Witam Cię w 98 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.
Dzisiaj zapraszam Cię bardzo serdecznie na kolejną inspirującą rozmowę z Absolwentką AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII Agnieszką Pawella. Agnieszka jest mamą, żoną, fotografką. Do tego wielką miłośniczką natury 🌲 🌳, wypadów do lasu, spacerów z psem i jazdy na rowerze – najlepiej bocznymi ścieżkami 😊.
Poznaj historię porzuconego marzenia, o którym Agnieszka dzisiaj opowie ☺️. Zafascynowana fotografią wyjechała z Polski, po czym na kilka lat odłożyła aparat do szafy i zapomniała o fotografii 🧐. Kiedy została mamą zapragnęła swoim dzieciom robić piękne zdjęcia, których sama z dzieciństwa nie miała. Po latach marzenie o fotografii odżyło, zapisała się na kursy w Akademii Magicznej Fotografi i zadziała się magia 😊. Posłuchaj tego odcinka podcastu, aby dowiedzieć się, jak piękny przyniosło to efekt.
Jak sama Agnieszka mówi o kursach czuła się, jakby przeszła jakąś fotometamorfozę. Stała się pewną siebie, świadomą fotografką, która ma mnóstwo pomysłów i sukcesywnie je realizuje. Dzisiaj nie boi się pokazywać swoich prac światu. Wystrzeliła jak petarda i stworzyła swoje własne miejsce w świecie fotografii 🥳
Niektórzy mówią, żeby zostawić po sobie coś więcej, to trzeba napisać książkę, a wg Agnieszki są to fotografie. I ja się z tym baaardzo zgadzam 🌸
O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:
- kim jest Agnieszka i skąd pomysł na fotografię,
- co sprawiło, że wróciła do porzuconego marzenia sprzed lat,
- czy dziecięce sesje w plenerze to dobry kierunek,
- co test Gallupa i lepsze poznanie siebie przyniosły dobrego,
- jak rozwijać swój fotograficzny biznes po kursach w Akademii,
- że warto spełniać swoje marzenia.
Zdjęcia przed kursem
Zdjęcia po kursie
Koniecznie odwiedź Agnieszkę na i zostaw jej masę ciepła 🧡🧡🧡
WWW 👉 www.fotoflara.pl
INSTAGRAM 👉 foto_flara
FACEBOOK 👉 FotoFlara
STRONA WWW FOTO FLARA
👉ZAPISZ SIĘ👈
👉NA LISTĘ ZAINTERESOWANYCH👈
Jeżeli tak jak Agnieszka chcesz spełnić swoje marzenia w mojej Akademii, to bardzo serdecznie Cię zapraszam.
ZIMOWY EBOOK
20 pomysłów na zimowe zdjęcia w plenerze
Kupisz go >>>TUTAJ<<<
Kompleksowy poradnik jak zrobić magiczne zdjęcia jeszcze tej zimy!
Znajdziesz tutaj konkretne porady, przykładowe zdjęcia wraz z parametrami oraz gotowe palety kolorystyczne, co zdecydowanie ułatwi Ci pracę podczas sesji zdjęciowej w plenerze!
Zdjęcia z Zimowego Ebooka pobudzą Twoją wyobraźnię i kreatywność, a sprawdzone TIP-y ułatwią zaplanowanie zimowej sesji w plenerze!
TRANSKRYPCJA ODCINKA:
Dzień dobry! Witam Cię bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż fotografia”.
Dziś zapraszam Cię na kolejny odcinek z serii „Niezwykłe historie kursantek Akademii Magicznej Fotografii”. Jeżeli przeczytałaś tytuł tego odcinka, który brzmi „Historia porzuconego marzenia”, to być może jesteś nim zaintrygowana. I bardzo słusznie. W dzisiejszym odcinku z Agnieszką Pawella, czyli z moją gościnią, absolwentką Akademii, będziemy rozmawiać o tym porzuconym marzeniu. Będziemy rozmawiać kiedy to marzenie porzuciła i z jakich powodów. Będziemy rozmawiać o tym, jak do tego marzenia wróciła. Jest to inspirująca historia silnej kobiety, która postanowiła postawić na siebie, na swoje foto marzenia i nie tylko. Zapraszam Cię z całego serca do wysłuchania naszej rozmowy, oczywiście z filiżanką ulubionej herbaty.
Basia: Witam Cię serdecznie Agnieszko. Bardzo się cieszę, że przyjęłaś zaproszenie do mojego podcastu i teraz proszę cię, żebyś w kilku słowach opowiedziała coś o sobie.
Agnieszka: Dzień dobry Basiu! Dzień dobry wszystkim! Ogromnie dziękuję Ci za zaproszenie. Jest mi przemiło gościć u Ciebie, bardzo fajne, nowe doświadczenie. Muszę przyznać, że słuchanie o sobie fajnych rzeczy jest takie onieśmielające trochę jeszcze.
Basia: Ale prawdziwe.
Agnieszka: Tak. Prawdziwe, bo w sumie powiedziałaś całą prawdę o mnie. Mogę dodać jeszcze, że jestem mamą i żoną. Uwielbiam naturę, wypady do lasu na grzyby, spacery z psem. Lubię jeździć na rowerze, takimi bocznymi ścieżkami, gdzie można zobaczyć, jak żyje natura. Uwielbiam moją stajnię, gdzie lubię uciekać. To tak w takim telegraficznym skrócie o mnie.
