ODCINEK 67. Jak w 3 miesiące zacząć ZARABIAĆ NA FOTOGRAFII. Rozmowa z Absolwentką AMF Magdaleną Kasprzycką

 

Witam Cię w 67 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.

Zapraszam Cię do wysłuchania niezwykłej historii Magdaleny, które po 3 miesiącach od momentu, kiedy trafiła do AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII,

zaczęła zarabiać na fotografii. Porozmawiamy o tym, jaka była jej droga, jakie były przełomowe moment, że tak szybko poszła do przodu.

Listen to „067. Jak w 3 miesiące zacząć zarabiać na fotografii. Rozmowa z absolwentką AMF, Magdaleną Kasprzycką.” on Spreaker.

O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:

  • kim jest Magdalena i jak zaczęła się jej przygoda z fotografią,
  • jak Magdalena trafiła do AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII, 
  • co sprawiło, że tak szybko poszła do przodu ze swoją fotografią, 
  • kiedy był moment przełomowy w jej fotografii, 
  • czego nauczyła się w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII, 
  • w jakich kursach brała udział i co one jej dały.

 

Jeśli chcesz dołączyć do AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII napisz do mnie na basiolandia.akademia@gmail.com, a ja powiem Ci jak pokierować Twoją drogą, żebyś poszła do przodu tak jak MAGDALENĘ😊

A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .

👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈

 

 

Koniecznie odwiedź MAGDALENĘ i zostaw jej masę ciepłą, bo włożyła masę pracy w to, żeby być w takim miejscu w jakim jest obecnie:

FB 👉 MK Fotografering

IG 👉 mk.fotografering

TRANSKRYPCJA PODCASTU:

Witam cię bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu Więcej Niż Fotografia. Tu Basiolandia, ale nie będę dzisiaj sama, gdyż mam specjalną Gościnię.

Kontynuujemy serię niezwykłych historii moich kursantek. Dziś historia naprawdę niezwykła, ponieważ mamy dziewczynę petardę, która w ciągu 3 miesięcy, od punktu obsługi aparatu w trybie automatycznym, przeszła do zarabiania na fotografii. Warto posłuchać jak ta błyskawiczna droga przebiegła, skąd taki dynamiczny rozwój i progres. Moim gościem jest Magdalena Kasprzycka.

Basia: Witam cię serdecznie Madziu!

Magdalena: Witam cię Basiu serdecznie. To mój pierwszy występ publiczny i nie ukrywam, troszeczkę się denerwuję…

Basia: Oj nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze. To przyjazna rozmowa. Ja naprawdę nie będę pytać o trudne rzeczy, a poza tym, po wstępie, gdzie powiedziałam o Tobie same dobre rzeczy, nie mogłabym zapytać o coś niedobrego czy stresującego. Na sam początek, zanim opowiesz o swojej spektakularnej drodze, powiedz, proszę coś o sobie.

Magdalena: Od 12 lat mieszkam i pracuję w Norwegii. Mieszkam z mężem, córką (18 lat) i synem (8 lat). Nasz dom jest blisko lasu. Jesteśmy w kontakcie z naturą i mamy takie sielskie, spokojne życie.

Basia: Kiedy zaczęła się twoja przygoda z fotografią?

Magdalena: Taka nieprofesjonalna przygoda zaczęła się bardzo dawno, kiedy weszły te małe aparaty na klisze. Taki aparat mieli moi rodzice i pamiętam, że dokumentowałam wszystko. Najpierw w podstawówce, a potem w szkole średniej. Jeśli ktoś miał jakieś pamiątki w postaci zdjęć to właśnie ja. Później fotografowałam rodzinne spotkania, a gdy pojawiły się dzieci, to też im zaczęłam robić zdjęcia. Tak ta moja nieprofesjonalna droga wyglądała.

Basia: Oj, nieważne czy profesjonalną, czy nie. Byłaś Magdaleną z aparatem, która dokumentowała codzienność. Dzięki temu twoje dzieci mają dużo zdjęć i historia waszej rodziny jest zapisana. Nie trzeba mówić, czy profesjonalną, czy nie, ważne, że aparat zawsze był, bo myślę, że pamiątki rodzinne to coś super. Chyba cała rodzina jest ci za to wdzięczna.

