Witam Cię w 61 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.
Jak zacząć swoją przygodę z obróbką?
Od czego zacząć naukę obróbki?
Jak się nauczyć obrabiać zdjęcia?
Basia jak Ty uczyłaś się obróbki zdjęć i jak to robisz, że jest taka magiczna?
To są pytania, które bardzo często słyszę, dostaję w wiadomościach prywatnych.
Dlatego postanowiłam nagrać na ten temat podcast, żeby odpowiedzieć tutaj na te pytania, ale żeby dać też drogowskaz tym, którzy teraz zaczynają.
OBRÓBKA ZDJĘĆ, JAK ZACZĄĆ?
Obróbka jest kolejnym krokiem po zrobieniu MAKSYMALNIE DO DOBREGO PLIKU WYJŚCIOWEGO, aby uzyskać magiczne zdjęcie.
Ale obróbka nie może być traktowana, jako ratunek i wymówka na wszystko, dlaczego??? Posłuchasz w dzisiejszym odcinku podcastu.
Listen to „061. Obróbka zdjęć, jak zacząć?” on Spreaker.
O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:
- o czym watro wiedzieć, zanim zaczniesz się uczyć obróbki,
- gdzie szukać materiałów do nauki,
- co się u mnie sprawdził, a co nie w nauce obróbki,
- jak możesz zaoszczędzić czas, ucząc się obróbki,
- dlaczego nie warto inwestować w paczki pressetów.
- jak uczyłam się fotografii, co się sprawdziło, a co nie.
A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .
👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈
JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI
✔ FACEBOOK: BASIOLANDIA.FB
✔ INSTAGRAM: BASIOLANDIA.IG
✔ STRONA WWW: BASIOLANDIA.STRONA
✔ YOUTUBE: BASIOLANDIA.YOUTUBE
ZAPRASZAM CIĘ DO MOJEJ GRUPY NA FB: BASIOLANDIA.GRUPAFB. Będziemy tam rozmawiać o tematach poruszanych w podcastach i nie tylko.
GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU
🎤 na moim kanale YouTube :BASIOLANDIA.YOUTUBE
🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES
🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY
🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie
TRANSKRYPCJA ODCINKA:
Witam cię bardzo, bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu Więcej Niż Fotografia. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale właśnie minęły dwa miesiące nowego roku!
Mamy już marzec i sama nie wiem kiedy to zleciało. Mam wrażenie, że ktoś ukradł mi kilka dni z tego czasu, więc gdybyś widziała gdzieś moje skradzione dni z lutego, lub stycznia to podeślij je do mnie. A tak na poważnie, to witam cię w nowym odcinku i nowym miesiącu. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa, a jeśli nie, to że po wysłuchaniu tego podcastu, ruszysz w nowy tydzień z pozytywnym nastawianiem. Przeczytałaś pewnie tytuł odcinka, więc wiesz, że dziś będzie o obróbce zdjęć. Dostaję mnóstwo pytań dot. właśnie tego tematu. Postanowiłam podjąć wezwanie i nagrać o tym odcinek. Opowiem, jak uczyłam się obróbki, co się u mnie sprawdziło, a co nie i wspomnę o tym co mogłabym zrobić inaczej, żeby zaoszczędzić czas. Jeśli jesteś ciekawa mojego podejścia do obróbki, to z filiżanką ulubionej herbaty, zapraszam cię na dzisiejszy odcinek.
Na samym początku chcę zaznaczyć coś niesłychanie ważnego.
Po pierwsze. Musisz wiedzieć, że obróbka jest nieodłącznym elementem całego procesu powstawania zdjęcia. Plik, który masz po sesji w swoim aparacie, jest materiałem do dalszej pracy. Po drugie. Od samego początku, gdy zaczynałam moją drogę z fotografią, jak słyszałam zdanie „zróbmy jakoś, a resztę tam w Photoshopie się zrobi”, to nie mogłam tego zrozumieć. Do mnie to nie trafiało, bo wiedziałam, że robienie byle czego, a potem barowanie się z tym w programach graficznych nie ma sensu. Zresztą na początku, o tych programach wiedziałam tyle, że istnieją. Od zawsze byłam i jestem przeciwniczką takiego podejścia.