Basia: A cóż to za stajnia? Opowiedz, bo tu mnie zaintrygowałaś.
Agnieszka: Stajnia z konikami oczywiście. Lubię jeździć. Teraz akurat, jak dzieci się pojawiły, to jest troszeczkę gorzej z tym, ale jeździłam dosyć sporo. Spadałam też – to jest nieuniknione. Uwielbiam konie.
Basia: Fantastycznie. To powiedz, moja droga, kiedy tak naprawdę pojawiła się fotografia w Twoim życiu? Bo tutaj bliskość natury, te zwierzęta, a gdzie i na którym etapie pojawiła się fotografia w Twoim życiu?
Agnieszka: No to może w ogóle zacznę od tego, jak to się stało, że ten aparat jest w tych moich rękach. Tutaj dużą rolę odegrała moja podświadomość, o której w sumie nawet nie miałam pojęcia, ale już mówię, o co chodzi. U mnie w domu nie było aparatu, ale mojego taty brat z zamiłowania fotograf amator, zawsze przy odwiedzinach robił zdjęcia. Przyszedł taki moment w moim życiu, że zaczęłam się interesować rodzinnymi zdjęciami i okazało się, że ja, jako taka mała bobaska, nie mam ani jednego zdjęcia. No sorry, mam jedno, ale to jest zdjęcie z chrztu, gdzie jestem w takim wielkim, białym beciku i widać mi tylko kawałek pyszczka, więc to się nie liczy.
Basia: Tak, też mam takie zdjęcie.
Agnieszka: W odpowiedzi usłyszałam, że zdjęcia się zniszczyły przy wywoływaniu. Zaznaczam, że to były właśnie czasy, gdzie zdjęcia się wywoływało w ciemni. W tym przypadku to było łazienkowe laboratorium, gdzie wujek, razem z kuzynem, co weekend wywoływali zdjęcia, właśnie te mokre papierki.
Basia: Samodzielnie?
Agnieszka: Tak. I tak z tą świadomością braku mnie na zdjęciach dorastałam. To był właśnie ten główny powód, że teraz w moich rękach jest aparat, że jestem fotografką.
Basia: Ja doskonale to znam, bo nie wiem, czy słyszałaś tę moją historię.
Agnieszka: Tak, słyszałam. Oczywiście, że słyszałam.
Basia: Nie wiem, to chyba było 2 bądź 3 lata temu, ja też szukałam się na tych zdjęciach i też okazało się, że jako czwarta córka z kolei, to tych zdjęć mam mało. Mam to sławne zdjęcie w beciku, o którym Ty też mówisz, ale to jest bardziej zdjęcie becika niż dziecka. Tak, jak mówisz – nie liczy się.
Agnieszka: A mój brat ma dużo zdjęć takiego właśnie bobasiątka fajnego. Na niego możemy popatrzeć, na mnie nie.
Basia: To ta ciemnia, moja droga. To był tak jakby wypadek przy pracy, ale bardzo fajnie, że tak przełożyłaś to trochę – w sumie podobnie do mnie, bo ja też stwierdziłam, że będę to nadrabiać dla innych – więc super, że też masz do tego takie podejście. Stwierdziłaś, że będziesz robić te zdjęcia, ale jak to się potoczyło? Jak to było po kolei?
Agnieszka: Gdy byłam już dorosła, oczywiście pracowałam na etacie, ale w wolne dni często jeździłam do rodzinki w Drawsku Pomorskim na rajdy rowerowe. I tu właśnie nastąpił przełom, bo mieli studio fotograficzne, które zaczęło mnie bardzo interesować. I tak to się zaczęło. Odkupiłam od mojego wuja jego aparat, bo wymieniał sobie na nowy, więc odkupiłam jego body. Dokupiłam do niego obiektyw i stwierdziłam, że zapiszę się do szkoły fotograficznej. Próbowałam różnych technik fotografii. Studyjnej, produktowej, modowej, natury, reportażowej, też był plener. Dużo tego było i bardzo chciałam mieć swoje studio fotograficzne, ale w ogóle nie wiedziałam, jak się za to zabrać, aż przyszedł czas, że wyjechałam do Anglii. Miłość nie wybiera, tak że pojechałam tam i tam mój aparat 70% czasu siedział w szafie i się po prostu kurzył. Tam porzuciłam swoje marzenia o fotografii, o swoim studio fotograficznym. Jakoś tak tam się fotograficznie pogubiłam, ale gdy pojawiło się na świecie nasze dzieciątko, to zaczęłam skrzętnie dokumentować jego rozwój. Kupiliśmy wtedy lepszy sprzęt i to mnie bardzo uszczęśliwiło, ale dalej nic nie robiłam z tym moim fotomarzeniem. Po kilku latach pojawiło się drugie nasze dzieciątko i też bardzo dbałam o to, żeby miało pamiątkę z tego czasu bycia bobasem. Nie tak, jak mama.
Basia: Czyli misję swoją, możesz powiedzieć, że już spełniłaś, bo dzieci Twoje mają pamiątki.
Agnieszka: Tak, to jest prawda. Mają bardzo dużo. Nawet mój mąż się ze mnie śmieje, że mogę wytapetować ściany w domu tymi zdjęciami.
Basia: Lepiej mieć więcej, mieć z czego wybierać, niż mieć tylko 1, czy 2 zdjęcia i nie mieć z czego wybierać. To jest zawsze lepsza opcja.
