Witam Cię w 83 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.
Zapraszam Cię bardzo serdecznie na kolejną inspirującą rozmowę z Absolwentką AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII Sonią Siemiernik.
Sonia jest fantastyczną mamą trzech chłopców, która postanowiła spełnić swoje marzenie o fotografii. Dołączyła do grona moich Kursantek i bardzo sumiennie przerabiała wszystkie lekcje. Przy wykonywaniu zadań domowych zwykle towarzyszyli jej synowie, dzięki czemu mogła spędzać z nimi cenny czas i jednocześnie ćwiczyć warsztat sesji w plenerze. Mówiłyśmy także o zaletach kursów online, o sile wsparcia grupy na Facebooku i pracy pod czujnym okiem Basiolandii, która zawsze czuwa nad Kursantkami.
Wspaniale jest obserwować, jak Sonia rozwija swój biznes i zarabia na fotografii.
Czy było warto oraz, czy Sonia jest zadowolona z miejsca, w którym się znalazła? Dowiesz się z tego odcinka podcastu.
O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:
- kim jest Sonia i jak zaczęła się jej przygoda z fotografią,
- czy można pogodzić pracę zawodowego fotografa z byciem mamą trzech chłopców,
- czy obsługa aparatu jest trudna,
- jak Sonia trafiła do Akademii Magicznej Fotografii i co ją zaskoczyło w kursach,
- czego nauczyła się na kursach,
- jaki zawód Sonia połączyła z fotografią i czy to się sprawdza.
Koniecznie odwiedź Sonię i zostaw jej masę ciepła 🧡🧡🧡
INSTAGRAM 👉 @zatrzymujac.chwile.foto
FACEBOOK 👉 Zatrzymując chwilę Fotografia
STRONA WWW 👉 www.zatrzymujacchwilefotografia.pl
A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .
👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈
JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI
Dziś zapraszam cię na kolejny odcinek z serii, którą wiem, że bardzo lubicie, czyli niezwykłe historie kursantek Akademii Magicznej Fotografii.
Dziś moją specjalną gościnią będzie Sonia Siemiernik. Fantastyczna mama, fantastyczna fotografka, która postanowiła spełnić swoje marzenie o fotografii i to, jak szybko to zrobiła, do jakich efektów doszła w bardzo krótkim czasie, i jak wyglądała jej droga – o tym właśnie możesz posłuchać w naszej dzisiejszej rozmowie, do której wysłuchania bardzo serdecznie cię zapraszam, oczywiście z filiżanką ulubionej herbaty.
Basia: Sonia, witam Cię bardzo serdecznie. Dziękuję Ci, że przyjęłaś zaproszenie do mojego podcastu. Chciałabym Cię prosić, żebyś coś więcej opowiedziała o sobie, żeby nasi słuchacze i słuchaczki po drugiej stronie, mogli Cię bliżej poznać.
Sonia: Cześć, Basiu. Dziękuję Ci bardzo za zaproszenie. Jestem mamą trzech chłopców. Od pięciu lat zajmuję się dziećmi i domem – zrezygnowałam z pracy zawodowej. Po urodzeniu drugiego syna chciałam zacząć robić coś dla siebie, więc zrobiłam kurs wizażu. Troszkę sobie dorabiałam na tym. Później zeszłam w kolejną ciążę, urodził się mój trzeci syn i całkowicie poświęciłam się dla dzieci. Przez długi czas nie wiedziałam tak naprawdę, co bym chciał robić w życiu, nie miałam na siebie żadnego pomysłu. Wiedziałam tylko, że chciałabym połączyć pracę z wychowywaniem dzieci, żebym mogła sobie swobodnie dysponować czasem. I tym sposobem trafiłam później na Ciebie.
Basia: Dobrze, dobrze. Do tego przejdziemy. Dla mnie jesteś super mamą, że przy trójce synów – i jak sama piszesz na swojej stronie, o której zaraz będziemy mówić, bo ja się nią osobiście zachwycam – którzy są energetyczni i że po urodzeniu drugiego syna stwierdziłaś, że chcesz coś zrobić dla siebie, a później, jak się pojawił trzeci, to jeszcze miałaś taką siłę w sobie, że pomimo tego, że jesteś mamą – a bycie mamą to jest etat na kilka etatów – to już na samym wstępie mogę powiedzieć, że WOW. Myślę, że każda mama powinna dostawać order, a jak ma trójkę dzieci, to powinna dostawać trzy ordery. To w ogóle powinno być obligatoryjne – to na samym wstępie. Powiedz mi, jak trafiłaś w ogóle na fotografię. Zwykle jest tak, że jak mamy swoje dzieci, to zwykle, jak mamy pierwsze, to biegamy za tym dzieckiem, robimy mnóstwo zdjęć. Z drugim też robimy. Ja jestem czwartą córką i mam tych zdjęć najmniej, bo zapał rodziców opada. Powiedz mi, jak to wyglądało u Ciebie. Czy Ty robiłaś zdjęcia swoim synom? Czy z pojawieniem się kolejnego dziecka, Twój zapał do robienia zdjęć był mniejszy, większy? Jak to wyglądało?
