Odcinek 78. Dlaczego warto poznać i rozwijać swoje talenty? Rozmowa z Agatą Węgier-Ciornei

Witam Cię w 78 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA.

Dzisiaj rozmowa o tym, jak czerpać radość i spełnienie w życiu zawodowym oraz osobistym.

Agata Węgier-Ciornei to talentowa królowa i życioholiczka. Jest trenerką, coachem, mentorem w pracy z talentami. Pomaga zrozumieć swoją wewnętrzną motywację oraz wspiera w rozwoju osobistym. Jest mistrzynią w zadawaniu pytań.

Z moją wspaniałą Gościnią rozmawiamy o odkrywaniu siebie oraz o pracy z talentami Gallupa. Powiemy także o zarządzaniu własną energią oraz o tym, dlaczego czasami warto zatrzymać się w życiu choć na chwilę oraz jak radzić sobie w niekomfortowych sytuacjach.

Agata wyjaśnia, jak talenty pomagają podejmować działania w zgodzie ze sobą, w sposób dla nas naturalny. Zrobienie badania w Instytucie Gallupa to pierwszy krok na ścieżce rozwoju. My porozmawiamy o tym, jak ważna jest praca z talentami. 

Listen to „078. Dlaczego warto poznać i rozwijać swoje talenty? Rozmowa z Agatą Węgier-Ciornei” on Spreaker.

 

O CZYM POSŁUCHASZ W TYM ODCINKU:

  • kim jest Agata i dlaczego zadaje dużo pytań
  • czy warto zrobić test Gallupa
  • po co właściwie pracować z talentami
  • dlaczego ważne jest pielęgnowanie dojrzewania talentów
  • jak poznać i zrozumieć swoją motywację wewnętrzną
  • jak zarządzać własną energią
  • jak żyć szczęśliwie, czyli w zgodzie ze sobą
  • oraz co zrobić, kiedy w naszych życiowych butach zaczyna uwierać niewygodny kamyk

 

Koniecznie odwiedź Agatę i zostaw jej masę ciepła 🧡🧡🧡

INSTAGRAM 👉 • Talenty Gallupa • Potrzeby •

FACEBOOK 👉  Agata Węgier-Ciornei

 

Ściskam Basiolandia 🌸

 

A jeśli chcesz się nauczyć FOTOGRAFII pod moimi skrzydłami w AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII
to ZAPISZ się na LISTĘ ZAINTERESOWANYCH w linku poniżej .

👉ZAPISZ SIĘ TUTAJ 👈

 

 

 

JEŚLI CHCESZ MNIE ODWIEDZIĆ TO ZAPRASZAM CIĘ DO MOICH MIEJSC W SIECI

✔  FACEBOOK: BASIOLANDIA.FB

✔  INSTAGRAM: BASIOLANDIA.IG

✔  STRONA WWW: BASIOLANDIA.STRONA

✔  YOUTUBE: BASIOLANDIA.YOUTUBE

ZAPRASZAM CIĘ DO MOJEJ GRUPY NA FB: BASIOLANDIA.GRUPAFB.  Będziemy tam rozmawiać o tematach poruszanych w podcastach i nie tylko.

GDZIE MOŻESZ SŁUCHAĆ MOJEGO PODCASTU

🎤 na moim kanale YouTube :BASIOLANDIA.YOUTUBE

🎤 katalog w iTunes: BASIOLANDIA.ITUNES

🎤 spotify: BASIOLANDIA.SPOTIFY

🎤 wyszukanie frazy „WIECEJ NIŻ FOTOGRAFIA” w Twojej aplikacji do podcastów na smartfonie

 

TRANSKRYPCJA ODCINKA:

Dzień dobry! Witam cię bardzo serdecznie w kolejnym odcinku podcastu „Więcej niż fotografia”.

Z tej strony Basiolandia. Dziś zapraszam cię na absolutnie wyjątkowy odcinek, w którym nie będę sama, ponieważ zaprosiłam do rozmowy fantastyczną kobietę, która jest coachem, trenerką i jak sama o sobie mówi: jest życioholikiem.

Więc moim i państwa gościem, jak chciałoby się powiedzieć – z wielkiej sceny – jest Agata Węgier –Ciornei.

Dziś z Agatą, z moją talentową królową, będę rozmawiać o tym, dlaczego warto poznać swoje talenty i zacząć nad nimi pracować. Ponieważ jedno to zrobić badanie w Instytucie Gallupa i dostać listę swoich talentów, a drugie to zacząć nad tymi talentami pracować, żeby z takiego nieokiełznanego talentu, wyszlifować taki diament, czyli mocną stronę.

Nie poprzestałyśmy w tej rozmowie tylko na talentach. Ta rozmowa poszła dużo szerzej. Poruszyłyśmy ważne tematy związane z tym, dlaczego warto zatrzymywać się w życiu i co zrobić, kiedy w naszych życiowych butach, zaczyna nas uwierać jakiś bardzo niewygodny kamyk.

To będzie długi odcinek, ale jakże wartościowy i taki bardzo życiowy. Zapraszam cię do słuchania.

Basia: Dziś moją specjalną gościnią jest talentowa królowa, czyli Agata. Agato, witam cię bardzo serdecznie. Cieszę się, że przyjęłaś zaproszenie do mojego skromnego podcastu. Jak mówiłam już we wstępie, jesteś trenerką, jesteś coachem i chciałabym teraz, żebyś nam powiedziała – jako talentowa królowa – czym się zajmujesz i na czym polega twoja praca?

Agata: Dzień dobry, tobie i tobie tam po drugiej stronie, czyli wszystkim wam. Cześć Basiu, przede wszystkim dziękuję za zaproszenie, bardzo mi miło tu gościć. Czym ja się zajmuje? Życiem, stąd życioholik, który się gdzieś tam pojawia przy moim nazwisku w różnych miejscach. Jeśli chodzi o role, w których występuję najczęściej zawodowo, to faktycznie jestem trenerką, coachem, życioholikiem – tak się przedstawiam. Pracuję głównie z kobietami, bywają i mężczyźni, aczkolwiek jakoś jest ich mniej. Pracuję także w biznesie, chociaż moje serce mocno płynie ostatnio do takiej bardzo kameralnej pracy, najczęściej 1 na 1. Upodobałam sobie ostatnio pracę z takimi mniejszymi kobiecymi zespołami, bo jakoś forma kameralność i intymność takiej pracy grupowej – aczkolwiek to są takie właśnie mniejsze grupy – jakoś jest ostatnio bliska memu sercu.
Mówiąc w skrócie, pomagam trochę docierać do siebie, trochę się poznawać, trochę się lepiej rozumieć, lepiej ze sobą czuć tak naprawdę w efekcie tego, a przy okazji korzystam między innymi z dwóch narzędzi, które w tym troszkę pomagają, ale pewnie o tym powiemy trochę później.

Basia: Super, fantastycznie. Dziękuję ci bardzo. Ja zaprosiłam cię tutaj, żeby troszeczkę porozmawiać o talentach i o takich naszych naturalnych predyspozycjach, które mamy, bo talenty ludziom kojarzą się z czymś takim, że pięknie gram na pianinie, pięknie gram na gitarze, jeden gra w piłkę, a to jest coś zupełnie innego i właśnie o tym chciałabym porozmawiać. Po co w ogóle odkrywać te swoje talenty i co to nam tak naprawdę w życiu daje?

Agata: Faktycznie jest tak, jak mówisz, że pod hasłem talent, ile nas, to tyle tych rzeczy pod spodem, które my interpretujemy jako talent i faktycznie te pierwsze takie konotacje, to właśnie szkoła, ktoś jest utalentowany w czymś i odpala się od razu taka żarówka, czyli lepszy niż norma. Na przykład jakoś wybitny, unikalny. I to nie jest wcale o tym, do czego zaraz dojdę. Ja mam taką obserwację, że łatwo nam powiedzieć, że inni są utalentowani, wybitni nawet, a co do siebie, już tak łatwo nam to nie przychodzi, że powiedzieć w pierwszej osobie: „jestem wybitna w czymś, jestem utalentowana w czymś”. Jeśli chodzi o to, jak w ogóle Instytut Gallupa nazywa talent, to jest tak naprawdę potencjał, ja na to też mówię taka „wersja bazowa” tego, z czym my trochę się rodzimy, bo talenty w nomenklaturze Gallupa są też dziedziczone w sporym procencie. Dodatkowo oczywiście jest to, w czym wyrastamy, to co nas kształtuje, to co ma na nas wpływ – środowisko. Talenty w tym pojmowaniu też się kształtują od około maksymalnie 20-tego roku życia i tak się o tym mówi. Natomiast zdecydowanie jest to jakiś zespół właśnie potencjałów, cech, które my mamy naturalnie i to jest właśnie trochę taki poziom 0 – jak powiedziałam. Nawet jak pracujemy z talentami, to sięga się do tej przeszłości, czasami nawet do tej dziecięcości na zasadzie: „przypomnij sobie, w czym byłaś świetna jako dziecko”, co naturalnie wychodziło ci lekko, a jednocześnie słyszałaś takie sygnały: „Boże, robisz to w jakiś tak wyjątkowy, inny sposób, że się akurat ciebie zapamiętuje po tym”.
Jest takie ćwiczenie, z czym do ciebie ludzie przychodzą, jak sobie myślą o zrobieniu czegoś albo o zrobieniu czegoś w jakiś sposób, to ty im przychodzisz wtedy do głowy. To jest właśnie to coś, co nas jakoś wyróżnia. Natomiast talent tak naprawdę, w który w żaden sposób nie włożymy pracy, czyli tak naprawdę nic z nim nie zrobimy, a co gorsza, jeżeli będzie on nieuświadomiony, czyli nie będziemy rozumieć, jak się nazywa i co to dla nas oznacza, że my w czymś możemy być mocniejsi i coś nam idzie lżej – a są obszary, które są totalnie nie nasze – no to jest trochę taki nieużyty potencjał.
Talent się rozwija, nad talentem się pracuje, w talent się inwestuje i wtedy właśnie, znowu się odnosząc to tej nomenklatury Instytutu Gallupa – możemy mówić o mocnej stronie, jeśli to jest już wypracowane, jest w to włożona jakaś praca, jakoś się w to zaangażowaliśmy i to nie jest takie incydentalne. Czyli że to się nie zdarza raz na jakiś czas, tylko to jest efekt jakiejś pracy, świadomości, którą my w to włożyliśmy. Efekt obserwacji, efekt tego, że my na przykład rozmawiamy z innym, ze środowiskiem, co widzą, że na przykład zmienia się jakiś sposób robienia czegoś przez nas. To jest taka różnica. Talent może też być dojrzały i niedojrzały, ale pewnie to nam gdzieś później wyjdzie w rozmowie i ja to będę jeszcze rozwijać.