Uważam, że dużą krzywdę robią sobie osoby, szczególnie te na początku swojej drogi, idąc w tę stronę. Czyli np. ktoś im tłumaczy fotografię, czytają coś w internetach, może pojadą na jakieś warsztaty i ktoś powie „spoko, spoko, resztę to się w Photoshopie zrobi”.
To jest bardzo złe podejście, bo to jest tak, jakbyśmy tłumaczyli komuś, kto buduje dom, że ok, ławice wylej jakiekolwiek, postaw jakieś ściany, żeby się tylko trzymało, a potem jak będziemy robić wykończenie, to wszystko zrobimy tak wow! Chyba rozumiesz, że to tak nie działa. Dom musi mieć solidne fundamenty i ściany, bo inaczej super wykończenie i malowanie najpiękniejszą farbą, będzie tylko tuszowaniem czegoś, co od początku nie jest dobre.
W moim podejściu nie ma racji bytu taka droga, że zróbmy cokolwiek, a resztę zrobi się w postprodukcji.
Wiele osób może się zdziwić, ale to jest właśnie mój fundament, który przekazuje moim kursantkom. Na tym stoi też moja Akademia Magicznej Fotografii.
Moja pierwsza, podstawowa rada brzmi: naucz się robić maksymalnie dobre zdjęcie wyjściowe, a dopiero potem myśl o obróbce.
To najlepsza i najbardziej właściwa droga, w której będziesz wiedziała, że masz bardzo dobry plik i z niego, w postprodukcji wyciągniesz magię. Tak to u mnie funkcjonuje. Ja na początku, nie rzuciłam się na programy do obróbki, ale nauczyłam się robić jak najlepsze zdjęcia .rav. Przez ten pierwszy rok tylko przyglądałam się programom. Dopiero w drugim roku, zabrałam się za Lightrooma. Dowiedziałam się wtedy, że zdjęcia powinno się robić w plikach .rav, bo można z nich wyciągnąć dużo więcej magii. I ten Lightroom wystarczał mi spokojnie przez 2 lata, a można nawet powiedzieć, że 3. Dopiero po tym czasie, zaczęłam się wdrażać w Photoshopa. Powtórzę jeszcze raz. To nie było tak, żeby zrobić byle jakie zdjęcie i w obórce wyciągnąć z niego czary-mary. Najpierw nauczyłam się porządnie robić zdjęcia, potem dogłębnie poznałam jeden program, a dopiero gdy zaczęło mi brakować jakichś funkcjonalności, zabrałam się za Photoshopa. I tu płynnie przechodzimy do następnego punktu.
Nie rzucaj się od razu na głęboką wodę i nie ucz się 5 programów naraz.
Na początek wybierz sobie jeden, prosty program i naucz się go. Po pierwsze – nie pomiesza cię się to. Po drugie – ilość wiedzy, którą będziesz musiała wprowadzić i przepraktykować, przygniecie cię. Po trzecie – ilość suwaków, skrótów, możliwości (każdy program daje inne) może cię zniechęcić, nawet do samej fotografii.
Tak jak mówiłam, przez pierwsze dwa lata uczyłam się i działałam tylko w Lightroomie. Gdy wszystko czego potrzebowałam, było opanowane, a czułam potrzebę robienia czegoś więcej z moimi zdjęciami, to powolutku, zaczęłam przechodzić do Photoshopa. Dopiero wtedy zaczęłam uczyć się nowych rzeczy. Podkreślam, że najpierw czułam się w Lightroomie swobodnie, umiałam wykorzystać wszystko, czego potrzebowałam. To nie znaczy, że znam ten program od A do Z, wszystkie narzędzia, zakładki i ikonki.
Jestem zwolennikiem tego, żeby uczyć się danego programu funkcjonalnie dla mnie – czyli tego co mi jest przydatne.