Sonia: Ja kupiłam sobie aparat, jak byłam w ciąży z pierwszym synem. Właśnie z myślą, żeby fotografować wszystko, co tylko można. I tak też było – mój syn ma dużo zdjęć. Drugi tak samo. Strasznie lubiłam sesje w plenerze, świąteczne. Bardzo pilnowałam tego, żebyśmy co roku chodzili całą rodziną na taką sesję.
Basia: Super.
Sonia: Któregoś grudniowego dnia przeglądałam Instagram i trafiłam na Twoje konto. Zaczęłam je przeglądać i wtedy mi wpadła taka myśl, że fajnie byłoby móc zrobić swoim dzieciom takie zdjęcia. Zaczęłam przeglądać Twój profil i pojawiła mi się taka informacja, że prowadzisz właśnie takie kursy online. Zaczęłam szukać więcej informacji, ale nic tam wtedy za bardzo nie mogłam znaleźć i napisałam do Ciebie. Ty mi później napisałaś, że będzie niedługo wyzwanie, żebym się zapisała, że zobaczę sobie, jak to się ma do siebie wszystko. Czy mi się to spodoba, że tam też będziesz mówić o swoim kursie i wtedy sobie zadecyduję. Tak też zrobiłam.
Basia: To było to wyzwanie, które było na początku tego roku – czyli to było około lutego – i to było wyzwanie zimowe o zorganizowaniu takiego projektu. Ja nawet chyba Ci się nagrywałam czy pisałam wiadomość, że tam sobie zobaczysz, jak w ogóle to wygląda. Ty się na to wyzwanie faktycznie zapisałaś i od tego wyzwania się zaczęło, prawda?
Sonia: Tak, to był taki początek. Zobaczyłam po kolei, jak to wszystko wygląda, o co chodzi i wtedy sobie pomyślałam, że: „fajnie, chcę to zrobić. Chcę się zapisać na ten kurs i chcę się nauczyć tego”.
Basia: Ty w ogóle podjęłaś takie wyzwanie i decyzję, że chcesz przyjść na dwa kursy, bo wtedy już też była szansa, że pojawi się drugi kurs. Na początku był tylko jeden – „Fotografia dziecięca z odrobiną magii” a na początku tego roku pojawił się drugi kurs – „Obróbka w Lightroom z odrobiną magii”. Więc Ty byłaś już tak zdecydowana i zdeterminowana, że Ty nie tylko jeden, tylko od razu lecimy po całości.
Sonia: Ja już stwierdziłam tak: „jak już robić, to chcę się nauczyć wszystkiego od razu. Razem z obróbką”.
Basia: Na tym wyzwaniu, które było ogólnodostępne, było bezpłatne, więc każdy mógł do niego dołączyć, ale też każdy mógł się w to wyzwanie zaangażować tak, jak chciał. Ja pamiętam, że Ty faktycznie już w tym wyzwaniu tak bardzo czynnie brałaś udział, byłaś na live’ach pomimo tego, że jesteś mamą trójki dzieci. Wtedy twój najmłodszy synek miał ile?
Sonia: Wtedy w lutym – niecały rok.
Basia: No właśnie. To też jest wyzwanie, żeby to z tym wszystkim połączyć. Wtedy już były takie pierwsze oznaki, że faktycznie, jak się za coś zabierzesz, to będziesz to robić. Ja nawet – mówię szczerze – na tym wyzwaniu, jak zaczynam mówić o kursie, bo wtedy zaczynam mówić o kursie, bo wtedy zaczynają się zapisy, to ja naprawdę staram się przestraszyć tym kursem – że tam jest dużo pracy.
Sonia: Mnie nie przestraszyłaś, Basiu. Mnie bardzo zachęciłaś do tego kursu.
Basia: No to dobrze. To znaczy, że uzyskuję efekt odwrotny. Dziewczyny w poprzednich odcinkach podcastu, gdzie rozmawiałam z absolwentkami Akademii Magicznej Fotografii, to dziewczyny mówią wprost, że jest ciężko. Teraz powiedz mi, jak już było wyzwanie, po wyzwaniu zdecydowałaś się na ten kurs – jak Ci się pracowało w tym kursie. Może zacznijmy najpierw od pierwszego, żeby szło tak po kolei, czyli „Fotografia dziecięca z odrobiną magii”. Co ten kurs wniósł dla Ciebie w Twoją fotografię? Czy to było dobre miejsce, w którym Ty dostałaś takie rzetelne podstawy, czyli to, po co tak naprawdę przyszłaś?