Basia: Ja w ogóle jeszcze chciałam do tego, tak z pozycji zwykłej śmiertelniczki powiedzieć, bo ja jestem po zrobieniu tego testu Gallupa, a ty jesteś moją talentową królową, z którą pracuję nad rozwijaniem tych talentów. Więc to, co ja mogę z mojego doświadczenia powiedzieć, to nawet sama świadomość i nazwanie tych talentów – bo zaraz Cię o nie wypytam i opowiemy, jak ten test wygląda i w ogóle, po co go robić.
Ja mogę z mojej perspektywy powiedzieć, że po pierwsze nazwanie tych talentów i nawet przeczytanie sobie tego pierwszego raportu, już otwiera oczy, ale to jak dla mnie jest dopiero taki począteczek tego, co można z tym zrobić, ale nawet samo to już robi coś takiego: „Aha. To stąd to się bierze, to tutaj tak to ktoś nazwał”, a patrząc sobie na to, myślę, że jak ktoś nam coś nazwie i powie tak po prostu: „to jest to i to”, to jest łatwiej nam troszeczkę to przyswoić albo bardziej w to uwierzyć. Nawet z tym ćwiczeniem, które też u mnie na pewne aspekty zwróciło mi taką uwagę, gdzie ja to ćwiczenie zrobiłam, bo też dostałam je od ciebie i osoby zwrotnie dały mi informacje, że jak na przykład jest taka i taka sytuacja, to ich pierwsza myśl, to jestem ja.
I o tyle, o ile pewne sytuacje były dla mnie oczywiste, o tyle były aspekty, na które ja nie zwracałam uwagi, co też jest fajne, bo to też nam pokazuje, że nie tylko tu jest super, ale tu też, gdzieś ktoś z zewnątrz coś widzi. Podpisuję się pod tym wszystkim, co powiedziałaś obiema łapkami. Teraz może tak, żeby ktoś, kto w ogóle nie wie, co to jest to badanie talentów Gallupa, czy test Gallupa, jak to się potocznie mówi. Gdybyś mogła przybliżyć, co to w ogóle jest?

Agata: To jest tak naprawdę jedno z narzędzi psychometrycznych, jakie istnieje na rynku – płatne. Ponieważ są też różne niepłatne, z różnych klasyfikacji, które te testy gdzieś plasują, w kontekście tego, jaki jest rzetelny, w kontekście tego, jak się zmieniają te wyniki w czasie i tak dalej. Natomiast w kategoriach takich formalnych jest to badanie, diagnoza. Test jest takim roboczym pojęciem, bo to nie można nie zdać testu Gallupa.

Basia: Tak, to jest dobre w tym teście, że go nie można nie zdać.

Agata: To jest fajne, ale mamy też taką konotację, że test: „ojej, ojej”. Takich mam też klientów, którzy naprawdę na początku mają dużo takiego ograniczonego zaufania w ogóle do pracy z wszelkiego rodzaju testami właśnie. Ja też mam to ograniczone zaufanie i bardzo dobrze, bo talenty, czy inne rzeczy, które wychodzą w takich testach, na pewno nie tłumaczą wszystkiego. To bardzo pomaga.
Ostatnio na LinkedIn-ie Janek Jankowski zadał takie pytanie, ja tam się wypowiedziałam, napisałam takie zdanie, że: „talenty skracają trochę drogę do siebie”, w sensie odkrycie. Nawet to, o czym ty mówisz, ta świadomość i to nawet nazywanie, że to jest ten zespół cech, bo to jest zespół cech. Talent to jest generalnie sposób myślenia, reagowania, odczuwania, z którym my naturalnie się na tej planecie pojawiamy, który może być dopiero wykorzystany produktywnie, natomiast jak będzie świadome, jak będziemy rozumieć, co to oznacza, że ja mam taki zespół cech i wtedy mogę tym pracować. A rozwijanie polega na tym, że to tak jak tobie na początku mówiłam, że to nie talenty mną zarządzają i tak sobie latają, jak takie trochę psy spuszczone z łańcucha i bardzo często, jeżeli są nieświadome i niedojrzałe, pakują mnie naprawdę w niefajne sytuacje, w niefajne prace, w niefajne role, w związki partnerskie, w których jestem nieszczęśliwa i się nie spełniam.
Naprawdę już ten poziom świadomości, czyli odkrycia, zrobienia tej diagnozy oczywiście jest pewnym punktem wyjścia, ale naprawdę już tak potrafi poszerzyć perspektywę. Wiem, że nas nie widać, teraz pokazuje, jak perspektywa w moim pokoju się poszerza.

Basia: Ja tutaj wyjaśnię, bo ja to widzę, więc Agata zrobiła teraz taki ruch rękami od swojej głowy na boki daleko.

Agata: Że horyzont nam się poszerza. Wracając do wątku – jest to test online. Zakłada się konto, ponosi się płatność, w przypadku Gallupa można zrobić albo 5 pierwszych talentów, albo 34, czyli tak zwaną całość. Można to zrobić na raty, czyli najpierw można odkryć piątkę, a potem można sobie po prostu dopłacić i wtedy odsłonią się kolejne talenty w sekwencji.
Dodam, że diagnozę się robi raz, czyli na te pytania online odpowiada się raz, a potem po prostu się tylko dopłaca albo można od razu zrobić wszystko i właśnie sobie odkryć, poczytać raporty i już nam to coś nam daje, ale jak sama wiesz, samo nazwanie to jest w ogóle początek drogi. To, że ja rozumiem, że jakiś talent się nazywa odkrywczość, czy empatia, to naprawdę to jest jeszcze też często zgubne, bo niektórzy zostają tylko na tym etapie. Przeczytałam te hasełka, te tłumaczenia polskie często są też takie niefortunne. Język ma też często swoje minusy i wady w nazywaniu różnych rzeczy, zwłaszcza jak to jest tłumaczone.
W każdym razie moją rolą w takiej pracy jest właśnie to roztłumaczanie. Poza tym możemy mieć my we dwie taki sam układ talentów. Nawet powiedzmy tych pierwszych, tak zwanych dominujących, które często są też poniżej piątki. Stąd na przykład warto, nawet jeżeli nie od razu, to w ogóle gdzieś tam chcąc poznać siebie w tym kontekście, jednak odkryć całość, bo talenty dominujące, czyli takie, które my jesteśmy w stanie zauważyć praktycznie na co dzień w swoim sposobie życia, myślenia, działania, robienia różnych rzeczy i są właściwie z nami codziennie. To one często są takie: mam silny talent siódmy, dziewiąty, mój strateg jest bardzo silny, jakby był czasami na pierwszym, a nie jest w piątce. No i odpowiada się na 187 takich par, to są pytania, gdzie są takie opcja 1 i opcja 2 właśnie na tej skali 5-stopniowej odnaleźć, do której opcji jest nam bliżej i jak robimy, odpowiadamy na te pytania, to wychodzi nam wynik i dostajemy raporty, które też w ramach pracy się tłumaczy. Opowiada o nich i z nimi pracuje i jest to już naprawdę fajna paczka do tego, żeby w ogóle zrozumieć siebie. To jest trochę to, co ty mówisz. Życie często składa się z tego, że szukamy, testujemy różne rzeczy. Mamy różne prace, jakoś się ustawiamy w życiu, żeby robić różne rzeczy. Szukamy też sensu, szukamy tego naszego wymarzonego czegoś, co będziemy robić i z pasją, i z miłością, i z lekkością. To też mówi o tym, że talent jest dojrzały – świat z tego korzysta.
Dojrzewanie talentów polega na tym, że to nie tylko działa dla nas fajnie i my rozumiemy, co się z nami dzieje i możemy zdecydować w danych sytuacjach, czy kontekstach się zachowamy, ale właśnie, że my dzięki tej świadomości na przykład możemy tak naprawdę zrobić coś dobrego dla innych, dla świata, dla jakiegoś miejsca, dla jakiejś organizacji. Dzięki temu, że będziemy świadomie z tych talentów korzystać. Czasami wystarczy ciekawość, bo to jest to, co naprawdę już wystarczy, żeby sobie o tym myśleć, żeby zrobić tę diagnozę, żeby w ogóle zobaczyć co z tym dalej. Bo też z talentami dobrze się pracuje tak – Instytut zresztą to rekomenduje jako jeden z kroków tej pracy – żeby najpierw przeczytać, co dany talent oznacza i potem zaczynamy to jakoś rozumieć, zestawiać z tym, jak funkcjonowaliśmy do tej pory, oglądamy sobie siebie w różnych sytuacjach.
Natomiast to, co jest pomocne w tej pracy, to takie założenie i zaufanie, że skoro ktoś to zbadał, zmierzył, że jest to rzetelne, no to, że jest w tym naprawdę jakaś wartość dla nas. Dużo lepiej się z tym pracuje, kiedy ja wierze, że faktycznie, jak ja zrozumiem, dojrzeją te talenty, to ja wtedy mam szansę jakoś tym operować świadomie.