Magdalena: Kolekcjonuję wszystko skrupulatnie w albumach, także jak ktoś z rodziny chciałby powspominać jakąś wycieczkę, albo co się działo na czyichś urodzinach, to posiadam wszystko do wglądu, hihi.

Basia: Hihi, czyli prowadzisz kroniki rodzinne. Podziwiam osoby, które tego pilnują. Ja staram się pilnować historii mojej chrześnicy Julki. Wiem, jakie to jest ważne. Ponieważ byłam czwartym dzieckiem w rodzinie, mam tylko kilka zdjęć z dzieciństwa i myślę sobie, że tych zdjęć powinno być więcej. Tak jak mówisz, fajnie, że można się do ciebie zgłosić i zobaczyć zdjęcia. To chyba było oficjalne zaproszenie, żeby rodzina się do ciebie zgłaszała na oglądanie zdjęć. Hihi, mamy to nagrane. A skąd się wziął pomysł na fotografię bardziej profesjonalną? Przecież jeszcze 3 miesiące przed rozpoczęciem kursu działałaś tylko i wyłącznie w trybie automatycznym. Czyli aparat był twoim małym pomocnikiem, ale nie za bardzo nim władałaś.

Magdalena: To przyszło bardzo nagle. Pomysł narodził się gdy trafiłam na ciebie w internecie, szukając sesji zdjęciowej jako prezent dla mojej przyjaciółki w ciąży. Zobaczyłam, że prowadzisz kursy i uczysz fotografii online. Siedziałam wtedy na chorobowym w domu i pomyślałam, aby pogłębić temat. Już raz próbowałam takiego kursu. Były to zajęcia jednodniowe, gdzie pan wyłożył wszystko naraz. Uważam, że wiedza była źle przekazana, a poza tym to było dla mnie za dużo. Po kursie nic się nie zmieniło, dalej to samo – tylko tryb automatyczny. Gdy trafiłam na ciebie, od razu się odezwałam i tak to się zaczęło.

Basia: Wszystko zaczęło się tak naprawdę od konsultacji. Na której ja ci zabroniłam chodzić na moje warsztaty…hihi, ale może ty opowiedz, jak to było.

Magdalena: Zaczęło się od tego, że ja zrobiłam tę sesję ciążową sama. Byłam na tyle niepewna swojego aparatu i tak się bałam, że poprosiłam koleżankę, która miała lepszy sprzęt, aby zrobiła ją ze mną. Ja wszystko przygotowałam, kadry, plener, stroje, wianki. Wszystko było zaplanowane i poszłyśmy tam razem. Od miesiąca chorowałam na korzonki i ledwo doszłam do tego lasu. Po całej sesji, gdzie biegałam, ustawiałam ich i dostałam ogromnego wyrzutu adrenaliny i hormonów szczęścia. Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale od tamtej pory nie choruję. Dopiero po kilku godzinach zastanowiłam się, gdzie jest mój ból! Jestem zdrowa! To mi dało do myślenia, że chyba chorowała moja głowa, a nie ciało. Te bóle brały się nie z tego, że mi coś było fizycznie. Wtedy koleżanka mi powiedziała, że podczas zdjęć nie byłam sobą, że byłam zupełnie kimś innym. I dlatego wykupiłam u ciebie 2 godziny konsultacji. Byłam na takim haju, że „ja chce to robić”, bo poczułam to całą sobą. Jak się do ciebie zgłosiłam, to od razu chciałam do ciebie jechać! Kupić wszystkie warsztaty świata! Ty już mnie uczyłaś, a ja myślałam, że jestem najlepszym fotografem. Wtedy mówiłaś „ojoj, to chyba nie tak. Ja ci zaraz powiem, co będziemy robić po kolei”.

Basia: Hihihi, tak! Musiałam cię stopować, bo byłaś jak na haju.

Magdalena: Pamiętam ten etap. Od razu chciałaś wsiąść w auto i przyjechać. Tak jest jak ktoś poczuje, że to jest jego i nic się już nie liczy, wszystko jest nieważne. Czasoprzestrzeń nie istnieje i nie ma żadnych przeszkód.

Basia: Faktycznie, musiałam Magdalenę uspokajać, ale kontynuuj.

