Tam miałaś nagrany taki film, który pokazuje kawałek Twojego świata i magii, którą przemycasz do Twoich zdjęć i jak zobaczyłam ten film, to ja po prostu przepadłam. Kiedy usłyszałam ten głos, zobaczyłam ten obraz i muzykę, to pomyślałam: „Ja muszę poznać tę kobietę”. Pokazałaś mi się na Instagramie przy okoliczności promocji Twojego wyzwania rok temu. To było dokładnie rok temu we wrześniu. Ja bardzo zapamiętałam to wydarzenie, ponieważ wtedy zmieniło się moje życie. Tak, jakby wszystko się odwróciło do góry nogami. Podczas wyzwania tak, jakbyś uderzyła mnie w głowę i mnie obudziła.
Basia: O rany! Nie brzmi to dobrze, ale wiem, o co chodzi. Ja tylko przypomnę, że to było wyzwanie, które było w 2020 r.
Kasia: „Zaplanuj swój magiczny projekt fotograficzny”.
Basia: Dokładnie tak. Co to wyzwanie zmieniło? Bo, jak już Cię uderzyłam w głowę, to co się zadziało potem?
Kasia: Zrozumiałam, co chcę robić. Do tej pory bardzo się szarpałam ze sobą i nie wiedziałam, co chcę robić w życiu. Nie chciałam wrócić do tego, co robiłam kiedyś, ale nie miałam absolutnie żadnego pomysłu na siebie. To trwało już zbyt długo. W odpowiednim momencie pojawiło się to wyzwanie, bo ono sprawiło, że rozumiałam, że chcę się nauczyć robić piękne zdjęcia. A później, żeby robić zdjęcia nie tylko dla siebie, ale też dla innych, bo zaczęło mieć dla mnie znaczenie to, że robię portrety. A portrety bardzo przekazują emocję i chwytają chwile, której można nawet nie zauważyć.
Basia: Super. Czyli tak naprawdę, jak trafiłaś na wyzwanie i ono zrobiło taki wstrząs w twoim życiu, czyli troszeczkę otworzyło tę klapkę, że to może być to coś, co może być w życiu – to już na samym początku, jak dołączyłaś do wyzwania, a następstwem wyzwania był kurs, to wiedziałaś, że chciałabyś robić to nie tylko dla siebie, tylko też dla innych? Już wtedy miałaś takie poczucie, że chciałabyś robić to też dla innych? Czyli właśnie na tych portretach. Pokazywać też innych ludzi, nie tylko ludzi ze swojego otoczenia, swoją rodzinę. Jak to było?
Kasia: Na początku było tak, że myślałam o swojej rodzinie i najbliższych. Że będę mogła zrobić piękne zdjęcia mojemu synkowi, mojej najbliższej rodzinie albo znajomym. Kiedy zaczęłam już robić zdjęcia mojej rodziny, które zaczęłam udostępniać, odezwała się moja znajoma, która poprosiła mnie: „Robisz takie ładne zdjęcia. Zrób nam zdjęcie”. Ona była wtedy w ciąży. Zrobiłam jej sesję rodzinną. I to właśnie ona miała swój wkład w to, że później postanowiłam robić te zdjęcia dla ludzi.
Basia: Cudownie. Odnosząc się do tego, co wcześniej powiedziałaś, że zarówno ta praca wcześniejsza, którą wykonywałaś, jak i ten urząd, który miał być przepustką do otwarcia się na ludzi, że to wszystko pozamykało, a tutaj tak odważnie mówisz o tym, że zrobiłaś komuś zdjęcia. Nie swojemu synkowi czy komuś z najbliższego otoczenia, tylko jakiejś dalszej znajomej. Więc co się tutaj zadziało? Gdzie był taki moment przełomowy, że zaczęłaś się trochę otwierać na ludzi, uchylać swoje drzwi na innych, na ludzi na zewnątrz?
Kasia: Po tej sesji z moją znajomą i jej rodziną, zaczęłam myśleć, że to jest możliwe, żebym zaczęła robić zdjęcia innym rodzinom. Podjęłam kurs, który był po wyzwaniu. Jeszcze w czasie wyzwania byłam chyba jedną z pierwszych osób, które się zapisały. I właśnie dzięki temu kursowi poszłam dalej. Zaczęłam robić piękniejsze zdjęcia. Później znów jesienią, spotkałam się z tą moją znajomą, zrobiłam jej kolejną sesję rodzinną, kiedy już drzewa robiły się żółte. Wcześniej było lato, wtedy był maj. Moja znajoma powiedziała: „Kasia, widać jakąś magię w tych zdjęciach. Czy to jest powód tego kursu, który właśnie przerobiłaś?”. Chwaliłam jej się, że teraz robię kurs, który sprawi, że będę robić piękniejsze zdjęcia. I ona to potwierdziła, że zauważyła różnicę w tych zdjęciach.