Basia: Tak sobie myślę, że robiąc ten test, którego – tak, jak już mówiłyśmy, nie da się nie zdać, więc nie ma się czego bać – to jak się czyta to podsumowanie, chociaż nawet tej swojej piątki, to człowiek odnosi takie wrażenie, przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie, jak tak się czytasz i tak się rozglądasz, czy ten ktoś z tobą mieszka, czy ten ktoś siedzi w szafie i cię obserwuje, bo tam jest sama prawda i to jest właśnie coś takiego, że samo zrobienie tego testu już jest takim okej, to faktycznie ktoś coś o mnie wie i faktycznie w tym jest zawarta jakaś prawda. Jak już się przestajesz rozglądać i myślisz sobie „dobra, nikt ze mną nie mieszka, podsłuchów nie ma”, to jednak wyszło z tych pytań, które notabene nie są jakieś trudne. Te pytania są takie, że faktycznie trzeba usiąść z taką wolną głową i z takim nastawieniem, że nie zrobię tego pod publikę, bo tutaj się nawet nie da pod publikę.

Agata: Zwłaszcza że potem tam są pytania jeszcze takie sprawdzające, które ten element ściemy wyrzucają.

Basia: Dokładnie, więc nawet tam z założeniem takim, że po prostu chcemy usiąść i zrobimy tak, żeby było super, to my nie wiemy, co to jest zrobić super. To jest tak skonstruowane, uważam, że to jest bardzo rzetelne i jak nawet czytam sobie to moje zestawienie tej piątki, która w pewnym sensie mnie zaskoczyła, w pewnym sensie potwierdziła, to było takie też uwalniające, bo ja mam na pierwszym miejscu osiąganie. To jest taki talent, jak ty sama, podczas naszej pracy powiedziałaś, że to jest taki człowiek taran – idziesz i osiągasz.

Agata: To ty najpierw powiedziałaś. Tam były różne militarne. Tam był czołg. Pamiętam, my miałyśmy tam takie słownictwo. Karabin też się pojawił.

Basia: Dokładnie. Było militarnie w każdym razie. Ale to też samo to, że sobie czytasz, że to jest moja taka predyspozycja tak naprawdę.

Agata: Że to jest talent, to może być coś, co w ogóle będzie dla ciebie unikalnym odkryciem. Dzięki temu, że zrozumiesz, że to nie jest coś, co ty sobie wymyśliłaś albo że w jakichś sytuacjach po prostu to do ciebie przyszło. Tutaj masz czarno na białym zbadane, zmierzone, ciężko z tym dyskutować.

Basia: W ogóle nie ma co dyskutować, tylko że właśnie to, co ty mi uświadomiłaś, bo spoko, przeczytać sobie to jedno i tak jak mówisz, sporo daje, ale zacząć z tym pracować, żeby ten talent się zrobił dojrzały, jak to się ładnie mówi, to to już jest zupełnie inna para butów. To już jest zupełnie coś innego.

Agata: Dotknęłaś jeszcze ważnej rzeczy, która chciałabym, żeby tu wybrzmiała, ponieważ ten wynik, na który potem już patrzymy, tak to sprawdzasz, tak to ja, nikt nie podsłuchał, to to jest, powiem ci moment trudny. Moment trudny o tyle, że jest to jakiś rodzaj konfrontacji i po to się to robi, żeby coś potwierdzić albo się czymś zaciekawić, bo coś tam czuję, ale w sumie nie wiem, co to jest i jak to uchwycić. My w większości przypadków potrzebujemy to wiedzieć, też nam łatwiej funkcjonować w świecie, też mam takie poczucie, jak rozumiemy, co czasami przeszkadza w tej pracy. Wtedy mniej czujemy, jak bardzo rozumiemy, dużo myślimy i to jest moja rola, żeby tak: „hej, hej, hej twoja głowa już to wytłumaczyła, a co twoje serce na to?”

Basia: Bo ono też tam jest, prawda?

Agata: Tak i głowa sobie relacjonuje. I do czego zmierzam? Do ocen. My mamy naturalnie w sobie, jako ludzie, że bardzo łatwo nam oceniać i to jest to, co powiedziałam, że ktoś jest utalentowany, ale my? To takie normalne, że sobie umniejszamy bardzo często, a ten raport nam właśnie mówi: „a gdybyś założyła, że to naprawdę może być coś, co jest taką fajną paczką, co może naprawdę ze zwykłej Kasi, zrobić Kasię petardę w pewnym sensie. Kasię świadomą. Kasię, która rozumie, że to, co do tej pory nawet ją frustrowało i czasami męczyło” – i to są właśnie ciemne strony talentu, które jak nie wiemy, że nam to robi, a nam to robi, to wtedy faktycznie bywa w niektórych sytuacjach trudno. Ale ta ocena, która naturalnie nam się pojawia, to ja mówię: „dobra, okej”. Dlatego pytam często o pierwsze wrażenie.

Basia: Pamiętam to pytanie.

Agata: Różne są te wrażenia. Niektórzy ludzie nie zgadzają się ze swoim wynikiem. Niektórzy jak już najpierw się nie zgadzają, to mówią: „no dobra, to jest o mnie. Mam tego etiwera. Osiąganie na pierwszym. Niech będzie”. Wiesz, to jest taki uroczy moment tak naprawdę, kiedy trochę ta skorupa odpada. Potem stoisz z tą prawdą i to, co też jest pomocne, to że to, bardzo łatwo nam siebie biczować, oceniać negatywnie, umniejszać swoją wartość, kwestionować coś, w czym gdzieś intuicja nam podpowiada. Może mieliśmy szansę to sprawdzić i zrobić parę razy, ale na przykład nie poszliśmy w to, nie rozwijaliśmy tego, a to jest ten nasz po prostu diament, do którego dzięki talentom możemy wrócić i stwierdzić: „a może jednak okoliczności nie były fajne, ludzie nie byli fajni, ale to, co tam robiłam, było moje” i odkrycie talentów pomaga trochę to uchwycić. Oczywiście kolejnym etapem jest praca, ale zostańmy nawet na tym pierwszym. Z tą oceną się też pracuje w tej pracy, żeby sobie tę ocenę odpuszczać i żeby przyjąć to, co mi tu wyszło, zaufać temu w pewnym sensie.
Właśnie kolejnym etapem jest: uznaj ten talent. Załóż, że on niesie dla ciebie coś dobrego. Tak – ma ciemne strony. Tak – może cię pakować w sytuacje niefajne i odpalać ci na przykład twoje zachowania i to jest ważne, żeby wiedzieć, co mi co odpala. Kiedy ja robię się agresywna albo kiedy się denerwuję, albo kiedy stwierdzam, że kogoś nie lubię, bo reaguję na jakiś bodziec.
Talenty wyjaśniają dlaczego. To jest naprawdę fajna wiedza. To, czy z niej skorzystamy, czy nie skorzystamy, to jest już inna para kaloszy, ale naprawdę to odczarowanie poprzez samą diagnozę i raport, to bywa w ogóle game changer. To pada na różną gotowość, na różną świadomość, na różny moment. Są klienci, którzy robią test, a dopiero po roku, bo przechodzą na pracę i to też jest okej.

Basia: Ja też miałam podobnie, bo ja test zrobiłam chyba, z tego co pamiętam, jakiś październik, czy listopad w tamtym roku, a do ciebie trafiłam, kiedy to było?

Agata: Jakoś po nowym roku chyba.

Basia: Po nowym roku. Więc to też nie było od razu. Tak sobie myślę w odniesieniu do tego, co ty mówisz, że ja trochę po tej pracy, trochę w trakcie tej pracy nad talentami – bo cały czas gdzieś tam jesteśmy w procesie – to ja to odbieram trochę jako taką instrukcję obsługi do siebie i do swoich talentów. I to mega ułatwia, bo na przykład pewne rzeczy o których, tak jak mówisz, że reagujemy na pewne sytuacje, gdzie u mnie po prostu z bliskością na drugim miejscu, to obydwie wiemy, że ta bliskość nie jest najprostszym talentem w obsłudze, to też właśnie przepracowanie tego i zrobienie z tego talentu trochę mocnej strony, bo myślę, że to w tą stronę dąży.

Agata: Oj no już nie trochę, no powiedz w końcu, przyznaj się w końcu – tak, wykonałam tę robotę.

Basia: No dobrze. Zrobiłam to, lekko nie było, ale zrobiłam. To jest właśnie coś takiego, że jak dostajesz taką trochę instrukcję obsługi, bo to jednak jest taka instrukcja obsługi do samego siebie.

Agata: To jest jakaś nawigacja.