Magdalena: Hihi, no tak musiałaś mnie przystopować. Wtedy zrobiłaś mi plan działania, po kolei. Zaczynała się akurat IV edycja kursu Magicznej Fotografii z Basiolandią i z miejsca się zapisałam. Od tamtej pory przepadłam. W tydzień nauczyłam się obsługi swojego aparatu, poznałam tajniki balansu bieli, pracy ze światłem, umów i kontaktu z klientem. Od tamtej pory inaczej patrzę na każdy krzaczek, widzę go w zupełnie innych perspektywach. Szukam, jak mogę wykorzystać plener. Zaczęły się dziać cuda w moim życiu.

Basia: Czyli te 3 tygodnie wywróciły wszystko do góry nogami i poukładały?

Magdalena: Tak, poukładały. Czasami myślałam „Boże, czego ona ode mnie chce? Jakieś kolejne zadanie. Po co mi to?” Po czasie wychodziło, że jednak, że było potrzebne i się na tym znasz.

Basia: Hihihi, no jednak się znam.

Magdalena: Wiedziałaś jak tym pokierować i jak napisać kurs, żeby to miało sens. Po kolei, po kolei.

Basia: Bo to jest ważne, żeby to było krok po kroku. Z uporem maniaka prosiłam, żeby przerabiać wszystkie lekcje i robić każde zadania. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy myśleli „czemu ona chce kolejne zadanie? Po co mam dawać wnioski skoro to jest oczywiste?”, a po dwóch tygodniach „a, to po to ona mnie tak męczyła krok po kroku, żeby dojść do tego momentu”. Ten proces nie jest momentami lekki, jest czasochłonny, bo trzeba przerobić zadania. Ale po tym jak się wszystko układa w cały obraz, to nabiera innej mocy. Cieszę się, że w ogóle się przyznałaś, że się zastawiałaś, po co ci te zadania, bo tego nie widziałam, hihi.

Magdalena: Mówiłam „czego ona ode mnie chce? Przecież, po co mi to?” Z czasem jak wyciągałam wnioski, to się przydało wszystko.

Basia: Od zakończenia kursu minęło ok. pół roku. Powiedz z perspektywy czasu, co dla ciebie było najcenniejszego? Co pchnęło cię do przodu?

Magdalena: Przede wszystkim poznałam aparat i jak wykorzystać jego możliwości. Poznałam pracę z klientem, którą sugerowałaś. Pamiętam, jak powiedziałaś taką rzecz, żeby powiedzieć klientowi, że ty też czekasz na sesję i się na nią cieszysz. Ja też czekam na ten moment, bo mogę zrobić piękną pamiątkę. Zawsze to mówię klientom i mile wspominam, że ty tak nam powiedziałaś. Nauczyłam się też, że ważna jest umowa zawarta z klientem. Po czasie i obserwacji moich koleżanek widzę, że to jest bardzo istotne. Kolejna rzecz to, to aby robić sesje próbne. Podczas kursu, gdy mówiłaś, co to jest sesja próbna, pomyślałam, że to marnowanie czasu. Weź, idź! Dzień czy dwa przed sesją…przecież to jest dodatkowy dzień pracy! Ale teraz wiem, że to powoduje, że mam mniej stresu. Jak idę na sesję to mam wszystko przygotowane i sprawdzone. Ostatnio poszłam z synem, zrobić zdjęcia z jego samolotem i nie wzięłam karty. I tak to właśnie wychodzi brak przygotowania. A jakby to było na sesji z klientem? Teraz sobie na to nie pozwolę, bo zawsze jestem przygotowana, dzięki Tobie.

Basia: No proszę. Cieszę się. Ja daję narzędzia i mówię, jak można zrobić, ale zasługą moich kursantek jest to, do czego dochodzą. Jedno jest dać narzędzia, a drugie to wprowadzić w życie. Także zasługi są po twojej stronie i całe brawa należą się tobie.

Magdalena: Ale ktoś mi tę wiedzę przekazał i ją uporządkował.

Basia: To byłam ja, przyznaję się do tego. Wiemy, że aparat opanowałaś, wiesz jak komunikować się z klientem i że bieganie po krzakach na sesji próbnej jest potrzebne. Co się zadziało krok później, że odważyłaś się wyjść do klientów? W końcu po 3 miesiącach zaczęłaś robić odpłatne sesje, to jest bardzo szybko.