Jeżeli aktualnie z czegoś nie korzystam, to nie zawracam sobie tym głowy. Teraz krótka anegdotka. Ja kupiłam Lightroom w wersji abonamentowej Adobe. Ponieważ najkorzystniej cenowo, wychodził pakiet z Photoshopem, to jako przedsiębiorcza kobieta, taki zakupiłam. I myślę, że już nasuwa ci się pytanie „no to co Basia, miałaś Photoshopa przez dwa lata i w ogóle go nie ruszałaś?” No tak! Miałam i był tylko ikonką na pulpicie w moim komputerze, której nie dotykałam. Nie chciałam na to kliknąć, bo bałam się, że jak już wejdę, to nie będę umiała stamtąd wyjść. Także nie ruszałam Photoshopa, bo uczyłam się Lightrooma i uważam, że wyszło mi to na dobre.
Kolejną ważną kwestią, jest nauczyć się dobrze podstaw jednego programu np. Lighroom, żeby móc zrobić w nim podstawowe rzeczy.
Nie nastawiaj się, że od razu będziesz umiała zrobić wszystko. Wrócę tu do dobrej wg. mnie przenośni o domu. Jeśli dobrze go wybudujesz, to posłuży ci lata, a jeśli zrobisz to na „odwal”, to będzie groziło zawaleniem. Słowo porządnie pasuje do budownictwa, ale także do nauki. Zobacz, gdybym zaczęła uczyć się budować dom od dachu, czyli np. jak się kładzie dachówki? No to trochę średnio, bo bez fundamentów, ścian i stropów, to kładzenie dachówki będzie mi średnio przydatne, ale jak nauczę się jak porządnie wylać fundamenty i postawić ścianę, to mogę po czasie zacząć się zastanawiać, jak kłaść dachówkę, albo pięknie wykańczać dom marmurami.
Przenosząc to na grunt obsługi programów, to naucz się solidnych podstaw danej aplikacji.
Jeśli na przykład mówimy o Lightroomie, żebyś umiała wywołać .rav, skadrować zdjęcie, usunąć zniekształcenia (które wynikają z danego obiektywu), odszumić zdjęcie, przyciemnić, rozjaśnić, prawidłowo skorygować balans bieli (jeżeli coś nie poszło w momencie robienia zdjęcia).
Ucz się krok po kroku, a nie na zasadzie, że ktoś coś zrobił, to ja też zrobię.
Bez podstaw, to będzie lepienie z „plasteliny”. W przypadku programu Lightroom najpierw nauczyłam się jak przykadrować zdjęcie w proporcjach. To jest jedno narzędzie, kilka kliknięć i już. Gdy wchodzisz do programu pierwszy raz, to nie wiesz jak to zrobić, więc ucz się nowych rzeczy po kolei. Dopiero jak opanujesz kadrowanie, zacznij uczyć się pracy pędzlem, jak tego się nauczysz, to możesz sobie pójść w gradienty. To są proste rzeczy, ale chciałabym, żebyś zapamiętała, to żeby iść w kolejności, nie narzucać zbyt dużego tempa i że budujesz swój „dom” – porządnie, od postaw, po kolei.
Teraz następna istotna sprawa, którą chciałabym poruszyć. Ja od 6 lat, czyli od samego początku, gdy pracuję jako fotograf, nigdy nie kupiłam gotowej paczki ustawień, czyli presetów.
Nigdy tez, nie kupiłam gotowej paczki z akcjami – czyli ustawieniami do Photoshopa. Dla mnie, szczególnie na samym początku, kupowanie gotowych presetów i wiara na słowo sprzedawcy, że wystarczy kliknąć i już będziesz miała wymarzone zdjęcia, jest porównywalne z robieniem zdjęć na trybie automatycznym. Czyli ja ustawiam tylko kadr, a zdjęcie robi aparat. Przecież nie o to w tym chodzi. To ty jesteś autorką zdjęcia, gdy na manualu decydujesz, jak to ma wyglądać. Czy ma być ciemniejsze, jaśniejsze, lub kontrastowe. Kupując od kogoś gotową paczkę presetów, widzisz na reklamie, jak wygląda zdjęcie przed a jak po i myślisz sobie, że Oh my God! Wydam stówkę czy dwie, a moje zdjęcia będą wyglądały czarująco, kliknę i już! Biznes życia.
Inni mówią, że tego trzeba się latami uczyć, a ty kupisz paczkę ustawień i myślisz, że wygrałaś na loterii umiejętności. No nie.