Basia: Dokładnie. To, to jest właśnie w ten sposób, że już nie trzeba robić już tych kolejnych kółek na rondzie, takich, że tu się wywróciłam, no spoko, wywróciłam się i nie wyciągam nic z tego, lecę dalej, wywracam się. Tu można właśnie po tych kilku wywrotkach – bo nie mówię, że po jednej – ale po kilku już na przykład można sobie wyciągnąć takie wnioski, konkretnie osadzając je w tych talentach, skąd to się wzięło.
Jak już mamy taką instrukcję obsługi siebie, to to jest coś fenomenalnego. Potem się człowiekowi otwierają takie inne klapki. Ja pamiętam, jak ty mi na samym początku naszej pracy mówiłaś, że czasem jest tak, że coś od razu się otwiera. Czasem jest tak, że człowiek po zakończonym procesie do czegoś dochodzi i myślę właśnie, że to jest takie fajne, że to jest takie mocno indywidualne i praca nad swoimi talentami, bo to nie jest taka praca na ogólnikach, że mamy ileś talentów i one tak wyglądają. To, co mi bardzo utkwiło, to też to, jak ty mi tłumaczyłaś, że te talenty między sobą działają, że to jest mega istotne.
I tak sobie myślę, że nawet samo przeczytanie tego raportu jest fajne, bo dowiemy się takie główne drogowskazy, ale im dalej w las z tymi talentami, tym więcej można z nich wyciągnąć. Dla mnie, jak sobie tak na to patrzę, to jest takie maksymalne wykorzystanie potencjału takiego, który mamy w sobie.
Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale ja myślę, że teraz żyjemy w takich czasach i coraz bardziej idzie to w takim kierunku, że my szukamy na zewnątrz: nauczę się tego, nauczę się tamtego, 15 kursów, 30 różnych studiów podyplomowych i tak dalej i myślimy, że tak z zewnątrz weźmiemy. A tu myślę, że trzeba się cofnąć, zobaczyć co my mamy w sobie, bo szukanie na zewnątrz nigdy nam nie da takiego maksymalnego wykorzystania tego wszystkiego, tylko od siebie trzeba zacząć.

Agata: Basia bardzo ci dziękuję, że podnosisz ten temat, bo to jest esencja właśnie tej pracy, nie zawsze talentowej, ale mojej z talentami przy okazji. Faktycznie jest tak i to jest trudne, bo ja jestem tak zwana multipotencjalna. W takim sensie, że mnie nie kręci jedna rzecz. Ja się zaciekawiam milionem spraw.
W szkole lubiłam polski i matematykę. Ciężko mi było się określić, czy ja bardziej humanistyczna, czy bardziej ścisła. Tutaj niby byłam bardzo logiczna, ale były takie abstrakcyjne tematy, że ja w ogóle: „nie, to ja jednak jestem humanistyczna, ale nienawidzę historii”. Dla mnie wybór studiów, kiedy masz 18 lat, to jest naprawdę wyzwanie. Mały procent ludzi wybiera zgodnie z tym, co już wie. I cudownie, że wiedzą, natomiast właśnie tego typu badania, uważam, że pomagają w takim sensie, bo nawet jak czytasz te rzeczy, czytasz te raporty, to to, co jest wysoko – jak już powiedziałyśmy – to są rzeczy, które w myśl tej filozofii – warto rozwijać, bo tam są nasze najmocniejsze potencjały i też nasza lekkość w poznawaniu tego i w używaniu tego, jest dużo większa. Natomiast umówmy się – polski system edukacji nie jest jakoś przychylny rozwijaniu mocnych stron, rozwijaniu talentów. Tam się uśrednia, tam się wszystkich równa do 3+. Rzuca się te dzieci biedne na korepetycje ze wszystkiego, zamiast zauważyć: „kurczę, dobra w tym i w tym jest super, a w tym nie musi”. Sama jestem rodzicem i wiem, jakie to jest wyzwanie w ogóle się temu przyglądać, ale się przyglądam, bo jak mi zmienia z piłki na judo i z judo na karate, to idę za tym, bo wiem, że ta faza testowania jest potrzebna, żeby gdzieś złapali to swoje.
Jest jeszcze coś, co zaczęłaś, a ja rozwinę: wynik testu pomaga nam też odpuścić mnóstwo rzeczy, przestać się fokusować na tym, czego nie umiemy. Nauczyć się można wszystkiego. To jest umiejętność, można poćwiczyć, powtórzyć parę razy, jak mięsień. Natomiast wynik diagnozy pomaga zobaczyć, jak widzimy, co jest na dole, czyli w tym obszarze słabości. Jeżeli my tego nie potrzebujemy w życiu specjalnie, to wręcz jest taka rekomendacja, żeby sobie to odpuścić.
Dużo bardziej zagrażający jest talent nierozwinięty z górnych, z tych silniejszych, które mogą być mocami właśnie niedojrzały i nieuświadomiony, niż słaba strona z dołu. Jak byście mieli zapamiętać jedną rzecz z tego, to naprawdę tu chodzi o to, żeby bardziej zaciekawiać się tym, jakie ja mogę sobie na przykład protezy porobić, chcąc umieć coś robić, a może nie jestem w tym mocna, ale patrząc na inne talenty okoliczne, ale w górze, niż jakoś specjalnie ciągnąć tę słabą stronę powiedzmy z pozycji 30. I to jest tak: ja się jestem w stanie nauczyć tamtych rzeczy. Na przykład powiedzmy – dyscyplina, jest na dole i ktoś chce mieć ją wyżej, bo uważa, że jak ma dyscyplinę wysoko, to wtedy wszytko osiągnie. Gucio prawda – że tak powiem. Ta dyscyplina może pomóc, ale my jesteśmy w stanie również talentami, które mamy wyżej, zastąpić w pewnym sensie sobie tę dyscyplinę, ale nie korzystając z talentów niższych, tylko korzystając z talentów wyższych. Stąd to odpuszczanie i odczarowywanie siebie przed sobą jest o tyle fajne, że naprawdę przestajemy się frustrować, a nawet jak się frustrowaliśmy, to rozumiemy, z czego nasze frustracje wynikają. Po prostu jeszcze z nierozwiniętego i nieuświadomionego na przykład talentu.

Basia: Ale tak też sobie myślę, że dużo więcej pracy od nas wymaga, żeby wyciągnąć z tego talentu na ostatnim punkcie. Lepiej z czegoś, co już mamy w nas, w pakiecie – że się z nim urodziliśmy – żeby to wyprowadzić wyżej. Ja myślę, że to też jest taka mimo wszystko oszczędność życia i czasu, żeby się nie fiksować na tym, że wszystko. W moim przypadku to też jest nowa nauka i takie coś nowe, co ja też musiałam w sobie przepracować, bo ja myślałam, że człowiek musi być we wszystkim hopsasa i taki hop siup do przodu, a tu w ogóle nie chodzi o to. Dla mnie największym takim odkryciem w tym wszystkim było to, że są rzeczy, które są wysoko, czyli mówiąc tak, żeby każdy zrozumiał – jak Agata mówi, czy ja, że talent jest wysoko, czy nisko, jest to całe zestawienie, taką listę dostajemy, to te wysoko są tam u góry, od jedyneczki u góry, a te nisko to są te na samym końcu listy. To jak już wiemy, co my mamy w tym potencjale naszym, to lepiej jest pracować nad tym, co mamy wysoko, bo mniej roboty to nas będzie kosztować, niż wyciągać coś z dołu i to jest super, bo z tym odpuszczaniem wtedy jest zdecydowanie łatwiej.

Agata: Bo zaczynasz się koncentrować na tym. Właśnie chodzi jeszcze o tą energię, o której wspomniałaś. Możemy się tego nauczyć, nawet być w tym nieźli. Tylko to może karmić innych, to może karmić naszego pracodawcę, naszego klienta, ale to nie będzie karmić nas. Czyli w perspektywie i tak będziemy wypaleni na przykład zawodowo za jakiś czas albo zmęczeni. Jak wrócimy do domu i nie będziemy się chcieli bawić z dziećmi, bo nie będziemy mieć na to siły. Bardziej chodzi o takie zarządzenie własną energią i skoncentrowanie. Ja bardzo bliska jestem takiej myśli, że my w środku wiemy i to jest właśnie to rozproszenie, te miliony rzeczy, te porównywania, które sobie robimy, ten efekt u innych, którzy robią to samo, ale my widzimy tylko ten efekt, a nie widzimy drogi, jaką ten człowiek przeszedł do tego miejsca, w którym jest teraz. To sprawia, że my od razu wrzucamy sobie: „e ja się nie nadaje”, „e ja tego nie umiem”, „e ja tego nigdy tak nie zrobię”. Talenty nie mówią o tym kim możesz być, tylko w jaki sposób tam dojdziesz i właśnie esencją tej pracy jest złapanie mojego systemu na to, mojego sposobu, mojego tempa zgodnego ze mną, gdzie ja cały czas będę ze sobą w kontakcie, czy to karmi moje potrzeby, czy ja się teraz, dzisiaj, w tej robocie, w tym zadaniu czuje tak, jak chcę się czuć. To jest dla mnie problem mega odkrywczy i pomocny tak naprawdę, bo właśnie to rozpraszanie na zewnątrz, zawracanie uwagi do środka, to jest też element tej pracy, żeby sobie zadawać pytania, bo ktoś może coś ode mnie chcieć, no i ja chcę się wykazać, chce być ważna, chcę być uznana, przyjęta, zaakceptowana, zrozumiana. Tylko jakim kosztem?

Basia: Zajechania się tak naprawdę, najprościej mówiąc.

Agata: Na przykład. To, co jest jeszcze bardzo ważne w tej pracy, to jest to, że jak już masz świadomość, rozumiesz, wiesz, jak to się nazywa, wiesz, co to oznacza, to jesteś w stanie wybierać. Przed każdą sytuacją, decyzją, czymś, co nawet na ciebie spada w życiu, ale jakoś się musisz wobec tego ustawić, zachować, coś zrobić, to ty wiedząc, jakie masz talenty, możesz wybrać w zgodzie z sobą. Nie sytuacja będzie decydować za ciebie, bo zawsze tak było, bo zawsze mogłaś działać z automatu, z jakiegoś autopilota, z czegoś, co cię nauczyli rodzice. W większości przypadków chcieli dla nas jak najlepiej, natomiast my możemy mieć inaczej. To jest taka praca na zasadzie odkryć, bo jednocześnie zaczynam siebie bardziej lubić w tym sposobie, jak reaguje, czuje i robi pewne rzeczy. My wszyscy możemy być pilotami, tylko w różny sposób będziemy tę drogę przechodzić. U ciebie może na przykład nie pilotami, tylko fotografkami. To bardziej jest adekwatne.