Sonia: Tak. Przede wszystkim dla mnie było bardzo ważne nauczyć się obsługi aparatu, bo ja wszystkie zdjęcia robiłam w trybie automatycznym. W kursie było fajne to, że było bardzo prosto wszystko wytłumaczone. Jeżeli czegoś nie rozumiałam, to ja sobie od nowa puszczałam ten filmik, analizowałam na swoim aparacie i powoli dochodziłam do tego, jak to ma być tak naprawdę. Niełatwo było połączyć to z dziećmi, z wychowywaniem dzieci, ale młodszy syn szedł na drzemki, więc ja wtedy siadłam do laptopa. Starsi jeszcze wtedy byli w przedszkolu. Jeszcze wtedy miałam troszkę więcej czasu, żeby do tego usiąść. Jeżeli chodzi o zadania domowe, to później brałam po prostu dzieci ze sobą na spacer. Aparat do lasu i ćwiczyłam.
Basia: Tak. Miś jest obowiązkowy. To powinien być taki symbol kursu, że jeżeli masz misia z sobą i idziesz do lasu, to znaczy, że jesteś na kursie w Akademii. Czyli startowałaś tak naprawdę z takiego punktu zero – „mam aparat, pracuję na automacie”. Poznałaś swój aparat, ale czego jeszcze się nauczyłaś i z czym wyszłaś z tego pierwszego kursu? Do jakiego momentu ten kurs Cię doprowadził?
Sonia: Nauczyłam się przede wszystkim patrzeć na potencjalne miejsca do zdjęcia. Wcześniej mi się wydawało, że ja mieszkam w takiej okolicy, w której na pewno nie da się zrobić fajnego zdjęcia. To jest wszystko takie pospolite – no nie. Później się okazało, że nawet koło domu mogę zrobić fajne zdjęcia, bo pokazałaś, jak patrzeć na wszystko. Na otaczającą nas rzeczywistość, że czasem wystarczy mały krzaczek, żeby zrobić dziecku fajne zdjęcia. Praca ze światłem – to na pewno mi bardzo dużo dało. Wcześniej po prostu nawet na to nie zwracałam uwagi. To były przypadkowe zdjęcia. Stylizacje, dobór ubrań, kolorów – to też. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nie zastanawiałam się też nad tym, żeby kadr był na przykład czysty, a ty o tym wszystkim mówiłaś. Potem zaczęły się kolejne lampeczki zapalać, że jak to się wszystko połączy, to nawet u mnie na podwórku wyjdzie super zdjęcie.
Basia: Czyli nie trzeba na wielką wyprawę po magiczne zdjęcia wyjeżdżać?
Sonia: Dokładnie. Nie trzeba jeździć daleko. Wystarczy wyjść koło domu.
Basia: Super. Fantastycznie. Czyli po tym pierwszym kursie wyszłaś z taką rzetelną wiedzą, że potrafisz zrobić taki naprawdę dobry plik wyjściowy, tak?
Sonia: Tak.
Basia: Miałaś już takie poczucie, że ten Twój aparat, ta Twoja bestia jest ogarnięta? Czy czułaś się pewnie, że po prostu biorę, idę i poradzę sobie?
Sonia: Tak. Wiedziałam, jakie zdjęcia chcę zrobić. Co muszę ustawić, żeby uzyskać taki efekt. I to było fajne, bo wcześniej to wszystko było przypadkowe. Raz wyszło, raz nie wyszło.
Basia: A fotografia nie powinna być dziełem przypadku, tylko – tak, jak mówię w kursie – aparat powinien być naszym przedłużeniem naszej ręki i naszego oka. On ma zrobić to, co my mu każemy. To jest na zasadzie takiej, że nie co wyjdzie, to wyjdzie, tylko faktycznie, żeby wyszło to, co my chcemy. Przejdźmy teraz do drugiego kursu, bo jak już przeszłaś całą drogę – zresztą za chwilę jeszcze powiemy o tym, że poszłaś dużo dalej, ale idźmy po kolei. Przeszłaś do drugiego kursu i czy coś Cię tam zaskoczyło? Czy na przykład myślałaś, że więcej dzieje się w post produkcji? Bo mówimy teraz już o kursie „Obróbka w Lightroom z odrobiną magii”. Jak to było u Ciebie?
Sonia: Dla mnie wielkim zaskoczeniem były zadania domowe. Ale też to był taki główny powód, dla którego wzięłam udział w kursie. Wiedziałam, że ktoś tam będzie pilnował tego, żebym ja się faktycznie nauczyła i zobaczyła czy ja to umiem zrobić. A jeżeli chodzi o obróbkę, to wydawało mi się, że trzeba spędzić bardzo długi czas przy komputerze, żeby uzyskać taki efekt, a okazało się, że wcale nie o to chodzi. Że jak zrobimy dobre wyjściowe zdjęcie, to tak naprawdę to jest kilka chwil i mamy super efekt.
Basia: I że to jest taki cały proces, prawda? Nie wystarczy zrobić byle co i potem rzeźbić w Photoshopie czy w Lightroomie – ja tego też pilnowałam. W kursie kładę na to bardzo duży nacisk, że „posprzątaj sobie”. Że ten pierwszy Photoshop dzieje się w plenerze, że Ty podchodzisz i podnosisz ten papierek czy przekładasz tę gałązkę, bo to jest tak naprawdę optymalizacja swojej pracy. I później oszczędność czasu, żeby tych długich godzin później przy komputerze nie spędzać. To był Twój pierwszy kurs fotograficzny?
