Witam Cię w 107 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.
W dzisiejszych czasach temat oszczędzania i unikania zbędnych wydatków nie jest tematem tabu. Powiem więcej – ostatnio jest to temat bardzo na czasie 😊 Każda z nas chciałaby czuć się stabilnie finansowo i mieć pewien zapas funduszy, które będą przydatne w awaryjnej sytuacji. W związku z sytuacją na rynku, jaką ostatnio mamy, postanowiłam dziś zaprosić do wspólnej rozmowy Beatę Singh, która przybliży nam nieco ten problematyczny temat, jakim są finanse, czy to naszego gospodarstwa domowego, czy finanse firmowe.
O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:
- co to jest oszczędzanie,
- jaki jest nasz podstawowy błąd zarządzaniu finansami domowymi,
- jak nauczyć się dobrze planować swój budżet domowy,
- jak i po co robić inwentaryzację swoich fotograficznych gadżetów,
- w jaki sposób łatwo podreperować nasz budżet,
- co to jest system małych kroczków,
- na co zwrócić uwagę, jeżeli chcemy zacząć rozsądniej robić codzienne zakupy,
- dlaczego tak ważne jest, żeby oddzielić finanse domowe od finansów firmowych,
- czym jest poduszka finansowa i dlaczego jest ważna przy prowadzeniu własnego biznesu,
- jak się zabezpieczyć w razie nieszczęśliwego wypadku.
Koniecznie odwiedź Beatę i zostaw jej masę ciepła
INSTAGRAM mojenawierzchu
BLOG mojenawierzchu.pl
YouTube Beata od Oszczędzania Mojenawierzchu
STRONA WWW Wyjaśniam Finanse
👉ZAPISZ SIĘ👈
👉NA LISTĘ ZAINTERESOWANYCH👈
TRANSKRYPCJA ODCINKA:
Jak kupować, żeby nie przepłacać i nie marnować? Jak zbudować poduszkę finansową? Jak zaoszczędzić nawet kilkaset złotych w miesiącu bez odmawiana sobie przyjemności? O co w ogóle chodzi z całym tym oszczędzaniem i jak się za to zabrać? O to wszystkim będzie w dzisiejszym odcinku podcastu, w którym nie będę sama, ponieważ do rozmowy zaprosiłam ekspertkę od oszczędzania, którą jest Beata Singh zwana Beatą od Oszczędzania. Beata dzieli się swoją wiedzą w temacie oszczędzania na blogu mojenawierzchu i pokazuje swoim własnym przykładem, jak wprowadzając małe zmiany, można uzyskać wielkie efekty.
Jeżeli chcesz się dowiedzieć jak zacząć oszczędzać i dlaczego to szczególnie w tym momencie jest takie ważne, to bardzo serdecznie zapraszam cię do wysłuchania naszej rozmowy.
Dzień dobry! Witam cię bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż fotografia”, czyli idealnym miejscu dla osób, które kochają fotografię, ale niekoniecznie wiedzą, jak się za nią zabrać. Jeśli szukasz inspiracji, motywacji i wiedzy przekazanej w bardzo prosty sposób to ten podcast jest właśnie dla ciebie. Ja jestem Basiolandia i jestem tutaj po to, żeby pokazać ci, że fotomarzenia się nie spełniają, fotomarzenia się spełnia. A ja w Akademii Magicznej Fotografii mogę ci w tym pomóc.
Basia: Dzień dobry Beatko. Bardzo się cieszę, że przyjęłaś moje zaproszenie. Bardzo zależało mi na tym spotkaniu z Tobą, ponieważ czasy mamy, jakie mamy i myślę, że nasze myślenie troszeczkę powinno pójść w kierunku oszczędzania. A jeżeli oszczędzanie to moja pierwsza myśl – Beata od Oszczędzania. Bardzo się cieszę, że tutaj jesteś i na sam początek proszę Cię, żebyś powiedziała moim słuchaczkom coś o sobie.
Beata: Witam. Bardzo dziękuję za zaproszenie do tego podcastu. Schlebia mi, że pomyślałaś o mnie. Nazywam się Beata Singh. Od grubo ponad dwóch lat uczę kobiety w Polsce oszczędzania i rozsądnego zarządzania domowym budżetem i domem tak, żeby portfel tył, a pieniądze nie trafiały do kosza.
Basia: Super. Bardzo mi się podoba to rozsądne zarządzanie budżetem, bo tak, jak już mówiłam przed chwilą, niestety sytuacja ekonomiczna – szczególnie myślę, że dotkliwie jest to odczuwalne w Polsce – się zmienia i patrząc na to, co się dzieje, raczej nie będzie lepiej. Niestety trzeba spojrzeć na sprawę realnie. To, co do mnie przemówiło to, to co powiedziałaś w jednym swoich wywiadów, że oszczędzanie to nie jest takie coś, że nagle sobie odmawiamy przyjemności i z tego będą wielkie pieniądze. Więc tutaj chciałabym, żebyś powiedziała, co to jest faktycznie oszczędzania i jaka jest według Ciebie definicja oszczędzania.
Beata: Oszczędzanie dla mnie równa się mądre zarządzanie domowymi finansami i domowym budżetem. To nie jest jednorazowa akcja. Wiele osób niestety w dzisiejszych czasach zmobilizowana wiadomościami o inflacji, o rosnących cenach, postanawia stać się oszczędną osobą. Natomiast oszczędzanie to jest styl życia. Czyli codzienne, mądre podejmowanie właściwych decyzji, które będą służyły nam za 6-10 miesięcy, a nie będą realizacją naszych zachcianek z tu i teraz.
Basia: Super. Jak na przykład obserwuję Cię, to Ty bardzo zwracasz uwagę na taką, można powiedzieć pracę u podstaw. Czyli takie właśnie oszczędzanie i mądre zarządzanie w domu. To, co absolutnie do mnie przemawia, co jest mega ze mną spójne, bo u nas w domu zawsze się dbało o to, żeby nie marnować jedzenia, żeby rozsądnie robić zakupy i u Ciebie to, co mówisz, jest poparte żywym przykładem. Ty pokazujesz jakie zakupy robisz, pokazujesz, że to planujesz i przede wszystkim pokazujesz, jak te produkty przechowywać, żeby ich nie marnować. Powiedz mi czy tak było od zawsze? Czy Ty też się musiałaś tego nauczyć? Pewne rzeczy wynosimy z domu, ale to też nie jest tak, że nie możemy się w trakcie swojego życia nauczyć czegoś, co będzie nam służyło. Jak to było u Ciebie?
Beata: Ja też wyrosłam z takiego pokolenia, w którym nie marnowało się jedzenia, bo w PRL-u było trudno i jedzenie było naprawdę bardzo wartościowe. Natomiast to, jak ja teraz podchodzę do zakupów, do planowania, do planowania posiłków i do przechowywania jedzenia, to jest moja wiedza nabyta. Czyli w miarę, kiedy coraz bardziej wdrażałam ten oszczędny system, stawałam się oszczędną osobą, uczyłam się krok po kroku jak przechowywać zapasy, jak organizować swoją kuchnię, jak to się łączy i wpływa na mój budżet domowy. Wiele osób w ogóle nie ma takiego wyobrażenia, jak na przykład planowanie posiłków ma się do ich portfela.