Agnieszka: Bardzo mnie cieszyło fotografowanie moich dzieci, ale gdzieś w środku czułam, że to jest za mało. Czułam, że ten mój potencjał nie jest wykorzystywany, tylko się marnuje. I to mi nie dawało spokoju. Pewnie dlatego wszystkie drogi mnie poprowadziły do Ciebie.
Basia: Mówią, że wszystkie prowadzą do Rzymu, ale patrz, jednak wszystkie prowadzą do mnie.
Agnieszka: Mnie do Ciebie poprowadziły, tak jest.
Basia: Czyli jak ty na mnie trafiłaś? Trafiłaś na mnie po prostu tak z przypadku, tak zwanego, bo przypadków nie ma – w internetach? Czy jak to było?
Agnieszka: A to jest kolejna historia.
Basia: Wow, aż się nie mogę doczekać.
Agnieszka: Gdy wróciliśmy do Polski, ja byłam jeszcze na urlopie macierzyńskim właśnie i ciągle mi chodziło po głowie, co ja bym mogła w tej Polsce robić, bo na etat nie chciałam wracać. Do fotografii po takim długim czasie też mi się jakoś nie widziało, bo nie wiedziałam, za co miałabym się zabrać. Na pewno wiedziałam, że jest naprawdę bardzo dużo pracy w tym. Pewnie też trochę się bałam.
Basia: Jeszcze powiedz, ile czasu minęło, kiedy nie było cię w Polsce? Powiedziałaś, że wyjechałaś, więc ten czas jest też istotny, bo wtedy będziemy wiedzieć, ile czasu minęło od tej Twojej dużej fascynacji fotografią i tego wyjazdu. To było ile lat?
Agnieszka: To było 6 lat.
Basia: Czyli dość sporo, bo to tak naprawdę taki duży odcinek czasu.
Agnieszka: Dużo się zmieniło.
Basia: Ale wróciliście do tej Polski.
Agnieszka: Tak, wróciliśmy. I tak przeglądając Internet z nieba mi spadła reklama Basiolandii na Facebooku. Szybko poleciałam, zaczęłam obczajać stronę, wywęszyłam podcasty, które mnie mega wciągnęły, aż wyciągnęłam aparat.
Basia: Wow! Czyli podcasty Cię zmobilizowały do wyciągnięcia aparatu? No to zobacz, jak dobro wraca. Popatrz, bo podcast Cię zmobilizował do tego, żebyś wyciągnęła aparat i zobacz, teraz jesteś w tym podcaście. Uważaj, o czym marzysz, bo się spełni.
Agnieszka: Super. Nieprawdopodobne to jest. Wciągnęły mnie podcasty, wyciągnęłam ten aparat i zaczęłam latać po krzakach, i robić zdjęcia moim dzieciom właśnie tak, jak opowiadasz i podpowiadasz w podcastach. Jak zobaczyłam efekty, to mówię do siebie: „Wow, stara to ja też chcę takie piękne zdjęcia robić”. Czas leciał, ja robiłam sobie różne zdjęcia, próbowałam. W międzyczasie robiłam sobie szkołę opiekuna medycznego, bo myślałam, że to będzie właśnie to, co mogłabym robić w Polsce, bo sporo czasu zajmowałam się tym w Anglii. Lubiłam tą specyfikę pracy, ale wirus się tutaj rozpanoszył, więc całkowicie zrezygnowałam z tego medycznego zawodu i wtedy wkroczył plan B, którym była właśnie fotografia.
Basia: Okej, czyli dobrze, że był plan B.
Agnieszka: Był plan B, musiał być. Zabrałam się za wyzwanie, które mną trochę potrząsnęło.
Basia: Ty wzięłaś udział w pierwszym wyzwaniu i to było wyzwanie z organizowaniem projektu fotograficznego, prawda?
Agnieszka: Tak i właśnie ten projekt mną potrząsnął. Tam było mega dużo pracy. Musiałam się dłużej zastanowić, czy to będzie na pewno to, co ja chcę robić, dlatego się jeszcze wahałam, żeby się zapisać na czwartą edycję kursu.
Basia: Czyli dobra jest ta moja taktyka, że pokazuję, że to nie jest takie „hop-siup”, że to nie jest tylko to, że biorę aparat i radośnie robię zdjęcia, i to jest tyle. Tylko że to jest faktycznie związane z pracą, ale jak widać, nie zniechęciło Cię to, bo później trafiłaś do Akademii. Jak to się stało?
Agnieszka: Później wzięłam udział w mikołajkowym konkursie, który organizowałaś i wygrałam godzinną konsultację z Tobą. Po tej konsultacji wykupiłam wszystkie webinary, żeby mieć co robić do kolejnej edycji kursu, także przerobiłam je od deski do deski.
Basia: Czy same te webbinary, bo mówimy o tych webinarach, które są i o tym, jak się przygotować do sesji, jak pracować z dzieckiem na sesji, między innymi i czy one już Ci podpowiedziały, jak sobie masz radzić z tymi dziećmi, chociażby swoimi? Bo wtedy pracowałaś tylko ze swoimi dziećmi, czy to już był ten moment, gdzie robiłaś też zdjęcia innym dzieciom?
Agnieszka: Nie, wtedy pracowałam jeszcze ze swoimi dziećmi tylko. Ewentualnie z dziećmi przyjaciółki, ale to tak, jak swoje, także to były moje dzieci.
Basia: A czy same webinary coś Ci pomogły?
Agnieszka: Tak, tam jest masa wiedzy. W ogóle w podcastach jest tyle wiedzy.