Sonia: Tak. Ja nie miałam nigdy wcześniej styczności z żadnym kursem fotografii.
Basia: Czy przejście tych dwóch kursów – bo obydwa kursy ukończyłaś, a jak wiadomo w Akademii ukończyć kurs, to nie znaczy tylko kupiłam i mam, tylko: kupiłam, przerobiłam, zrobiłam zadania, wszystkie zadania zaliczyłam – czy to była dla Ciebie wystarczająca dawka wiedzy, żeby zacząć robić takie zdjęcia, o których marzyłaś wcześniej?
Sonia: Tak. Tam było wszystko to, czego potrzebowałam, żeby zrobić to zdjęcie, które miałam w głowie. Pokazałaś nam różne metody i ustawienia, dzięki którym możemy uzyskać taki efekt, o jakim myślimy, jaki mamy założony. Później dopracowanie tego zdjęcia w programie, to tak naprawdę taka wisienka na torcie. Mamy już to, co chcemy.
Basia: Super. Co według Ciebie i dla Ciebie było największą wartością kursu? Poza tym, że wszystko miałaś poukładane, że ja pilnowałam, cytując Karolinę, że „był zimny oddech Basiolandii”. To już chyba zostanie. Czy było coś jeszcze, co dla Ciebie było wartością, która Cię motywowała do przodu i sprawiała, że miałaś jeszcze większą ochotę działać z tym kursem i iść dalej do przodu?
Sonia: Dla mnie fajne było to, że był to kurs online. Nie musiałam nigdzie wyjeżdżać, bo w moim przypadku by to było niewykonalne na tamten moment. Kolejną super rzeczą było to, że była grupa na Facebooku, gdzie każdy mógł zadawać pytania, gdzie odpowiadałaś na te pytania albo inni kursanci. Czasami pojawiały się takie pytania, o których ja bym nie pomyślała, że można je zadać, a faktycznie dużo wniosły swojej wiedzy. No i spotkania na Zoomie – coś, co mnie na początku bardzo stresowało, ale później okazało się, że to jest naprawdę duża dawka wiedzy jeszcze dodatkowo poza kursem, po tym co jest w modułach.
Basia: Cudownie. Czyli tak naprawdę jeden i drugi kurs online dał Ci taką możliwość, że bez wychodzenia z domu byłaś kompletnie przygotowana do tego, żeby móc faktycznie robić zdjęcia. Powiedz mi kiedy pojawiła się taka odwaga, żeby wyjść z tymi zdjęciami szerzej niż tylko moi synowie, tak? To jest taki kolejny etap. Masz taki potencjał, że jesteś przygotowana w takich wizażowych kwestiach to też jest dużą wartością. Z tego, co sobie obserwuję, a widzę, jak pięknie się rozwijasz i widzę, że Twoje zdjęcia ze zdjęcia na zdjęcie są coraz lepsze i widzę, że to są zdjęcia zarówno dziecięce, jak i rodzinne czy ciążowe. Kiedy podjęłaś taką decyzję, że jesteś gotowa wyjść z tymi zdjęciami szerzej niż tylko to moje, małe podwórko, moi synowie? Czy Ty w ogóle jak zapisywałaś się na kurs, myślałaś o tym, że będziesz to robiła zawodowo, że zajmiesz się tym zarobkowo? Czy Twój zamysł był taki, że: „przyjdę, nauczę się robić zdjęcia dla moich synów”? Jak to było?
Sonia: Na początku był zamysł taki, że chciałabym moim dzieciom zrobić takie zdjęcia. Gdzieś tam daleko kiełkowa taka myśl, że fajnie by było, ale na tamten moment, to: „nie pokażę nikomu tych zdjęć, nie”. Ta myśl dojrzewała bardzo długo, żeby pokazać innym albo w ogóle powiedzieć, że poszłam na taki kurs i zaczęłam się uczyć fotografii. Dopiero tak naprawdę wszystko zaczęło się, jak dołączyłam do klubu. Tam wsparcie Twoje i dziewczyn doprowadziło do tego, że odważyłam się założyć Facebooka, Instagram i pokazać czym się zajmuję teraz.
Basia: I czy tam było stado hejterów, którzy czekali po prostu…
Sonia: Nie, nie było go.
Basia: No właśnie. Też Cię rozczarowali, ale ja lubię takie rozczarowania. Sonia tutaj mówi o klubie, który jest kolejnym krokiem w Akademii. Kiedy już robimy dobre zdjęcie wyjściowe, potrafimy z niego wyciągnąć pełen potencjał w obróbce, to wtedy możemy dopiero pomyśleć o takich biznesowych rzeczach. Czyli jak wyjść z tym zdjęciem. Tego wszystkiego Sonia doświadczała w klubie. Sonia, to nie aż tak długo to dojrzewało. Kiedy zaczynałaś kurs, Sonia?
Sonia: Kurs zaczynałam 8 marca w dzień, w którym urodził się mój syn. W jego pierwsze urodziny.
Basia: Cudownie. A drugi kurs?