Basia: Cudownie. Takie potwierdzenie od kogoś, z kim masz styczność na dwóch sesjach, to jest takie WOW. Powiedz mi, Kasia co się takiego w tym kursie zadziało. Co ten kurs tak de facto Ci dał? Mówiłaś, że wcześniej, zanim jeszcze posiadałaś aparat, szukałaś tej wiedzy. Później gdzieś tam się przewijały jakieś kursy z mniejszym bądź większym skutkiem, bo dla mnie to, że ktoś nam jakiś kurs oferuje, a my się na nim nic nie dowiadujemy, to jest nieporozumienie. Więc powiedz mi, co się zadziało w ciągu de facto 3 tygodni. Bo kurs „Fotografia dziecięca z odrobiną magii”, to jest kurs bardzo intensywny, to są bardzo intensywne 3 tygodnie, gdzie faktycznie jest do zrobienia praca. Co się tam zadziało, Kasia? Co ten kurs Ci dał, że te zdjęcia nabrały magii, o której nawet powiedziała Twoja znajoma, która mogła to zobaczyć na swoich zdjęciach?
Kasia: Ja to potwierdzam, że kurs jest bardzo intensywny. Postanowiłam sobie, że wyciągnę z niego wszystko, co tylko jest możliwe. Ten kurs był tak złożony, że przygotował mnie do wyjścia do ludzi. W pierwszej części kursy były podstawy, które pozwoliły opanować aparat, które już troszkę poznałam, ale usystematyzowały te moje wiadomości. Nauczyłam się więcej o świetle, o różnych perspektywach fotografowania i patrzenia na miejsca przez pryzmat możliwości, czego absolutnie wcześniej nie znałam i nie wiedziałam. Myślałam sobie: „Ładny krajobraz. Tu będą na pewno ładne zdjęcia”. Teraz patrzę zupełnie inaczej i potrafię znaleźć miejsca, które są pod blokiem, pod domem. Na kawałku trawnika są takie magiczne miejsca, które fotograf widzi inaczej i potrafi zauważyć. Druga część kursu była dla mnie bardzo trudna, ponieważ ona przygotowywała do kontaktu z klientem. Dostałam praktycznie na tacy podane maile, jak mogę prowadzić rozmowę z klientem przez maila.
Basia: Co na pewno ułatwiło, prawda? W momencie, kiedy musiałabyś sama się nad zastanawiać, to człowiek nawet nie wie, na co zwrócić uwagę. A tutaj dostałaś tak naprawdę krok po kroku, mail po mailu, sekwencja po sekwencji wszystko, co klient musi się dowiedzieć i jakie informacje Ty też od niego potrzebujesz. Powiedz mi czy to w perspektywie ułatwiło Ci kontakt z Twoimi klientami, czy to na sesjach projektowych, czy to później na sesjach odpłatnych.
Kasia: To była rewelacja, że dostałam taki pakiet informacji co mam robić, o co zadbać, żeby sesja była udana, żeby przebiegła w zaplanowany sposób, co mam zrobić, żeby wybrnąć z trudnych sytuacji, które mogą się pojawić. Dostałam też wspaniałą umowę, która jest podstawą każdej sesji fotograficznej, a która jakoś systematyzuje to, że ja wiem, czego oczekiwać od klienta, a klient jest pewien, co ode mnie dostanie. To jest taki zgodny ekosystem.
Basia: Tak, dokładnie. To jest bardzo ładne podsumowanie, że to jest taki zgodny ekosystem, w którym każda ze stron jest spokojna, bo jest zabezpieczona o swój kawałek, który ma do ogarnięcia. Cudownie. Bardzo się cieszę, że o tym mówisz, bo wiele osób sobie nawet nie zdaje z tego sprawy, że komunikacja z klientem jest kluczowa. Jest czymś, co później wprowadza w nas spokój, kiedy już jest sesja. Masz takie wrażenie, że jak przeprowadzisz tę komunikację w taki sposób, jak uczyłam was na kursie, to później, jak spotykasz się z tym człowiekiem podczas sesji, to masz wrażenie, że troszeczkę już go znasz? Ja mam takie wrażenie – mogę powiedzieć o sobie. A jak to jest u ciebie?
Kasia: Dokładnie tak jest. Ja czuję spokój i mam uczucie, że już znam tę osobę, a ta osoba ma wrażenie, że już zna mnie.
Basia: I to przełamuje tę barierę, że to jest kompletnie obcy człowiek. Myślę, że to jest kluczowe w tym wszystkim, żeby początek sesji, pierwsze spotkanie z tym człowiekiem, było dla nas – jako fotografek – spokojniejsze, ale też dla tej osoby po drugiej stronie. A powiedz mi, Kasiu czy teraz z perspektywy – bo to już jest rok po kursie, po tym, jak go ukończyłaś, zrobiłaś wszystkie zadania – czy z perspektywy czasu, jak sobie teraz to praktykujesz od roku, czy cały czas ten system się u Ciebie sprawdza. Właśnie tej komunikacji, tego wszystkiego jak prowadzisz klienta w tym całym procesie. Czy coś sobie w tym zmieniłaś? Czy to jest tak ustawione, tak przygotowane, że nadal się sprawdza i daje Ci nadal to poczucie spokoju poinformowanego klienta i spokojnej Ciebie na sesji?
Kasia: Ta wiedza z kursu wciąż mi pomaga. Nie ograniczam się tylko do maila, co się właśnie zmieniło. Na początku prowadziłam komunikacje tylko przez maila, ale są też takie osoby, które nie lubią tej formy i potrafię być elastyczna. Korzystam z Instagrama lub Facebooka, jeśli takie osoby mają łatwiejszy sposób komunikacji – nie ma sprawy. Ale takie ważniejsze sprawy, jak umowy czy zgody RODO przesyłam oczywiście przez maila, bo to jest takie najbardziej pożądane medium.