Basia: Tylko wprowadzać.
Agnieszka: No webinary to super sprawa, naprawdę.
Basia: I czekałaś na kolejną edycję, czyli nie dość, że wyzwanie Cię nie zniechęciło, podczas konsultacji też Ci zrobiłam kawę na ławę, że to po prostu nie jest takie „hop-siup”, czyli też Cię nie zniechęciło. Czyli tak naprawdę okazałaś się upartą sztuką i tak doszło do tego, że trafiłaś do Akademii na kurs, więc opowiedz, jak to było dalej.
Agnieszka: Dalej było następne wyzwanie i później zapisałam się na piątą edycję kursu „Fotografii dziecięcej z odrobiną magii” i to było razem z Twoim premierowym kursem „Obróbki w Lightroom z odrobiną magii”. Także naprawdę to była moja bardzo świadoma decyzja.
Basia: Przemyślana miesiącami.
Agnieszka: Tak, dokładnie tak.
Basia: A czy okazało się, że to był trafiony wybór?
Agnieszka: To był bardzo trafiony wybór.
Basia: To było 6 tygodni ciężkiej pracy Moja Droga.
Agnieszka: I tak trafiłam właśnie na kursy, które zmieniły ogromniaście dużo, bo tak mi się wszystko odpaliło, odświeżyło z powrotem. Bo u mnie to było tak, jak z niećwiczonym mięśniem, czyli zanikał.
Basia: No niestety tak jest.
Agnieszka: A kurs wszystko mi przypomniał. Stałam się przez to taka pewna siebie, jak robić zdjęcia, jak dobrać stylizację, jak pracować ze światłem, jak znaleźć plener, na co zwrócić uwagę, jak rozmawiać z klientem, jak zadziałać, by małe człowieczki chciały współpracować.
Basia: Co wbrew pozorom wcale nie jest takie proste, prawda? Tego też trzeba się nauczyć.
Agnieszka: Dokładnie, ale teraz pracuje mi się bardzo naturalnie z dziećmi. Zauważyłam, że im również się to podoba, bo jak przychodzą na sesję, to jeszcze chowają się za rodzicem, a później, jak wracamy, jak jest koniec sesji, to trzymamy się za ręce, a później mocno ściskamy na do widzenia, obiecując za jakiś czas spotkanie.
Basia: To są cudowne momenty. Ja mówię i powtarzam to, bo u mnie to tak wygląda, że najlepszą taką rekomendacją dla fotografa dziecięcego jest to, jeżeli dziecko nie chce iść z sesji, jeżeli jeszcze chce zostać. Uważam, że to jest absolutnie fantastyczne, bo dorośli czasem mówią różne rzeczy: „No fajnie, fajnie”, bo tak wypada, a dzieci, jak im się nie podoba, to mówią: „Nie było fajnie”. Ja też wielokrotnie mam takie sytuacje, że idę sobie, rozmawiam sobie z dzieckiem i nagle czuję, żejakaś mała rączka łapie mnie za rękę. To jest tak przesłodkie, tak cudowne, więc doskonale znam ten moment, w którym to dziecko tak za rączkę, jakbyśmy się znały po prostu nie wiadomo ile. Cudownie. Więc zdecydowanie łatwiej Ci się teraz pracuje z dziećmi i widzisz, że dzieci to doceniają, że masz do nich inne podejście, prawda?
Agnieszka: Dokładnie. W ogóle dowiedziałam się tylu potrzebnych rzeczy, które teraz wykorzystuję i jeszcze bardziej zaczęłam cenić zapisywanie wspomnień na fotografiach. To jest tak przewyjątkowe zostawić po sobie coś więcej niż wspomnienia. Niektórzy mówią, żeby zostawić po sobie coś więcej, to trzeba napisać książkę, ale ja uważam właśnie, że są to fotografie. Dzięki nim nikt o nas nie zapomni, nawet gdy odejdziemy.
Basia: Dokładnie tak, bo to są może takie rzeczy, o których rzadko się mówi, ale zdjęcia wbrew pozorom najcenniejsze są wtedy z tymi osobami, których nam brakuje. Jeżeli kogoś tracimy, to jedyne miejsce, gdzie możemy nawet wzrokiem wrócić do tego, jak ta osoba wyglądała, żeby być jej trochę bliżej, to są właśnie zdjęcia. W słowach tego nie opiszemy, a na zdjęciu to pokażemy. Ja też wielokrotnie miałam takie sytuacje, gdzie faktycznie też od klientów słyszałam, że zdjęcia są już teraz prawie jak relikwie w domu, bo to jest jedyne miejsce, gdzie możemy zobaczyć babcię, czy dziadka i to jest niesamowite. Zdecydowanie zgadzam się z Tobą, że nie trzeba napisać książki, żeby pozostawić po sobie ślad i zdjęcia są tym doskonałym, bardzo namacalnym i wizualnym śladem. Super, że o tym wspominasz, bo to jest bardzo ważne. Dobrze kochana, czyli przetrwałaś – używam to słowo celowo – 6 tygodni, bo najpierw był jeden kurs, potem był drugi kurs. Powiedz mi, czy po tych dwóch kursach, bo tak naprawdę po tych 6 tygodniach wiedziałaś, jak sobie ogarnąć całą sesję, wiedziałaś jak sobie z tymi klientami poradzić i też wiedziałaś, jak przygotować takie gotowe zdjęcie, już wyedytowane. Powiedz mi, czy Ciebie też zaskoczyło to, jak niewiele trzeba zrobić w obróbce, żeby z tego zdjęcia wyciągnąć potencjał? Ja zawsze lubię o to pytać, bo wiele osób myśli, że na tych zdjęciach to się wielkie czary-mary muszą zadziać, doklejane są jednorożce i różne inne, dziwne rzeczy. Powiedz mi, czy Ciebie to w jakiś sposób zaskoczyło, jak zobaczyłaś, jak ta obróbka może być prosta i co tak naprawdę jest bardzo ważne i najważniejsze w tym procesie robienia zdjęcia?