Magdalena: Po kursie, zostałam u ciebie na wsparciu biznesowym. Ty przygotowałaś nas pod kątem mediów społecznościowych, szczególnie Instagrama. Ja go nie miałam i nie posiadałam portfolio, gdzie mogłabym pokazać swoje zdjęcia. Stworzyłam z tobą swoje miejsce w internecie. Ogromnie się stresowałam, ale jak się okazało, nie było czym.

Basia: Klub hejterów nie czekał, żeby cię dopaść?

Magdalena: Dokładnie. Potem wszystko zadziało się przy pomocy mojej siostry, która na jakiejś grupie facebookowej zauważyła post, że ktoś szukał fotografa i wrzuciła link do mojego Instagrama.

Basia: No właśnie, miała gdzie, to jest bardzo ważne.

Magdalena: I wtedy zgłosił się pierwszy klient. Potem się zgłosił kolejny i kolejny… To był styczeń, więc od pierwszego kontaktu z tobą minęły 3 miesiące.

Basia: To bardzo szybko. Powiedz jeszcze o jednej rzeczy. Po tym wsparciu biznesowym miałaś już ofertę, to z czym wyszłaś do klienta.

Magdalena: Tak. Wspólnie przygotowałyśmy cennik.

Basia: I było to miejsce, do którego mogłaś odsyłać klientów. Pamiętam, jak się stresowałaś, że pokażesz swoje zdjęcia i co? No nic. Kiedy pokażesz ujęcia, wtedy klienci mają szanse zobaczyć twoją pracę i sami podejmą decyzję, czy chcą mieć takie zdjęcia. Zdaje sobie sprawę, że to nie jest łatwy moment, bo jak wychodzimy z czym,ś to zawsze jest obawa. W poprzednim odcinku z tego cyklu, w rozmowie z Patrycją wyszło, że hejterzy jej nie dopadli. U ciebie jest podobnie i warto to podkreślić, że nie ma się czego bać, bo nic złego się nie dzieje.

Malagenia: Nic złego się nie dzieje. To, co wrzucamy, to taka nasza droga jak się rozwijamy w fotografii. Mogę to potraktować jako pamiątkę. Stres jednak jest, bo boimy się krytyki, że ktoś powie, że zdjęcia są niedoskonałe. Bo są, dlatego korzystam z twoich lekcji i dalszych kursów, ale także innych osób.

Basia: Bo ważne jest, żeby się rozwijać i iść do przodu. Dobrze, że nie masz poczucia, że twoje zdjęcia są takie, jakie już byś chciała, z wisienką u góry. Wyobrażam sobie, że człowiek może osiąść na laurach. Ja też sobie mówię, że moje najlepsze zdjęcie jest jeszcze przede mną. Dzięki temu mam motywację, żeby iść do tego zdjęcia i robić nowe rzeczy, rozwijać się i inspirować. Mogę zdecydowanie powiedzieć, że cieszę się, że nie robisz jeszcze zdjęć, jakie byś chciała, bo to znaczy, że masz sporo do zrobienia. Nie w sensie, że „ogarnij się Magdalena, bo zdjęcia są słabe”, tylko w takim, żeby cieszyć się drogą, którą się idzie i doceniać każdy element. Odnośnie konta na Instagramie chcę powiedzieć, żeby traktować je jako fotograficzny pamiętnik, że „o teraz robię takie zdjęcia, a jak cofnę się do tyłu, to jednak widać, że zrobiłam progres”. Warto pamiętać, że droga jest najważniejsza. Podsumowując, szybciutko się u ciebie zadziało. Czy dalej serce ci mocniej bije na myśl o fotografii, gdy bierzesz aparat i idziesz w plener?

Magdalena: Tak, to uczucie jest we mnie, bo nie jestem do końca spełniona. Zatrzymała mnie choroba, a właściwie kontuzja. Miałam operację łokcia, a teraz czeka mnie rehabilitacja. Musiałam sobie odpuścić intensywne bieganie z aparatem. Ten czas wykorzystałam na naukę, dostrzegłam gdzie mam braki i co bym chciała zrobić. To jest też czas na stworzenie swojego małego miejsca na przygody studyjne, bo chciałabym spróbować tego rodzaju fotografii.