Sonia: Drugi kurs rozpoczynałam dokładnie 5 kwietnia i wtedy urodziny miał mój najstarszy syn.
Basia: Cudowna zbieżność dat, ekstra.
Sonia: To też był taki powód, dla którego się też zdecydowałam, bo to chyba taki trochę znak był, żeby zacząć.
Basia: No właśnie. Super. Czyli tak naprawdę, jeżeli zaczynałaś w kwietniu, to do klubu dołączyłaś w maju, tak?
Sonia: Tak.
Basia: Teraz mamy wrzesień, a ja już wiem, że ty wykonujesz sesje płatne, że ty już normalnie działasz. Więc Sonia, to nie jest długi okres czasu wcale. To jest bardzo szybko. Klub dał Ci odwagę, ale możesz powiedzieć, dzięki czemu dał Ci taką odwagę? Czy Ty zostałaś tam przygotowana do tego, jak wyjść z tymi zdjęciami?
Sonia: Tak. Przede wszystkim zaczęło się od tego, żeby sprawdzić swoje finanse, nauczyć się zarządzać swoimi finansami, żeby móc poprowadzić taką swoją działalność. Jak założyć Facebooka, jak prowadzić swoje konto w social mediach.
Basia: Czyli jak wyjść z tym wszystkim?
Sonia: Tak. Jak zrobić ofertę, żeby pokazać światu, że ja robię te zdjęcia i że możecie do mnie przyjść.
Basia: Właśnie, bo jedno to pokazać, że robię, a drugie jak ten świat przyjdzie i powie: „halo, ja chciałabym takie zdjęcia”, to Ty też musisz wiedzieć.
Sonia: Tak, w jaki sposób wycenić to wszystko. Naprawdę ogrom wiedzy, który dał mi motywację, ale też poczułam się pewniej siebie, że wiem, od czego mam zacząć. Wcześniej kompletnie nie wiedziałam, jaki pierwszy krok powinnam wykonać.
Basia: Z takiej niewiedzy wynika to, że wiele osób bardzo długo odkłada to, że na przykład ma jakieś marzenie i odkłada. „A może nie teraz?” i nie szuka rozwiązań, a Ty tak naprawdę trafiłaś na mnie na tych Instagramach, potem zaczęłaś drążyć temat, co można zrobić, przyłączyłaś się do wyzwania. Czyli tak naprawdę czegoś, co nie było kompletnie zobowiązujące, ale Tobie też dało namiastkę tego, jak to wygląda. Czy ja w ogóle się nadaję? Czy ja potrafię cokolwiek tłumaczyć? Później poszłaś za ciosem – jeden kurs, drugi kurs, potem klub, w którym nadal jesteś i nadal dzielnie działasz. Oczywiście wisienką na torcie były wakacje, bo w wakacje poznałyśmy się na żywo na warsztatach.
Sonia: Tak. To była wisienka. Dosłownie to była wisienka na torcie. To był też kolejny cios, myśl, za którą trzeba było iść.
Basia: I warto było iść? Warto co nie?
Sonia: Warto. Naprawdę nie żałuję ani nawet przez minutę, że pojechałam. To było na drugim końcu Polski. Ja nawet na początku nie wiedziałam, gdzie to jest, ale już powiedziałam, że jadę.
Basia: To też jest niesamowite. Dla mnie to są takie poruszające historie, bo ja też wtedy widzę siebie sprzed kilku lat. Pamiętam warsztaty Eleny Szumiłowej, o których bardzo długo marzyłam. Jak tylko ona się pojawiła w Polsce – bo do Polski stąd było mi najłatwiej się przedostać – to nawet, jak nie wiedziałam, gdzie to jest, to ja wiedziałam, że nieważne ile one będą kosztować, nieważne gdzie będą – ja chcę na nie. To tak bardzo podobnie było. Ja nawet nie wiedziałam, gdzie jest to miejsce, nie wiedziałam, jak tam dojadę, gdzie tam dolecę w ogóle. Tam była też taka historia, że doleciałam do Poznania i pierwszy raz w życiu wynajmowałam samochód z wypożyczalni. Gdzie ja nie lubię jeździć w Polsce, bo w Polsce się jeździ niebezpiecznie. Jeszcze samochód z wypożyczalni, obce miasto. To była najgorsza droga ever w moim życiu. Nawigacja pokazywała dwie godziny, ja jechałam pięć. Płakałam po drodze, że nie dojadę. Więc ja dokładnie potrafię się postawić w tej sytuacji, że człowiek podejmuje decyzje i wtedy klapki na oczach. Nieważne gdzie, nieważne jak, ja tam muszę być.
Sonia: Tak. Dam radę, dojadę.
Basia: Tak, tak. Ja już byłam zdeterminowana: „pójdę piechotą, jak trzeba będzie”. Super. A możesz coś opowiedzieć słuchaczom i słuchaczkom po drugiej stronie, jak wyglądały te warsztaty? To były tak naprawdę takie bardzo kameralne warsztaty. To były warsztaty dla absolwentek Akademii Magicznej Fotografii, czyli tam nie zajmowaliśmy się tym, jak ustawiać aparat, tylko tam była praktyka. Jak Ci się podobał taki format?