Agnieszka: Oczywiście, że mnie to zaskoczyło, ponieważ ja wcześniej korzystałam tylko z Photoshopa, a teraz o dziwo ja nawet nie odpalam Photoshopa. Ja używam tylko i wyłącznie Lightrooma do obróbki, do edycji moich zdjęć. I co śmieszne, ja myślałam, że „Lightrooma, Jezus jak ja to w ogóle ogarnę. No nie, chyba nie”, ale ten Twój kurs wszystko fajnie i dokładnie pokazuje.
Basia: Czyli, że można się nauczyć Lightrooma w 3 tygodnie?
Agnieszka: Można, ja ogarnęłam. Ja nie używam w ogóle Photoshopa. Przeszłam całkowicie na Lightrooma.
Basia: On jest dużo prostszy prawda? Bo on jest bardziej intuicyjny i Ty, jako kursantka Akademii wiesz, że najważniejsze jest zdjęcie wyjściowe. Wyciągnięcie z niego potencjału w obróbce to jest tak naprawdę kilka minut i wtedy można wyciągnąć potencjał, bo tu chodzi właśnie o wyciąganie potencjału. Czyli powiedz mi, jak te 2 kursy wpłynęły na ten Twój rozwój fotograficzny? Powiedziałaś, że wszystko Ci poukładało, że pomogło Ci to tak zebrać, więc tak naprawdę, czy po tych dwóch kursach, czyli po „Fotografii Dziecięcej z odrobiną magii” i po „Obróbka w Lightrooma z odrobiną magii”, czy Ty czułaś się gotowa do tego, żeby zacząć fotografować innych ludzi, inne dzieci, niż swoje dzieci, czy miałaś w sobie taką gotowość? Czy te kursy Cię do tego przygotowały?
Agnieszka: Ja po tych kursach czułam się, jakbym przeszła jakąś fotometamorfozę. Jestem właśnie teraz bardzo pewną, świadomą fotografką, która ma mnóstwo pomysłów, które sukcesywnie realizuje, która nie boi się pokazywać swoich prac światu. Wystrzeliłam jak petarda po prostu potem.
Basia: I nawet nie trzeba było Sylwestra.
Agnieszka: Tak. To dzięki Twojej pomocy i dzięki mojej ciężkiej pracy. Pewnie gdybym nie trafiła na Ciebie, to mega długo by mi zajęło dotarcie do miejsca, gdzie teraz jestem, a może nawet by mnie tutaj nie było, bo robiłabym zupełnie coś innego. Któż to wie. Dałaś mi po prostu taką siłę motywacji i nawet te tysiące kilometrów, które nas dzielą, nie przeszkodziły Tobie.
Basia: Mam moc nawet przez kilometry.
Agnieszka: Naprawdę, to jest coś wow.
Basia: Ale to jest też fajnie właśnie, że Akademia daje taką możliwość nauki bez jeżdżenia, bez wielkich podróży. Ty nie musiałaś nigdzie jeździć. Ty się uczyłaś w domu i robiłaś zdjęcia, robiłaś zadania – bo trzeba wspomnieć, że są zadania, które trzeba wykonywać – robiłaś tak naprawdę w tych miejscach, do których lubisz chodzić, do swojego lasu, do swoich miejsc.
Agnieszka: Dokładnie.
Basia: Powiedz mi moja droga, gdybyś miała podsumować, co było dla Ciebie najbardziej wartościowe w kursach w Akademii i jeszcze do tego dodać dla kogo według Ciebie są te kursy, to co byś powiedziała?
Agnieszka: Dla mnie taką największą wartością w kursie było to, że ja nie zostałam w nim sama i ta świadomość pomogła mi przejść ten kurs. To był kurs online, ale czuło się Twoją obecność blisko. Ja w sumie nie poczułam żadnego zimnego oddechu Basiolandii.
Basia: To jest opinia kursantki. To jest takie fajne hasło – bo to też musimy wyjaśnić – kursantek z pierwszej edycji, że w kursie jest taki zimny oddech Basiolandii, który tak daje do zrozumienia, że masz do zrobienia robotę, więc miło mi, że go nie poczułaś, ale i tak czułaś się zmobilizowana.
Agnieszka: Tak, ale jak trzeba było poprawić zadanie, to bez gadania się poprawiało. Tutaj chodziło o to, żeby się nauczyć i dobrze zrozumieć wszystko tak, by wiedza nie wyparowała z głowy, tylko można było ją świadomie wykorzystywać w różnych sytuacjach. Komu mogę polecić kurs? Mnie się wydaje, że jest tylko taka jedna grupa, której mogę polecić Twój kurs i polecam go tylko tym, którzy naprawdę chcą się nauczyć robić dobrze zdjęcia. Płeć, zawód nie ma kompletnie znaczenia. Ważne są chęci.