Basia: Ja myślę, że to też wynika z tego, że można się bardziej polubić, bo jak wiemy, o co chodzi z samym sobą, to też się bardziej rozumiemy, a jak coś rozumiemy, to się przestajemy tego bać, a jak się przestajemy tego bać, to dajemy sobie szansę, żeby się polubić. Nawet z tymi tam słabszymi stronami, z tym co mamy. To jest mega ważne i to jest coś takiego bardzo uwalniającego, takiego, że nie musimy wszystkich dookoła zadowolić, bo i tak nic nie da.

Agata: To i tak zawsze będą gadać i tak zawsze będę oceniać. O połowie rzeczy nie będziemy nawet wiedzieć.

Basia: Dokładnie, więc to takie na zewnątrz i dla wszystkich to dopiero można pójść, jak u siebie mamy poukładane i siebie lubimy. Siebie mamy po prostu taką utuloną, polubioną i taką zaopiekowaną, przyjętą z całym tym pakietem. Tak jak mówisz, to co powiedziałaś na początku, że bardzo często niektórzy się nie zgadzają z talentami i ja myślę, że to też wynika z tego, że pewnych talentów nie rozumiemy. Takich na przykład, jak poważanie i to tak sobie czytasz i ja mam to poważanie wysoko i to jest nawet tak, że myślimy sobie, że kurczę, to nie wypada mieć takiego talentu, a dopiero jak zaczynasz w to wchodzić i dowiadujesz się tak naprawdę w tej pracy, co to jest, to wtedy ja miałam taki dżings w głowie. Taki dżings się odpalił: „to jednak jest bardzo dobre i to jednak jest to paliwo napędowe u mnie rakietowe”.

Agata: To jest ten driver, to jest ten motywator taki wewnętrzny, silny, który cię zapala do różnych rzeczy. Talenty mają swoje potrzeby, każdy z nich jakby bardziej się skleja z jakimś systemem wartości. W momencie, zwłaszcza mentalności polskiej, zwłaszcza w sytuacji kobiet. Chodzi o to, że bardzo często w tym przypadku nie jesteś w mniejszości, ale zdarza się tak, że jak jest niezrozumiały na przykład, dajmy na to ten przytoczony przez ciebie talent – poważanie, to jest takie „ojej”, to jest takie skrępowanie, że się odpala znowu ta szara myszka, którą nauczyli, że ryby i dzieci i kobiety głosu nie mają. Moja klientka mi kiedyś powiedziała, że wszystkie te takie frazeologizmy wspaniałe, które nam się wrzucało w dzieciństwie, które sprawią, że ty jak masz swoje zdanie i chcesz się wypowiedzieć, to ty się zastanawiasz, czy w ogóle wypada, czy nie wstyd, a co pomyślą, czy ja mam prawo? Moi klienci ostatnio do mnie mówią: „Agata, ja sobie zdałam sprawę, że mam prawo mieć potrzeby, że ja mam prawo po nie sięgać i że to, że ja mam poważanie, to nie znaczy, że ja jestem snobem, czy narcyzem, tylko znaczy, że mój sens w świecie, mieści się tam, gdzie ja mogę coś zrobić znaczącego, pomocnego, istotnego i nie chodzi mi na dużą skalę, tylko to jest twój własny sens”. Natomiast sama pamiętasz, co się u ciebie wydarzyło – zrozumienie tego, znowu jest odpuszczenie, okej. Nawet te feedbacki, że my w tym momencie bardziej cenimy feedback od kogoś, do kogo aspirujemy, niż na przykład jakiś inny feedback. Prawda jest taka, że tu znowu jest ocena, my tu znowu oceniamy, natomiast to jest wciąż świadomość i świadomość jest po prostu połową roboty w tej sprawie i rozumienie tego.

Basia: To zdecydowanie jest złoto.

Agata: I to w każdym biznesie. Akurat ty masz branżę fotograficzną.

Basia: W każdym biznesie to jest ważne i tak, jak mówisz, w szczególności u kobiet, bo u panów to jest trochę inaczej. Nawet pokoleniowo to inaczej też idzie, a u nas na tym naszym podwórku takim żeńskim, jest jeszcze sporo do zrobienia. Już się dużo zmienia na dobre, ale jest jeszcze naprawdę dużo do zrobienia. Tak sobie myślę, że im więcej takich świadomych kobiet, takich właśnie, że to mam na stanie, to mam na stanie i to wszystko jest okej i jak coś mam słabszego, a zależy mi na tym, żeby popracować, to przynajmniej jak mam to trochę zdiagnozowane, to wiem, gdzie mam to moje zaangażowanie – jeżeli mi na tym zależy – wkładać i gdzieś tam w tym temacie działać. I to jest super, to jest coś, co nawet z perspektywy, gdzie ja sobie patrzę na siebie, gdzie ja już różne rzeczy rozwojowo robiłam i tak dalej przez ten czas, to ten etap na przykład pracy nad talentami, to jak dla mnie to jest taki kolejny stopień wtajemniczenia, taki wtajemniczenia w siebie, w swoje możliwości.

Agata: Ale też siebie w świecie potem i w tym co robisz, czym się zajmujesz, na czym zarabiasz.

Basia: Dokładnie. To naprawdę jest taki game changer. To jest zupełnie coś innego i nawet teraz, w perspektywie rekrutacji, którą przeprowadzałam i obserwacji siebie, bo to, czego mnie nauczyłaś – że ja mam obserwować siebie w tym wszystkim – to to jest coś niesamowitego. Przy każdej sytuacji z tą uważnością, z tą stop-klatką, to jest coś niesamowitego. To daje takie poczucie sprawczości.

Agata: Bo rozumiesz, z czego wynika jakieś twoje zachowanie albo coś, co nawet jeszcze nie wybrzmiało, ale ty już chcesz powiedzieć, ale oglądasz na przykład sobie tę sytuację i mówisz: „nie, ja to widzę, że to się we mnie pojawia, to pada na jakąś prawdopodobnie moją na przykład niezaspokojoną teraz potrzebę i teraz jest ten moment, że ja teraz decyduje, czy ja coś z tym teraz robię, czy ja to wypowiem, czy ja z tego miejsca będę o coś pytać, czy ja sobie to na razie zostawię i wrócę sobie do tego”. To jest ten moment przełomu, że my naprawdę łapiemy wtedy siebie za swoje ręce i prowadzimy tam, gdzie chcemy, a nie idziemy trochę na ślepo.

Basia: Tak i tak dajemy się ciągnąć każdemu za rękę do boku, takie: „chodź tu, chodź tu”.

Agata: Jesteśmy różni, współzależymy od siebie. Jedni są bardzo silnymi osobowościami, inni są gdzieś indziej silni. Rozpoznanie siebie w tym wszystkim – bo przecież my nie żyjemy w próżni, my żyjemy w układach, w biznesach, w konstelacjach, systemach – talent współzależność to jest też właśnie taki talent, który bardzo dobrze wiesz, o czym mówię i te sprzężenia właśnie mają znaczenie i nam robią – jak ja to mówię. Tak, jak była ta książka kiedyś pod tytułem „Poszukaj w sobie”, to to jest to, że to jest właśnie ten moment, że ty to zauważasz, ty to przytrzymujesz, ty rozumiesz, z czego to wynika, twój nerw, twoja złość, twój smutek, twoja chęć już działania, aktywator się wyrywa, a tu jeszcze inny mówi: „ej idź z tym spać, obudzisz się jutro. Będziesz tak bardzo chciał/chciała, to wtedy zrób”. Wiem, bo mam aktywatora w wesołej piątce, więc jest to moja własna też praca, natomiast to jest fajne. Tak sobie siebie rozpykać – że tak powiem – bo to naprawdę się tym potem można bawić.

Basia: Tak i to jest wtedy fajna zabawa.

Agata: Można się tym bawić. Tak, jak ty mnie ostatnio zapytałaś: „a to ty z tymi talentami cały czas?” i ja mówię: „tak, bo ja mam projekt, ja mam jakąś sytuację, która jest przede mną jakąś rzecz do zrobienia albo do pomyślenia”. Wtedy ja sobie biorę moich towarzyszy talentowych „chodźcie tu moi drodzy państwo, siadajcie tu ze mną, mam was tutaj wypisanych” i są obrady, co mój strateg na tą sytuację, jak się moja empatia w tym odnajdzie. I cały czas kontaktowanie się na przykład z tym, czy to w ogóle jest zgodne z moimi wartościami. Czy to realizuje moją potrzebę bieżącą w tej sytuacji, w tej sprawie, w tej relacji.
Naprawdę ja jestem w tym zakochana i to jest żywe ciągle. Proces się może kończy, ale jak sama widzisz – taka praca ze sobą i te monologi wewnętrzne, to sama uwielbiam i uważam, że one nam tylko pomogą posłużyć, no, chyba że krytyk wewnętrzny przejmuje pałeczkę, to wtedy może być ciężej, ale wtedy zapraszamy mentora wewnętrznego.

Basia: I oni się tam z sobą dogadają i wtedy robimy dobre rzeczy. Cudownie. To jest masa takich bardzo cennych wskazówek, które powinny dać do myślenia, jeżeli nigdy ktoś nad tematem się nie zastanawiał. Jeżeli chciałby się przyjrzeć sobie, to myślę, że zrobienie testu Gallupa to jest pierwszy krok. Jeżeli miałabyś powiedzieć osobie, która jest na takim trochę rozdrożu, w takim punkcie, że nie koniecznie radzi sobie ze sobą – czy takim pierwszym krokiem według ciebie będzie zrobienie tego testu? Czy na przykład uważasz, że jeszcze coś w przedbiegu tego można zrobić? Ty nie pracujesz tylko na Gallupie, pracujesz też z innymi narzędziami, więc co ty byś poradziła takiej osobie, takiemu świeżaczkowi, który poszukuje?