Basia: I najbardziej profesjonalne. Dokładnie tak, jak mówisz. Cudownie. Czyli skończyłaś pierwszy kurs i zaczęłaś sobie powolutku działać. Ale na tym nie poprzestałaś, bo później pojawiłaś się na drugim kursie, który był kolejnym krokiem. To był kurs „Obróbka w Lightroom z odrobiną magii”. Powiedz mi, co Cię doprowadziło do tego kursu. Co sprawiło, że stwierdziłaś, że jeszcze coś byś chciała więcej? Jak to było z tym drugim kursem?
Kasia: Poczułam, że brakuje w moich zdjęciach magii i równowagi, którą można było osiągnąć, dzięki obróbce w Lightroomie. Ale nie jest tak, że cała magia to Lightroom, bo właśnie kurs nauczył mnie tego, że zdjęcia magiczne powstają już w aparacie. A Lightroom to tylko wisienka na torcie.
Basia: Takie wyciągnięcie pełnego potencjału. Potrafiłaś po tym kursie ten potencjał z tego zdjęcia maksymalnie wydobyć, wydostać?
Kasia: Tak. Dzięki poznaniu podstaw obsługi tego programu, potrafiłam wydobyć takie szczegóły, które bardzo rzucają się, jako magiczne dodatki. Naprawdę niepotrzebna było wiele ingerencji, poza paroma suwaczkami, które podkreśliły troszkę cienie, dodały intensywności albo zebrały intensywność koloru, jeśli on troszeczkę za mocno przeszkadzał. Na przykład zbyt soczyste zielenie wiosną. To wystarczyło, żeby dodać magii tym zdjęciom, które robiłam.
Basia: To jest właśnie coś takiego, o czym uważam, że warto mówić i trzeba mówić, bo wiele osób myśli, że zrobi cokolwiek, ten plik wyjściowy nie jest ważny, a potem będzie siedziało i coś w tym Lightroomie bądź później Photoshopie wyrzeźbi. Ja kładę na to nacisk – zresztą Ty, Kasiu o tym wiesz, bo ja cały czas mówię o tym w Akademii – że to wyjściowe zdjęcie ma być dobre i ten pierwszy Photoshop odbywa się w plenerze, kiedy fizycznie podchodzimy i zabieramy ten patyk czy liścia, jeżeli nam tam nie pasuje. Ale faktycznie taka wisienka na torcie w postaci prostej postprodukcji, którą możemy zrobić w programie Lightroom, jest taką wisieneczką, którą tam postawimy. Cudownie, ale ja jeszcze chciałabym wrócić do jednej rzeczy. Ty sobie tak tą swoją drogą szłaś – i nadal idziesz, bo uważam, że cały czas jesteśmy w jakiejś tam drodze – stwierdziłaś w pewnym momencie, że chciałabyś też dołączyć do Klubu Akademii, bo to jest kolejny krok. Powiedz mi, co z kolej dał Ci klub. Co z kolej wniosło to u Ciebie? Co się zmieniło? W czym to Ci pomogło?
Kasia: Kurs, a później kurs obróbki sprawił, że zapragnęłam wyjść z fotografią do ludzi, ale absolutnie nie miałam o tym pojęcia. Nie wiedziałam, od czego zacząć, co zrobić, na czym to w ogóle wszystko polega, jak prowadzić te wszystkie social media.
Basia: Jak w ogóle to tego podejść, prawda?
Kasia: Tak. I właśnie w Klubie dałaś narzędzia, dzięki którym mogę powoli, własnym tempem, małymi krokami – albo większym, to zależy od sytuacji – robić to, żeby rozwijać swój biznes fotograficzny. Mój biznes zaczął się powoli rozwijać. Każdy miesiąc był poświęcony innej lekcji, która dawała mi kolejne narzędzia, żeby rozwijać dalej swój biznes. Niektóre narzędzia były szczególnie przydatne na już i teraz. Wzięłam je i zrobiłam to, co miałam zrobić. Są też takie sprawy, które czekają, ale one będą zrealizowane. Po prostu czekają na swój czas. Na przykład strona internetowa. Dostałam narzędzia, jak zbudować tę stronę internetową.
Basia: Ale to nie jest coś, co nie jest potrzebne od razu. Ja też tak właśnie mówię, że są pewne rzeczy, które musimy sobie układać po kolei. Jeżeli chodzi o stronę internetową – ja to zawsze daję na swoim przykładzie – to nie jest tak, że w pierwszym dniu, kiedy zaczynasz działać jako fotografka, musisz mieć stronę internetową. Oczywiście strona internetowa jest Twoją tablicą w sieci, miejscem, które jest Twoje. I na pewno jest bardziej stabilne niż Facebook czy Instagram, w którym Pan Marek może nam w danym momencie zakręcić kurek i powiedzieć do widzenia. Nie ma co na początku sobie tych wszystkich rzeczy naraz zarzucać, że muszę mieć. To tak naprawdę jest proces i w tym procesie pomalutku sobie idąc lepiej sobie wybudować jedno miejsce w sieci. Ty sobie pięknie budujesz swój Instagram i dbasz o niego. Jestem z Ciebie szalenie dumna, że zaczęłaś nagrywać story, co też wiem, że było kolejnym krokiem dla Ciebie. Ja też widzę w Twojej fotografii i w Twojej drodze, że to był taki proces otwierania się na świat i ten Instagram żyje, jest pierwszym miejscem styku z klientem, a na stronę spokojnie przyjdzie czas. Także tutaj w ogóle nie ma się totalnie czym stresować. Na pewno jest to element, który jest potrzebny w naszym biznesie, ale ze spokojem. Ja w Klubie przekazuję Wam coś takiego, że nie musisz mieć wszystkiego od razu. Że ja też nie miałam wszystkiego od razu. To wszystko z czasem przychodzi. Pięknie powiedziałaś, że są rzeczy, które już wprowadziłaś, a są rzeczy, które czekają na odpowiedni moment. To jest duża mądrość, ponieważ to też daje takie poczucie, że nie muszę już, nie muszę od razu, że nie muszę wszystkiego. I w ten sposób człowiek nie jest taki – mówiąc kolokwialnie – przywalony wszystkim, tylko wie, że teraz się skupia na jednym, potem się skupia na kolejnym. To jest bardzo mądre podejście.