Basia: A poza tym, bardzo intensywnie rozwijasz swój biznes, bo dzielnie pracujesz w klubie AMF. Czasem jest tak, że zdrowie nas zatrzymuje po coś. To może głupio brzmi, ale uważam, że czasem tak jest, że potrzebujemy czasu na dopięcie tych elementów, których brakuje. W klubie opracowujemy Instagram pod kątem fotografki, aby konto wyglądało jak fotografki, żeby było super, żeby odważyć się, stawać po drugiej stronie obiektywu. Tu też nastąpił ogromny progres, bo ty się odważyłaś, ale także kilka innych Klubowiczek. Jestem z was dumna, bo to nie jest takie proste. Tak jak pokazanie swoich zdjęć na zewnątrz, to takie przejście przez drzwi szafy, których się boimy. Czy zgodzisz się ze mną, że pokazanie zdjęć siebie, jest trudnym krokiem, żeby się przełamać?

Magdalena: Tak. Duży nacisk stawiałaś na to, żeby fotograf miał swoje zdjęcia. To jest nasza wizytówka, którą możemy wykorzystać np. jako zdjęcie profilowe na naszych social mediach, żeby nie wrzucać tam zdjęć innych ludzi. Trzeba się przełamać. Przeważnie jest tak, że ktoś lubi robić zdjęcia, ale jego na tych ujęciach nie ma. W albumach mam mało zdjęć Magdaleny. Dosłownie kilka takich z ręki, z rodziną, wykonanych telefonem komórkowym. Tak, trzeba było odwagi, żeby iść i na statywie zrobić sobie zdjęcie profilowe.

Basia: Czy to ci w czymś pomogło? Czy pokazało ci inną stronę fotografii? Zależało mi na tym, żebyś przez to doświadczenie, zobaczyła, jak jest po drugiej stronie i wyciągnęła dobre wnioski.

Magdalena: Na pewno jest stresująco. Zrozumiałam, że modelka się denerwuje, dlatego staram się rozładować tę atmosferę z klientem. Chcę, żeby było fajnie, miło i śmiesznie.

Basia: Magdalena ma duże poczucie humoru, więc myślę, że to jest w pakiecie hihi.

Magdalena: U mnie na sesjach nie jest smutno. Zależy mi, żeby był taki klimat. Chociaż może któregoś dnia, przyjedzie klient „pesymista”, zdołowany życiem i nie będzie się śmiał z moich śmieszności. Jeszcze nie miałam styczności z takim bardzo wymagającym klientem. Ciągle czekam…

Basia: Nie ma co czekać na takich klientów niezgodnych z nami. Wychodzę z założenia, że przyciągamy ludzi podobnych do nas. Myślę, że ty powinnaś przyciągać radosnych i wesołych klientów i tego ci życzę. Życzę ci także, żeby ręka wróciła do pełnej sprawności, żebyś mogła powrócić do fotografii. To już nie będzie start, a powrót. Wrócisz wzbogacona o kurs Lightroom-a, więc będziesz full-pakiet przygotowana.

Magdalena: Mam nadzieję, że wrócę ze zdwojoną siłą, lepiej przygotowana. Stałam się małym informatykiem, małym grafikiem…hihihi.

Basia: Tak to jest.

Magdalena: Właśnie ta strona mnie stresowała. Dawno się w tych komputerowych rejonach się nie poruszałam, ale nabrałam pewności siebie dzięki twojemu kursowi obróbki w Lightroomie.

Basia: Tego ci życzę z całego serca. Poza tym to jest kwestia tego, żeby dać sobie czas na opanowanie kolejnych elementów tak jak w kursie. Moduł po module. Tak jak mówiłaś, trzeba się stać trochę informatykiem, trochę grafikiem i trochę menadżerem, bo prowadzisz biznes i budujesz swoją markę osobistą. To kawał pracy i drogi do przejścia. Ważne, żeby na każdym z etapów doceniać swoje małe sukcesy. Mam ogromną, nieporównywalną z niczym radość, jak widzę jak wy, dziewczyny z Akademii, nabieracie skrzydeł i zaczynacie poruszać się w fotograficznym świecie. To jest coś niesamowitego. Największa nagroda za moją pracę. Wiadomo, że kursy są płatne (to moje źródło utrzymania), ale to jest dużo mniejsze niż satysfakcja, gdy obserwuję wasz rozwój z tygodnia na tydzień. Jestem wdzięczna, że mam takie kursantki, bo bez was nie byłoby Akademii i kursy nie miałyby swojej mocy. Madziu przeszłaś prawie całą drogę w Akademii, więc powiedz na koniec, komu możesz polecić kurs Fotografii Dziecięcej Z Odrobiną Magii i kurs obróbki w Lightroomie Z Odrobiną Magii?