To, że ty klikniesz preset, to nie znaczy, że wiesz, co on zrobił z twoim zdjęciem i że będziesz to potrafiła odtworzyć na kolejnym zdjęciu. I jeszcze jedna ważna kwestia. To, że ktoś pokazuje reklamę, że zdjęcie tak wygląda przed a tak po, nie oznacza, że twoje zdjęcie też, będzie tak wyglądać. Każde zdjęcie jest inne, a ten preset jest zrobiony do zdjęcia wykonanego w konkretnych warunkach. Nie daj sobie tego wmówić. Kolejna ważna kwestia dot. gotowych ustawień.
Wiele zdjęć w internecie wygląda tak samo, a ty chyba nie chcesz mieć zdjęć jak wszyscy?
Ja nie chcę, aby moje zdjęcia były takie same jak Kasi, Asi, Małgosi i jak ktoś wejdzie na Instagram, zobaczy zdjęcia, to nie będzie wiedział, kto jest autorem, bo będzie „przejechane” tym samym presetem. Osobiście aspiruję do czegoś innego i chciałabym, aby było łatwo, rozpoznać moje zdjęcia. Kupując gotowce, nie budujesz swojej marki. Ja, zachęcam cię do stworzenia własnego stylu fotografii i obróbki, bo nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś po opanowaniu podstaw, stworzyła swój własny preset, który będzie ci pomagał w obróbce. W twoich ustawieniach zapiszesz takie rzeczy, na których tobie najbardziej zależy, np. wyostrzenie lub stonowanie danej barwy. Dlatego, gdy wyskoczy ci jakaś reklama z super promocją dot. prestów, zastanów się dwa razy czy chcesz ją kupić, czy nie lepiej zainwestować w jakiś dobry kurs Lightrooma, który krok po kroku, nauczy cię obsługi programu.
Przejdźmy do wyczekiwanej części, czyli jak uczyć się obróbki zdjęć?
Sposobów jest wiele i pewnie każdy z kim rozmawiasz, ma jakiś swój ulubiony. Ja opiszę ci tutaj kilka z nich, a ty sama wybierz ten, który najbardziej ci odpowiada.
Pierwszą i najprostszą metoda to odpalić program i po prostu przesuwać różnymi suwaczkami. Metoda prób i błędów. Jest bez kosztowa, bo masz program i inwestujesz tylko swój czas.
Obserwujesz, co się dzieje ze zdjęciem – przesuniesz w prawo, będzie jaśniej, w lewo, zrobi się ciemniej. Wadą tej metody jest jej czasochłonność, ale jeśli masz dużo czasu, to możesz spróbować. Kolejnym minusem jest to, że można się szybko zniechęcić (mnie to spotkało). Pośmigałaś sobie suwakami, coś tam wychodzi, ale jak już np. wykadrowałaś, to chciałabyś iść dalej. Powiedzmy, że potrafisz ściemniać już całe zdjęcie, ale chcesz, żeby twarz została jasna. Kombinujesz jak to zrobić, czas płynie, a tobie nie wychodzi i się irytujesz. Testowałam tę metodę na sobie, ale jak może pamiętasz, na początku nie miałam dużo czasu (jeżeli chcesz się dowiedzieć dlaczego, to zapraszam cię do pierwszego odcinka tej serii podcastów). I jak zbierzemy to wszystko, ten brak czasu, ambicję, żeby szybko z tym ruszyć, to irytacja była ogromna, a efektów brak. Z perspektywy widzę, że zmarnowałam tam bardzo dużo czasu, który mogłam wykorzystać lepiej, próbując innych sposobów, które będę omawiać dalej.
Kolejny opcja. Po poświęceniu czasu i Twojej sporej irytacji przychodzi moment na naturalny postęp, czyli internet.