Kasia: Dodam jeszcze, że w Klubie spotkałam osoby na bardzo różnym poziomie. Jedne dopiero całkowicie zaczynają, a inne mają już większy kontakt z fotografią. Kontakt z dziewczynami jest bardzo mocno motywujący. Potrafimy pochwalić się sobie nawzajem, dodać sobie otuchy, jeśli jest jakiś problem. Właśnie, kiedy jest problem, mogę się do nich zwrócić i zapytać: „Dziewczyny, co byście zrobiły w takiej sytuacji?”
Basia: I to jest super.
Kasia: I nie czekam długo na odpowiedź, bo zawsze jest ktoś, kto powie: „A może zrób tak?”, „Faktycznie. To jest dobry pomysł”. Taka pomoc jest nieoceniona. To jest coś wyjątkowego w Klubie. Są tutaj osoby bardzo aktywne, które poświęcają się dla fotografii, bo mają taki cel, że one będą prowadzić biznes i to jest najważniejsza rzecz. Pomagają swoim koleżankom. To nie jest tak, że panuje zazdrość i czuć atmosferę zgnilizny, że „A Ty masz lepsze rezultaty, a ja jestem tak z tyłu”. Nie – właśnie to, że są dziewczyny na różnym poziomie i są otwarte na pomoc, to bardzo motywuje i bardzo pomaga.
Basia: Cudownie. To jest bardzo wzmacniające i właśnie o to mi chodziło, żeby stworzyć taką społeczność, która będzie w jednym kręgu zainteresowań, bo to też jest bardzo ważne, że w tym wszystkie jesteśmy w jednym jakby kręgu zainteresowań. To też jest bardzo ważne, że Wy tam wszystkie jesteście nie z przypadku. To jest tak, że każda z Was podjęłam świadomą decyzję i faktycznie idziecie tą drogą. I to wsparcie – ja cały czas będę to podkreślać – że w fotografii nie ma konkurencji, bo każdy fotograf znajdzie swojego klienta, a każdy klient powinien znaleźć swojego fotografa. Jest mi ciepło na sercu za każdym razem, kiedy widzę, jak się wspieracie. Nawet kiedy publikuję post na Instagramie, że jest wywiad na przykład z którąś z Was, że jest rozmowa, to zawsze pod tym postem są miłe słowa. Na przykład ostatnio, jak była rozmowa z Sonią, to tam były przemiłe słowa. „Brawo, Sonia” i tak dalej. Ja wiem, że to jest wsparcie od koleżanek i to nie jest takie wsparcie: „Brawo, Sonia” a za plecami: „Ojejku, jej się udało, a mi nie”, bo Wy w klubie wiecie, że to się nie udaje. To jest po prostu dzieło rąk Waszych i to jest niesamowite. Dla mnie to jest duży sukces – zebranie takiej społeczności, zebranie tak fantastycznych dziewczyn, które wiedzą, po co są w tym klubie. Wiedzą, że nie o to chodzi, żeby sobie podkładać nogę, tylko że faktycznie, jak trzeba, to podajemy koleżance rękę i mówimy: „Chodź. Ja tam byłam, ja Ci powiem. Może nie jestem Tobą, ale może Ci coś podpowiem, a Tobie to pomoże”. To jest rewelacyjne. Poza tym jeszcze odniosę się do takiej sytuacji, którą miałam ogromną przyjemność przeżyć, ponieważ my się spotkałyśmy na żywo na warsztatach na żywo. Takich, gdzie można było wyjść z Internetów. Wy tam z dziewczynami – bo tam były jeszcze dwie dziewczyny z klubu – Wy też miałyście okazję poznać się tak bezpośrednio. To było też niesamowite. Przynajmniej ja z moich obserwacji mogę tak powiedzieć. A Ty powiedz Kasia, czym dla Ciebie były te warsztaty i dlaczego się w ogóle na nich pojawiłaś.
Kasia: To było coś niesamowitego. To było ogromne przeżycie w moim życiu. Ja na te warsztaty już szykowałam się jeszcze rok wcześniej. Kiedyś wspomniałaś, że przyjedziesz do Polski i zrobisz te warsztaty, a przez trudną sytuację pandemiczną, wszystko stało pod znakiem zapytania. Mimo że chyba 3 tygodnie przed warsztatami ogłosiłaś…
Basia: Ja do końca nie wiedziałam, czy w ogóle będę mogła stąd wylecieć. Bo my tutaj byliśmy pozamykani i tak dalej. Więc tak, 3 tygodnie wcześniej. To był taki krótki czas.