Sonia: Dla mnie to było cudowne doświadczenie móc zobaczyć, jak Ty pracujesz, jak powstają te Twoje magiczne zdjęcia. Tak na żywo zobaczyć.
Basia: Jak faktycznie biegam po krzakach, prawda?
Sonia: Tak, dokładnie. Tam było tyle informacji. Niektóre przypadkowo wychodziły w rozmowie. Takie ważne rzeczy, na które trzeba zwrócić uwagę przy pozowaniu na przykład modeli, jak dobrze ustawiać. Naprawdę ogromna wartość tam była przekazana, ogromna wiedza i atmosfera.
Basia: Jeszcze tak naprawdę my tam miałyśmy utrudnione zadanie, bo były konie, biegające dziki. Wszystko tam było. A poza tym takie spotkanie na żywo dla mnie też było bardzo ważne. Po tym odcięciu, po zamknięciu, pandemii i tak dalej, to dla mnie takie spotkanie na żywo, to też było coś niesamowitego. Tak sobie myślę – i myślę, że się ze mną zgodzisz – że takie warsztaty, to powinno być takie spotkanie na żywo. Takie warsztaty na żywo, to powinna być taka wisienka na torcie, ale jak już człowiek jest przygotowany. Czyli nie zastanawia się, jak ten aparat ustawić, co tam się dzieje, co to jest przysłona, wtedy najwięcej skorzysta. Wtedy też na warsztatach miałyśmy obróbkę, więc przy tej obróbce też wiedziałyście, co się tam dzieje. Wtedy uważam, że najwięcej człowiek z tego zabierze dla siebie. Czy zgodzisz się ze mną? Czy potrafisz się postawić z takiej perspektywy, że gdybyś tam przyjechała na te warsztaty w marcu, to wzięłabyś z nich tyle samo?
Sonia: Nie. Na pewno mnie. Myślę, że w marcu w ogóle nie wiedziałabym, o co mam pytać. Co jest ważnego tak naprawdę. Nie miałam wtedy takiej wiedzy. Dopiero po tych dwóch kursach wiedziałam, po co tam jadę i czego chcę się dowiedzieć. To było chyba najważniejsze, że ja już miałam tę wiedzę i tak naprawdę to wszystko poznałam w kursach online, nie ruszając się z domu.
Basia: I mogłaś się skupić tak naprawdę na praktyce, bo już faktycznie wiedziałaś, co i jak. Zupełnie inaczej patrzymy wtedy na te warsztaty. Dlatego właśnie to jest takie super. Sonia, powiedzmy, jakie są teraz Twoje plany. Co będzie się teraz działo? Przeczytałam sobie na Twojej stronie — serdecznie zapraszam, żeby wejść na stronę internetową Sonii, która wygląda pięknie i jest taką świeżynką, idealnie czasowo zgraną — na tej stronie mamy informacje, jakie sesje Sonia wykonuje. Czy Ty już wiesz, co chcesz robić? Na stronie mamy, że to są sesje rodzinne, sesje dziecięce. Czy czujesz swój kawałek w tej fotografii? Co to będzie?
Sonia: Tak. Myślę, że na pewno taką główną rzeczą, którą chciałabym robić, to są sesje plenerowe. To w nich się zakochałam i jednak one są na pierwszym miejscu. I raczej dziecięce. Ciążowe, rodzinne – to jest to, co najbardziej chyba czuję. Chciałabym też rozszerzyć później swoją działalność o studio. Bardzo bym chciała też noworodkowe i młodsze dzieci przyjmować. Ale to jest w planach dopiero. Na razie skupiam się na tych plenerowych.
Basia: Plener daje ogromne możliwości. A uważam, że u Ciebie też takim dużym plusem jest to Twoje zaplecze wizażowe, gdzie wiadomo czy to kobiety w ciąży, czy mamy na sesjach rodzinnych – każda z nas lubi dobrze wyglądać. Tutaj nie ma co się czarować. Jeżeli kobieta ma makijaż dobrze, profesjonalnie zrobiony, to czuje się lepiej. A jak kobieta czuje się lepiej, to wtedy też na tych zdjęciach inaczej wygląda – taka bardziej pewna siebie.
Sonia: Tak, to widać.
Basia: Wiem, że masz doświadczenie w takiej sesji, w której połączyłaś, można powiedzieć dwie profesje, czyli wizaż i fotografię. Czy to według Ciebie się sprawdza?
Sonia: Tak. Myślę, że tak. Jestem już od początku z klientką, mogę poznać ją, porozmawiać, dowiedzieć się czego ona oczekuje tak naprawdę od sesji. I ona też milej – wydaje mi się – spędza czas. Nie musi jechać od wizażystki na przykład w innym mieście do mnie, później znowu na sesję, bo to jest wszystko połączone w jeden pakiet i w jedno miejsce.
Basia: A poza tym Ty też wiesz, jak ją pomalować, żeby to dobrze wyglądało na zdjęciach, więc to jest super.