Basia: Zdecydowanie zgadzam się z Tobą w 100%, bo faktycznie jest takie powiedzenie, że konia można doprowadzić do wodopoju, ale nie dasz rady namówić go, żeby pił – może nie dosłownie tak brzmi, ale zachowując sens. Chodzi o to, że faktycznie ja daję wiedzę, daję narzędzia, daję przestrzeń, ale i tak rolą każdej z kursantek jest to, żeby to przerobić. Nie mówmy, że ja straszę w tym kursie, tylko bardzo jasno daję do zrozumienia, że praca jest do zrobienia po stronie kursantek. Tutaj nie ma żadnej taryfy ulgowej i ja mam też takie poczucie dzięki temu, że każdy certyfikat, który wypisuję, podpisuję i zawijam w te sreberka, jest faktycznie wystawiony zgodnie z prawdą. To nie jest tak, że przychodzisz, kupujesz kurs i od razu na drugi dzień dostajesz w PDF-ie certyfikat. Po prostu trzeba na niego zasłużyć, więc to zdecydowanie każdy z nich jest wart tego i wypracowany tego, co się zadziało w kursie. Tego, że po prostu dana osoba ten kurs przeszła, zrobiła, wykonała wszystkie zadania. Powiedz mi, bo przeszłaś kursy i co się wydarzyło? Zaczęłaś normalnie pracować z klientami? Jak się rozwinęło dalej to Twoje życie? Ja już wiem, że poszłaś o krok dalej, ale chciałabym, żeby to wyszło z Twojej strony.
Agnieszka: Znalazłam swoją fotograficzną drogę, którą tak długo szukałam. Głównie jest to plenerowa fotografia dziecięca. Muszę przyznać, że bardzo lubię przebierać dzieci w takie stroje ludowe i różne, fajne akcesoria im dawać. One też bardzo to lubią, także jest to fajne. Napisałam biznesplan, który został pozytywnie rozpatrzony. Otrzymałam dofinansowanie i otworzyłam swoją działalność fotograficzną „FotoFlara”. Rozwijam dalej tę działalność i jeśli życie pozwoli, to nie przestanę iść dalej, po więcej fotomarzeń. A mnożą się w głowie, mnożą.
Basia: To jest tak, jak taka kula śnieżna, prawda? Jak się zacznie robić dobre swoje rzeczy, to potem te pomysły pojawiają się jeden za drugim i tylko faktycznie kwestia tego, żeby czasowo to ogarnąć. Ja wiem, że nie poprzestałaś tylko na tym, że fotografia, ale postawiłaś też na taki swój rozwój, rozwój siebie, taki, żeby siebie, jako jednostkę, jako kobietę wzmocnić i na przykład zaczęłaś pracować, zrobiłaś test talentów Gallupa i zaczęłaś nad tym pracować. Powiedz mi, skąd się wziął ten pomysł i co Ci to dało? Bo to jest bardzo, bardzo ważne.
Agnieszka: Właśnie, skąd się wziął ten pomysł?
Basia: A skąd się dowiedziałaś o Agacie?
Agnieszka: No oczywiście od Ciebie!
Basia: Agata, pozdrawiamy Cię bardzo serdecznie. Agata to jest moja talentowa królowa.
Agnieszka: Tak. Moja też! Moja też!
Basia: Mamy wspólną talentową królową, zdecydowanie. Agnieszka też jest po pracy z Agatą, ale opowiedz, dlaczego się zdecydowałaś na taki krok i co to Ci dało?
Agnieszka: Ja słuchałam podcastu Twojego właśnie z Agatą, który mnie tak zaciekawił, że aż musiałam sama sprawdzić na sobie, jak to będzie, jak to jest. Chciałam poznać siebie bardziej i właśnie dzięki tym warsztatom poznałam bardziej siebie, o co chodzi moim talentom. To było bardzo odkrywcze. Dużo zrozumiałam, dlaczego i co się dzieje w różnych sytuacjach, co to powoduje w ogóle, że tak się dzieje. Oczywiście jest sporo pracy w tym dalej.
Basia: Nad talentami myślę, że się pracuje później całe życie, ale dlatego chciałam tutaj o tym powiedzieć, bo jest wiele osób, które zrobią sobie test – znaczy, test to nie jest odpowiednie słowo, ale tak jest najprościej, w Polsce tak to się nazywa, że test talentów Gallupa – i nic później z tym nie robią. Ja bardzo się cieszę, że podcast, który nagrałam z Agatą, która jest trenerką i zajmuje się właśnie pracą nad talentami, inspiruje do tego, żeby coś dalej z tym zrobić. I Ty jesteś przykładem na to, że faktycznie samo zrobienie testu nie daje nam dużo, tylko praca nad tym. Czy to warsztaty z Agatą, czy to gdzieś indziej, jeżeli ktoś wybierze jeszcze inne miejsce, ale najbardziej chodzi o to, żeby nie poprzestawać tylko na teście, tylko żeby zacząć się w to wgryzać. Ja osobiście sama wiem, jak to było u mnie i jak wiele mi to dało, więc cieszę się, że ten podcast robi dużo więcej. A, że od niego się u Ciebie tak de facto zaczęło, to też cieszę się, że wyciągasz też z niego takie inne, wartościowe rzeczy. I po tym całym czasie, jak rozwijałaś te swoje talenty, pracowałaś nad tym, to w tym roku Akademia nadal stanęła na Twojej drodze w innym formacie. Powiedz co się teraz dzieje, bo nie opuściłaś progów Akademii, tylko poszłaś o krok dalej.