Basia: Bardzo.
Beata: A ma się mocno. I tę wiedzę nabywałam. To jest wiedza nabyta. Testowałam różne rzeczy. Ja też nie jestem osobą, która wierzy na słowo. Zawsze muszę coś sprawdzić. Wiele osób myśli, że jak coś jest napisane w internecie, to to już jest racja. Tylko że każdy pisze, co mu się uważa. Więc ja wszystkie te metody, sposoby na przechowywanie i tak dalej zawsze testuję, sprawdzam, co się dla mnie sprawdza i stosuję je dlatego, że po pierwsze bardzo ułatwiają mi życie, a po drugie oszczędzają mi naprawdę ogromnie dużo pieniędzy.
Basia: Mówisz, że to jest wiedza nabyta i myślę sobie, że to się nie zadziało w nocy z piątku na sobotę, że nagle po prostu w piątek pomyślałaś, że od jutra będziesz oszczędną Beatą i w sobotę to już się stało. Czy mogłabyś powiedzieć tak w telegraficznym skrócie, jak to się w ogóle wszystko zaczęło tak naprawdę. Skąd w ogóle pomysł na to, żeby powstała taka można powiedzieć oszczędna Beata?
Beata: Gdybyś mi powiedziała 6 lat temu, że kiedyś będę uczyła ludzi oszczędzania, to bym wybuchła śmiechem. Natomiast takim głównym motywatorem do tego było to, że poznałam mojego męża, pobraliśmy się, zaszłam w ciążę, pojawił się mój synek i chciałam po prostu lepiej zorganizować to nasze domowe życie. My jesteśmy mieszanym małżeństwem – mój mąż jest z Indii – więc połączenie tych dwóch kultur, dwóch sposób zarządzania domem, dwóch światów też było dla mnie wyzwaniem. Wtedy już zaczęłam widzieć, że jednak właściwa organizacja, więcej planowania i tak dalej ułatwia mi życie. Natomiast kiedy przyszedł taki moment, że musiałam się zdecydować czy będę wracała do pracy i mój mąż miał zawsze marzenie, żeby otworzyć własną restaurację – no własny biznes wymaga jednak dużego zaangażowania, plus do tego małe dziecko wymaga również bardzo dużego zaangażowania. Moja praca na etacie wiążąca się z ciągłymi delegacjami raczej nie wchodziła w grę. Zresztą też już nie chciałam wracać na stare śmieci. No ale żeby mieć jakąś finansową stabilność, no to musieliśmy to dobrze policzyć. Już na macierzyńskim zaczęłam się zastanawiać, jak to zrobić, żeby jednak było nas stać na trochę więcej. Zaczęłam się uczyć jak przechowywać jedzenie, jak się organizować lepiej, jak planować posiłki, jak planować budżet i to ogarniać, żeby nam starczało na więcej. Natomiast w momencie, kiedy zdecydowałam się, że nie wracam już do pracy, to policzyłam nasz budżet minimum i zmobilizowałam się na sto procent, żeby go zrealizować. Udało nam się to. Potem zaczęłam tą wiedzą dzielić się na Instagramie. Okazało się, że jest więcej kobiet w takiej sytuacji jak ja, które mają swoje marzenia i nie bardzo wiedziały, jak je zacząć realizować, a to, co pokazuję, to czego uczę może być tym właśnie krokiem, który otwiera im te drzwi do realizacji tych marzeń.
Basia: Super. Piękna historia. I to, co z niej wychwyciłam, na co chciałabym zwrócić uwagę i jestem ciekawa czy się ze mną zgodzisz, to takim podstawowym błędem jest to, że my kobiety nie liczymy. Nam się troszeczkę wydaje, że przecież pieniądze są. Moją małą misją jest to, żeby mówić kobietą o tym, że niezależność finansowa jest czymś absolutnie kluczowym. I to, co właśnie też powiedziałaś odnośnie spełniania marzeń – wiele kobiet ma marzenia i jak już w pewnym momencie da sobie przyzwolenie na to, że może chciałaby je spełnić, to pojawia się taki mur w postaci: „Jednak na to są potrzebne pieniądze”. Nie ma co się oszukiwać, żyjemy w świecie pieniędzy i jeżeli chcemy coś zrobić, jeżeli na przykład chcemy zmienić swój kierunek zawodowy, jeżeli chcemy się czymś innym zająć w życiu, to to będzie się wiązało z inwestycją. A żeby mieć na tę inwestycję, to te pieniądze niestety nie spadają z nieba, więc skądś trzeba je wziąć. Zgodzisz się ze mną, że naszym podstawowym błędem jest to, że nie liczymy i nie mamy takiego rozeznania ile, co kosztuje i to nas gubi?
Beata: Tak. Ja zawsze mówię, że oszczędności to jest różnica między „wydaje mi się” a „wiem”. Wielu osobom wydaje się, że jest coraz droższa spożywka, wydaje im się, że wydają coraz więcej, wydaje im się, że chleb podrożał, wydaje im się, że benzyna podrożała. Nie mają bladego pojęcia, ile tak naprawdę te rzeczy kosztują. Natomiast kiedy policzysz i wiesz, to wiesz, jaką masz przestrzeń na oszczędności. Okazuje się, że w 85 procentach masz przestrzeń na te oszczędności, tylko właśnie musisz policzyć. A jeszcze wracając do tego, co powiedziałaś à propos niezależności finansowej – wczoraj słyszałam nawet, że podobno 50 procent kobiet w Polsce nie jest niezależna w ogóle finansowo i im to nie przeszkadza. Natomiast jest to taki krok do przemocy nawet w rodzinie dlatego, że kobieta, która jest zależna finansowo od swojego partnera, otwiera drogę do takich sytuacji, w których kobiety nie powinny się znajdować. Dlatego ja uważam, że warto o tym myśleć. Nawet jeżeli na przykład jesteś w domu, zajmujesz się dzieckiem i tak dalej, to żeby myśleć o tym, że mądre zarządzanie pieniędzmi to jest tylko wartość dodana. To ci się zawsze przyda. Nigdy to nie będzie wiedza, której nie spożytkujesz.
Basia: I myślę, że też właśnie niestety te statystyki są przerażające. Mnie osobiście to przeraża, że to jest taki duży procent i wiele kobiet nawet nie ma świadomości tego, że mogą być niezależne finansowo. Myślę, że to też wynika z naszej mentalności, z naszej kultury. Na szczęście jest już sporo kobiet, które o tym mówią wprost i jest to szerzone, i bardzo mnie to cieszy. Chciałabym podkreślić jeszcze, że czasami wydaje mi się też, że kobiety myślą: „Czym ja mam zarządzać, czym ja mam planować, jak mam tysiąc złotych na miesiąc i to ledwo starcza?”. Dla mnie to jest zgubne, bo jeżeli nie nauczysz się zarządzać małymi kwotami, to później dużymi pójdzie jeszcze gorzej. Czy zgodzisz się ze mną, że na każdym etapie i przy każdej kwocie trzeba zarządzać?