Magdalena: Kurs Magicznej Fotografii jest praktycznie dla każdego. I dla tych, co opanowali swój aparat, ale chciałby wiedzieć coś więcej, a także dla tych, co kompletnie nie mają pojęcia o fotografii, ale chcieliby robić zdjęcia do albumu np. swoim dzieciom. Dużo jest dziewczyn, które siedzą w domu z dziećmi i chcą wykorzystać ten czas. Kurs polecam też komuś, kto chce zacząć przygodę z fotografią, ale też tym którzy nie chcą się zdjęciami zajmować zarobkowo.

Kurs obróbki Lightroom jest dla osób, które chciałyby upiększyć swoje zdjęcia i dodać im innego wyrazu. Ja myślałam, że bardzo dobrze poruszam się w tym programie, ale się myliłam. Twój kurs jest bardzo szczegółowy i nic nikomu nie umyka. Jak sama uczę się programu, to zostawiam jakieś suwaczki i opuszczam niektóre opcje, bo nie są mi potrzebne. Ty nie. Pokazujesz, jak to powinno prawidłowo działać, żeby było bezpiecznie, żeby nie stracić zdjęć klienta.

Basia: Oj, swoje też są ważne.

Magdalena: Tak, ale swoje to można pójść powtórzyć lub mogą być brzydkie. Klienta już nie. Uważam, że twoje kursy są dla każdego. To są najlepiej wydane pieniądze na naukę w moim życiu. Nie wyobrażam sobie, tułać się po różnych kursach (a mam ich parę na koncie) i szukać tych wszystkich wiadomości, które otrzymałam od ciebie na jednym i drugim kursie.

Basia: Cudownie, to miód na moje serce. Ogromnie mnie to cieszy. Właśnie o to mi chodziło, żeby kursy były takie, że gdy przyjdzie osoba, która działa na aparacie w trybie automatycznym, to po tygodniu umiała robić zdjęcia w trybie manualnym. Są dowody na to, że można. Ty jesteś żywym dowodem, że po 3 miesiącach nauki ze mną, można zacząć zarabiać na fotografii, bo sesje, które robiłaś, nie były projektowe, ani za czekoladę, tylko normalnie za pieniądze. Gratuluję ci, bo to jest bardzo szybko. To efekt twojej pracy i zaangażowania. Moje kursy są ciężkie, trzeba się przyłożyć i działać robiąc zadania, ale gwarantuję, że jak to zrobisz, to będą efekty. Na twoim przykładzie widać, że można osiągnąć niesamowity efekt w bardzo krótkim czasie. Powiedz, gdzie możemy cię znaleźć i co jest kluczowe jeżeli człowiek czuje w sercu (tak jak ty), że to jest jego? Co powinno być pierwszym krokiem? Co byś powiedziała sobie sprzed pół roku?

Magdalena: „Magdaleno, idź na porządny, bardzo szczegółowy kurs do Basiolandi”. Żałuję, że znalazłam cię za późno.

Basia: Jakie za późno?! W odpowiednim momencie.

Magdalena: I to jest bardzo dziwne. Dziś jestem gościem u ciebie, a tak naprawdę przed indywidualnymi konsultacjami z tobą, zaczęłam słuchać podcastów od początku. Pierwszy odcinek mnie bardzo wzruszył, ponieważ znalazłam tam odrobinę siebie. Dowiedziałam się dwóch rzeczy. Pierwsza to to, że marzenia się nie spełniają. Ja czekałam, aż same przyjdą i się spełnią. Jednak nie. Trzeba wziąć je w garść i samemu spełnić. A druga rzecz niby oczywista to, że ja mogę być fotografem, choć skończyłam szkoły. Ja po prostu to czuję, chcę się tego uczyć i intuicyjnie wiedziałam o różnych rzeczach, o których mówisz, ale nie wiem skąd. Dzięki temu jestem pewna, że jestem na dobrej drodze.