Agnieszka: Tak, dołączyłam do klubu Akademii Magicznej Fotografii, w którym rozwijamy się, uczymy się, jak dbać o siebie, bo ja bardzo często o tym zapominam. Uczę się, jak ogarniać fotograficzny biznes, jak dobrze planować i jak być lepszym człowiekiem, i lepszym fotografem.
Basia: Jedno wiąże się z drugim, bo ja zawsze mówię, że najpierw trzeba być człowiekiem, a potem fotografem. To nie zadziała bez siebie. To jest integralna część. Jak nagrywamy ten odcinek, to jest początek roku, więc Ty już jesteś po szkoleniu z podsumowania roku, jesteś po szkoleniu z planowania roku i to są takie 2 dość ciężkie szkolenia, na których faktycznie trzeba się spotkać ze sobą tak bezpośrednio. Powiedz mi, czy to dla Ciebie było trudne spotkanie, czy to było dla Ciebie łatwe spotkanie i co Ty dla siebie z tego tak naprawdę wzięłaś, na sam początek już?
Agnieszka: Oczywiście, że to było bardzo trudne spotkanie, które uświadomiło mi właśnie, że zapominam w ogóle o sobie i jest co robić.
Basia: Ale ja myślę, że takie spotkania są bardzo potrzebne, bo póki sobie czegoś nie uświadomimy i nie mamy przed oczami czarno na białym, że: „Tu wszystko ogarniam, ale tu to w sumie o siebie nie dbam”. Do momentu, jak nie mamy tego czarno na białym, to nawet nie mamy tego świadomości, więc myślę, że najważniejsze jest wiedzieć, bo wtedy mamy przynajmniej możliwość, żeby zacząć coś z tym robić.
Agnieszka: Tak właśnie i jestem teraz właśnie tak świadoma tego, bo dzięki warsztatom u Agaty, dzięki Klubowi, ja teraz widzę te moje osiąganie, które mam na pierwszym miejscu w tych moich talentach, strasznie mnie napędza do tego, żebym robiła jeszcze więcej i więcej. A jak czegoś nie robię, to czuję się jak taki leniuch światowy, który nic nie robi. To jest straszne uczucie, ale nad tym pracuję, żeby to pozmieniać.
Basia: Ja mam też osiąganie na pierwszym miejscu, więc wiem, jak ten talent potrafi namieszać człowiekowi w życiu i jak potrafi momentami to życie bardzo uprzykrzyć, bo to trzeba sobie powiedzieć wprost. Powiem Ci, że jest nadzieja, bo ja pracując nad tym talentem, widzę dużą poprawę i z czasem, kiedy ten talent staję się dojrzały, można wyciągnąć z tego dużo dobrego. Nawet sama zobacz teraz na taką kwestię, że Ty już teraz to wiesz, więc wiesz, nad czym pracować i to uważam, że jest złoto. I czeka Cię jeszcze kilka miesięcy w Klubie Akademii, więc tam, uwierz mi, że przepracujemy bardzo dużo tematów. Będzie bardzo dużo okazji, żeby nad wieloma rzeczami pracować.
Agnieszka: Same dobroci w Klubie. Nie tylko na płaszczyźnie zawodowej, ale i prywatnej. Także robimy, powiedziałabym takie fajne porządki.
Basia: To jest bardzo dobre podsumowanie.
Agnieszka: Jeszcze powiem, że to jest tak, jak Ty mówisz, że pod przykrywką Klubu dzieją się takie magiczne rzeczy.
Basia: Tak. Tak to działa. Pod przykrywką Klubu, pod przykrywką Akademii dzieją się magiczne rzeczy i to mnie niesamowicie cieszy, bo ja mam taką swoją misję osobistą, żeby wspierać kobiety, i ja właśnie widzę, że to się dzieje. Jak kolejna kobieta stawia na siebie, stawia na swoje fotomarzenia, a co za tym idzie, później nie tylko fotomarzenia, tylko na kolejne marzenia – bo to potem już sprawczość jak wiemy, że jest po naszej stronie to, to właśnie tak działa – to ja mam takie poczucie, że: „Tak, dobra robota Basia, tak miało być. To wszystko w taką stronę ma pójść”. Ty jesteś kolejnym dowodem na to, że nawet zarzucone kiedyś marzenia – bo można tak to nazwać, że jak wyjechałaś to zarzuciłaś te swoje marzenia o fotografii – to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wrócić, jak sama powiedziałaś, jak petarda.
Agnieszka: Ale potrzebowałam tutaj konika, którym Ty byłaś.
Basia: Ja wychodzę z założenia, że nic się nie dzieje w życiu bez przyczyny. Spotykamy w odpowiednim momencie odpowiednich ludzi i ważne jest to, żeby tych „okazji” i tych przypadkowych spotkań nie przeoczyć. Jest takie powiedzenie, że są pociągi, które 2 razy nie przyjeżdżają. Tak sobie myślę, że to faktycznie jest bardzo ważne, żeby wiedzieć, że nie ma złego momentu, w którym nie można by było iść po siebie i po swoje marzenia. Ty jesteś Agnieszka doskonałym przykładem na to. Bardzo Ci gratuluję, bo to nie jest takie oczywiste, że człowiek wyjeżdża z jednego kraju – ja wiem, jak to jest odnaleźć się w obcym kraju – potem wraca, więc znowu de facto odnajduje się w nowym kraju. Po tym wszystkim, gdzie to są tak naprawdę takie trudne momenty, bo ja wiem dopiero w jedną stronę, jak to jest przyjechać do obcego kraju. Powrót do swojego kraju mam jeszcze przed sobą, ale to też jest ciężkie. Więc podziwiam ogromnie, że po powrocie postanowiłaś odkopać to marzenie i je zrealizować, bo myślę, że teraz jesteś na etapie realizowania cały czas tego marzenia, więc ogromnie Ci gratuluję.