Beata: Dokładnie tak. Im więcej jest tych pieniędzy, tym trudniejsze są decyzje do podjęcia. Prawda jest taka, że wiele osób marzy o tym, żeby być milionerem i wyobraża sobie, że jak zostanie milionerem, to nagle zarabia tyle pieniędzy, że możesz sobie pozwolić na wszystko. To wcale tak nie jest, bo sama byłam i jestem na etapie, kiedy sukcesywnie wzrastają moje przychody i to nigdy nie było tak, że ja automatycznie wiedziałam, do których szufladek te pieniądze wsadzić i na co je wydać właściwie albo czy je zainwestować. Trzeba się uczyć od małych kroczków. Wiele osób mówi na przykład, że dają dzieciom kieszonkowe, ale one nie umieją nimi zarządzać. A Ty umiesz? Dzieci patrzą na przykład. Skąd mają się nauczyć, jeśli Ty nie zarządzasz swoimi finansami, jeżeli wrzucasz wszystkie przychody do jednego garnka, a potem wyciągasz. Kończy się – stop, czekamy do wypłaty i od nowa. To nie jest zarządzanie pieniędzmi. To jest po prostu bardzo nieodpowiedzialne zachowanie.
Basia: Takie ślepe wydawania na zasadzie: „Jak jest, to wydajmy”, prawda?
Beata: Tak. I wiele osób myśli, że to jest wolność finansowa, że właśnie tak wygląda wolność finansowa. W poniedziałek nagrywałam dla „Uwagi!” reportaż i rozmawiałam z panem Marcinem, który wcześniej robił wywiad z Robertem Lewandowskim i zapytał się go czy wie, ile ma teraz na koncie. Robert powiedział, że wie. Milionerzy wiedzą, ile mają na koncie. Wiedzą dokąd chodzą ich pieniądze dlatego, że ciężko na nie pracują. A nam się wydaje, że bycie bogatym to jest właśnie ta spontaniczność. Natomiast zarządzanie właściwe pieniędzmi wcale nie powinno być odmawianiem sobie, ale powinno zacząć się od tego, żebyśmy sobie zadali pytanie: „Gdzie mam zacząć?”, „Gdzie są moje potrzeby?”, „Co jest dla mnie ważne?”, „Czy naprawdę to, co teraz zobaczyłam przed chwilą w sklepie na wystawie, to jest to, czego ja potrzebuję?”. Wiele osób boi się odpowiedzieć na to pytanie.
Basia: Boi się odpowiedzieć, bo odpowiedź byłaby jednoznaczna.
Beata: Że nie.
Basia: Myślę, że jeszcze w czasach właśnie wszelkich wyprzedaży, które czasem są wyprzedażami, czasem są udawanymi wyprzedażami, bo tutaj też trzeba zachować czujność, wiele osób się właśnie na tym gubi. Ja mogę to odnieść to mojego fotograficznego świata, bo zdecydowana większość słuchaczek to są fotografki. W naszym świecie można bardzo dużo pieniędzy wydać na różne dodatki. Jak na przykład ktoś robi fotografię noworodkową, to tam można utopić fortunę – czapeczki, kocyki, jakieś różne rzeczy. Tutaj górnej granicy nie ma i można na to wydać fortunę. Ja zawsze tłumaczę i mówię dziewczynom, żeby sprawdziły, czy faktycznie jest im coś potrzebne. Namawiam też do tego, żeby robić rotację w naszych sesyjnych szafach. Czyli po prostu sprawdzam. Jeżeli jakiejś sukienki nie użyłam jeden sezon, to znaczy, że już jestem nią znudzona. Oczywiście z klientami jest tak, że każdy klient jest nowy i dla niego to jest coś nowego, ale po naszej stronie może się właśnie znudzić, że już dziesiąta sesja w tej samej sukience. Ja też właśnie zachęcam do tego, żeby przynajmniej raz w sezonie robić takie sprzątanie i robić taką inwentaryzację. Czyli co mam i jeżeli czegoś nie używam, żeby puszczać to dalej. U mnie w Norwegii to jest bardziej spopularyzowane, że rzeczy idą w drugi obieg. To naprawdę fajnie tutaj funkcjonuje. W Polsce zaczęło się Vinted, zaczęły się takie różne miejsca popularyzować, gdzie faktycznie, chociażby nawet ubrania idą w drugi obieg, ale nie zawsze tak było. Wydaje mi się, że od momentu, kiedy wszystko stało się po prostu w Polsce dostępne, ludzie troszeczkę o tym zapomnieli, a myślę, że tutaj też jest duża oszczędność. Jeżeli na przykład brakuje nam w budżecie domowym, to myślę sobie, że taka inwentaryzacja co mam i czy faktycznie czegoś potrzebuję, okaże się bardzo pomocna, żeby się zastanowić, zanim coś kupię. Ale po drugie może też pomyśleć o tym, żeby ten swój budżet trochę podreperować, czy czegoś nie mogę sprzedać. Myślisz, że to już jest takie popularne w Polsce, czy ludzie jeszcze nie są do tego przyzwyczajeni?
Beata: Jest coraz bardziej popularne. Coraz więcej osób korzysta z tej formy. Ja mocno zachęcam do tego, żeby korzystać czy z Vinted, czy z jakichś grup na Facebooku i tak dalej dlatego, że czasami jest tak, że ludzie nie widzą u siebie możliwości na pierwsze oszczędności a tak naprawdę mamy w domu pełno zaskórniaków w naszych domowych kieszeniach. Wystarczy przejrzeć szafę i wystawić na Vinted nawet za grosze. Ja naprawdę mocno do tego zachęcam. Wiele osób, które się zdecydowało, naprawdę przelało fajne kwoty na swoje konta oszczędnościowe. Bo ja na przykład sobie od razu łączę moje konto na Vinted z moim kontem oszczędnościowym.
Basia: Sprytnie.
Beata: Staram się nie przeglądać. Korzystam z tego, jako dodatkowy zastrzyk finansowy. I tak naprawdę mamy w domu ogromnie dużo pieniędzy zamrożonych w rzeczy, które nam nie służą. Wiele kobiet trzyma pełne szafy rzeczy, ubrań, które jak otwierasz swoją szafę, tylko atakują twoje wyrzuty sumienia i wspominki jak to kiedyś byłaś szczupła, a teraz nie jesteś. Nie ma co sobie fundować takich negatywnych emocji co rano, tylko po prostu zamienić to na pieniądze. Zawsze fajniej patrzeć na rosnące konto oszczędnościowe niż na bluzkę z metką, w którą się nie mieścisz.