Kasia: Tak. Ja wiedziałam, że ja będę na nich. I stanęłam na głowie, że muszę to zrobić. Taki miałam plan i to osiągnęłam właśnie.
Basia: Cudowne jest też to – i myślę, że tak miało być – że przyjechałaś na te warsztaty nie rok wcześniej, tylko właśnie po tej całej ścieżce Akademii, czyli jak już wiedziałaś, jak już te wszystkie rzeczy miałaś poukładane, bo wtedy na warsztatach człowiek skorzysta najwięcej, bo się nie zastanawia, jak ustawić, co ustawić i o co w ogóle chodzi, tylko faktycznie bierzesz to, po co przyjeżdżasz – czyli praktykę, bo warsztaty były w 80-90% procentach oparte na praktyce. Powiedz mi czy Ty też to tak odbierasz, że faktycznie lepiej przyjechać przygotowanym i wtedy weźmiesz z tego więcej. I co Ty wzięłaś dla siebie z tych warsztatów?
Kasia: Tak, ja uważam, że musi nadejść czas na warsztaty. Trzeba swoje się dowiedzieć, przepraktykować, bo jeśli nie, to warsztaty będą po prostu spotkaniem. Na warsztatach, na których byłam u Ciebie, naprawdę zadziała się magia, bo zobaczyłam, jak to wszystko wygląda u Ciebie od strony zaplecza. Jak można stworzyć naprawdę w krzakach dosłownie, gdzie czepiają się mnie pokrzywy czy jeżyny, ale magia miejsca i modeli sprawiła, że zdjęcia, które zrobiłam podczas warsztatów, były tak magiczne, że nie zostały niezauważone.
Basia: I bardzo dobrze. To było super spotkanie. Myślę, że to było spotkanie, z którego każda z nas coś dla siebie wzięła. Wy się poznałyście, ja miałam okazję też poprzebywać z ludźmi na żywo. Ja uwielbiam uczyć, to jest moja ogromna pasja. Robienie tego przez internet jest super, ale spotkanie na żywo, gdzie można kogoś przytulić, gdzie można się spotkać i wypić kawę, to jest coś niesamowitego. Tylko że tak, jak słusznie przyznałaś, warsztaty powinny być zebraniem tego wszystkiego i celebracją tej zebranej wiedzy. Takim momentem nacieszenia się tym i zrobienia takiego trochę swojego dyplomu – mogłabym nawet powiedzieć – bo wtedy faktycznie już idziesz, robisz i jak sama powiedziałaś, te zdjęcia były wyjątkowe. Myślę, że warto powiedzieć, że osoby, które zastanawiają się nad warsztatami, żeby nie robiły takiego tournee po warsztatach, bo to nie za wiele da. Z mojej perspektywy mogę powiedzieć, że jak zaczynałam – nie byłam może na wielu warsztatach, ale też zdarzało mi się jeździć na warsztaty – i były takie warsztaty, z których nic dla siebie nie wyniosłam, a wręcz wyjechałam z nich bardziej zdołowana, niż na nie przyjechałam, bo okazało się, że to nie było to, czego ja oczekiwałam. Z drugiej strony ja też nie byłam przygotowana, żeby przyjąć to, co prowadzący chciał mi dać, bo to nie był mój moment. Więc myślę, że trzeba głośno o tym mówić, że na warsztaty takie na żywo, gdzie spotykamy się z kimś i robimy zdjęcia, powinno przyjeżdżać się przygotowanym. Czyli z podstawami i z tym, żeby wiedzieć, co tam się będzie działo, bo wtedy człowiek może się maksymalnie skupić na tym, żeby obserwować, żeby wyciągać wnioski. Myślę, że zarówno Ty, Kasiu jak i dziewczyny, które były – Wy się mocno skupiłyście na obserwacji mojej pracy, tego wszystkiego, co się dzieje i nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale myślę, że z tego wyciąga się najwięcej.
Kasia: Tak. Już podczas kursu pokazałaś na nagraniach, jak wygląda sesja u Ciebie. Ale zobaczyć to na żywo, to jest coś niesamowitego. Po warsztatach zupełnie inaczej widzę teraz przestrzeń.
Basia: Super. To jest miód na moje serce, Kasia. Miód na moje serce, zdecydowanie. Czy byłabyś w stanie powiedzieć, co ten rok, cała ścieżka w Akademii Magicznej Fotografii, którą przeszłaś, co to zmieniło w Twoim życiu? Na co miało wpływ? Czy byłabyś w stanie tak to podsumować i zebrać, co dobrego się zadziało?
Kasia: To był rok pracy. Tak naprawdę, to każdą wolną chwilę – nawet chwilę, którą powinnam, poświęcić też na jakąś inną rozrywkę niż fotografia – jest poświęcona na naukę fotografii. Jeśli nie naukę, to zarządzanie i rozwijanie moich social mediów, chociażby. Bardzo dużo czasu na to poświęcałam, ale widzę już efekty tego. Zaczęli już do mnie przychodzić, napływać klienci. Zaczęłam budować swoją bazę i bardzo się z tego cieszę.
Basia: Cudownie. A czy zauważasz takie pozabiznesowe rzeczy? Bo to, że przyszli klienci, to jest cudowne i to jest fajne, że widzisz te efekty, że ta praca, którą wkładałaś przez rok, procentuje. Ale czy na przykład wejście w fotografię sprawiło to, że się troszeczkę bardziej otworzyłaś na ludzi? Czy to miało też taki dobry wpływ w tej kwestii?