Agnieszka: Bardzo Ci dziękuję.
Basia: Powiedz mi, Moja Droga gdzie Cię można znaleźć? Bo działasz jako fotografka, więc być może gdzieś w twojej okolicy ktoś o Tobie nie wie. Powiedz, na jakim terenie działasz, powiedz jakie sesje robisz, gdzie Cię można znaleźć w internetach. Więc tu jest czas, w którym śmiało mów.
Agnieszka: Dziękuję. Można mnie znaleźć na stronie internetowej www.fotoflara.pl. Działam na terenie Koszalina i okolic. Tak że jest morze, są jeziora, lasy, pola, jest naprawdę ful miejsc.Głównie robię zdjęcia w plenerze. Nie mam swojego studia. Postawiłam na plener, bo natura jednak mnie wzywa.
Basia: I warto z tego korzystać tak naprawdę, bo skoro wzywa, to nie ma co się bronić. Ja też zdecydowanie uwielbiam biegać po krzakach, niż siedzieć w jakimś zamknięciu. A powiedz mi, gdzie można Cię znaleźć w mediach społecznościowych?
Agnieszka: Jestem na Facebooku – FotoFlara, na Instagramie również foto_flara. Zachęcam wszystkich. Zapraszam.
Basia: Ja zapraszam, żeby odwiedzić Agnieszkę, żeby zostawić jej tam masę ciepła, bo przyjść do podcastu i opowiedzieć swoją historię to jest akt odwagi. Więc tutaj trzeba po prostu pochwalić ją i spojrzeć na zdjęcia, spojrzeć na jej rozwój, bo myślę, że warto z Ciebie Agnieszka wziąć przykład. Tak sobie myślę, że wiele kobiet jest takich, które zawieszają gdzieś te swoje marzenia na drzewie i nigdy do nich nie wracają. A Ty pomimo tego, że były te wyjazdy i powroty, pomimo tego, że pojawiły się dzieci, co też jest bardzo absorbujące, jakby nie patrzył – bycie mamą – to wróciłaś do tego i jak petarda poszłaś do przodu. Także brawo Agnieszko. Myślę że powinnaś być przykładem dla wielu kobiet.
Agnieszka: Bardzo się cieszę.
Basia: To niesamowite być inspiracją dla kogoś. Ja za każdym razem, jak słyszę od kogoś, że jestem dla niego inspiracją to tak mi na sercu ciepło, bo myślę sobie: „Kurczę i to chyba o to chodzi w życiu”. Żeby ktoś nie przez to, co ja mówię, tylko przez to, co widzi, że ja robię, czuje się zainspirowany i gdzieś go tam do przodu pociągnie. Jestem przekonana, że Twoja historia pociągnie kobiety właśnie w tym kierunku. Chciałam powiedzieć, że jest to mega inspirujące i bardzo się cieszę, że się podzieliłaś tą swoją historią. Bardzo Ci za to dziękuję. Życzę Ci dalszych sukcesów, bo z tym osiąganiem to nie może być inaczej, niż tylko iść po sukcesy, ale w swoim rytmie, w zgodzie z sobą, bez jakiegoś obwiniania się, we własnym rytmie idąc po siebie. Przeogromnie Ci Agnieszko dziękuję.
Agnieszka: Ja również przeogromnie dziękuję, mocno bardzo.
Basia: Bardzo wszystkim dziękuję za wysłuchanie tego odcinka. Pamiętajcie, żeby odwiedzić Agnieszkę, czyli FotoFlarę i zostawić jej tam masę ciepła.
Dziękuję Ci bardzo serdecznie za wspólnie spędzony czas. Mam nadzieję, że ten podcast był dla Ciebie wartościowy. Jeśli tak to koniecznie mi o tym napisz. Możesz się do mnie odezwać na Facebooku: Basiolandia Photography bądź na Instagramie: basiolandia.photography. Będzie mi bardzo miło poznać Twoją opinię i będzie to dla mnie dodatkowa motywacja do nagrywania kolejnych odcinków. Dziś jeszcze raz dziękuję. Ściskam Cię bardzo mocno i do usłyszenia w kolejnym odcinku.
JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI
✔ FACEBOOK: BASIOLANDIA.FB
✔ INSTAGRAM: BASIOLANDIA.IG
✔ STRONA WWW: BASIOLANDIA.STRONA
✔ YOUTUBE: BASIOLANDIA.YOUTUBE
ZAPRASZAM CIĘ DO MOJEJ GRUPY NA FB: BASIOLANDIA.GRUPAFB. Będziemy tam rozmawiać o tematach poruszanych w podcastach i nie tylko.
GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU
🎤 na moim kanale YouTube: BASIOLANDIA.YOUTUBE
🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES
🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY
🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie
Piękna jest ta historia! Dziękuję z przyjemnością słuchałam!
Szczerze mówiąc, to ten cykl kursantek jest moim ulubionym! Bardzo lubię słuchać tych rozmów! Wielkie brawa dla Agnieszki i dla Ciebie Basiu!
Piękna ta historia, uwielbiam te podcasty z absolwentami .