Basia: Dokładnie. Zgadzam się w stu procentach. Absolutnie jest to mega fajne. Słuchałam wczoraj Twoją super wypowiedź, jak się przygotowywałam do tej rozmowy – jak na przykład oszczędzać na książeczkach dla dzieci, gdzie mówiłaś, że Ty ze swoim synem po prostu chodzisz do biblioteki, co jest dla mnie absolutnie cudownym rozwiązaniem. Ja nie mam swoich dzieci, ale mam dwie siostrzenice i wiem, jak jest z książeczkami. Jest wielka hura na początku, a później ta książeczka leży sobie i co jakiś czas się do niej wraca. Co o tym myślisz, żeby podejść do tego w taki sposób, że bierzemy na przykład pod lupę szafę i jak już tę szafę ogarniemy, to idziemy dalej? Czy taki system małych kroczków jest zgodny z tym, czego Ty uczysz?
Beata: Zdecydowanie tak. Zawsze zachęcam do tego, że jak ogarniemy już swoje finanse, czyli zrobimy pierwszy budżet, budżet minimum, to potem zajmujemy się jedną kategorią. Czyli tą, którą tak naprawdę na początek najłatwiej jest nam ogarnąć. Szafa to jest coś, co wielu osobom się wydaje, że jest trudna do ogarnięcia, ale tak naprawdę nie mamy takiego mimo wszystko emocjonalnego połączenia z naszymi ubraniami, jak na przykład z jedzeniem. Trudno jest ograniczać jedzenie od razu, bo jedzenie musimy kupować codziennie. Jak masz problem z robieniem zakupów ubraniowych, to po prostu nie idziesz do sklepu i to jest trudne przez jakiś czas, a potem zapominasz o tym i zajmujesz się czymś innym. Jeśli chodzi o dzieci, to też wiele mam ma taką bolączkę. Nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłam jakąś książeczkę dlatego, że my po prostu mamy wspaniale zaopatrzoną bibliotekę i jak jest coś, co na przykład bardzo lubi, coś mu się podoba jakaś seria czy coś, no to wtedy ewentualnie decyduję się na zakup, jak już ją przeglądniemy. U nas w bibliotece można też wypożyczać gry. Można naprawdę świetnie spędzić czas z dzieckiem i wcale nie trzeba wydawać mnóstwa pieniędzy. Wiele osób też kupuje dzieciom książeczki, bo im się wydaje, że jak mamy dużo książek, to będziemy mądrzy.
Basia: Mit.
Beata: To tak samo, jak z kieszonkowym. Jeśli sama nie czytasz książek, to ono nie będzie czytać. Nawet jak Ty będziesz je zmuszać codziennie i siadać, kiedy on nawet nie ma ochoty, bo mamy taki nawyk, że będziemy czytać książeczki. Ja czytam książki i też większość wypożyczam z biblioteki, jeśli mam taką możliwość. Jeśli jest coś, co naprawdę zrobiło na mnie wrażenie – lubię sobie zaznaczać fragmenty – no to sobie wtedy to kupuję. Korzystam w ten sposób, bo po pierwsze jest to bardziej proeko, po drugie jest to korzystniejsze dla kieszeni. Po trzecie też nie gromadzimy w domach nie wiadomo ile rzeczy, z których trzeba potem ścierać kurz. Oszczędzamy na środkach do sprzątania.
Basia: I wszystko się sprowadza do tego, że wszystko wychodzi na plus. To jest niesamowite. Bardzo fajną rzecz powiedziałaś, że trudniej jest zacząć od jedzenia. No bo faktycznie jedzenie jest czymś, co wydaje nam się być taką podstawową potrzebą. Ja na przykład mam to szczęście, że mam bardzo rozsądnego Michasia w domu. U nas on jest od zakupów i robi to w bardzo mądry sposób. Nie patrząc na cenę, która jest ceną, tylko patrząc na przelicznik kilogramowy. Myślę, że wiele osób o takich rzeczach nawet nie wie, nie zwraca na to uwagi i gubi się na tym, że coś kosztuje 4 zł, ale nie spojrzy na to, jaka jest gramatura i jaki jest faktycznie przelicznik tego na kilogramie. To są takie niuanse, których uczysz, na co zwracać uwagę. Gdybyś miała powiedzieć o takich trzech rzeczach, które Ci pierwsze przychodzą do głowy, na co zwrócić uwagę, jeżeli chcemy zacząć rozsądniej robić spożywcze zakupy?
Beata: Przede wszystkim musimy zacząć od swoich zapasów. Tak naprawdę zakupy zaczynają się już w domu, bo są dwa trendy – albo robimy zapasy na sto lat i wojnę światową, albo nie robimy zapasów wcale. Oba są kosztowne, bo jeżeli mamy zapasy, których nie kontrolujemy i nie wiemy, co w nich jest, i są to zapasy, które są niedostosowane do naszego stylu życia, czyli rzeczy, których nie zjadamy, to mamy zamrożone pieniądze i potem je wyrzucamy do kosza, jak się przeterminują. Natomiast druga sytuacja, kiedy zapasy są niewystarczające, to chodzimy często do sklepu. A jak chodzimy często do sklepu, to wydajemy dużo więcej pieniędzy, bo mało prawdopodobne jest, że pójdziesz po mleko i wrócisz tylko z mlekiem. Bardziej prawdopodobne, że zapomnisz o tym mleku. Rozpoczęcie zakupów od swoich szafek to jest zawsze moje takie must have. Pierwsza rzecz, którą powinniśmy zrobić, bo tam jest najwięcej oszczędności. To, jak zbudować sobie takie dobre zapasy, to też jest sztuka. Musimy znowu zadać sobie pytanie, co potrzebuję, co lubię i tak dalej. Potem zrobić mądrą listę zakupów, zaplanować posiłki. Wiem, że wiele osób to odkłada, bo nie widzi tego połączenia z budżetem, ale jak idziesz z planem i wiesz, że kupujesz rzeczy, które masz zamiar zjeść – nawet jak ich nie wykorzystasz w tym tygodniu, nawet jak zmienisz plan, a zrobisz 30 procent z tego, co zaplanowałaś, to i tak przynajmniej będziesz miała te składniki w domu, nad którymi pomyślałaś. Po trzecie – ustalenie budżetu. Wiele osób właśnie nie liczy. Idzie do sklepu i mówi: „Jezus, jakie to wszystko drogie”, ale tak naprawdę idzie do sklepu nie wiedząc ile chce wydać. Nie wiedząc, ile chcesz wydać, nie wiedząc ile wydajesz, to wkładasz do koszyka wszystko. Zwłaszcza coś, co jest w promocji. A trzeba zawsze pamiętać o tym, że promocje opłacać mają się przede wszystkim sklepowi, niekoniecznie nam. Tutaj jest taka czujność w sklepie, żeby sprawdzać właśnie gramatury, żeby sprawdzać ceny za kilogram, za litr, żeby zastanawiać się, czy te rzeczy będziemy jeść, czy kupimy ich dużo, bo są tanie, a w ogóle ich potem nie wykorzystamy albo nie umiemy ich przechowywać, bo to jest jeszcze kolejna sprawa. Wracamy do domu z zakupów i to nie koniec. Zakupami trzeba się zaopiekować, trzeba o nie zadbać, dołożyć starań, żeby je przechować właściwie. Wtedy możemy chodzić rzadziej na zakupy i mniej marnować. A wyrzucanie pieniędzy do kosza to jest największa bolączka naszych czasów.