Kasia: Tak, bardzo. I to jest chyba najważniejsza rzecz, która się zmieniła w moim życiu, bo z osoby absolutnie introwertycznej, zamkniętej w sobie, uciekającej od społeczeństwa, chowającej się gdzieś tam przy lesie na obrzeżach Poznania, zmieniłam się w osobę, która potrafi się komunikować z ludźmi. Spotkać się z nimi, zrobić sesję zdjęciową, po której mówią, że była bardzo miłą atmosfera i że piękne zdjęcia im przekazuję. Potrafią wybrać znacznie więcej zdjęć z sesji niż te, które zdecydowały się ode mnie zakupić.
Basia: Cudownie.
Kasia: I to jest dla mnie ogromna nagroda. Taka ocena, że oni się wspaniale czuli na sesji i że zdjęcia, które oglądają, są niezwykłe, bo widzą w nich swoje uczucia i emocje. Właśnie na tym mi zależało. Jestem niezwykle szczęśliwa, że ujęłam na tych zdjęciach, które zrobiłam dla klienta, właśnie te emocje.
Basia: Cudownie. I to jest właśnie też niesamowite, Kasiu i dziękuję Ci, że o tym mówisz, że fotografia może też nas otwierać na ludzi, bo jednak to jest odwaga. To, żeby wyjść do ludzi, to jedno, ale to, żeby spotkać się z tymi ludźmi i jeszcze zrobić im piękne zdjęcia, to jest naprawdę duży krok do przodu. A jeżeli jeszcze te osobo dają ci taki feedback, że na tych zdjęciach widzą siebie, widzą te emocje, to ja uważam, że to jest ogromny sukces. Ogromnie Ci gratuluję, bo to jest Twoja praca włożona w to wszystko. Myślę, że ten rok dużo zmienił, a ja nie odmówię sobie przyjemności powiedzenia tego – ja sobie Kasię obserwowałam od samego początku, ponieważ jak my się spotykamy na Zoomie, czy to na kursie podczas spotkań, czy to później w klubie, to ja sobie obserwowałam Kasię i na początku, jak widziałam Kasię na monitorze, to Kasia miała smutne oczy wtedy. Przynajmniej w moim odczuci tak było. A teraz jak rozmawiam z Kasią czy widzę ją na Instastory, czy widzę ją teraz na spotkaniach, to Kasia się uśmiecha i ma w oczach błysk i szczęście. Co dla mnie przynajmniej w odbiorze jest czymś taki, że twoje życie przez fotografię chyba nabrało trochęinnego sensu i zrobiło się bardziej radosne. Czy się ze mną zgodzisz?
Kasia: Ależ, Basiu, jak ja się mogę nie zgodzić. Jest dokładnie tak, jak mówisz. Miałaś swój olbrzymi wkład w zmianę. Zmieniałam się z tej zamkniętej introwertyczki w osobę, która wyszła do ludzi. Co prawda, owszem nadal jestem introwertyczką i mam sposób, bo chowam się za aparatem, ale to już inne chowane się niż siedzenie w mieszkaniu i chowanie się przed wszystkimi ludźmi na świecie. Potrafię również nagrać story, gdzie pokazuję siebie, coś powiem albo brać udział w tym podcaście – to jest dla mnie ogromne wyzwanie. Zrobiłam ten krok i jestem mega szczęśliwa, że się tak otworzyłam. Dziękuję Ci za to bardzo.
Basia: To ja Ci dziękuję, Kasiu. I też dziękuję za podzielenie się tą historią, bo myślę, że jest mnóstwo dziewczyn, które sobie gdzieś tam w swoich domach siedzą i myślą, że nic się nie da zrobić. Boją się ludzi i nie wychodzą do nich. Zakopują się w codzienności, w prozie życia codziennego. Ty jesteś doskonałym przykładem tego, że jeżeli się człowiek zabierze za siebie, jeżeli zacznie nawet robić mikro kroczki i zacznie iść po swoje, to po roku – to jest bardzo szybko – można dojść do tak fantastycznych efektów. Twoje zdjęcia w ciągu tego roku zmieniły się WOW i jeszcze raz WOW. Widać ogromny progres, a dla mnie największym i najcenniejszym z tego wszystkiego jest Twój uśmiech i szczęśliwe oczy. To jest dla mnie coś, czego żadne zdjęcie nie zastąpi. Więc ja się ogromnie cieszę, że mogłam mieć taki mikro wpływ na to. Myślę sobie też, że trzeba mieć świadomość tego, że to, że ktoś się pojawia na naszej drodze, że pokazuje nam, że coś można zrobić – bo ja wam czy to w kursach, czy to w Klubie pokazuję, że można coś zrobić – to jedno. Ogromną mądrością i clou tego wszystkiego jest to, że po drugiej stronie jest osoba, która to przyjmuje i wprowadza. To jest bardzo ważne. Można przyjść, pooglądać, rozejrzeć się i wyjść. Ale Ty zaangażowałaś się w wyzwanie, w dwa kursy się zaangażowałaś, w Klubie jesteś bardzo aktywna i wprowadzasz faktycznie te rzeczy. Jak na przykład było, żeby zrobić story o sobie, to Kasia byłą pierwszą osobą, która to story o sobie zrobiła. Nie było odkładania. I to jest super. Każdy ma swoje życie w swoich rękach. Co z nim zrobi, to jest po jego stronie. Więc ja się ogromnie Kasia cieszę, że Ty swoje życie wzięłaś w swoje ręce, przeszłaś przez całą ścieżkę Akademii – nadal jesteś w Akademii, bo jesteś w Klubie. A po tym roku zrobiłaś taki ogromny progres i odniosłaś tak ogromny sukces zdjęciowy, ale też taki dla siebie wewnętrzny, że jestem z Ciebie przeogromnie dumna. Ogromnie Ci gratuluję i robię to ze szczerego serca. Te Twoje roześmiane oczy teraz, to jest dla mnie najlepsza nagroda ever. Więc dziękuję jeszcze raz. Na sam koniec chciałabym cię poprosić o jedną rzecz – żebyś powiedziała swoje zdanie – według Ciebie dla kogo są te kursy w Akademii. Czyli ten pierwszy kurs „Fotografia dziecięca z odrobiną magii”, a później ten drugi wiadomo, jest kolejnym krokiem w Akademii. Z Twojej perspektywy, jak już przeszłaś to wszystko, dla kogo według Ciebie są te kursy i komu mogłabyś je polecić?