Pierwsze co, przychodzi mi na myśl to YouTube, bo tam jest wszystko. Oczywiście, ja też zaliczyłam ten krok, ale przyznam, że 6 lat temu, było o tyle lepiej, że nie było aż tak dużo treści. Ja po wpisaniu hasła do przeglądarki, miałam do wyboru 10 filmów, na których ktoś pokazywał jak zaimportować zdjęcia do Lightroom. Teraz zakładam, że wyskoczy ok. 100 propozycji. Łatwiej jest wybierać z 10 niż ze 100, bo przekopywanie się przez mnogość treści, zabiera nam czas. Dlatego uważam, że gdy ja zaczynałam, było lepiej.
Kiedyś usłyszałam takie zdanie, że „nie mamy problemu z dostępem do wiedzy, ale większym wyzwaniem jest teraz jej wyselekcjonowanie i wybranie rzetelnego źródła”.
Uważam, że to zdanie jest podsumowaniem naszych czasów. Otacza nas mnóstwo wiedzy, kursów, filmów, darmowych i płatnych treści, szczególnie teraz w czasie pandemii. Dostęp do wiedzy mamy, trzeba wyselekcjonować odpowiednie źródło, z którego będziemy mogli się uczyć. Wracając do YouTube, to zaletą jest to, że jest on portalem darmowym (przynajmniej teraz, kiedy o tym mówię) i mamy go na wyciągnięcie ręki. Kolejnym plusem jest różnorodność, bo możesz uczyć się od Staszka, ale możesz też od Bożenki. Wybierasz przekaz, który bardziej pasuje do ciebie. Dodatkową zaletą są kwestie wizualne, bo możesz wybrać kogoś, kto obrabia zdjęcia, podobnie od twojego pomysłu. Nie szukasz kogoś kto robi taką mroczną, agresywną obróbkę, jeśli chcesz robić subtelne, delikatne zdjęcia.
A co jest wadą YouTube? Masa materiałów i twórców. Wybór dobrych i wartościowych treści jest bardzo czasochłonny.
YouTube często nas pochłania, wchodzimy na chwilę, a tu pyk…i trzy godziny minęły. Kolejną wadą jest to, że nawet jeśli zrozumiałaś, co ktoś chce przekazać, wracasz do siebie, wprowadzasz to, ale nie masz wsparcia autora. Oczywiście możesz zadać pytanie w komentarzu pod filmem, być może nawet twórca ci odpowie, ale przy większych kanałach, niekoniecznie otrzymasz odpowiedź. Nie masz możliwości, żeby ktoś na to spojrzał i powiedział czy coś można poprawić. Po prostu nikt nie skoryguje twojej pracy.
Kolejną formą nauki, są warsztaty obróbki na żywo.
Czasami są prowadzone jako zajęcia grupowe, a czasami indywidualnie, co wg mnie jest lepsze, bo masz 100% uwagi prowadzącego dla siebie. Omówmy jednak zajęcia grupowe, które są częstsze. Jakie są zalety? Jest większe prawdopodobieństwo, że wiedza będzie ułożona i skonkretyzowana. Prowadzący będzie cię prowadził od fundamentów po dach, a nie na odwrót. Nie stracisz też czasu na wyszukiwanie ciekawych informacji, przekopując YouTube, czy Google, bo ktoś już tę pracę za ciebie wykonał i przedstawia wiedzę w formie pigułki.
Minusem na pewno jest czas trwania, bo nie da się w 1-2 czy 3 dni, nauczyć obróbki.
Nasza głowa nie ma takiej przyswajalności, żeby w dwa dni, ogarnąć cały program graficzny. Musisz mieć świadomość, że zrobisz warsztaty i nie wszystko będziesz wiedziała. Oczywiście coś zobaczysz, czegoś się nauczysz, ale potem musisz wszystko i tak sama przepraktykować. Sama nigdy nie byłam na żadnych warsztatach, stricte z obróbki. Brałam udział w kursie, gdzie jednym z elementów była obróbka. Takie standardowe warsztaty, gdzie prowadzący najpierw robił zdjęcie, a potem pokazywał, jak je obrabiał. Tutaj mała dygresja. Na samym początku, gdy jeszcze nie włączałam Photoshopa, a prowadzący na kursie obrabiając zdjęcie, używał tylko tego programu, to za wiele z tego nie wyciągnęłam.
Dlatego ważne jest, abyście dowiedzieli się przed wybraniem kursu, w jakim programie obrabia prowadzący i postarajcie się, aby poznać przynajmniej podstawy tego programu. Po co?