Agata: Myślę sobie, że świeżaczkiem można być naprawdę, mając też 60 lat. Naprawdę wiek nie ma znaczenia. Jak mamy jakieś pytania do siebie, to naprawdę każdy moment jest dobry, żeby się zaciekawić w końcu sobą, a nie innymi. Naprawdę im wcześniej, tym lepiej, ale naprawdę każdy moment jest dobry i ja każdy moment na taką decyzję zawsze doceniam. Jest to na pewno coś, o czym mogę mówić i czego praktyczne przykłady mam w klientach, w znajomych, którzy też robią te diagnozy, że to jest fajny punkt wyjścia, że to jest fajny nawet finansowo przystępny jeśli chodzi o samo badanie, bo pierwsza piątka kosztuje 105 złotych, a cała diagnoza około 100 złotych więcej. Około 250 złotych mniej więcej za sam test w Instytucie Gallupa. Więc to można sobie na przykład taki prezent strzelić.

Basia: I bardziej się finansowo opłaca od razu zrobić całość, niż potem dopłacać.

Agata: Tak, ale to różnie tam ludzie mają, różnie potrzebują. My te głosy czasem tak odrzucamy, na zasadzie, że czujemy, że coś nam nie gra, zdajemy sobie sprawę, że w tej robocie to ja nie do końca się nie spełniam albo nie chcę tak funkcjonować, albo chciałbym/chciałabym inaczej. To jest już dużo, że ja już czuję, że coś mi zgrzyta, że coś tu już nie hula. To jest taki pierwszy dla mnie momencik, że ja się tym zaciekawię, tą niewygodą.

Basia: Czyli taki trochę kamień w bucie, że coś tak uwiera, prawda?

Agata: Taki kamień, tak. Zaciekawię się trochę tym, gdzie mi ucieka uwaga. Kto, jak ma, że mi się tam podoba albo zaciekawię się tym, kim chciałam być kiedyś. Do czego kiedyś mnie ciągnęło, ale jakoś życie tak się potoczyło, że wszyscy w tej rodzinie idą na medycynę, to i ja na tę medycynę. Potem w połowie tych studiów już w ogóle: „o Boże, nie chcę być lekarzem, ale dociągnę ją do końca albo porzucę” i tutaj też: „ojej jak to jest porzucić studia”. Naprawdę uważam, że lepiej jest porzucić studia, które po nic nam są, niż się w nich męczyć i w każdej innej sytuacji to zrobić. Natomiast to jest dla mnie punkt wyjścia, żeby zadać sobie pytanie: czego potrzebuję? Jak chcę żyć? To idzie w takie wizje życiowe czasami, ale to czasami jest motywacja, żeby się tym zainteresować.

Basia: Albo żeby w ogóle dać sobie takie przyzwolenie, żeby zadać sobie takie pytanie, to jest też istotne.

Agata: Tak. Masz prawo siebie nie znać, ponieważ na przykład poprzez to, jak ciebie prowadzono w życiu – albo czasem przez przypadek, a czasem bardziej świadomie – ty masz prawo siebie nie znać i poznawać. Druga rzecz, masz prawo się zmieniać i masz prawo mieć inaczej, niż kiedy miałaś/miałeś 15-30 lat, a teraz masz 33 i inaczej sobie to widzisz. Rozwijasz się, doświadczasz różnych rzeczy, przeżywasz różne sytuacje, to cię buduje, to cię kształtuje, więc jak ja słyszę, kiedy pracuje z ludźmi, którzy kształtują ścieżkę zawodową: „w niczym nie jestem dobry”, „nic nie umiem dobrze”, „nie mam doświadczeń w tym, czy w tym”. Twoim doświadczeniem jest twoje życie. W tej pracy też tym pracujemy i ja mówię: „zobacz, w których momentach w twoim życiu zawodowym, jak reagowałaś, co robiłaś, kiedy byłaś smutna, a kiedy cię to zapalało, chociaż na przykład nie miałaś narzędzi i nie umiałaś”. To są te głosy. One często są bardzo cichutkie. A my mamy piękną umiejętność, żeby: „dobra, idź mi tu nie gadaj. Mam robotę do zrobienia, zakupy są do zrobienia, podłogę trzeba umyć”, a ja mówię: „zawróć”, zadbaj o ciszę, usiądź, jak ci to służy, połóż rękę na sercu, na głowie, na brzuchu i sprawdzaj, kwestionuj. Zadawaj sobie pytania, ale o siebie.
Niech inni ludzie będą dla ciebie lustrami, w których się przeglądasz, żeby powstały w tobie te pytania. Jak powstaną w tobie te pytania, to może zaczniesz szukać, a jak zaczniesz szukać, to jest szansa, że na przykład kiedyś pomyślisz: „ok, może zrobię ten test”. Jest dużo kroków na tej drodze. Nie ma jednej dobrej opcji.
Ja kiedyś zrobiłam sobie mapę marzeń. Wiesz – ludzie, którzy mnie inspirują i w ogóle mądre głowy. Przychodzi moja koleżanka i mówi: „kogoś ty sobie tu zawiesiła?”, ja mówię, że to mnie motywuje i jak na nich patrzę, to mi się chce i to jest moje dążenie. „Agata, ale oni mają średnią 50-60 lat, a ty masz 30”. Czyli oni przeszli już 30-letnią drogę, żeby być tam w tamtym miejscu. „Jak to na ciebie działa?”, ja mówię: „no deprymuje mnie i demotywuje”. No właśnie, bo porównujesz siebie dzisiejszą z nimi po tamtej trasie, ale sprawdź, gdzie oni byli w twoim miejscu i to jest takie „ooo” i tak mi powietrze wjeżdża. Pamiętam to do dziś. Ja zachęcam bardzo. Jestem z tej ekipy, która zachęca do dawania siebie. Ja mówię klientom, że empatię można kierować też do siebie, że to nie jest tylko na innych, że ty mnie musisz być tylko gąbką, która będzie chłonąć wszystko, a potem wracasz zmęczona i nie masz już miejsca na siebie, bo to jest niedojrzała empatia. Po czym klient mówi: „ja jestem empatyczny, nic mi nie odkrył ten test” i ja mówię: „to, że jesteś empatyczny, to nie znaczy, że rozumiesz, na czym polega talent empatia”. To są takie niuanse, też warstwy słowne, ale zdecydowanie sięgajmy bardziej po łagodność. Po coś, co na przykład pokazujemy przyjaciołom, bliskim, których ludziom kochamy, a sobie po prostu tylko pejcze.

Basia: Takie dwa zestawy: dla innych i dla siebie. Może warto te zestawy trochę bardziej z sobą wyrównać, że może tych pejczy trochę odjąć i włożyć tam trochę więcej takich miękkich kocyków.

Agata: Dyscyplinowanie samych siebie. To czy ja jestem leniwa, czy ja odpoczywam. Wieczny taniec pomiędzy tym, czy to prokrastynacja, czy ja po prostu jestem w równowadze ze sobą. To nie jest łatwe to wiedzieć, rozumieć. Jeszcze siebie rozumieć to wyzwanie życia – zrozumieć, o co mi chodzi.

Basia: Ale ja rozumiem. Ja łapię i myślę, że to, co myślę, że najważniejsze co tutaj powiedziałaś, to to, że najważniejsze, żeby się zatrzymać w tym pewnym punkcie i się zastanowić. Myślę, że nawet kwestia tego, że ja się zatrzymam i zastanowię się, czy ja z tym kamykiem w bucie, który mnie uwiera, chcę jeszcze iść kolejne 5-10-15 lat, czy może to jest ten moment, w którym ja rozwiąże tego buta, wyjmę ten kamyczek i potem ewentualnie będę sobie szła wygodniej, to myślę, że to jest najważniejsze. Wtedy wybór narzędzia, wybór miejsca, gdzie będziemy sobie ten bucik wygodnie, już do dalszej drogi polerować, to już jest indywidualne, prawda?

Agata: Tak. To jest też bardzo ważna rzecz, która łączy się z poprzednim twoim pytaniem, w sensie, od czego zacząć. To jest taka moja proza codzienności w pracy, w coachingu, że ludzie przychodzą do mnie, dzięki Bogu coraz mniej, bo coraz bardziej jednak szukamy, jesteśmy gdzieś świadomi, zaciekawiamy się, dostępne są różne rzeczy, ale trzeba przypuszczać to, co jest dla mnie okej. Bo to, że jest dużo rzeczy dostępnych, to robi nam sieczkę w głowie i już w ogóle się w tym gubimy, ale jak już jesteśmy przy sobie jako tako i złapaliśmy, że chcemy coś zrozumieć, poznać, coś zmienić, to często słyszę: „wiesz, chciałam przyjść już do ciebie rok temu. Z tym tematem to ja się kręcę już w kółko od jakichś 3 lat”. To jest taki moment, kiedy ja mówię: „kurczę no stąd też ta ważność, te stop-klatki, te zatrzymania”. Fajnie jak przychodzisz, jeżeli jesteś jeszcze przy zasobach. Kiedy czujesz, że ten kamyk w bucie widzisz, zauważasz go, ale on ci jeszcze tam nie wyrył rany do krwi.
Czasami coaching jest traktowany jako taka ucieczka: „w sumie nie wiem, może bym poszła na terapię, ale ja wybiorę coaching”. To jest w ogóle inny rodzaj pracy. To jest czasem potrzebne i to jest czasem potrzebne. Ja sama czasem w swojej terapii, uważam, że taka terapia powinna być w podstawówce nam dawna z defaultu. To jest po prostu zaciekawienie się sobą, zrozumienie. Ciężko być w swojej głowie i wszystko rozumieć. My też jesteśmy w emocjach, my też przeżywamy. Akurat ja jestem znowu w tej ekipie, która uważa, że na terapię się nie chodzi, żeby się naprawiać, tylko żeby się rozumieć.
Wracając do tematu klientów, którzy przychodzą, to jest taki moment, kiedy już przychodzi prawie już wypalenie zawodowe, już przychodzi takie znużenie, smutek, zmęczenie i praca z tego miejsca, czasami jest już niemożliwa, bo właśnie potrzeba wtedy jednak się skierować gdzieś indziej i dopiero potem pracujemy na zasadach coachingu i na celach i na tym, co do przodu, ale też, żeby zobaczyć, co to za kamyk, ile on już tam lata w tym bucie. Uważność i te stop-klatki są po to, żeby w ogóle zauważyć, że on tam jest, bo jak my jesteśmy w kieracie, skoncentrowani na spełnianiu potrzeb innych, a o swoich zapominamy – co w kobiecym świecie, matkowym świecie jest częste – to te momenty takiego: „W końcu uwaga tylko na mnie – dziwne, nowe, nieznane, ale takie błogie”.