Basia: Myślę, że tutaj właśnie tony jedzenia się marynują. Naprawdę to są tak ogromne ilości, że to jest przerażające. Fajnie to nazywasz, że to nie jest wyrzucanie jedzenia do kosza, ale wyrzucanie pieniędzy, no bo na to wychodzi. Idziemy do sklepu, wymieniamy nasze pieniądze na ten towar, a później „siup” do kosza. Super powiedziałaś, że wszystko się zaczyna w domu. Kupowanie bez sensu rzeczy, które kupujemy, bo przecież trzeba kupić na zapas 10 kg mąki, a jak my na przykład niczego nie robimy z białej mąki, no to to jest marnowanie. Myślę, że na każdym kroku najważniejsze jest myślenie i rozsądek, żeby zadawać sobie pytanie, co mi jest potrzebne. To, co powiedziałaś, że ludzie nie liczą, ile chcą wydać na jedzenie w miesiącu, to jest niesamowite, bo jak nie wiemy, jaka jest ta nasza górna granica, no to myślimy, że coś dużo kosztuje, ale i tak idziemy, i kupujemy. To do niczego nie prowadzi. Ewentualnie do takiej refleksji na koniec miesiąca, że jednak mamy na minusie albo jednak nie starcza i wtedy jest: „Olaboga”, bo wszystko podrożało, a nie ma takiego zwrócenia się do siebie. Czyli rozpoczęcia rozmowy z samą sobą jeszcze przed zakupami. To jest bardzo cenne. Cudownie. Myślę, że to są bezcenne rady dla osób, które nigdy się nad tym nie zastanawiały, bo myślę, że temat jest szeroki. Tutaj można by było mówić i mówić, ale od czegoś trzeba zacząć. I to są takie rzeczy, od których jeżeli nawet jedną z tych trzech rad ktoś wprowadzi, to myślę, że to i tak będzie realna oszczędność liczona w złotówkach. Cudownie. Bardzo Ci za to dziękuję. Teraz chciałabym przejść do kolejnego etapu, trochę biznesowego, bo wiem, że Ty też prowadzisz firmę – nawet chyba dwie z tego, co wyczytałam – i też zajmujesz się tymi finansami firmowymi. To jest też bardzo spójny temat właśnie z moimi dziewczynami, bo ja cały czas myślę o tych moich dziewczynach, które nas słuchają – fotografkach czy to już działających, czy to właśnie dziewczynach, które marzą o fotografii. Wielokrotnie jest tak, że jak zaczynamy swój biznes – bo czymś innym jest biznes prowadzony na zewnątrz, wy macie restaurację, więc można powiedzieć, że troszeczkę to jest biznes na zewnątrz, a czymś innym jest taki biznes, który można powiedzieć, że trochę prowadzimy w domu – i wielokrotnie ja tłumaczę to i z takim uporem maniaka mówię, że trzeba oddzielić finanse domowe od finansów firmowych. Jeżeli tego nie zrobimy, to absolutnie murowana jest katastrofa na jednym i na drugim froncie. Jakie jest Twoje zdania na ten temat?
Beata: Bez względu na to, czy to jest biznes stacjonarny, czy online, czy to jest nawet dodatkowa praca, mieszanie finansów domowych z firmowymi to jest zły pomysł. Natomiast te finanse są ze sobą mocno związane. To jest małżeństwo. Wiele osób podchodzi do prowadzenia firmy, że: „A dobra, żeby mi starczyło na ZUS”. Jeżeli to jest dodatkowa praca, to chciałabym wiedzieć, ile dodatkowo potrzebuję zarobić. W pierwszej kolejności zawsze liczymy swój budżet domowy, swój budżet minimum i to, jaką powinniśmy mieć wypłatę, a potem tworzymy budżet firmowy. Zawsze zachęcam, żeby mieć osobne konto i żeby sobie robić wypłatę. Wtedy ustalamy finanse firmowe i tam pracujemy nad tym, żeby tą wypłatę mieć. Dużo łatwiej jest to zrobić i dużo łatwiej też nie jest tak emocjonalnie wydawać. Ja mam takie rozróżnienie między restauracją a mojenawierzchu. Restauracja jest bardziej mojego męża i bardziej potrafię to rozdzielić. Nie traktuję to jako moje dziecko. Mój mąż bardziej to traktuje jako jego dziecko. Tam łatwiej mi się zarządza finansami. Podejmuję po prostu bardziej konkretne decyzje. Natomiast tam też mamy pełną księgowość dlatego, że to jest spółka z o.o. i to było dla mnie zbawienne, że musiałam tak mieć, bo nauczyłam się dobrze zarządzać finansami firmowymi. Potem gdy przechodzę na mojenawierzchu to jak gdybym miała połączone finanse domowe i tak dalej, to po pierwsze bym zwariowała, a po drugie ciężko by mi było sobie w ogóle kontrolować jakiekolwiek przychody i jak to działa dlatego, że bardziej traktujemy to właśnie jako swoje dziecko i człowiek sobie tam więcej poświęci i tak dalej. A tak to, jak ja widzę, że tyle potrzebuję wygenerować pieniędzy, żeby zapłacić rachunki, to po prostu się na tym skupiam.
Basia: Ja myślę, że też bardzo częstym błędem jest to, że my nie zdajemy sobie z tego sprawy, że pieniądze firmy są pieniędzmi firmy, a nie naszymi. My w tej firmie jesteśmy pracownikami i dopóki nie przejdziemy do czegoś takiego, że pieniądze firmy są pieniędzmi firmy i z tych pieniędzy firmy opłacam rachunki firmy plus moje pieniądze z tego, to jest ta moja pensja, to będzie nam bardzo ciężko to podzielić. Taki związek emocjonalny, że ta firma to jest takie nasze dziecko, to to jest właśnie takie głaskanie tego dziecka i dokładanie a wielokrotnie nawet bez świadomości tego, że dokładamy. Przecież jakieś pieniądze przychodzą, jakieś pieniądze wydaję, tu trochę z tego, tu trochę z tego i jak powiedziałaś, że zwariowałabyś, gdyby było to połączone, to absolutnie się z Tobą zgadzam. Myślę, że tutaj też mega istotne jest to, że najpierw musimy siebie finansowo ogarnąć – siebie, jako jednostkę – żeby w ogóle myśleć o ogarnianiu firmy. Zawsze mówię moim dziewczynom, żeby najpierw zaczęły od siebie. „Ogarnij siebie, żebyś wiedziała, ile potrzebujesz, na co potrzebujesz, jakie są koszty w ogóle”. Wiele kobiet niestety nie wie, jakie są koszty utrzymania domu, jakie są potrzebne pieniądze w miesiącu, żeby opłacić rachunki, żeby było na jedzenie. Nie mają kompletnie świadomości tego. Myślę, że to trzeba powiedzieć głośno, że to jest coś, co my mamy jako takie zadanie domowe do zrobienia, żeby od tego zacząć. Tak sobie myślę, że oszczędzanie oszczędzaniem i to jest bardzo ważne, ale tak, jak nawet chwilkę rozmawiałyśmy przed nagraniem, to z pustego nawet nie będzie co oszczędzać. Więc myślę, że tutaj ten temat oszczędzania z takim rozdzieleniem tych finansów firmy od finansów swoich prywatnych, to wtedy oszczędzanie może się odbywać osobno na jednej płaszczyźnie prywatnej typu dom, ale też wtedy to się będzie bezpośrednio przenosiło na to, że będę umieć odpowiednio gospodarować finansami mojej firmy. Czy Ty widzisz taką zależność i czy to tak funkcjonuje?