Kasia: Kursy są dla osób, które marzą o tym, żeby robić piękne zdjęcia. Kurs przygotowuje do tego, żeby właśnie takie zdjęcia robić. Jest również dla osób, które chcą robić te zdjęcia tylko hobbystycznie dla siebie. Robić piękne zdjęcia swojej rodzinie i najbliższym. Ale kiedy zacznie się kurs, wtedy nie można na tym poprzestać. On ciągnie dalej za rękę, za uszy. Później chce się czegoś więcej — robić zdjęcia innym i zmienić to wszystko. Iść w biznes fotograficzny. Ten kurs jest właśnie dla takich osób i myślę, że jeśli ktoś zacznie kurs i angażuje się w niego, to nie poprzestanie tylko na tym szkoleniu. Zrobi zadania, dostanie certyfikat, a to wiąże się z poświęceniem, bo nie dostaje się za byle co certyfikatu. Chociaż mam taką ciekawostkę, że pierwszy mój kurs ten, który myślałam, że mnie czegoś więcej nauczy, skończył się tak, że na ostatniej lekcji był do pobrania certyfikat, w którym można było wpisać swoje dane. I tak sobie pomyślałam, że może mojej mamie zrobię taki certyfikat albo cioci. Ktoś się ucieszy. To było troszkę komiczne po tym, jak dostałam od Ciebie certyfikat, bo to było coś wyjątkowego. Po pierwsze on wygląda pięknie. Przychodzi pocztą z samej Norwegii i można go powiesić na ścianie.
Basia: I on wtedy ma większą moc, prawda? Wiesz, że go wypracowałaś.
Kasia: Trzeba na niego zasłużyć. Nie jest plikiem do druku, tylko jest materialnym twoim podziękowaniem i też z tyłu z dedykacją. I to jest super.
Basia: Bo ja widzę tę waszą pracę. Widzę wasze zaangażowanie, więc dla mnie nie mogłoby mieć to innej formy. Dla mnie taki certyfikat wtedy ma moc. Taki, który wspominałaś, że mogłaś sobie wypisać na ciocię, babcię czy sąsiadkę w kursie, który robiłaś wcześniej, to tutaj dajmy taką zasłonę milczenia, bo to nawet nie ma o czym mówić. Cieszę się Kasia, że też to tak widzisz.
Kasia: Ja powiem, że postawiłaś tak wysoko poprzeczkę wszelkim innym osobom, które nauczają fotografii czy prowadzą kursy, że naprawdę zastanawiam się, czy ktoś mnie w przyszłości zadowoli. Czy trafię na kurs, który chciałabym dalej rozwijać jakieś inne dziedziny fotografii? Czy porównując ten kurs z Twoimi kursami i szkoleniami, czy ja będę zadowolona?
Basia: Wiesz, Kasia ja już niepierwszy raz słyszę, że postawiłam tę poprzeczkę bardzo wysoko. Przepraszam koleżanki i kolegów z branży, ale u mnie jest taka zasada, że albo coś jest super, dobre, dogłaskane i dopieszczone, albo tego nie robię wcale. To wynika z mojego podejścia. Wynika z tego, jak ja sobie wymarzyłam, że będę budować Akademię. Więc zostaje jedynie to, że ewentualnie ja będę kolejne kursy produkować. Wtedy nie będziesz musiała gdzieś tam szukać na zewnątrz.
Kasia: Dobrze. Zrobię Ci listę życzeń.
Basia: O właśnie. Lista życzeń i wtedy ja zobaczę, co mogę w tej sprawie zrobić. Cudownie. Bardzo miło mi się z Tobą rozmawiało. Bardzo dziękuję Ci za podzielenie się Twoją historią, która jest niezwykła. Uważam, że to jest niezwykła historia, która mogłabym się pokusić o takie porównanie, że dzięki fotografii otworzyła Cię. I to jest dla mnie niezwykłe. Ja zawsze mówię, że to są takie skutki uboczne pasji. Skutkiem ubocznym pasji jest to, że w pewnym momencie przychodzą pieniądze i skutkiem ubocznym pasji jest to, że człowiek rozkwita przy tym wszystkim. Życie zaczyna inaczej smakować, jak robimy to, co kochamy. Myślę, że Ty jesteś doskonałym przykładem tego, że życie zaczyna inaczej smakować. Człowiek zaczyna się uśmiechać i to jest niezwykłe. Także jeszcze raz bardzo serdecznie Ci dziękuję. Powiedz Kasiu, gdzie możemy Cię znaleźć w sieci, gdzie możemy znaleźć Twoje zdjęcia i gdzie osoby, które byłyby zainteresowane sesją, mogą się z Tobą spotkać.