Basia: Ja to nawet tak przenosząc na grunt fotograficzny – bo większość dziewczyn, które są po drugiej stronie odbiorników, to są fotografki, czy to te działające, czy to właśnie chcące się zająć fotografią – to ja też z racji tego, że mam w akademii styczność z dziewczynami na różnych poziomach, to też znam mnóstwo takich historii, gdzie dziewczyny właśnie, to coś, co czują, że jest ich, czyli ta fotografia, którą gdzieś tam w środku czują, widzą, że ciągnie je tam – odkładają tę fotografię przez długi, długi czas. Pracują w tych firmach, korporacjach i czują cały czas ten kamyk. Tylko tak przez wiele lat udają, że tego kamyka nie ma. On tam jest, a my uparcie idziemy i z tym kamykiem się po prostu trochę zżywamy i potem odkładamy i tak, jak mówisz – z czasem im dalej, tym trochę gorzej.

Agata: Tak, bo my już jesteśmy w innej energii w ogóle do takiej pracy. To nie jest tak, że ona się nie udaje, że jest to niemożliwa i w ogóle, ale jednak bardziej działamy nie z miejsca zasobów, ciekawości i możliwości, tylko bardziej z miejsca takiego, trochę zmęczenia, znużenia. Ja mam takie hasło: „nie porzucaj siebie” w takim sensie, że się od siebie bardzo oddalamy i powrót potem, nawet w kategorii takiej odległości zajmuje po prostu więcej czasu i wymaga od nas jeszcze więcej tych obszarów empatii, łagodności, współczucia dla siebie, że ja tak się od siebie oddaliłam, bo chciałam sobie i innym coś udowadniać, że już po prostu dość. To też nie jest łatwe. Środowisko, ono nas nie wspiera. „No to jak, ty teraz wszystko tu porzucisz, tyle na to pracowałaś”. No okej, super głos: „ale jak, to ty chcesz mieć teraz własną firmę, a my jak sobie tutaj poradzimy?”. Naprawdę jest dużo takich głosów, które wystarczy usłyszeć raz, dwa i padną na taki słaby w nas grunt i my porzucamy. Ta fotografka, która mogłaby być cudowną fotografką, oby kiedyś po to znowu sięgnęła, ale może po to sięgnąć wcześniej.

Basia: Są takie zawody, które są takie bardziej szanowane, bo jakbyś powiedziała, że pracujesz jako lekarka i chcesz to porzucić, bo będziesz prawniczką, to gdzieś tam bardziej to zostanie przyjęte tak poważnie: „no dobrze, byłaś lekarzem – cudownie, będziesz prawnikiem – też cudownie”. Ale idąc takiego dziwnie i źle utartego stereotypu, że fotografka to tam idzie, pstryka te zdjęcia i to w ogóle w większości to jest taka „pracka”. Nie praca, tylko taka pracka. Gdzie zderzasz się z taką rzeczywistością, że: „Tu masz poważne stanowisko, tutaj duże rzeczy robisz, a tu chcesz to zostawić i co ty chcesz zdjęcia robić?” Wielokrotnie to słyszę od dziewczyn, na przykład, że: ”Ty tymi zdjęciami tak zarobisz? To taka praca będzie? Ty sobie to tak dodatkowo rób”. I to jest coś takiego, że to jest mega ciężkie, bo jak nie mamy wsparcia w naszym najbliższym otoczeniu, to mamy takie wrażenie, że my się trochę przeciwstawiamy całemu światu i ten świat nam wcale nie pomaga. To ja nawet na moim własnym przykładzie, gdzie ja tak naprawdę, ja mówię to wprost i to nie jest w ogóle jakieś tajne przez poufne, że we mnie przez pierwsze 2 nawet 3 lata, tak naprawdę poza dwoma osobami, a nawet jedną tak najsilniej – Ewą, która mnie wtedy wspierała, nikt nie wierzył, że z tego będzie praca. Przecież nawet moi rodzice, którzy uważam, że na swój sposób chcieli dobrze dla mnie, jakby zadając mi takie pytanie: „Basia ty jeszcze dużo dokładasz do tych swoich zdjęć?”. Gdybym ja nie miała tego ugruntowanego w sobie, że ja po prostu jestem tym czołgiem i idę, bo wyznaczyłam kierunek, to ja sobie zdaję z tego sprawę, że dla osoby słabszej albo z innymi talentami byłoby po prostu takim ciosem w kolana, podcinałoby nawet nie skrzydła, bo tu nawet nie o lataniu, tylko o chodzeniu na tym poziomie.
Więc to jest mega taki moment przejścia, gdzie trzeba dużo determinacji, dużo takiego samozaparcia w sobie. To, co ja nawet tłumaczę dziewczynom, czy to w klubie, czy w Akademii, że to, co ty wiesz o sobie i to, że ty masz tą determinację i ty chcesz coś robić, to ty nie licz na to, ze świat będzie dookoła klaskał, bo świat nie musi dookoła klaskać. Ważne jest to, żebyś ty robiła swoje, nawet maluśkimi krokami, ale robiła swoje i po pewnym czasie dojdziesz do tego punktu, do którego chcesz.
Są różne przejścia, pomiędzy jednym a drugim, czyli tą pracą, którą mam, a tą pracą, o której marzę. Na przykład pracuję gdzieś, a chcę być fotografką, bo czuje, że tam w środku gdzieś mnie ciągnie, to ja też nie jestem zwolenniczką tej drogi, że rzucam wszystko i od jutra jestem fotografką, bo to daje takie ogromne poczucie niepewności. Ja nawet sama mówię, że u mnie to były 2 lata. Ja sobie dałam 2 lata na płynne przejście od jednego do drugiego, bo też można być w różnej sytuacji. Ja zawsze mówię, że nie byłam żoną bogatego męża i nie miałam takiej możliwości, że rzucam wszystko.
Z drugiej strony myślę, że to jest dużo lepsza droga, bo taka spokojniejsza, pewniejsza, my się w niej możemy sobie przyglądać i wtedy nie wyjmujemy tego kamyka, tak po prostu trzask i nie wiem, co dalej zrobię, tylko my po prostu zatrzymujemy, patrzymy, czy ten kamyk tam jest, myślimy, co on nam robi i wyjmujemy go i potem uczymy się powoli chodzić w tych nowych butach tak naprawdę.

Agata: Albo jeszcze najpierw w tych, ale już bez kamyka i też odczuwamy zupełnie inną jakość. Ja sobie myślę, że to w jakim tempie, jak szybko, czy bardziej zrywnie, czy bardziej w refleksji, to jest naprawdę bardzo indywidualne, ale to jest trochę tak, że my na koniec dnia jesteśmy w stanie stwierdzić, czy ja dzisiaj grałam na siebie, czy ja dzisiaj jednak grałam na innych. W pewnym momencie wyobraź sobie „jak ja chcę się czuć”. Ciężko jest ludziom odpowiedzieć na to pytanie, co będziesz robić za 10 lat, bo 10 lat to jest kawał życia. Ale może zapytaj się siebie, czy dzisiaj żyłaś tak, jak chciałaś. Ja zawsze zachęcam do tego: „zacznij iść. Droga będzie ci się pod nogami budowała. Rzadko kiedy już będziesz totalnie nowe rewiry odkrywać”. Ktoś już kiedyś na to wpadł, ktoś już to jakoś zrobił. Oczywiście, że to, co czyni tą naszą drogę – jest właśnie ten kontakt nas z tym: dlaczego, po co, w imię czego i właśnie z tym takim pytaniem siebie: „czy ja działałam dziś na siebie, czy nie na siebie?” To nie jest tak, że tam nic nie ma. Co więcej – jak my zaczynamy iść, to my zaczynamy inaczej widzieć. Pojawiają się osoby, które nagle z tych głosów: „o Boże, a co ty robisz? Jak ty możesz? Ty się nie boisz”, nagle pojawiają się też głosy: „kurczę, super, doceniam twoją odwagę. Jeżeli mogę ci jakoś pomóc, chętnie to zrobię”. Ale to się dzieje z miejsca naszej decyzji, a nawet jeżeli jeszcze nie decyzji, to już zaciekawienia się tą niewygodą.

Basia: I otwartości na to, że może być coś innego.