Beata: Tak dlatego, że wiele osób nie wie, ile musi zarabiać, dlatego zakłada firmę i to jest bardziej hobby niż firma, nie czuje takiej motywacji, żeby działać. Dlatego wiele biznesów – zwłaszcza kobiecych, bo mężczyźni działają troszeczkę z innej energii. Kobiety są bardziej takie: „Okej, dobra. Tym razem nie poszło”. Natomiast kiedy widzisz czarno na białym, że Ci się nie spina, że wychodzisz na minus, że Twoja marża jest minus, to wiesz, że coś musisz zrobić. Mnie to zawsze motywuje. Widzę: „Aha, dobra. To, co teraz mogę zrobić”. To, co jest wspaniałością biznesu własnego to to, że ja mam sprawczość. Nie mam tak, że zapytam szefa, a on mi powie nie. Ja jestem szefem. Ja podejmuję decyzje czy teraz robię taką promocję, czy teraz wprowadzam nowy produkt, czy teraz podnoszę cenę. Muszę mieć jakieś oparcie w tym. Natomiast jeżeli nie ogarniasz swoich finansów domowych, to nie wiesz, ile powinnaś zarobić. Bardzo częsty pytaniem, które dostaję, to jest pytanie: „Czy ten budżet i Twój system sprawdzi się przy nieregularnych dochodach?”. Ja mówię: „Wiesz co, ja i mój mąż mamy nieregularne dochody. Oboje utrzymujemy naszą rodzinę z firmy i ja sobie nie wyobrażam, żebym nie miała budżetu”. Bo jak masz wypłatę z etatu co miesiąc taką samą, to trochę łatwiej Ci jest. Po prostu Ci się skończy. Natomiast jak masz swoją firmę, no to odkręcasz kran i ciągle pracujesz, a ciągle nie ma żadnych oszczędności ani przychodów, a potem, jak trzeba zapłacić ZUS, to już w ogóle chce Ci się płakać. Tak to wygląda.
Basia: Myślę, że tutaj też istotnym tematem przy takich nieregularnych dochodach – a w moim fotograficznym świecie jest tak, że czasem masz te zlecenia, czasem nie masz tych zleceń – są takie momenty w sezonie gdzie na przykład w Polsce ludzie boją się wyjść na mróz, bo myślą, że coś się złego stanie i wtedy dziewczyny, które są fotografkami w Polsce, bardzo często mówią, że zima jest martwym sezonem, jeżeli nie mają studia. Wtedy ja zawsze mówię, że poduszka finansowa, czyli coś, co po prostu da Ci możliwość przeżycia tych miesięcy, to jest absolutna podstawa. Piękną weryfikacją biznesów były czasy pandemii, gdzie kurek z dochodami był zakręcony. Owszem, były jakieś tam próby pomocy ze strony państwa, ale to nie było to samo, że mogłaś po prostu wygenerować takie dochody, jak normalnie. Myślę, że na tym etapie wiele firm odpadło. Czy mogła powiedzieć dwa zdania, czym jest dla Ciebie taka poduszka finansowa? Są różne praktyki – że na przykład poduszka finansowa powinna być równa kwocie kilku miesięcy. Jak Ty do tego podchodzisz?
Beata: Ja myślę, że każdy powinien sobie zadać pytanie sam, co jest dla niego komfortowe. Dla jednych jest komfortowe sześć miesięcy, dla innych trzy miesiące a dla kogoś jak mu powiem, że ma odłożyć miesięczną wypłatę, to jest przerażony, bo na razie odkład zero, jest na tydzień przed wypłatą i jest tylko makaron z masłem. Więc ja myślę, że każdy sobie powinien na to odpowiedzieć. Jeżeli prowadzimy biznes sezonowy, to ważne jest, żeby pomyśleć o tym, kiedy jest sezon, co będziemy robić nie w sezonie i sobie chociaż trochę to przeliczyć albo poszukać rozwiązań, które w tym czasie będę mogła wdrażać, żeby jednak biznes działał. Uważam, że zawsze się da coś wymyślić i zrobić. Tak, jak przyszła pandemia a my mieliśmy restaurację, no to siedliśmy z mężem i musieliśmy wymyślić co tu zrobić, żeby jednak zarabiać. To był jeszcze wtedy taki nasz nowy biznes i nie chcieliśmy go zamykać. Natomiast jeżeli o tym nie pomyślimy, że takie miesiące przyjdą, to jest średnio, bo potem jesteśmy trochę z ręką w nocniku. Warto sobie zgromadzić albo zapas na te miesiące, albo zrobić plan co będę robiła, żeby mieć na opłaty i na swoje życie. Zachęcam też do tego, żeby pomyśleć, jakie historie mogą się przydarzyć i się zabezpieczyć. Zachęcam do korzystania z różnego rodzaju ubezpieczeń. Jeżeli jesteś osobą, która opowiada za swój biznes, czyli na przykład nie masz pracowników i tylko ty musisz działać, kiedy cokolwiek ci się stanie, to musisz o tym pomyśleć, żeby mieć jakieś źródło przychodu albo żeby mieć zabezpieczenie w postaci jakiegoś ubezpieczenia od wypadku, od czegokolwiek, żeby czuć się spokojnie i żeby móc spokojnie egzystować, bo jeżeli masz rodzinę na utrzymaniu, to warto o tym pomyśleć. Największy problem jest w tym, że wiele osób zakłada, że będzie zawsze super i dopiero jak jest niesuper to płaczą. A jednak warto rozważyć te sytuacje, które mogą się przydarzyć i zastanowić się dzisiaj co mogłabym zrobić, żeby się nie przydarzały.