Po to, żeby cokolwiek z tych warsztatów wynieść, żeby nadążać, za tym co robi prowadzący. Ja na kursie byłam zachwycona, że poznam nowy program, ale jak się w pewnym momencie zgubiłam… a jeszcze jeśli są to warsztaty grupowe, to prowadzący nie będzie miał czasu, żeby podejść i wytłumaczyć. Ja prowadzę swoje warsztaty w kameralnych, maksymalnie 6-osobowych grupach i mam czas dla każdej mojej kursantki, nawet jeśli jest początkująca. Jeśli warsztaty są dla grupy 20-osobowej, to z serca, odradzam ci takie zajęcia. Mówię to jako prowadząca warsztaty, ale także uczestniczka. Nie daj się okłamać, że przy tak dużej grupie, prowadzący będzie stosował indywidualne podejście. Nie, to jest nierealne. Podsumowując: warsztaty tak, jeśli masz już żelazne podstawy, bo wtedy skorzystasz najbardziej.
Następną formą nauki obróbki mogą być tutoriale. To takie nagrania obróbki zdjęcia od A do Z.
Tak samo jak z warsztatami, do tutoriali najlepiej podejść, gdy masz już jakieś podstawy. Będziesz wiedziała, dlaczego ktoś naciska ten guzik, że używa gradientu itd. Łatwiej przeniesiesz nabytą wiedzę, na inne zdjęcia. To jest bardzo fajna forma nauki, która daje ci możliwość zauważenia, jaki krok wykonał prowadzący i jaki to dało efekt. Dzięki temu możesz narzędzia, które nauczyłaś się już obsługiwać, oglądać i analizować ich działanie, a także zastosować je na swoich zdjęciach. Do tego ma cię to prowadzić. Takie filmy instruktażowe możesz znaleźć na YouTube, ale możesz także je kupić.
Pamiętaj, żeby nie kupić od razu 10 tutoriali.
Zobacz, czy ta forma nauki jest dla ciebie. Jeśli tak, to kup go od kogoś, kogo sposób obróbki tobie odpowiada, żebyś uczyła się od tego, kogo chcesz. Jakie są zalety? Widzisz całą drogę powstania zdjęcia i masz dostęp do tej wiedzy, więc możesz do niego wracać i analizować. Wady? Jeśli jesteś na początku, to nie masz tłumaczonych narzędzi i robisz to trochę na „plastelinę”. Ten brak podstaw może cię trochę irytować.
Przejdźmy do najskuteczniejszego wg. mnie, sposobu nauki obróbki, czyli do kursu online.
Kiedy ja zaczynałam, takich kursów nie było za wiele i bardzo nad tym ubolewam. Myślę, że gdybym wtedy trafiła coś dobrego, to mój rozwój w obróbce byłby szybszy. Dlaczego to jest fajna forma? Masz całą wiedzę zebraną i poukładaną w jednym miejscu. Idziesz krok po kroku, nie tracisz czasu na YouTube i szukanie w różnych miejscach. Po prostu konkret. I teraz powinny być fanfary…
TAK! mam swój kurs online, na który wiem, że wiele osób czekało i jest to Obróbka w Lightroom Z Odrobiną Magii.
Moje najnowsze i najukochańsze dziecko w Akademii Magicznej Fotografii. Dziś kiedy słuchasz tego odcinka, to jest właściwie premiera, bo dokładnie 26.02, ten kurs miał swój początek. Jestem z tego mega dumna i poopowiadam ci trochę o nim.
Wiedza jest poukładana w kolejności i dostępna w jednym miejscu. Przeprowadzam cię przez kolejne etapy i powoli robimy kroczki na przód.