Basia: Cudownie. Ogromnie się cieszę, że pierwszy odcinek podcastu – dla mnie trudny do nagrania, bo bardzo osobisty- właśnie rezonuje z osobami, które są na granicy i odkładają fotografię oraz marzenia na później. Szczerze mówiąc, po to nagrałam ten odcinek, aby te osoby w końcu przestały wszystko odkładać na jutro, bo nikt z nas nie wie, czy to przysłowiowe jutro w ogóle będzie. Te słowa pana Jacka Walkiewicza, że marzenia się nie spełniają, a się je spełnia, w pewnym momencie stały się moją mantrą. Zakładając Akademię, ukułam swoje powiedzenie (na wzór p. Jacka), że fotomarzenia się nie spełniają, fotomarzenia się spełnia. To jest kwintesencja tego, żeby mieć odwagę iść po marzenia, zakasać rękawy i ciężko pracować. Na kursie, webinarach, czy gdziekolwiek się wypowiadam na zewnątrz, mówię, że praca fotografa nie polega na leżeniu i pachnięciu, a marka osobista nie wybuduje się sama, zdjęcia nie zrobią się same itd. To tak nie działa. Fotografia to kawał pracy, ale jesteśmy dowodami na to, że można to robić bez specjalistycznej szkoły, bez fotograficznych korzeni rodzinnych. Można wziąć, życie we własne ręce, przestać mówić, że świat jest ble i niedobry. Zabierz się za siebie, zrób dobrze robotę, a będą efekty. Gratuluję ci Magdaleno, że zabrałaś się za siebie i wzięłaś życie w swoje ręce. Spełniasz swoje fotomarzenia i piorunująco szybko zaczęłaś na tym zarabiać. To jest ważne, żeby cenić siebie i swoją pracę. Inwestycja w sprzęt i swój rozwój to są realne pieniądze, więc fajnie, że ludzie to doceniają i płacą nam za zdjęcia. Ogromnie ci gratuluję i trzymam kciuki, żeby twoja droga dalej tak pięknie się rozwijała i żeby ręka wróciła do sprawności. A na sam koniec powiedz, gdzie możemy cię znaleźć w internetach.

Magdalena: Na Facebooku i Instagramie można mnie znaleźć pod nazwą mk.fotografering. FB 👉 MK Fotografering IG 👉 mk.fotografering

Basia: Super. Oczywiście linki dodam w opisie do tego odcinka. Odwiedzajcie profile Magdaleny i zostawcie tam mnóstwo serduszek, bo naprawdę zrobiła kawał dobrej roboty.

Magdalena: Dziękuję bardzo.

Basia: Dziękuję, że zgodziłaś się zostać gościem mojego podcastu i podzieliłaś się swoją historią. Mam nadzieję, że to nie było dla ciebie stresujące i czujesz teraz luz. Bądź z siebie dumna!

Magdalena: Dziękuję, pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Basia: Pamiętajcie, żeby odwiedzić Magdalenę, a ja zapraszam na kolejny odcinek, już za tydzień.

Ściskam Basiolandia 🌸

JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI

✔  FACEBOOK: BASIOLANDIA.FB

✔  INSTAGRAM: BASIOLANDIA.IG

✔  STRONA WWW: BASIOLANDIA.STRONA

✔  YOUTUBE: BASIOLANDIA.YOUTUBE

ZAPRASZAM CIĘ DO MOJEJ GRUPY NA FB: BASIOLANDIA.GRUPAFB.  Będziemy tam rozmawiać o tematach poruszanych w podcastach i nie tylko.

GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU

🎤 na moim kanale YouTube :BASIOLANDIA.YOUTUBE

🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES

🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY

🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie

 

Ściskam Basiolandia 🌸

2 responses on "ODCINEK 67. Jak w 3 miesiące zacząć ZARABIAĆ NA FOTOGRAFII. Rozmowa z Absolwentką AMF Magdaleną Kasprzycką"

  1. Magdalena jest wspaniałą wrażliwą osobą i bardzo profesjonalnym fotografem !

    • Aniu bardzo dziękuję Ci za Twój komentarz i tak wspaniałe słowa o Magdzie! 💛💛💛 Podpisuje się pod nim i jestem dumna z niej ogromnie, bo wykonała ciążką pracę! Pozdrawiam Cię serdecznie 😊😊😊😊

Leave a Message

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top