Basia: Super. To jest fantastyczne podejście, bo ja też jestem zwolennikiem właśnie profilaktyki, a nie leczenie. Czyli wyobraźmy sobie ten najgorszy scenariusz, co się może zadziać i pomyślmy, co możemy zrobić w razie tej sytuacji. Oczywiście ktoś może powiedzieć: „Nie przyciągajmy złych sytuacji”, ale absolutnie według mnie to nie jest przyciąganie, tylko takie rozsądne myślenie. Takie trzeźwe podejście do tematu, bo wszystko się może zdarzyć. Myślę, że to jest bardzo cenna wskazówka i myślę, że te ubezpieczenia też są dobrą podpowiedzią. To jest też coś takiego, co może nas zabezpieczyć w razie jakichś nieszczęśliwych wypadków. A jeżeli jeszcze na zapleczu mamy chociaż miesięczną czy dwumiesięczną poduszkę finansową odłożoną, to to już jest super. Jeżeli wiem, że mam tę poduszkę finansową, to czuję się spokojniejsza i mogę w bardziej produktywny sposób pracować w chwili obecnej, bo nie martwię się o to, co by było, tylko wiem, że robię swoje, ale z takim poczuciem, że jeżeli nawet cokolwiek poszłoby nie tak – trafiłabym do szpitala – to i tak ja, mój biznes i moja rodzina jesteśmy zabezpieczeni. Myślę, że tutaj jest takie poczucie bezpieczeństwa właśnie w tym, jeżeli mamy taką podstawę i wybudowaną swoją własną poduszkę bezpieczeństwa. Cudnie. Myślę, że w tej rozmowie było już bardzo dużo wartościowych treści. Jeszcze o jedną rzecz chciałabym Cię zapytać na koniec, ponieważ wiem, że Ty inwestujesz w swój rozwój. Ja też inwestuję w swój rozwój, więc jesteśmy na tym samym statku rozwojowym. Chciałabym troszeczkę odwrócić temat, ale myślę, że myślę, że będzie to zrozumiałe. Mądra inwestycja jest oszczędzaniem. Co Ty o tym myślisz?
Beata: Myślę, że tak, zgodzę się z Tobą. Też jeszcze wracając do tamtego wcześniejszego topiku à propos poduszki finansowej, to czasami ludziom się wydaje, że mają za mało pieniędzy, żeby to uskładać, więc się nie opłaca. Więc wtedy może właśnie warto zainwestować w siebie, żeby się doszkolić, żeby być specjalistą w swojej dziedzinie albo też, żeby na przykład się doszkolić w znalezieniu sobie dodatkowego, zapasowego źródła. Czyli na przykład, jeżeli dziewczyny robią fotografię i jesteś jakby na tym warsztacie, ale możesz sobie na przykład pomyśleć o czymś, co będzie stałym jakimś źródłem. Nie wiem umówić się, że w przedszkolach będziesz robiła zdjęcia czy coś, co może nie jest najbardziej ekscytujące na świecie dla Ciebie jako fotografa, ale będzie stałym przychodem, który będzie bez względu na to, czy na przykład jest sezon, czy nie. Warto inwestować w siebie i w swój rozwój dlatego, że jak jesteś specjalistą, jak jesteś najlepsza w tym, co robisz, to zawsze będziesz miała więcej klientów. Poza tym, jeżeli uczysz się biznesu, a prowadzisz biznes, to będziesz umiała znajdować większe możliwości, żeby jednak zarabiać w momentach, które wydają się trudne. Zwłaszcza teraz jest taki czas od ostatnich dwóch lat, że cały czas musimy się dostosowywać do nowej, trudnej sytuacji. Ja to biorę, jako pozytyw dlatego, że uczymy się elastyczności i odkrywamy takie rzeczy, takie sposoby, na które byśmy nie wpadli, gdybyśmy siedzieli sobie na tej poduszce finansowej i jest nam tam wygodnie. To uruchamia kreatywność. Natomiast bezwzględnie w dzisiejszych czasach, jeżeli nie mamy ogromnie dużo pieniędzy, żeby inwestować w cokolwiek, nie znamy się na tym i tak dalej – żeby na przykład kupić nieruchomość teraz – to zainwestowanie w swój rozwój, w nauczenie się zarządzania choćby finansami czy podnoszenie swoich kwalifikacji, to są zawsze bardzo dobrze wydane pieniądze, bo one się zwrócą pięć razy szybciej niż jakakolwiek inna inwestycja.
Basia: Ja lubię tak mówić i to jest bardzo spójne ze mną, że inwestycja w siebie, to jest zawsze najlepsza inwestycja, z najpewniejszą stopą zwrotu. I oczywiście nie mylmy tego, że nakupimy e-booków i włożymy je do szuflady wstydu, i one będą leżeć, tylko faktycznie zaczniemy wdrażać to, czego się nauczymy i damy sobie też więcej możliwości. Myślę, że to, co jest ważne w tych czasach, to super, że właśnie wspomniałaś o tym, żeby poszukać takich stałych zleceń. Na przykład te przedszkola, gdzie to może się odbywać bez względu na pogodę i porę roku. Myślę sobie też, że przychodzi taki moment, w którym bardzo ważne będzie to, żeby te nasze biznesy nie stały na jednej nodze.
Beata: Tak. Dokładnie tak.
Basia: Czyli żeby nie było tak, że jesteśmy tylko fotografką, że jesteśmy na przykład tylko nauczycielką czy jesteśmy, powiedzmy tylko hafciarką, tylko myślę, że idą troszeczkę takie czasy, w których oczywiście nie bądźmy od wszystkiego, ale wybierzmy sobie takie dwie dziedziny, które są nasze i starajmy się właśnie, jeżeli już jedną mamy ustabilizowaną, to drugą powolutku wprowadzać. Dać sobie taką możliwości, że jeżeli w tej jednej odnodze kurek się zakręci, bo nie będzie klientów, to będzie ta druga, z której nawet jeżeli na początku będzie mało, to zdecydowanie lepsze jest mało niż nic. Taka prawda, bo nawet jeżeli miałoby to być sto złotych miesięcznie, to to zawsze jest sto złotych miesięcznie, a nie zero. Więc to myślę, że jest bardzo istotne i myślę, że warto o tym pomyśleć. Dziewczyny, wiecie co robić. Wiecie tak naprawdę jakie są rady od Beaty. Myślę, że to się sprowadza do rozsądku i do takiego mądrego zarządzania. A z tego wynikają te nasze oszczędności. Gdyby właśnie po drugiej stronie słuchała nas kobieta, która w tym momencie żyje na zasadzie: „Co będzie, to będzie”, to jak byłaby taka twoja jedna rada dla niej, żeby jej nie przestraszyło a żeby pomalutku zaczęła wchodzić na tę ścieżkę bardziej rozsądną finansowo? Może w ten sposób to nazwijmy.