Sonia: Tak. Wiem jakie zdjęcia chcę zrobić, jaki efekt chciałabym uzyskać.
Basia: Jakie będzie miejsce i tak dalej, bo Ty już wiesz, że sesja próbna wcześniej i tak dalej.
Sonia: Dokładnie.
Basia: Także Ty już jesteś kompletnie przygotowana. Cudownie. Bardzo się cieszę, Sonia. Niesamowita jest ta Twoja historia. To, że w ogóle łączysz to. Ja mówię zupełnie szczerze – to jest nie lada sztuka połączyć wychowanie trzech energetycznych synów z jedną pasją, bo ten wizaż jednak też pochłonął sporo Twojego czasu. Teraz z takim intensywny rozwojem, bo w Akademii Magicznej fotografii, tam się pracuje, tam się robi zadania i tam jest co robić. To jest czasochłonne, więc brawa ogromne dla ciebie, że Ty to wszystko łączysz i masz takie niesamowite efekty.
Sonia: Dziękuję.
Basia: Ja już wspominałam nawet przed nagraniem, zanim jeszcze uruchomiłyśmy mikrofony, że Ty masz swój już taki mały fanklub, Sonia. To są takie dowody z zewnątrz, że faktycznie w bardzo krótkim czasie przeszłaś od momentu „chciałabym robić zdjęcia swoim dzieciom” do momentu „robię super zdjęcia swoim dzieciom i robię super zdjęcia klientom”. Nie pracujesz za czekoladę albo za dziękuję, tylko faktycznie wychodzisz do klienta odważnie z ofertą i normalnie na tym zarabiasz, tak? Więc to jest WOW.
Sonia: Tak. To jest bardzo budujące, jak wiem, że komuś podobają się moje zdjęcia, że to nie jest tak, że one tylko są dla mnie fajne, tylko więcej osób to widzi i chce przyjść na te zdjęcia.
Basia: Czyli warto było odważyć się i wyjść z tymi zdjęciami do ludzi?
Sonia: Tak, warto było. Zdecydowanie.
Basia: Cudownie. Bardzo się cieszę. Przeszłyśmy całą ścieżkę Akademii, bo przeszłaś od początku do końca wszystko, ale cieszę się, bo Ty jesteś takim żywym, chodzącym, działającym dowodem na to, że faktycznie to tak powinno wyglądać. Najpierw człowiek uczy się podstaw i aparat staje się przedłużeniem ręki. Potem, jak potrafisz zrobić dobre zdjęcie wyjściowe, to dopiero przechodzisz do obróbki. Bardzo często to jest tak do góry nogami. Niektórzy myślą: „dobra, jest Photoshop. W Photoshopie się zrobi”, a to później przekłada się na stratę czasu, na irytację, na to, że jednak nie wychodzi i ludzie się bardzo szybko zniechęcają tym. Bo niby miało być tak super, miał być w Photoshopie jeden guzik, kupione akcje za milion monet, a się nie dzieje. Odnosząc się do klubu, to Ty też tam faktycznie wszytko po kolei tam robisz. Miałaś do nadrobienia z poprzedniej edycji, więc to też był kawał pracy. A nawet to, o czym wspomniałaś – że faktycznie zaczęłaś to robić od początku. Ja w klubie tłumaczę, jak poukładać wszystko krok po kroku od początku i Ty to faktycznie wszystko robiłaś. Miejsce, w którym teraz jesteś, jest efektem twojej pracy. Ogromnie Ci Sonia gratuluję.
Sonia: Dziękuję.
Basia: Uważam, że moją najlepszą „wizytówką” są właśnie takie absolwentki Akademii. Gdzie przychodzą dziewczyny takie, jak Ty, które nie myślą, że to spada z nieba. Dobrze wiesz, że to nie spada z nieba.
Sonia: Tak, to jest ciężka praca.
Basia: Dokładnie. To jest ciężka praca, to są godziny, które można by było poświęcić na coś innego, a Ty faktycznie ten swój cenny czas zainwestowałaś w siebie i w swój rozwój. Z całego serca Ci gratuluję, życzę Ci samych sukcesów.
Sonia: Dziękuję bardzo.
Basia: Jak widzę, jak pięknie idziesz do przodu i jak jesteś cały czas konsekwentna, to jest taki widoczny progres, taki który widać na załączonym obrazku. Każde zdjęcie, które się pojawia widać, że jest przemyślane, zaplanowane. Tam nie ma przypadków, nie ma „wyszło mi”.
Sonia: Tak. Ogromną radość sprawia i sprawiało mi uczenie się tego wszystkiego, bo w końcu poczułam, że to jest coś, co chcę robić. I tak naprawdę to jest dla mnie przyjemnością teraz uczestniczyć w tych wszystkich szkoleniach w klubie. Nie traktuję tego, jak coś przymusowego, jak coś, co trzeba zrobić. Tylko to jest fajne po prostu.