Kolejnym atutem jest to, co mówiłam wcześniej – w mojej Akademii, wsparcie jest przez cały czas trwania kursu, czyli aż trzy długie tygodnie (czas trwania kursu). Choć słowo długie jest dyskusyjne, bo niektórzy twierdzą, że obróbki uczy się całe życie, a ja uczę podstaw Lightrooma w 3 tygodnie. Przez cały ten czas, masz moje wsparcie, robimy razem zadania, a ja śledzę postępy moich studentów, więc do każdej lekcji są konkretne zadania, które osobiście sprawdzam. To daje ci feedback, dzięki czemu będziesz wiedzieć, kiedy przesadzasz (wstrzymaj konie!). Na samym początku często ponosi nas ułańska fantazja i np. podkręcamy kolory na maxa. Łatwo wtedy otrzeć się o kicz, albo przerysowanie, co popsuje zdjęcie, a przecież chodzi o to, żeby poprzez obróbkę wyciągnąć ze zdjęcia potencjał, to co od samego początku było dobre.
Taka wisienka na torcie wizji artystycznej dotyczącej zdjęcia.
Lubię ten moment, a moja obróbka jest minimalistyczna, prosta i intuicyjna, bo duży nacisk kładę na to, aby zdjęcie wyjściowe było bardzo dobre. Wiedzą o tym moje kursantki i uczestniczki moich warsztatów, które często są w szoku, że tej obróbki nie ma za wiele. To jest klucz, postprodukcja ma być tylko dogłaskaniem zdjęcia. Kurs, który stworzyłam, kieruję do osób początkujących, bo obróbka w Lightroomie, będzie wystarczająca w 100%. Potem jeśli czegoś ci będzie brakowało, pójdziesz do Photoshopa. Ale po kolei, krok po kroku. Najpierw fundamenty potem ściany…
Wszystkie o kursie znajdziesz w notatkach pod tym odcinkiem. Możesz sobie tam zajrzeć i przeczytać niezbędne informacje.
Także to, co dla mnie najważniejsze – że pracujemy tam razem. Nie zostawiam cię samej, tylko jestem z tobą. Gdybym ja trafiła na taki kurs, to jestem przekonana, że swoją drogę obróbkową, przeszłabym dużo szybciej. Ważna kwestia jest taka, że nabór do Akademii będzie tylko 2 razy (w tym roku). Pierwszy, teraz w marcu, a drugi dopiero w październiku. Także zastanów się, czy chcesz czekać ze swoimi marzeniami do później jesieni, czy już teraz wyruszysz ze mną na podbój świata fotografii z odrobiną magii. Z całego serca zapraszam. Uczę na mojej autorskiej formule P3, która jest bardzo skuteczna, co potwierdzają absolwentki poprzednich edycji kursu Fotografii Dziecięcej z Odrobiną Magii, na który obecnie, także są otwarte zapisy. Dzieje się dużo dobrego!
Zapraszam cię do Akademii Magicznej Fotografii, wchodzisz w zakładkę kurs online i wszystko możesz sobie przeczytać.
Na zakończenie odcinka, chcę ci powiedzieć, że nie ważne, jaką formę nauki wybierzesz, to i tak najważniejsza jest praktyka. To, że ktoś da ci rady, jak można coś ułatwić lub przyśpieszyć, to do momentu gdy sama tego nie przećwiczysz, to się nie zadzieje.
Praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. Proszę, od dziś wbij sobie do głowy, że zanim przejdziesz do postrpodukcji i programów graficznych, to pracuj nad tym, żeby mieć jak najlepszy plik wyjściowy z aparatu.
Zobaczysz, jak fajnie się na nim pracuje, bo nie będziesz łatać dziur, tylko wyciągać maksymalny potencjał. Wtedy wszystko będzie miało ręce i nogi. Do tego cię zachęcam i namawiam. Sama taką drogę preferuję i nią podążam. Mam nadzieję, że wyciągniesz z mojej historii najlepsze. Czekam na wiadomości i komentarze pod tym podcastem i moich social mediach, bo dzięki temu wiem, że to, co dla was robię, jest wartościowe. A jeśli podzielisz się tym odcinkiem ze swoimi znajomymi, to będzie to dla mnie największa nagroda.
Ściskam cię bardzo serdecznie i mam nadzieje do zobaczenia na kursie, a jeśli to nie twój moment, to do usłyszenia już za tydzień!
Basiolandia.
Przez wiele lat obrabiałam zdjęcia i nie umiałam zrozumieć jak inni osiągając takie efekty… Problem zniknął po wymianie obiektywu 🙂