Beata: Myślę, że na początek to trzeba uwierzyć, że się da. Wiele osób uważa, że: „Nie jestem osobą oszczędną”, „Jestem rozrzutna. Nie znam się na oszczędzaniu”. „Nie umiem liczyć. Excele mnie przerażają”. Uświadom sobie te swoje lęki, wiedz, że wszyscy tak mają, bo mam ogromną społeczność i wszyscy tak samo zaczynają. Ja też się bałam sprawdzić, dokąd chodzą moje pieniądze i też mi było przykro, jak zobaczyłam, że chodzą nie tam, gdzie chcę. Strach jest złym doradcą. Jeżeli podejmujemy decyzje z poziomu strachu, to idziemy przez jeszcze więcej strachu i najczęściej te decyzje są niewłaściwe. Zdecyduj: „Dobra, jestem dorosła. Mogę sprawdzić mój stan konta codziennie i mogę trochę się zdyscyplinować i sprawdzić, na co bym chciała wydawać a na co nie”. Przede wszystkim nie zaczynaj od końca. Wiele osób zaczyna od zaciskania pasa, odmawiania sobie jakichś przyjemności na co dzień i nie widzi efektów. Zacznij porządnie, czyli od uporządkowania swoich wydatków, sprawdzenia, jakie masz stałe koszty, ile musisz wydawać co miesiąc. Musisz, a nie możesz. Policz, znajdź tę różnicę pomiędzy „wydaje mi się” a „wiem”. Od razu poczujesz siłę. Jakiś czas temu jedna z moich kursantek napisał mi coś takiego: „Kurczę, policzyłam i widzę, że stoję w błocie, ale to jest moje błoto i teraz już wiem, jak z tego ruszyć”. Zrób jeden krok, potem drugi i trzeci. Skup się na tym, że w przyszłym miesiącu przelejesz 100 złotych na konto oszczędnościowe. To się wydarzy, a czas i tak leci.
Basia: Super. To jest fantastyczna rada. Bardzo realna i bardzo do przyjęcia dla każdego. Bardzo Ci dziękuję za tą rozmowę. Myślę, że ona jest bardzo potrzebna w tych czasach, bo trzeba zacząć mówić o pieniądzach otwarcie, trzeba zacząć mówić o tym, że to po naszej stronie jest sprawczość i nie przerzucać tej odpowiedzialności, że podrożało to tamci źli. Oczywiście tutaj możemy mieć swoje zdanie na temat tego, co się dzieje i absolutnie każdy je ma, ale jak każdy zacznie na swoim podwórku robić to coś malutkie i zadba o siebie, to myślę, że z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień wszystkim nam będzie się żyło lepiej. I o to w końcowym rozrachunku chodzi. Powiedz Beatka, gdzie Cię można znaleźć w sieci, bo myślę, że będą osoby, które będą chciały się od Ciebie uczyć i będą chciały Cię podglądać. Samo podglądanie Beatki, chociażby nawet na Instagramie mojenawierzchu jest bardzo cenną nauką. Można się dowiedzieć dużo cennych rzeczy. Zaproś sama, gdzie najlepiej można Cię obserwować i gdzie cię znaleźć w sieci.
Beata: W sieci można mnie znaleźć praktycznie na każdej platformie. Natomiast najbardziej intensywnie działam na Instagramie. Moje konto to mojenawierzchu Beata od Oszczędzania. Zapraszam też na bloga mojenawierzchu.pl. Można sobie pobrać tam darmowe materiały jak zacząć oszczędzanie. Jestem też na YouTube. Można sobie pooglądać filmiki. Na Instagramie jestem najbardziej aktywna. Można mnie tam spotkać codziennie i jest tam najwięcej treści. Można też do mnie napisać, porozmawiać i tak dalej. Natomiast mojenawierzchu.pl – zapraszam.
Basia: Cudownie. Czyli gdziekolwiek wpiszemy mojenawierzchu, tam znajdziemy Beatę. I bardzo dobrze, bo takie kobiety, które poruszają takie tematy, są nam bardzo potrzebne. Jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję za tą rozmowę. Mam nadzieję, że dałyśmy tą rozmową dużo do myślenia kobietom i nie tylko. Niech to przyniesie najlepsze.
Beata: Dziękuję Ci również bardzo za zaproszenie. Było mi bardzo miło.
Ależ to była wspaniała, bardzo potrzebna rozmowa. Jeszcze raz dziękuję Beatce, że przyjęła zaproszenie i podzieliła się swoją wiedzą i doświadczeniem właśnie w temacie oszczędzania i rozsądnego gospodarowania finansami, bo jest to w tych czasach szczególnie ważne. Odwiedźcie Beatkę, uczcie się od niej, bo naprawdę zna się na rzeczy i wie, co mówi.
W związku z tym, że warto pomyśleć o takim rozwiązaniu, w którym masz jedno źródło dochodu, ale też może się pojawić kolejne i wtedy zarówno Twój budżet domowy, jak i Ty sama będziesz się czuła stabilniej i pewniej, chciałabym zaprosić Cię na bezpłatne wyzwanie, które rusza już 19 września 2022 roku, podczas którego powiem Ci jak zarobić dodatkowe pieniądze na fotografii.
Czyli jak łatwo dołożyć kilkaset złotych miesięcznie albo więcej do domowego budżetu.
Myślę, że każdej z nas przyda się dodatkowy zastrzyk gotówki, więc jeżeli chcesz się dowiedzieć czy fotografia jest dla Ciebie, czy nie jest dla Ciebie, jeśli chcesz się dowiedzieć jak się zabrać, jak wyruszyć w swoją fotograficzną drogę i jak zdobyć pierwsze płatne zlecenia, to bardzo serdecznie zapraszam Cię na to wyzwanie. Jest bezpłatne, więc Twoja inwestycja jest równa zero, a korzyści mogą być ogromne.
Link do zapisu znajdziesz oczywiście w notatkach do tego odcinka. Bardzo serdecznie Cię zapraszam. Mam nadzieję, że widzimy się na wyzwaniu. Mam nadzieję, że dołączysz, więc nie mówię do widzenia tylko do zobaczenia i oczywiście do usłyszenia w kolejnym odcinku.
JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI
✔ FACEBOOK: BASIOLANDIA.FB
✔ INSTAGRAM: BASIOLANDIA.IG
✔ STRONA WWW: BASIOLANDIA.STRONA
✔ YOUTUBE: BASIOLANDIA.YOUTUBE
ZAPRASZAM CIĘ DO MOJEJ GRUPY NA FB: BASIOLANDIA.GRUPAFB. Będziemy tam rozmawiać o tematach poruszanych w podcastach i nie tylko.
GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU
🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE
🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES
🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY
🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie
Fajny podcast 💪 rzeczywiście warto pomyśleć o oszczędzaniu na każdym etapie, na którym się jest… czasami małe zmiany przynoszą duże korzyści🙂
Przydatne rady. Rozmowa w fajnym tonie. Potrzebna w hiperinflacji. Dzięki 🙂
POST Z WDZIĘCZNOŚCIĄ, KTÓRY MUSISZ PRZECZYTAĆ.
Nazywam się Florence Hooper, jestem świadkiem dobrej pracy i uczciwości dr Ogundele. Jeśli potrzebujesz pomocy, aby odzyskać swojego kochanka, odbudować zerwany związek? Skontaktuj się z dr Ogundele. Ten człowiek jest uczciwy i potężny. Jego czat WhatsApp, czat Viber lub telegram: +27638836445. Możesz mu też podziękować ode mnie, przywrócił mi męża po 5 latach rozłąki. Ten człowiek przyniósł pokój w moim małżeństwie, a jego zaklęcia są nieszkodliwe.