Basia: Super, bardzo mnie to cieszy. Sonia, gdybyś miała na koniec to wszystko podsumować, to komu mogłabyś polecić kursy w Akademii? Jeden i drugi, bo obydwa przeszłaś. Dla kogo one są?
Sonia: Tak naprawdę wszystkim. Począwszy od mam, które chciałaby do rodzinnego albumu robić zdjęcia swoim dzieciom. Kończąc na ludziach, którzy już się zajmują fotografią, bo jestem pewna, że z tych kursów wyniosą też coś dla siebie. Tam jest masa wiedzy i myślę, że nawet ktoś, kto już jakiś czas spędził na fotografowaniu, odkryje jakieś nowe rzeczy, na które nie zwracał wcześniej uwagi. Więc myślę, że to jest dla każdego, kto choćby przez chwilę zainteresował się fotografią albo miał taką myśl kiedyś, jak ja, że fajnie byłoby robić fajne zdjęcia. Także polecam każdemu.
Basia: A potem to może jeszcze pójść w taką stronę, że nie dość, że masz piękne albumy swoich chłopców i piękne zdjęcia, to fenomenalne jest to, że ten swój wizaż możesz połączyć z fotografią. To jest super. Uważam, że to jest bardzo dobre dla Twoich klientów i to też wzbogaca Twoją ofertę. Teraz Sonia powiedz, gdzie Cię można znaleźć, gdzie się można z Tobą umówić na taką sesję, gdzie można Cię znaleźć w sieci. Ja oczywiście wszystkie linki umieszczę w notatkach do tego odcinka, ale proszę, żebyś też nam powiedziała gdzie Cię szukać.
Sonia: Można mnie znaleźć na Instagramie i Facebooku. To jest strona Zatrzymując Chwile Fotografia. Oraz na mojej stronie internetowej www.zatrzymujacchwilefotografia.pl
Basia: Koniecznie trzeba tę stronę obejrzeć, bo ja ją mam w tym momencie przed sobą i widzę ją. Jest naprawdę piękna, jest dopracowana i z dumą mogę ją polecać, bo to jest naprawdę wizytówkowa strona fotografii. Taką, którą można się cieszyć, którą z dumą można oglądać. Gratuluję Ci.
Sonia: Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. Dziękuję.
Basia: Bardzo. Gratuluję Ci jeszcze raz Sonia. Życzę Ci samych sukcesów i jestem przekonana, że jak dalej będziesz tak konsekwentnie szła swoją drogą, będziesz rozwijała się dalej, to za jakiś czas spotkamy się już na takim poziomie, że WOW. A najbardziej cieszy mnie to, co powiedziałaś, że znalazłaś w tym taką radość i że to jest coś, co jeszcze jakiś czas mówiłaś, że nie masz pomysłu na siebie, to teraz faktycznie czujesz, że to jest to coś, bo to ma zupełnie inny wymiar.
Sonia: Zgadza się.
Basia: Aż mnie duma rozpiera, jak na to wszystko patrzę. Ściskam Cię z całych sił i koniecznie zapraszam wszystkich, żeby Cię odwiedzili i obsypali cię na Instagramach, i we wszystkich innych miejscach serduszkami.
Sonia: Zapraszam wszystkich.
Basia: Dziękuję bardzo, bardzo, bardzo.
Ależ to była fantastyczna, inspirująca rozmowa. Ja ogromnie lubię rozmowy z moimi kursantkami, a absolwentkami Akademii Magicznej Fotografii. Każda historia dziewczyn jest inna. Każda jest wyjątkowa, każda jest inspirująca. A ja z dumą patrzę, jak pięknie dziewczyny się rozwijają, jak pięknie idą do przodu.
Jeżeli Ty chcesz się dowiedzieć coś więcej o moich kursach, jeżeli też chcesz na przykład dołączyć na pokład Akademii, to już niedługo, bo pod koniec września otwieram zapisy na kolejną edycję zarówno kursu „Fotografia dziecięca z odrobiną magii”, jak i kursu „Obróbka w Lightroom z odrobiną magii”. Więc jeżeli gdzieś na dnie twojego serca tli się taka iskierka, że chciałabyś robić magiczne zdjęcia, to bardzo serdecznie zapraszam Cię, żebyś już w tym momencie zapisała się na listę osób zainteresowanych kursem, a wtedy masz pewność, że w pierwszej kolejności dostaniesz informację, że ruszają zapisy. Ilość miejsc jest ograniczona i te miejsce bardzo szybko – ku mojej radości – się rozchodzą.
Ściskam Cię bardzo serdecznie. Dziękuję Ci za wysłuchanie dzisiejszego odcinka i koniecznie pamiętaj o tym, żeby odwiedzić Sonię i żeby zostawić jej tam masę serduszek i masę ciepłych słów, bo naprawdę zrobiła ogromny kawał pracy. Zrobiła duży progres, a jej zdjęcia są naprawdę bajkowe.
Ściskam Basiolandia
0 responses on "Odcinek 83. Jak połączyć wizaż z fotografią i spełnić swoje marzenie o fotografii jako mama trójki dzieci. Rozmowa z Absolwentką AMF Sonią Siemiernik."