Agata: Tak i zaufanie. I tutaj wjeżdża coś, co ja kocham i z czym kocham pracować, bo to wymaga zaufania. Nie masz już tego efektu, on nie jest oczywisty, jasny. Boisz się mnóstwa rzeczy, stabilizacji finansowej, w ogóle jakiejkolwiek stabilizacji. To jest taki nawet proces zmiany. Ten moment, kiedy my decydujemy się jednak zmienić, to jest moment, że my wchodzimy w nowe, w nieznane. Nie wiemy, jak my zareagujemy, jak świat zareaguje. Dużo ludzi w tym momencie rezygnuje. Od klientów swoich słyszę: „Ja muszę wiedzieć, że to już jest decyzja na zawsze, ostateczna i że to już ustawia moje życie”. Możesz mieć jeszcze milion takich pomysłów na to, że to będzie już. Tylko że my jednak ewoluujemy. Rozum polega na tym, że ty zmieniasz siebie, zmieniasz zdanie. Twoje wartości się zmieniają, twoje okoliczności się zmieniają, ludzie, którzy na ciebie wpływają się zmieniają. Zacząć można. Można zacząć łagodnie, to nie musi być skok na łeb. To jest to, co ty mówisz, że można wolniej, można etapami, sukcesywnie.

Basia: W zgodzie z sobą. Myślę, że to jest najważniejsze.

Agata: W zgodzie z sobą, a talenty akurat są w stanie ci pomóc, bo jak ty widzisz jaki sposób twojego funkcjonowania jest po prostu tobie naturalny, to jesteś w stanie sobie tę drogę troszeczkę tak lepić, w zgodzie z tym, jak masz, a nie w zgodzie z tym, jak mówią w jakimś webinarze. To może cię zainspirować, ale czy to jest twoje? Do sprawdzenia.

Basia: Tak, zdecydowanie. To po prostu są niezmiernie ważne rzeczy. Dobrze moja droga – bardzo się cieszę z tej rozmowy, bo wielowątkowość jej jest niesamowita, ale wszystko sprowadza się do tego.

Agata: Wybaczcie mej odkrywczości.

Basia: To jest bardzo ważne, bo bez tych wszystkich rzeczy, które pojawiły się w trakcie rozmowy, to myślę, że temat byłby niepełny. A tutaj w pełni poruszyłyśmy dany temat. Chciałabym to zebrać na koniec, czyli pierwsza rzecz – zatrzymać się, druga – zobaczyć, czy to jest dla nas dobre i powoli w swoim tempie, gdzieś tą swoją drogą podążać. Mega istotne jest to, żeby wiedzieć, jakie mamy zasoby i nad nimi pracować. Czy chciałabyś jeszcze coś dodać swoim fachowym głosem talentowej królowej i nie tylko?

Agata: Tak się uśmiałam, bo nawet nie powiedziałyśmy, jakie mamy talenty. Ale może niech słuchacze odgadną.

Basia: Ja powiedziałam o trzech, więc u mnie nie ma zgadywanki. Ty powiedziałaś o jednym.

Agata: No tak, ale to też by była fajna zabawa. To jest też dobre, na przykład a propo tego, jak zapytałaś, od czego zacząć i w ogóle poszukiwania z testem. Dostajemy takie pytania: „Agata, czy lepiej czytać o tym, czy się przygotowywać?” Ja doradzam raczej, że nie, bo to się robi takie trochę: „na pewno będę mieć to”. A te talenty w różnych dynamikach, w różnych kontekstach naprawdę inaczej się reprezentują. Jeszcze jak są nieświadome, to już w ogóle się czasami reprezentują tak, jak chcą, ale wtedy są te założenia i oczekiwania: „będę coś mieć”, a wychodzi zupełnie inaczej albo mam to w słabościach. I co? Jak żyć? No rozwijać to, co nam wyszło. Jakbym miała coś jeszcze dodać od siebie do tego, co już ty powiedziałaś pięknie, to ja bym chyba bardziej zaciekawiała się pytaniami, które we mnie powstają, różnymi wątpliwościami, właśnie tymi kamyczkami, tą metaforą. I też dopuściła to, że mogę się mylić na swój własny temat. Troszkę to kwestionowała. Na zasadzie: „hmm, czy to ja tak myślę? Czy to ja tego potrzebuję? Czy to jest efektem czegoś wcześniej”. Jeżeli ja do siebie wcześniej nie zaglądałam, nie byłam sobą zainteresowana, tylko ta uwaga mi się gdzieś rozkładała na zewnątrz, to ja mam prawo nie wiedzieć tak naprawdę, jak ja mam. I trochę o tym, żebyśmy też dali sobie takiego klepnięcia po ramieniu. Słuchaj, możesz nie wiedzieć i to nie jest nic złego, ale przynajmniej się tym zaciekawiłaś/zaciekawiłeś. Fajnie wiedzieć, że my mamy ten autopilot, natomiast zdecydowanie ja jestem po prostu, jak ty mówisz – talentowa królowa. Ja jestem po prostu fanką pytań, ja wszędzie je zadaje, na Instagramie, ze mnie pytania się wysypują. Uważam, że pytania nas są w stanie gdzieś zaprowadzić, a jak ja rzucam stwierdzenie na swój temat: „jestem taka. Możliwa jest to, wszyscy ludzie mają jakość” i to jest kropka, tam się zamyka i tam już nie ma odkryć.

Basia: No tak, bo ty nie pytasz, tylko stwierdzasz.

Agata: Tak, a jak zadajesz sobie pytania, to otwierają ci się te klapki i myślisz: „hmm, a co by było gdyby?”. To jest zupełnie inne i to jest dla mnie punkt wyjścia i moja miłość wielka. Pytajmy i się zapytujmy.

Basia: I właśnie tutaj ja chciałam powiedzieć, że gdyby tych pytań komuś jednak brakowało, to Agata jest specjalistką od zadawania pytań.

Agata: Czasem niewygodnych.

Basia: Zdecydowanie czasem niewygodnych, ale w perspektywie czasu to są niewygodne pytania, ale bardzo potrzebne. Więc wygodne, czy niewygodne, ale odpowiedzenie sobie na to pytanie, zawsze daje nam możliwość rozwoju. Powiedz droga Agato, gdzie cię można spotkać w sieci, gdyby ktoś zapragnął się z tobą skontaktować po tej naszej rozmowie?

Agata: Teraz najszybszym kanałem jest po prostu mój mail: agataciornei@gmail.pl. Mój Facebook o tym samym nazwisku i mój fanpage też coachingowo – talentowy o tym samym nazwisku i Instagram: @agatawęgier–ciornei, tak jak się nazywam. Moje www w nowej krasie już niebawem, już się dopieszcza, już nadchodzi. Zyskuje nowe życie, więc jeszcze chwilka na to. Zmienił się kolor włosów i dużo innych spraw, także www też się musi zmienić.

Basia: Zdecydowanie, jak kolor włosów się zmienił, to trzeba zrobić rewolucję, stronę też trzeba dopasować. Samochód też trzeba kupić innego koloru, żeby pasowało.

Agata: Tak z drugiej strony myślę sobie, że w sumie kolor włosów jest efektem zmiany zupełnie tej środkowej.

Basia: Ja oczywiście wszystkie linki umieszczę w notatkach do tego podcastu. Dziękuję ci z całego basiolandiowego serca za rozmowę, moja droga. Za całą pracę ze mną, bo tutaj też mogę oficjalnie to poczynić, bo to zrobiło duże dobro dla mnie, więc dziękuję bardzo. Ze szczerego serca mogę powiedzieć, że jeżeli ktoś potrzebuje trudnych pytań, które dużo wnoszą w życie, to jak najbardziej.

Agata: Ej, no bo wszyscy uciekną.

Basia: Nie, nie, które dużo wnoszą w życie i to jest ten fokus. Zdecydowanie idźcie do Agaty, odwiedźcie ją, zostawcie jej masę dobroci, czy to na Instagramie, czy na Facebooku, bo to też jest bardzo, bardzo ważne dla twórców. Dziękuję ci bardzo droga moja talentowa królowo.

Agata: Dziękuję ci Basiu i wszyscy, którzy mieli ochotę i poświęcili trochę uwagi, żeby nas posłuchać. Największą inspiracją dla mnie i dla mojego rozwoju jesteście wy, czyli moi klienci i po prostu ludzie. Stąd jest jednak ten życioholik i ja uwielbiam się tym zaciekawiać i jeżeli mogę w tym jakoś pomóc, czy chociaż zainspirować, to zasypiam uśmiechnięta i spełniona. Też bardzo ci dziękuję za tą rozmowę.

Basia: Cudownie. Więc ja życzę wszystkim, żeby zasypiali uśmiechnięci i spełnieni, bo to jest mega ważne. To jest tak naprawdę najważniejsze.

Dziękuję bardzo i do usłyszenia.

1 responses on "Odcinek 78. Dlaczego warto poznać i rozwijać swoje talenty? Rozmowa z Agatą Węgier-Ciornei"

  1. Karolina Pękalska31 maja 2022 at 11:23Odpowiedz

    Mimo, że wysłuchałam już sporo podcastów Basi podczas spacerów z córką to ten najbardziej zapadł mi w pamięć. Wcześniej nie przywiązywałam większej uwagi do tego jakie mam w zasadzie talenty, a tym bardziej do tego, że trzeba nad nimi i z nimi pracować! Ba! Rok temu, nawet nie wiedziałam, że coś takiego jak test Gallupa istnieje… Bardzo podoba mi się podcast z Panią Agatą, pozwolił mi uporządkować pewne swoje zachowania, które gdzieś tam wiedziałam, że są, ale nie do końca umiałam je nazwać. Dzięki testowi Gallupa zrozumiałam swoje wewnętrzne zachowania, a przede wszystkim zaczęłam się kierować swoimi predyspozycjami kiedy mam wątpliwości. Dzięki temu podcastowi wiele zyskałam – dla siebie. Dziękuję za ten wywiad! 🙂

Leave a Message

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top