Kasia: Można mnie spotkać na Instagramie pod nazwą hokus.pokus.fotografus lub na Facebooku HokusPokusFotografus. Niebawem powstanie moja strona, której adres już istnieje.
Basia: O, to podaj adres. Wszystkie linki, tak czy inaczej, będą w notatkach do tego odcinka i będzie można Kasię obserwować. Oczywiście ja zachęcam do tego, żeby odwiedzić Kasię, zobaczyć jej piękne zdjęcia, zostawić tam falę dobrych, ciepłych słów i serc. A Kasieńka, jeżeli chcesz podać adres strony internetowej, to śmiało go podaj i my go podlinkujemy. I oczywiście wszyscy poczekają cierpliwie do pojawienia się tej strony. A jeżeli będą odsłuchiwać ten odcinek później, to ta strona już będzie.
Kasia: hokuspokus-fotografus.com.
Basia: Cudownie. I już wszyscy będą wiedzieć, gdzie Kasię szukać. A powiedz mi, gdziemożna się z Tobą umówić na sesję. W jakim Ty regionie działasz?
Kasia: Zapraszam na sesję do Poznania i okolic.
Basia: Cudownie. Także, jeżeli ktoś z Poznania, to ja polecam Kasię. Kasia dostaje moją rekomendację i błogosławieństwo, więc jak najbardziej możecie do mojej cudownej kursantki się udać na sesję. Na pewno będziecie zadowoleni/zadowolone. Kasieńka, dziękuję Ci jeszcze raz bardzo serdecznie. Nadal trzymam za Ciebie kciuki. Jestem niezmiennie Twoją wielką fanką i kibicuję Ci w dalszym rozwoju. Jestem z Ciebie bardzo dumna. Idź dalej po te swoje foto marzenia, bo to naprawdę zmienia wszystko na lepsze.
Kasia: Bardzo dziękuję Basiu za to spotkanie.
Basia: Dziękuje pięknie.
Kasia: Jestem ogromnie wdzięczna.
Basia: Cudownie. Dziękuję bardzo.
Ależ to była cudowna rozmowa. Ogromnie się cieszę, że mam tak fantastyczne dziewczyny w Akademii i że chcą się dzielić swoimi inspirującymi historiami. Myślę, że wiele dziewczyn, które słuchają tego podcastu, odnajdą w tych historiach siebie. Jeżeli na przykład Ty jesteś taką osobą, jesteś taką kobietą, do której fotografia się dobija, ale nie wiesz, jak się do tego zabrać, to bardzo serdecznie zapraszam Cię do Akademii Magicznej Fotografii. W momencie, kiedy słuchasz tego odcinka, kiedy publikuję ten odcinek, czyli końcówka września 2021 r., drzwi do Akademii są otwarte. Możesz dołączyć na szóstą edycję kursu: „Fotografia dziecięca z odrobiną magii”, na który Cię z całego serca zapraszam. Link do zapisu znajdziesz w notatkach do tego odcinka. A jeżeli słuchasz tego podcastu później i zapisy w tym momencie są zamknięte, to możesz zapisać się na listę zainteresowanych. Link do zapisu znajdziesz też w notatkach. Wtedy w pierwszej kolejności otrzymasz informację, że już niebawem otwieramy zapisy do Akademii, więc bardzo serdecznie Cię zapraszam. Pamiętaj, że nikt nie spełni twoich marzeń za Ciebie i nikt nie przeżyje twojego życia za Ciebie, więc to wszystko jest w Twoich rękach.
Ściskam Cię bardzo serdecznie. I do usłyszenia już za tydzień. A może do zobaczenia na kursie – kto wie. Ściskam i zapraszam na kolejne odcinki.
Ściskam Basiolandia
Zaczęłam słychać podkcastów pod koniec 2021 roku i bardzo szybko Twój głos Basiu towarzyszył mi w każdej wolnej chwili każdego dnia 🙂 podczas jazdy autem, w czasie spacerów z psem, nawet czasem przy prasowanku;) Każdy Twój podcast jest bardzo wartościowy i przekazujesz dużą dawkę wiedzy. Moje ulubione to jednak podcasty z cyklu „Niezwykłe historie kursantek Akademii”. To od nich wszystko się zaczęło. Każda historia jest niesamowita, inspirująca, każda jest inna ale wszystkie łączy to samo – spełnianie Fotomarzeń. Słuchając opowieści kursantek, myślę że każda z nas może odnaleźć jakąś cząstkę siebie. Dla mnie były ogromną motywacją i sprawiły, że odważyłam się zawalczyć o swoje marzenia:) Dołączyłam do grona kursantek a teraz już mogę napisać, że jestem absolwentką AMF 😊 Bardzo jestem z siebie dumna i bardzo się cieszę Basiu, że trafiłam kiedyś w internetach na Ciebie ❤ Dzięki Tobie, Twoim podcastom, kursom w AMF wszystko się zmieniło 🙂 Zaczęłam spełniać Fotomarzenia 🙂